Przebłysk. Dookoła świata, dookoła siebie

- Kategoria:
- reportaż
- Wydawnictwo:
- Wielka Litera
- Data wydania:
- 2018-09-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-09-26
- Liczba stron:
- 312
- Czas czytania
- 5 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380322486
- Tagi:
- ciekawość świata literatura faktu literatura podróżnicza podróż dookoła świata poszukiwanie sensu życia poszukiwanie własnej tożsamości refleksja relacja z podróży wędrówka wspomnienia z podróży życie codzienne
Robert Rient postanowił znaleźć raj.
Wyprowadził się z Warszawy, spakował plecak i zdecydował wyruszyć w samotną podróż do najdalszych zakątków świata, żeby zgubić siebie i ponownie odnaleźć.
Szlak prowadzi koleją transsyberyjską przez lodowatą Rosję, dalej przez upalną Tajlandię, kolorową Malezję, baśniową Nową Zelandię, tajemnicze Peru i Wyspy Wielkanocne. Jednak w poszukiwaniu siebie przeszkadza mu ciało z jego uciążliwą psychosomatyką, krępująca bliskość ludzi i podstępne pułapki zastawiane przez rozgadany umysł, który staje się jego głównym kompanem. Umysł obarczony wiedzą i doświadczeniem, trenowany przez lata w terapii, medytacji i szamańskich praktykach co chwilę podsyła podróżnikowi myśl, że traci czas, donikąd nie zmierza, niczego nie osiąga.
Poruszająca i intymna opowieść Rienta prowadzi przez intensywny lęk, sen o przebudzeniu i najgłębsze pragnienia, za które gotowi jesteśmy zapłacić każdą cenę. To również sensualna kronika egzotycznych smaków, zapachów, fotografii, wzruszeń i najważniejszego - pojednania.
"Od podróży z plecakiem znacznie bardziej heroiczne i wymagające uważania na siebie wydaje mi się słuchanie wiadomości, chodzenie do pracy, która zabiera osiem, a z dojazdami dziesięć godzin, płacenie rachunków, życie historią ludzi z telewizora, których nigdy nie spotkałem, ale w imię których gotów jestem znienawidzić innych ludzi, którzy wybrali historię innych ludzi z telewizora, gromadzenie rzeczy i wyposażania domu, martwienie się, ciągłe martwienie się o to, co może się wydarzyć, jak się do tego przygotować, co powinienem mieć, osiągnąć, kim być, zwłaszcza w porównaniu do tych, którzy – co wyraźnie potwierdza ich oś na Facebooku – już kimś są. Umrę, ta myśl jest tak prosta, tak oczywista, że umysł uwielbiał nad nią przeskakiwać i biec dalej, do tak zwanych ważnych spraw. Umrę, a skoro tak, może czas się zrelaksować. Dlatego postanowiłem znaleźć raj."
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Polecane księgarnie
Pozostałe księgarnie
Informacja
Oficjalne recenzje
Od/nowa
Myślę, że w każdym z nas rodzi się chęć zmiany dotychczasowych przyzwyczajeń. Na każdego trafia w innym momencie życia, ale jest, tkwi gdzieś w środku i albo zostanie z czasem zduszona, albo postanowimy coś z nią zrobić. Robert Rient postanowił zaryzykować – wbrew rutynie, wbrew możliwości spokojnego poukładania życia wybrał wyjazd. Daleko, gdzie wzrok nie sięga, żeby odkryć swoje miejsce w świecie.
Gdy tylko usłyszałem o zamyśle na „Przebłysk”, wiedziałem, że to coś właśnie dla mnie. Nie tylko dlatego, że wizja wyjazdu daleko od wszystkiego jawiła mi się jako atrakcyjna forma spełnienia własnych pragnień. Przede wszystkim miałem już okazję spotkać się z Rientem na łamach literatury, podczas lektury „Duchów Jeremiego”. Książki znakomitej, pełnej empatii i szerokiego spojrzenia na omawiany problem. W związku z tym mogłem domniemywać, że także w tej podróży autor znajdzie coś, czego nie spodziewałbym się na pierwszy rzut oka.
