-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
"Rana zadana przez zdradę goi się najtrudniej."
Sofia wie, że w życiu może polegać tylko na sobie. Jej głównym celem stała się zemsta na korporacji LaRoux Industries, którą obwinia o śmierć ojca. Aby tego dokonać, nie cofnie się przed niczym. Gideon to błyskotliwy i niezwykle utalentowany haker. Sofia i Gideon nie ufają sobie nawzajem, ale wspólny cel zmusza ich do współpracy.
Po przeczytaniu fenomenalnego poprzedniego tomu - W spojrzeniu wroga - od razu sięgnęłam po ostatni tom kosmicznej trylogii Kaufman i Spooner. I po przeczytaniu stwierdzam, że będzie to jedna z najlepszych serii 2017 roku, jestem tego pewna.
Tym razem głównymi bohaterami są Sofia oraz Gideon. Oboje mamy okazje poznać już w poprzednim tomie.
Sofia jest rządna zemsty za to co spotkało jej ojca, chce aby LaRoux zapłacił najwyższą cenę - zginął.
Gideon natomiast znany jest nam pod nazwą Walet Kier. Jest on bardzo dobrym hakerem, który także chce doprowadzić do upadku LaRoux'a, ale w inny sposób. Ma on zamiar wyjawić wszystkie mroczne sekrety milionera.
"Wybór jest naszym najwspanialszym prawem, najwspanialszym prezentem i naszą największą odpowiedzialnością."
Autorkom udało się utrzymać poziom drugiego tomu, co nie było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ponieważ w poprzedniej części pokazały na co je stać. Z bólem serca czytałam tę powieść, bo wiedziałam, że to już koniec mojej przygody z genialnym światem wykreowanym przez Spooner oraz Kaufman. No ale wszystko co dobre kiedyś się kończy.
Powieści od pierwszych stron wciągnęła mnie w takim stopniu, że nie byłam w stanie się oderwać dopóki nie poznałam zakończenia. Szczerze mówiąc, nie da się przewidzieć wydarzeń mających miejsce w tej książce. Kiedy myślałam, że gorzej być nie może, okazywało się, że jednak może. Zupełnie jakbym uczyła się chemii kwantowej.
Ogromną zaletą - poza druzgocącymi serce wydarzeniami - są style pisania obydwu pań. W żadnym stopniu podczas czytania nie odczułam, że powieści piszą dwie osoby. Meagan Spooner oraz Amie Kaufman nie raz wywołały uśmiech na mojej twarzy przez teksty, które stworzyły dla bohaterów.
Główni bohaterowie są moimi absolutnymi faworytami. Mimo że pokochałam pozostała czwórkę z poprzednich tomów - którzy, swoją drogą, również pojawili się w finale trylogii i mieli bardzo duży wkład w zakończenie - to Gideon i Sofią bija innych na głowę.
Sof jest bohaterką co raz rzadziej pojawiającą się w książkach. Odważna, sympatyczna, bardzo sprytna i zdeterminowana. Szczerze mówiąc, jej inteligencja bardzo mnie zaskoczyła. Dziewczyna nie potrzebuje księcia na białym koniu. Jest zupełnie inna niż Lilac czy Lee.
"Czas to choroba stworzona przez ten gatunek, i jako ich niewolników dotyka ona również nas. Wśród objawów znajdują się niecierpliwość, nuda, szaleństwo i rozpacz. A co najgorsze – zrozumienie. Te stworzenia nie potrafią spojrzeć w głąb drugiej osoby tak jak my, przez co znają się jedynie za pośrednictwem słów, które wymyśliły. A słowa rodzą nieprawdę."
Bardzo podobał mi się fakt, że główni bohaterowie nie zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Potrzebowali czasu, żeby sobie zaufać, a kilka razy oboje tę cienką nić porozumienia naciągali tak mocno, ze mogła pęknąć w każdej chwili, niszcząc to, co ta dwójka pomiędzy sobą stworzyła.
Trylogia Starbound jest genialna. Polecam ją serdecznie każdemu, nie zależnie od płci czy wieku. Zasługuje ona na równie dużą sławę jak za granicą, ponieważ to co stworzyły wspólnymi siłami Kaufman i Spooner jest wspaniałe. Jeżeli będziecie mieli okazję, to przeczytajcie, bo nie pożałujecie. A jeśli czytaliście pierwszy tom i niezbyt się Wam on spodobał to i tak zachęcam Was do sięgnięcia po drugą oraz trzecią część - są one znacznie lepsze.
Na zakończenie chciałabym tylko wspomnieć, że W spojrzeniu wroga oraz W sercu światła dostaniecie tylko w "księgarni internetowej" Moondrive (KLIKNIJ TUTAJ). Spowodowało to wiele oburzeń, ale moim zdaniem to bardzo logiczne wyjście. Więc zanim zaczniecie się burzyć, przeczytajcie post jednego z moich ulubionych blogerów i vlogerów, bo Czytacz dobrze prawi → KLIK.
"Rana zadana przez zdradę goi się najtrudniej."
Sofia wie, że w życiu może polegać tylko na sobie. Jej głównym celem stała się zemsta na korporacji LaRoux Industries, którą obwinia o śmierć ojca. Aby tego dokonać, nie cofnie się przed niczym. Gideon to błyskotliwy i niezwykle utalentowany haker. Sofia i Gideon nie ufają sobie nawzajem, ale wspólny cel zmusza ich do...
Od śmierci Lydii Small minęły trzy miesiące. Alexis marzy o tym, by w końcu jej życie wróciło do normalności.
Ale normalni ludzie nie widują gnijących trupów na zdjęciach. Nie muszą sobie radzić z wściekłym duchem Lydii, który czasami posuwa się do przerażających ataków.
Początkowo wydaje się, że Lydia chce się zemścić tylko na Alexis. Ale wkrótce okazuje się, że przyjaciele Alexis są w niebezpieczeństwie, i tylko ona może ich uratować. Gdy wkracza do akcji, uświadamia sobie, że wróg jest o wiele potężniejszy, niż mogłaby przypuszczać… i że ich losy są splątane w sposób, którego się nie spodziewała.
Nawet w najgorszych koszmarach.
Do Bardziej martwa być nie może podeszłam z dużym dystansem. Drugi tom przygód Alexis bardzo mnie zawiódł, więc wolałam nie nastawiać się na nic super. Jednak Pani Alender pozytywnie mnie zaskoczyła i trzecia część trylogii o duchach jest najlepsza ze wszystkich. Szkoda, że to już koniec.
Na początku trudno było mi się wciągnąć w tę powieść właśnie z powodu lekkiego zawodu Od złej do przeklętej. Nie spodziewałam się niczego zaskakującego a tu proszę, książka okazała się naprawdę godna uwagi.
Dużego plusa daję autorce za klimat, w którym utrzymana jest powieść. W pewnych momentach czułam, jakbym przeżywała wszystko razem z Alexis. Cała historia owiana jest mgiełką tajemnicy i nic nie jest pewne. Pani Alender w świetny sposób dawkowała napięcie oraz nie zdradzała za dużo informacji, przez co nie mogłam oderwać się od czytania. O ile poprzednie części nie były straszne, to ta nie raz wywołała u mnie przerażenie.
Cała historia - jak już wspomniałam - jest tajemnicza. Nie wiadomo co zaraz się wydarzy.
Jednak poza mrocznymi scenami, znalazło się także wiele śmiesznych momentów, głównie pomiędzy Alexis i Lydią. Ich sarkastyczne odpowiedzi nie raz wywołały uśmiech na twarzy, przez co rozluźniałam się, zapominając, że zaraz pewnie znowu stanie się coś strasznego. Dobra sztuczka, Alender.
Bohaterowie niezbyt się zmienili, podobnie jak moje odczucia względem ich. Siostra Alexis nadal mnie irytowała, a Carter był typowym miłym chłopcem z sąsiedztwa. W Alexis zaszła drobna zmiana, jeśli porównamy ją do osoby, którą była w Złe dziewczyny nie umierają. Stała się doroślejsza, mniej samolubna. Jednak nadal nie jestem w stanie pojąć niektórych jej decyzji.
Został nam jeszcze Jared - chłopak idealny. Nie będę się o nim za bardzo rozpisywać, bo jest to kluczowa postać w tej część. Powiedzmy, że pozory mylą.
Jeżeli lubicie książki momentami przerażające i wywołujące dreszczyk emocji, to serdecznie polecam Wam całą trylogię o Alexis oraz duchach. Nawet jeśli nie podobały Wam się poprzednie tomy, to zachęcam do zapoznania się z Bardziej martwa być nie może, ponieważ jest książka dobra, przy której może nie za bardzo się odprężycie przez natłok wydarzeń, ale na pewno miło spędzicie czas.
Od śmierci Lydii Small minęły trzy miesiące. Alexis marzy o tym, by w końcu jej życie wróciło do normalności.
Ale normalni ludzie nie widują gnijących trupów na zdjęciach. Nie muszą sobie radzić z wściekłym duchem Lydii, który czasami posuwa się do przerażających ataków.
Początkowo wydaje się, że Lydia chce się zemścić tylko na Alexis. Ale wkrótce okazuje się, że...
Najpierw była impreza. Potem bójka. Następnego ranka Hayden, najlepszy przyjaciel Sama, nie żyje. Zostawił tylko playlistę z dołączonym liścikiem: "Dla Sama – posłuchaj, a zrozumiesz". Chcąc poznać prawdę o tym, co się wydarzyło, Sam musi polegać na piosenkach z listy i własnych wspomnieniach. Z każdym kolejnym utworem jednak uświadamia sobie, że jego pamięć nie jest tak wiarygodna, jak sądził. I że uda mu się poskłada historię swojego przyjaciela z rozrzuconych kawałków tylko wtedy, gdy wyjmie z uszu słuchawki i otworzy oczy na ludzi dookoła. I że to może zmienić jego własną historię.
Śmierć jest należy do tematów, które raczej omijamy szerokim łukiem. Nie lubimy o niej rozmawiać,, szczególnie jeśli umiera nam ktoś szczególnie bliski. A mimo to samobójstwa i śmierć są co raz częściej wykorzystywanymi motywami w powieściach dla młodzieży. Pani Michelle także użyła w swojej książce tych jakże kontrowersyjnych wątków.
