Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Jak pachnie deszcz? Simon King, Clare Nasir
Ocena 6,3
Jak pachnie de... Simon King, Clare N...

Na półkach: , , ,

Momentami naprawdę fascynująca, ale przez większość czasu - strasznie przytłaczająca i nużąca pozycja. Autorzy mają niewątpliwie bardzo dużą wiedzę, ale przy tym - niestety - dość toporne pióro. Wolałabym mniej faktów, ale podanych w lepszy sposób.

Momentami naprawdę fascynująca, ale przez większość czasu - strasznie przytłaczająca i nużąca pozycja. Autorzy mają niewątpliwie bardzo dużą wiedzę, ale przy tym - niestety - dość toporne pióro. Wolałabym mniej faktów, ale podanych w lepszy sposób.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W końcu postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy moje uprzedzenie do pana Mroza jest niesprawiedliwe, czy wręcz przeciwnie.
Przekonałam się, że miałam rację, oszczędzając sobie jego prozy aż do tej pory.

Książkę szybko i lekko się czyta, co jest jej głównym plusem - nie wynika to jednak ze zręcznego pióra, a z następujących błyskawicznie po sobie wydarzeń bez chwili na oddech. Oprócz tego zaletą jest dosyć jednak oryginalny pomysł (tylko nieznacznie nasuwający skojarzenia z patentami już wykorzystanymi przez Stiega Larssona i Dana Browna). No i... To chyba tyle z dobrych stron?

Stwierdzam po tej książce, że w pisaniu Mroza brak iskry - nie ma niczego przykuwającego uwagę ani w języku, ani w konstruowaniu bohaterów, ani w przebiegu samej historii. Czyta się ją strasznie neutralnie, postacie są albo kompletnie nijakie, albo irytujące (i tyczy się to przede wszystkim głównej dwójki, więc raczej nie było zamierzone), porozumiewiają się w nienaturalny sposób, a czytelnika w gruncie rzeczy średnio obchodzi ich los. Co z tego, że dostajemy 385753 zwrotów akcji, jeśli tak właściwie to mamy gdzieś, co się stanie z bohaterami? No i jak można zagłębić się w świat wykreowany przez pisarza, kiedy ten świat to w większości papierowi ludzie na tle kartonowych dekoracji?

To być może mogłaby być dobra powieść, ale w takim stanie, w jakim została wydana, jest po prostu kiepsko napisana i niezbyt dobrze przemyślana. Ilość zamiast jakości - jestem rozczarowana, ale nie zaskoczona.

W końcu postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy moje uprzedzenie do pana Mroza jest niesprawiedliwe, czy wręcz przeciwnie.
Przekonałam się, że miałam rację, oszczędzając sobie jego prozy aż do tej pory.

Książkę szybko i lekko się czyta, co jest jej głównym plusem - nie wynika to jednak ze zręcznego pióra, a z następujących błyskawicznie po sobie wydarzeń bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Niezbyt przepadam za Christie w tematyce szpiegowskiej (jak i za samą tematyką szpiegowską gdziekolwiek), a w tej powieści to jej chyba najsłabsza odsłona. Chyba, bo nie zdążyłam jeszcze przeczytać wszystkich książek królowej, ale mam wielką nadzieję, że żadna z czekających w kolejce nie będzie gorsza niż ta.

Niezbyt przepadam za Christie w tematyce szpiegowskiej (jak i za samą tematyką szpiegowską gdziekolwiek), a w tej powieści to jej chyba najsłabsza odsłona. Chyba, bo nie zdążyłam jeszcze przeczytać wszystkich książek królowej, ale mam wielką nadzieję, że żadna z czekających w kolejce nie będzie gorsza niż ta.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zazwyczaj o książce, którą oceniłam na 10, powiedziałabym, że jest piękna, przepiękna, wspaniała.
Ta nie jest. Jest straszna. Przerażająca, odbierająca dech i wyciskająca łzy. Sprawia, że człowiek przy czytaniu coraz szerzej otwiera oczy i coraz mocniej zaciska pięści. Czyta się ją jednym tchem, a jednocześnie wymaga robienia sobie przerw, by ten oddech odzyskać i uspokoić. Porusza temat bardzo ważny i bardzo potrzebny, ale ciężki, nieskończenie ciężki i bolesny.
Mało czytam reportaży, więc nie dziwota, że ten mnie poruszył bardziej niż jakikolwiek inny, który czytałam w życiu - ale nie wiem, czy kiedykolwiek znajdę taki, który wstrząśnie mną bardziej.

