Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Podejście numer trzy zakończone niepowodzeniem. Nie jestem w stanie przez nią przebrnąć.

Podejście numer trzy zakończone niepowodzeniem. Nie jestem w stanie przez nią przebrnąć.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie rozumiem zachwytów nad tą książką. Wciągająca - rzeczywiście, ale przy tym banalna i przeciętna.

Nie rozumiem zachwytów nad tą książką. Wciągająca - rzeczywiście, ale przy tym banalna i przeciętna.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Depresyjna. Ciężka. Przygniatająca ciężarem słów.

Depresyjna. Ciężka. Przygniatająca ciężarem słów.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dzisiaj w nocy skończyłam czytać "Dygot" po raz trzeci.
Po raz trzeci błagałam w myślach autora, aby nie uśmiercał Wiktora.
Po raz trzeci płakałam, gdy Emilia nie mogła pogodzić się z jego odejściem.
Po raz trzeci kibicowałam Kazikowi i Krysi, współczułam fryzjerowi Krzaklewskiemu, myślałam o szalonej Dojce i Sebastianie, który nosi to samo imię, co mój ukochany.
Po raz trzeci pokochałam tę książkę całym sercem i odnalazłam w niej siebie - inną, obcą, ale prawdziwą.
Po raz trzeci odnalazłam w niej świat, który jest mi najbliższy - świat wsi, pól, lasów i ludzi - tych najprawdziwszych i najszczerszych.

"Prawdziwymi szaleńcami są ci, którzy patrzą na to wszystko dookoła i pozostają normalni. Każdy, kto ma trochę oleju w głowie, musi w końcu zwariować".

Dzisiaj w nocy skończyłam czytać "Dygot" po raz trzeci.
Po raz trzeci błagałam w myślach autora, aby nie uśmiercał Wiktora.
Po raz trzeci płakałam, gdy Emilia nie mogła pogodzić się z jego odejściem.
Po raz trzeci kibicowałam Kazikowi i Krysi, współczułam fryzjerowi Krzaklewskiemu, myślałam o szalonej Dojce i Sebastianie, który nosi to samo imię, co mój ukochany.
Po raz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czyta się świetnie. Bez zbędnych banałów. Inne spojrzenie na ludzi i świat.

Czyta się świetnie. Bez zbędnych banałów. Inne spojrzenie na ludzi i świat.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ach Witkacy, Witkacy.

"Szewcy" to moje pierwsze spotkanie z modnym w ostatnim czasie Witkacym. Uparłam się, że przeczytam ów dramat, aby sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak cudowny i awangardowy, jak prezentują to facebookowe fanpage. I rzeczywiście, awangardowy jest, ale tylko poprzez język - byłam pod ogromnym wrażeniem wulgaryzmów w jego wydaniu! ("ty wandrygo, ty chałapudro, ty skierdaszony wądrołaju, ty chliporzygu odwantroniony, ty wszawy bum...")
Czy cudowny? Może tylko dlatego, że wulgarny. Niektórych to kręci, innych podnieca, mnie nie zachwyca.

Skoro trudno było przebrnąć przez "Szewców", to co byłoby, gdybym zabrała się za "Pożegnanie jesieni" lub "Nienasycenie" - "powieści worki"...

A może jestem tylko ignorantką?

Ach Witkacy, Witkacy.

"Szewcy" to moje pierwsze spotkanie z modnym w ostatnim czasie Witkacym. Uparłam się, że przeczytam ów dramat, aby sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak cudowny i awangardowy, jak prezentują to facebookowe fanpage. I rzeczywiście, awangardowy jest, ale tylko poprzez język - byłam pod ogromnym wrażeniem wulgaryzmów w jego wydaniu! ("ty wandrygo, ty...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W Dwudziestoleciu międzywojennym powieść reportażowa Wańkowicza była bestsellerem, doczekała się wielu dodruków i wydań, nawet w Niemczech. Dzisiaj wydaje się mniej przystępna pod względem językowym - mnóstwo zwrotów w języku niemieckim, gwara mazurska i warmińska, nawiązania polityczne. Dla mniej oczytanych odbiorców może okazać się trudna do przebrnięcia. W moim przypadku było podobnie.

W Dwudziestoleciu międzywojennym powieść reportażowa Wańkowicza była bestsellerem, doczekała się wielu dodruków i wydań, nawet w Niemczech. Dzisiaj wydaje się mniej przystępna pod względem językowym - mnóstwo zwrotów w języku niemieckim, gwara mazurska i warmińska, nawiązania polityczne. Dla mniej oczytanych odbiorców może okazać się trudna do przebrnięcia. W moim przypadku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ciekawe i niezwykłe doświadczenie - nieukończona powieść, w wielu miejscach brak słów lub są niewyraźnie zapisane, na marginesach dopiski autora dotyczące treści, zmiany imion bohaterów itd - to wszystko sprawiło, że krok po kroku śledziłam powstawanie pięknej opowieści. Dzięki temu niedopracowaniu powieść stała się prawdziwsza i przemawiająca do mnie bardziej niż wszystkie inne, idealnie wykończone przez korektorów, redaktorów, wydawców. Pozostaje tylko żal, że autor nie zdążył jej ukończyć.

