Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Moje tygrysy średnio tolerują narrację pierwszoosobową
W dodatku mieszaną.
Lubią inny sposób przedstawiania historii.
Cóż, ich sprawa. Wasze, być może, za tym szaleją.
W sposób naturalny zatem, dość opornie przyswajałem treść. Jeżeli miał to być hołd złożony naszym żołnierzom, rozumiem. Jeżeli celem było poruszenie naszych sumień, nie rozumiem. Zabrzmi banalnie, ale każdy z nas jest kowalem swojego losu. I jakie łóżko sobie wykujemy, na takim się wyśpimy. Stąd też krawcowa nie pracuje w kopalni, rybak nie zajmuje się branżą IT, a przypadkowy przechodzień, nie jedzie na wojnę do Afganistanu.
I każdym z nas, kierują jakieś powody, gdy jedną ręką ściskamy miech kowalski, a drugą z całej siły walimy młotem w to łóżko. I w końcu każdy z nas ponosi jakieś konsekwencje swoich decyzji. Sukienka ma zły krój ? Sztorm zabrał sieci z dorszem ? Wojna była zbyt okrutna ?
I jeszcze to wstydliwe wspomnienie o pieniądzach. Bo przecież mało kto wykuwa łóżko za darmo.
Żal mi tych chłopaków.
A ,,Horyzont,, ani tego żalu nie wzmógł.
Ani nie ugasił.

Moje tygrysy średnio tolerują narrację pierwszoosobową
W dodatku mieszaną.
Lubią inny sposób przedstawiania historii.
Cóż, ich sprawa. Wasze, być może, za tym szaleją.
W sposób naturalny zatem, dość opornie przyswajałem treść. Jeżeli miał to być hołd złożony naszym żołnierzom, rozumiem. Jeżeli celem było poruszenie naszych sumień, nie rozumiem. Zabrzmi banalnie, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza myśl.
Ilu dziś minąłem ludzi z mroczną tajemnicą w sercu ?
Druga myśl.
Ilu z nich ból zadawało ?
Trzecia myśl.
Zranionych i tak jest więcej. Duźo więcej.
Co by nie pisać o Nesbo i jak krytycznie nie oceniać Jego książek, trzeba mu przyznać jedno. Myślimy.
A jest to dość korzystne. Bo podczas tego procesu otwierają się przeróżne szufladki, zamknìęte sejfy a być może nawet odnajdujemy skarby. Głęboko ukryte i bez myślenia nieosiągalne.
Tym bardziej, źe Jo zaczyna od środka.
Co jeszcze bardziej zwiększa szanse na myślenie :)
Zaczyna od środka i w środku kończy.
A to juź grozi myśleniem totalnym.
Np.o tabu.
O zakazanych tematach.
O embargu na nie nałoźonym.
Kocham Jo.
Za otwieranie oczu.

Pierwsza myśl.
Ilu dziś minąłem ludzi z mroczną tajemnicą w sercu ?
Druga myśl.
Ilu z nich ból zadawało ?
Trzecia myśl.
Zranionych i tak jest więcej. Duźo więcej.
Co by nie pisać o Nesbo i jak krytycznie nie oceniać Jego książek, trzeba mu przyznać jedno. Myślimy.
A jest to dość korzystne. Bo podczas tego procesu otwierają się przeróżne szufladki, zamknìęte sejfy a być może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wsiadajcie, wsiadajcie, wsiadajcie
A Steinbeck na Was suchej nitki nie zostawi
I o kary najniższy wymiar błagajcie
Gdyż On Was, samych sobie przeciwstawi
No już ! Zapraszam do środka
Cel podróży z góry przesądzony
Prawda jak zwykle będzie kwaśnosłodka
A rys psychologiczny do perfekcji doprowadzony
Wsiadajcie me panie, wsiadajcie panowie
I młodzież jest mile widziana
Wsiadajcie Kowalscy, wsiadajcie Nowaki
I w wilczą skórę panno przyodziana
Nikogo nie odtrącę, zabiorę na pokład
Samotnych i stadnych, biednych i bogatych
I w zasłonę dymną postać przyodzianą
Chudych i grubych, łysych i kudłatych
Już ja Was obszukam, już ja Was zlustruję
Te Wasze grzeszki na wierzch powyciągam
Pysznym serum prawdy Ciebie poczęstuję
Te sztuczne maski Wam z twarzy pościągam
Bo dwulicowość Wasza w moim oku kole
I słuchać nie mogę tych półprawd i kłamstw
A to co stawiacie na swoim cokole
To zbiór kiczu, obłudy i chamstw.
Żeby nie było tak smutno, żeby nie było tak źle
Macie też piękne przymioty
Lecz one są ciągle gdzieś z tyłu, gdzieś w tle
Czyż nie zakrywają ich Wasze banknoty ?
To dlatego na pokład Was zabrałem
Celując w Wasze słabe strony
Byście wydobyli z siebie to co dobre
Spychając na bok te złe elektrony
I w oczy sobie spojrzeli
Ze zrozumieniem , szczerze, łagodnie
I byście się uśmiechali
A żyli...mądrze i godnie