Reszta recenzji tu: http://moje-buki.blogspot.com/2015/11/134-przedpremierowo-playlist-for-dead.html
Najpierw była impreza. Potem bójka. Następnego ranka Hayden, najlepszy przyjaciel Sama, nie żyje. Zostawił tylko playlistę z dołączonym liścikiem: "Dla Sama – posłuchaj, a zrozumiesz". Chcąc poznać prawdę o tym, co się wydarzyło, Sam musi polegać na piosenkach z listy i własnych wspomnieniach. Z każdym kolejnym utworem jednak uświadamia sobie, że jego pamięć nie jest tak...
więcej mniej Pokaż mimo to
Simon Snow rozpoczyna właśnie ostatni rok nauki w Szkole Czarodziejów w Watford. Nie żeby przez ostatnie kilka lat jakoś bardzo się podszkolił – wciąż słabo radzi sobie z różdżką, w dodatku nieustannie coś podpala albo sam wybucha. Na domiar złego porzuca go dziewczyna, a jego mentor nie daje znaku życia. Simon zupełnie nie wie, dlaczego akurat on uznawany jest za najpotężniejszego czarodzieja, skoro każde z jego życiowych przedsięwzięć to porażka.
Ale gdy w Świecie Magów zaczyna wrzeć, Simon musi sprostać wyzwaniu i zapanować nad sytuacją. Nie pomaga przeczucie, że Baz, jego współlokator, a zarazem największy wróg, prawdopodobnie knuje coś za jego plecami.
Rok temu w wakacje, przeczytałam książkę, która była o mnie. Dosłownie. Pewnie domyślacie się, że chodzi o Fangirl Rainbow Rowell. Czytając tę powieści, bardzo zainteresowała mnie historia Simona oraz Baza i kiedy usłyszałam o Carry On, wiedziałam, że muszę ją dorwać, Były marne szanse na wydanie jej w Polsce, więc kiedy byłam w Anglii, kupiłam wersję - oczywiście - angielską. Jednak czytałam ją tylko sporadycznie i tym sposobem doszłam do połowy powieści. A tutaj okazuje się, że cudowne wydawnictwo HarperCollins zdecydowało się wydać Nie poddawaj się.
Jak każdą książkę Rainbow Rowell, Carry On czyta się bardzo szybko. W powieściach tej autorki bardzo podoba mi się język. Jest młodzieżowy, ale jednocześnie nienaciągany jak to się często zdarza. Jednak od razu muszę powiedzieć, że jeśli nie podobało Wam się Fangirl, to Nie poddawaj się raczej także nie przypadnie Wam do gustu. Dlaczego? Obie książki są ze sobą ściśle wiązane. Tak samo, jeśli nie przeczytaliście jeszcze historii Cath, to nie bierzcie się za tę powieść.
Jednak jako, że żyjemy w Polsce, kraju tzw. cebulaków, spotkałam się już z kilkoma opiniami, że to przecież marna podróbka Harry'ego Potter'a. Osoby będące na blogu jakiś czas pewnie wiedzą, że ja jestem totalnym hejterem jeśli chodzi o "dzieła" Rowling. A jeśli nie wiecie, to oto co w skrócie myślę o historii "chłopca, który przeżył": literatura niskich lotów. Nic nadzwyczajnego. Ale wracając do tematu, uważam, że Nie poddawaj się jest znacznie, znacznie lepsze niżeli HP.
Simona i Baza nie da się nie lubić. Należą oni do grupy bohaterów, których ja po prostu pokochałam, szczególnie ich przekomarzanie się.
Nie wiem czy wiecie, ale są dwa toki myślenie fangirl: 1) dlaczego nie mogę z nim być; 2) dlaczego oni nie mogą być razem. Do historii Snow'a zdecydowanie bardziej pasuje opcja druga...
Pomówmy chwilę o okładce. Czy nie uważacie, że jest ona po prostu cudowna? Ja tak. Jak zobaczyłam na zagranicznym booktubie tę książkę po raz pierwszy, to od razu wiedziałam, że muszę ją zdobyć. W Anglii co prawda mają inną oprawę, no ale liczy się wnętrze. Jednak mimo wszystko bardzo ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że HarperCollins wybrało akurat tę wersję.
Osobiście uważam powieść za świetną. Nie rozumiem dlaczego ludzie tak bardzo marudzą i uważają to za beznadziejną podróbkę książek Rowling. Moim zdaniem wcale tak nie jest. Jeśli jesteście maniakami HP, którzy uważają, że nie ma powieści lepszej od tej historii, to chyba lepiej odpuście sobie Nie poddawaj się.
Simon Snow rozpoczyna właśnie ostatni rok nauki w Szkole Czarodziejów w Watford. Nie żeby przez ostatnie kilka lat jakoś bardzo się podszkolił – wciąż słabo radzi sobie z różdżką, w dodatku nieustannie coś podpala albo sam wybucha. Na domiar złego porzuca go dziewczyna, a jego mentor nie daje znaku życia. Simon zupełnie nie wie, dlaczego akurat on uznawany jest za...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czasami, aby pójść naprzód, trzeba najpierw sięgnąć głęboko w przeszłość. Przekonał się o tym Dean Holder. Przez wiele lat zmagał się z poczuciem winy, że kiedyś pozwolił odejść małej dziewczynce. Od tego czasu szukał jej uparcie, ale nie spodziewał się, że gdy ponownie się spotkają, ogarną go jeszcze większe wyrzuty sumienia.
Wydaje mi się, że już każdy kto choć trochę orientuje się w książkach (szczególnie tych dla młodzieży) słyszał o Colleen Hoover. Ja osobiście strasznie broniłam się przed rozpoczęciem czytania Hopeless ale w końcu, po wielu miesiącach, sięgnęłam po tę powieść. I absolutnie pokochałam panią Hoover.
Jak to już bywa przy książkach pani Colleen, powieść tą "pożarłam" bardzo szybko. Zbyt szybko. Musicie wiedzieć jedno: ta historia jest równie dobra co wersja Sky. W przeciwieństwie do pierwszego tomu, w Losing Hope miałam ochotę płakać już na początku. Naprawdę. Początek jest druzgoczący (tak samo jak reszta książki, bo to w końcu Hoover).
Mimo że znałam pierwotną wersję wydarzeń to w żadnym stopniu nie odczułam, iż po raz drugi czytam tę samą książkę. Autorka dodała kilka nowych scen, kilka usunęła. Jednak jedno pozostało niezmienione: ta historia nadal jest świetna.
Postać Deana Holdera pozostała dla mnie zagadką nawet po przeczytaniu Hopeless. Mimo wszystko, w pierwszej części dowiadujemy się o nim mało. To głównie ze względu niego sięgnęłam po Losing Hope. Chciałam poznać jego myśli. Co czuł kiedy zobaczył Sky? Jak radził sobie po śmierci siostry? Te wszystkie informacje pozostały dla mnie sekretem, który bardzo chciałam poznać. I czuję się usatysfakcjonowana w 100%. Autorka odpowiedziała na wszystkie moje pytania, a nawet na kilka dodatkowych.
Hopeless skupiało się głównie na Sky. Jej życiu, związku z Holderem, relacjach z matką oraz wielu innych rzeczach ściśle związanych z główną bohaterką. Wrażliwość Deana, miłość do siostry oraz Sky sprawiły, że pokochałam go jeszcze bardziej (o ile to w ogóle możliwe).
Niestety oprawa graficzna nadal jest moim zdaniem brzydka. Grzbiet śliczny, ale to zdjęcie...Szkoda, że wydawnictwo nie postawiło na oryginał, jednak to mogło nie zależeć od Nich.
Bardzo dobry pomysłem było wstawianie listów Holdera do Les pomiędzy normalnymi rozdziałami. Po nich można było zauważyć jak duża zmiana zachodziła w Deanie. Na początku są one pełne gniewu i żalu, jednak pod koniec widać, że chłopak pogodził się ze śmiercią siostry, zrozumiał co nią kierowało.
Pozostało mi jedynie serdecznie polecić Wam Losing Hope. Jeśli sądzicie, że niczego nowego nie dowiecie się z tej powieści, to bardzo się mylicie. A jeżeli nie przeczytaliście nadal Hopeless to zastanawiam się co Wy robicie ze swoim życiem i dlaczego nie czytacie tej książki.
Czasami, aby pójść naprzód, trzeba najpierw sięgnąć głęboko w przeszłość. Przekonał się o tym Dean Holder. Przez wiele lat zmagał się z poczuciem winy, że kiedyś pozwolił odejść małej dziewczynce. Od tego czasu szukał jej uparcie, ale nie spodziewał się, że gdy ponownie się spotkają, ogarną go jeszcze większe wyrzuty sumienia.
Wydaje mi się, że już każdy kto choć trochę...
Od dnia, w którym Beaufort Swan przeprowadza się do miasteczka Forks i spotyka tajemniczą Edythe Cullen, jego życie przybiera niesamowity obrót. Chłopak nie potrafi oprzeć się fascynującej Edythe, obdarzonej alabastrową cerą, złocistymi oczami i nadprzyrodzonymi umiejętnościami. Nie wie, że im bardziej się do niej zbliża, tym większe grozi mu niebezpieczeństwo. Być może jest za późno, by się wycofać…
Powiedzmy sobie szczerze, Zmierzch jest jedną z najbardziej krytykowanych książek świata. Dużo osób narzeka na to, że historia Belli i Edwarda jest po prostu płytka. Nawet światowej sławy pisarze źle wyrażają się o powieści Meyer. Stephen King powiedział: "Harry Potter jest o przezwyciężaniu strachu, znajdowaniu wewnętrznej siły i robienia tego, co jest słuszne w walce z przeciwnościami. Zmierzch jest o tym, jak ważne jest to, by mieć chłopaka." Osobiście nie utożsamiam się z jego słowami, ponieważ według mnie Harry Potter jest to najnudniejsza i najbardziej przewidywalna historia jaką miałam (nie)przyjemność czytać.
Spotkałam się z wieloma opiniami, że Bella jest typową "damą w opałach", którą cały czas trzeba ratować. Jest w tym trochę racji. Ale tylko trochę. Nie zapominajmy, że Bella jest tylko człowiekiem, który otaczany jest prze nadnaturalne istoty.
Po 10 latach autorka postanowiła powrócić do swojej opowieści o wampirach i udowodnić krytykom, że kwestia płci nie ma żadnego znaczenia w tej książce, a gdyby Bella była facetem to historia pozostałaby niezmieniona. Na początku nie byłam przekonana do tego pomysłu. Jednak moja wewnętrzna fanka Zmierzchu obudziła się po 5 latach i wprost nie mogła doczekać się chwili, gdy znowu znajdzie się w wiecznie zachmurzonym Forks.