Zazwyczaj o książce, którą oceniłam na 10, powiedziałabym, że jest piękna, przepiękna, wspaniała.
Ta nie jest. Jest straszna. Przerażająca, odbierająca dech i wyciskająca łzy. Sprawia, że człowiek przy czytaniu coraz szerzej otwiera oczy i coraz mocniej zaciska pięści. Czyta się ją jednym tchem, a jednocześnie wymaga robienia sobie przerw, by ten oddech odzyskać i uspokoić....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czasem czytając książki znanych ludzi mam w głowie: "człowieku, zajmij ty się lepiej tym, w czym jesteś dobry, a nie pisaniem. W pisaniu nie jesteś".

To nie jest jedna z tych książek.

Pewnie nie każdemu podejdzie, ale mnie akurat kupiła w całości. Chciałabym na tyle umieć w słowa, aby ująć to, co czułam przy jej czytaniu - nie umiem. Tak samo, jak nie umiem ująć w słowa tych najbardziej nieuchwytnych i kanciastych emocji, które we mnie siedzą. Autorka umie. I robi to przepięknie.

Czasem czytając książki znanych ludzi mam w głowie: "człowieku, zajmij ty się lepiej tym, w czym jesteś dobry, a nie pisaniem. W pisaniu nie jesteś".

To nie jest jedna z tych książek.

Pewnie nie każdemu podejdzie, ale mnie akurat kupiła w całości. Chciałabym na tyle umieć w słowa, aby ująć to, co czułam przy jej czytaniu - nie umiem. Tak samo, jak nie umiem ująć w słowa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trochę miałam wrażenie, jakbym czytała powieść Harlana Cobena przełożoną na zupełnie nie-Cobenowy styl - co miało pewne plusy (niektóre całkiem ładne poetyckie opisy, brak momentów wywracających żołądek na drugą stronę), ale też mnóstwo minusów (masa zbędnych szczegółów, większa przewidywalność i całkowity brak poczucia humoru). Pod koniec czytało się zdecydowanie lepiej niż na początku, co zaważyło na mojej ocenie - ale jest to książka strasznie nierówna. Mam wrażenie, że przydałaby się jej lepsza redakcja, aby wyciąć z niej rzeczy niepotrzebne i zostawić tylko to, co najlepsze.

Trochę miałam wrażenie, jakbym czytała powieść Harlana Cobena przełożoną na zupełnie nie-Cobenowy styl - co miało pewne plusy (niektóre całkiem ładne poetyckie opisy, brak momentów wywracających żołądek na drugą stronę), ale też mnóstwo minusów (masa zbędnych szczegółów, większa przewidywalność i całkowity brak poczucia humoru). Pod koniec czytało się zdecydowanie lepiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

W pełnej prostoty opowieści kryje się tak dogłębny smutek, że aż przez chwilę zapiera dech. Nie mam pojęcia, w jaki sposób autorowi udało się - praktycznie nie nazywając uczuć - przedstawić aż tak rozległą ich paletę. Słowa kryją dużo, ale jeszcze więcej jest między wierszami. Przepiękna książka.

