-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Biblioteczka
2024-03-24
2024-02-13
2024-01-02
2023-11-23
2023
2023
2022
2022
2022
2022
2022
2021-11-26
To pierwsza opowieść sci-fi w mojej biblioteczce. Po serii popularnonaukowych tytułów z zakresu kosmosu, czas było sięgnąć po wizję fantastyczną świata XXIV wieku. Nie ukrywam też, że duży wpływ miało pojawienie się tej lektury w jednym z odcinków Bookszpanu u Langusty na palmie.
Książka już od samego początku wciąga i buduje akcję, jednak robi to stopniowo - mamy punkt widzenia pokazywany z dwóch perspektyw, kapitana Holdena i detektywa Millera. Obie historie musiały się speść ze sobą, i sposób w jaki to zostało pokazane był bardzo przyjemny. Mamy wzloty emocji u kapitana, i lekkie studzenie u detektywa, aż dochodzi do spotkania, i wtedy ciężko odłożyć książkę. Fabuła stworzona bardzo ciekawie, wciągająco, i napisana w dobrym języku. To co przykuło uwagę, to jakby filmowy schemat w książce, jakby to było rozwinięcie scenariusza i opublikowanie go w postaci osobnej powieści.
Jeszcze jeden fakt - jako że z fizyką nie mam problemu, nie natknąłem się na duże czy rażące przekłamania lub naciągnięcia praw fizyki. Jest tu nawet lepiej - nowinek technologicznych rodem z XXIV wieku byłó tylko tyle, żeby czytelnik rozumiach ich działanie, bez zbędnych rozpraw pseudonaukowych o pochodzeniu tychże futurystycznych technologii.
Z ndzieją siadam do drugiego tomu, ciekaw jak rozwinie się dalej historia.
To pierwsza opowieść sci-fi w mojej biblioteczce. Po serii popularnonaukowych tytułów z zakresu kosmosu, czas było sięgnąć po wizję fantastyczną świata XXIV wieku. Nie ukrywam też, że duży wpływ miało pojawienie się tej lektury w jednym z odcinków Bookszpanu u Langusty na palmie.
Książka już od samego początku wciąga i buduje akcję, jednak robi to stopniowo - mamy punkt...
2021-10-13
Książka, z którą wiązałem duże nadzieje - jako świeżo upieczony tato (2gi raz) możliwość przeczytania wspomnień czy też rozważań innego ojca była ogromną zachętą do sięgnięcia po tę lekturę. Nie mówiąc już o rekomendacjach z tyłu książki.
Tymczasem sama lektura lekko mnie zdziwiła. Po pierwsze formatem - miały być listy, a listów było 3... Chyba że te wszystkie opisy traktować jako załączniki.
No właśnie - książka dzieli się na 3 części, tyle ile miesięcy liczy sobie tytułowa Jesień. W każdej z części jest właśnie list do nienarodzonej córki (ojciec w oczekiwaniu na narodziny), a następnie cykl opisów zjawisk przyrody, przedmiotów codziennego użytku, lub najprościej - otoczenia. Fakt - w życiu codziennym przecież nie mamy czasu, aby zastanawiać się nad takimi przaicznymi rzeczami jak krew, guziki, muszle klozetowe, kominy czy gorączka. Przechodzimy obok tych zjawisk/przedmiotów bez emocji, nie zatrzymując się, rzadko nawet zwalniając. I tutaj autor genialnie to wymyślił - zaraz na świecie pojawi sie jego córka, nowy człowiek, dla którego cały, calusieńki ten świat będzie obcy, i trzeba będzie jej wiele pokazać, aby mogła stawiać tu pierwsze kroki.
