-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2015-10-19
2015-07-23
2015-06-29
2015-01-21
2015-03-02
„220 linii” to książka, która mnie pozytywnie zaskoczyła. Jestem pewna, że gdyby ta pozycja nie znalazła się na mojej liście lektur do konkursu z języka polskiego, nie sięgnęłabym po nią. Dlaczego? Bo nigdy wcześniej o niej nie słyszałam i nigdzie się na nią nie natknęłam.
Opowiada ona o losach Mikołaja, nastoletniego chłopca z olbrzymim zamiłowaniem do muzyki, zwłaszcza do punka, marzącego o prawdziwej perkusji i założeniu zespołu, oraz jego przyjaciół. Rozpoczyna on naukę w nowej szkole, gdzie nie zna nikogo, a nawiązywanie nowych kontaktów przychodzi mu z trudnością. Pewnego razu zostaje wysłany do dyrektorki szkoły za nieodpowiednie zachowanie na lekcji. Jednak na rozmowę z nią musi czekać tak długo, że nudzi go to i podejmuje spontaniczną decyzję, by wyjść ze szkoły. Od tego dnia regularnie odbywa podróże warszawskimi autobusami, od czego zaczynają się jego przygody.
Bohaterowie są dobrze wykreowani. Bez wątpliwości najciekawszą postacią w całej historii jest Kajtek – chłopak o dwóch obliczach, od początku będący zagadką. Znienawidzony przez wszystkich ze względu na swoje zachowanie, później zdobywa przyjaciół, ukazując im siebie z innej strony. Lecz czy aby na pewno jest to ten prawdziwy Kajtek..? Dopiero na koniec dowiadujemy się, skąd to alter ego chłopca. Bardzo polubiłam także pana Amadeusza Wolańskiego, mądrego starszego mężczyznę, szaradzistę, który towarzyszył głównym bohaterom w ich przygodach i zawsze był gotów im pomóc, nawet w tych najtrudniejszych sytuacjach.
Na pozór zwyczajna książka młodzieżowa, jednak tak naprawdę wiele się różni od innych lektur z tego gatunku. Jest to opowieść o przyjaźni i miłości, o trudach codziennego życia i jednocześnie o jego pięknie. A przede wszystkim o tym, jak to wszystko łączy się w całość. Autorka porusza wiele tak ważnych tematów jak ciężka choroba, ubóstwo, poświęcenie czy kontakty z innymi ludźmi. Nieraz wzruszająca, czasem radosna i zabawna, książka pani Gutowskiej-Adamczyk jest godna polecenia i, choć przeznaczona dla czytelników w wieku kilkunastu lat, myślę, że jest odpowiednia dla każdego, ponieważ zawarte w niej wartości są ponadczasowe i uniwersalne.
Dopiero po jej przeczytaniu dowiedziałam się, że jest to drugi tom serii, jednak ja nie czytałam „110 ulic” i nieznajomość owej książki nie miała tu większego znaczenia. Równie dobrze można przeczytać każdą z nich osobno i w dowolnej kolejności.
Niestety akcja rozwija się powoli i momentami strasznie zanudza. Z pewnością nie jest to opowieść stale trzymająca czytelnika w napięciu. Minusem jest także to, że autorka wplotła między losy Mikołaja również historię jego brata, Michała, ale niestety jej nie dokończyła - pozostawiła czytelnika z jedną wielką niewiadomą.
„220 linii” to książka, która mnie pozytywnie zaskoczyła. Jestem pewna, że gdyby ta pozycja nie znalazła się na mojej liście lektur do konkursu z języka polskiego, nie sięgnęłabym po nią. Dlaczego? Bo nigdy wcześniej o niej nie słyszałam i nigdzie się na nią nie natknęłam.
Opowiada ona o losach Mikołaja, nastoletniego chłopca z olbrzymim zamiłowaniem do muzyki, zwłaszcza...
2015-12-19
2015-10-04
2015-09-14
2015-08-17
2015-04-22
2015-03-03
2015-02-22
A więc przyszła pora na "Niebo", czyli ostatnią część trylogii "Blask" autorstwa Alexandry Adornetto.