W nowej wersji książki Meyer do małego, zapomnianego przez świat miasteczka przyjeżdża Beau - wycofany z życia towarzyskiego chłopak, który potrafiłby zrobić sobie krzywdę nawet zamknięty w pokoju pełnym poduszek. Pewnego dnia poznaje on Edythe Cullen - dziewczynę idealną. Zaradna, pewna siebie, piękna, ale jednocześnie tajemnicza. Autorka nie zmieniła jednak tylko płci głównych bohaterów. Postacie poboczne także zostały przekształcone.
Zapewne Ktoś z Was (no dobra, większość z Was) pomyśli sobie jaka jest różnica pomiędzy Życiem i śmiercią, a Zmierzchem. Kilka zmian pani Meyer wprowadziła. Po pierwsze, zakończenie tej powieści jest inne od tego, które znajdziecie w pierwotnej wersji książki. Szczerze mówiąc, podoba mi się ono znacznie bardziej niż oryginalne i jestem przekonana, że gdyby Zmierzch skończył się w ten sposób, Autorka uniknęłaby tej całej fali hejtu. Po drugie, Życie i śmierć jest znacznie lepiej napisane. Sama Stephenie w przedmowie przyznała, że w końcu po 10. latach miała szanse zredagować swoją książkę.
Osobiście jestem wdzięczna Stephenie Meyer za ponownie napisanie Zmierzchu. Wiele osób uważa za "książkę swojego dzieciństwa" Harrego Pottera, czego chyba nigdy nie będę w stanie zrozumieć. Ja tym tytułem określam właśnie historię Belli i Edwarda. To dzięki tej powieści zaczęłam tolerować czytanie w wieku 11 lat. Ciężko uwierzyć mi, że minęło 5 lat odkąd sięgnęłam po Zmierzch. Wciąż pamiętam jak w 2012 czekałam na premierę drugiej części Przed świtem.
Czytanie tej powieści sprawiło mi ogromną frajdę, dlatego serdecznie polecam Wam tę książkę. Szczególnie tym, którzy jeszcze kilka lat temu oddali by wszystko by spotkać Edwarda (nie, wcale nie należę do tej grupy, ani trochę...). Czasami miło jest powspominać Moi Drodzy.
Od dnia, w którym Beaufort Swan przeprowadza się do miasteczka Forks i spotyka tajemniczą Edythe Cullen, jego życie przybiera niesamowity obrót. Chłopak nie potrafi oprzeć się fascynującej Edythe, obdarzonej alabastrową cerą, złocistymi oczami i nadprzyrodzonymi umiejętnościami. Nie wie, że im bardziej się do niej zbliża, tym większe grozi mu niebezpieczeństwo. Być może...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Powiedziałam, że trzeba zaufać instynktowi. Nie sercu, bo bywa, że oszukuje, i nie głowie, bo za bardzo opiera się na logice."
Nie kocham cię.
Nic a nic.
I nie pokocham.
Nigdy, przenigdy.
Czasem wspomnienia mogą być gorsze niż zapomnienie. Charlie i Silas są jak czyste karty. Nie wiedzą, kim są, co do siebie czują, skąd pochodzą ani co wydarzyło się wcześniej w ich życiu. Nie znają swojej przeszłości. Pomięte kartki, tajemnicze notatki i fotografie z nieznanych miejsc muszą im pomóc w odkryciu własnej tożsamości.
Ale czy można odbudować uczucia? Czy można chcieć przypomnieć sobie… że ma się krew na rękach? A jeśli prawda jest tak szokująca, że tylko zapomnienie chroni przed szaleństwem? Umysły Silasa i Charlie pełne są mrocznych tajemnic.
On zrobi wszystko, by wskrzesić wspomnienia.
Ona za wszelką cenę chce je pogrzebać.
Nigdy nie zapominaj, że to ja jako pierwszy cię pocałowałem.
Nigdy nie zapominaj, że będziesz ostatnią, którą pocałuję.
I nigdy nie przestawaj mnie kochać.
Nigdy…
W swoim życiu przeczytałam tylko dwie książki Colleen Hoover. Jednak kiedy tylko skończyłam Hopeless zapragnęłam zapoznać się ze wszystkimi powieściami tej autorki. Na pierwszy ogień poszło Never never - książka napisana w duecie z Tarryn Fisher.
"Jestem w ostatniej klasie. Nazywam się Silas Nash. Moja dziewczyna ma na imię Charlie. Gram w futbol. Wiem, jak wygląda meduza."
Zacznijmy może od pochwał nad powieścią Hoover oraz Fisher. Ich style są wręcz identyczne co w przypadku tej książki jest dużą zaletą. Cała historia łączyła się w całość i w żadnym stopniu nie odczułam, iż Never, never pisały dwie, różne osoby. A musicie wiedzieć, że po przeczytaniu Will Grayson, Will Grayson raczej staram się unikać powieści pisanych przez więcej niż jednego autora.
Sięgając po tę powieść nie spodziewałam się, że zmiażdży mnie ona tak bardzo. Że jeszcze bardziej zaogni piętno, które zostawiło po sobie Hopeless. Pomysł jest genialny. Na początku byłam lekko zdezorientowana. Jak to możliwe, iż z dnia na dzień ktoś stracił pamięć. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem wszystko nabierało sensu i łączyło się w jedną, perfekcyjną całość. No, tylko jeden element mi nie do końca pasował, ale o tym niżej.
"- Myślisz, że zawsze byłaś dla mnie taka wredna? - pytam.
Patrzy na mnie ponad maską auta i kiwa głową.
- Założę się, że tak. Pewnie masz skłonności cierpiętnicze.
- Raczej masochistyczne - mruczę pod nosem."
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Mają zarówno wady, jak i zalety. Różnią się od siebie bardzo, ale jak to mówią, przeciwieństwa się przyciągają. Silas jest miłym, słodkim facetem, po uszy zakochanym w swojej dziewczynie. Charlie natomiast to nastolatka, która po złych przeżyciach stała się wredna dla wszystkich wokół. W tym dla Silasa.
Dziewczyna strasznie denerwowała mnie swoim stylem bycia, jednak pod koniec można było zauważyć w niej bardzo dużą zmianę. Na dobre oczywiście.
Epilog jest dla mnie czymś kompletnie zbędnym w tej książce. Dopiero kiedy za drugim razem się w niego wczytałam, zrozumiałam o co chodziło autorkom. Nie jest to nic wadzącego, ale jednocześnie nie wprowadza niczego nowego do historii.
"Wydaje mi się, że lepiej będzie się nam spało, jeśli się przytulimy. To, że się nie przytulamy, sprawia, że cała ta sytuacja jest jeszcze bardziej krępująca."
Okładka Never never jest przepiękna. Bardzo dobrze, że wydawnictwo postanowiło zachować oryginalną oprawę. Chociaż z tego co widziałam, każda nowelka (książka ta tak naprawdę składa się z trzech opowiadań, które w Stanach zostały wydane osobno) ma zupełnie inną okładkę. Ale każda z nich bardzo mi się podoba.
Na zakończenie, nie pozostało mi nic innego jak polecić Wam tę powieść bardzo serdecznie. Opowiada ona o nastoletniej miłości, która może być czymś znacznie więcej niż szczenięcym zauroczeniem. Myślę, że spodoba się także nieco starszym czytelnikom, nie tylko nastolatkom.
"Powiedziałam, że trzeba zaufać instynktowi. Nie sercu, bo bywa, że oszukuje, i nie głowie, bo za bardzo opiera się na logice."
Nie kocham cię.
Nic a nic.
I nie pokocham.
Nigdy, przenigdy.
Czasem wspomnienia mogą być gorsze niż zapomnienie. Charlie i Silas są jak czyste karty. Nie wiedzą, kim są, co do siebie czują, skąd pochodzą ani co wydarzyło się wcześniej w ich życiu....
Ayesha ucieka od brutalnego męża razem z córką. Znajdują bezpieczne schronienie w wielkim domu byłej gwiazdy popu, Haydena Danielsa, który od paru lat ukrywa się przed ludźmi. W domu Haydena mieszkają również inne osoby po przejściach: Crystal, tancerka w nocnym klubie, i Joy, emerytka w permanentnie złym humorze. Wszyscy samotni, pokiereszowani przez życie, tworzą niekonwencjonalną rodzinę. Jednak mąż Ayeshy nie daje za wygraną. Za wszelką cenę chce ją odnaleźć i ukarać.
Moje miejsce na ziemi opowiada historię Ayeshy, kobiety, która przez wiele lat skazana była na mieszkanie z prawdziwym tyranem w jednym domu. Pewnego dnia postanawia uciec razem ze swoją córeczką w środku nocy. Tak właśnie zaczyna się ta historia.
Zacznijmy może od ogólnych informacji o książce. Na 432 stronach znajduje się 90 rozdziałów. Są one jednak krótkie, więc dla mnie jest to duży plus, bo mogę przerwać czytanie bez odkładania książki w jakimś bardzo ważnym momencie.
Styl pisania autorki bardzo mi się spodobał. Był prostu, dzięki czemu książkę połknęłam bardzo szybko. Jak wspominałam, w tej książce poruszany jest trudny, aczkolwiek popularny w XXI wieku, motyw przemocy w rodzinie. Zanim w ogóle przeczytałam tę powieść spodziewałam się czegoś smutnego, dołującego. Bardzo się pomyliłam. Mimo że tematyka książki pani Matthews nie należy do lekkich i latwych, to Moje miejsce na ziemi jest bardzo optymistyczną historią, której czytanie sprawiło mi ogromną radość.
Bohaterowie są świetnie wykreowani. Różnią się od siebie zainteresowaniami, charakterami, ale łączy ich jedno: żadne z nich nie miało łatwo w życiu. Pokochałam ich wszystkich od samego początku. Hayden, była gwiazda popu, która od paru lat nie wychodzi z domu. Joy, starsza kobieta w wiecznie złym humorze (cóż za zbieg okoliczności, że nazywa się akurat Joy...), która kocha rośliny. Oraz Crystal - moja ulubienica -, pełna życia tancerka w klubie nocnym.
