Szatańskie tango

Okładka książki Szatańskie tango László Krasznahorkai
Okładka książki Szatańskie tango
László Krasznahorkai Wydawnictwo: W.A.B. Seria: Don Kichot i Sancho Pansa literatura piękna
344 str. 5 godz. 44 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Don Kichot i Sancho Pansa
Tytuł oryginału:
Sátántangó
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2004-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2004-01-01
Data 1. wydania:
2023-01-01
Liczba stron:
344
Czas czytania
5 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
8389291878
Tłumacz:
Elżbieta Sobolewska
Tagi:
literatura węgierska
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
127 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1178
1154

Na półkach:

Zdegradowany świat, cywilizacja w stanie rozkładu, zdegenerowani ludzie, nieprzyjazna pogoda, wszechobecne błoto wskutek nieustannie padającego deszczu w koszmarnym świecie wiecznego listopada zapadłej prowincji. To świat na chwilę przed upadkiem lub po nim, piekło, czy po prostu może nasza codzienność?

„Wiele lat spędziłem już na tym świecie i doświadczam z goryczą, że mimo najrozmaitszych obietnic, kłamliwych i złudnych słów, w rzeczywistości nic się tu nie zmieniło” – takie słowa zwiastują apokalipsę o niejasnych konturach.

To druga moja książka Autora po znakomitej „Melancholii przemocy”. I znów wybitne dzieło, które - jak i tamto – mniej odpornych czytelników może odstręczać swym pesymistycznym turpizmem i niełatwą, gęstą, acz hipnotyzującą, frazą. Niczym powieściowe błoto dosłowne i przenośne wciąga ona czytającego, a wręcz go uzależnia…!

”Przychodzimy na ten zamknięty dookoła świat jak do chlewa i niczym te świnie tarzające się w własnym gnoju nie wiemy, po co właściwie tak się rozpychamy przy tych mlekodajnych cyckach, czemu ma służyć wieczna przepychanka przy korycie, czy wieczorem przy legowisku” – to jeden z trafniejszych przejawów samoświadomości bohaterów. A żadnego z nich nie da się przesadnie polubić, jak żadnego zresztą elementu świata przedstawionego, nie o to przecież wszak tu chodzi.

Trafia do mnie to, że fabuła nie pozawala łatwo dać się zrozumieć. Inną zagadką jest także czas, w którym rozgrywa się – jeśli tak ją można określić - akcja powieści. Autor daje tu nieliczne wskazówki: ktoś jeździ starą warszawą, gdzieś obok są ruiny pałacu „z czasów hrabiego”, ktoś jeszcze liczy niechodzących na wybory, ktoś inny wspomina łagry Nowosybirska. A zatem czy to po prostu początek końca komunizmu na Węgrzech – czyli znanego świata?

Może i tak, choć to nieważne, gdzie i kiedy rozgrywa się ta historia i jakiż to system właśnie upadł. Chodzi wszak o uniwersalny los wrzuconego we wrogi z definicji świat człowieka - niesamodzielnego, ograniczonego w swych dążeniach jedynie do polepszenia bytu materialnego, zmysłowych przyjemności i ciągłego chlania. Los ludzi, którzy nabrali gorzkiej świadomości, że „jednak nastąpiło to, czego się tak skrycie obawiali: marzenie, które jeszcze wczoraj napełniało ich energią i pchało naprzód, już się skończyło i nadszedł czas gorzkiego przebudzenia”.

Czy ktoś takich ludzi z całym ich beznadziejnym światem mógłby żałować? Na pewno nie zbawiciel-szalbierz, który szatańsko z nimi zatańczył.

Ale może to być także rzecz o nieszczęsnym zapętleniu, które skazuje ludzi na ciągłe odtwarzanie starych błędów. W jeszcze innym odczytaniu można postrzegać tę powieść jako obraz świata, który sam stwarza sobie – niczym samemu pisaną książkę - każdy z nas. A skoro w gruncie rzeczy głęboko w nas czai się mrok, to i taki jest świat tu przedstawiony.