Wsiadajcie, wsiadajcie, wsiadajcie
A Steinbeck na Was suchej nitki nie zostawi
I o kary najniższy wymiar błagajcie
Gdyż On Was, samych sobie przeciwstawi
No już ! Zapraszam do środka
Cel podróży z góry przesądzony
Prawda jak zwykle będzie kwaśnosłodka
A rys psychologiczny do perfekcji doprowadzony
Wsiadajcie me panie, wsiadajcie panowie
I młodzież jest mile...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo, pomimo narracji pierwszoosobowej
Czyli sytuacji dla mnie patowej
Pomimo, mimo teraźniejszego czasu
Gdyż sporo w tym ambarasu
Doceniam Cię knigo, lecz mój Amigo...
Jakby nie ujmować budowie cepa i mówić o nim, że to techniczna mazepa... Trza się nim jeszcze umieć posługiwać. Wiedzieć, z której strony złapać i jak nim wymachiwać :). Ponieważ można tym urządzeniem niezłego spustoszenia dokonać, a i samego siebie na oddział ratunkowy skierować. Zapisane więc mamy, że kniga prosta, która prawdzie o narkotykowych kartelach sprosta. A ,,ą,, i ,,ę,, oczu Twych nie wychłosta :). Wyżej wspomniany narrator Bonda nie udaje, choć wydaje się , że karty sam rozdaje.
I dalej domysły snując, w białym proszku się tarzamy.
Miłosne zapędy samicy i samca lustrując, z brutalnością się zderzamy.
Kule wokół świszczą, spluwy w słońcu błyszczą, kości w walkach trzeszczą, co zapowiedzią jest złowieszczą...Przed stosunkowo kiepskim finałem. Ze średnim arsenałem i niejednym komunałem. Choć przyznać w tym miejscu muszę, że z nudów nie konałem.
I bez wyrywania włosów i białej chusteczki.
Się z nią pożegnałem :)

P.S.
to prezent był od ukochanej
w ulęgałkach nie mogę przebierać
by w pułapce przez nią zbudowanej
ślady po sobie pozacierać :)

Mimo, pomimo narracji pierwszoosobowej
Czyli sytuacji dla mnie patowej
Pomimo, mimo teraźniejszego czasu
Gdyż sporo w tym ambarasu
Doceniam Cię knigo, lecz mój Amigo...
Jakby nie ujmować budowie cepa i mówić o nim, że to techniczna mazepa... Trza się nim jeszcze umieć posługiwać. Wiedzieć, z której strony złapać i jak nim wymachiwać :). Ponieważ można tym urządzeniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak panie Nesbo. Tak.
Kumatą bestią jesteś, To i o jętce wiesz.
Jednodniówce jętce ( takim miłym robalu ).
I używasz ją w swej książce do stawiania pewnych tez. Ale my tu w Polszy znamy inne jętki. Takie, które spinają.
I nie są jednodniowe.
Potrafią kilka pokoleń przetrzymać i kilkanaście ton zmartwień utrzymać. Tych ton, co to Harrego przygniatają. I cyklicznie z PANIĄ Z KOSĄ go bratają. Napisałeś mój miły Jo, w tzw. międzyczasie dwie powieści o krwi. Czyli o czymś, co dla Ciebie, widocznie wykładnikiem jest.
Miłości.
Te sześć, siedem litrów postawiłeś na szali razem z destrukcją, anihilacją i oscylacją. Pomiędzy nowym BMW a starym Escortem. Pomiędzy klasyczną willą a ciasnym w bloku mieszkankiem. Pomiędzy z bajki księżniczką a kobietami Bukowskiego. Pomiędzy życiem na tak ... a gorzałą.
Pomiędzy Tobą a Harrym ?
Pomiędzy jawą a snem ?
TY SPRYCIARZU ! TY BAJERANCIE ! TY KOMISARZU TY !
O sobie piszesz Jo. A przynajmniej o swoim siebie wyobrażeniu. Bo ja Paco Cię przejrzałem. Gdyż z Tobą razem się zestarzałem :)
I wiem, co to znaczy kochać. I wiem, jak nienawidzić. I wiem co oznacza uśmiech i wiem jak kogoś skrzywdzić. Wiem także jak whisky smakuje i jak z jej powodu, nic w życiu się nie rymuje. Lecz to bynajmniej nas nie deprymuje...
Nie zakrzyknę więc hola Hole
Bo na tym ziemskim łez padole
Jedynie proza daje nasycenie....
Jest niczym rosą ocucenie
I działa na myśli skudłacenie :)
Rzucaj kostką Harry, rzucaj.
A ty Jo, serii nie porzucaj.

Tak panie Nesbo. Tak.
Kumatą bestią jesteś, To i o jętce wiesz.
Jednodniówce jętce ( takim miłym robalu ).
I używasz ją w swej książce do stawiania pewnych tez. Ale my tu w Polszy znamy inne jętki. Takie, które spinają.
I nie są jednodniowe.
Potrafią kilka pokoleń przetrzymać i kilkanaście ton zmartwień utrzymać. Tych ton, co to Harrego przygniatają. I cyklicznie z PANIĄ Z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,, To już jest koniec, nie ma już nic,,
To opowieści dopiero jest szczątek
I słaby blask gasnących źrenic
Serwuje nam książki początek
Od wysokiego C autor zaczyna narrację
By później zwiększyć poziom jeszcze
Wykorzystując tę zawieszoną w próżni wibrację
I wziąć nas w przysłowiowe kleszcze
Po jednej ze stron Barbarotti
Zatrwożony, skamieniały, zmartwiały
Po drugiej śpiewa Pavarotti
O sprawach , które nad wyraz zgęstniały
Zgęstniały w życiu pewnej Pani
Rzeźniczką zwaną gwoli ścisłości
Która jak ludzie w lawinie zasypani
Próbuje wydostać się z nicości
Popada w marazm, popada w niebyt
Życie traktując jak wyrok
Nie dbając wcale o jego koloryt
Pojmując go jako śmierci przedmrok
Ciężki kaliber jest tych kwestii
Na całym globie żywotny
W jaki sposób dać radę bestii
Gdy bestia bije po raz setny...
Nietuzinkowo piszesz panie Nesser
Akcją ogacając tylko z lekka
Traktując ją jak wyszukany deser
Do clou, które na mnie zerka
Zerka i patrzy, patrzy i łypie
Pytając, czy znajdzie się promyk nadziei
I czy spotkamy się na ogólnej stypie
A może jak to bywa, miłość wszystko sklei..