Wyprawa, którą możemy śledzić, zatacza niezwykle szerokie kręgi. Rozpoczyna się od swoistego powrotu do korzeni, dotarcia na Syberię. Miejsca, które ma pomóc w poukładaniu przeszłości, pogodzenia się z pewnymi aspektami rodzinnych niepokojów i spojrzenia na pewne rzeczy na nowo. Później na drodze pojawią się tajlandzkie plaże – zarówno pełne turystów, jak i wyludnione. Peru wraz z niesamowitymi zabytkami i jeszcze bardziej szokującymi rytuałami oczyszczenia.
Powyższa wyliczanka to skrawek wojaży głównego bohatera i autora zarazem, który opowiada o codzienności, swoim spojrzeniu na świat i jego rozumieniu. Chwilami przybiera to prostą formę zwykłych obserwacji, jak podczas podróży pociągiem na Syberię wraz z charakterystycznymi pasażerami. Innym razem przypomina swego rodzaju esej, mantrę przekazywaną słowami, kiedy Rient opowiada o tygodniu medytacji w specjalnym ośrodku, której nic nie może zakłócić.
To wszystko brzmi fascynująco i pociągająco zarazem, chciałoby się dotknąć kawałków tego świata i zabrać je ze sobą… choć nie do końca. Wszystko dlatego, że w moim przekonaniu ta narracja jest dość nierówna i wśród fragmentów, które porywają na nieznany ląd, pojawiają się inne, proszące wręcz o prędkie przekartkowanie. Autor, co naturalne, wspomina o własnych przekonaniach, które często przyjmują formę filozoficznej dysputy. Problem tkwi w tym, że często odczuwałem, jakby nie tyle była mi ta wizja prezentowana, co w pewien sposób narzucana. Odnosiłem wrażenie, że Rient, świadomie czy też nie, próbuje mi wszczepić pewien sposób myślenia.
„Przebłysk” to w moim mniemaniu książka niespełniona. Przepięknie wydana, z magicznymi fragmentami, w które buciorami wchodzą dyskursy nie tyle otwierające na to, co nowe i nieznane, co w pewien sposób zniechęcające. Wydaje się, że brak spójnej koncepcji książki odbija się na jej jakości. Nie jest to ani pozycja typowo podróżnicza, ani wyprawa w głąb siebie, ani też forma realizacji własnego światopoglądu. W każdej z tych zmiennych dostajemy kawałek, w związku z czym żaden z tematów nie jest wyrażony w pełni, a soczyste smaki mieszają się z gorzkimi. Czyta się to mimo wszystko nieźle, ale zamiast rozbudzenia chęci zmiany, pozostaje wrażenie obojętności, które do niczego szczególnego nie prowadzi.
Patryk Rzemyszkiewicz
Popieram [ 0 ] Link do recenzji
OPINIE i DYSKUSJE
Najbardziej pesymistyczna podróż(?), włóczęga(?) po... opłaconych, utartych, tanich(?) turystycznych miejscach (bo nawet nie szlakach czy drogach).
...albo zbyt wiele książek podróżniczych przeczytałam i za dużo od niej wymagałam. ;-)
Najbardziej pesymistyczna podróż(?), włóczęga(?) po... opłaconych, utartych, tanich(?) turystycznych miejscach (bo nawet nie szlakach czy drogach).
Pokaż mimo to...albo zbyt wiele książek podróżniczych przeczytałam i za dużo od niej wymagałam. ;-)
Robert wyrusza na wycieczkę. Zaczyna w zimnie, kończy w upale. Odkrywa postacie, przeszłość, smaki, uczucia. Ciemne lasy, głębokie kaniony, opuszczone plaże. Budzi się codziennie w innym miejscu.
A oprocz tego, podróżuje.