W pełnej prostoty opowieści kryje się tak dogłębny smutek, że aż przez chwilę zapiera dech. Nie mam pojęcia, w jaki sposób autorowi udało się - praktycznie nie nazywając uczuć - przedstawić aż tak rozległą ich paletę. Słowa kryją dużo, ale jeszcze więcej jest między wierszami. Przepiękna książka.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zaczynając czytać tę biografię byłam pewna, że trafi do moich ulubionych książek tego roku. Po jej skończeniu - sama nie wiem. Jest w niej z pewnością boleśnie szczery obraz walki (i przegrywania) człowieka z uzależnieniem. Ale... Czegoś więcej niż szczerości wymagam od dobrej książki i tego mi właśnie zabrakło.

Zaczynając czytać tę biografię byłam pewna, że trafi do moich ulubionych książek tego roku. Po jej skończeniu - sama nie wiem. Jest w niej z pewnością boleśnie szczery obraz walki (i przegrywania) człowieka z uzależnieniem. Ale... Czegoś więcej niż szczerości wymagam od dobrej książki i tego mi właśnie zabrakło.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Chyba rzadko daję oceny książkom popularnonaukowym, ale tu muszę - jaka to jest świetna pozycja! Ogromną ilość wiedzy z przeróżnych dziedzin przekazuje w tak interesujący sposób, że nie sposób się oderwać.

Chyba rzadko daję oceny książkom popularnonaukowym, ale tu muszę - jaka to jest świetna pozycja! Ogromną ilość wiedzy z przeróżnych dziedzin przekazuje w tak interesujący sposób, że nie sposób się oderwać.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Myślę, że tytuł jest aż za bardzo trafny.
Dla fanów może być fajną gratką, zbiorem mniejszych i większych ciekawostek i anegdotek. Nie-fanom, osobom, które jak ja - trochę znają, trochę lubią - nie polecam, chyba że dla zabicia czasu.

Myślę, że tytuł jest aż za bardzo trafny.
Dla fanów może być fajną gratką, zbiorem mniejszych i większych ciekawostek i anegdotek. Nie-fanom, osobom, które jak ja - trochę znają, trochę lubią - nie polecam, chyba że dla zabicia czasu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie spodziewałam się, że tak krótka powiastka aż tak bardzo mnie poruszy... Dzięki genialnemu operowaniu słowem ani jedno zdanie nie jest tu zbędne, co sprawia, że 120 stron całkowicie wystarczy, żeby złamać człowiekowi serce.

Nie spodziewałam się, że tak krótka powiastka aż tak bardzo mnie poruszy... Dzięki genialnemu operowaniu słowem ani jedno zdanie nie jest tu zbędne, co sprawia, że 120 stron całkowicie wystarczy, żeby złamać człowiekowi serce.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Dość dawno już nie czytałam Pratchetta, ale ta pozycja uświadomiła mi, jak bardzo tęskniłam za jego prozą - za tymi postaciami, tym humorem, tymi refleksjami, tym wszystkim, w czym mogłam się na trochę zatracić. Czytałam tę książkę w trochę trudnym dla siebie czasie i pomagała mi się oderwać od złych myśli tak skutecznie, że choć powinna się ze względu na ten czas źle kojarzyć - będzie dobrze. Dziękuję, sir Terry.

Dość dawno już nie czytałam Pratchetta, ale ta pozycja uświadomiła mi, jak bardzo tęskniłam za jego prozą - za tymi postaciami, tym humorem, tymi refleksjami, tym wszystkim, w czym mogłam się na trochę zatracić. Czytałam tę książkę w trochę trudnym dla siebie czasie i pomagała mi się oderwać od złych myśli tak skutecznie, że choć powinna się ze względu na ten czas źle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Widzę o tej książce dość skrajne opinie, przeskakujące od wybitnej do bardzo słabej. Nie wiem, na ile sama siebie mogę mieć za znawczynię, ale mnie ta powieść bardzo poruszyła i długo jeszcze będę pewnie o niej myśleć. Jest napisana językiem tak prostym, że ociera się o książkę dla dzieci, ale zawarta w niej mądrość nie jest moim zdaniem banalna ani tandetna. Przesłanie - niby oczywiste - ale jak często sami z siebie się nad nim zastanawiamy?