PS.
,,Zbrodnia i kara. Kara i zbrodnia
Kolejnej książki temat przewodni
I tak Bzibziochu, ten temat zatrudnia
Myślenie... i nam udowodni
Że ono niczego nie utrudnia
A jedynie pryncypia uzgodni...,,

,, To już jest koniec, nie ma już nic,,
To opowieści dopiero jest szczątek
I słaby blask gasnących źrenic
Serwuje nam książki początek
Od wysokiego C autor zaczyna narrację
By później zwiększyć poziom jeszcze
Wykorzystując tę zawieszoną w próżni wibrację
I wziąć nas w przysłowiowe kleszcze
Po jednej ze stron Barbarotti
Zatrwożony, skamieniały, zmartwiały
Po drugiej śpiewa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedyś nadejdzie czas refleksji
Nessera dopadł właśnie w tej chwili
U tego Pana z Góry szukając koneksji
Chce byśmy nad tematem też się pochylili
Wytacza tym samym działa z Navarony
I swych bohaterów na nie naraża
Stając w tym sporze po stronie Antygony
Która za śmierć, bogom się nie odgraża
Chce w zgodzie żyć z własnym sumieniem
Praw boskich wyższość uznając
Żyjąc od zemsty z uzależnieniem
I swym oprawcom rękę podając...
To nie jest zwykły kryminał
To znacznie coś więcej , cholera
To wartość jest jak nominał
Niezłego też mamy szulera
Zostawmy na chwilę te boskie sprawy
Na ziemię schodząc z powrotem
Bo doszedł autor do niezłej wprawy
Nad naszym marnym żywotem
Warto samemu zerknąć do książki
Analizując i za i też przeciw
Zawsze też można zatrudnić obcążki
Tnąc to, na co wyrazimy sprzeciw
Jest taki moment, jest taki temat
Który przerósłby wszystkich nas
Kto miałby większy, kto mniejszy dylemat
Kto byłby tchórz, a kto as
Są tam pytania ponadczasowe
I to jest właściwy książki ekstrakt
Gdy do wyboru mamy opcje zerowe
A wybieramy z szatanem...pakt

Kiedyś nadejdzie czas refleksji
Nessera dopadł właśnie w tej chwili
U tego Pana z Góry szukając koneksji
Chce byśmy nad tematem też się pochylili
Wytacza tym samym działa z Navarony
I swych bohaterów na nie naraża
Stając w tym sporze po stronie Antygony
Która za śmierć, bogom się nie odgraża
Chce w zgodzie żyć z własnym sumieniem
Praw boskich wyższość uznając
Żyjąc od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Że niby mało cukru w cukrze ?
Że kryminału pod lupą szukać ?
Że Nesser zamknął akcję w bunkrze ?
I obyczajem napięcie raczył zbrukać ?
Ależ tak właśnie pisze człek dojrzały !
Bez egzaltacji ściemą i małymi kroczkami
Prowadzi Cię ścieżką krętą, wybrukowaną kocimi łbami
Pół książki jesteś na wdechu, pół na kontrolowanym wydechu
A myśli milczą i obserwują
Młodą dziewczynę i dziada? Gbura ?
I zastanawiasz się, co oni tam knują
I czy nastąpi druga tura
Przeżywasz z nimi te małe radości
Które dzień potrafi przynieść ze sobą
I z trwogą patrzysz w przyszłość
Przerażony ich obraną drogą
W tym wszystkim Barbarotti, policjant, ojciec, kochanek
Zaprzęgnie umysł Twój
I chmary nowych fanek :)
Czytaj to wszystko z uwagą, czytaj to wszystko z atencją
Gdyż zwątpienie gdzieś czai się w mroku...
I chyba autora było intencją
By ciągle mieć go na oku :)

Że niby mało cukru w cukrze ?
Że kryminału pod lupą szukać ?
Że Nesser zamknął akcję w bunkrze ?
I obyczajem napięcie raczył zbrukać ?
Ależ tak właśnie pisze człek dojrzały !
Bez egzaltacji ściemą i małymi kroczkami
Prowadzi Cię ścieżką krętą, wybrukowaną kocimi łbami
Pół książki jesteś na wdechu, pół na kontrolowanym wydechu
A myśli milczą i obserwują
Młodą dziewczynę i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W samolocie malusia turbulencja.
Na autostradzie garbik poprzeczny.
Zmarszczka na jeziora tafli po zefirku śladowym.
Ale jednak.
Nie przyrównam do równości równając... z Barbarottiego prologiem. Tym gładkim i jak stół prostym pomysłem na konwencjonalny kryminał. Epizod drugi zachwiał nieznacznie względami, którymi Nessera darzyć począłem. I fascynacji kurek przykręcił. A to za sprawą Szwedów rozwiązłych, co to po Jurop jeżdżą i rozrywek dziwnych szukają. Często z rozdźwiękiem walczę, kładąc na szali bilans autora i treść. I częściej jeszcze emocjami powodowany pozwalam się zwieść. Tym razem jednakowoż na trzeźwo spojrzałem i te małe i te większe bzdury mym okiem dojrzałem :). By serię kontynuować wiem , trza to przejść. Lecz strudzonym wędrowcom poradzę.....odsłonie drugiej powiedzcie cześć :)