Jednak wykonanie tego pomysłu - w moim odczuciu - spowolniło zachwyt nad całością lektury. Sięgając po książkę miałem ogromne aspiracje, czekałem, aby właśnie zwolnić, posłuchać co też autor chce nam powiedzieć... I trochę się zawiodłem. Były te hasła, czy może podrozdziały, ale przechodziły tak, jak w realnym życiu - bez większego echa. Były dla mnie jak rozwodniony rosół - niby autor pokazuje te wszystkie drobnostki, które dla codziennego wzroku sa jakby ukryte, ale mimo wszystko robi to w sposób mało przekonujący, lub - aż nazbt wolny.
Możliwe, że z dwójką maluchów w domu moje życie jest za szybkie, aby móc poznać piękno tej lektury. Wrócę do niej za kilka lat, i wtedy się okaże, czy to ja za szybko pędziłem przez życie, czy może autor zafundował zbyt powolny opis otoczenia.
Książka, z którą wiązałem duże nadzieje - jako świeżo upieczony tato (2gi raz) możliwość przeczytania wspomnień czy też rozważań innego ojca była ogromną zachętą do sięgnięcia po tę lekturę. Nie mówiąc już o rekomendacjach z tyłu książki.
Tymczasem sama lektura lekko mnie zdziwiła. Po pierwsze formatem - miały być listy, a listów było 3... Chyba że te wszystkie opisy...
2021-09-30
2021-09-20
2021-09-04
Jakże mylący może być tytuł - to moje pierwsze wspomnienie na myśl o tej pozycji ks. Strzelczyka. Zachwalany teolog, autor licznych felietonów na łamach "W Drodze" wypuszcza książkę, która miałaby być poradnikiem, jak być szczęśliwym. Sięgając po nią, zapomniałem, że autor jest duchownym, a szczęście opisane nie jest w ramach współczesnego i doczesnego szczęścia (najczęściej rozumianego jako dobra materialne, możliwości indywidualne, rzadziej już dobre relacje z drugim człowiekiem), ale czymś dalej - czym ma być szczęście doczesne i wieczne, oraz parę drogowskazów jak to uzyskać.
Cykl rekolekcji spisanych i podanych w formie książki nie powinien być lekturą na 3 wieczory. To ten typ książki, nad którym trzeba posiedzieć, popracować z nim. Ksiądz Strzelczyk podaje błogosławieństwa z Ewangelii, następnie tłumaczy je na język 21. wieku i rozwija myśl, jak możemy dziś spełniać nasze życie, aby osiągnąć 'biblijne' szczęście.
Autor niejednokrotnie zmusza do zwolnienia, czy najlepiej zatrzymania się w lekturze, i spojrzenia na swoje życie bardziej z boku, przez pryzmat właśnie błogosławieństw. Po tej lekturze naprawdę można spojrzeć na swoje życie z trochę innej perspektywy.
Jakże mylący może być tytuł - to moje pierwsze wspomnienie na myśl o tej pozycji ks. Strzelczyka. Zachwalany teolog, autor licznych felietonów na łamach "W Drodze" wypuszcza książkę, która miałaby być poradnikiem, jak być szczęśliwym. Sięgając po nią, zapomniałem, że autor jest duchownym, a szczęście opisane nie jest w ramach współczesnego i doczesnego szczęścia...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-30
Niestety, jako zakochany w samolotach nie sposób dać więcej tej książce. Ale od początku.
Historie ciekawych zawodów sprzedawać się będą zawsze; piloci mają tutaj szczególne miejsce - wszak ich praca polega na sterowaniu maszyną wartą setki milionów dolarów, siedzenia za zamkniętymi drzwiami i niemalże walce o życie pasażerów których dziś przewożą.
Piloci z historii Jana Pelczara są przekrojem kwiatu polskiego lotnictwa - młodzi i tuż przed emeryturą, kobiety i mężczyźni, ci co pasję mieli od dzieciaka, oraz ci do których przyszła ona po latach.
I tak zaczynają snuć swoje opowieści o wielkiej miłości do stalowych ptaków, które nierzadko rozpoczynały się na aeroklubowych lotniskach, pomagając przy szybowcach, by potem piąć się po kolejnych stopniach w hierarchii, aż do upragnionego fotela pilota w linii.