Okładka piękna, jak i w poprzednich tomach, zdaje się "wołać" i zachęcać do siebie czytelnika. Wiadomo, książek nie ocenia się po okładce, ale zawsze przyjemniej jest zajrzeć do ładnie oprawionego woluminu i również takie przykuwają uwagę potencjalnych czytelników.
A co do "wnętrza" książki... Niestety bardzo się rozczarowałam. "Niebo" nie spełniło moich oczekiwań. Miałam nadzieję, że, jako ostatnia część, książka mnie zaskoczy, że będzie jakieś takie "wow". I fakt, element zaskoczenia był, ale bynajmniej nie pozytywny, a raczej spowodowany beznadziejnością i płytkością owej pozycji.
Przeczytanie "Nieba" było dla mnie bardzo męczące. Miałam wrażenie, że książka dłuży mi się w nieskończoność. Zero akcji, same nudy. Tu się NIC nie działo! O ile "Blask" mi się podobał, a "Hades" był znośny i w niektórych momentach dobry, tak "Niebo" jest po prostu dość słabe, przeciętne. Ten tom miał być emocjonujący, jak głosi opis z tyłu okładki, natomiast we mnie nie wywołał żadnych uczuć. Brnęłam przez niego z trudem, w nadziei, że może chociaż samo zakończenie będzie dobre. Ale nie, tak również się nie stało. Finał był bardzo przewidywalny. Szczerze mówiąc, miałam właśnie takie podejrzenia co do zakończenia tej trylogii i wszystko byłoby w porządku, gdyby autorka inaczej doprowadziła historię do takiego epilogu. Niby happy end, ale naprawdę doskwiera mi brak elementu zaskoczenia. Poza tym wiele spraw pozostało niewyjaśnionych, np. wątek Molly, a nawet samej Beth, co mnie zirytowało. Wolałabym dowiedzieć się, jak potoczyły się dalsze losy bohaterów (mam na myśli taki krótki dodatkowy epilog, ogólnie opowiadający o tym, co działo się potem).
Myślę, że ta trylogia miała naprawdę niezły potencjał, ale Pani Adornetto źle go wykorzystała, a właściwie po prostu zmarnowała. Plusem jest to, że znalazło się w całej powieści kilka mądrych cytatów. Jest to książka obowiązkowa dla miłośników cyklu, a tym, którzy zawiedli się już na poprzednich częściach, raczej nie polecam, bo jest to najgorszy tom z całej trylogii, chociaż z ciekawości oczywiście można przeczytać. :)
A więc przyszła pora na "Niebo", czyli ostatnią część trylogii "Blask" autorstwa Alexandry Adornetto.
Okładka piękna, jak i w poprzednich tomach, zdaje się "wołać" i zachęcać do siebie czytelnika. Wiadomo, książek nie ocenia się po okładce, ale zawsze przyjemniej jest zajrzeć do ładnie oprawionego woluminu i również takie przykuwają uwagę potencjalnych czytelników.
A co...
2015-02-11
2015-02-03
Dalszy ciąg wspaniałej opowieści wprost ze świata Nocnych Łowców.
Książka w magiczny sposób wciąga. Po raz kolejny z przyjemnością przeżywałam przygody bohaterów i z niecierpliwością czekałam na wyjaśnienie spraw takich jak tajemnicze zabójstwa Nocnych Łowców czy prześladowanie Simona. Autorka łączy fakty i wątki ze wszystkich części cyklu w taki sposób, że tworzą one spójną całość. Doskonałe opisy sytuacji, jak i przeżyć wewnętrznych, nowi bohaterowie oraz ciekawe i nieznane do tej pory elementy fabuły sprawiają, że książka jest po prostu wspaniała w każdym calu. Jak zwykle dodatkowym plusem jest używanie przez Cassandrę Clare wielu cytatów i wplecenie odrobiny innych języków, m.in. włoskiego.
