-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2020-02-09
2020-12-30
To jedna z tych książek, która zaskakiwała mnie na każdym kroku. I kiedy już myślałam, że wiem czego się spodziewać - BUM! Kolejny zaskakujący zwrot akcji, kolejne fakty wychodzą na wierzch, a moja szczęka… leży gdzieś na podłodze, a ja nie mogę wyjść z podziwu, co tu się wydarzyło.
“Wybrańcy” zaczynają się tam, gdzie inne książki kończą: zwycięstwem dobra nad złem. I choćby mogło się wydawać, że najgorsze już za nami, to jednak nie wszyscy potrafią uporać się z przeszłością, a niektóre demony… nigdy nie odchodzą. Nawiedzają nas w snach, w codziennych czynnościach lub mijają na ulicy.
Mija 10 rocznica od kiedy piątka nastolatków wskazanych w proroctwie, pokonała Mrocznego oraz tajemnicze Wiry - niszczycielską siłę, która w brutalny sposób pochłonęła tysiące istnień, a miasta zrównała z ziemią.
Mówią, że czas goi rany, ale dla Sloan zatrzymał się on w chwili jaką spędziła przetrzymywana niewoli. W chwili, po której już nigdy nie była tą samą osobą.
Veronica Roth powróciła do nas z dystopią w mistrzowskim stylu. Stworzyła powieść nostalgiczną, momentami melancholijną, przesyconą bólem, mrokiem i wyrządzoną krzywdą. Świat, w który wchodzimy, od samego początku jest w zgliszczach, tak samo jak wnętrze głównej bohaterki, nie potrafiącej radzić sobie z codziennością. A kolejne wydarzenia pokazują, że to jeszcze nie koniec.
Książka - wydana w przecudownej oprawie - podzielona jest na trzy części. Autorka doskonale wiedziała co robi i wiedziała jak omamić czytelnika oraz jak stopniować napięcie według zasady “im dalej, tym lepiej”. Fabuła mknie jak szalona, z jednej zwariowanej akcji jesteśmy zaraz wrzucani w drugą i nie wiadomo nawet kiedy pochłonęło się te kilkaset stron. Ale za to w jakim stylu!
Bohaterowie są dość nieoczywiści. Sloan nie jest podręcznikową postacią, dobrą lub złą, którą lubi się od pierwszego spotkania. Jest pełna szarości i tego co pomiędzy, i właśnie dzięki temu skradła moje serce! Nieidealna, pełna wad, momentami egoistyczna i właśnie to nadało jej prawdziwego pazura.
Niestety nie obyło się bez wad. Nie jestem pewna czego to była wina, ale niektóre opisy były dla mnie po prostu chaotyczne. Gubiłam się w scenach walk, nie rozumiałam do końca co się dzieje, a niektóre wypowiadane kwestie momentami nie miały dla mnie po prostu sensu. Jednak są to wady, które choć dostrzegam, nie wpłynęły na mój ogólny odbiór książki.
Jest mi ogromnie miło, że to właśnie Wybrańcy byli ostatnią przeczytaną książką w 2020 roku, ponieważ zakończyć rok z taką PEREŁKĄ to sama przyjemność! Zakończenie powaliło mnie na kolana i wprost nie mogę się doczekać, żeby poznać dalsze losy głównych bohaterów. Podsumowując: to przegenialna, mroczna dystopia, którą koniecznie musicie poznać!
To jedna z tych książek, która zaskakiwała mnie na każdym kroku. I kiedy już myślałam, że wiem czego się spodziewać - BUM! Kolejny zaskakujący zwrot akcji, kolejne fakty wychodzą na wierzch, a moja szczęka… leży gdzieś na podłodze, a ja nie mogę wyjść z podziwu, co tu się wydarzyło.
“Wybrańcy” zaczynają się tam, gdzie inne książki kończą: zwycięstwem dobra nad złem. I...
2020-12-31
2020-12-24
Chętnie wracacie do baśni z dzieciństwa, czytając retellingi?
Dla wielu w końcu wyczekany finał Sagi Księżycowej! Opowieści o wykorzystywanym i stłamszonym przez przyszywaną siostrę i macochę, cyborgu, któremu przyszło żyć w trudnych czasach i świecie zatrutym przez morderczą zarazę. Opowieści o niewinnym zauroczeniu w księciu, stracie, samotności oraz strachu.
