-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-04
2021-10-13
2021-06-30
Niestety, jako zakochany w samolotach nie sposób dać więcej tej książce. Ale od początku.
Historie ciekawych zawodów sprzedawać się będą zawsze; piloci mają tutaj szczególne miejsce - wszak ich praca polega na sterowaniu maszyną wartą setki milionów dolarów, siedzenia za zamkniętymi drzwiami i niemalże walce o życie pasażerów których dziś przewożą.
Piloci z historii Jana Pelczara są przekrojem kwiatu polskiego lotnictwa - młodzi i tuż przed emeryturą, kobiety i mężczyźni, ci co pasję mieli od dzieciaka, oraz ci do których przyszła ona po latach.
I tak zaczynają snuć swoje opowieści o wielkiej miłości do stalowych ptaków, które nierzadko rozpoczynały się na aeroklubowych lotniskach, pomagając przy szybowcach, by potem piąć się po kolejnych stopniach w hierarchii, aż do upragnionego fotela pilota w linii.
I już tutaj pojawiają się zgrzyty - a jakże - w ramach jednej grupy zawodowej. Bo czy pilota, który wsiada do maszyny aby wykonać swoją pracę, i wrócić do domu, można wciąż nazwać pilotem? Czy możliwe jest być pilotem bez nauki na szybowcach, zapoznania z akrobacjami, możliwości poczucia maszyny w krytycznych momentach lotu? Myślę że dla większości pasażerów jest to całkowicie obojętne, podczas gdy takie cechy nie wydają się być pożądane w środowisku. Jak to - pilot bez miłości do latania? To chyba raczej kierowca samolotu.
Niestety, przez większość książki nie mogłem przestać odnosić wrażenia, że autorzy tych wypowiedzi są aż tak zapatrzeni w to co robią, że czasem nie są w stanie zauważyć otaczającego ich środowiska.
Autor nie przychodzi tu z pomocą - książka w moim odczuciu jest conajwyżej poprawna - ot, weźmy grupę pilotek i pilotów, niech poopowiadają trochę, a potem się z tego zrobi reportaż. Więc - reportaż jest, tyle że mnie nie porwał.
Niestety, jako zakochany w samolotach nie sposób dać więcej tej książce. Ale od początku.
Historie ciekawych zawodów sprzedawać się będą zawsze; piloci mają tutaj szczególne miejsce - wszak ich praca polega na sterowaniu maszyną wartą setki milionów dolarów, siedzenia za zamkniętymi drzwiami i niemalże walce o życie pasażerów których dziś przewożą.
Piloci z historii Jana...
2021-05-26
Bardzo ważna i potrzebna książka, biorąc pod uwagę 'nasze' czasy i realizm początku 2021 roku.
Kolejny wywiad z Siostrami z Domu Chłopaków w Broniszewicach. Siostrami, które swoje życie poświęciły aby służyć innym, potrzebującym.
Nie, to nie jest przylukrowana opowieść, że ich życie to pełnia radości, brak zmartwień czy chociażby zrozumienie w środowisku; wręcz przeciwnie - życie, jakie przyszło im przeżywać, jest turbo ciężkie. Nieprzespane noce, dojście do granic sił fizycznych cz psychicznych, a ludzie wokół nie zawsze chętnie czy łaskawie spojrzą. Opisane są trudy dnia powszedniego, codziennie, wielokrotnie powtarzane czynności, które mogą nudzić już po paru minutach.
Mimo tych trudów, mamy Dom, w którym klaruje się czysty obraz miłości, tej z kart Ewangelii, tej o której naucza Jezus. Czytając wspomnienia i historie sióstr można naprawdę zapłakać, ale ze wzruszenia. I można poczuć, że proste czynności, po wielu kolejnych próbach udają się Chłopakom, że nagrodą za cały dzień trudu jest prawdziwie szczery uśmiech Chłopaków - to jest oblicze miłości.
Dlatego ta książka jest potrzebna, i dobrze by było, by wielu ludzi miało okazję ją przeczytać. Może ktoś za jej lekturą przestanie szukać szczęścia w mediach społecznościowych, otaczaniem się drogimi gadżetami czy wyjazdami na drugi koniec świata; a zobaczy że małe szczęścia są koło nas. I zobaczy prawdziwy, szczery, niewymuszony uśmiech.
Bardzo ważna i potrzebna książka, biorąc pod uwagę 'nasze' czasy i realizm początku 2021 roku.
Kolejny wywiad z Siostrami z Domu Chłopaków w Broniszewicach. Siostrami, które swoje życie poświęciły aby służyć innym, potrzebującym.
Nie, to nie jest przylukrowana opowieść, że ich życie to pełnia radości, brak zmartwień czy chociażby zrozumienie w środowisku; wręcz...
2021-05-16
Bronki - Siostry z Broniszewic.