W samolocie malusia turbulencja.
Na autostradzie garbik poprzeczny.
Zmarszczka na jeziora tafli po zefirku śladowym.
Ale jednak.
Nie przyrównam do równości równając... z Barbarottiego prologiem. Tym gładkim i jak stół prostym pomysłem na konwencjonalny kryminał. Epizod drugi zachwiał nieznacznie względami, którymi Nessera darzyć począłem. I fascynacji kurek przykręcił. A to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czytacie ?
To znaczy, że żyjecie.
Nie wszyscy takie mają szczęście.
Bowiem życie jest wspaniałe, ale bywa też okrutne.
I to na samym początku, zaczątku, zaraniu, zalążku.....
Malusie aniołki wciąż do boskiego trafiają żłobka.
I nie jest to ich wybór.
To decyzja, która zapada niezależnie od nich.
A Bogiem, który desygnuje do życia bądź śmierci jest....ich własna mama.
Mama Bóg, nim Bogiem została, miała wybór. Miała ROZUM. Miała wolną wolę.
Mama Bóg, nim Bogiem się stała, wszystkie decyzyjne atrybuty posiadała.
I nie mam tu na myśli kobiet potwornie skrzywdzonych, ponieważ one wyboru nie miały.
Myślę o mamach, które wybór miały ....
Właśnie o takim , najcięższym kalibrze dylematów moralnych, pisze Irving.
Raz, dwa, trzy, na Świat przyjdziesz Ty. Albo.
Na kogo wypadnie na tego bęc.
Rozterki, dezorientacja, rozdarcie..
Zagubienie, destrukcja, śmierć.
Poród.
Wrota raju czy bramy piekieł ?
I, o słodka ironio, te fundamentalne pytania postawione są w atmosferze prawie beztlenowej. Ba ,z przewagą podtlenku azotu, znanego bliżej, jako gaz rozweselający. I, jeżeli w opinii poprzedniej napisałem, że z Nesserem zaistniała kompatybilność, to teraz pojęcia nie mam, jak się odnaleźć.
Co to było ?
Prawy do lewego, lewy do prawego?
Tańcowały dwa Michały, jeden duży drugi mały ?
Wspólny pływ na dziobie Titanica z rozpostartymi ramionami ?
Ostatni raz rżałem tak, o ile pamiętam, jakieś sto lat temu, przy Marku Piegusie. Z tym, że Piegus był kryminalną komedią, a tu do czynienia mamy z dramatem (potwornym) w literaturze pięknej. Gdzie śmiech ze wszech miar uzasadniony nie jest. A jednak się sprawdza. Bo bez niego i specyficznego irvingowskiego warsztatu, moglibyśmy po ścianach chodzić. I paznokcie do krwi obgryzać. A chyba nie tym autorowi zależało. Sądzę, że to zabieg celowy, dystans na celu mający, który nieodzowny jest do jako takiego ogarnięcia umysłem, upiorności zaułków egzystencji naszej.
Nieskończenie refleksyjny przekaz.
Horrendum salomonowych fraz.
W prostocie uderzająca, biegła i wyważona cesja światopoglądu, który zabija.
Posiadająca wszelkie inklinacje, by uratować choć jednego malutkiego.....aniołka.
I z przyczyny tej, jest książką wybitną.

Czytacie ?
To znaczy, że żyjecie.
Nie wszyscy takie mają szczęście.
Bowiem życie jest wspaniałe, ale bywa też okrutne.
I to na samym początku, zaczątku, zaraniu, zalążku.....
Malusie aniołki wciąż do boskiego trafiają żłobka.
I nie jest to ich wybór.
To decyzja, która zapada niezależnie od nich.
A Bogiem, który desygnuje do życia bądź śmierci jest....ich własna mama.
Mama...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Będą się ze mnie śmiać do rozpuku.
(nigdy nie wiedziałem co to ten rozpuk)
Boki będą zrywać i ze śmiechu konać
Będą chichrać się, chichotać, niewykluczone też, źe dusić
Czytelnicy Nessera, znawcy i Jego entuzjaści
Ponieważ ja, Paco, pierwszą dopiero Jego książkę przewertowałem
Skumałem co zacz, wytropiłem i pismo nosem wyczułem
I zaistniała
Zaistniała kompatybilność
W rzeczywistości ocenie, w jej taksowaniu i analizie
W podejściu do postaw uzewnętrzniania i estymacji ,,bohaterów,,
We właściwym proporcji szacowaniu i co chyba najistotniejsze, w dystansie..
Do siebie samego
W oka przymrużeniu i powagi darowaniu w sytuacjach tego niewymagających
Owszem, Szwedzi już tak mają
Będą z maniaka uporem koneksje rodzinne wałkować
Ze satysfakcją dziką nepotyzm we władzy kręgach obnażać
Do spraw wiary, jak pies do jeża podchodząc
I po szyję w emigranckim akwenie brodzić
W tym miejscu, okazuje się, jak ważni są współcześni ,,nesserowie,,
Potrafiący na trzeźwo sytuację ocenić
I na drobne się nie rozmienić :)
To nie impuls chwili.
Nie spiritus movens sekundy ułamka.
Nie okamgnienia afekt.
I nie pokusy przebłysk.
To miłość od pierwszego kartkowania :)