Opowieści o prawdziwej królowej, która ma odwagę walczyć o swoje.
Do tej pory Saga księżycowa, choć momentami nierówna, ponieważ miała lepsze i gorsze tomy, była świetną serią młodzieżową. Lekką, przyjemną, momentami nieco naiwną, ale również pełną uroku i przecudownych, barwnych postaci. Jednak to ostatni tom na prawdę pokazuję na ile stać Marissę Meyer.
Od chwili kiedy rozpoczęłam czytanie Winter, wiedziałam, że to będzie najlepsza część - i nie zawiodłam się. Mamy tu wszystkich naszych ulubionych bohaterów oraz ogrom akcji. Fabuła po prostu pędzi. Z czeluści kosmosu przenosimy się na Ziemię, żeby za chwilę polecieć na Księżyc. A im dalej, tym lepiej!
Z jednej strony uwielbiam zakończenia serii - w końcu poznajemy losy wszystkich bohaterów i możemy w spokoju odetchnąć, bo niezależnie czy to było dobre czy złe zakończenie, nic już nie możemy zrobić, ale nie musimy też dłużej czekać. Z drugiej, gdy zżywamy się z postaciami żal się jest rozstawać… Winter prezentuje godne zakończenie serii, a masywna objętość książki powinna zadowolić serca fanów!
Chętnie wracacie do baśni z dzieciństwa, czytając retellingi?
Dla wielu w końcu wyczekany finał Sagi Księżycowej! Opowieści o wykorzystywanym i stłamszonym przez przyszywaną siostrę i macochę, cyborgu, któremu przyszło żyć w trudnych czasach i świecie zatrutym przez morderczą zarazę. Opowieści o niewinnym zauroczeniu w księciu, stracie, samotności oraz strachu.
Opowieści o...
2020-12-24
Gdyby każda książka była wydawana chociaż w połowie tak pięknie, jak “Dlaczego Król Elfów…”, to e-booki odeszłyby w niepamięć!
O samych przepięknych, klimatycznych ilustracjach można byłoby napisać osobną recenzje. Kreska jest jednocześnie delikatna i mocna i nie skłamie mówiąc, że niemal na każdej stronie pojawiły się niesamowite rysunki. Choć sama książka jest cieniutka i składa się z kilku opowiadań, jest to wydanie takiego poziomu, że każdy fan “Okrutnego Księcia” MUSI je mieć!
I jeśli już wspominamy Okrutnego. Kiedy należałoby przeczytać baśnie?
Najlepiej po “Królowej Niczego”, ponieważ właśnie po wydarzeniach z ostatniego tomu dzieję się akcja i niechcący można byłoby zaspoilerować sobie kilka wydarzeń.
Same opowiadania czytania się niezwykle szybko i przyjemnie. Spokojnie można je pochłonąć w parę godzin. Holly Black nasyciła je odrobiną mroku i okrucieństwa charakterystycznym już dla magicznego półświata. Czyta się je z zapartym tchem i niestety… zostawiają niedosyt! Zdecydowanie chcę więcej!
Gdyby każda książka była wydawana chociaż w połowie tak pięknie, jak “Dlaczego Król Elfów…”, to e-booki odeszłyby w niepamięć!
O samych przepięknych, klimatycznych ilustracjach można byłoby napisać osobną recenzje. Kreska jest jednocześnie delikatna i mocna i nie skłamie mówiąc, że niemal na każdej stronie pojawiły się niesamowite rysunki. Choć sama książka jest cieniutka...
2020-12-16
2020-12-16
2020-12-02
2020-11-18
2020-11-20
2020-11-25
2020-11-26
2020-11-18
Co byś zrobił dla swojego najlepszego przyjaciela?
Abby i Gretchen są najlepszymi przyjaciółkami niemalże od wieków. Połączyła je silna więź zbudowana na puszkach dietetycznej coli, miłości do E.T. oraz niezachwianej lojalności.
Jednakże ich przyjaźń zostaję wystawiona na próbę, gdy jedna z nich po dziwnej nocy spędzonej w lesie zaczyna się zachowywać… nieco inaczej. Początkowo niepokojące symptomy, błyskawicznie zmieniają się w jawne niebezpieczeństwo.
