Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nikt inny, tak jak Flanagan nie potrafi mówić do nas realnymi sytuacjami w jakich przyjdzie nam się sprawdzić. Każdy pożegna kiedyś rodziców, każdy z nas będzie odwiedzał kogoś w szpitalu, każdy z nas uświadomi sobie jak niewiele zależy od nas...
.

Nikt inny, tak jak Flanagan nie potrafi mówić do nas realnymi sytuacjami w jakich przyjdzie nam się sprawdzić. Każdy pożegna kiedyś rodziców, każdy z nas będzie odwiedzał kogoś w szpitalu, każdy z nas uświadomi sobie jak niewiele zależy od nas...
.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Joanna jest dziewczyną po przejściach. Po tym jak zostawił ją chłopak decyduje się na zmiany w swoim życiu. Leon szuka opiekunki do swojej pasierbicy, ponieważ jego żona tkwi w głębokiej depresji. Dobrze się składa prawda? Dziewczyna postanawia rzucić wszystko i przyjąć ofertę pracy u Leona, choć dom w którym ma zamieszkać jest oddalony od jej teraźniejszego miejsca zamieszkania o 600 km. Nie jest to dla niej przeszkodą, ponieważ dziewczyna chce odciąć się od swojego dotychczasowego życia. Na miejscu okazuje się, że nie tylko Amelka potrzebuje opieki i zainteresowania, bo w domu oprócz żony Leona - Magdaleny mieszka jeszcze jego matka - Leokadia i siostra - Katarzyna. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się dość nietypowe, uwagę zwraca zachowanie kobiet, a także skrywane sekrety. Pewnego dnia w miasteczku Joanna dowiaduje się, że mówią o tym domu, że żyją tam... marionetki. Natasza Socha po raz drugi skradła mojej literackie serce, bo po tym jak sięgnęłam po " Godzinę zagubionych słów" i zostałam zauroczona, bez wahania sięgnęłam po "Dom Marionetek" i się nie zawiodłam. Świetnie wykreowane bohaterki. Świat przeżyć wewnętrznych, metaforyka marionetki. To wszystko sprawiło, że przez opowieść się po prostu frunie. Ogromnie polecam.

Joanna jest dziewczyną po przejściach. Po tym jak zostawił ją chłopak decyduje się na zmiany w swoim życiu. Leon szuka opiekunki do swojej pasierbicy, ponieważ jego żona tkwi w głębokiej depresji. Dobrze się składa prawda? Dziewczyna postanawia rzucić wszystko i przyjąć ofertę pracy u Leona, choć dom w którym ma zamieszkać jest oddalony od jej teraźniejszego miejsca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

A co ty powiedziałbyś komuś bliskiemu, kto już nie żyje, gdybyś miała/miał godzinę, ostatnią chwilę by się spotkać i pogadać? Okładkowa ławeczka jesr miejscem gdzie spotyka się świat żywych i umarłych, gdzie niedopowiedziane wreszcie ma szansę wybrzmieć.
.
Muszę przyznać, że niewiele jest książek, które sprawiają, że myśli płyną wolniej, że na sercu jest lżej, a troski stają się mniejsze. To właśnie jedna z nich. I szczerze powiem, że chętnie zobaczyłabym film około-świąteczny na podstawie tej historii.
.
Polecam waszej uwadze, bo to bardzo ciepła opowieść niosąca nadzieję, która się przyda zwłaszcza w tych trudnych czasach.

A co ty powiedziałbyś komuś bliskiemu, kto już nie żyje, gdybyś miała/miał godzinę, ostatnią chwilę by się spotkać i pogadać? Okładkowa ławeczka jesr miejscem gdzie spotyka się świat żywych i umarłych, gdzie niedopowiedziane wreszcie ma szansę wybrzmieć.
.
Muszę przyznać, że niewiele jest książek, które sprawiają, że myśli płyną wolniej, że na sercu jest lżej, a troski...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po pierwsze, muszę się wam przyznać, że bardzo mnie fascynuje fenomen tego autora. Jest to zjawisko literackie jakiego do tej pory nie było na polskim rynku. Chyba nikt jeszcze kilka lat temu nie spodziewał się, że odniesie on taki sukces, a ilość książek jakie powstają w ciągu roku jest imponująca i jednocześnie przytłaczająca dla czytelnika. Niemniej jednak, jest to postać, czy zjawisko literackie, jak niektórzy zwykli o nim mawiać, o jakim mówi się dużo i często. Co za tym idzie powstaje szereg domysłów, spekulacji, plotek na temat tego jak tworzy, skąd czerpie pomysły, dlaczego zmienia gatunki itd. Remigiusz Mróz postanowił odpowiedzieć zbiorczo na te wszystkie pytania, i razem z wydawnictwem Czwarta Strona wydał "O pisaniu na chłodno".

Sztuką jest napisać krótkie, przejrzyste zdanie. Zdanie, w którym zawrze się wszystko, co ma się na myśli. s.101


Już sam tytuł zdradza nam pewną cechę autora, mianowicie jest to ogromny dystans do siebie i poczucie humoru. Gra językowa jaka została zastosowana do pozornie poważnego zdania pozwala uśmiechnąć się pod nosem wszystkim tym, którzy znają choćby w najmniejszym stopniu autora (#idziemróż).

Zabierałem je ze sobą wszędzie, czytałem przy każdej okazji, chłonąłem każde zdanie, każde słowo i znak przestankowy. Myśliwski pisał prosto, ale z taką mocą, że mógłby zmieść cały literacki świat z powierzchni planety. s.102


Wracając jednak do rzeczonej książki. Jest to hybryda literacka. Swoiste połączenie czegoś na kształt autobiografii, połączonej z wyjaśnieniem przebiegu twórczości literackiej, z elementami książki motywacyjnej i części poświęconej literaturze w ogóle, czyli podpowiedziom dla wszystkich tych, którzy chcą zacząć pisać, coś pisali ale nie do końca to wyszło, lub chcą poznać tworzenie powieści od podszewki.

Idee są wszędzie. przynajmniej jedna znajduje się także w twojej głowie, gotowa i czekająca na to, by coś z nią zrobić. s. 139

"O pisaniu na chłodno" jest bardzo ciekawym sposobem podsumowania twórczości dotychczasowej. Jest też pewnego rodzaju psychoanalizą własnej twórczości, ponieważ Remigiusz Mróz zdradza nam tutaj elementy własnej biografii, które miały realny wpływ na jego decyzje, które w konsekwencji doprowadziły go do momentu w którym jest obecnie.

Powiedzieć możemy coś nawet, jeśli nie mówimy nic. s. 164


Jeżeli chcecie poznać autora od tej drugiej strony, gdy dopiero zaczyna pisać, gdy znajduje bodziec będący przyczynkiem do wywołania lawiny i powstania konkretnej fabuły, to jest to książka dla was. Jeżeli chcecie przeczytać kawałek biografii tego autora, to też będzie świetna pozycja dla was. Jeśli chcecie sprawić komuś niezobowiązujący prezent, to będzie to idealna książka, która pozwoli zrozumieć ciąg wydawniczy tego autora.

Kiedy tylko znikały inne obowiązki, a ja wracałem do pisania, wszystko zrumieniało się o sto osiemdziesiąt stopni. s.105


Ja po jej przeczytaniu mam ochotę zacząć czytać książki Remigiusza Mroza w kolejności powstawania, by analitycznym czytaniem wychwycić niuanse opisywane w tej książce. Swoją drogą jest to bardzo ciekawa propozycja tematu na pracę magisterką. może ktoś się skusi. Polecam wszystkim którzy znają twórczość Remigiusza Mroza, a także, albo przede wszystkim tym, którzy chcą się dowiedzieć o co tyle szumu związanego z nazwiskiem Mróz.

Po pierwsze, muszę się wam przyznać, że bardzo mnie fascynuje fenomen tego autora. Jest to zjawisko literackie jakiego do tej pory nie było na polskim rynku. Chyba nikt jeszcze kilka lat temu nie spodziewał się, że odniesie on taki sukces, a ilość książek jakie powstają w ciągu roku jest imponująca i jednocześnie przytłaczająca dla czytelnika. Niemniej jednak, jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy dowiedziałam się, że Karolina Wójciak wydaje kolejną książkę, oszalałam. Po doskonałych "Tożsamości nieznanej NN" i "Matyldzie", czekałam na kolejną książkę. Ucieszyłam się tym bardzie, że autorka postanowiła zaproponować mi patronat - zatem zobaczcie czy warto przeczytać, i o co w ogóle tyle szumu.

Kaja i Michał tworzą szczęśliwą rodzinę. Mają piękny dom, dwójkę zdrowych synów i nie narzekają na brak pieniędzy. Pewnego dnia dochodzi do tragicznego wypadku, w którym ginie mąż Kai. Świat kobiety wywraca się do góry nogami. Nagle wychodzą na jaw sprawy z przeszłości, okazuje się, że mąż nie był tak krystaliczny za jakiego miała go rodzina, a dawni znajomi z pracy przynoszą co raz to nowe odkrycia. Czy Kaja odzyska balans? Czy będzie wiedziała komu zaufać, a komu nie? Czy będzie umiała odnaleźć prawdę pośród interesowności niektórych osób?
Wieczorami jest cicho, a rano, gdy się budzę, pościel obok jest nienaruszona i taka
zimna. Nikt tam nie spał od dawna, mimo to zawsze zerkałam na jego poduszkę. Dotykałam miejsca, w którym zawsze mogłam poczuć ciepło jego ciała. Choć to niedorzeczne, pomimo upływu tylu miesięcy tliła się w mojej głowie nadzieja, że może któregoś dnia obudzę się i zobaczę go ponownie, a moje życie znów będzie radosne i szczęśliwe, tak jak było do tej pory. s.4

W swojej kolejnej książce Karolina Wójciak odchodzi od problemów młodzieży, nastolatków i wkracza w świat rodzinny. Mamy tutaj dojrzałą kobietę, matkę, która po wielu latach odkrywa, że jej mąż był zupełnie innym człowiekiem za jakiego go uważała. Po jego śmierci stanie przed wieloma rozterkami, będzie musiała przeżyć żałobę, ogarnąć dom, dzieci, tak trywialne rzeczy jak rachunki za prąd, czy zakupy. Do tej pory, przez początkowy okres żałoby, gdy Kaja pogrążona w depresji praktycznie nie wychodziła ze swojej sypialni. Pewnego dnia okazuje się, że nie tylko mąż miał coś za uszami, ale i matka. Kaja podejmuje własne śledztwo by dojść do prawdy i dowiedzieć się, czy to ktoś chciał wrobić Michała w kłopoty, czy faktycznie jej mąż prowadził grę związaną z kontraktami opiewającymi na wielomilionowe sumy.