Bardzo dużym plusem jest opis Ayeshy. Nie chodzi mi o jej wygląd czy charakter, ale o wielką zmianę jaka zaszła w tej kobiecie. Pani Matthews w po porostu genialny sposób oddała te wszystkie, nawet najmniejsze, zachowania, które świadczyły o tym, iż główna bohaterka z małej, cichej gąsienicy zamieniła się w pięknego motyla.
Moje miejsce na ziemi jest to wzruszająca książka, pełna radości oraz skłaniająca do refleksji. Polecam tę powieść bardzo serdecznie.
Ayesha ucieka od brutalnego męża razem z córką. Znajdują bezpieczne schronienie w wielkim domu byłej gwiazdy popu, Haydena Danielsa, który od paru lat ukrywa się przed ludźmi. W domu Haydena mieszkają również inne osoby po przejściach: Crystal, tancerka w nocnym klubie, i Joy, emerytka w permanentnie złym humorze. Wszyscy samotni, pokiereszowani przez życie, tworzą...
więcej mniej Pokaż mimo to
Anika Dragomir jest trzecią najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Ale w środku nie czuje się już tak pewnie… Na dodatek ulega miłosnemu zauroczeniu. Kandydatów na chłopaka jest dwóch: Logan, niekonwencjonalny romantyk i wyśmiewany outsider, oraz Jared, lider zespołu rockowego, pożądany przez każdą dziewczynę w miasteczku. Anika nie do końca wie, kogo wybrać, a każdy z adoratorów ma ciemną stronę…
O Anatomii obcości usłyszałam już jakiś czas temu. Opis książki zaintrygował mnie i nie mogłam doczekać się poznania historii Aniki Dragomir - pięknej blondynki, trzeciej najpopularniejszej dziewczyny w szkole, mieszaniny mrocznych myśli oraz diabolicznych planów.
Książka jest stosunkowo krótka. Niestety czyta się ją bardzo szybko. Powieść pani Portes jest specyficzna. Styl autorki przypomina mi sposób pisania Lockhart - autorki Byliśmy łgarzami. Ja jednak uwielbiam książki dziwne, skomplikowane, mroczne, zmuszające do myślenia oraz działające na psychikę. Anatomia obcości jest mieszaniną wszystkich tych elementów.
Główna bohaterka ma dwie, zupełnie różne twarze". Na zewnątrz jest śliczną dziewczyną, numerem trzy w szkolej hierarchii popularności. W środku jednak jest pełna jadu, nienawiści. Poza tym, może uchodzić za posiadaczkę wampirzego DNA, które rzekomo odziedziczyła po swoim ojcu pochodzącym z Rumunii.
Jak więc widzicie, Anika jest bardzo specyficzną bohaterką. Szczególnie niezrozumiałe może być dla niektórych jej zachowanie. Na przykład dziewczyna podtruwała swojego szefa, bo ten jest strasznym dupkiem. Kto normalny wpadłby na coś takiego.
Wydanie książki jest śliczne. Okładka wygląda jak kartka papieru z różnokolorowymi plamami farby. Poza tym, tekst Anatomii... wydrukowany jest na papierze w kratkę. Mimo to, okładka nie oddaje wnętrza książki, dlatego jeśli myślicie, że jest to kolejna durna książka o przyjaźni, miłości i trudnościach dorastania, to jesteście w błędzie. Dużym błędzie. Kiedy tak o tym myślę, to powieść ta przypomina trochę Anikę, jej osobowość. Z zewnątrz wesoła, wewnątrz mroczna.
Anatomię obcości polecam Wam bardzo, bardzo serdecznie. Zdecydowanie jest to książka warta uwagi, dająca do myślenia i raczej nie każdemu może się spodobać ze względu na swoją dziwaczność, osobliwość.
Anika Dragomir jest trzecią najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Ale w środku nie czuje się już tak pewnie… Na dodatek ulega miłosnemu zauroczeniu. Kandydatów na chłopaka jest dwóch: Logan, niekonwencjonalny romantyk i wyśmiewany outsider, oraz Jared, lider zespołu rockowego, pożądany przez każdą dziewczynę w miasteczku. Anika nie do końca wie, kogo wybrać, a każdy z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Minęło kilka miesięcy, odkąd zginęłam. Od tamtego czasu moja siostra żyła moim życiem. Wiele sekretów dotyczących mnie, mojej rodziny i przyjaciół wyszło na jaw, ale Emma nadal nie wie, kto jest mordercą.
Gdy moje ciało zostaje odnalezione, sprawy się komplikują. Emma natychmiast staje się pierwszą podejrzaną, więzienie nie jest najgorszym, co może ją spotkać. Człowiek, który mnie zabił, wciąż jest na wolności…
Słodka zemsta to szósty i ostatni tom w serii The Lying Game. W tym tomie zostają rozwiązane wszystkie tajemnice, a mroczna prawda wychodzi na jaw. Niech gra w kłamstwa się rozpocznie...
W Słodkiej zemście akcja pędzi nie pozostawiając czytelnikowi czasu do przetrawienia nowych informacji. A musicie wiedzieć, że w tym tomie dowiadujemy się naprawdę dużo.
Po sześciu tomach Shepard nareszcie odkrywa przed nami tajemnicę wszechświata: kto jest mordercą. Muszę przyznać, że przewidziałam takie zakończenie i od mniej więcej trzeciej części podejrzewałam tą osobę. Ba, nawet trafiłam z motywem. Jednak autorka tak mnie zmanipulowała, że porzuciłam swoją teorię.
Druga część książki totalnie mnie zniszczyła. Ludzie dowiedzieli się, że Emma nie jest Sutton i oskarżyli ją o morderstwo siostry. "Z zazdrości" jak to opisywał detektyw. Było mi wtedy żal Emmy. Przecież ona tylko chciała pomóc. Poza tym, jej też grożono, ale oczywiście wszyscy o tym nagle zapomnieli.
Polecam Wam serię Sary Shepard. Szczególnie Grę w kłamstwa. Jest pełna akcji, intryg oraz tajemnic. Seria przeznaczona jest dla każdego, bez względu na płeć czy wiek.
Minęło kilka miesięcy, odkąd zginęłam. Od tamtego czasu moja siostra żyła moim życiem. Wiele sekretów dotyczących mnie, mojej rodziny i przyjaciół wyszło na jaw, ale Emma nadal nie wie, kto jest mordercą.
Gdy moje ciało zostaje odnalezione, sprawy się komplikują. Emma natychmiast staje się pierwszą podejrzaną, więzienie nie jest najgorszym, co może ją spotkać. Człowiek,...
"Wciąż jestem. Wciąż tęsknię. Wciąż kocham.”
Della Tsang musi stawić czoła największemu wyzwaniu swojego życia. Po znalezieniu się w elitarnej grupie zajmującej się śledzeniem zjawisk nadprzyrodzonych zostaje przydzielona do rozwikłania zagadki morderstwa sprzed dwudziestu lat. I nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie to, że oskarżonym jest… jej ojciec. Wszystko komplikuje dodatkowo związanie Delli z tajemniczym i irytująco doskonałym Chase’em Tallmanem. Wampirzyca nadal czuje się zdradzona po tym, jak Chase wykradł jej sekrety, ale potrzebuje jego pomocy, aby dowiedzieć się prawdy o swoim ojcu. A w tym wszystkim jest jeszcze Steve, przystojny zmiennokształtny, któremu najwyraźniej Della nie przestała być obojętna.
Niewypowiedziana to ostatni tom trylogii o Wodospadach Cienia, szkole dla istot nadprzyrodzonych. Jednocześnie chciałam ją przeczytać i zostawić w spokoju. Bardzo lubię twórczość C.C. Hunter, więc trudno jest mi pogodzić się z faktem, że to już koniec.
"Nigdy nie odwracaj się od wyzwań."
Ojciec Delli został oskarżony o zamordowanie swojej siostry. Młoda wampirzyca musi wrócić do domu i pomóc rodzinie. No i oczywiście dowieść, że to nie jej tata popełnił morderstwo. Kiedy dochodzi do kolejnych zbrodni, Della wraz z Chase'em, chłopakiem który nie kryje się z tym, że ją kocha, musi znaleźć nieuchwytnego dotąd sprawce.
Jak już mówiłam, uwielbiam Wodospady Cienia oraz Wodospady cienia po zmroku. Autorka znowu wplątuje nas w intrygi, w których można się zgubić. W Niewypowiedzianej jest ich chyba najwięcej, ponieważ w tym tomie odkrywane są wszystkie tajemnice. Styl pisania pani Hunter jest po prostu świetny. Każdą jej książkę czyta się szybko, przyjemnie. Autorka - zupełnie jak w każdej swojej powieści - dawkuje napięcie, a dopiero pod koniec zrzuca na nas tyle informacji, ile tylko się da.
"-Wiesz, z zewnątrz mój mąż może być twardy jak skała, ale w środku to najporządniejszy mężczyzna , jakiego znam. Poprzysiągł, że nigdy nie będzie powodował zbędnej krzywdy. (...)
Chase skinął głową.
- Natomiast ja - mówiła dalej - nie składałam żadnych przysiąg. I, Chasie Tallmanie, jeśli jeszcze raz skrzywdzisz Dellę, to usunę zewnętrzne oznaki twojej męskości, zetrę je na proszek i nakarmię nimi wygłodniałe szczury i skorpiony."
Della jest bardzo dobrze wykreowaną bohaterką. Zresztą, to nic nowego, każda postać wymyślona przez Hunter jest barwna, pełna życia. W Wodospadach cienia bohaterowie są różni, łatwo da się ich rozróżnić poprzez cechy charakteru, sposób wypowiedzi czy zachowanie. Wierzcie mi, bez problemu rozróżnicie Delle od Mirandy, głównie po tym, że młoda wampirzyca uwielbia używać sarkazmu, a wiedźma jest miła, słodka i często krzyczy.
Jest mi naprawdę przykro, że to już ostatnia książka o Wodospadach Cienia. Mimo że rynek wydawniczy proponuje nam multum powieści o istotach nadprzyrodzonych, to niewiele jest wartych uwagi. Muszę jednak powiedzieć, że obie serie pani Hunter są raczej skierowane do nastolatków głównie ze względu na tematykę oraz wątki jakimi są pierwsza miłość, przyjaźń, szkoła. Oczywiście powieść polecam, szczególnie na lato, ponieważ Wodospady Cienia oraz Wodospady Cienia po zmroku są świetnymi odskoczniami od szarej rzeczywistości.
"Wciąż jestem. Wciąż tęsknię. Wciąż kocham.”