Fabuła osadzona jest w latach 80-tych i cała powieść przesycona jest klimatem tamtych czasów. Począwszy od przepięknej - na prawdę obłędnej! - oprawie graficznej, stylizowanej na starą kasetę VHS, gdzie nie zabrakło takich detali jak naklejka “Bądź uprzejmy, proszę przewiń” oraz wiecznie obecnych reklam! A kończąc na odniesieniach do popkultury, które wtedy były silnie obecne w życiu nastolatków.
Początkowo nie do końca potrafiłam wczuć się w historię. Czułam się nieco znużona, bo choć pięknie napisana, fabuła za wiele nie wnosiła. W głównej mierze było to przedstawienie zalążków i rozwoju przyjaźni dziewcząt, autor potrafił przez kilka stron rozpisywać się o problemach z cerą jednej z nich. Jednak im głębiej wchodziłam w powieść, tym bardziej rozumiałam sens owego wstępu i mniej mi przeszkadzał, ponieważ dzięki niemu można dostrzec jak drastyczną przemianę przeszła Gretchen, a każde wcześniej napisane słowo nabiera zupełnie innego wydźwięku.
Nie zawsze wszystko logicznie mi pasowało, jednak to jedna z tych książek, które tak mocno wciągają w swoje objęcia, że człowiek przestaje się zastanawiać nad sensem i po prostu daje się porwać. Wprost nie mogłam się od niej oderwać, czytając miałam wrażenie, że wpadłam w trans. Im stawało się mroczniej, tym ja wciągałam się jeszcze bardziej. A mrocznie jest. Momentami czułam jak ciarki przechodzą mi po plecach. Autor niezwykle umiejętnie buduje nastrój grozy i przy tym nie musi uciekać się do scen ociekających krwią czy brutalnością. Świetnie radzi sobie bez tego, a dzięki temu już czytelnicy 16+ spokojnie mogą stać się odbiorcami.
Jeśli szukasz niebanalnej powieści grozy, przesyconej klimatem niepewności i strachu, a na dodatek osadzonej w barwnych latach 80-tych to “Moja przyjaciółka opętana” to nie tylko must have. To pozycja, którą wręcz pokochasz!
Co byś zrobił dla swojego najlepszego przyjaciela?
Abby i Gretchen są najlepszymi przyjaciółkami niemalże od wieków. Połączyła je silna więź zbudowana na puszkach dietetycznej coli, miłości do E.T. oraz niezachwianej lojalności.
Jednakże ich przyjaźń zostaję wystawiona na próbę, gdy jedna z nich po dziwnej nocy spędzonej w lesie zaczyna się zachowywać… nieco inaczej....
2020-11-04
“Vaki” to opowieść inna niż wszystkie. Na swój sposób dziwna i intrygująca, lecz wciągająca w swoje sidła.
Nastoletnia Kiuru, dziewczyna o nietypowym imieniu oznaczającym skowronka, posiada równie nietypową umiejętność. Potrafi dojrzeć ptaki otaczające ludzi: piękne, wielobarwne, należące do różnorodnych gatunków…
I choć nie są one widzialne dla zwykłego człowieka, nie jest ona obłąkana, a pod piórami ptaków kryje się to co posiadamy najcenniejsze: nasze wspomnienia.
Kiuru potrafi wniknąć w nie, poczuć na własnej skórze emocje drugiej osoby, a nawet w razie potrzeby… wyczyścić pamięć. Usunąć każdą jedną chwilę życia.
Jednak ukrywa swoje moce, o których nie wie nikt prócz jej najbliższego przyjaciela Samuela, który również nie jest zwyczajnym chłopakiem. Ich życie diametralnie się zmienia, gdy dowiadują się, że nie są jedynymi posiadającymi dar.
Powieść o przepięknym, poetyckim tytule “Lato skowronków”, napisana jest językiem bardzo prostym i przystępnym. Momentami może aż za prostym, choć dla osób, które nie lubią się z obszernymi opisami, może to być duży plus.
Ciężko stwierdzić w 100% dla kogo jest ta książka. Wydaje mi się, że docelowo odbiorcami miała być starsza młodzież lub osoby szukające czegoś lekkiego, niewymagającego, albo chcące rozwinąć swoją przygodę z czytelnictwem. Jednak z drugiej strony, trzeba zaznaczyć, że nie promuje ona zdrowych wzorców. Na stronach powieści dochodzi do kradzieży, brania i dystrybucji narkotyków, nałogowego palenia papierosów czy seksu nastolatków. Dlatego sądzę, że książka nada się dla starszej młodzieży, o ile będą to osoby, które mają dość poukładane w głowie i nie ulegają łatwo wpływom.