Upalna atmosfera Algierii. Ciepła plaża, przyjemne morze. Wąskie uliczki, dające odrobinę cienia i wytchnienia od skwaru lejącego się z nieba. I deszcz, cudownie ciepły i odżywczy deszcz. Uwielbiam powieści, które potrafią przenieść czytelnika do innego, egzotycznego świata. Pod tym względem "Pierwszy człowiek" przywołuje na myśl powieści Maria Vargasa Llosy, oddające atmosferę dalekiego Peru.

Zbyt szybko skończyła się moja podróż po Algierze...

Ciekawe i niezwykłe doświadczenie - nieukończona powieść, w wielu miejscach brak słów lub są niewyraźnie zapisane, na marginesach dopiski autora dotyczące treści, zmiany imion bohaterów itd - to wszystko sprawiło, że krok po kroku śledziłam powstawanie pięknej opowieści. Dzięki temu niedopracowaniu powieść stała się prawdziwsza i przemawiająca do mnie bardziej niż wszystkie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nic nowego.

Nic nowego.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najwspanialsza.

Najwspanialsza.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przepiękna, ponadczasowa.

Przepiękna, ponadczasowa.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Niesamowity klimat. Erotyzm słów. Piękne. Melancholijne.

Niesamowity klimat. Erotyzm słów. Piękne. Melancholijne.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Biorąc pod uwagę moją niechęć do dramatów, muszę przyznać, że ten jest jednym z lepszych, jaki kiedykolwiek czytałam, jeśli nie najlepszym.

Biorąc pod uwagę moją niechęć do dramatów, muszę przyznać, że ten jest jednym z lepszych, jaki kiedykolwiek czytałam, jeśli nie najlepszym.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Siedem opowiadań, w których pod powierzchnią prostych słów, prostych ludzi i codziennych sytuacji, skrywa się magiczny świat, gdzie czas płynie inaczej, gdzie obserwowanie wędrówki ślimaków może stać się przełomowych momentem w życiu, gdzie zwykłe czynności, otoczone aurą tajemnicy i melancholii, przywołują wspomnienia odległego, innego świata. Autor buduje przestrzeń, w której łatwo się zatracić, przestrzeń, za którą tęsknimy, i której nieustannie szukamy.

"A zatem są rzeczy, o których nawet nam się nie śniło i które przerastają naszą wyobraźnię, a które niewątpliwie istnieją wokół nas, tyle że bez naszej wiedzy".

Siedem opowiadań, w których pod powierzchnią prostych słów, prostych ludzi i codziennych sytuacji, skrywa się magiczny świat, gdzie czas płynie inaczej, gdzie obserwowanie wędrówki ślimaków może stać się przełomowych momentem w życiu, gdzie zwykłe czynności, otoczone aurą tajemnicy i melancholii, przywołują wspomnienia odległego, innego świata. Autor buduje przestrzeń, w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest Amerykanin szukający samotności i spokoju, jest Hiszpanka, młoda i zaręczona, jest sielankowa kraina i ciemny bohater. Wszystko pasuje do zwykłej powieści obyczajowej z wątkiem romansowym, prawda? Tylko na pierwszy rzut oka. William Wharton prezentuje studium poszukiwania samego siebie, odzyskiwania na nowo sensu. Rubio, główny bohater porzuca Amerykę, zostawia za sobą byłe małżeństwo i wielkomiejskie życie na rzecz nieznanej przyszłości w małym hiszpańskim miasteczku. Tam remontuje stary, zniszczony dom. Odnawianie ruiny to symbol oczyszczania samego siebie. I choć styl Whartona może w pewnych momentach nieco drażnić i nudzić, to zakończenie w pełni to rekompensuje. Po przeczytaniu ostatniego zdania przychodzi myśl, że spowolniona akcja, rozciągnięte w czasie opisy pracy bohaterów były celowe. A to wszystko po to, aby finałowe wydarzenie przeżyć jeszcze intensywniej. Dzięki temu wracamy do Whartona, chcemy spędzić jeszcze jedno leniwe popołudnie gdzieś w słonecznej Hiszpanii, aby na koniec przeżyć głęboki wewnętrzny wstrząs.

Jest Amerykanin szukający samotności i spokoju, jest Hiszpanka, młoda i zaręczona, jest sielankowa kraina i ciemny bohater. Wszystko pasuje do zwykłej powieści obyczajowej z wątkiem romansowym, prawda? Tylko na pierwszy rzut oka. William Wharton prezentuje studium poszukiwania samego siebie, odzyskiwania na nowo sensu. Rubio, główny bohater porzuca Amerykę, zostawia za sobą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zdarzają się w życiu człowieka książki, na które (bez wiedzy o tym) czeka się latami. A kiedy już się zdarzą, zmieniają człowieka, zmieniają wszystko wokół.

