Opinie użytkownika
Czytana po raz kolejny, po kilku latach i w oryginale. Tym razem jednak ocena niższa o dwie gwiazdki, bo nie urzekła tak mocno - czytanie polskiego tłumaczenia siłą rzeczy bliższe sercu, wszak dzieciństwo w języku ojczystym się odbywało i łatwiej do własnego Zielonego Miasta można było się podczas lektury przenieść. Mimo pewnego dystansu, niezmiennie warto podejść do...
więcej Pokaż mimo toHistoria smutna, dewastująca i praktycznie beznadziejna, dla kontrastu może napisana niesamowicie urzekającym, poetyckim językiem. Kawał rewelacyjnej literatury, którą czyta się za jednym zamachem, a o której rozmyśla się potem tygodniami.
Pokaż mimo toPołowicznie jedynie lektura dotycząca tematu, który obiecuje, reszta dotyczy autorki i przyjmuje formę osobistych wynurzeń związanych z jej dorastaniem i etniczną tożsamością. Całość, mimo nieuchronnych osobistych wywodów, czyta się szybko i gładko. Pytanie tylko, co mnie obchodzi Nikki Meredith? Gdybym wiedziała, o czym jest lektura, nie sięgnęłabym po nią, po prostu.
Pokaż mimo to
"Jolanta" rozsmarowała mnie późnym wieczorem. Realia PRLu, traumy, rodzinne patologie, z różnych przyczyn tak dobrze mi znane, jednak wciąż zaskakujące, wzbudzają sprzeciw i niechęć wobec ludzi, którzy ranią i obarczają za to winą innych.
Książka czyta się bardzo szybko, co niestety potęguje bezmiar trudnych emocji. Może nie znajdziemy tutaj dosadnych opisów tych...
Ta pozycja mogłaby na mnie zrobić piorunujące wrażenie pod jednym warunkiem - gdyby to była jedyna książka na świecie, a ja wcześniej niczego bym nie przeczytała i nie dysponowałabym materiałami porównawczymi.
Pomysł zebrania w jednym miejscu legend czy mitów ciekawy, ale sposób prezentacji głęboko dyskusyjny. Mieszanka psychoanalitycznego bełkotu z tak pompatycznym i...
Pretensjonalne i grafomańskie, być może, ale momentami tak urzekające i krystalicznie piękne, że trudno się oderwać i zdystansować. Progres w pisaniu zauważalny, od banalnych, upalonych wizji po bardziej przemyślane, skomponowane zestawy fraz. Polski przekład nie jest w stanie oddać subtelności tych - niekiedy chaotycznych - kreacji, poezja winna płynąć w języku, który...
więcej Pokaż mimo to
Miałkie? Ckliwe? No i co z tego? Niemożliwie słodkawe, mdłe? A może właśnie wcale nie?
Nie pamiętam, kiedy ostatnio, o ile w ogóle, tak bardzo poruszyła mnie jakakolwiek lektura. Nie pamiętam, kiedy ostatnio podczas czytania musiałam robić przerwy, gdyż łzy wzruszenia uniemożliwiały mi czytanie.
Książka absolutnie pochłania, przenosi do Zielonego Miasta, ale też do krainy...
Deszcz zacina, leje się strumieniami, wszystko zmienia w błoto. Życie zmienione w błoto, nawet w karczmie unosi się ten niemożliwy smród, który dopiero Schmidtowa rozpoznaje jako zapach ziemi. Jakie to wszystko proste, prawda? Bo wszystko jest proste, ale jednak kręci się, niczym upojeni palinką prostacy tańczący czardasze.
Dla mnie ta książka nie istniałaby, gdyby nie...
Gdyby tak do kotła wrzucić atmosferyczność Kafki, Poego i Lovecrafta, dorzucić dźwiękowość Waitsa i Lanegana, a całość zwieńczyć hektolitrami absyntu i pożreć ten oto wytwór kulinarny, być może wywołałby on sensacje zmysłowe podobne do wrażeń towarzyszących mi podczas czytania tej opowieści. Trans, halucynacje, trudna do zdefiniowania i nienamacalna rzeczywistość? Doskonała...
więcej Pokaż mimo to
Kasuję słowa raz po raz, bo co można o tym napisać? Co powiedzieć?
Boli to wszystko, przygnieciona jestem myślami i uczuciami, pogruchotana, podziurawiona niczym gradem ołowianych pocisków. Tkwię w okopach, twarzą w błocie, wtedy nie widać bezsensu, nie czuć śmierci.