Robert wyrusza na wycieczkę. Zaczyna w zimnie, kończy w upale. Odkrywa postacie, przeszłość, smaki, uczucia. Ciemne lasy, głębokie kaniony, opuszczone plaże. Budzi się codziennie w innym miejscu.
Pokaż mimo toA oprocz tego, podróżuje.
IG @angelkubrick
Co zrobić, kiedy głowa paruje od nadmiaru wszystkiego? Kiedy wewnętrzny głos nie daje Ci spać? Wtedy należy rzucić wszystko, spakować plecak i wyjechać, najlepiej na koniec świata. I tak właśnie zrobił Robert Rient.
Myślę, że ten GŁOS W GŁOWIE nie daje spać wielu osobom. Narzucone są nam jakieś odgórne wymagania dotyczące tego, jak mamy żyć, z kim żyć, co mamy mieć i ile mamy mieć, by móc powiedzieć, że osiągnęliśmy sukces. Tymczasem nie każdy człowiek musi osiągać to, czego wymaga świat, żeby czuć się szczęśliwym człowiekiem. To, co najcenniejsze jest w nas. Myśli i wspomnienia tworzą wewnętrzny pancerz, który w chwilach emocjonalnego spadku daje przyjemną stabilizację.
"Przebłysk" to dziennik z podróży, intymny pamiętnik, do którego dane jest nam zajrzeć. Opisy miejsc, ale także emocji, które w danej chwili towarzyszą autorowi. Wszystko okraszone przepięknymi zdjęciami, które pozwalają nam zobaczyć tę samą lokalizację, w tym samym czasie, o której pisze Robert. Natomiast ekipa @wielkalitera dopełniła całości, okładka, rodzaj papieru, layout w punkt. Gdybym wyruszyła w daleką podróż, a potem to opisała, moja książka wyglądałaby dokładnie tak samo <3 Jeśli więc aktualnie nigdzie się nie wybieracie, ale marzą się Wam dalekie podróże, ta książka jest dla WAS :)
IG @angelkubrick
więcej Pokaż mimo toCo zrobić, kiedy głowa paruje od nadmiaru wszystkiego? Kiedy wewnętrzny głos nie daje Ci spać? Wtedy należy rzucić wszystko, spakować plecak i wyjechać, najlepiej na koniec świata. I tak właśnie zrobił Robert Rient.
Myślę, że ten GŁOS W GŁOWIE nie daje spać wielu osobom. Narzucone są nam jakieś odgórne wymagania dotyczące tego, jak mamy żyć, z kim żyć, co...
Co za rewelacyjna książka! Nie spodziewałam się, bardzo pozytywne zaskoczenie. Objętościowo jest naprawdę niewielka, ale skrywa w sobie nie tylko relację z podróży, ale przede wszystkim ogrom uczuć i emocji. Autor jest wybitnie szczery, pozostając przy tym naturalny. Nie boi się przyznać do smutku i łez, otwarcie mówi o chwilach, gdy ciało drżało z ogromu emocji. Książka oprócz treści kryje w sobie też piękne ALE NATURALNE, bez ogromu filtrów i podkręcania kolorów, fotografie. To była przyjemność obcować z taką lekturą. Mam nadzieję, że kiedyś znajdzie się w mojej biblioteczce na stałe, a jeśli nie to... z pewnością wrócę po nią do miejskiej biblioteki.
Co za rewelacyjna książka! Nie spodziewałam się, bardzo pozytywne zaskoczenie. Objętościowo jest naprawdę niewielka, ale skrywa w sobie nie tylko relację z podróży, ale przede wszystkim ogrom uczuć i emocji. Autor jest wybitnie szczery, pozostając przy tym naturalny. Nie boi się przyznać do smutku i łez, otwarcie mówi o chwilach, gdy ciało drżało z ogromu emocji. Książka...
więcej Pokaż mimo toTa książka była jak przyjemna pocztówka - każde z odwiedzonych przez autora miejsce opisane zwięźle, a jednocześnie tak, że ma się ochotę samemu zobaczyć te miejsca.