Będą się ze mnie śmiać do rozpuku.
(nigdy nie wiedziałem co to ten rozpuk)
Boki będą zrywać i ze śmiechu konać
Będą chichrać się, chichotać, niewykluczone też, źe dusić
Czytelnicy Nessera, znawcy i Jego entuzjaści
Ponieważ ja, Paco, pierwszą dopiero Jego książkę przewertowałem
Skumałem co zacz, wytropiłem i pismo nosem wyczułem
I zaistniała
Zaistniała kompatybilność
W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Napracowała się kobitka, naharowała.
Dostojewskim i Tołstojem się napopodpierała.
Zmierzyła z przedmiotem kultowym, którego tematem bazowym
Zbrodnia jest i kara, czyn i jego konsekwencje
Lecz uwagę zwóćmy na prewencję
Lub jej całkowity brak
I niemożność odbioru treści, jak np. u Fiodora wspak...
Ciąg ku zbrodni ma zblazowane podłoże
Wciągając nas tym samym w emocjonalne bezdroże
Gdzie motyw jest za słaby, argumentów nie ma prawie wcale
A sam impuls nieczytelny i oparty na banale...
Dziewięć podobno długich lat
Poświęciła temu Donna Tartt
Fiodor zrobił to w rok
A jednak w Jego dziele możemy odkryć ten mrok
Mrok duszy ludzkiej, gdzie do zła w czystej postaci
Mamy tylko krok....
Czytelne jest też grzechu rozliczenie, te najważniejsze, wewnętrzne
Co u Donny wydaje się być jałowe i całkowicie nieskuteczne
Pierwszoosobowa narracja to również punkt słaby
Retrospekcja baranów stada, widziana oczami....
Jednego z nich, bez własnego zdania...
A może ma to związek z mym mieszkaniem na prawo od Łaby ?
I niezrozumienie w jakim kierunku podąża Świat ?
Skręcając wciąż w lewo i w lewo
By zrobić nam w końcu szach mat ?
Lotna analiza dla pani Tartt jest obca
A jej olbrzym na glinianych nogach stoi
Sentencja na wskroś alarmująca
Bez żadej duchowej ostoi
,,wy, wy, wy niegrzeczne dzieciaki
co najwyżej pójdziecie na chwilę do paki,,
Nie mam zamiaru zębów do Donny obłąkańczo szczerzyć
Zbyt wiele już przeczytałem
Ani w jej psychologiczne gierki uwierzyć
Bo nie są dla mnie kryształem
Zarówno objętość jak i treść
Kumulując cechy dobrej książki
Powinny coś ze sobą nieść
Nie tylko...jej zalążki.

Napracowała się kobitka, naharowała.
Dostojewskim i Tołstojem się napopodpierała.
Zmierzyła z przedmiotem kultowym, którego tematem bazowym
Zbrodnia jest i kara, czyn i jego konsekwencje
Lecz uwagę zwóćmy na prewencję
Lub jej całkowity brak
I niemożność odbioru treści, jak np. u Fiodora wspak...
Ciąg ku zbrodni ma zblazowane podłoże
Wciągając nas tym samym w emocjonalne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lat ładnych już parę minęło, gdy Stefek malutki, mleko miał pod nosem.
Lecz już wtedy wiedział co robić. Jak sprawnie i szybko, do przodu pójść za ciosem.
Lewym sierpowym, którym Carrie była, która krytyków na łopatki rozłożyła, a następnie nowe całkiem trendy w horrorach wdrożyła. Prawym prostym, którym Lśnienie być się okazało i szybki podbródkowy, czyli Bastion, to ciągle było mało. Wewnątrznie czuł, że potrafi. Trafić precyzyjniej, prawie między oczy i w wymianie bezpośredniej czytelnika zamroczyć . Ostatni Bastion...nie jest takim ciosem. Była nim Zielona dopiero Mila. Co dywagacje o Jego bokserskim talencie definitywnie skończyła. Ostatni Bastion jest taką próbą wyprowadzenia ciosu, który owszem, do rywala dotarł, lecz ledwie o skroń mu się otarł. On sam, rywal znaczy, pot z czoła otarł, i stwierdził, iż cios z przesłaniem, jednak do niego nie dotarł. Zamroczony się nie czuł,  skołowany także, i do nokautu daleko było, a jakże. Szybka praca nóg Kinga jednakowóż sprawiła, że akcja stała się zawiła i coś po sobie jakby zostawiła. Bo od pierwszej rundy zamierzeniem autora, było...niezwyciężyć i tak to chciał rozegrać, by przegrać. Przegrać i czasu nie mitrężyć. Zachowanie to niesportowe, niestandardowe i co tu dużo mówić, wręcz niekomfortowe. Za cenę wszelką przegrać walkę, przegrać ,,bycie,, przegrać życie. Które zdaniem Jego, stało się bezcelowe. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Jak do tej walki być przygotowanym ? Uszy złożyć po sobie, czy z podniesionym czołem, często nawet wbrew sobie, zaznaczyć cel i do niego dążyć. Czy odpuścić zaraz na starcie i wystawić się na pożarcie ? Czy walczyć do upadłego, mając w drugim narożniku wroga zajadłego, zwanego szumnie egzystencją...Jak do niego podejść ? Z bojaźnią ? Z atencją ?
Bo odejść jest jednak najłatwiej.
A stanąć do walki z podniesioną gardą, rękawicę rzucić przed życia pogardą, jest trudniej o niebo...i to nie placebo...
To decyzja poważna i dla każdego z nas.
Nadzwyczaj ważna.
Idę brać życie za rogi.
Trochę się boję, bo wysokie progi.
Lecz nie dam nogi :)