Spodobał mi się sposób, jaki autorka poprowadziła fabułę. Była ona interesująca, a wątki zostały dobrze przemyślane i ciekawie pokierowane. Przez cały czas trwania powieści byłam zaintrygowana tym co wydarzy się dalej lub jak rozwiną się relacje między głównymi bohaterami. Było jednak dużo niepotrzebnych wstawek, rozmów prowadzących do niczego lub czynności, które spowalniały akcje i momentami nudziły. Uważam, że bez żalu można byłoby je wyciąć i nic na tym nie stracić.
Na kartach powieści poruszane są również wątki LGBT, zwłaszcza niebinarność oraz problem rasizmu. Doceniam trud jaki włożyła w autorka, aby zaznaczyć temat nierówności społecznej, jednak momentami był on strasznie wyolbrzymiony. Najmocniej zaznaczanym wątkiem był problem Romów, którzy są dyskryminowani ze względu na pochodzenie i kolor skóry, obrażani i opluwani. Jednocześnie autorka przez całą książkę określa ich mianem “cyganów”, które wcale dobrze się nie kojarzy i dla wielu osób może być uwłaczające. Czytając powieść ma się wrażenie, że każdy obywatel nie robi nic innego, tylko atakuje Romów.
Wielokrotnie były podkreślane krzywdzące stereotypy względem nich, jednak w tym samym momencie autorce nie przeszkadzało czynienie tego samego wobec innych grup społecznych, np. Osób zamożnych czy zajmujących wysokie stanowisko. A nawet wrzucenia do jednego wora osób o jasnych włosach i niebieskich oczach. Brakowało mi więc pewnej konsekwencji i umiaru.
“Vaki” to powieść, które ma wiele obliczy. Dla mnie była to przyjemna podróż, ponieważ świetnie się przy niej bawiłam i byłam niezwykle zainteresowana tym co wydarzy się dalej. Jeden z najciekawszych wątków, jakim była pewna tajemnicza organizacja, pozostawił wiele niewyjaśnionych spraw, które chętnie odkryłabym w drugim tomie, po który na pewno sięgnę. Jednak nie jestem ślepa na pewne wady, niedociągnięcia, rażące błędy logiczne czy uporczywe podkreślanie pewnych wątków. I choć jestem ich świadoma, nie przeszkadzały mi one, aby cieszyć się lekturą.
“Vaki” to opowieść inna niż wszystkie. Na swój sposób dziwna i intrygująca, lecz wciągająca w swoje sidła.
Nastoletnia Kiuru, dziewczyna o nietypowym imieniu oznaczającym skowronka, posiada równie nietypową umiejętność. Potrafi dojrzeć ptaki otaczające ludzi: piękne, wielobarwne, należące do różnorodnych gatunków…
I choć nie są one widzialne dla zwykłego człowieka, nie...
2020-10-09
2020-10-06
2020-10-05
2020-11-01
Bardziej zakręconej fabuły ze świecą szukać!
Malaje, lata 30-te XX wieku.
Przed śmiercią umierający doktor zleca swojemu służącemu ostatnie zadanie: musi on koniecznie odnaleźć jego zaginiony palec.
Palec, który przypadkowo odnajduje pewna tancerka, Ji Lin. Wywoła on serie niespodziewanych wydarzeń i przysporzy nie lada kłopotów.
Wielokrotnie sięgając po jakąś książkę przez głowę przebiega nam “hm… gdzieś już to czytałem”. A tutaj? Zdecydowanie nam to nie grozi! Yangsze Choo po raz kolejny stworzyła niesztampową fabułę i znowu przenosi nas na odległe Maleje. Ukazuje cudowne, chińskie obyczaje i wierzenia, w magiczny sposób łącząc świat żywych i zmarłych. Fani “Narzeczonej Ducha” będą zachwyceni!