Książka wywiad z Siostrami pracującymi - czy może lepiej powiedzieć - żyjącymi w Domu Chłopaków w Broniszewicach. Wywiad o tym, czym to życie jest - w skrócie opieką w codziennym życiu nad grupą Chłopaków z pewnymi niepełnosprawnościami.
Siostry na łamach książki pokazują codzienne sytuacje, zmagania z kłodami, które napotykają na swojej drodze, i jak z tego wychodzą. Wywiad, który ogromnie wzrusza, pobudza emocje. W tym świecie w którym wiecznie nie ma na nic czasu, Siostry pokazują że są ludzie - tutaj Chłopaki - który mają go w pełni. W zabieganym świecie, w którym nie ma miejsca na niedoskonałości, wchodzimy do domu w którym wszystko jest normalne i akceptowalne. Dzięki nim można się zatrzymać, uciec od tego pędu, skłonić do refleksji co znaczą te wszystkie rzeczy, które robimy.
Nie będę pierwszą, i z pewnością nie ostatnią osobą, która powie, że Siostry reprezentują taki Kościół, jakiego potrzebujemy. Kościół solidarny z najmniejszymi, w którym bierzemy to co nam życie daje, i za wszystko jesteśmy wdzięczni.
Ja po lekturze jestem pełen podziwu dla Sióstr, za ich heroizm, poświęcenie, miłość. Za to że szukają rozwiązań, nie poddają się i każdego dnia brną do przodu. Że każdy dzień dla nich jest nową przygodą. I dla Chłopaków.
Teraz pozostaje tylko pytanie, kiedy będzie można Chłopaków odwiedzić? W ich nowym domu.
Bronki - Siostry z Broniszewic.
Książka wywiad z Siostrami pracującymi - czy może lepiej powiedzieć - żyjącymi w Domu Chłopaków w Broniszewicach. Wywiad o tym, czym to życie jest - w skrócie opieką w codziennym życiu nad grupą Chłopaków z pewnymi niepełnosprawnościami.
Siostry na łamach książki pokazują codzienne sytuacje, zmagania z kłodami, które napotykają na swojej...
2021-02-25
Książka o eksploracji kosmosu, ale jakże inna od większości dotychczas przeczytanych.
Clark do tematyki kosmosu podszeł zgoła inaczej niż jego koledzy po fachu. Nie zabiera nas w podróż od arcymałych cząstek elementarnych po krańce wszechświata, o nie. W tym przypadku mamy historię (i to dosłownie) badań nad materią tego, co poza Ziemią. Więcej jest tu faktów historycznych anieżeli fizycznych czy chemicznych. Owszem, i takich tu nie brakuje, jednak są tu umieszczone jakby tylko w celu potwierdzenia, że dalej czytamy o astrofizyce a nie biologii organicznej lub rozwoju silników parowych. Do tego mamy szczyptę humoru, i w wyniku takiej kombinacji powstała przyjemna lektura pokazująca ówczesne nurt i kierunki badań. Jestem przekonany, że gdyby w podobnym tonie pisane były podręczniki do historii, to nasza wiedza o tym co już za nami byłaby zdecydowanie większa.
Książka o eksploracji kosmosu, ale jakże inna od większości dotychczas przeczytanych.
Clark do tematyki kosmosu podszeł zgoła inaczej niż jego koledzy po fachu. Nie zabiera nas w podróż od arcymałych cząstek elementarnych po krańce wszechświata, o nie. W tym przypadku mamy historię (i to dosłownie) badań nad materią tego, co poza Ziemią. Więcej jest tu faktów historycznych...
2020-09-17
"Turbulencja" to dobra ksiązka, z jednym małym "ale". Zacznijmy jednak od początku. Autor - pilot liniowy - czyli taki z samolotu pasażerskiego - oprowadza nas po świecie lotnictwa, krok po kroku. Dowiadujemy się mnóstwa faktów i ciekawostek, i w przeciwieństwie do analogicznej pozycji "Pilot ci tego nie powie" - wszystko jest z naszego, lokalnego podwórka. Możemy się dowiedzieć dlaczego samolot lata, kto jest za co odpowiedzialnym na lotnisku, oraz dlaczego pewne procedury są takie a nie inne. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jeden mały fakt - o ile zarzucić panu kapitanowi umiejętności pilotażowych raczej nie można, o tyle okazuje się że nie każdy kto chce napisać książkę powinien to robić. Niestety. Literacko jest to dosyć prosta pozycja, a kroplę goryczy przelewały liczne wstawki w stylu: "więcej szczegółów na kanale youtube, obok jest kod qr, zeskanuj i obejrzyj". Nie wiem jak wielu odbiorców tej książki, ale ja po to po nią sięgnąłem, aby o tych tajnikach i ciekawostach przeczytać, a nie obejrzeć w internecie!
Niemniej jednak - pomijając te 2 minusy, książka powinna wylądować u każdego, kogo praca pilota choć trochę interesuje.