Lat ładnych już parę minęło, gdy Stefek malutki, mleko miał pod nosem.
Lecz już wtedy wiedział co robić. Jak sprawnie i szybko, do przodu pójść za ciosem.
Lewym sierpowym, którym Carrie była, która krytyków na łopatki rozłożyła, a następnie nowe całkiem trendy w horrorach wdrożyła. Prawym prostym, którym Lśnienie być się okazało i szybki podbródkowy, czyli Bastion, to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na wystawienie ocen nadszedł czas.
,,Ndst,, Robertowi wpisuję.
I taki ze mnie ananàs, że nauczycielskie buty wzuję :)
Kto wie, co to ,,Ndst,, ?
Czyżby ,,niedostateczny,, najzwyklejszy w świecie ?
Czy to ocena mała, o średnim zainteresowaniu nauką, świadcząca bez mała ? :)
Czy ocena ,,zdolnego lenia,, , który oświaty tematem najmniejszego nie wykazuje cienia.
I jest na intelektualnej diecie...No, ciekawe, czy zgadniecie ?
Więc powiem Wam.
To : ,,Nadal Dobrze i Starannie,, :)
Choć nie czytałem przesadnie zachłannie.
Sam wiem, jak trudno jest sukces powtórzyć
Na przykład, zabrać się za coś i nie stchórzyć...
W wypadku moim, dwa razy tak samo brodę zgolić
Dwa razy tak samo ziemniaki posolić
Dwa razy pod rząd wody na kawę nie przypalić
I maciupką uchwałę bez wiedzy żony uchwalić :)
Wielkie to wyzwania, wiekopomne , w następstwa brzemienne
A i tak czekają na mnie dla lubej datki lenne :)
Nie wiem , jak u Roberta to wygląda
Czy również od niego, ktoś czegoś zażąda
Lecz nieodparte mam przekonanie
Że Jemu chodzi o ugranie. I tak , powiem to !
KASI BONDY UZNANIE !
Lecz to trochę...tanie...
Drży, by nie pomyślała
A nie daj Boże na głos powiedziała
Że SŁABE to było, niemodne
Pisarzy NOWEJ FALI niegodne
Lecz to Robercie tak nie działa
Ważne jest, byś nie dał ciała
Przed spectrum szerokim
Które sokolim okiem
Twe dokonania zmierzy
I strach Twój przed krachem uśmierzy :)

Na wystawienie ocen nadszedł czas.
,,Ndst,, Robertowi wpisuję.
I taki ze mnie ananàs, że nauczycielskie buty wzuję :)
Kto wie, co to ,,Ndst,, ?
Czyżby ,,niedostateczny,, najzwyklejszy w świecie ?
Czy to ocena mała, o średnim zainteresowaniu nauką, świadcząca bez mała ? :)
Czy ocena ,,zdolnego lenia,, , który oświaty tematem najmniejszego nie wykazuje cienia.
I jest na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy Żulczyk jest w lodówce ?
Ha. Lodówka to dla Żulczyka przeżytek.
I żaden to dla niego pożytek.
Tam siedzi obecnie Mróz
Co pisze w roku sto próz :)
Żulczyk jest rosy na paproci liściu kroplą.
Żulczyk chmurką, Żulczyk laurką, Żulczyk recepturką.
Żulczyk do rosołu przyprawą i dla budowniczych zaprawą.
Potencjalnym ze wschodu wielkim zagrożeniem
I baranów na halach jest gromkim beczeniem.
Jest w serku z Gołdapi w Lidlu zakupionym
I twórcą, a jakże, niezmiernie cenionym
Mass media go głaszczą, delikatnie łechcą, pieszczą
A wszystko, co napisze, bez ociągania streszczą
Eremefu jest gladiatorem i wybiórczej kompozytorem.
Jest piekłem, jest niebem.
A dlaczego tak się dzieje, osobiście nie wiem.
Nie panimaju tego fenomenu
Odnosząc się do tegoż wolumenu
Od narracyjnej propozycji – gęsto
Kurw..Cip...Chu.. grubo jest za często
Romans ?
Niech niebo nad takim romansem zapłacze
Gdyż piękną literaturę pożerają w/w żarłacze
Może zachłysnąć się miałem, wiedzą nieprzebraną
O filmach, muzyce i grach non stop cytowaną
I owszem, ziew wykonałem....
A nieletnia ZAWSZE nieletnią pozostanie
Bo nie żyjemy Żulczyku w Afganistanie

Czytadełko non grata
A bzdury prawie do kwadrata
To wypisz, wymaluj, wielka czasu strata
A i tak, na Żulczyka nie ma bata :)
Bo cóż opinia moja zmieni
Gdy bóg to urojony
Mainstreamu na Ziemi

Czy Żulczyk jest w lodówce ?
Ha. Lodówka to dla Żulczyka przeżytek.
I żaden to dla niego pożytek.
Tam siedzi obecnie Mróz
Co pisze w roku sto próz :)
Żulczyk jest rosy na paproci liściu kroplą.
Żulczyk chmurką, Żulczyk laurką, Żulczyk recepturką.
Żulczyk do rosołu przyprawą i dla budowniczych zaprawą.
Potencjalnym ze wschodu wielkim zagrożeniem
I baranów na halach jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Servaz...O, jakiś Ty męski.
Zoczyłem Twe freski od deski do deski.