„Książki są jedynym ratunkiem, żeby człowiek nie zapomniał, że jest człowiekiem. Czytając je, sami wybieramy sobie świat, który chcemy poznać.”

„Traktat o łuskaniu fasoli” Wiesława Myśliwskiego to opowieść o życiu. Opowieść w formie monologu głównego bohatera skierowanego do nieznajomego przybysza. Opowieść, która uczy życia, ale nie poucza; nie nakazuje, a pokazuje. Bohater z mądrością płynącą z wieku otwiera przed czytelnikiem świat całkiem nowy, jakby czystszy, prawdziwszy, odarty z fałszu i zakłamania. Wraz z nim siadamy wieczorem, w ciszy do łuskania fasoli. On opowiada, my słuchamy. Jego opowieści meandrują jak rzeka, jedno wspomnienie przywołuje kolejne, opowieść zapętla się. I byłoby to zwykłe gadanie, gdyby nie płynąca z niego mądrość, nauka o życiu, ale życiu codziennym, zwykłym, które przecież jest istotą istnienia, a które nierzadko ciężko jest człowiekowi zrozumieć.

Autor przeplata fabułę wątkami filozoficznymi, które zachęcają czytelnika do refleksji, zastanowienia się nad „dotkliwością istnienia”. Kunszt Myśliwskiego polega na przywołaniu całego spektrum emocji językiem prostym i tym samym ujmującym, któremu momentami bliżej do poezji niż do prozy.

Czytelnik, podczas tytułowego łuskania fasoli razem z bohaterem, poszukuje siebie, przekłada te niby proste, oczywiste, a jednak nowe, nieodkryte mądrości na swoje doświadczenia, porównuje, wyciąga wnioski, nie raz jest zaskoczony, nie raz wzruszony i nim się obejrzy, dociera do końca. Stwierdza, że było warto. Było warto żyć w świecie, który sam sobie wybrał. Było warto poszukać w nim siebie, bo idąc za słowami powieści „to prawda, że znaleźć siebie to nieprosta sprawa. Kto wie, czy nie najtrudniejsza ze wszystkich spraw, jakie człowiek ma do załatwienia na tym świecie.”

Piękna opowieść.

Zdarzają się w życiu człowieka książki, na które (bez wiedzy o tym) czeka się latami. A kiedy już się zdarzą, zmieniają człowieka, zmieniają wszystko wokół.

„Książki są jedynym ratunkiem, żeby człowiek nie zapomniał, że jest człowiekiem. Czytając je, sami wybieramy sobie świat, który chcemy poznać.”

„Traktat o łuskaniu fasoli” Wiesława Myśliwskiego to opowieść o życiu....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Byłam pewna, że znajdę wówczas odpowiednie słowa, żeby wyrazić to, co mnie dręczy, wytłumaczyć mu, dlaczego jestem taka okropnie przerażona, dlaczego mam uczucie, jak gdyby mnie siłą wpychano coraz głębiej i głębiej do czarnego dusznego worka, z którego się już nigdy nie wydostanę”.

Powieść wygląda na napisaną z pozoru prostym i niewymagającym od czytelnika większego skupienia językiem, lecz talent Plath sprawił, że pod przykrywką zwykłych słów kryją się oryginalne metafory i piękne zdania, które w pierwszej chwili nie zatrzymują na dłużej oczu czytelnika, ale pozostawiają w głowie senne myśli, tworzą neurotyczny i melancholijny klimat.

„Szklany klosz” to książka, którą trzeba rozszyfrować. Momentami irytująca, odrobinę nudna, lecz nie pozwalająca pozostać wobec niej obojętnym. Aby odszukać w niej pokłady emocji, trzeba wejść głębiej w każde słowo, w każdą myśl Esther. Świadomość, że jest to relacja prawdziwa, oparta na losach autorki, nadaje jej jeszcze bardziej dramatycznego i jednocześnie pociągającego tonu.

„Głęboko nabrałam powietrza w płuca i wsłuchiwałam się w znajomy rytm mojego serca. Je-stem, je-stem, je-stem”. Czytając powieść Sylvii Plath obserwujemy z boku tragizm osoby cierpiącej umysłowo, przyglądamy się przez dziurkę od klucza i nie możemy wszystkiego dostrzec, wsłuchujemy się w rytm serca Esther i nawet nie zauważamy, kiedy nasze serca się synchronizują i zaczynają bić jednym rytmem. Filtrujemy jej losy, widzimy w nich to, co mamy w sobie, bo książki są lustrem.

„Byłam pewna, że znajdę wówczas odpowiednie słowa, żeby wyrazić to, co mnie dręczy, wytłumaczyć mu, dlaczego jestem taka okropnie przerażona, dlaczego mam uczucie, jak gdyby mnie siłą wpychano coraz głębiej i głębiej do czarnego dusznego worka, z którego się już nigdy nie wydostanę”.

Powieść wygląda na napisaną z pozoru prostym i niewymagającym od czytelnika większego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to