"Turbulencja" to dobra ksiązka, z jednym małym "ale". Zacznijmy jednak od początku. Autor - pilot liniowy - czyli taki z samolotu pasażerskiego - oprowadza nas po świecie lotnictwa, krok po kroku. Dowiadujemy się mnóstwa faktów i ciekawostek, i w przeciwieństwie do analogicznej pozycji "Pilot ci tego nie powie" - wszystko jest z naszego, lokalnego podwórka. Możemy się...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-09-22
2019-09-06
Sama treść oceniona byłaby na 9 - autor w sposób prosty, przyjazny prezentuje treści - tak, jakby wiedział, że trzeba to zrobic szybko i sprawnie, zanim obudzi się maluch z płaczem na obiad. Sama treść jest trzeźwym spojrzeniem na rodzicielstwo (nie tylko ojcostwo, bo książka jest raczej dla ojców i matek), skłania do ustanowienia pewnych reguł i zasad; zarówno dla dzieci, jak i rodziców. I tu jak najbardziej książka godna polecenia, nie tylko dla rodziców, ale w wielu przypadków dla dziadków czy przyszłych matek i ojców. Jak najbardziej.
A czemu 8*? Niestety, książka, choć 250 stron ma, to jest do połknięcia w jeden wieczór. Miejscami dużo tuszu, całe strony z jednym cyctatem, duża czcionka - w normalnym formacie nie wiem czy cała treść zajęłaby 100 stron. I to wszystko za 60 złotych; co daje dosyć wysoki wskaźnik ilość informacji / cena.
Sama treść oceniona byłaby na 9 - autor w sposób prosty, przyjazny prezentuje treści - tak, jakby wiedział, że trzeba to zrobic szybko i sprawnie, zanim obudzi się maluch z płaczem na obiad. Sama treść jest trzeźwym spojrzeniem na rodzicielstwo (nie tylko ojcostwo, bo książka jest raczej dla ojców i matek), skłania do ustanowienia pewnych reguł i zasad; zarówno dla dzieci,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-25
2018-09-12
2018-07-15
2018-10-09
Książka, z którą wiązałem duże nadzieje - jako świeżo upieczony tato (2gi raz) możliwość przeczytania wspomnień czy też rozważań innego ojca była ogromną zachętą do sięgnięcia po tę lekturę. Nie mówiąc już o rekomendacjach z tyłu książki.
Tymczasem sama lektura lekko mnie zdziwiła. Po pierwsze formatem - miały być listy, a listów było 3... Chyba że te wszystkie opisy traktować jako załączniki.
No właśnie - książka dzieli się na 3 części, tyle ile miesięcy liczy sobie tytułowa Jesień. W każdej z części jest właśnie list do nienarodzonej córki (ojciec w oczekiwaniu na narodziny), a następnie cykl opisów zjawisk przyrody, przedmiotów codziennego użytku, lub najprościej - otoczenia. Fakt - w życiu codziennym przecież nie mamy czasu, aby zastanawiać się nad takimi przaicznymi rzeczami jak krew, guziki, muszle klozetowe, kominy czy gorączka. Przechodzimy obok tych zjawisk/przedmiotów bez emocji, nie zatrzymując się, rzadko nawet zwalniając. I tutaj autor genialnie to wymyślił - zaraz na świecie pojawi sie jego córka, nowy człowiek, dla którego cały, calusieńki ten świat będzie obcy, i trzeba będzie jej wiele pokazać, aby mogła stawiać tu pierwsze kroki.
Jednak wykonanie tego pomysłu - w moim odczuciu - spowolniło zachwyt nad całością lektury. Sięgając po książkę miałem ogromne aspiracje, czekałem, aby właśnie zwolnić, posłuchać co też autor chce nam powiedzieć... I trochę się zawiodłem. Były te hasła, czy może podrozdziały, ale przechodziły tak, jak w realnym życiu - bez większego echa. Były dla mnie jak rozwodniony rosół - niby autor pokazuje te wszystkie drobnostki, które dla codziennego wzroku sa jakby ukryte, ale mimo wszystko robi to w sposób mało przekonujący, lub - aż nazbt wolny.
Możliwe, że z dwójką maluchów w domu moje życie jest za szybkie, aby móc poznać piękno tej lektury. Wrócę do niej za kilka lat, i wtedy się okaże, czy to ja za szybko pędziłem przez życie, czy może autor zafundował zbyt powolny opis otoczenia.
Książka, z którą wiązałem duże nadzieje - jako świeżo upieczony tato (2gi raz) możliwość przeczytania wspomnień czy też rozważań innego ojca była ogromną zachętą do sięgnięcia po tę lekturę. Nie mówiąc już o rekomendacjach z tyłu książki.
więcej Pokaż mimo toTymczasem sama lektura lekko mnie zdziwiła. Po pierwsze formatem - miały być listy, a listów było 3... Chyba że te wszystkie opisy...