Głowa pod pachą i huzia na Józia.
Choćby bolała Cię nuzia.
Choćbyś nie miał narządów innych
Ty zawsze znajdziesz winnych
I nawet w szpitalnej koszuli, gdy śnieg na dworze i plucha
Założysz wnyki na żuli i zgnieciesz karalucha
Pobiegniesz w zamieć bez kapci, rzucając żer
Złoczyńcom mówiąc kosi, kosi łapci, w ich psyche zostawiając wżer
Nie straszne Ci krwi przetoczenie
Jeszcze większy ogarnia Cię gniew
I środki na przeczyszczenie, cwany oprychów siew
Co wciąż nadzieję mają na odroczenie kary
Zło czyniąc na ary i hektary
Nadzieją żyjąc na łabędzi śpiew, lecz wasze niedoczekanie
Gdyż Servaz czuje zew, by pozbyć się tych plew
Skąd nieśmiertelność Twa się bierze ?
Czy dużo jeździsz na rowerze ?
Czy pompki co dzień robisz, mobilny mój driverze ?
Czy hantle podnosisz co ranek, by tors świecił dla Twych wybranek ?
Rozciągasz się, podciągasz i myślisz, że jak wyglądasz?
Że będziesz żył 100 lat, czyszcząc z krwiopijców świat ?
Ogarnij się, zastanów i Miniera namów
By bez zbędnych chłamów
Twe ludzkie pokazał oblicze
Weź u niego to zamów :)
Na to właśnie liczę.

Servaz...O, jakiś Ty męski.
Zoczyłem Twe freski od deski do deski.

Głowa pod pachą i huzia na Józia.
Choćby bolała Cię nuzia.
Choćbyś nie miał narządów innych
Ty zawsze znajdziesz winnych
I nawet w szpitalnej koszuli, gdy śnieg na dworze i plucha
Założysz wnyki na żuli i zgnieciesz karalucha
Pobiegniesz w zamieć bez kapci, rzucając żer
Złoczyńcom mówiąc kosi, kosi łapci,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ratując honor chłopów
Bo ni jednego tu nie dostrzegam
I wychodząc z tych żeńskich okopów
Zdanie odrębne sobie zastrzegam :)
Zamiarem moim było, w fantasy świat się zanurzyć, wyobraźnię mą nieco odkurzyć i być może, nawet się w niej zadurzyć. Na tym konkretnie mi zależało, by częściej mój system mi odświeżało i sprawniej nietypowego coś doń przybieżało. Nowego coś, abstrakcyjnego, cudacznością wręcz okraszonego. Dziwi troszeczkę, żem jako facet jedyny, skądinąd męski tytuł naruszył, a wokół same dziewczyny. Może to klątwa rutyny ? Stąd apel mój. Panowie, nie traktujcie fantasy, jak świeżej jarzyny :). Marchewki z groszkiem, szczawiu czy jeszcze straszniejszej toksyny :) Choć szczerze powiem dobrze mi w tym gronie, jedyny rodzynek i płci pięknej mrowie :) Dopieszczony się czuję, wycyzelowany, prawie jak marzyciel. Brzydszej połowy opinii założyciel :)
Pytanie pierwsze – czytamy by marzyć, czy marzymy , by czytać ?
I najpiękniejsze chwile wszystkimi zmysłami chwytać ?
Drugie pytanie brzmi, co nam to daje ? Poznawać nieznane, wymyślone przecież rozstaje. Prawdy i snu na jawie, splecione w uścisku niczym dwa ruczaje.
Pytanie trzecie cudaczne będzie. Bo wystosuję osobliwe orędzie.
Czy nie za dużo w nas realizmu ? A co za tym idzie, wyuczonego cynizmu ?
Czy po to żyliśmy na świecie tym, by się zamykać na sny wiodące prym ?
Bo praca, kasa czy inne dobra, to cel sam w sobie ? Koniec i kropka ?
Na tym polega życie roztropka ?
Popuśćcie cugle, zdejmijcie klapki, w chrapki wciągając niezwykłe zdrapki.
Co kryją wewnątrz, pod warstwą swoją, swobodę , wolność...
I Was wyzwolą..
Otworzą oczy, serca przyśpieszą, widnokrąg zwiększą...i Was pocieszą :)

Ratując honor chłopów
Bo ni jednego tu nie dostrzegam
I wychodząc z tych żeńskich okopów
Zdanie odrębne sobie zastrzegam :)
Zamiarem moim było, w fantasy świat się zanurzyć, wyobraźnię mą nieco odkurzyć i być może, nawet się w niej zadurzyć. Na tym konkretnie mi zależało, by częściej mój system mi odświeżało i sprawniej nietypowego coś doń przybieżało. Nowego coś,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Żeby nie było, że nie próbowałem.
Bo próbowałem.
Z miną poważną w fotelu zasiadałem, okulary leciutko na nos zsuwając, nogę na nogę założywszy, doniosłe czytanie zaczynałem. Zaczynałem...i zacząć nie potrafiłem. Wierciłem się, tu i ówdzie drapałem, myśli rozbiegane do pionu przywołując, a i tak co chwilkę, któraś z nich zza węgła na mnie spoglądała. I ani jej w głowie było, spokojnie ze mną na fotelu usiąść. Tylko głupie miny robiły i chichocząc palcami mnie pokazywały. Tego pragmatycznego, racjonalnego, dystyngowanego wręcz, książek miłośnika. I skrystalizować się nie pozwoliły. Normalnie w Święta, jaja sobie ze mnie robiły. Dlaczego ?
Gdyż treść o Nieznośnej Ciężkości Bytu traktuje.
O zmysłów postradaniu i upośledzeniu mentalnym duma.
Rzeczywistość wymyśloną i onanizm metafizyczny penetruje.
W końcu sens istnienia odnaleźć próbuje.
Czy da się coś takiego na trzeźwo wymacać ?
Do barku podszedłem i odpowiedź znalazłem.
Jak na komendę, myśli niesforne, ochoczo ze wszystkich kątów wyłazić poczęły, a nawet zrozumienia szukać, łasząc się i przytulając jak dachowiec miłości pragnący. Chwilę później krawat rozluźniłem. A oczy na przemian maślane i straszne, rzecz o życia przeżyciu kosztować jęły. Syciły wyrazu gamą, na tonacje nie bacząc. Człowiek o imionach dwóch, tudzież takiej samej liczby nazwisk, na przemian prowokował i tłumił, straszył i zachęcał, przygnębiał i krzepił.
Ale czy nasycił ?
I tak jak ja, do pustego barku spoglądał na koniec?