A książeczka taka maleńka, niepozorna, nieprawdaż? To pułapka.
Jeżeli świerzbi cię łono i w natłoku rzeczy nagle wyda ci się, że chcesz mieć dziecko, przeczytaj tę książkę - wybitnie antykoncepcyjna lektura.
Pokaż mimo toObrzydliwa, pompatyczna, oleista i leniwa narracja. Fascynujące fragmenty, kiedy opowieść wypowiadana w pierwszej osobie zmienia trajektorie i staje się opowieścią w trzeciej osobie, pytam siebie, czyżby Bateman się od siebie odklejał? myślę dalej i wciąż nie mam jasności. Bo dla mnie nie jest do końca jasne, czy mam do czynienia z rzeczywistością społeczeństwa, w którym...
więcej Pokaż mimo to
Czarowność tytułowej Esther to jedynie przykrywka dla opowieści o Warszawie takiej, jakiej nikt z nas nigdy osobiście nie doświadczy.
Powieść pełna obrazów, zapachów, faktur, dźwięków, wybitna językowo. Wymaga od czytelnika poświęcenia i niepodzielnej uwagi, tylko wówczas można docenić w pełni jej kunszt i piękno.
Jednym słowem bajka!
Rześkość letniego poranka, kiedy na lekkim kacu wracasz z nocnych wojaży. Chrzęst drobnoziarnistego piasku. Jedwabne koszule, przylepione do spoconych pleców. Chropowatość kokosowej łupiny. Drażniący smak rumu, przepalający gardło. Uporczywa potrzeba, by lodem gasić rumową pożogę.
Upał. Lód. Wędrówka. Jestem na tak.
Czy można zakupić "Rzeczy" w lepszym momencie, niż podczas katowickich Targów Książki? Sterty książek, przedmiotów, rzeczy. A tu oto Perec, schowany w starym pudle, groteskowo wyceniony na 3 złote, brzydki bardzo, stary, pierwsze polskie wydanie PIW, rok 1967.
I oto ten cały Perec o rzeczach pisze, o ich dominacji nad człowieczą duszą, o wszechobecnej pustce, którą człowiek...
Piątkowe, wczesne popołudnie, jesienna aura, pełna zmurszałego słońca i okrucieństwa. Szefowa wchodzi do twojego gabinetu i mówi: "Przyniosłam ci morfinę." (a może "Morfinę"? któż wie dokładnie? trudno dźwiękiem zaznaczyć tytuły książek.) No ale brzmi zdanie tak, jak brzmi. Niepokojąco. Rześko. Niepokojąco rześko. A to już niebezpieczne.
I tak jest przez następnych niemal...
Może i językowo jest to nieco wybrakowana kiszka, ale zawartość powala. Gęba sama się śmieje, gdy oczom ukazują się kolejne nazwy zespołów czy nazwiska twórców tak bliskich sercu. Doskonały prezent dla muzycznych poszukiwaczy.
Pokaż mimo toOj Karolu, Karolu bezbożny, wszeteczny, jakże mnie irytujesz, jakże intrygujesz! Wszędzie brzydota, wszędzie ciało, wszędzie brud, ubóstwo, okrucieństwo rzeczywistości. I ta "dusza", miotająca się, dzielnie dzierżąca oręż. Słabnę, Karolu, poddaję się, wygrałeś! A teraz kopsnij szluga, niech dzień sczeźnie.
Pokaż mimo to
Podchodzę do tej książki absolutnie bezkrytycznie. Ta piekielna ckliwość i miałkość emocji, to mnie rozkłada na części pierwsze, niszczy moje zapasy cynizmu, roztapia lód otulający serce. Nie umiem się bronić, chcę tej egzaltacji, chcę, by romantyczny dreszcz biegał po moim kręgosłupie.
Nie krzyw się, podrabiany hipsterze, tylko zapal świece, przygotuj czerwone wino i...
Totalna nuda. Co ma szokować, nie szokuje. Zboczenia, popełniane niegodziwości, niczym niekończąca się wyliczanka, nie wywołują poruszenia, tylko znużenie, narastające wraz z trwaniem lektury, niekiedy także i śmiech, zwłaszcza że sposób prezentacji niekiedy jest równie wyrafinowany i górnolotny co przepis na chińską zupkę z torebki.
Skupienie na hipokryzji kleru i...