Della Tsang musi stawić czoła największemu wyzwaniu swojego życia. Po znalezieniu się w elitarnej grupie zajmującej się śledzeniem zjawisk nadprzyrodzonych zostaje przydzielona do rozwikłania zagadki morderstwa sprzed dwudziestu lat. I nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie to, że oskarżonym jest… jej ojciec. Wszystko...
Recenzja nie zawiera spoilerów do poprzednich części.
Jestem coraz silniejsza, coraz więcej umiem. Mogę samą myślą sprawić, że z każdego zombi zostanie garść popiołu. Wygrałam kilka bitew z siłami zła, ale zapłaciłam za to wysoką cenę. Okazało się, że to jeszcze nie koniec wojny. Teraz musimy się zjednoczyć, bo gramy o najwyższą stawkę. Albo znów nauczymy się być ludźmi, albo przestaniemy istnieć.
Po wydarzeniach z finału trylogii o Alicji czułam się...źle. Szczególnie przez drugą część książki, która wywołała u mnie tyle sprzecznych emocji. Kiedy dowiedziałam się, że ma zostać wydana czwarta część byłam wniebowzięta i nie mogłam doczekać się kontynuacji jednej z moich ulubionych serii. Teraz, po przeczytaniu mam do powiedzenia jedną rzecz: dlaczego nie ma piątego tomu?
Książka podzielona jest na dwie perspektywy. Szrona - bohatera, który towarzyszy nam już od pierwszego tomu przygód Ali, oraz Millie - dziewczynie, której - krótko mówiąc - Szron nienawidzi. A dlaczego jej tak bardzo nie znosi? Żeby się dowiedzieć, musicie sięgnąć po poprzednie tomy.
Styl pisania pani Showalter jak zwykle jest świetny. Język jest lekki, młodzieżowy. Poza tym, powieści tej autorki należą do grupy tych, które potrafią rozbawić czytelnika już po pierwszych stronach. Według mnie humor to ważny element książek, więc jak na razie same plusy. Akcja - tak jak w przypadku poprzednich części - pędzi nie dając nam ani chwili na oddech.
W Alicji i uczcie zombi tytułowe zombi schodzą na dalszy plan. Cała powieść kręci się raczej wokół Szrona, który po wydarzeniach z trzeciej części zaczął staczać się w dół, nie dbając o nic i o nikogo. Jednak ważnym elementem jest także znajomość wcześniej wspomnianego bohatera oraz Millie. Z nienawiści zaczęła przekształcać się - jak się pewnie domyślacie- w miłość. I uroczyście mogę przyznać, że wolę Szrona z Millą niż z denerwującą oraz zapatrzoną w sobie Kat.
Szron jest moim ulubionym bohaterem jeśli chodzi o twórczość pani Showalter. Twardy, ale jednocześnie gotowy poświęcić się dla przyjaciół. Camillę także polubiłam ze względu na jej przebojowy oraz dość trudny charakter. Dziewczyna jest niesamowicie silną i niezależną postacią, a takie osoby lubię w książkach/serialach najbardziej. Poza tym, mniej więcej w połowie powieści, dowiadujemy się kilku ciekawych faktów z życia tejże bohaterki.
Jedyną rzeczą, której nie rozumiem i chyba nigdy nie będę w stanie zrozumieć to spolszczenie słowa zombie. Nie jest to nic szczególnie ważnego, a niektórzy mogą nawet nie zwracać na to uwagi, jednak mnie to odrobinę irytowało. Poza tym, okładka tej książki jest odpychająca i wieje tandetą. Z tomu na tom okładki są co raz brzydsze i nie mówię tylko o polskich wersjach, bo amerykańskie nie są wcale lepsze.
Podsumowując, Alicja i uczta zombi jest godną kontynuacją serii o Ali. Wszystkie tomy Wam serdecznie polecam, bo według mnie twórczość pani Showalter jest warta przeczytania. Poza tym, miło było wrócić do historii, którą tak miło wspominam.
Recenzja nie zawiera spoilerów do poprzednich części.
Jestem coraz silniejsza, coraz więcej umiem. Mogę samą myślą sprawić, że z każdego zombi zostanie garść popiołu. Wygrałam kilka bitew z siłami zła, ale zapłaciłam za to wysoką cenę. Okazało się, że to jeszcze nie koniec wojny. Teraz musimy się zjednoczyć, bo gramy o najwyższą stawkę. Albo znów nauczymy się być ludźmi,...
"Nie mogę sobie wyobrazić, że jestem dorosła. Inna niż teraz. Stara, zamężna lub martwa."
Dwunastoletnia Mila mieszka w Londynie z dobiegającymi sześćdziesiątki rodzicami: tłumaczem i skrzypaczką. Kanwą fabuły jest podróż, którą odbywa z ojcem do Nowego Jorku w poszukiwaniu jego przyjaciela z młodości. Matthew pewnego dnia wychodzi z domu i nie wraca, zostawiając dziwnie obojętną wobec tego zniknięcia żonę, 14-miesięcznego synka i ukochanego psa. Gil i Mila, obdarzona niezwykłym zmysłem obserwacji połączonym z talentem dostrzegania ludzkich emocji, wyruszają w stronę kanadyjskiej granicy, do leśnego domku rodziny, w którym być może Matthew ukrywa się przed światem. W trakcie wyprawy Mila pieczołowicie rekonstruuje z okruchów informacji obraz życia rodziny przyjaciela ojca i odkrywa, że najbliższe osoby nie zawsze potrafią być dla siebie wsparciem w trudnych momentach.
O A gdybym zniknęła słyszałam całkiem sporo. Wszystkie opinie były naprawdę zachęcające, więc sama także chciałam przeżyć podróż życia z Milą oraz jej tatą. I jestem mile zaskoczona.
Najbardziej zaskoczył mnie fakt, że główna bohaterka ma 12 lat. Szczególnie byłam zdziwiona podczas poznawania myśli, obserwacji Mili. Dziewczyna zachowywała się jak o wiele starsza osoba, bardzo doświadczona.
"Opuszczą mnie. To pierwsza z rzeczy, których świadomość sprawia, że przestajesz być dzieckiem. I ja kiedyś umrę, ale napawa mnie to mniejszym lękiem niż to, że zostanę sama. To moja ciemność. Nic i nikt nie może mnie pocieszyć."
Książka nie jest nudna, ponieważ cała akcja toczy się w różnych miejscach, sytuacjach. Podczas podróży po Ameryce, razem z Milą i jej ojcem spotykamy się z różnymi ludźmi oraz wydarzeniami. Poza tym, A gdybym zniknęła jest to powieść, o której szybko się nie zapomni, ponieważ daje ona człowiekowi do myślenia. Dużym plusem jest także wątek kryminalny. Dzięki niemu lepiej "wczułam się" w fabułę powieści, gdyż razem z główną bohaterką starałam się rozwiązać zagadkę zniknięcia najlepszego przyjaciela Gila, taty Mili.
Jak już wspominałam, Mila jest bardzo dojrzałą emocjonalnie dziewczyną. Jest bystra, dostrzega rzeczy, na które nikt inny nie zwraca uwagi. W przeciwieństwie do innych osób w jej wieku, zaczynających się buntować, ona woli rozwiązywać zagadki. Rozwijać się. Z tego co zauważyłam, rodzice Mili nie traktowali jej jak małej dziewczynki, którą trzeba pilnować w sklepie, by nie się nie zgubiła. To prawdopodobnie przez to Mila tak szybko dorosła.
A gdybym zniknęła niestety nie jest grubą książką i jestem pewna, że przeczytacie ją bardzo szybko. Mimo że powieść ta jest bardziej skierowana do młodzieży, to myślę, iż nawet dorosłego człowieka skłoni do refleksji nad życiem. Jest to piękna, ale zarazem smutna historia. Serdecznie Wam ją polecam.
"Nie mogę sobie wyobrazić, że jestem dorosła. Inna niż teraz. Stara, zamężna lub martwa."
Dwunastoletnia Mila mieszka w Londynie z dobiegającymi sześćdziesiątki rodzicami: tłumaczem i skrzypaczką. Kanwą fabuły jest podróż, którą odbywa z ojcem do Nowego Jorku w poszukiwaniu jego przyjaciela z młodości. Matthew pewnego dnia wychodzi z domu i nie wraca, zostawiając dziwnie...
"Czasem ciemność mieszka w nas i czasem wygrywa."
Gabe: Chciałbym się wyrwać z pogrążonego w beznadziei miasta. Zrobię wszystko, by zapewnić sobie lepszą przyszłość.
Sam: Byłam pewna, że Czerwoni zostali wymordowani lata temu. Oni jednak powracają, śmiertelnie niebezpieczni. Wśród nich jest ktoś, kogo znałam dawno temu.
Lucas: Wciąż pamiętam, jak szczęśliwi byliśmy kiedyś, Sam i ja. Ona ocaliła nasz świat. Zrobię wszystko, by ją uratować.
Mia: Nie czuję się dziewczynką, którą dawniej byłam. Jestem „czymś”, obozowym numerem. Przy życiu utrzymuje mnie tylko nadzieja, że jeszcze kiedyś zobaczę mojego brata Lucasa.
Bohaterowie opowiadań walczą o przetrwanie, własne szczęście i ocalenie swoich bliskich. Muszą stawić czoła brutalności sił rządowych i… przerażającej przeszłości.
Czy iskry nadziei rozbłysną w mroku?
Jako fanka Mrocznych Umysłów musiałam sięgnąć po Przez ciemność. Głównym powodem był mój zawód trzecią częścią trylogii, Po zmierzchu. Miałam nadzieję, że ten zbiór nowelek przywróci mi wiarę w twórczość pani Bracken. I - na szczęście - tak się właśnie stało.
"Piekło to nie miejsce, do którego się idzie. Piekło to miejsce, gdzie żyjemy teraz. Piekło to niemożność ocalenia osób, które kocha się najbardziej, i ochronienia ich przed nimi samymi."
Powieści podzielona jest na trzy części. Pierwsza, W sidłach losu opowiada o Gabe, mężczyźnie, który chce uciec z rodzinnego miasta, zostać łowcą nagród. Kiedy "ratuje" małą dziewczynkę, chce ją oddać, zdobyć potrzebny sprzęt. Jednak, co jeśli nie każdy dorosły gotowy jest poświęcić niewinne dziecko, by dostać pieniądze?