– Gdybym sama rozumiała, czego chcę w życiu, byłoby mi łatwiej. Czasem nawet myślę, że wygodniej by było wsiąść do wehikułu czasu i w dniu, w którym poznałam Michała, uciekać, gdzie pieprz rośnie. s. 199

Karolina Wójciak bardzo mnie zaskoczyła i ucieszyła tą książką, ponieważ weszła nią na wyższy level współodczuwania czytelnika razem z bohaterami. To książka zdecydowanie skierowana do dojrzalszych czytelników, ale nie pozbawiona tego do czego przyzwyczaiła nas w swoich poprzednich powieściach, czyli do niesamowitej zdolności mieszania w garze z fabułą, zwrotów akcji i zmieniania charakterów poszczególnych bohaterów, co jest bardzo sugestywne w odbiorze powieści.

Po tych wszystkich emocjach, które przebiegły po mnie w ostatnim czasie jak stado antylop po stepie, zamieniając wszystko w nic nieznaczący pył, nic nie było już w stanie sprawić, bym zadrżała ze strachu. s.25


To moja trzecia książka tej autorki w tym roku i już mogę wam powiedzieć, że nie ostatnia. Ogromnie się cieszę, że trafiłam na jej książki, ponieważ wnoszą świeży powiew na nasze polskie wydawnicze podwórko. Mam nadzieję, że kolejne jej powieści ukażą się już pod banderą jakiegoś polskiego wydawnictwa, bo warto inwestować w tak zdolnych polskich autorów. Polecam Wam jej książki z całego serca.

Kiedy dowiedziałam się, że Karolina Wójciak wydaje kolejną książkę, oszalałam. Po doskonałych "Tożsamości nieznanej NN" i "Matyldzie", czekałam na kolejną książkę. Ucieszyłam się tym bardzie, że autorka postanowiła zaproponować mi patronat - zatem zobaczcie czy warto przeczytać, i o co w ogóle tyle szumu.

Kaja i Michał tworzą szczęśliwą rodzinę. Mają piękny dom, dwójkę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fabuła tej książki jest z jednej strony prosta, bo mamy Piotra, który jedzie do Bombaju, by odbyć podróż życia. A z drugiej strony złożona, bo dzieje się tutaj tyle, że nie sposób tego streścić w kilku zdaniach. Powiem wam jak ja ta książkę odbieram. Moim zdaniem jest to nie tylko książka przygodowa, ale przede wszystkim jest to książka, z której każdy z nas wyniesie coś dla siebie.

W życiu każdy dzień przynosi coś nowego. Wiara, los i łut szczęścia lub jego brak, prowadzą nas po nieznanych ścieżkach do celu, jakim jest nieznany ląd, a rzeczywistość wydaje się być niechcianą iluzją i złym snem. Przeznaczenie jest jedyną na świecie prawdą. Przeznaczenie nie kłamie. s. 30


"Siedemdziesiąt siedem słoni" przyciągnęło moją uwagę nie tylko tytułem, ale też piękną okładka. jak się okazało, w środku znalazłam to, co lubię najbardziej, czyli powieść wielowymiarową, z nawiązaniami do kultury, religii, duchowości, psychologii.

Dźwięki, zapachy i codzienne czynności zaczęły być moimi zapachami i czynnościami. Moja świadomość wsiąkała w ten ocean biedy. Słyszałem bicie serc milionów ludzi, a moje biło strachem pozostania tu, w tych warunkach, na zawsze, ale nie chciało jeszcze wracać do domu, bo to miejsce - Dharavi - stawało się moim domem. s. 59


Jeśli lubicie klimaty dalekowschodnie, to jest to książka która was zainteresuje. W tę powieść po prostu się wsiąka, jest tutaj tyle przygód, że na każdym kroku znajdujemy się w innym miejscu i nie sposób przewidzieć, gdzie będziemy za chwilę. Ilość przypadków z jakimi ma do czynienia bohater jest niezliczona. Ja wam opowiem o jednym, żebyście mieli pojęcie co was czeka podczas lektury. W momencie, gdy nasz bohater przybywa do Indii ma ze sobą oszczędności, które dla niepoznaki chowa pod wewnętrzną wkładką w bucie. Pech chciał, że pewnego razu gdy jest w świątyni buty musi zdjąć, a kiedy wraca już ich nie ma. Splotem wydarzeń odnajduje obuwie na stopach chłopca, musi wymyślić sposób by je odzyskać, ale należy pamiętać, że są to Indie, a nie Europa, a tam żadne umowy własności i prywatności nie mają znaczenia.

Ludziom jest wiecznie mało i mało, chcą więcej i więcej. Bez umiaru, bez skrupułów, bez wyrzutów sumienia zabijają się nawzajem, by mieć więcej. Gdzie jest granica ludzkiej zachłanności, kiedy nastąpi uczucie sutości, gdzie są ludzkie serca? s. 79


Te zdarzenia bardzo mnie poruszyły i zaciekawiły. Od tamtej pory czytałam z zapartym tchem śledząc co też się jeszcze wydarzy. Dlatego jeśli jesteście ciekawi w jaki sposób można odzyskać swoje rzeczy, czy jak stać się gwiazdą Bollywoodu, by przeżyć w obcym kraju, to jest to książka dla was. Dodatkowo przekonacie się, że można zostać przypadkowo bogaczem i potentatem sprzedaży stołów bilardowych.

W takich miejscach poznajemy swoje najgłębsze zakamarki kruchej słabości. s. 541


Muszę tutaj dodać jeszcze krótką notatkę o autorze. Piotr Biedrzycki,bo o nim mowa, jest autorem również kilku tomików poetyckich, Indie są jego wielką pasją, podróżował tam wielokrotnie, dlatego też bohater jest jego imiennikiem. W 2015 roku zrealizowała serię filmu podróżniczego pt.: "77 słoni- -Indie". Fragmenty można zobaczyć ---> T U T A J <---

Indie są świętującym krajem. Nie ma dnia by nie odbywały się tutaj jaskiejś uroczystości poświęcone jednemu z wielu milionów hinduskich bogów. Wiara w nich ma ogromną moc. Przy takich okazjach składane bogom dary dają hindusom nadzieje na lepsze życie doczesne i przyszłe, w innym wcieleniu. s. 545


Mam nadzieję, że zaciekawiłam was tym tytułem, a jeśli nie, to dodam jeszcze, że jest tutaj klimat znany z filmów "Slumdog milioner z ulicy" i "Forrest Gump". Zachęcam was do lektury, później do dyskusji w komentarzach. Dajcie znać co sądzicie. Sięgniecie po ten tytuł?

Fabuła tej książki jest z jednej strony prosta, bo mamy Piotra, który jedzie do Bombaju, by odbyć podróż życia. A z drugiej strony złożona, bo dzieje się tutaj tyle, że nie sposób tego streścić w kilku zdaniach. Powiem wam jak ja ta książkę odbieram. Moim zdaniem jest to nie tylko książka przygodowa, ale przede wszystkim jest to książka, z której każdy z nas wyniesie coś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z Paulo Coelho jest tak, że jedni go kochają, inni się wyśmiewają z wzniosłości stylu, moralizatorstwa i cytatów. Jeśli jesteście w tej drugiej grupie, to to jest książka dla was, aby odczarować tego autora.

O czym jest ta historia?. To opowiedziana w trzeciej osobie autobiograficzna podróż pary hipisów, Paula i Karli, którzy podążają przez Europę odkrywają swoje prawdziwe ja, próbują iść w stronę duchowości, stykają się z róznymi religiami, niejednokrotnie wpadają w ogromne tarapaty, ale w ostatecznym rozrachunku wszystko sprowadza się do poszukiwania prawdziwej miłości, czymkolwiek ona jest.

Bo nie warto żyć bez miłości. Czym jest życie bez kochania? Jest jak drzewo, które nie owocuje. jak sen, bez snów, wręcz bezsenność. To jak żyć dzień po dniu, łudząc się, że słońce rozświetli twój pomalowany na czarno pokój, mimo szczelnie zamkniętych i zasłoniętych okien i drzwi. To jak wiedzieć, że jest klucz, ale nie mieć ochoty otworzyć drzwi i stamtąd wyjść. s. 216

Więcej szczegółów wam nie zdradzę, bo zepsułabym wam przyjemność z lektury. Jedno jest jednak pewne. To zupełnie inna książka niż poprzednie. Po raz pierwszy widzimy autora w zupełnie nowym, niedoskonałym, bardzo ludzkim, pogubionym obliczu. I to chyba właśnie przez deklarację z samego początku o autentyczności zdarzeń mamy do czynienia z zupełnie innym wyobrażeniem na temat autora. Mnie się to podobało. Bo wiadomo, że każdy z nas ma jakąś przeszłość, nie zawsze jest ona powodem do zachwalania samego siebie, a tutaj pomimo potknięć, autor daje siebie poznać.

Opisane tu historie stanowią część moich osobistych przeżyć. Zmieniłem kolejność wydarzeń, nazwiska i szczegóły dotyczące bohaterów, skróciłem także niektóre sceny, ale wszystko, co tu napisałem, to prawda. - ze wstępu.