Widzę o tej książce dość skrajne opinie, przeskakujące od wybitnej do bardzo słabej. Nie wiem, na ile sama siebie mogę mieć za znawczynię, ale mnie ta powieść bardzo poruszyła i długo jeszcze będę pewnie o niej myśleć. Jest napisana językiem tak prostym, że ociera się o książkę dla dzieci, ale zawarta w niej mądrość nie jest moim zdaniem banalna ani tandetna. Przesłanie -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Ze względu na nietypowe osadzenie akcji trochę się obawiałam, że tło przysłoni zagadkę kryminalną i będzie to bardziej historia obyczajowa (uwielbiam kulturę starożytnego Egiptu, ale nie oszukujmy się - nie po to sięga się po książki Christie). Na szczęście te obawy się nie sprawdziły i jak zwykle tło - choć świetnie zarysowane - pozostaje tylko tłem, a na pierwszy plan wysuwa się opowieść. Nie jest to może najbardziej zaskakująca intryga (albo to ja już zbyt dobrze autorkę znam), ale wciągająca i zgrabnie poprowadzona. Nie polecałabym na rozpoczynanie przygody z Christie, ale dla jej wiernych fanów to bardzo ciekawa pozycja.

Ze względu na nietypowe osadzenie akcji trochę się obawiałam, że tło przysłoni zagadkę kryminalną i będzie to bardziej historia obyczajowa (uwielbiam kulturę starożytnego Egiptu, ale nie oszukujmy się - nie po to sięga się po książki Christie). Na szczęście te obawy się nie sprawdziły i jak zwykle tło - choć świetnie zarysowane - pozostaje tylko tłem, a na pierwszy plan...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przez to, że w internecie spotykałam się z opiniami typu "Druga część dużo gorsza od pierwszej", podchodziłam do kontynuacji "Zanim się pojawiłeś" z pewną rezerwą. A całkiem niesłusznie, bo bardzo mi się ta książka podobała, czy bardziej od pierwszej? - nie umiem chyba powiedzieć, bo jest po prostu inna i opowiada o czymś innym. Niezmienione za to zostaje lekkie pióro autorki i jej trochę kpiące poczucie humoru, niezmienni pozostają wyraziści bohaterowie i ta niesamowita pozytywna energia, która nie jest jakoś przesadzona czy nienaturalna, tylko powoli się rodzi i ogrzewa czytelnika od środka.
Dlatego po trzecią część sięgnę już odważniej i oby nie zepsuła mojego dobrego zdania o tej serii.

Przez to, że w internecie spotykałam się z opiniami typu "Druga część dużo gorsza od pierwszej", podchodziłam do kontynuacji "Zanim się pojawiłeś" z pewną rezerwą. A całkiem niesłusznie, bo bardzo mi się ta książka podobała, czy bardziej od pierwszej? - nie umiem chyba powiedzieć, bo jest po prostu inna i opowiada o czymś innym. Niezmienione za to zostaje lekkie pióro...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Opis na okładce ogłasza wszem i wobec, że autorka (pardon, ałtorka) jest lepsza od samego Terry'ego Pratchetta, bo rzekomo odkryła fabułę już przy drugiej książce.

I to mi podpadło.

Zaczynałam "Nomen omen" czytać z wrogo-buntowniczym nastawieniem "no raczej nie" (a to, że uważam pierwsze książki Pratchetta za o wiele słabsze od kolejnych, niczego tu nie zmienia). Po pierwszym rozdziale wrogość triumfowała, przy drugim się zawahała, a potem jakoś straciłam rachubę rozdziałów i dopiero gdzieś po dwusetnej stronie dotarło do mnie, że już bliżej końca niż początku, a mnie skończyły się paznokcie do obgryzienia w emocjach, i co teraz.