Druga nowela opowiada o Sam oraz Lucasie - przyjaciołach z przeszłości. Poza tym, Sam poznajemy już w Mrocznych Umysłach. To ona była koleżanką, z którą "trzymała się" Ruby w obozie. Dziewczyna jest Zieloną, a chłopak Czerwonym.
W trzecim opowiadaniu pojawiają się znane nam już postacie. Pulpet, Ruby, Liam, ale także główni bohaterowie poprzednich nowelek - Lucas, Sam oraz jedynie wspominana, Mia.
"- Powiedz "śmiercią". Śmierć jest straszna. Nie powinniśmy jej nadawać ładnej nazwy."
Na początku książkę czytało mi się dość opornie. Dopiero pod koniec pierwszej nowelki przepadłam. Zakończenie W sidłach losu było niesatysfakcjonujące, myślałam, że zakończy się inaczej. Zapłoną iskry jest zdecydowanie moim ulubionym dodatkiem do serii. Wydarzenia tam przedstawione interesowały mnie do tego stopnia, że wszystko czytałam z zapartym tchem i zanim się obejrzałam, byłam na ostatniej stronie.
Chyba ostatnia nowelka, Pomimo mroku, podobała mi się najmniej ze wszystkich trzech. Narratorka, Mia, była bardzo irytująca. Poza tym, nasza trójka głównych bohaterów (Liam, Ruby i Charles) także nie należała do najlepszych. Wszystko na nie. Tego nie zrobimy, tamtego nie zrobimy. Ah, zasztyletować ich!
"- Podpisałeś petycję o uwolnienie dzieci? - pyta, pyta podsuwając mi pod nos podkładkę z listą.
Raczej nie, proszę pani, myślę sobie.
- A chciałbyś podpisać? - nalega.
Równie bardzo, jak połknąć garść tłuczonego szkła.
- Czemu nie?
Bo nie jestem zwolennikiem myśl, w której kilka tysięcy małych odmieńców plącze się po kraju, wysadzając wszystko w powietrze."
Gabe oraz Sam bardzo polubiłam. Mimo że przeszli wiele, to pozostali sobą. Nawet Lucas, pomimo trudnych doświadczeń, "treningów" prowadzonych w obozach, z całych sił starał się pozostać sobą. Znaleźć Sam oraz młodszą swoją młodszą siostrę, Mię. A skoro o tej dziewczynce mowa, to była ona naprawdę straszną postacią. Upartą, irytująca. Oskarżała Sam o wszystko, mimo że dziewczyna cały czas starała się ratować ją i Lucasa. Trochę wdzięczności!
Książka podobała mi się, na pewno jest warta przeczytania. Dla każdego fana Mrocznych Umysłów jest to lektura obowiązkowa, ponieważ mamy szanse poznać punkty widzenia nie tylko Ruby, ale także innych osób - dorosłego człowieka, dziewczyny, która spędziła w obozie więcej czasu niż nasza kochana Pomarańczowa oraz Czerwonego, który pomimo tego kim był, starał się nie "zgubić" siebie.
"Czasem ciemność mieszka w nas i czasem wygrywa."
Gabe: Chciałbym się wyrwać z pogrążonego w beznadziei miasta. Zrobię wszystko, by zapewnić sobie lepszą przyszłość.
Sam: Byłam pewna, że Czerwoni zostali wymordowani lata temu. Oni jednak powracają, śmiertelnie niebezpieczni. Wśród nich jest ktoś, kogo znałam dawno temu.
Lucas: Wciąż pamiętam, jak szczęśliwi byliśmy kiedyś,...
"Dopiero kiedy człowiek przeżyje piekło, może docenić piękno nieba."
Druga część cyklu o Emely i Elyasie, parze studiujących w Berlinie dwudziestoparolatków, którzy – choć prowadzą usiane towarzyskimi i rodzinnymi przygodami życie – tęsknią za prawdziwą miłością.
Emely jest kompletnie zdezorientowana. Dlaczego Elyas, mężczyzna o turkusowych oczach, zniknął właśnie wtedy, gdy zdecydowała się mu zaufać? Na szczęście wciąż może liczyć na swojego tajemniczego, internetowego wielbiciela... Ale czy w końcu dojdzie do ich spotkania? Ciąg dalszy akademickiego romansu o tym, czy warto dawać drugą szansę trudnej miłości.
Pierwsza część serii o Emely średnio mi się podobała. Jednak autorka zakończyła książkę w najmniej odpowiednim momencie, przez co musiałam dowiedzieć się co będzie dalej.
Jak wszyscy dobrze wiemy, zazwyczaj drugie tomy są gorsze od swoich poprzedników. Tym razem jednak było na odwrót. Zima koloru turkusu spełniła wszystkie moje oczekiwania, które narzuciłam Lecie koloru wiśni.
"- Emely, tylko nie wymiotuj w mustangu, dobrze?
- Nie martw się, połknę."
Już w poprzednim tomie domyśliłam się jak potoczą się niektóre wydarzenia. Mimo to książkę czytałam z zapartym tchem. W porównaniu do poprzedniego tomu autorka lepiej opisała emocje towarzyszące bohaterom. Pani Bartsch skupiła się bardziej na "głębi" tej historii. Jest tu zdecydowanie mniej humoru, który polegał głównie na obraźliwej wymianie zdań pomiędzy Emely i Elyasem. Poza tym dostajemy szansę poznania wersji Elyasa tej jakże trudnej i skomplikowanej historii miłosnej.
Emely jest naprawdę specyficzna. Pewna siebie, ale jednocześnie zamknięta w swoim świecie, niezdecydowana. Nie wiem czy ją lubię czy nie. Musicie jednak wiedzieć, że było przez kilka pierwszych rozdziałów miałam problem z opanowaniem uśmiechu. Chyba nigdy nie zapomnę Pana Krzaka.
Znacznie bardziej było mi żal Elyasa. Ten sarkastyczny, przebojowy facet pokazał swoją prawdziwą twarz. Pełną bólu, cierpienia, chowaną za pewnością siebie. Poza tym Elyas przeszedł ogromną zmianę i to jego wersja historii o etapach znajomości głównych bohaterów urzekła mnie bardziej.
"Zacząłem zadawać sobie pytanie, czy rzeczywiście wszystko zaczęło się od nowa, czy może nigdy się nie skończyło."
Wydaje mi się, że najważniejszą częścią książki jest 100 ostatnich stron. To tam kulminują się wszystkie emocje, tam poznajemy historię oraz motywy Elyasa. Od razu mówię, osoby wrażliwe niech zaopatrzą się w (przynajmniej) jedną paczkę chusteczek higienicznych, bo tam dzieją się rzeczy...
Oba tomy serdecznie polecam. Nawet jeśli pierwsza część niezbyt Was zachwyciła to spróbujcie sięgnąć po drugą, bo - przynajmniej według mnie - jest znacznie lepsza niż poprzednia. Tą książką pani Bartsch skradła moje serce i chciałabym znowu być w błogiej nieświadomości, by móc przeczytać ją jeszcze raz.
"Dopiero kiedy człowiek przeżyje piekło, może docenić piękno nieba."
Druga część cyklu o Emely i Elyasie, parze studiujących w Berlinie dwudziestoparolatków, którzy – choć prowadzą usiane towarzyskimi i rodzinnymi przygodami życie – tęsknią za prawdziwą miłością.
Emely jest kompletnie zdezorientowana. Dlaczego Elyas, mężczyzna o turkusowych oczach, zniknął właśnie wtedy,...
Tytuł oryginalny: Panic
Autor: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Ilość stron: 360
Książek w serii: Jedna
Cena z okładki: 36.90 zł
Ocena: 9.5/10
Data premiery: 03.02.2016 r.
"O to właśnie chodzi w zaufaniu (...) Nigdy nie masz pewności."
Wyobraź sobie senne, pogrążone w beznadziei miasteczko.
Wyobraź sobie dziewczynę, która nie wierzy, że może ją spotkać coś dobrego.
Wyobraź sobie grę, w której każdy musi podjąć śmiertelne ryzyko, by wygrać wielką nagrodę – przepustkę do lepszego życia.
Ta gra to Panika. Nikt nie wie, kim są sędziowie, którzy wymyślają zadania i czuwają nad przebiegiem rywalizacji. Uczestnicy zostają zmuszeni do przesunięcia własnych granic, do wyjścia poza strefę bezpieczeństwa, do stawienia czoła najgłębszym lękom.
Dziewczyna ma na imię Heather. Od zawsze pogardzała grającymi w Panikę. Ale kiedy jej chłopak odchodzi do innej, pełna wściekłości, bólu i rozpaczy zmienia swoje podejście i decyduje się przystąpić do rywalizacji. Nigdy nie spodziewała się, że to zrobi. Aż do tego lata.
O Panice usłyszałam już dawno temu. Nawet chciałam kupić ją w wersji anglojęzycznej, ponieważ opis brzmi bardzo zachęcająco. Panika to moja pierwsza książka autorstwa Lauren Oliver, ale na pewno nie ostatnia. Powieść tą czyta się niesamowicie szybko, ponieważ dużo się tutaj dzieje. W Panice nie ma rozległych opisów czy głupkowatych dialogów. Książka jest dobrze dopracowana, nie ma tu niedokończonych wątków, które nękałyby mnie po skończonej lekturze. Plus dla pani Oliver.
"Ale owady w zasadzie lubił, uważał je za fascynujące. W jakimś sensie były podobne do ludzi - głupie i czasami bezwzględne, kiedy zaślepiał je egoizm."
Powieść ma niesamowity klimat, a sposób w jaki autorka opisywała wydarzenia mające miejsce w książce jest świetny. Podczas czytania czułam się jakbym stała obok bohaterów, była uczestniczką Paniki. Ze strony na stronę co raz bardziej przywiązywałam się do postaci. Im bliżej końca, tym bardziej miałam poszarpane nerwy. Lauren Oliver, co ty robisz z człowiekiem?!
W Panice rozdziały podzielone są pomiędzy Heather i Dodga. Moim zdaniem jest to trochę bezsensu, ponieważ w tej powieści mamy narratora trzecioosobowego. Chociaż myślę, że autorka stworzyła taki podział, żebyśmy mieli wgląd w życie obojga głównych bohaterów.
Heather jest naprawdę dobrze wykreowaną postacią. Troskliwa, miła, ale z ciętym językiem. Poza tym jest odważna i nie raz to wykazała. W końcu trzeba być dzielnym (albo walniętym), żeby wziąć udział w Panice.