Muszę się przyznać, że kiedy po raz pierwszy przeczytałam "Pielgrzyma", książkę, która dała rozgłos i sprzedała się w milionach egzemplarz, pomyślałam, że autorem takiej moralizatorskiej książki musi być osoba o ogromnej duchowości, ktoś w rodzaju kaznodziei. A w tej powieści Paulo Coelho odczarowuje siebie jako zupełnie normalnego młodego człowieka z przed lat, który błądził, stykał się z różnymi sytuacjami, a to wszystko po to, by odkryć swoje wnętrze.

- Człowiek poszukujący duchowości bardzo mało wie, bo tylko czyta na ten temat i próbuje wypełnić swój umysł tym, co uważa za mądre. Sprzedaj swoje książki, kup szaleństwo i olśnienie, wtedy znajdziesz się odrobinę bliżej mądrości. s. 173

Moim zdaniem ta książka, pomimo zachowanego charakteru książek Paula Coelho, ma w sobie pierwiastek "normalności". To znaczy czytając mamy wrażenie, żę autorem książek tak bardzo popularnych nie jest nadprzyrodzone medium, ale ktoś zupełnie normalny, kto zaliczał wzloty i upadki, kto próbował swiata w jakim przyszło mu żyć, a do tego wszystkiego jeszcze był wyzwolonym hipisem. Czy może być lepszy sposób na napisanie książki o miłości?

- Więc poszukaj Prawdy. Postaraj się być stale tuż obok Prawdy, nawet jeśli cię zrani, milczy przez dłuższy czas lub nie mówi tego, co chcesz usłyszeć. s.207

Polecam wam najnowszą książkę Paula Coelho "Hipis", ponieważ nie znam autora, który potrafiłby w sposób tak nieoczywisty mówić o sprawach ważnych, a to wszystko przez pryzmat swoich przygód i prawdziwych wydarzeń z młodości.

Z Paulo Coelho jest tak, że jedni go kochają, inni się wyśmiewają z wzniosłości stylu, moralizatorstwa i cytatów. Jeśli jesteście w tej drugiej grupie, to to jest książka dla was, aby odczarować tego autora.

O czym jest ta historia?. To opowiedziana w trzeciej osobie autobiograficzna podróż pary hipisów, Paula i Karli, którzy podążają przez Europę odkrywają swoje prawdziwe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To nie jest kolejna prosta historia rodzinna. To życie, rozłożone na czynniki pierwsze, które boli aż do kości...


(pierwsze zdanie powieści:) Pewnego razu, a działo sie to wiele lat temu, w mieście na północy, nad rzeką Sabbanock, w górnym jej biegu, gdzie nurt jest wąski, a zimy trwają szczególnie długo, mieszkał pastor z córeczką. s.9

Tyler Caskey jest pastorem w małym miasteczku w Nowej Anglii. Poznajemy go w dość trudnej sytuacji, bo po śmierci żony, która zmarła na raka. Pozostał sam z dwójką dzieci. Młodszą córeczką zajmuje się teściowa, która ma do niego żal o zaniedbywanie rodziny. Starsza córeczka, 6 letnia Katherine, została z ojcem, ale ma problemy w przedszkolu, jest agresywna, odosobniona, widać, że przeżywa żałobę po matce. Do tego dochodzi gosposia, która próbuje sobie zastąpić brak dziecka, zaborczą miłością do Kathy. Na dokładkę wychodzi konflikt z Radą Parafialną, pastor ma problemy finansowe, emocjonalne, bo jak się okazuje, nie wszystko co czuł do żony było takie oczywiste.

Taka odpowiedzialność onieśmielała go. Ale przekonał się, że gdy uważnie słucha potrzebujących, odpowiedzi przychodzą same. Dobry lekarz wie, że chory zna diagnozę, powiedział mu George Atwood, a poczmistrzyni, jak się okazało, chciała wyznać prawdę mężowi, i tak uczyniła. Sprawa przybrała dobry obrót. s.206

Najnowsza powieść Elizabeth Strout bazuje na emocjach, tajemnicach, na klimatycznym i specyficznym charakterze małej społeczności. Do tego dochodzi stanowisko publiczne, jakie obejmuje Tyler. Jeżeli chodzi o warstwę fabularną, nie dzieje się tutaj za wiele, raczej wszystko obraca się wokoło emocji, przeżyć wewnętrznych. W doskonały sposób widać jak działają mechanizmy małomiasteczkowe. Społeczność najpierw żałuje pastora, ale to tylko pozory, bo za kilka chwil, plotkarskie środowisko samo wywołuje temat, który doprowadza do skandalu. Mamy tutaj historię rodzinną podszytą społeczną intrygą. Zapowiada się nieźle, prawda?


Krążąc po pustym domu poczuł zazdrość. Zazdrość była niczym niczym rozfalowane, wypełniające go szare morze. To, że inni mogą być owinięci kołdrą własnych światów , bezpieczni w rodzinie, napełniało go bólem. mA nie chciał być taki - wypełniony niesprawiedliwością, zazdrością, morderstwem, kłamstwem, złośliwością, szeptami... s.292


A jednak czegoś mi tutaj zabrakło. Rozumiem pomysł na fabułę, widzę elementy składowe, ale nie dostałam tego, czego się spodziewała, choć już trochę znam prozę Strout. Żeby nie było nieporozumień, nie uważam, że jest to słaba książka, ale jeśli chcecie poznać prozę Elizabeth Strout i się zakochać, to nie jest to dobra książka na początek przygody z tą pisarką. Zacznijcie od "Olive Kietteridge" lub "Mam na imię Lucy". Chyba, że lubicie ryzykować.

To nie jest kolejna prosta historia rodzinna. To życie, rozłożone na czynniki pierwsze, które boli aż do kości...


(pierwsze zdanie powieści:) Pewnego razu, a działo sie to wiele lat temu, w mieście na północy, nad rzeką Sabbanock, w górnym jej biegu, gdzie nurt jest wąski, a zimy trwają szczególnie długo, mieszkał pastor z córeczką. ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Robert Rient zabiera nas w podróż. Jeśli lubicie zwiedzać, nie wychodząc z własnego domu, to będziecie zachwyceni.

Autor powieści "Duchy Jeremiego", która znalazła się wśród tegorocznych książek nominowanych do Literackiej Nagrody NIKE, tym razem prezentuje formę dziennika z podróży, reportażu podróżniczego, czy po prostu zapisek drogi. Dla tych z was, którzy może nie wiedzą kim jest Robert Rient przypomnę: rocznik 1980. Dziennikarz i pisarz, wykładowca i trener warsztatów interpersonalnych, prezenter radiowy.

Dobytek dzielę na cztery kategorie: umiłowane, praktyczne, doczesne i niezbędne. Umiłowane jest stare drewniane biurko, przy którym piszę, i półtorametrowe drzewko cytrynowe. Wyrosło osiem lat temu z pestki wsadzonej do doniczki. Umiłowane bierze pod opiekę przyjaciółka z Wrocławia. Kartony z książkami, ubrania na każdą porę roku, garnki, talerze, sztućce i mnóstwo innych sprzętów tak zwanego gospodarstwa domowego zwożę siedem pięter w dół. Doczesne ląduje w piwnicy (...). Rzeczy praktyczne, do których należą głównie dokumenty, zawożę do rodziców w Szklarskiej Porębie. Niezbędne zabieram ze sobą. s. 10

Jak to czasami bywa, przychodzi taki moment w życiu aktywnej osoby, że ma wszystkiego serdecznie dosyć. Wołą wtedy taki wewnętrzny głos by uciec od codzienności i Witaj przygodo! A gdzie uciekać, by przy okazji poczuć się wolnym? Jak najdalej. Robert Rient pakuje plecak i wyrusza koleją Transsyberyjską. Jedzie bez planu, byle przed siebie. Kolejno odwiedza Tajlandię, Malezję, Nową Zelandię, Peru i Wyspy Wielkanocne. Ale jeżeli myślicie, że to tylko dziennik z podróży, to od razu uprzedzam - nie.

Przebłysk jest jak spacer ulicą, gdy nagle czuję zapach najlepszego dania na świecie. Wchodzę do restauracji i patrzę na kelnera zbliżającego się z talerzem wypełnionym rarytasami. Zanurzam w nich widelec, a w końcu delektuję się smakiem. Przebłysk kończy się, gdy zaczynam wierzyć, że jestem właścicielem restauracji, kelnera, widelca i smaku. s.34
Podczas podróży przyjdzie mu zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu, ale największy przeciwnik to jak się okazuje on sam. Musi wielokrotnie pokonać siebie, własną psychikę, poznać tego człowieka, który siedzi w nim samym. brzmi to trochę abstrakcyjnie, ale tak jest.

Od lęku przed nieznanym wolę ciekawość. A może mówię "uważaj na siebie", by poczuć się lepiej, odrobinę spokojniej z tą iluzją obdarowania drugiej osoby radą, ostrzeżeniem, troską zawartą w słowach, których celem jest wzbudzenie obawy. s.67

To, co bardzo mi się podobało w tej książce, to zdecydowanie zdjęcia, które obrazują to o czym opowiada narrator. Ja lubię albumy, albo zdjęcia w reportażach, ale często zdarza się, ze niestety nie mają one nic wspólnego z treścią. Tutaj są dopełnieniem. Świetna artystyczna, tematycznie dobrana do okładki mapa z zaznaczonymi miejscami na świecie. Matowa oprawa, kredowy papier.

Odwiedzałem Śródziemie wielokrotnie, w wyobraźni8, pełen uznania i zazdrości dla rozmachu Tolkiena przy stwarzaniu świata i zamieszkujących go istot. Natura nie była dla niego tłem czy scenografią, ale jedną z głównych bohaterek. s. 151


Natomiast to co mi troszeczkę przeszkadzało, to brak odniesienia do ogółu. Mała ilość ciekawostek. Skupienie się na własnych przeżyciach i opisywaniu tego co się przydarzyło w danym miejscu.