Ta książka była jak przyjemna pocztówka - każde z odwiedzonych przez autora miejsce opisane zwięźle, a jednocześnie tak, że ma się ochotę samemu zobaczyć te miejsca.
Pokaż mimo toCzy marzenie kogoś innego może nas porwać? Czy coś, co dotychczas było obce, niekoniecznie interesujące, może nawet nudne lub niebezpieczne może nas zmotywować do zmiany? Wydaje mi się, że jest to możliwe, choć z wielu stron obostrzone warunkami. Przede wszystkim musi to być marzenie kogoś, kto potrafi o nim opowiadać. Kogoś, kto ma pewien dar, umiejętności gawędziarza i charyzmę. Zdecydowanie taką osobą jest Robert Rient, a bardzo specyficzną opowieścią o realizacji jego największego marzenia jest książka Przebłysk.
Wbrew temu, co można pomyśleć, patrząc na tę książkę i przeglądając pobieżnie jej zawartość, postawienie jej wśród książek podróżniczych byłoby zbytnim uproszczeniem tematu. Jeśli spodziewacie się po niej zdobywających coraz większą popularność porad na temat tego, jak rzucić wszystko i z odłożoną (niespecjalnie dużą) gotówką wybyć na przysłowiowy koniec świata, to raczej się zawiedziecie. Przebłysk nie jest typem lektury służącej za przewodnik po pięknych krajach. To bardziej pamiętnik z podróży w głąb siebie. Podróży, której sprzyja samotność, spokój i brak pośpiechu. Rient przygotowywał się do niej przez trzy lata, a istotnym impulsem do realizacji marzenia był kurs medytacji Vipassana, do którego bardzo często autor powraca w swojej relacji z wyprawy. To, że potrafi przepięknie ubierać w słowa rzeczywistość, udowodnił już w poprzednich swoich książkach. Tym razem otaczający świat analizuje z perspektywy buddyjskiej techniki medytacyjnej, która „nakazuje” widzieć rzeczy takimi, jakimi są. Rient jest bardzo szczery w swoich rozważaniach. Trochę bezpośrednio, trochę miedzy słowami pozwala nam zajrzeć w jego prywatne życie, ukazując rozczarowania, smutki i radości. Dużo w tym wszystkim filozofii, metafizyki, swego rodzaju zmysłowości.
Na szczególną uwagę zasługuje wydanie Przebłysku. Przepiękna okładka, cudowny papier i fotografie wzbogacające historię podróży dopełniają wrażenia wyjątkowości tej lektury. A skoro o wyjątkowości mowa… Piszę o wrażeniu, bowiem ten przebłysk, pierwsza myśl, która wkrada się do głowy po wzięciu jej w ręce, to poczucie, że jej wnętrze musi być po prostu wspaniałe. Czy rzeczywiście takie jest? Nie potrafię odpowiedzieć z pełnym przekonaniem. Jest to dla mnie tak samo trudne do określenia, jak w przypadku Anatomii góry Rafała Froni, który potraktował strony swojej najnowszej książki jak pamiętnik, a nie jak reportaż z wypraw w najwyższe góry świata. Przebłysk w tym pamiętnikarskim wydaniu jest czymś podobnym. Jak już wspomniałam nie znajdziemy tutaj klasycznego reportażowego podejścia do tematu, ta książka raczej nie posłuży nam za przewodnik. Chyba że mówimy o swego rodzaju przewodniku życiowym, o materiale, z którego można uszyć coś dla siebie – wtedy lektura nabiera kolorytu, staje się czymś więcej niż tylko kolejną przeczytaną historią. Piszę o tym, bo nie chcę, żebyście nastawili się na pełen przygód opis podróży po cudownych miejscach, które wydają się większości z nas poza zasięgiem. Jednak jeśli chcecie się wyciszyć, potrzebujecie chwili oddechu od bombardujących nas zewsząd kryminałów, thrillerów i sensacji, to najnowsza książka Roberta Rienta doskonale się do tego nadaje.