Jednym słowem Pani Clare znów pokazała klasę! Polecam każdemu pasjonatowi "Darów Anioła". :)
Dalszy ciąg wspaniałej opowieści wprost ze świata Nocnych Łowców.
Książka w magiczny sposób wciąga. Po raz kolejny z przyjemnością przeżywałam przygody bohaterów i z niecierpliwością czekałam na wyjaśnienie spraw takich jak tajemnicze zabójstwa Nocnych Łowców czy prześladowanie Simona. Autorka łączy fakty i wątki ze wszystkich części cyklu w taki sposób, że tworzą one...
2015-01-09
"Hades" opowiada o dalszych losach Bethany, anioła przysłanego na ziemię z misją niesienia dobra ludzkości. Książka opisuje przede wszystkim pobyt dziewczyny w piekle, jej próby ucieczki, tęsknotę za Xavierem oraz relacje z Jake'iem.
Moim zdaniem pierwszy tom był lepszy. "Hades" to dość monotonna i mało oryginalna książka, a jej fabuła przypominała mi trochę pewną część - chyba szóstą - "Błękitnokrwistych". Niekiedy czytając ją wręcz miałam deja vu i wydawało mi się, że "Hades" to gorsza wersja "Zagubionych w czasie". Poza tym denerwowała mnie naiwność Bethany oraz nazbyt zmienny, dziwny charakter Jake'a. Mimo to uważam, że nie jest to zła książka i warto ją przeczytać, zwłaszcza jeśli spodobała się komuś pierwsza część, aczkolwiek ja mam co do niej nieco mieszane uczucia.
"Hades" opowiada o dalszych losach Bethany, anioła przysłanego na ziemię z misją niesienia dobra ludzkości. Książka opisuje przede wszystkim pobyt dziewczyny w piekle, jej próby ucieczki, tęsknotę za Xavierem oraz relacje z Jake'iem.
Moim zdaniem pierwszy tom był lepszy. "Hades" to dość monotonna i mało oryginalna książka, a jej fabuła przypominała mi trochę pewną część -...
Wreszcie przeczytałam "W śnieżną noc", na co ochotę miałam już od dawna. Muszę przyznać, że nieco się rozczarowałam, jeśli chodzi o całość.
Niby wszystko jest spójne i powiązane ze sobą, ale każdy autor ma zupełnie inny styl pisania i w tej książce różnice mocno rzucają się w oczy, co mnie trochę irytowało. Nie wiem, czy napisanie takiej wspólnej a jednocześnie podzielonej na zupełnie indywidualne części książki było w tym przypadku dobrym pomysłem.
A co do poszczególnych części... Ranking wygrywa opowiadanie pierwsze, czyli "Podróż wigilijna" Maureen Johnson. Sama nie wiem czemu, po prostu mi się spodobało. Co do "Bożonarodzeniowego Cudu Pomponowego" autorstwa Greena, muszę powiedzieć, że to nic szczególnego. Czytając je, przyszło mi na myśl, że pisarz ma już takie nieco utarte schematy. Ale opowieść była dość ciekawa i dynamiczna, więc nie jest tak źle. Natomiast przez "Świętą patronkę świnek" pióra Lauren Myracle przebrnęłam z trudnoścą. Opowiadanie było dziwnie pogmatwane i kompletnie mnie nie zainteresowało. Dokończyłam je jedynie ze względu na to, że byłam ciekawa zakończenia całej książki.
Myślę, że warto przeczytać "W śnieżną noc", chociażby po to, aby wyrobić sobie własne zdanie na temat tak nietypowej książki. Aczkolwiek nie jest to lektura obowiązkowa.
Wreszcie przeczytałam "W śnieżną noc", na co ochotę miałam już od dawna. Muszę przyznać, że nieco się rozczarowałam, jeśli chodzi o całość.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiby wszystko jest spójne i powiązane ze sobą, ale każdy autor ma zupełnie inny styl pisania i w tej książce różnice mocno rzucają się w oczy, co mnie trochę irytowało. Nie wiem, czy napisanie takiej wspólnej a jednocześnie podzielonej...