Książka spodoba się wszystkim uwielbiającym podróże. Bo kto lepiej zrozumie podróżnika, niż drugi podróżnik. Jest to idealna książka na prezent, taki niezobowiązujący gift, bezpieczne wyjście dla kogoś kogo gustu nie znamy, kto czyta inny gatunek literacki niż my. Świetny pomysł na prezent pod choinkę, a to już niebawem nadejdzie ten czas, że pomysły na prezenty będą w cenie!

Robert Rient zabiera nas w podróż. Jeśli lubicie zwiedzać, nie wychodząc z własnego domu, to będziecie zachwyceni.

Autor powieści "Duchy Jeremiego", która znalazła się wśród tegorocznych książek nominowanych do Literackiej Nagrody NIKE, tym razem prezentuje formę dziennika z podróży, reportażu podróżniczego, czy po prostu zapisek drogi. Dla tych z was, którzy może nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bo z książkami Jakuba Małeckiego jest tak, że albo się je pochłania całym sobą, albo ... nie, nie! Nie ma żadnego albo, po prostu przeczytajcie dalej.

W najnowszej powieści, tego genialnego pisarza młodego pokolenia, poznajemy dwie osobne historie. Jedna z nich jest skupiona na Oldze. Dziewczyna postanawia opuścić rodzinne miasto - Kalisz i wyjeżdża do Warszawy w poszukiwaniu spełnienia marzeń o karierze i lepszym życiu. Stoi za tym historia rodzinna, niespełnione marzenia ojca, który pracował w fabryce fortepianów i matka, która jest wycofana. Olga nie chce taka być, nie chce żałować, że nie spróbowała odmienić swojego życia. Pewnego dnia dostrzega na przystanku autobusowym dorosłego mężczyznę zachowującego się jak małe dziecko, bo pomimo postury rosłego chłopa, trzyma naręcze kolorowych balonów. Tak też zaczynamy poznawać drugą historię. Opowieść o Klemensie, upośledzonym chłopaku mieszkającym z matką, który nazywany jest przez Olgę Dzikiem. W jaki sposób te dwie historie się spotkają, tego dowiecie się z lektury. powiem wam tylko, że jest to coś niespotykanego w literaturze popularnej.
Teraz był czwartek, 23 marca, godzina dziewiętnasta dwanaście, a ona, Olga Lipska, lat trzydzieści dwa, wracała do domu i dochodziła do wniosku, że chyba znowu przemókł jej prawy but. (...) Spojrzała za okno, poruszyła palcami w mokrym bucie i po raz pierwszy zobaczyła tego mężczyznę, chłopca, dziecko, to połączenie ich wszystkich. s. 34

Pisząc o tej książce, która premierę będzie miała dopiero 31 października, nie sposób nie pisać o prozie Jakuba Małeckiego jak o całości. Powiem wam w kilku słowach za co ja tak uwielbiam jego twórczość, a być może to pozwoli wam zwrócić swoją uwagę na jego prozę, bo to że warto, to już wiecie.
Fortepian, z którego pochodziły klawisze, nie był zwykłym fortepianem - kiedyś ojciec wyjaśnił Oldze, że coś takiego jak "zwykły fortepian" nie istnieje, są natomiast fortepiany mniej i bardziej niezwykle. To był jeden z tych bardziej niezwykłych. s.45

Po pierwsze, Jakub Małecki ma niesamowitą zdolność przedstawiania prostych sytuacji w sposób obrazowy i pełny. O co chodzi. Żeby wam to opisać użyję skojarzeń. Wyobraźcie sobie, że stawiacie na stole figurkę, jakiegoś ludzika ulepionego z plasteliny. Chcąc go opisać obracacie go dookoła, obserwujecie z każdej strony, a później dopełniacie opis historią jego powstania, tego gdzie kupiliście plastelinę, jakiego koloru użyliście, co was zainspirowało, żeby tak wyglądał, czyli tak naprawdę poznajecie tą postać całościowo, zlepiając poszczególne elementy w jego wizerunek. Tak samo kreuje swoich bohaterów Jakub Małecki. Ja przepadam za taką formą prozy. Pozwala na dostrzeżenie nie tylko tego co jest na zewnątrz, i co przyciąga uwagę na kilka minut, ale sprawia, że człowiek zaczyna się zastanawiać nad głębszymi sprawami, bo za każdym człowiekiem stoi jakaś przeszłość.
Niedawno natrafiła w "Nikt nie idzie" na wiersz Ryoty, który teraz ukłuł ją gdzieś w środek głowy.
Zły i obrażony wróciłem. A wierzba stoi w ogrodzie.
W jej ogrodzie stały trampolina i mokra od deszczu kosiarka, zostawiona przez kogoś pośrodku trawnika. Krople błyszczały na chromowanym uchwycie i czerwonych osłonach. s.239

Kolejnym elementem składowym jego wyjątkowego stylu, jest umiejętność zaklinania codzienności, przedmiotów, sytuacji, w zdarzenia i rzeczy wyjątkowe. W tej powieści jest to fragment klawiatury fortepianu na drewnianej deseczce, wspomniane już balony, czy lot motolotniom - tutaj ciekawostka, powieść pierwotnie miała nosić tytuł "Nauka latania".
W niedziele wszystko było im wolno. Spali do późna, chodzili po mieszkaniu w pidżamie i koszuli nocnej, potrafili przez cały dzień nic nie robić. Albo robić za dużo - jeździć z miejsca na miejsce, odwiedzać sąsiadów, Jadwiśkę, Wichowskiego. s. 113

W "Nikt nie idzie" zostały również poruszone ważne tematy, omijane często w literaturze popularnej. Mamy tutaj wątek niepełnosprawnego umysłowo chłopaka, a co się z tym wiąże opieki nad nim. Bardzo odśrodkowo jest poruszony wątek niespełnionych marzeń rodziców, które próbują przelewać na dziecko, a także ucieczki przed losem na jaki z góry jesteśmy skazani. Jest też niespełniona miłość, zawiedziona miłość, miłość wymarzona, której się boimy. Wszystkie wątki łączą się w pięknej metaforze latania i ostatniej scenie na lotnisku.
Wyobraziła sobie siebie w wieku osiemdziesięciu, dziewięćdziesięciu lat, wyobraziła sobie, jak coraz słabszym wzrokiem obserwuje kolejne znikające możliwości: spacer do miasta, kieliszek wina wieczorem, kąpiel pod prysznicem na stojąco, przeniesienie herbaty z kuchni do pokoju bez jej rozlania. Coraz więcej rzeczy nagle poza zasięgiem. (...). Wszystko w życiu tamtej powolnej, coraz bardziej wystraszonej kobiety zależało od tego, co zrobi teraz ona, trzydziestodwuletnia Olga Lipska, stojąca na trawniku w Chrcynnie. s. 255

Bardzo serdecznie wam polecam prozę Jakuba Małeckiego, a w szczególności "Nikt nie idzie". To bardzo dobry pretekst dla tych, którzy jeszcze nie znają twórczości tego autora, polecam wam zacząć od tej właśnie książki. A dla tych, którzy już skreślili jego twórczość odpieram tutaj zarzuty, że pisze on tylko o wojnie, nie tutaj akcja dzieje się współcześnie, w dodatku w mieście a nie na wsi. Nie ma tutaj powielanych wątków, jest to zupełnie inna powieść niż poprzednie, jest wspaniała. Życzę sobie więcej takich lektur, bo to jest właśnie dla mnie proza, która dostaje 11 na 10 gwiazdek!

Bo z książkami Jakuba Małeckiego jest tak, że albo się je pochłania całym sobą, albo ... nie, nie! Nie ma żadnego albo, po prostu przeczytajcie dalej.

W najnowszej powieści, tego genialnego pisarza młodego pokolenia, poznajemy dwie osobne historie. Jedna z nich jest skupiona na Oldze. Dziewczyna postanawia opuścić rodzinne miasto - Kalisz i wyjeżdża do Warszawy w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Każdy wybór ma swoją cenę, a każda decyzja niesie za sobą konsekwencje. Obrazowo można to porównać do każdorazowego stawania na rozstaju dróg. Jaką wybierzesz drogę, taką trasę pokonasz, by osiągnąć cel.


Oliwia Black, tak nazywa się główna bohaterka, ma wszystko czego życzyła by sobie każda kobieta. Męża zarabiającego duże pieniądze, synka, któremu może poświęcić cały swój czas, drogie ubrania, kosmetyki, nowości technologiczne. Ale niestety jest to okupione pewnymi niedogodnościami. W tle jest brak zrozumienia, teściowa, która despotycznie włada całą rodziną i brak możliwości rozwoju.

Jest piąta rano. nie może spać. Otwiera oczy i wyczekuje pierwszych skojarzeń. Ciemność i miłość. Ich boi się najbardziej. Ciemność i miłość, stojące pozornie po przeciwnych stronach piramidy emocji. Ciemność to przenikliwy chłód i rozlewająca się po ciele rozpacz. Ciemność to ziemia, w której spoczywają rodzice. Miłość to piękna, choć ulotna nagroda od losu. Uśmiecha sie lekko, obracając sztywne ciało w stronę zaśnieżonego okna. s. 9

Dziewczyna postanawia zbuntować się woli rodziny i decyzji męża, podejmuje pracę w firmie projektowej, ma dopilnować promocji filmu, zająć się zorganizowaniem premierowego pokazu, co wiąże się z pracą przez kilka miesięcy poza Warszawą, a dokładnie w Oslo.

- To tak jakby stojąc zimą w czarnym płaszczu pośród chłodu i smutnych ludzi, nosić w sercu światło i ciepło. Tym właśnie dla mnie jest miłość. s. 240

Jak można się domyślić, tam też dziewczyna nabiera dystansu do wszystkiego, co w życiu ją ograniczało. Dokonuje bilansu zysku i strat, a także poznaje tajemniczego mężczyznę z balkonu obok. Co z tego wyniknie? Czy Oliwia wróci do Warszawy? Czy będzie miała siłę, by walczyć o siebie? Wreszcie jaka będzie cena za swoją samodzielność? Tego dowiecie się czytając tę powieść.