Czy marzenie kogoś innego może nas porwać? Czy coś, co dotychczas było obce, niekoniecznie interesujące, może nawet nudne lub niebezpieczne może nas zmotywować do zmiany? Wydaje mi się, że jest to możliwe, choć z wielu stron obostrzone warunkami. Przede wszystkim musi to być marzenie kogoś, kto potrafi o nim opowiadać. Kogoś, kto ma pewien dar, umiejętności gawędziarza i...
więcej Pokaż mimo toOto historia pisarza i dziennikarza, a przede wszystkim podróżnika.
Wyprowadził się z Warszawy z dnia na dzień i nigdzie się nie wprowadził.
Postanowił udać się na Syberię.
Dwadzieścia dwa stopnie poniżej zera.
Jest w kraju swojego dziadka, do którego czuł tylko złość.
10 lutego 1940 roku dziadek został deportowany na Syberię, mając sześć lat.
Dziadek opowiadał o wielkich saniach, wagonie bydlęcym, mrozie, głodzie, dziurze w podłodze służącej za ustęp i śniegu zgarnianym z dachu pociągu, by go roztopić i wypić.
Gdyby nie dziadek pewnie nie dotarłby na Syberię.
Chciał odprawić swoiste zadośćuczynienie, odbyć pielgrzymkę, by złagodzić wyrzuty sumienia.
Kolejna stacja to Bangkok.
Zmiana temperatury o 60 stopni.
W Tajlandii autor znalazł przyjaciela.
Rudego!
Przemierzając Malezję, Nową Zelandię, Peru i kończąc na Wyspie Północnej powraca do swoich najbliższych-do Szklarskiej Poręby.
Książka ta nie jest opowieścią o smutku, ukrytej rozpaczy, czy wypartych traumach.
Tak naprawdę autor chciał się poczuć wolny.
Przez lata pracy jako trener interpersonalny zachęcał ludzi, aby obserwowali swoje ciało, emocje, myśli, by nauczyli się je rozpoznawać i wyrażać podczas gdy on sam miał z tym problem.
Dopiero ta podróż uświadomiła mu, że to czego szukał jest tuż obok jego rodzinnego domu.
Wiara w drogę, którą wystarczy tylko znaleźć wzmacnia poczucie przebudzenia.
Koniec snu ukazał oczywistość tego, co jest i zawsze tutaj było, tak absurdalnie bliskie i stale obecne, że przez to łatwe do przeoczenia.
„Przebłysk” to opowieść o samotności i poszukiwaniu siebie.
To także zaproszenie do podróży, która odbywa się zarówno w sobie jak i poza sobą.
Jest to także historia Pojednania.
Książka jest bardzo ciekawa.
Prowadzi czytelnika od lodowatej Syberii, po upalną Tajlandię, kolorową Malezję oraz Nową Zelandię, owiane tajemnicą Peru oraz Wyspy Wielkanocne.
Ilustracje zawarte w tej książce oddają klimat tamtych okolic.
Przecudne tereny, bajeczne krajobrazy i zapierające dech w piersi widoki.
Zachęcam Was moi drodzy sięgnijcie do tej książki, a ona wnet przeniesie Was w odległe miejsca i widoki, którymi nacieszycie swoje oczy.
Zapraszam do lektury i życzę miłych przeżyć.
Oto historia pisarza i dziennikarza, a przede wszystkim podróżnika.
więcej Pokaż mimo toWyprowadził się z Warszawy z dnia na dzień i nigdzie się nie wprowadził.
Postanowił udać się na Syberię.
Dwadzieścia dwa stopnie poniżej zera.
Jest w kraju swojego dziadka, do którego czuł tylko złość.
10 lutego 1940 roku dziadek został deportowany na Syberię, mając sześć lat.
Dziadek opowiadał o wielkich...