W najprostszej zaś warstwie można tę książkę rozumieć jako metaforę niełatwego procesu wychodzenia z komunizmu. „Jak mogli, oni, którzy wyrwawszy się z bezgranicznej beznadziei minionych lat, by wreszcie zaczerpnąć oszałamiającego powiewu wolności, zrozpaczeni latać dokoła bez sensu, niczym więźniowie w klatce, tracąc wszystko z oczu, bo czymże innym można wytłumaczyć, że w swoim nowym życiu dostrzegli jedynie zniszczenie, smród i pustkę”.

Odpowiednie cytaty wprowadzą zaciekawionych w tę nie-rzeczywistość…

….Stare kobiety siedzą w oknach, przez lekkie firanki wpatrują się w ciemność i ze ściśniętym sercem widzą, że na twarzach przemykających pod rynnami ludzi maluje się wielki grzech i wielki smutek, którego nie oddalą ani rozpalone w domostwach gorące piece, ani ciepłe jeszcze ciasta….

…W środku siedzi zaledwie kilka osób, na kolanach babki klozetowej radio nadaje południowy sygnał; stoły są jeszcze wilgotne od brudnej, lepkiej szmaty, przyszli świadkowie ich zmartwychwstania, pozbawieni swego pana, tułają się tu i tam, czterech albo pięciu podpierających się łokciami mężczyzn o zapadniętych twarzach spogląda na kelnerkę, zagląda do kieliszka, pisze listy, w zamyśleniu pije kawę, palinkę i wino…

…Gorzki, zatęchły smród miesza się z kłębami tytoniowego dymu, kwaśne oddechy unoszą się aż pod sufit brudny od sadzy, obok drzwi, schowany za rozlatującym się olejowym piecem, leży przemoczony do nitki, zmierzwiony pies i rozgląda się przestraszony…

…Smród z kanalizacji miesza się z zapachem błota, kałuż i wonią grzmiącej błyskawicami burzy, wiatr szarpie przewodami, dachówkami i ptasimi gniazdami; przez szpary w niedomykających się oknach sączy się duszne gorąco…

…W śmierdzącym cyną mroku słychać wołający o pomoc płacz niemowlęcia, pełne zakrętów uliczki, przemoknięte do samych korzeni drzew zapuszczone parki pokładają się nagle w deszczu, nagie gałęzie dębów, połamane, uschnięte kwiaty, wypalone słońcem trawniki z pokorą poddają się wichurze, niczym ofiara katowi…

…Ani jeden ptak nie przeszywa lotem zastygłego masywu nieba, ani jedno biegnące zwierzę nie rani szelestem ciszy, opadającej na ziemię niczym poranna mgła, tylko przerażona sarenka w oddali pojawia się nad horyzontem i ginie, gotowa do ucieczki…

...I niech się pan zbyt ciepło nie ubiera, kiedy pan poczuje, że wybiła ostatnia godzina....

...Wbij sobie do tego tępego łba, że żarty są takie jak życie. Źle się zaczynają i źle się kończą. A pomiędzy jest dobrze....

- Co się tu dzieje? Ogłosili stan wyjątkowy?
- Nie, po prostu jest jesień.

Zdegradowany świat, cywilizacja w stanie rozkładu, zdegenerowani ludzie, nieprzyjazna pogoda, wszechobecne błoto wskutek nieustannie padającego deszczu w koszmarnym świecie wiecznego listopada zapadłej prowincji. To świat na chwilę przed upadkiem lub po nim, piekło, czy po prostu może nasza codzienność?