- Zrozum, postępujesz wbrew zasadom Blacków. Mieliśmy wobec ciebie inne plany!. s. 72

Barbara Taraszkiewicz doskonale operuje motywem kopciuszka, złotej klatki, czy emocjonalnego rozedrgania. Bardzo dobrze przekazuje jakie emocje targają dziewczyną, a także co spowodowało, że takie a nie inne decyzje podejmuje. Bo jak wiadomo, za każdym człowiekiem stoi jakaś przeszłość, od której do końca nie da się uciec.

Oczy napełniły jej się łzami bezsilności i rozczarowania. Poczuła się ujarzmiona powinnościami wobec rodziny Blacków. Po raz kolejny doświadczyła na własnej skórze, że mają nad nią ogromną przewagę. Ograniczają jej ruchy, podcinają skrzydła. s. 146

Przyznam się wam, że ja ma słabość do książek, gdzie w nazwiskach, miejscach, zaszyfrowane są emocje, stany bohaterów. Tutaj widać jak na dłoni - Black, znaczy ciemność, czarny to smutek. Oslo, to nowoczesne miasto pełne możliwości. Warszawa - złota klatka. I choć może to wyglądać na pierwszy rzut oka banalnie, to takie nie jest, bo autorka zamieszała tak fabuła, że emocje i przywiązanie do bohaterki biorą na końcu górę.

Jeżeli lubicie książki, które pokazują emocje, które sprawiają, że czytacie ze skręconym od nerwów żołądkiem, że bohater staje się dla was tak bliski, że odnajdujecie w nim cząstkę siebie, to jest to książka dla was. Polecam wszystkim kobietom, które choć raz w sowim życiu pomyślały, że czegoś żałują, lub co by było gdyby.

Każdy wybór ma swoją cenę, a każda decyzja niesie za sobą konsekwencje. Obrazowo można to porównać do każdorazowego stawania na rozstaju dróg. Jaką wybierzesz drogę, taką trasę pokonasz, by osiągnąć cel.


Oliwia Black, tak nazywa się główna bohaterka, ma wszystko czego życzyła by sobie każda kobieta. Męża zarabiającego duże pieniądze, synka, któremu może poświęcić cały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czasami los potrafi z nas zakpić. Czasami jedna osoba potrafi wywrócić życie do góry nogami. A czasami my musimy odnaleźć sens ukryty w zdarzeniach, jakie pozornie nie maja znaczenia.


Charley Bordelon, czarnoskóra mieszkanka współczesnego amerykańskiego miasta, otrzymuje nieoczekiwanie, nietypowy spadek po ojcu - plantację trzciny cukrowej. Testament komplikuje jej życie, ponieważ jest tam jasno zapisane, że nie może jej spuścizny odstąpić, ani sprzedać. Zdesperowana postanawia przeprowadzić się z jedenastoletnią córką Micah na prowincję, do domu babci nazywanej Miss Honey, gdzie czeka ją wszystko o czym nawet by nie pomyślała.

Nawet teraz, po upływie tylu miesięcy, Charley wciąż nie mogła pogodzić się z tą prawdą. Ojciec sprzedał wszystkie nieruchomości, żeby kupić coś, co w istocie było pustym polem. s. 50

W tej książce mamy wszystko to, co znane nam jest jeśli chodzi o motywy prowincji amerykańskiej. Mamy obcego, wśród małej społeczności dobrze się znającej między sobą. mamy problemy rasowe, pomimo, że akcja rozgrywa się współcześnie. Mamy zdziwaczałą babcię, która rzuca co krok cytatami z Biblii, jest dziewczynka, której przyjdzie pogodzić się z sytuacją, choć bunt jest nieunikniony. Są problemy na farmie, jest rodzinna tajemnica. Wreszcie znajduje się marnotrawny syn, czyli brat Charley. Nie może również zabraknąć wątku romantycznego, bo czymże byłaby opowieść o farmerskiej przygodzie bez romansu.

- Wystarczy słuchać - powiedział, rzucając bloczek na tablice rozdzielczą. - To trzcina cukrowa, pani Bordelon. Z tego sie nie zdaje egzaminów, tym się żyje. s.162

Wszystko to sprawia, że otwiera się przed czytelnikiem obraz niczym wyjęty z amerykańskich produkcji filmowych. jest klimat, są wyraziste postaci, wreszcie niesamowita trzcina cukrowa, która spaja wszystko w osłodzoną całość. Na szczęście nie ma tutaj niepotrzebnego lukru, choć muszę przyznać, że widać odrobinę schematyczność amerykańskich powieści.

Ilu ludziom Miss Honey zrujnowała życie? A jeśli nie zrujnowała, to zwichnęła tak bardzo, że nie można już było tego odratować? Charley poczuła przypływ gniewu - czasem nie da się naprawić zniszczonego życia. Miłość, oddanie, krótkowzroczność, głupota - nic z tego nie miało znaczenia. Czasem po prostu było za późno. s.362

"Królowa cukru" to książka, która spodoba się wszystkim tym, którzy pokochali "Błoto". Choć opowieść posiada zupełnie inaczej rozłożony ciężar narracji, i nie jest to książka sięgająca poziomu "Błota" to przywołuję tutaj te tytuł, ponieważ warstwa narracyjna bardzo mi przypominała tamtą powieść. Jeśli chcecie dowiedzieć się, kim jest tytułowa królowa cukru, oraz Żniwiarz z plantacji cukru, a do tego lubicie Amerykańskie klimaty prowincjonalnych miasteczek i farmerskiego życia, to ta książka przypadnie wam do gustu.

Czasami los potrafi z nas zakpić. Czasami jedna osoba potrafi wywrócić życie do góry nogami. A czasami my musimy odnaleźć sens ukryty w zdarzeniach, jakie pozornie nie maja znaczenia.


Charley Bordelon, czarnoskóra mieszkanka współczesnego amerykańskiego miasta, otrzymuje nieoczekiwanie, nietypowy spadek po ojcu - plantację trzciny cukrowej. Testament komplikuje jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W parku w Warszawie zostają znalezione zwłoki dziewczyny z obciętymi dłońmi. Rusza policyjne śledztwo, ponieważ sprawa może być powiązana z wydarzeniami z przed kilkudziesięciu lat. W 1992 roku podobnie okaleczone ciało dziewczynki znaleziono w Kaliszu. Czy podobieństwo dwóch spraw ma coś ze sobą wspólnego?

- Gdzie konkretnie wysiedli? - Konkretnie to pod Państwowymi Zakładami Mięsnymi. Wielka fabryka, panie kochany. Za komuny przerabiali tam dziennie całe stada trzody chlewnej i bydła. A teraz stoją puste. W upadłości. I komu to przeszkadzało? Myśliwi. Polowanie. Obcięte dłonie. Opuszczona rzeźnia. s. 79

W tym samym czasie, Bartosz Konecki, policjant znany z poprzedniej książki Zbigniewa Zborowskiego, znajduje się na życiowym zakręcie. po wyrzuceniu ze służby zakłada biuro detektywistyczne. Niestety biznes nie idzie po jego myśli. Pewnego dnia zgłasza się do niego tajemniczy gość i zleca śledzienne znanej aktorki Amelii Stokrockiej. O co może chodzić? Czy to zazdrosny kochanek, czy mąż? Czy coś jej zagraża, czy wręcz przeciwnie, zlecenie ma na celu zapewnienie jej ochrony? Detektyw zostaje wplątany w splot wydarzeń, z których ktoś z pewnością nie wyjdzie cało.

- Życie niesie za sobą różne sytuacje. Są takie, których nie sposób udźwidnąć... s.351

"Kręgi" to kryminał, który wchłonął mnie na dwie noce. Przeczytałam w tempie błyskawicy, bo historia jest zdecydowanie warta uwagi. To świetna rozrywka i nazwisko warte zapamiętania dla wszystkich fanów kryminałów. Bardzo podobało mi się połączenie spraw z przed lat z wydarzeniami teraźniejszymi. Wątek detektywistyczny, koneksje rodzinne, wątek gangsterski, naprawdę sporo się tutaj dzieje. Książka ma wyraźnie zaznaczone rozdziały, które są przejściami w czasie. Dzięki dokładnemu opisowi miejsca akcji i roku czytelnik nie gubi się w mnogości wątków, a rozwiązanie zagadki daje na końcu satysfakcję z towarzyszenia bohaterom przez te prawie 500 stron.

- Spójrzcie. - Kręgi. - Na wodzie. - Na początku są małe. A potem popatrzcie, jak się powiększają. Ale musi być ktoś kto zacznie. (Pocahontas) s. 5

Więcej o samej akcji wam powiedzieć nie mogę, ale uwierzcie mi, że nie chcielibyście wiedzieć, bo to popsułoby wam przyjemność z lektury. to świetnie zaplanowana powieść, wykorzystująca kryminalne chwyty, budowanie napięcia, łapanie czytelnika na haczyk, by zaraz później przenieść ciężar narracji na inne wydarzenia. Och, wyśmienita kryminalna uczta.

W parku w Warszawie zostają znalezione zwłoki dziewczyny z obciętymi dłońmi. Rusza policyjne śledztwo, ponieważ sprawa może być powiązana z wydarzeniami z przed kilkudziesięciu lat. W 1992 roku podobnie okaleczone ciało dziewczynki znaleziono w Kaliszu. Czy podobieństwo dwóch spraw ma coś ze sobą wspólnego?

- Gdzie konkretnie wysiedli? ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co byś zrobiła, gdyby nagle w jednej chwili okazało się, że całe twoje życie było kłamstwem?
Vivian Miller jest matką czwórki dzieci, ma dom, męża, który po powrocie z pracy z radością pomaga zajmować się dziećmi - brzmi jak bajka? Prawie. Pewnego dnia okazuje się, że wszystko to co ceniła jest kłamstwem. Viv jest analitykiem do spraw rosyjskich uśpionych agentów w CIA. Kiedy nagle na ekranie komputera zawartość tajnego agenta jej świat zaczyna się zawalać, a w ciągu dwóch kolejnych dni życie okazuje się wymykać jej z rąk.