Choć świat, w którym przyszło żyć głównym bohaterom - Ji Lin i służącemu, Remowi, nie jest dla nich obojgu łaskawy, zostali oni ulepieni z twardej gliny. To osobowości silne, niezwykłe inteligentne, których przygody śledziłam z wielką przyjemnością. Kreacja bohaterów jest na mistrzowskim poziomie, budowanie ich relacji oraz rozwój sytuacji wielokrotnie przyprawił mnie o szybsze bicie serca. Chemia między niektórymi postaciami jest wręcz namacalna.
Autorka w niezwykły sposób połączyła dawne Malaje, chińskie tradycje i wierzenia, wplatając między nie świat zmarłych - który jak zwykle jest obłędnie stworzony! - oraz wątki kryminale i chwile grozy. Był to element, którego zupełnie się nie spodziewałam i dodał dużą dużo pikanterii i emocji do historii. Nie chcę nic Wam zdradzać, bo warto samemu się przekonać czym właściwie jest owy tytułowy Nocny Tygrys.
Jednak nie ukrywam, że nie jest to lekka i szybka historyjka. To jedna z tych powieści, która wymaga naszego skupienia i zaangażowania, a nie czytanie na szybcika w trakcie piętnastominutowej jazdy autobusem. Książka odwdzięczy się nam niesamowitą karuzelą emocji, cudownym, barwnym językiem i opowieścią, która zapiera dech w piersi.
Bardziej zakręconej fabuły ze świecą szukać!
Malaje, lata 30-te XX wieku.
Przed śmiercią umierający doktor zleca swojemu służącemu ostatnie zadanie: musi on koniecznie odnaleźć jego zaginiony palec.
Palec, który przypadkowo odnajduje pewna tancerka, Ji Lin. Wywoła on serie niespodziewanych wydarzeń i przysporzy nie lada kłopotów.
Wielokrotnie sięgając po jakąś książkę...
2020-10-27
Na łamach Washington Post napisano “Może cię odrzucać, szokować, a już na pewno przerażać, ale i tak przeczytać ją do końca”. I całkowicie się z tym zgadzam.
Historia kilkorga nieznajomych. Ludzi w różnym wieku, wykształconych i nie, wywodzących się z rożnych nizin społecznych. Ludzi, których los pokierował w rozmaitych kierunkach. Jednak w każdym z nich zostało zasiane ziarno grzechu, które kiełkując przybiera postać czystego zła.
Oto historia najmroczniejszych i najbardziej odrażających odmętów ludzkiego umysłu.
Sięgając po “Diabła wcielonego” spodziewałam się, że niewymagającego thrilleru, z małą domieszką grozy. Niewielka objętość i duża czcionka utwierdziły mnie w przekonaniu, że wpadłam na coś lekkiego. Ot, lekturka na dzień czy dwa.
Jakie było moje zaskoczenie gdy otrzymałam coś o WIELE bardziej wysublimowanego. Ustalmy jedno: to nie jest piękna opowieść! Nie ma tu barwnego języka, finezyjnych opisów czy cudownych, romantycznych happy endów. Zamiast tego są krew, flaki, odchody i brutalna, brzydka rzeczywistość. Donald Ray Pollock w przerażający sposób zagłębia się w ludzką psychikę, wyciągając z niej to co najgorsze i najobrzydliwsze.
Powieść wielokrotnie porusza tematykę religijną, przybierającą bardziej formę chorego fanatyzmu niż pokrzepiającej, pełnej nadziei wiary. Autor balansuje na granicy dobrego smaku, momentami nawet przekraczając dotąd utarte ścieżki. Dodatkowo klimatu nadaje umiejscowienie fabuły, która ma miejsce w latach 60-tych w Ohio. Autor przenosi nas do zaściankowych, małych miejscowości - często bardzo biednych - i niezwykle ograniczonych intelektualnie ludzi. Pokazuje jak łatwo oszukiwać i manipulować prostymi umysłami, gdzie zaatakować, aby zabolało najbardziej.
Jest to jedna z tych książek, które wywołują we mnie skrajne emocje. Z jednej strony jestem wzburzona, zgorszona i przerażona tym, do czego mógłby posunąć się człowiek w swoim niewyobrażalnym okrucieństwie… Z drugiej, z chorą fascynacją śledziłam losy bohaterów, byłam niezwykle ciekawa jak dalej potoczy się fabuła i… kto lub kiedy zginie! Kreacja postaci jest na mistrzowskim poziomie, a każdemu z nich inne chore fantazje chodziły po głowie.