„Wiele lat spędziłem już na tym świecie i doświadczam z goryczą, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
180
65

Na półkach:

Ciekawa książka, wbrew pozorom dość złożona, której kolejne warstwy odkrywamy wraz z lekturą i próbami interpretacji. Operuje ona również różnymi motywami, warstwami znaczeniowymi. Ostatecznie żeby ją zrozumieć, musimy zrozumieć jej kolejne warstwy, choć nie jest to też aż takie trudne. Wspomnę może o nich: warstwa polityczna (o upadłym, opuszczonym przez władze komunistycznym gospodarstwie w komunistycznym państwie o upadającym systemie),warstwa biblijna (o upadłym miejscu do którego wkrada się diabeł),apokaliptyczna: (opowieść o biblijnym końcu świata),mityczna, filozoficzna (gdzie dominuje nihilistyczna ocena świata). Jest jeszcze jedna warstwa, która ujawnia się dopiero na końcu książki. (Może trochę nadmiernie to rozbiłem. Zasadniczo te warstwy są ze sobą połączone)

Powieść rozwija się dość długo zanim przedstawiona zostaje właściwa akcja, sedno tekstu. W tym czasie poznajemy mieszkańców-bohaterów, miejsca, klimat wioski (chyba można by było ją nazwać PGRem). Klimat jest przesączony beznadzieją, mieszkańcy wioski chcą z niej uciec (nawet podejmowali takie, ostatecznie nieudane, próby),są oni zdominowani albo przez apatię albo przez niskie uczucia które rozwijają się z nimi wraz z egzystencją w tej posiadłości. Mieszkańcy gospodarstwa się znają i odczuwają do siebie antypatię. Wielu z nich posiada też ukryte, niskie pobudki, intencje. Wiedzą oni że jest źle, ale dają się zdominować przez rutynę, w zasadzie nie widząc co ze sobą zrobić. Dominuje pijaństwo w barze-pubie, demoralizacja. Postaci przez nagromadzenie negatywnych cech i niskich pobudek miejscami wydają się wręcz karykaturalne, choć nie są może groteskowo złe – raczej pozwalają by negatywne emocje ich zdominowały na skutek apatii. Widzimy też różnicę między tym jak same siebie postrzegają, a jak są postrzegane przez innych, czy jak postrzegają innych. Poza kolejnymi studiami postaci dzieją się jednak, myślę, też ważne rzeczy które łatwo przeoczyć. Opowieść nie jest aż tak łatwa w interpretacji, sceny można zinterpretować na różne sposoby. Postacie łączy też wspólna przeszłość, w której próbowały zmienić swoje położenie. W sam wiosce dominuje błoto i padający nieustannie rzęsisty deszcz.

Wszystko się zmienia wraz z nadejściem Irimiasa, który przychodzi i przemawia jak biblijny prorok, obiecując zmienić ich położenie. (Imię Irimiasa przypomina zresztą, choć nie wiem czy to dobry trop, imię biblijnego proroka Jeremiasza). Mówi o ich grzechach, winie, które muszą odkupić. Mieszkańcy słuchają go jak zahipnotyzowani, wielbią go, choć, jak się później okazało, uważają jego biblijny styl za przesadę. Wiedzą jednak że był najinteligentniejszy z ich wszystkich. Irimias jest, jak jesteśmy dość szybko poinformowani, oszustem, gra postać którą nie jest, mając nadzieję na zysk, czy może nawet rozplenienie zła i cierpienia. Jest też nihilistą – co na faktycznym poziomie nie różni go aż tak bardzo od wielu mieszkańców wioski, którymi gardzi. Irimias faktycznie jest filozofem, mówiącym miejscami niczym prorok, w swoim władczym obejściu przypominał mi Piotra Wierchowieńskiego z „Biesów” Dostojewskiego, jego niektóre mowy przypominały mi przemowę Wierchowieńskiego o roznieceniu pożarów w Rosji i o tym, że wszyscy mieszkańcy wioski są już „nasi” i chaos, zniszczenie zaraz się rozpocznie. Od Wierchowieńskiego różni Irimiasa jednak pesymizm, faktyczny nihilizm, brak wiary w czyn ludzki, w ludzi. Zaprzecza on też wierze w zjawiska nadnaturalne, w Boga, chyba nawet wierze w dobroć ludzi. To on reprezentuje Szatana.