-Ale ja to ja, Viv.Niezależnie od tego, kim są moi rodzice. - Popatrzył na mnie tak intensywnie, że aż się zdziwiłam. - A przeszłość, to przeszłość. s.116

"Muszę to wiedzieć" to książka z gatunku thriller i muszę wam się przyznać, że mnie absolutnie wciągnęła. Już dawno nie zarwałam nocy. Być może jest to spowodowane faktem, że mogłabym się utożsamić z bohaterką - też jestem matką i rozumiem jej rozdarcie emocjonalne i strach o rodzinę. Ale wróćmy do sedna, i o co właściwie ten szum.

- Czasem - zaczyna mama urywającym się głosem - wydaje się nam, że ukrywając prawdę, ochraniamy tych, których najbardziej kochamy. s.245

Mamy tutaj do czynienia z rodzinnymi zawirowaniami, z kłamstwem, które sięga głęboko pod powierzchnię. Jest tutaj zarysowana sytuacja międzynarodowa, a CIA, czyli tajne służby Stanów Zjednoczonych, rosyjscy uśpieni agenci i zwyczajna kobieta, która nosi ten ciężar na sobie pracując w bazie chroniącej kraj. Jednak gdy w grę wchodzi rodzina, ochrona dzieci i wiara w uczucia jakie łączą je z mężem, każda kobieta jest w stanie wiele znieść i poświęcić. Taka huśtawka emocjonalna funduje niezły roller coaster. A na koniec, po wszystkich zawirowaniach, które przypomnę zawierają się w przeciągu dwóch dni, czyli dość intensywnie, następuje cisza, jak spokój na morzu po sztormie.

Nie chcę ni, co wkopie nas jeszcze głębiej, co jeszcze bardziej pogrąży nas w kłamstwie. Nie chcę spędzić reszty życia, oglądając się stale przez ramię i czekając, aż ktoś wreszcie pozna prawdę(...). s.353

Och jak dobrze mi się ten tytuł czytało. Polecam wam serdecznie jeśli chcecie poczuć emocje bohaterów we własnych trzewiach.

Co byś zrobiła, gdyby nagle w jednej chwili okazało się, że całe twoje życie było kłamstwem?
Vivian Miller jest matką czwórki dzieci, ma dom, męża, który po powrocie z pracy z radością pomaga zajmować się dziećmi - brzmi jak bajka? Prawie. Pewnego dnia okazuje się, że wszystko to co ceniła jest kłamstwem. Viv jest analitykiem do spraw rosyjskich uśpionych agentów w CIA....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy miłość dwójki ludzi może być silniejsza niż strach, kłamstwo, tajemnice. Ile jest w stanie poświęcić zakochany mężczyzna, by odnaleźć miłość swojego życia?

Melania Łucka postanawia rzucić pracę w korporacji i wyprowadza się na spokojną wieś o pięknej nazwie Dobroczyń. Tam pewnego dnia poznaje "mężczyznę w deszczu". Romantycznego, niepoprawnego artystę Igora. Wracał z pleneru malowniczego i złapał go deszcz, dziewczyna zabiera go ze sobą i jest oczarowana, bo jak się okazuje, podobna scena z mężczyzną w deszczu miała miejsce w jej ulubionej książce jednej z popularnych autorek powieści dla kobiet Sandry Sauer .

Była uzależniona od czytania. Wszystkiego. W jej domowej biblioteczce Jane Austin stałą obok Paula Astera, Izaak Babel obok Jamesa G. Ballarda, Marquerite Duras obok Caroli Dunn, a Jose Saramago obok Sandry Sauer. Jeśli nie miała książek pod ręką, czytała wszystko, co wydrukowane. Prasę kobiecą, czasopisma motoryzacyjne, gazetki z Lidla i Biedronki, etykiety, ulotki, przepisy, reklamy. Czytała kompulsywnie, narkotycznie, wszędzie. Naprawdę wszędzie. W łóżku też. Przed i po. Na szczęście w trakcie robiła, co trzeba. s. 39
Para zakochuje się w sobie i prowadzą razem sielskie życie, prowadzą galerię sztuki, a Melania dodatkowo zajmuje się pracą przez internet, przyjmuje zlecenia dotyczące dotacji unijnych. Pewnego dnia mężczyzna postanawia wyprawić przyjęcie zaręczynowe, ale sytuacja wymyka się z pod kontroli. Melania nie odpowiada na pytanie wybranka, a następnego dnia rano znika bez śladu. Zrozpaczony mężczyzna postanawia wyruszyć jej śladem, szuka jej w miejscach z przeszłości, ale jak się okazuje nie do końca wie o niej wszystko.

Igor zamknął "Konteksty" i oprał głowę o szybę autobusu. Co zatem po Melanii Łuckiej? Bezmelaniowośćłucka. s. 283

Czy para się odnajdzie? Dlaczego Melania nie przyjęła zaręczyn? Co się stało, że zniknęła nagle i bez słowa? Kim jest autorka książek, które tak lubi dziewczyna? Jakie tajemnice z przeszłości ukrywa przed ukochanym? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź czytając tę zabawną opowieść.

Wiedział, że nadmiar przeszłości rujnuje przyszłość. s.309
"Ostatni portret Melanii" to przezabawna, napisana z humorem opowieść o sprawa ważnych. Pod pozornie błahą fabułą kryje się wiele konotacji pobocznych. Mamy tutaj wątek romantyczny, mamy obyczaj, mamy powieść drogi, jest tutaj silnie rozbudowany wątek ukrywania przeszłości. Dodatkowym atutem jest okraszenie wszystkiego literaturą i przewijającym się motywem książek tajemniczej autorki, jest też wątek sztuki, malarstwa, nie bez przyczyny tytuł tej powieści to "Ostatni portret Melanii".

Igor wyjął pierścionek z puzderka, lecz ona oświadczyła, że włoży go na serdeczny palec prawej dłoni tylko wtedy, gdy Igor namaluje jej portret. Ostatni portret Melanii. s. 129

Dodatkowym atutem powieści jest jej pastiszowy styl. Dla przykładu podam jeden podtytułów na jakie jest podzielona książka: " ROZDZIAŁ DRUGI w którym Igor Żurek wcina bezmięsny żurek, a Melania Łucka jest przekonana, że literatura czasem spotyka się z życiem". Autorka igra z czytelnikiem na granicy śmieszności, wywleka przywary i wszystko to co jest wyśmiewane w literaturze kobiecej, w bardzo inteligentny sposób przemyca popkulturowe znaczenia, wyśmiewa się i przerysowując ludzkie przypadłości, a wszystko to sprawia, że historia opowiedziana ma ciekawy wydźwięk, nie traci na wartości i jest sama w sobie interesująca.

Przeczytał kilka stron z kilku książek. Znalazł wysokokaloryczne emocje, sceny puste jak wata cukrowa i dialogi jak w reklamie radiowej suplementu diety na przeczyszczenie. s. 22

Jeżeli lubicie lekkie, napisane zabawnym językiem powieści przez które po prostu się płynie to to jest jedna z nich. Polecam każdemu, kto oczekuje świetnej rozrywki z wątkami romantycznymi w tle. Ja jestem na tak!

Czy miłość dwójki ludzi może być silniejsza niż strach, kłamstwo, tajemnice. Ile jest w stanie poświęcić zakochany mężczyzna, by odnaleźć miłość swojego życia?

Melania Łucka postanawia rzucić pracę w korporacji i wyprowadza się na spokojną wieś o pięknej nazwie Dobroczyń. Tam pewnego dnia poznaje "mężczyznę w deszczu". Romantycznego, niepoprawnego artystę Igora. Wracał z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ile jest w stanie poświęcić człowiek, który zrozpaczony chce ratować życie swojego dziecka? Czy warto łapać się absolutnie wszystkiego, jak ostatniej deski ratunku?

Rob i Anna nie są małżeństwem idealnym. Właściwie jako para nie pasują do siebie, ale zauroczenie i miłość sprawiają, że zakładają rodzinę. Kiedy pierwsza ciąża kończy się tragicznie Anna jest pełna obaw, gdy po raz drugi zachodzi w ciążę. Nie mają końca łzy szczęścia gdy na świat przychodzi ich syn Jack. I kiedy wszystko wydaje się być na dobrej drodze dochodzi do incydentu. Mając 5 lat podczas nauki jazdy na rowerze chłopiec uderza w drzewo. Od tej pory lekarze nie mają dobrych wiadomości. Nowotwór. rozpoczyna się dramatyczna walka z czasem.

Kiedy żyje się w spokoju i ma się przyziemne zmartwienia, czas płynie niezauważalnie niczym działająca aplikacja. s.169
To co szczególnie przyciągnęło mnie do opowieści, to narracja z punktu widzenia ojca. To on tutaj jest prowodyrem wszelkich działań, matka trochę stoi z boku i przyjmuje wiadomości na sucho. Rob postanawia poruszyć niebo i ziemię, by tylko odnaleźć cień szansy na powrót dziecka do zdrowia. Przez takie zafiksowanie się na jednym celu rozpadają się relacje z żoną. Mężczyzna trafia pewnego dnia na forum, gdzie inny ojciec opisuje historię swojego syna, łudząco podobną do Jacka. Rob postanawia zaryzykować. Czy ta decyzja byłą słuszna? Czy uda się wyleczyć chłopca? Czy Rob w porę przypomni sobie co się w życiu tak naprawdę liczy?

Do głowy przychodzą mi słowa "niebo na własność", jak zawsze wtedy, kiedy jestem sam i wspinając się na wzgórze, szepcę je do siebie przy każdym kroku. s.311

Na ten tytuł spadła niespodziewanie fala krytyki. Że nie wzrusza, że jest o niczym, że nie jest składna. Ja wam powiem tyle, że wszystko zależy kto czego szuka i na jakim etapie życia jest czytelnik. Zdecydowanie inny odbiór będzie u osoby, która ma dzieci, inny u nastolatki, która na razie nie myśli o zakładaniu rodziny. Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o szufladkowanie, ale o uświadomienie tego, skąd taka rozbieżność w opiniach.