Zdecydowanie nie jest to powieść dla młodzieży, moim zdaniem dolna granica wieku to 16 lat i nie niżej. Nie jest to powieść dla osób wrażliwych, o słabych nerwach lub bardzo wyczulonych na krzywdę innych. Chociaż nie było tutaj nad wyraz brutalnych opisów - których szczerze mówiąc zabrakło mi, aby w całości zrozumieć wizję autora - to wyobraźnia może robić swoje.
I tak jak wspomniałam, zabrakło mi momentami dodatkowych, nieco bogatszych opisów masakr do których dopuszczali się bohaterowie. Tak jakby obraz malarza nie został w pełni dokończony i gdzieniegdzie przebijały białe plamy. Nie zawsze rozumiałam co autor chciał przedstawić, a może nie miał do końca pomysłu.
Drugą rzeczą, która mnie jako czytelniczkę osobiście zirytowała, to fakt, że głównie kobiety były przedstawiane jako te głupie, naiwne, bezmyślne istoty, które chętnie rozkładały nogi przed każdym i wszędzie, wykonując polecenia jak dobrze wytresowany szczeniaczek. Nie było ani jednej kobiecej postaci, która grzeszyłaby chociaż odrobiną rozumu. I nawet ramy czasowe, w jakich została osadzona fabuła nie mogą tego usprawiedliwić.
Jednak patrząc na całokształt, jestem pod ogromnym wrażeniem kunsztu literackiego autora. Pisząc najprostszym językiem jakim tylko się da, odzierając powieść z wszelkiego piękna, ukazał mroczną podroż w psychikę człowieka i pokazał, w jaki sposób rodzi się niewyobrażalne zło. Nie każdy wrócił z tej wyprawy w jednym kawałku.
A zakończenie? Przekonajcie się sami!
Na łamach Washington Post napisano “Może cię odrzucać, szokować, a już na pewno przerażać, ale i tak przeczytać ją do końca”. I całkowicie się z tym zgadzam.
Historia kilkorga nieznajomych. Ludzi w różnym wieku, wykształconych i nie, wywodzących się z rożnych nizin społecznych. Ludzi, których los pokierował w rozmaitych kierunkach. Jednak w każdym z nich zostało zasiane...
2020-10-21
Zupełnie inny świat, inne realia, lecz natura ludzka ta sama
Dwie rasy toczące z sobą bój od pokoleń. Dzieci Nocy, tak zwani Tkacze, gatunek zrodzony z mroku i blasku księżyca, potrafiący przemierzać sny i kuć je według własnego uznania. O atramentowo ciemnej skórze i niezwykłych, srebrzystych włosach.
I drugi, wiernie służący Panu Światła. Stanowiące całkowite przeciwieństwo Kroczących wśród Snów, gatunek ludzi stworzonych ze światła, o delikatnej, jasnej skórze. I jednocześnie obdarzony potężną magią, która jest olbrzymią pokusą dla każdego Tkacza.
Sarune jest jednym z najbardziej oddanych sług, Pana Światła. Od lat gorliwie służy zakonowi poświęcając dnie na modlitwie i bezsprzecznie przestrzega wszystkich zakazów zakonu, wierząc, że pewnego dnia będzie jej dane wstąpić w szeregi Najwyższej, Arcykapłanki, i zajmie miejsce w jej świcie, Siostrach Jutrzenki.
Świetliści, chcąc ochronić siebie i ukryć swą moc przed Tkaczami, dla własnego bezpieczeństwa zmuszeni są do zażywania silnie uzależniającego środka, Insomnium. Kiedy w zakonie dochodzi do kilku wydarzeń, zaginięcia zielarki odpowiedzialnej za ważenie remedium oraz jednej z kapłanek, a wioskę niespodziewanie odwiedza Najwyższa wraz ze Siostrami Jutrzenki, Sarune postanawia wziąć sprawy we własne ręce i poznać najbardziej skrywane tajemnice jej ludu.
“Kiedyś nie baliśmy się pragnąć. “
Od pierwszych stron powieści jesteśmy wrzuceni w wir akcji, która zwinnie rozwija się i przeobraża, tak samo jak bohaterowie. Świat jaki zostaje nam przedstawiony jest niemal idealny, pełen wiary, nadziei i pewnej dziecięcej ufności. Im dalej brniemy w historie Saurne, tym powoli owy świat zostaje obdarty z ułudy i fałszu, a na wierzch wychodza niewygodne fakty.