Z Irimiasem po pewnym czasie zaczyna kontrasować starszy Futaki, który staje się głównym bohaterem opowieści. Uparty, miejscami sztywny, cyniczny i okrutny, kuleje i chodzi o lasce. Wydaje mi się jednak, Futaki po pewnym czasie zaczyna przejawiać autentyczną potrzebę dobra, ufności. Nie do końca daje się wciągnąć w zdemoralizowanie mieszkańców wioski. W pełnej znaczenia, można powiedzieć, biblijnej scenie wychodzi on z pubu na deszcz i błoto i lamentuje nad nihilizmem, złem, nicością świata, swojego otoczenia. Futaki staje się też bardziej zdystansowany, melancholijny, refleksyjny. Najbardziej ze wszystkich ufa też Irimiasowi – do czasu. Inną „dobrą” (choć epizodyczną) postacią jest Esti. Jeśli dobrze zrozumiałem, upośledzona dziewczynka, córka matki alkoholiczki i brata który się nad nią znęca psychicznie. To właśnie Esti często widzimy na zdjęciach z filmowej wersji „Szatańskiego Tanga”, jak niesie pod pachą kota. Na światopogląd Esti też wpłynął nihilistyczny klimat wioski, jednak mimo niego, stara się nie czynić krzywdy innym, raczej odreagowuje na sobie – ponownie, do czasu. Esti jest jak splamiona niewinność, jako jedyna (niemal) nie ma złych cech, jest wrażliwa i kształtują ją szlachetne pobudki. Posiada też religijną wiarę, może nawet, na końcu, wiarę w dobroć świata. To co się z nią stanie, jest, czy też, powinno być, wyrzutem dla mieszkańców gospodarstwa.

To, co stanowi o wyjątkowości „Szatańskiego tanga” dla mnie to jego mityczny, biblijny, apokaliptyczny klimat. Krasznahorkai wplata te elementy do powieści, komentując swoją współczesność (książka powstała w 1985 roku),nadając jej niezwykłego charakteru, wpisując ją w uniwersalny mit, tworząc z niej może nawet rodzaj przypowieści. Można powiedzieć że to tylko elementy pod koniec rozdziałów, jednak, wydaje mi się, wraz z rozwojem powieści tworzą one coraz wyraźniejszą klamrę i to one mocno wpływają na rozwój i wydźwięk książki. To nie są rzucone mimochodem uwagi, w „Szatańskim tangu” naprawdę czujemy nadchodzącą apokalipsę, bohaterowie mówią o niej, do niej nawiązują. Pojawia się wątek Sodomy i Gomory. Momentami czujemy sacrum. Czujemy w końcu i opisywane są wyraźne mityczne i sakralne elementy świata przedstawionego. Mimo ładunku nihilistycznego zawartego w powieści, mamy też ładunek sakralny, próbę przeciwstawieniu zła, dobru, obecność duchowości, religii. Nie jest on oczywisty i wiele osób może się ze mną nie zgodzić, stwierdzić że książka to tylko realizm i nihilizm, ale przy uważniejszym przyjrzeniu się niezwykłym, urwanym epizodom on tam jest. Nie wszystkiego byłem świadomy, ale trafiłem w sieci na świetną interpretację książki, która zwróciła moją uwagę na elementy których wcześniej nie dostrzegałem, lub nie uważałem za aż tak istotne, porządkując je. W sumie można powiedzieć że niektóre elementy książki są przeciwstawne, kontrastują ze sobą i nie wiemy co z nimi zrobić, lub wydają nam się błahe. Elementy mityczne są poruszające, są jak wskaźnik wpisujący ludzi, współczesność w wyższy porządek, dają nam nadzieję, objaśniając świat. Poza tym książka posiada też ładunek, sceny filozoficzne, refleksyjne, które wyłamują nas z jednostajnej, realistycznej narracji i sprawiają że zaczynamy myśleć o rzeczywistości wokół. Ta filozofia mówi nam też dużo o poczuciu, życiu wewnętrznym bohaterów „Szatańskiego tanga”.