Wydaje ci się, że świat leży ci u stóp. Ale jest odwrotnie: to świat depcze po tobie. s.334

Mnie książka może nie powaliła, ale zdecydowanie pozostanie w mojej pamięci na dłużej. Chociażby ze względu na związek emocjonalny z zarysowaną sytuacją. Dla matki i ojca nie ma nic cenniejszego niż życie i zdrowie dziecka. A książka "Niebo na własność" pokazuje gdzie są granice, czym jest miłość a czym zaślepienie i daje odpowiedzi na wszystkie pytania zawarte w treści. Polecam, jeśli interesują was wątki psychologiczne i społeczne.

Ile jest w stanie poświęcić człowiek, który zrozpaczony chce ratować życie swojego dziecka? Czy warto łapać się absolutnie wszystkiego, jak ostatniej deski ratunku?

Rob i Anna nie są małżeństwem idealnym. Właściwie jako para nie pasują do siebie, ale zauroczenie i miłość sprawiają, że zakładają rodzinę. Kiedy pierwsza ciąża kończy się tragicznie Anna jest pełna obaw, gdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Napisać książkę o relacjach międzyludzkich tak, by wywołać ogromne emocje w czytelniku potrafi tylko Magdalena Knedler. Obok tej książki nie da się przejść obojętnie.


Nina (Janina) i Izka (Izabela) to siostry. Choć dzieli je różnica wieku połączyła je siostrzana nić porozumienia. Uwielbiają swoje rytuały, są niesamowicie emocjonalne, ale dzieli je ... jeden oddech.

Prawda lepiej sprawdza się w tych obszarach, w których nie trzeba tak po prostu radzić sobie z życiem, każdego dnia uczyć się drugiego człowieka i godzić na kompromisy. s.50
Nina pozornie prowadzi ustatkowane życie. ma stabilną pracę, męża i dorastającą córkę. Jej siostra, która robi karierę w korporacji wychodzi za mąż za mężczyznę z przeszłością. Pewnego razu czwórka dorosłych ludzi podróżuje samochodem i dochodzi do wypadku. Czy wszystko było takie na jakie wyglądało, czy to przypadek sprawił, że mąż Izy nie żyje, czy coś się jednak wydarzyło. Co wspólnego ze sprawą ma chabrowa koszula i czy da się zrozumieć, wybaczyć i zapomnieć przeszłość drugiego człowieka?

Człowieka można w gruncie rzeczy bardzo łatwo i bardzo szybko zniszczyć, albo też zniszczyć w nim coś delikatnego, czego nie da się już później odtworzyć. s.237

To, co rzuca się w oczy w najnowszej powieści Magdy Knedler to praca nad emocjami. Ta książka nie opowiada samej historii, choć czytelnik podąża śladami bohaterów, by odnaleźć wszystkie elementy składające się na rozwiązanie zagadki i odnalezienie odpowiedzi na pytanie: co się tak naprawdę stało? To historia relacji, która została zatruta przez pewne zdarzenia. Niedopowiedzenia, tajemnice, skrywane sekrety doprowadzają do zatarcia się kontaktów. Ninę poznajemy w przeddzień swoich 40-stych urodzin, kiedy wyrusza z Wrocławia na Mazury, by odwiedzić siostrę mieszkającą u matki. Kobiety nie widziały się od dwóch lat, od czasu feralnego wypadku. Czy uda się odbudować relacje? Czy możliwe jest zrozumienie?
Prawie zawsze chodziło o to samo. O sprzeczność tego, co na powierzchni, z tym, co pod skórą. O odwieczną historię ujarzmiania człowieka, który chcąc się wyzwolić, zawsze musi kogoś skrzywdzić. s. 226

Nikt tak jak Magdalena Knedler nie potrafi mówić o tym co pod skórą człowiek nosi. Emocje, myśli, to wszystko wychodzi na wierzch. Aż czytelnik dostaje gęsiej skórki, bo każda sytuacja jest tak realna, że aż boli. Za to właśnie pokochałam tą autorkę, i muszę wam powiedzieć, że i tym razem mnie nie zawiodła. Pięknie opowiedziana nie taka prosta historia rodzinna. Bo niby wypadek, przypadek, ale tak naprawdę wiele tutaj niedopowiedzeń, żalu i zależności. To co między słowami jest najważniejsze.

Jeśli chcecie poznać historię dwóch sióstr, zdrady, niespełnionych marzeń, zawiedzionych nadziei. Jeśli chcecie dowiedzieć się co wspólnego ze sobą mają wypadek, chabrowa koszula, rosa, siekiera i Hel to koniecznie musicie przeczytać tę książkę. Bo czasem jeden oddech może zmienić wszystko...

Magdalena Knedler to specjalistka od targania emocjami czytelnika w sposób niezwykle inteligentny. Jej bohaterowie zawsze mają do powiedzenia dużo mądrych rzeczy, a argumenty jakimi się posługują wynoszą czytelnika na nowy poziom znaczenia tekstu. Miłego balansowania na krawędzi!

Napisać książkę o relacjach międzyludzkich tak, by wywołać ogromne emocje w czytelniku potrafi tylko Magdalena Knedler. Obok tej książki nie da się przejść obojętnie.


Nina (Janina) i Izka (Izabela) to siostry. Choć dzieli je różnica wieku połączyła je siostrzana nić porozumienia. Uwielbiają swoje rytuały, są niesamowicie emocjonalne, ale dzieli je ... jeden oddech....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

och, muszę się do czegoś przyznać... uwielbiam serial i trzy filmy o Carrie Bradshaw i jej trzech przyjaciółkach. Ich zmagania z męskim światem, poszukiwania prawdziwego uczucia, marzenia dziewczynek i świecie dorosłych kobiet, wszystko w Nowym Yorku i do tego jeszcze podszyte pięknymi strojami od światowych projektantów. To taki świat marzeń. Ale czy wiecie, że zanim powstał serial była książka, a właściwie felietony? Jeśli wiecie, to znaczy, że jesteście takimi fanami jak ja, a jeśli jeszcze nie wiecie, to się zaraz dowiecie.



Jesień 1994 roku. Młoda dziennikarka " The New York Observer" otrzymuje zadanie pisania felietonów. Pomyślała, że będzie opisywała życie swoje i trzech przyjaciółek, które spotykały się regularnie na plotki o mężczyznach. i tak powstała seria tekstów, które podbiły serca Nowojorczyków. Szybko wykupiono prawa do serialu, który nazwano "Jak upolować faceta, czyli seks w wielkim mieście", a zaraz po sukcesie serii stworzono wersję kinowe. Dom Wydawniczy REBIS wydał wznowienie książki, czyli zbioru felietonów, które stały się przyczyną całego zamieszania.
I tak cztery przyjaciółki z Manhattanu stały się ulubienicami wszystkich kobiet na całym świecie. Teraz, 20 lat od premiery serialu
- Związki w Nowym Yorku polegają na braku przywiązania - powiedziała. Tylko jak się przywiązać, kiedy się w końcu tego chce?
Kochana, wtedy wyjeżdżasz z miasta. s. 11

Tak wygląda geneza. A o co cały ten szum? Mamy cztery przyjaciółki. Każdą na innym etapie poszukiwań mężczyzny, związku. Każda stawia też na coś innego w poszukiwaniach. Pikantne opowieści podszyte są wydarzeniami, które rozgrywają się w Nowym Yorku.
A jednak cztery kobiety zgodziły się pojechać: Miranda - szefowa kablówki, lat trzydzieści dwa; Sarah - właścicielka agencji PR, lat trzydzieści osiem; Carrie - w pewnym sensie dziennikarka, lat trzydzieści cztery; Belle - bankowiec i jedyna wśród nas mężatka, lat trzydzieści cztery. s. 102

Muszę przyznać, że choć wiedziałam, że zanim był serial były felietony, to jednak pierwsze zobaczyłam serial, filmy a na końcu przeczytałam książkę. I szczerze, to cieszę się z tej kolejności. Dlaczego? Już tłumaczę. Po pierwsze serial skupiał się na Carrie. Ona była narratorką i od niej wszystko się zaczynało i na niej kończyło. Filmy skupiały się na czwórce przyjaciółek, które mają potrzebę spędzenia czasu razem, pomimo zobowiązań, związków i relacji jakie wiążą je z mężczyznami. Tutaj widać kolorowe ubrania, przepych i skupienie się na przyjaźni. Natomiast w felietonach mamy punkt ciężkości zwrócony na mężczyzn. Wszystko obraca się wokoło tego, jakie typy znajdziemy w Nowym Yorku, czego się można spodziewać, gdzie szukać, a gdzie lepiej nie. I szczerze powiem, gdybym przeczytała najpierw książkę, to pewnie serialu bym nie oglądała. Bo to mi jakoś nie bardzo odpowiadało. Taki szowinizm, sprowadzanie wszystkiego do seksu, bez nawiązywania relacji, tylko zagrywki mające na celu doprowadzenie do konsumpcji. Cieszę się, że najpierw widziałam serial, bo doszukałam się w tych tekstach tego, czego nie doczytamy bezpośrednio. Ogromną frajdę sprawiało mi odnajdywanie w tekstach poszczególnych odcinków serialu, lub scen. Wam też polecam taką kolejność. A jeżeli jest tutaj ktoś, kto najpierw czytał, a później oglądał, to dajcie znać, jak wasze spostrzeżenia.
- No dobra zadzwonił pod koniec lata i znowu zaczęliśmy się spotykać. Najważniejsze, to musisz być gotowa, żeby w każdej chwili odejść. Musisz być krok do przodu. Faceci nie mogą myśleć, że jesteś biedną, cierpiącą kobietką, która nie potrafi bez nich żyć. bo to przecież nieprawda. potrafisz. s.182

Niemniej, moim zdaniem warto zapoznać się z pierwowzorem, bo to jednak kultowa produkcja, w dodatku z taką historią powstania, że sama geneza nadawałaby się na opisanie i sfilmowanie. Tak właśnie powstają ikony popkultury, popularne skojarzenia, stereotypy, czy wzorce.

och, muszę się do czegoś przyznać... uwielbiam serial i trzy filmy o Carrie Bradshaw i jej trzech przyjaciółkach. Ich zmagania z męskim światem, poszukiwania prawdziwego uczucia, marzenia dziewczynek i świecie dorosłych kobiet, wszystko w Nowym Yorku i do tego jeszcze podszyte pięknymi strojami od światowych projektantów. To taki świat marzeń. Ale czy wiecie, że zanim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeśli choć raz zastanawialiście się nad sensem tego co robicie, tego co macie, tego do czego dążycie, to to jest książka dla was. Bo czasami warto zrobić bilans, by złapać balans.