Nie, Marta Kisiel nie jest lepsza od Terry'ego Pratchetta, bo w ogóle nie powinno się tych pisarzy porównywać - chyba że na zasadzie "a bo to taka fantastyka do pośmiania się", co byłoby zresztą krzywdzące dla obojga, bo i u Pratchetta, i u Kisiel nie chodzi jedynie o pośmianie, ale też (może - głównie?) o refleksję, często gorzką.
To znaczy... jeśli na podstawie "Nomen omen" mogę z grubsza wnioskować o reszcie twórczości ałtorki, to jest to twórczość, którą kupuję - w przenośni, ale też dosłownie, bo na pewno co najmniej jedną z jej powieści przyniosę do domu z księgarni po nagłym przypływie szastania forsą. Biblioteka moja bowiem nie obfituje w książki Marty Kisiel, a mam wielką ochotę się z nimi zapoznać.

Opis na okładce ogłasza wszem i wobec, że autorka (pardon, ałtorka) jest lepsza od samego Terry'ego Pratchetta, bo rzekomo odkryła fabułę już przy drugiej książce.

I to mi podpadło.

Zaczynałam "Nomen omen" czytać z wrogo-buntowniczym nastawieniem "no raczej nie" (a to, że uważam pierwsze książki Pratchetta za o wiele słabsze od kolejnych, niczego tu nie zmienia). Po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Wrzucam tę książkę częściowo niezasłużenie na półkę "horror".

Wrzucam - bo, choć horror nie jest gatunkiem, w którym się najczęściej obracam, to od dawna odnosiłam wrażenie, że "To" jest w nim pozycją obowiązkową.

Częściowo - bo to naprawdę jest pozycja obowiązkowa. Utwierdziłam się w tym po przeczytaniu.

Niezasłużenie - bo to, co mnie w tej książce najbardziej urzekło, nie jest wcale związane z horrorem jako takim, a jednak uważam, że wychodzi Kingowi znakomicie (może najlepiej): opis przyjaźni. Takiej prawdziwej, dziecięcej, której żadna dorosła przyjaźń nie zdoła zastąpić, przyjaźni z krwi i kości, pełnej barw. Znakomite portrety bohaterów (z których najbardziej polubiłam Bena i Richiego) i znakomicie poprowadzona i opisana relacja między nimi - to jest główny powód, dla którego warto po tę powieść sięgnąć.

Wrzucam tę książkę częściowo niezasłużenie na półkę "horror".

Wrzucam - bo, choć horror nie jest gatunkiem, w którym się najczęściej obracam, to od dawna odnosiłam wrażenie, że "To" jest w nim pozycją obowiązkową.

Częściowo - bo to naprawdę jest pozycja obowiązkowa. Utwierdziłam się w tym po przeczytaniu.

Niezasłużenie - bo to, co mnie w tej książce najbardziej urzekło,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie potrafię napisać opinii, bo to tak jakby opiniować o członku rodziny, czy jest fajnym człowiekiem czy nie.
Z tej samej przyczyny nie postawię sprawiedliwej oceny, tylko nieobiektywnie i niesprawiedliwie - a z sentymentu i przywiązania - dam 7.

Nie potrafię napisać opinii, bo to tak jakby opiniować o członku rodziny, czy jest fajnym człowiekiem czy nie.
Z tej samej przyczyny nie postawię sprawiedliwej oceny, tylko nieobiektywnie i niesprawiedliwie - a z sentymentu i przywiązania - dam 7.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pani Ahern i ja nie jesteśmy przyjaciółkami. Zaczęłyśmy znajomość od "Pamiętnika z przyszłości" i... i jakoś zabrakło chęci, by tę znajomość pogłębiać. Po długim czasie sięgnęłam po osławione "PS Kocham cię", które okazało się dla mnie zbyt przytłaczające, przygnębiające i ogólnie nie do przejścia. Nie ciągnęło mnie do twórczości Cecelii, nadal nie mogę powiedzieć, że moje zdanie na jej temat się jakoś skrajnie zmieniło i że od teraz chcę przeczytać wszystkie jej książki - bo tak nie jest. Może jeszcze kiedyś do niej wrócę, może nie.