Żeby nie było, że nie próbowałem.
Bo próbowałem.
Z miną poważną w fotelu zasiadałem, okulary leciutko na nos zsuwając, nogę na nogę założywszy, doniosłe czytanie zaczynałem. Zaczynałem...i zacząć nie potrafiłem. Wierciłem się, tu i ówdzie drapałem, myśli rozbiegane do pionu przywołując, a i tak co chwilkę, któraś z nich zza węgła na mnie spoglądała. I ani jej w głowie było,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Już przy Zombie leciutko, ale jednak, panią Läckberg mi zaleciało.
Tu Camillowy smog niemal mnie udusił.
Przygniotła paleta, pełna uwstecznionych, prostackich i obłudnych indywiduów. Zdradzających się w przerwie na papierosa. Dolnymi partiami ciała myślących. Pierwsze w wyścigu szczurów skrzypce grających. Wychowanie potomnych pozorujących. Którzy notabene wcale gorsi nie są. W negatywnym tego słowa znaczeniu. I jak w wigilię gwiazdka pierwsza, jak przebiśnieg w lutym i dla emerytów trzynastka, tak pojawia się ta jedna jedyna, najznamienitsza, perfekcyjna, przezacna i nieskazitelna polka.... o skórze jak węgiel czarnej. Której tata najwyższej próby Nigeryjczykiem jest. I to ona w tym bagnie polskim, gdzie zakłamane pijackie mordy snują się po ulicach ,a kobiety tylko czekają, by do obojętnie jakiego łóżka wskoczyć, ma cel. A jest nim....ok, kto chce, dowie się sam :)
Mortka...i wszystko co z nim związane, jest dobrego kryminału ucieleśnieniem. Dlatego fanem Wojtka zostałem.
To , co pisze teraz, forma, którą obrał i wulgaryzmy co rusz oczy bombardujące, zażenowaniem mnie napawają.
Miłoszewski chyba wiedział, kiedy ze sceny zejść.

Oooo... widzenie miałem.
Läckberg, Mróz i Chmielarz przy jednym siedzą stole.
Ona o dzieciach gada, Mróz jak szewc klnie, a Wojtek to notuje...
Nie tędy droga, Wojciechu miły
Bo Ci ,,topowcy,, umysł zaćmiły.

Już przy Zombie leciutko, ale jednak, panią Läckberg mi zaleciało.
Tu Camillowy smog niemal mnie udusił.
Przygniotła paleta, pełna uwstecznionych, prostackich i obłudnych indywiduów. Zdradzających się w przerwie na papierosa. Dolnymi partiami ciała myślących. Pierwsze w wyścigu szczurów skrzypce grających. Wychowanie potomnych pozorujących. Którzy notabene wcale gorsi nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak pisze, że wiem, co za chwilę napisze.
Tak gryzmoli, że ze snem walczyć można do woli :)
I tak ściboli, że mię łepetyna boli.
To można było zapisać na trzech kartkach. Dobra, na trzydziestu :) Ale na trzystu , to sprzeczne z założeniami Światowego Kongresu Klimatycznego. A wiecie dlaczego ? Ano atramentu wylał morze, na papier co z drewna się bierze i klimatowi, moi drodzy, to na pewno nie pomoże. A zwierzątka będą mieszkać na ugorze :(
Świat Huntera jest minorowy, stereotypowy i za grosz wzorcowy. Mokro tam, wieje, no i akcja kuleje. W pamięć zapadają odpływy i przypływy, bohater do pracy zapalczywy, lecz styl przechodzi do defensywy. I ten ciała rozkład uporczywy. Morze ciągle nowe wyrzuca zwłoki, a ja przed oczyma mam mroki. Był moment, że pióro się rozgrzało, co nawet nadzieję dawało. Na kryminał rasowy, a w końcu wyszedł z tego utwór plażowy.
Nie oczekiwać na fanfary, bo opowieść to małej miary.
I wiary, że kolejną ominą te przywary.
Wentyl. Ma go każdy.
Nie wszyscy wiedzą gdzie się znajduje.
Nie każdy znaczenie ujścia pojmuje.
Ze mnie powietrze zeszło, czytanie mi przeszło a słoneczko nie wzeszło :)
Z całą pewnością nie powiem...trwaj chwilo.
Tylko schudłem dwa kilo i wcale nie bylo milo :)

Tak pisze, że wiem, co za chwilę napisze.
Tak gryzmoli, że ze snem walczyć można do woli :)
I tak ściboli, że mię łepetyna boli.
To można było zapisać na trzech kartkach. Dobra, na trzydziestu :) Ale na trzystu , to sprzeczne z założeniami Światowego Kongresu Klimatycznego. A wiecie dlaczego ? Ano atramentu wylał morze, na papier co z drewna się bierze i klimatowi, moi...

więcej Pokaż mimo to