Warto na koniec tej części jeszcze raz powrócić do warstwowości powieści, powiedzieć o zróżnicowaniu i przenikaniu się warstw, znaczeń jednocześnie. Zrobiłem ten błąd że w trakcie lektury zapomniałem o politycznej warstwie książki, traktując ją raczej jako uniwersalny mit, przez co ciężko mi było zrozumieć co Irimias na końcu zrobił z bohaterami gospodarstwa. Ach i powrócę może jeszcze do dobra i sakralności w książce. Może to za dużo powiedzieć że ta warstwa tam na 100% obiektywnie jest i taka ta książka jest. Wydaje mi się że tam jest i dużo zdaje się na to wskazywać, ale książkę daje się odczytać na różne sposoby, sposób jej odczytania zależy też od naszej subiektywności, więc może być też tak że inni jednak uznają że nie jest tam obecna, lub tak ważna i nihilizm i realizm dominują. Co też jest w porządku i faktycznie taki obraz daje ta powieść przez jej dużą część.

Naprawdę sporo można by było o „Szatańskim tangu” jeszcze napisać, przeanalizować, np. o życiu wewnętrznym czy duchowym postaci, ale ta recenzja już robi się długa, więc przejdę do innych elementów. Więc, przede wszystkim, styl, zdania. Książka nie posiada podziału na akapity, zdania pisane są ciągiem, to, zdaje się, na co wiele osób wskazuje, długie zdania wielokrotne złożone, opowiadające swoją własną historię. Zdaje się, bo nie odczułem tego ciężaru formalnego zdań, tej wielokrotnej złożoności, tego braku akapitów. Zdania są raczej wciągające, może nawet sugestywne, mimo braku plastycznych, flaubertowskich opisów zewnętrzności. Powiedziałbym że te zdania są wciągające, niektórzy opisywali je nawet jako hipnotyczne, zwracając uwagę na unikalny styl autora. Zupełnie kontrastuje to (w moim doświadczeniu) z podobnymi złożonymi i pozbawionymi paragrafów zdaniami Thomasa Bernharda. Bernhard skupia się na analizowaniu, jego zdania są zimne, tętnią jednak zimną złością, pogardą. (choć, ponownie, może to tylko moje subiektywne odczucie). Konstrukcje Krasznahorkaia wciągają, nawet jeśli sytuacja opisywana przez niego nie jest wciągająca, nawet jeśli opisy wyglądu postaci zdarzają się raczej z rzadka. Energii, niezwykłości dodają im, ponownie, mityczne elementy i opisy świata przedstawionego. Też ta odrobina dobra i niewinności, jak na dnie puszki Pandory, sam fakt ich pojawienia się, ratuje ten tekst i styl. Sam tekst rozwija się powoli, większa część pierwszej połowy książki to sceny epizodyczne, główne wydarzenie nawet się nie pojawia, mityczność nie jest rozwijana i czysty realizm zdaje się dominować. Książka niekoniecznie jest wtedy zła, ale nie jest też aż taka porywająca. Jednak druga połowa, jej elementy mityczne, apokaliptyczne i sakralne sprawiają że przebrnięcie przez pierwsza połowę jest absolutnie tego warte, więc nie rezygnujcie! (zresztą na szczęście książka jest dość krótka). Poza tym Krasznahorkai ma tendencję do tego by zmieniać perspektywę, by przedstawiać niekoniecznie w 100% wiarygodne postacie, by wprowadzać nawet czasami nowe style, atmosfery, wydarzenia, by zwracać uwagę na dane szczegóły. Zwłaszcza pod koniec zacząłem rozumieć dlaczego nazywa się jego powieści postmodernistycznymi. To jeszcze nie jest poziom trudności czy abstrakcji Calvino, ale jednak ten postmodernizm jest trochę odczuwalny.

Jestem naprawdę zadowolony z książki, opowieść wciągnęła mnie i mam nadzieję sięgnąć po inne powieści Krasznahorkaia w przyszłości, zaczynając od „Melancholii sprzeciwu”. W ogóle literatura węgierska zdaje się być ciekawa. Mam nadzieję że W.A.B. lub jakiś inny polski wydawca wznowi lub wyda jeszcze więcej książek węgierskiego pisarza, jeśli nie, pozostanie mi korzystać z wydań angielskich lub dotychczasowych polskich wydań sprowadzanych z innych bibliotek.