I już tutaj pojawiają się zgrzyty - a jakże - w ramach jednej grupy zawodowej. Bo czy pilota, który wsiada do maszyny aby wykonać swoją pracę, i wrócić do domu, można wciąż nazwać pilotem? Czy możliwe jest być pilotem bez nauki na szybowcach, zapoznania z akrobacjami, możliwości poczucia maszyny w krytycznych momentach lotu? Myślę że dla większości pasażerów jest to całkowicie obojętne, podczas gdy takie cechy nie wydają się być pożądane w środowisku. Jak to - pilot bez miłości do latania? To chyba raczej kierowca samolotu.
Niestety, przez większość książki nie mogłem przestać odnosić wrażenia, że autorzy tych wypowiedzi są aż tak zapatrzeni w to co robią, że czasem nie są w stanie zauważyć otaczającego ich środowiska.
Autor nie przychodzi tu z pomocą - książka w moim odczuciu jest conajwyżej poprawna - ot, weźmy grupę pilotek i pilotów, niech poopowiadają trochę, a potem się z tego zrobi reportaż. Więc - reportaż jest, tyle że mnie nie porwał.
Niestety, jako zakochany w samolotach nie sposób dać więcej tej książce. Ale od początku.
Historie ciekawych zawodów sprzedawać się będą zawsze; piloci mają tutaj szczególne miejsce - wszak ich praca polega na sterowaniu maszyną wartą setki milionów dolarów, siedzenia za zamkniętymi drzwiami i niemalże walce o życie pasażerów których dziś przewożą.
Piloci z historii Jana...
2021-05-26
Bardzo ważna i potrzebna książka, biorąc pod uwagę 'nasze' czasy i realizm początku 2021 roku.
Kolejny wywiad z Siostrami z Domu Chłopaków w Broniszewicach. Siostrami, które swoje życie poświęciły aby służyć innym, potrzebującym.
Nie, to nie jest przylukrowana opowieść, że ich życie to pełnia radości, brak zmartwień czy chociażby zrozumienie w środowisku; wręcz przeciwnie - życie, jakie przyszło im przeżywać, jest turbo ciężkie. Nieprzespane noce, dojście do granic sił fizycznych cz psychicznych, a ludzie wokół nie zawsze chętnie czy łaskawie spojrzą. Opisane są trudy dnia powszedniego, codziennie, wielokrotnie powtarzane czynności, które mogą nudzić już po paru minutach.
Mimo tych trudów, mamy Dom, w którym klaruje się czysty obraz miłości, tej z kart Ewangelii, tej o której naucza Jezus. Czytając wspomnienia i historie sióstr można naprawdę zapłakać, ale ze wzruszenia. I można poczuć, że proste czynności, po wielu kolejnych próbach udają się Chłopakom, że nagrodą za cały dzień trudu jest prawdziwie szczery uśmiech Chłopaków - to jest oblicze miłości.
Dlatego ta książka jest potrzebna, i dobrze by było, by wielu ludzi miało okazję ją przeczytać. Może ktoś za jej lekturą przestanie szukać szczęścia w mediach społecznościowych, otaczaniem się drogimi gadżetami czy wyjazdami na drugi koniec świata; a zobaczy że małe szczęścia są koło nas. I zobaczy prawdziwy, szczery, niewymuszony uśmiech.
Bardzo ważna i potrzebna książka, biorąc pod uwagę 'nasze' czasy i realizm początku 2021 roku.
Kolejny wywiad z Siostrami z Domu Chłopaków w Broniszewicach. Siostrami, które swoje życie poświęciły aby służyć innym, potrzebującym.
Nie, to nie jest przylukrowana opowieść, że ich życie to pełnia radości, brak zmartwień czy chociażby zrozumienie w środowisku; wręcz...