Do Dodga też nie mam się o co przyczepić. Należy on do grupy "typowych facetów z książek dla młodzieży". Oczywiście jest tajemniczy, ale można by uznać, że jest także trochę zamknięty w sobie. No, ale nie dało się go nie lubić.
Osobą, która irytowała mnie niezmiernie była Natalie, najlepsza przyjaciółka Heather. Była tak irytująca, że nie da się tego opisać. Do tego źle traktowała Heather, uważała się za pępek świata. Takich bohaterów to można tylko rzucić na pożarcie zombie.
"Nagle poczuł smutek, że czas tak nieubłaganie pędzi do przodu. Był jak fala powodziowa - zostawiał za sobą tylko śmieci."
Okładka powieści bardzo mi się podoba. Jest znacznie ładniejsza niż oryginalna. Książka posiada skrzydełka, dzięki czemu nie martwiłam się aż tak bardzo, że pozaginam rogi. Z przodu znajdziecie krótką informację o autorce.
Powieść polecam i to jest takie polecam przez duże "p". Naprawdę, Panika jest warta uwagi, ponieważ nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką książką. Jeśli będziecie mieli szanse to zajrzyjcie, a nuż pokochacie historię Heather oraz Dodga. Powieść na pewno będzie gratką fanów Delirium oraz 7 razy dziś.
~ A.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwartemu/Moondrive
Tytuł oryginalny: Panic
Autor: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Ilość stron: 360
Książek w serii: Jedna
Cena z okładki: 36.90 zł
Ocena: 9.5/10
Data premiery: 03.02.2016 r.
"O to właśnie chodzi w zaufaniu (...) Nigdy nie masz pewności."
Wyobraź sobie senne, pogrążone w beznadziei miasteczko.
Wyobraź sobie dziewczynę, która nie wierzy, że może ją spotkać coś...
Tytuł oryginalny: The Martian
Autor: Andy Weir
Wydawnictwo: Akurat
Ilość stron: 384
Książek w serii: Jedna
Cena z okładki: 39.99 zł
Ocena: 10/10
"Mam całkowicie przesrane."
Mark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie.
Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze!
Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę, co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość, odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair…
Marsjanina zaczęłam czytać z lekką - oraz bezpodstawną - obawą. Jednak moje wątpliwości zostały rozwiane już przy pierwszym zdaniu. Książkę czyta się bardzo szybko, ponieważ styl autora jest naprawdę genialny. Nie mogę powiedzieć, że język jest prosty, bo skłamałabym. W książce, pan Weir nie raz korzystał z typowo naukowego słownictwa, które dla niektórych mogą okazać się czarną magią. Jednak nie przejmujcie się, wszystkie zjawiska były dokładnie wytłumaczone. Nie należę do osób, które lubią czytać książki o technice, zjawiskach chemicznych, biologicznych czy fizycznych. Ale tutaj wszystko było opisane w taki sposób, że czytanie o tym wszystkim sprawiało mi przyjemność i nie wywoływało nudy co jest ogromnym plusem.
"[12.04] JPL: (...) Proszę, uważaj na swój język. Wszystko, co napiszesz, nadajemy na żywo na cały świat.
[12.15] WATNEY: Patrzcie! Cycki! ==>> (.Y.)."
Naprawdę podziwiam autora za jego wiedzę na temat techniki, fizyki oraz innych nauk ścisłych. Widać, że mężczyzna poświęcił wiele czasu na zagłębianie się w - na przykład - technologię wykorzystywaną przez NASA. Muszę przyznać, że zaczytując się w opowieści o Marku czułam się, jakbym czytała historię, która wydarzyła się naprawdę. Wszystko jest bardzo realistycznie opisane, więc trudno uwierzyć mi, że to fikcja. Trzeba być prawdziwym geniuszem, żeby stworzyć coś tak świetnego.
W powieści występują dwa rodzaje tekstu. Pierwszy z nich to dziennik Marka, w którym opisuje on wydarzenia, które miały miejsce na Marsie. To właśnie zapiski Watney'a przeważają w książce. Drugą częścią są zdarzenia dziejące się w siedzibie NASA lub - ogólnie - na Ziemi. Te rozdziały przypominają takie, które znajdują się w zwykłych książkach, czyli jest tak dużo dialogów.
"Jak to jest? - zastanawiał się. Utknął tam, myśli, że jest całkiem sam i że go opuściliśmy. Jaki wpływ ma to na ludzka psychikę?
Odwrócił się w stronę Venkata.
- Zastanawiam się, co teraz myśli.
WPIS W DZIENNIKU: SOL 61.
Jak Aquaman może kontrolować wieloryby? To ssaki! Bez sensu."
Marka Watney'a nie da się nie lubić. Bohater został bardzo dobrze wykreowany. Ma ona zalety, ale także wady, dlatego jest bardziej "ludzki". Musicie wiedzieć, że Mark ma niesamowite poczucie humoru. Po pierwszych 50 stronach miałam zaznaczone co najmniej 10 cytatów, śmiesznych cytatów. Bardzo spodobało mi się podejście bohatera do jego jakże beznadziejnej sytuacji. Nie schował się on w kącie, gdy tylko coś szło nie po jego myśli (a działo się tak często) tylko starał się omijać przeszkody i przeżyć na Marsie do przylotu Aresa 4. Mark jest pomysłowy oraz bystry. Ma szeroki zakres wiedzy oraz - co najważniejsze - jest botanikiem. Bójcie się mocy botaników!
Podsumowując, książkę polecam Wam bardzo, bardzo gorąco. Zwolennikom książek o tematyce naukowej, ale także tym, którzy powieści o takiej tematyce omijają szerokim łukiem. Naprawdę musicie
zapoznać się z historią Marka Watney'a, ponieważ jest ona świetna i wciągająca jak diabli!
"Natychmiast się rozwalił. Ekran poczerniał, zanim opuściłem śluzę. Wygląda na to, że L w LCD nie znalazło się przypadkiem. Znaczy, że to jest ekran ciekłokrystaliczny. Zgaduję, że albo kryształy wyparowały, albo się zamroziły. Może napiszę opinię klienta. "Zabrałem go na powierzchnię Marsa i przestał działać. 0/10"."
~ A.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akurat/Muza.
Tytuł oryginalny: The Martian
Autor: Andy Weir
Wydawnictwo: Akurat
Ilość stron: 384
Książek w serii: Jedna
Cena z okładki: 39.99 zł
Ocena: 10/10
"Mam całkowicie przesrane."
Mark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie.
Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze!
Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja,...
„W środku znajdziesz wskazówki. Jeśli chcesz je poznać, przewróć stronę. Jeśli nie – proszę, odłóż notatnik na półkę”. Zainspirowana przez szczęśliwie zakochanego brata, szesnastoletnia Lily zostawia czerwony notatnik pełen wyzwań na ulubionej półce w swojej ulubionej księgarni. Notes czeka na odpowiedniego chłopaka, który odważy się podjąć grę. Ciekawski, ironiczny, lekko cyniczny Dash nie boi się zagadek - Księga Wyzwań staje się dla niego odskocznią od codzienności, której nieświadomie szukał.
Dash i Lily urządzają podchody na wielką skalę - szukają notesu (i siebie) po całym Manhattanie. Podczas gry zaczyna rodzić się uczucie. Tylko czy na żywo zrobią na sobie równie dobre wrażenie, co na papierze? To może okazać się największym wyzwaniem...
Idą święta. A to oznacza, że wszystko staje się kolorowe. Miasta są pięknie oświetlone wieczorem, kupujemy prezenty, czekamy na Wigilijną kolację. Jednak święta Lily i Dash'a nie są takie wesołe. Młody chłopak oszukał mamę, że spędza ten radosny czas z tatą, natomiast ojcu powiedział, iż w tym roku postanowił zostać z matką. Tak oto w święta pozostał sam w domu.
Lily natomiast spędza je z bratem oraz jego chłopakiem, ponieważ ich rodzice polecieli na Boże Narodzenie na Fidżi. Pewnego dnia brat Lily zdenerwowany jej natręctwem radzi, by nastolatka znalazła sobie kogoś. I tak oto zaczyna się świąteczna pogoń głównych bohaterów.
Jak zobaczyłam tę powieść to nie było opcji, żebym jej nie przeczytała. Uwielbiam świąteczny klimat, a w zazwyczaj w grudniu muszę przeczytać przynajmniej jedną książkę o tej tematyce. W 2015 padło na Księgę Wyzwań. Pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy jest okładka. Śliczna, utrzymana w kolorystyce typowo świątecznej. Ja wiem i Wy to wiecie, że patrzy się na oprawy książek, bo ludzie lubią to co ładnie wygląda. Ja też. Przyznaję się bez bicia. Jednak to właśnie przez wydanie nie można koło niej przejść obojętnie.
Rozdziały z perspektywy Dash'a napisane były przez Levithan'a. Natomiast te o Lily zostały stworzone przez Rachel Cohn. Dzięki takiemu rozwiązaniu mamy wgląd w myśli oraz uczucia obu postaci.
Pomysł na powieść jest świetny. Kiedy zaczynałam Księgę to uznałam, że ta książka będzie świetna. Spotkać swoją drugą połówkę w ulubionej księgarni to po prostu cud, miód i maliny. A do tego ta zabawa w podchody? Pomysł genialny. Jednak było kilka sytuacji według mnie nie realnych co trochę popsuło moje zdanie o tej pozycji.
Muszę szczerze pogratulować autorom wykreowania postaci. Nie są idealne, mają wady jak i zalety. Dash'a polubiłam od pierwszych stron. Jest inny od swoich rówieśników. Szczerze nienawidzi świąt, zakupów świątecznych i wszystkiego co z nimi związane. Jego ulubionym miejscem jest księgarnia rzadko odwiedzana przez ludzi. I to właśnie tam znajduje czerwony notatnik ze wskazówkami.
Lily z kolei dołącza do grona znienawidzonych przeze mnie bohaterek. Zachowywała się dziecinnie i infantylnie. Bardzo często podczas czytania rozdziałów z jej perspektywy przewracałam powieść na tył okładki gdzie znajduje się opis i czytałam go w kółko. Tam pisze, że Lily ma 16 lat. taka sama informacja znajduje się w książce. Jednak jaka normalna nastolatka zachowuje się jak 5-latka? Nie wiem. Nie znam takiej osoby.