Na końcu podaję link do interpretacji książki, która naprawdę dużo mi wyjaśniła i uporządkowała: https://watchreadgame.com/satantango-novel/

Ciekawa książka, wbrew pozorom dość złożona, której kolejne warstwy odkrywamy wraz z lekturą i próbami interpretacji. Operuje ona również różnymi motywami, warstwami znaczeniowymi. Ostatecznie żeby ją zrozumieć, musimy zrozumieć jej kolejne warstwy, choć nie jest to też aż takie trudne. Wspomnę może o nich: warstwa polityczna (o upadłym, opuszczonym przez władze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
117
82

Na półkach: ,

Trudno na początku odnaleźć się w tej fabule, choć napisana w tradycyjny sposób.
Świetnie nakreślone sylwetki poszczególnych postaci. Odsłaniają się przed nami powoli, by na końcu powieści uzmysłowić, że nic o nich nie wiemy. To co intryguje z jednej strony, to psychologia postaci i próba znalezienia drogi do ich działania (albo raczej bierności),z drugiej zaś metafora schyłku ustroju w państwach bloku (w jakim tkwiły również Węgry). Wiara w proroków, którzy przyjdą i naprawią świat. Świetnie oddaje klimat lat 80/90. Zawsze czekałam na taką książkę. Nie wiedziałam, że istnieje.
Film pomaga w jej rozszyfrowywaniu, ale nie zastępuje. Oba dzieła istnieją w ścisłym związku.

Trudno na początku odnaleźć się w tej fabule, choć napisana w tradycyjny sposób.
Świetnie nakreślone sylwetki poszczególnych postaci. Odsłaniają się przed nami powoli, by na końcu powieści uzmysłowić, że nic o nich nie wiemy. To co intryguje z jednej strony, to psychologia postaci i próba znalezienia drogi do ich działania (albo raczej bierności),z drugiej zaś metafora...

więcej Pokaż mimo to

avatar
661
43

Na półkach:

Deszcz zacina, leje się strumieniami, wszystko zmienia w błoto. Życie zmienione w błoto, nawet w karczmie unosi się ten niemożliwy smród, który dopiero Schmidtowa rozpoznaje jako zapach ziemi. Jakie to wszystko proste, prawda? Bo wszystko jest proste, ale jednak kręci się, niczym upojeni palinką prostacy tańczący czardasze.
Dla mnie ta książka nie istniałaby, gdyby nie wcześniej widziany film, czarodziejski, powolny, obezwładniający 7,5-godzinny moloch. Co ciekawe, dopiero teraz, po skończonej lekturze, czuję wyraźną gotowość, by obejrzeć film ponownie. A potem? Potem znowu przeczytam książkę, za jakiś czas, gdy już przestanie mi się kręcić w głowie. I tak w koło. Niczym w tangu.

Deszcz zacina, leje się strumieniami, wszystko zmienia w błoto. Życie zmienione w błoto, nawet w karczmie unosi się ten niemożliwy smród, który dopiero Schmidtowa rozpoznaje jako zapach ziemi. Jakie to wszystko proste, prawda? Bo wszystko jest proste, ale jednak kręci się, niczym upojeni palinką prostacy tańczący czardasze.
Dla mnie ta książka nie istniałaby, gdyby nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
807
765

Na półkach: , , , , , ,

Powieść jest debiutem literackim L. Krasznahorkai'a a zarazem drugim spotkaniem z twórczością pisarza. Dzieło drogi, deszczowej aury, błota i bardzo hermetycznie - klaustrofobicznego, mrocznego, filozoficznego, onirycznego i surrealistycznego okrojonego miejsca na ziemi, Węgry są wszędzie - apokaliptyczna Sodoma i Gomora. Tajemniczość postaci, odzwierciedlających rzeczywistość i jej braki, niczym konie uciekające z rzeźni...
Pisarz nim stał się pisarzem, odbył podróż do wnętrza Węgier, organoleptycznie badał, poznawał, analizował, poszukiwał, wgryzał, przeżuwał, wypluwał w wagabundziej egzystencji, tworząc w bólach "Szatańskie tango", w którym wpływy Kafki, Schulza czy Wyspiańskiego i innych wielkich wizjonerów świata.