"Przebłysk" przyjemnie oplótł mój umysł, uciszył go... Czytałam i delektowałam się podróżą, smakami, kolorami... i sobą.
Przepiękna książka, absolutnie fantastyczne zdjęcia.
"Przebłysk" przyjemnie oplótł mój umysł, uciszył go... Czytałam i delektowałam się podróżą, smakami, kolorami... i sobą.
Pokaż mimo toPrzepiękna książka, absolutnie fantastyczne zdjęcia.
"Przebłysk. Dookoła świata, dookoła siebie" to trzecia po "Świadku" i "Duchach Jeremiego" książka Roberta Rienta i Rient znowu zaskakuje. "Przebłysk" to dziennik podróży, ale i zapis podróży w głąb siebie, walki z umysłem i jego nawykami. Nie jest to więc książka typowo podróżnicza, choć zmieniają się kontynenty, kraje i pejzaże. Dominującym motywem jest obserwacja: krajobrazu, ludzi i co najważniejsze siebie.
[...] "miejsca mocy", które miały być ucieczką od codzienności i kluczem do odnalezienia prawdziwej tożsamości. Ruch i bezruch, obserwacja, rejestracja wrażeń, czy w końcu ceremonia Ayahuasca to tylko metody zagłębiania się w siebie i szukania tytułowego "przebłysku" - momentu zrozumienia, objawienia.
Opis podróży w wydaniu Rienta jest jak powiastka filozoficzna, odwołująca się subtelnie do filozofii buddyjskiej i jej poszukiwania wolności i oświecenia, ze świadomością bycia częścią uniwersum. Bliska klimatom wschodu jest także narracja, jako rejestracja wrażeń, skojarzeń i wspomnień, z zaskakującymi przypisami do tekstu, sporządzonymi przez samego autora. Nieodparcie nasuwa się tu myśl: pokaż mi swoją bibliotekę, a powiem ci, kim jesteś. Rient pokazuje nie tylko swoje książki, ale i swoje przeżycia, lęki, rozterki i poszukiwania. Droga jest metodą i pretekstem.
Książka edytorsko piękna. Wspaniałe zdjęcia autora, dobry papier (i ten zapach) i piękny layout Piotra Gidlewskiego.
Opinia też tu: http://slowooslowach.blox.pl/2018/10/Przeblsk-Dookola-swiata-dookola-siebie-Robert.html
"Przebłysk. Dookoła świata, dookoła siebie" to trzecia po "Świadku" i "Duchach Jeremiego" książka Roberta Rienta i Rient znowu zaskakuje. "Przebłysk" to dziennik podróży, ale i zapis podróży w głąb siebie, walki z umysłem i jego nawykami. Nie jest to więc książka typowo podróżnicza, choć zmieniają się kontynenty, kraje i pejzaże. Dominującym motywem jest obserwacja:...
więcej Pokaż mimo toRobert Rient zabiera nas w podróż. Jeśli lubicie zwiedzać, nie wychodząc z własnego domu, to będziecie zachwyceni.
Autor powieści "Duchy Jeremiego", która znalazła się wśród tegorocznych książek nominowanych do Literackiej Nagrody NIKE, tym razem prezentuje formę dziennika z podróży, reportażu podróżniczego, czy po prostu zapisek drogi. Dla tych z was, którzy może nie wiedzą kim jest Robert Rient przypomnę: rocznik 1980. Dziennikarz i pisarz, wykładowca i trener warsztatów interpersonalnych, prezenter radiowy.