Największa zmiana zachodzi w głównej bohaterce, która nie jest już tą samą młoda, naiwną akolitką, z jaką wyruszyliśmy w podróż.
Najmocniejsza stroną powieści jest fabuła. Przez cały czas byłam tak zaintrygowana losem głównych bohaterów i tym, co wydarzy się dalej, że nie miałam ochoty ani na chwile odrywać się od historii. Chociaż uczciwie muszę przyznać, że momentami czytało mi się dość ciężko i topornie. Nie czułam, że płynę lekko przez powieść, co jednak można śmiało zwalić na pierwsze przygody z pisaniem i zwalić na karb debiutu.
Chociaż, czekajcie. Może jednak najmocniejsza stroną “Czasu Niepogody” nie jest fabuła! A postać pewnego tajemniczego Tkacza, która dodaje ogrom uroku. Bez wątpienia jest to najciekawsza i najbardziej intrygująca postać, która skradła moje serducho!
Kreacja wszystkich bohaterów przemawia do mnie, choć niektórych polubiłam bardziej, innych mniej. Nie zabrakło również czarnych charakterów i łotrów, którym miało się ochotę spuścić manto.
Niestety nie obyło się bez błędów. Moje czujne oko marudy dojrzało kilka niedociągnięć czy luk w fabule, jednak w niczym nie przeszkodziły mi one w cieszeniu się powieścią, z którą spędziłam wspaniałe kilka dni!
“Czas Niepogody” to debiut zaskakujący i magiczny. Świat przedstawiony na kartach powieści pełen jest nieoczywistości i tajemnic, skrywając znacznie więcej niż na początku się wydaje. Historie Sarune śledziłam z ogromną przyjemnością i z żalem rozstałam się z głównymi bohaterami. Choć była to cudowna przygoda!
Zupełnie inny świat, inne realia, lecz natura ludzka ta sama
Dwie rasy toczące z sobą bój od pokoleń. Dzieci Nocy, tak zwani Tkacze, gatunek zrodzony z mroku i blasku księżyca, potrafiący przemierzać sny i kuć je według własnego uznania. O atramentowo ciemnej skórze i niezwykłych, srebrzystych włosach.
I drugi, wiernie służący Panu Światła. Stanowiące całkowite...
A więc wkroczmy w głąb lasu. Do świata Wilczych.
Burzowy Gniew (ale mówmy do niego Bury, będzie nam nieco bliższy) jest samotnikiem. A dokładniej mówiąc samotnym wilkiem bez stada.
Poznajemy go w dość… niesprzyjających okolicznościach. Gdy pobity prawie do nieprzytomności, brudny, zagłodzony i przemarznięty czeka na śmierć w lochach. W desperackiej próbie zachowania przytomności, postanawia przed śmiercią opowiedzieć swoje dzieje, jak zdobył i stracił wszystko.
“Wysłuchaj historii. Nie próbuj mnie zrozumieć i nigdy nie powtarzaj, tego co zrobiłem. Kiedy jej wysłuchasz, natychmiast zapomnij. Jeśli będziesz nosił ją w sobie, w końcu cię to zniszczy.”
Ten cytat przez całą książkę do mnie wracał. Po co opowiadać historię, od razu każąc o niej zapomnieć? Po co przekazywać dalej coś, co może kogoś zniszczyć? I przede wszystkim: JAK tego dokonać? Kliknąć przycisk “wymaż”, wyczyść przeglądarkę? A inna rzecz. “Nie powtarzaj”. Jeśli zapomnę o tym, to skąd mam wiedzieć, czego nie powtarzać?
Takie… masło maślane. I choć nie zacznę pozytywnym akcentem, książka jest pełna takich “smaczków”. Wrzucanie jednej informacji, aby później powiedzieć coś zupełnie sprzecznego. Np. Wilk X od prawie dwóch lat unika schwytania, dzięki czemu jest chwalony za umiejętności myśliwskie. Ale. Dosłownie parę zdań wcześniej była mowa, że jest wychudzony i przygłodzony. Mamy sprzeczność? Dalej. Ten sam Wilk X w dalszej części ratuje życie grupie dzięki swoim umiejętnościom polowania…
Choć językowo nie jest źle, rzuca się w oczy, że redakcję i korektę wykonała jedna osoba. Stylistycznie poszło nieźle i bardziej zwracałam uwagę na błędy logiczne.