Do pakiety polecam film, trwa około 7 h, to tyle ile zajęło mi czytanie książki z pewnymi przemyśleniami.
"Szatańskie tango" z roku 1994 w reżyserii Béla Tarr, współpraca reżysera i pisarza nad scenariuszem trwała 9 lat.
Apokaliptyczna wizja Sodomy i Gomory współczesnych Węgier skierowane na padół ziemski , maleńkiej miejscowości, która odcięta od świata hermetyczny i klaustrofobiczny tworzy mroczny klimat. Czarno - białe kadry długie i statyczne zdjęcia, pogłębienie szarości, pustostanów , odrapanych murów, niekończący się deszcz i droga błotnista, beznadziejność, wegetacja ludzi otwiera nawarstwiającą się degrengoladę , dekadentyzm , patologia staje się wartością dnia i normą.
Ciemność spowija i przeszywa na wskroś, mam wrażenie, że jestem mieszkańcem lub obserwatorem, zanurzam się w tym upadku i tkwię w błocie zepsucia i beznadziejności, by doznać wybawienia poprzez samozwańczego PROROKA - MESJASZA - GURU w osobie Irimiása, który niesie dobrą nowinę i wyzwolenie z zniewolenia, frustracji i beznadziejności, przeszedł pasterz po swe owieczki.
Oniryczny i filozoficzny artyzm filmu przy tak minimalnych środkach wyrazu, dźwiękach naturalnych i mrocznej ścieżce uderzają w nas realizmem.
Szatańskie tango trwa...jeden do przodu, dwa do tyłu...

Powieść jest debiutem literackim L. Krasznahorkai'a a zarazem drugim spotkaniem z twórczością pisarza. Dzieło drogi, deszczowej aury, błota i bardzo hermetycznie - klaustrofobicznego, mrocznego, filozoficznego, onirycznego i surrealistycznego okrojonego miejsca na ziemi, Węgry są wszędzie - apokaliptyczna Sodoma i Gomora. Tajemniczość postaci, odzwierciedlających...

więcej Pokaż mimo to

avatar
100
63

Na półkach:

W poszukiwaniu odkupienia....

W poszukiwaniu odkupienia....

Pokaż mimo to

avatar
17
14

Na półkach: ,

czytelnik zaglebia sie w tej beznadziei a na koncu niespodzianka: to wyobrazenie doktora czy nie? niekonczace sie kolo.

czytelnik zaglebia sie w tej beznadziei a na koncu niespodzianka: to wyobrazenie doktora czy nie? niekonczace sie kolo.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
812
154

Na półkach: ,

Od sposobu prowadzenia narracji NIE SPOSÓB się oderwać.

Od sposobu prowadzenia narracji NIE SPOSÓB się oderwać.

Pokaż mimo to

avatar
146
146

Na półkach:

Może trochę w kafkowskim stylu. Może to i nowatorskie. Ale mnie nie przekonuje.

Może trochę w kafkowskim stylu. Może to i nowatorskie. Ale mnie nie przekonuje.

Pokaż mimo to

avatar
5
5

Na półkach:

Wspaniała książka, niesamowity klimat.

Wspaniała książka, niesamowity klimat.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    482
  • Przeczytane
    170
  • Posiadam
    53
  • Literatura węgierska
    14
  • Ulubione
    8
  • Teraz czytam
    3
  • Literatura
    2
  • 2023
    2
  • Seria Don Kichot
    2
  • Proza
    2

Cytaty

Więcej
László Krasznahorkai Szatańskie tango Zobacz więcej
László Krasznahorkai Szatańskie tango Zobacz więcej
László Krasznahorkai Szatańskie tango Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także