Co nie zmienia faktu, że ta akurat powieść bardzo mi się podobała.

Sięgnęłam po nią trochę z ciekawości, a trochę dlatego, że mam ochotę obejrzeć film - choćby tylko dla aktorów grających główne role - i chciałam poznać pierwowzór, żeby móc porównać. Znałam opis fabuły, wiedziałam o nietypowej formie i ogólnie raczej wiedziałam, czego się spodziewać. A jednak wiele rzeczy mnie zaskoczyło.
Najbardziej chyba nie spodziewałam się tego, że wątek dotyczący miłości głównej pary wcale nie zdominuje książki - a jednak tak jest. Gdyby wyciąć wszystkie wątki niedotyczące bezpośrednio relacji Rosie i Aleksa, wszystkie te poboczne kwestie, szczególiki i dodatki - to otrzymalibyśmy całkiem inną powieść. Tę - buduje nie tylko romans, ale całe mnóstwo innych spraw, wznioślejszych i przyziemniejszych, smutnych, ironicznych i zabawnych. Dlatego, mimo że sama historia tej dwójki obfituje w zwroty akcji czasem tak karkołomne, że aż czytelnik załamuje ręce, to jest to opowieść bardzo życiowa, z ogromem życiowych gorzkich prawd, ale i z ogromem humoru. Humor to najmocniejsza strona tej książki. I za same te momenty, kiedy się uśmiechnęłam nad fragmentem czyjegoś listu lub rozmowy (najczęściej Rosie i Ruby), było naprawdę warto ją przeczytać.

Pani Ahern i ja nie jesteśmy przyjaciółkami. Zaczęłyśmy znajomość od "Pamiętnika z przyszłości" i... i jakoś zabrakło chęci, by tę znajomość pogłębiać. Po długim czasie sięgnęłam po osławione "PS Kocham cię", które okazało się dla mnie zbyt przytłaczające, przygnębiające i ogólnie nie do przejścia. Nie ciągnęło mnie do twórczości Cecelii, nadal nie mogę powiedzieć, że moje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Lubię Cobena. Naprawdę bardzo go lubię. Urzekł mnie pierwszą książką i w zasadzie czytanie każdej kolejnej (może poza słabszym cyklem o Mickeyu) było fajne, wciągało i trzymało w napięciu. Ale... Ale przy "W głębi lasu" po raz już któryś miałam wrażenie, że... znowu czytam tę samą powieść, z niewielkimi tylko zmianami w obsadzie bohaterów i okolicznościach zabójstwa. Czy ktokolwiek, kto zna przynajmniej kilka pozycji tego autora, nie przewróci oczami czytając o jeszcze jednej osobie uznanej za zmarłą, która naprawdę żyje i się ukrywa? Jak można odróżnić głównych bohaterów tych wszystkich historii, skoro - poza zawodami i tym, kim jest dla nich zaginiona osoba - nie różnią się niczym, mają nawet identyczne odzywki, takie samo poczucie humoru?
Ileż razy można przerabiać ten schemat, żeby wciąż czuć przy czytaniu napięcie?
Muszę zanotować, że ta akurat powieść jest jedną z lepszych opartych na tej podobnej fabule, ale wciąż mam pewien żal do Cobena - że idzie na łatwiznę i przez to coraz mniej fascynuje.

Lubię Cobena. Naprawdę bardzo go lubię. Urzekł mnie pierwszą książką i w zasadzie czytanie każdej kolejnej (może poza słabszym cyklem o Mickeyu) było fajne, wciągało i trzymało w napięciu. Ale... Ale przy "W głębi lasu" po raz już któryś miałam wrażenie, że... znowu czytam tę samą powieść, z niewielkimi tylko zmianami w obsadzie bohaterów i okolicznościach zabójstwa. Czy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to