Dobytek dzielę na cztery kategorie: umiłowane, praktyczne, doczesne i niezbędne. Umiłowane jest stare drewniane biurko, przy którym piszę, i półtorametrowe drzewko cytrynowe. Wyrosło osiem lat temu z pestki wsadzonej do doniczki. Umiłowane bierze pod opiekę przyjaciółka z Wrocławia. Kartony z książkami, ubrania na każdą porę roku, garnki, talerze, sztućce i mnóstwo innych sprzętów tak zwanego gospodarstwa domowego zwożę siedem pięter w dół. Doczesne ląduje w piwnicy (...). Rzeczy praktyczne, do których należą głównie dokumenty, zawożę do rodziców w Szklarskiej Porębie. Niezbędne zabieram ze sobą. s. 10
Jak to czasami bywa, przychodzi taki moment w życiu aktywnej osoby, że ma wszystkiego serdecznie dosyć. Wołą wtedy taki wewnętrzny głos by uciec od codzienności i Witaj przygodo! A gdzie uciekać, by przy okazji poczuć się wolnym? Jak najdalej. Robert Rient pakuje plecak i wyrusza koleją Transsyberyjską. Jedzie bez planu, byle przed siebie. Kolejno odwiedza Tajlandię, Malezję, Nową Zelandię, Peru i Wyspy Wielkanocne. Ale jeżeli myślicie, że to tylko dziennik z podróży, to od razu uprzedzam - nie.
Przebłysk jest jak spacer ulicą, gdy nagle czuję zapach najlepszego dania na świecie. Wchodzę do restauracji i patrzę na kelnera zbliżającego się z talerzem wypełnionym rarytasami. Zanurzam w nich widelec, a w końcu delektuję się smakiem. Przebłysk kończy się, gdy zaczynam wierzyć, że jestem właścicielem restauracji, kelnera, widelca i smaku. s.34
Podczas podróży przyjdzie mu zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu, ale największy przeciwnik to jak się okazuje on sam. Musi wielokrotnie pokonać siebie, własną psychikę, poznać tego człowieka, który siedzi w nim samym. brzmi to trochę abstrakcyjnie, ale tak jest.
Od lęku przed nieznanym wolę ciekawość. A może mówię "uważaj na siebie", by poczuć się lepiej, odrobinę spokojniej z tą iluzją obdarowania drugiej osoby radą, ostrzeżeniem, troską zawartą w słowach, których celem jest wzbudzenie obawy. s.67
To, co bardzo mi się podobało w tej książce, to zdecydowanie zdjęcia, które obrazują to o czym opowiada narrator. Ja lubię albumy, albo zdjęcia w reportażach, ale często zdarza się, ze niestety nie mają one nic wspólnego z treścią. Tutaj są dopełnieniem. Świetna artystyczna, tematycznie dobrana do okładki mapa z zaznaczonymi miejscami na świecie. Matowa oprawa, kredowy papier.
Odwiedzałem Śródziemie wielokrotnie, w wyobraźni8, pełen uznania i zazdrości dla rozmachu Tolkiena przy stwarzaniu świata i zamieszkujących go istot. Natura nie była dla niego tłem czy scenografią, ale jedną z głównych bohaterek. s. 151
Natomiast to co mi troszeczkę przeszkadzało, to brak odniesienia do ogółu. Mała ilość ciekawostek. Skupienie się na własnych przeżyciach i opisywaniu tego co się przydarzyło w danym miejscu.
Książka spodoba się wszystkim uwielbiającym podróże. Bo kto lepiej zrozumie podróżnika, niż drugi podróżnik. Jest to idealna książka na prezent, taki niezobowiązujący gift, bezpieczne wyjście dla kogoś kogo gustu nie znamy, kto czyta inny gatunek literacki niż my. Świetny pomysł na prezent pod choinkę, a to już niebawem nadejdzie ten czas, że pomysły na prezenty będą w cenie!
Robert Rient zabiera nas w podróż. Jeśli lubicie zwiedzać, nie wychodząc z własnego domu, to będziecie zachwyceni.
więcej Pokaż mimo toAutor powieści "Duchy Jeremiego", która znalazła się wśród tegorocznych książek nominowanych do Literackiej Nagrody NIKE, tym razem prezentuje formę dziennika z podróży, reportażu podróżniczego, czy po prostu zapisek drogi. Dla tych z was, którzy może nie...