Robert Brenner jest 38 letnim nauczycielem muzyki w Monachijskiej szkole. Muzyka to pasja jego życia, ale nigdy nie potrafił wybić się ponad schematy z czymś swoim. Pewnego razu odkrywa w swoim uczniu, tajemniczym, skrytym i zamkniętym w sobie Raulim ogromny talent. Jego życie znów nabiera sensu, postanawia zrobić wszystko by swoje marzenia spełnić za pomocą chłopaka. Przerzuca na niego swoje niespełnione marzenia. Czy to może się udać?

Wszystko przemija tak szybko. Warto by zatrzymać czas, pomyślał. Po prostu położyć się na nim, przydusić, aż zabraknie mu tchu... s. 9

Brenner spotyka się też często z kobietami. Żadnej z nich nie potrafi na dłużej zatrzymać przy sobie. Pewnego razu poznaje Larę. Gdy zaczyna rozumieć, że jest kobietą jego życia, ona musi wyjechać, by rozpocząć karierę w szkole we Włoszech. Czy ten związek uda się uratować?

Właściwie to nawet była prawda. To nie miało nic wspólnego z życiem w ogólności. I z brakiem umiejętności radzenia sobie z samym sobą. Lara miała rację. s. 240

Przyjacielem Brennera jest dziwak, imprezowicz, ogólnie podejrzany typ - Charlie. Zawsze potrafi podnieść na duchu Roberta. I choć ma skłonności do narkotyków, przez co jego pojmowanie świata różni się od normalnego, to przyjaźń wygrywa. Dlatego też gdy trafia do szpitala, a później z niego ucieka pod pretekstem choroby matki, która mieszka w Turcji, Robert bez chwili zastanowienia podejmuje pomysł, by pojechać do Stambułu samochodem, teraz, zaraz. Razem z nimi jedzie Rauli. Jak ta podróż zmieni trzech mężczyzn?

Krótko potem chory z miłości nauczyciel, maniakalno-depresyjny, uzależniony od narkotyków Niemiec afrykańskiego pochodzenia oraz litewskie cudowne dziecko jechali autostradą żółtym volkswagenem. s. 249

Tak wygląda zarys fabuły, bo to co dzieje się w tzw. międzyczasie to zebrane w powieść schematy, wątki nadające się do tematów maturalnych, czy opracowań. I nie jest to zarzut, bo ta powieść to w ciekawy sposób opowiedziana historia o poszukiwaniu siebie, o odnajdywaniu sensu i zauważeniu tego co czasem jest blisko, a my szukamy daleko.

Na pochwałę zasługuje sam pomysł rozplanowania powieści. Jest ona podzielona tak jak dzieli się płyta z muzyką. Jako że muzyka to temat przewodni, taki podział jest tutaj dodatkową treścią naddaną, a ja bardzo lubię tego typu smaczki.

Dodatkowo powracanie w powieści do wątków dobrze znanych jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ pozwala na śledzenie samej historii niespełnionego nauczyciela, jako wątku samodzielnego lub w odniesieniu do własnych obserwacji dzisiejszego świata. Mamy tutaj wątek dalekiej podróży, w którym dzieją się rożne nieprzewidziane rzeczy. Mamy motyw dziwaka, Charliego, który pojawia się w powieści po coś, a dokładnie po co to już się dowiecie czytając. Jest motyw muzyki, przedstawiony jako świat zamknięty, znany tylko wybranym, jako pasję napędzającą życie. Jest tutaj poruszony wątek niespełnionych marzeń, strachu przed podejmowaniem ryzyka, a także wątek miłości i przyjaźni.

Myślę, że jak na książkę mającą trochę więcej niż 400 stron to bardzo dużo. Każdy czytelnik znajdzie tutaj coś dla siebie. Mnie podobają się książki, które same w sobie opowiadają zamknięta historię, a dzięki temu pozwalają zastanowić się nad swoim życie, motywują do tego, by odnieść się do samego siebie, by pomyśleć nad wszystkim nawet po zamknięciu ostatniej strony. Ostatnio usłyszałam zdanie, że warto zaprzyjaźnić się z samym sobą, bo to jedyna osoba z która spędzimy całe życie. I właśnie o tym jest ta powieść.

- Jest pan tutaj, ponieważ nie podejmuje pan żadnych decyzji. A to źle. Jeżeli pan nic nie postanowi, zrobi to za pana życie. A życie podejmuje często gorsze decyzje, ponieważ karze słabość i wahanie. Świat został stworzony dla odważnych, a reszta płynie z nurtem, przy czym większość idzie na dno. Zastanówmy się więc, czy jest pan przynajmniej dobrym pływakiem. powinien pan nim być, skoro nie chce pan podejmować żadnych decyzji. s.334

Zaciekawieni? Zapraszam do lektury! Bo warto.

Jeśli choć raz zastanawialiście się nad sensem tego co robicie, tego co macie, tego do czego dążycie, to to jest książka dla was. Bo czasami warto zrobić bilans, by złapać balans.


Robert Brenner jest 38 letnim nauczycielem muzyki w Monachijskiej szkole. Muzyka to pasja jego życia, ale nigdy nie potrafił wybić się ponad schematy z czymś swoim. Pewnego razu odkrywa w swoim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Żona, czwórka dzieci, prawnik i ona. Ta trzecia. Czy to może się udać? Czy da się wybrnąć z sytuacji tak, by nikogo nie zranić? Odpowiedź jest prosta - przeczytajcie książkę.

Nowakowie. To rodzina jakich wiele wśród nowobogackich mieszczuchów. I żeby była jasność, nikogo tutaj nie obrażam, a jedynie nakreślam sytuację. On, Krzysztof, wspólnie z żoną Małgorzatą wychowują czwórkę dzieci. Choć tak naprawdę to Gosia wszystko ogarnia, a Krzysztof pracuje jako prawnik w kancelarii swojego ojca. Pewnego dnia poznaje Monikę, która zostaje zatrudniona jako asystentka. Szybko między nimi nawiązuje się relacja. Krzysztof zaczyna oddalać się od rodziny i prowadzi podwójne życie. Na razie nikt się nie zorientował, ale afera wisi w powietrzu.

Rodzina to misterna budowla. Bardzo delikatna materia. Drobny błąd konstrukcyjny ... poluzowana cegła, jedna poluzowana cegła w końcu wypadnie, a wtedy wszystko zacznie się sypać. Pozostanie ruina. s.157

Rodzinę Nowaków poznajemy 1 września, kiedy to z samego rana wszyscy domownicy szykują się do wyjścia, bo właśnie rozpoczyna się rok szkolny. Jest to przełomowy dzień, bo po raz pierwszy do przedszkola idzie najmłodszy syn Krzysztofa i Małgorzaty - Kuba. Wtedy nikt jeszcze nie przypuszczał, że za kilka dni ich świat runie. Jak wiele może zmienić się w cztery dni? Co spowoduje, że wszystko zacznie się sypać, a prawda wyjdzie na jaw? Ile w życiu rodziny zależy od prawdy i szczerości, a ile od umów i konwenansów?

Wszystkie fundamenty zaczęły niszczeć. s.231

Muszę tutaj zaznaczyć, że ta książka nie spodoba się wszystkim. Bo chodź jest tutaj silnie zarysowana sytuacja każdego z członków rodziny i można śledzić opis uczuć wewnętrznych poszczególnych bohaterów, to zdecydowanie jest to powieść psychologiczna skierowana do starszych czytelników. Mówiąc starszych mam na myśli "starszych stażem życiowym" i bagażem doświadczeń. Jest to zarazem ogromny atut tej powieści, a także jej wada.

- Tak, kochanie, wiedziałam.- Pogłaskała go po głowie. - Niestety wiedziałam. A czasem lepiej nie wiedzieć. s. 414
Mnie się bardzo podobała, bo choć od początku wiedziałam, że sprawa musi gdzieś, w którymś momencie się rypnąć, to z ogromnym zaciekawieniem czytałam i wręcz pochłaniałam kolejne strony, bo napięcie zbudowane jest jakby dookoła narracji. Mamy tutaj relacje rodzinne, które jak się okazuje na końcu wcale proste nie były. Jest wydźwięk całej powieści pokazujący, że tak naprawdę jedną decyzją można zniszczyć życie swoje i innych - i nie mam na myśli tutaj zdrady Krzysztofa! Żeby się przekonać, musicie sami przeczytać.

Coś, o czym już wspominałam, a co bardzo lubię, to wielostronna narracja rozbudowana o uczucia i przeżycia wewnętrzne bohaterów. Trochę to brzmi jak werterowskie rozdarcie, ale tak to właśnie działa. Czytelnik w pewnym momencie jest tak bardzo w środku tej historii, że wprost nie można się od niej oderwać. Pokazanie całej sytuacji z punktu widzenia każdego z członka rodziny daje nam całkowity wgląd w sytuację zastaną.

Żona, czwórka dzieci, prawnik i ona. Ta trzecia. Czy to może się udać? Czy da się wybrnąć z sytuacji tak, by nikogo nie zranić? Odpowiedź jest prosta - przeczytajcie książkę.

Nowakowie. To rodzina jakich wiele wśród nowobogackich mieszczuchów. I żeby była jasność, nikogo tutaj nie obrażam, a jedynie nakreślam sytuację. On, Krzysztof, wspólnie z żoną Małgorzatą wychowują...

więcej Pokaż mimo to