Podsumowując, powieść jest idealna na święta, mimo że ma parę wad. Czyta się ją szybko oraz przyjemnie. Przygody Lily i Dash'a bardzo mi się spodobały, jednak niestety powieść straciła w moich oczach przez denerwującą bohaterkę. Jeśli szukacie czegoś lekkiego co pomoże Wam zrelaksować się podczas przerwy od szkoły czy pracy to serdecznie polecam Księgę Wyzwań Dash'a i Lily.
„W środku znajdziesz wskazówki. Jeśli chcesz je poznać, przewróć stronę. Jeśli nie – proszę, odłóż notatnik na półkę”. Zainspirowana przez szczęśliwie zakochanego brata, szesnastoletnia Lily zostawia czerwony notatnik pełen wyzwań na ulubionej półce w swojej ulubionej księgarni. Notes czeka na odpowiedniego chłopaka, który odważy się podjąć grę. Ciekawski, ironiczny, lekko...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Ogień się rozprzestrzenia! Jeśli spłoniemy, ty spalisz się razem z nami!'
Katniss po ciężkich przeżyciach na arenie przebywa z matką, Prim i przyjaciółmi w Trzynastce, dystrykcie, który szykuje się do rozprawy z Kapitolem. Katniss, mimo początkowej niechęci, decyduje się zostać Kosogłosem – symbolem rewolucji przeciwko Kapitolowi.
Nie ma już chyba osoby, która chociaż raz nie słyszałaby o Igrzyskach Śmierci, książce opowiadającej o śmierci, tyraństwie, Igrzyskach, Dziewczynie Igrającej z Ogniem, jagodach, buncie, Kosogłosie.
W ostatniej części trylogii jesteśmy świadkami przebiegu rewolucji, która rozpoczęła się po wydarzeniach z W pierścieniu ognia. Katniss wraz z rodzinom i przyjaciółmi mieszka w Trzynastce, pomaga przywódcom buntu zwrócić przeciwko Kapitolowi pozostałe dystrykty. Jednak dziewczyna ma inne priorytety. Na przykład pomóc Peecie.
"Are you, Are you
Coming to the tree
Where they strung up a man they say murdered three
Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met up at midnight in the hanging tree
Are you, Are you
Coming to the tree
Where the dead man called out for his love to flee
Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met up at midnight in the hanging tree
Are you, Are you
Coming to the tree
Where I told you to run, so we'd both be free
Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met up at midnight in the hanging tree.
Are you, Are you
Coming to the tree
Wear a necklace of rope, side by side with me.
Strange things did happen here,
No stranger would it be,
If we met up at midnight in the hanging tree."
Igrzyska Śmierci są zdecydowanie najlepszą serią książek jaką dotychczas przeczytałam. Mimo, że istnieje wiele powieści, które lubię bądź uwielbiam, ale żadna nie wygrała z serią Pani Collins (nawet Harry Potter, którego wszyscy tak kochają). Kosogłos przesycony jest śmiercią oraz zniszczeniem. Musicie wiedzieć, że w trzeciej części ginie dużo postaci znanych i lubianych, ale także najzwyklejszych ludzi. Gdziekolwiek Katniss się nie obejrzy, widzi ciała osób, które chciały zmian dla siebie, dla przyszłych pokoleń.
Cała trylogia, nie tylko ostatni tom jest istną kopalnią cytatów. Jest ich pełno. Śmieszne, nieśmieszne, mogące zmienić coś w naszym życiu. Ogromny plus!
"- Akcja! - słyszę.
Unoszę łuk nad głową i ryczę z całą złością, na jaką mnie stać:
- Ludu Panem, walczymy śmiało i nasycimy głód sprawiedliwości!
Na planie zapadła grobowa cisza, która trwa i trwa.
W końcu przerywa ją trzask interkomu oraz donośny, zgryźliwy śmiech Haymitcha. Udaje mu się w końcu zapanować nad sobą na tyle, by wykrztusić:
- I tak oto, przyjaciele, umiera rewolucja."
Katniss jest jedną z moich ulubionych postaci. Tak samo jak Peeta, Finnick, Johanna, Haymitch, Effie. Silna, niepozwalająca się kontrolować młoda kobieta. Zależy jej na najbliższych, ale... Jest Kosogłosem. Symbolem rebelii, co sprawia, ze ukochane osoby Kotny są w wielkim niebezpieczeństwie. Szczególnie, jeśli znajdują się w łapach Snow'a.
Powieść bardzo, ale to bardzo polecam, bo lepszej książki nie znam. Naprawdę, przeczytajcie! Chociaż szczerze wątpię w to, że ktoś mógł tego nie przeczytać. A jeśli tak to wiedzcie jedno: dużo tracicie! Nadal nie mogę pogodzić się z myślą, że to koniec. Nie chcę w to wierzyć. I nie uwierzę. No, może kiedyś...
~ A.
Za możliwość powrotu do mojej ulubionej powieści dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.
"Ogień się rozprzestrzenia! Jeśli spłoniemy, ty spalisz się razem z nami!'
Katniss po ciężkich przeżyciach na arenie przebywa z matką, Prim i przyjaciółmi w Trzynastce, dystrykcie, który szykuje się do rozprawy z Kapitolem. Katniss, mimo początkowej niechęci, decyduje się zostać Kosogłosem – symbolem rewolucji przeciwko Kapitolowi.
Nie ma już chyba osoby, która chociaż...
Piękne pałace, wytworne bankiety, najdroższe samochody, markowe ubrania - wszystkie wymienione elementy tworzą fasadę, która zakrywa gnijące wnętrze ludzi z wyższych sfer. Do tego dodajcie sobie typowy angielski humor, dużo ciętych ripost, zdegenerowanie aż do bólu i w ten oto sposób otrzymacie Patricka Melrose.
Słowem wstępu - książka opowiada o perypetiach Patricka Melrose'a, który przez traumę z dzieciństwa miał duży problem z funkcjonowaniem według ogólnie przyjętych norm społecznych. Jedno nieszczęsne wydarzenie rozpoczęło ciąg autodestrukcyjnych zachowań bohatera, doprowadziło między innymi do nadmiernego spożywania alkoholu oraz uzależnienia od narkotyków.
Na całą historię o tytułowym Patricku składa się pięć stosunkowo krótkich powieści. Każda z nich opowiada o innym momencie życia głównego bohatera - w części pierwszej Patrick jest małym chłopcem, natomiast w ostatniej, mężczyzną po 40.
Po skończeniu Melrose'a od razu dodałam Edwarda St Aubyna do listy moich ulubionych pisarzy. Dlaczego? Po pierwsze styl pisania Aubyna jest lekki, a całą książkę czytało mi się zaskakująco łatwo biorąc pod uwagę fakt, iż historia tytułowego bohatera porusza bardzo trudne tematy. Życie Patricka, zepsuty świat arystokracji, wyścig szczurów, kazirodztwo, problemy rodzinne autor przedstawił w bardzo ciekawy sposób, głównie stosując czarny humor, ironię, groteskę, które są zdecydowanie największymi zaletami powieści. Jednocześnie środki te nadały bohaterowi charakteru i pozwoliły lepiej zrozumieć jego naturę oraz motywy podczas podejmowania decyzji.
Jako że historia Patricka podzielona jest na pięć części i każda opowiada o innym momencie jego życia, to oczywistym jest, że przez całą powieść będzie przewijało się wiele postaci. Jednak nie martwcie się - każda z nich jest tak charakterystyczna, że bez większych problemów zapamiętacie kto jest kim. Tutaj ujawnia się kolejny ogromny plus - kreacja bohaterów. Aubyn w rewelacyjny sposób przedstawił ludzi z różnych grup społecznych, nie kryjąc ich wad i tutaj odnoszę się głównie do stref wyższych Wielkiej Brytanii. Jednak nie tylko arystokracja miała swoje za uszami, bo autor przedstawił również pogoń za sławą i pieniędzmi wśród osób o niższym statusie społecznym.
Główny bohater nigdy nie miał łatwego życia. Pochodził z majętnej rodziny, która kryła sporo sekretów. Jego relacja z rodzicami była bardzo trudna. Ojciec bił go, poniżał, zmuszał do słuchania drastycznych opowieści. Natomiast matka Patricka - kobieta wyniszczona przez alkohol, leki oraz strach przed własnym mężem - nie poświęcała mu należytej uwagi. Autor bardzo ciekawie podszedł do psychiki bohatera. W każdej z części wracano do dzieciństwa tytułowego bohatera, bo to w końcu ono odpowiadało za problemy mężczyzny. W późniejszych opisach życia Patricka można zauważyć wpływ ojca na jego decyzje, przemyślenia. Mimo że młody Melrose przysiągł, że nie będzie jak swój ojciec, to zdarzało mu się poślizgnąć w drodze do lepszego życia. Pokazuje to jak bardzo rodzice, ale również ludzie, którzy nas otaczają, szczególnie w okresie dzieciństwa, mają wpływ na nasze decyzje, podejście do świata, a nawet samego siebie.
Ciekawym elementem całej serii jest rozbieżność między pokoleniem Patricka oraz pokoleniem jego rodziców. Nie jest to motyw przewodni powieści, jednakże można bardzo wyraźnie zauważyć różnice nie tylko w zachowaniu, sposobie wypowiedzi, ale również poglądach bohaterów. I tutaj znowu muszę pochwalić autora za jego skrupulatność, ponieważ to właśnie pozornie nic nie znaczące detale umożliwiły ukazanie przepaści międzypokoleniowej.
Na koniec chciałabym tylko ostrzec - powieść ta może mieć duży wpływ na stan psychiczny niektórych czytelników. Mnie na kilkanaście dni wpędziła w spiralę smutku oraz nostalgii, pomimo że żaden z poruszanych w niej tematów nie był mi szczególnie bliski. Dlatego proszę - jeżeli borykacie się z traumatycznymi wspomnieniami z dzieciństwa, uzależnieniem, to zastanówcie się dwa razy przed sięgnięciem po tę pozycję.
Piękne pałace, wytworne bankiety, najdroższe samochody, markowe ubrania - wszystkie wymienione elementy tworzą fasadę, która zakrywa gnijące wnętrze ludzi z wyższych sfer. Do tego dodajcie sobie typowy angielski humor, dużo ciętych ripost, zdegenerowanie aż do bólu i w ten oto sposób otrzymacie Patricka Melrose.
więcej Pokaż mimo toSłowem wstępu - książka opowiada o perypetiach Patricka...