Fabuła prowadzona jest na jednym poziomie bez porywających zwrotów akcji czy szaleńczych pościgów. Nie jest to zawiła historia, widać, że jest to raczej wstęp do czegoś większego. W końcu jest to zaledwie dwieście stron, więc siłą rzeczy za dużo nie mogło się zmieścić. Jednak miałam wrażenie, że wiele wątków nie zostało dokończonych lub wyjaśnionych, a historia potoczyła się dalej i nie pasowałoby, żeby do niektórych rzeczy powracać w kolejnych częściach. Przykład: w leśnym gaju czyha jakieś zło. Nie do końca wiemy co, nie do końca wiemy, dlaczego główny bohater dokarmia potwora. Jednak pewnego dnia postanawia go zabić. Ot tak. Dlaczego, jeśli ten nikogo nie krzywdzi? Dlaczego jest zły? Czym jest? (tutaj by pasował pewien gif, “I dont know”, gdzie facet w okularach siedzący na krześle macha głową i rękoma na wszystkie strony). Lub inny przykład: Bury zawiera pakt z diabłem. Po co, dlaczego, co z tego miał, jakie są konsekwencje… Nie wiem. A szkoda, bo sam wątek był na prawdę interesujący.
Bohaterowie. Są. Po prostu są. Nie przyczepię się, bo nie mam do czego. Ani mnie grzali, ani chłodzili. Chyba miała być tutaj jakaś chemia, lecz ja jej nie wyczułam. Raczej zobaczyłam efekt końcowy. Mierziło mnie tylko zwracanie się przez jednego z bohaterów do swojej partnerki per “mała dziewczynko”. Zdecydowanie BARDZO nie podobało mi się to określenie w stosunku do kochanki.
Wiecie. Ogólnie pewnie potraktowałabym tę książkę nieco łagodniej. Jednak wtrącenie w podziękowaniach “Mam nadzieję, że czytanie tej powieści było dla Ciebie przyjemnością i nabrałeś ochoty na dalszy ciąg historii. A jeśli nie spodobała się, to wiesz - nie kłopocz się z recenzją” zabrzmiało mi dziwnie.
…
…
Ok. Może to miał być żart, może to miało być śmieszne. Dla mnie jednak jest to po prostu…obraźliwe. Czy jeśli komuś nie spodobała się jakaś pozycja, to nie ma prawa się wypowiedzieć? Nie może powiedzieć, co było nie tak, co można poprawić, co można zrobić lepiej? Szczególnie w przypadku debiutanta. Jeśli zamykamy się całkowicie na krytykę… to po co w ogóle pisać?
Więc słowem krótkiego podsumowania. Czy była to zła książka? Oczywiście, że nie. Pomysł na fabułę jest, choć bardziej jako opowiadanie niż powieść , a z bohaterami miło spędziło się tę krótką podróż. Klimat powieści jest cudowny. Mroczny, tajemniczy, nie do końca wiemy z czym mamy do czynienia. Uwielbiam motyw wilków, szczególnie tych brutalnych i bardziej przypominajacych dzikie zwierzęta, niż rozumnych ludzi.
Nie sięgnęłam po gatunek czy tematykę, jakiej nie lubię... Nie jest to jednak pozycja bez wad. Porządna korekta oraz kilku porządnych beta-czytelników zapobiegłaby pojawieniu się większości z nich. Szczególnie powstałych luk i niedokończonych wątków. Natomiast zdanie w podziękowaniach… powaliło mnie na kolana. Nie rozumiem takiego podejścia i mam nadzieję, że nigdy nie zrozumiem.
A więc wkroczmy w głąb lasu. Do świata Wilczych.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBurzowy Gniew (ale mówmy do niego Bury, będzie nam nieco bliższy) jest samotnikiem. A dokładniej mówiąc samotnym wilkiem bez stada.
Poznajemy go w dość… niesprzyjających okolicznościach. Gdy pobity prawie do nieprzytomności, brudny, zagłodzony i przemarznięty czeka na śmierć w lochach. W desperackiej próbie zachowania...