2021-05-16
Bronki - Siostry z Broniszewic.
Książka wywiad z Siostrami pracującymi - czy może lepiej powiedzieć - żyjącymi w Domu Chłopaków w Broniszewicach. Wywiad o tym, czym to życie jest - w skrócie opieką w codziennym życiu nad grupą Chłopaków z pewnymi niepełnosprawnościami.
Siostry na łamach książki pokazują codzienne sytuacje, zmagania z kłodami, które napotykają na swojej drodze, i jak z tego wychodzą. Wywiad, który ogromnie wzrusza, pobudza emocje. W tym świecie w którym wiecznie nie ma na nic czasu, Siostry pokazują że są ludzie - tutaj Chłopaki - który mają go w pełni. W zabieganym świecie, w którym nie ma miejsca na niedoskonałości, wchodzimy do domu w którym wszystko jest normalne i akceptowalne. Dzięki nim można się zatrzymać, uciec od tego pędu, skłonić do refleksji co znaczą te wszystkie rzeczy, które robimy.
Nie będę pierwszą, i z pewnością nie ostatnią osobą, która powie, że Siostry reprezentują taki Kościół, jakiego potrzebujemy. Kościół solidarny z najmniejszymi, w którym bierzemy to co nam życie daje, i za wszystko jesteśmy wdzięczni.
Ja po lekturze jestem pełen podziwu dla Sióstr, za ich heroizm, poświęcenie, miłość. Za to że szukają rozwiązań, nie poddają się i każdego dnia brną do przodu. Że każdy dzień dla nich jest nową przygodą. I dla Chłopaków.
Teraz pozostaje tylko pytanie, kiedy będzie można Chłopaków odwiedzić? W ich nowym domu.
Bronki - Siostry z Broniszewic.
Książka wywiad z Siostrami pracującymi - czy może lepiej powiedzieć - żyjącymi w Domu Chłopaków w Broniszewicach. Wywiad o tym, czym to życie jest - w skrócie opieką w codziennym życiu nad grupą Chłopaków z pewnymi niepełnosprawnościami.
Siostry na łamach książki pokazują codzienne sytuacje, zmagania z kłodami, które napotykają na swojej...
To niesamowite móc wraz z siostrami z zakonu przyglądać się bliskiej relacji z Bogiem Teresy od Dzięciątka Jezus. W książce towarzyszymy jej w ostatnich miesiącach walki z wyniszczającą chorobą, walki zakończonej odejściem do Pana.
Ta lektura to jeden z lepszych leków na dzisiejszy świat, na jego zabieganie, zatracenie; na to co dzieje się wokół nas, w mikro i makro skali. Zdolność do dostrzegania szczegółów, które świat chce abyśmy przestali dostrzegać. Ta książka to obraz młodej dziewczyny przeoranej chorobą, która zachowuje trzeźwość umysłu, i w tej całej sytuacji ma w sobie Radość. Czytając jej wypowiedzi można się uśmiechnąć, można się wzruszyć, można się zatrzmać i pomedytować nad przeczytanym słowem.
Ale przede wszystkim można zobaczyć, że w życiu jest coś więcej niż wojny polsko-polskie (lub inno-inne), lewicowo-prawicowe; coś więcej niż krzykliwe i napastliwe środki przekazu masowego; coś więcej niż nieskończona ucieczka przed pięknem w kicz, tandetę.
Oj, wybitna to jest lektura.
To niesamowite móc wraz z siostrami z zakonu przyglądać się bliskiej relacji z Bogiem Teresy od Dzięciątka Jezus. W książce towarzyszymy jej w ostatnich miesiącach walki z wyniszczającą chorobą, walki zakończonej odejściem do Pana.
więcej Pokaż mimo toTa lektura to jeden z lepszych leków na dzisiejszy świat, na jego zabieganie, zatracenie; na to co dzieje się wokół nas, w mikro i makro skali....