-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński15
Biblioteczka
2024-01-11
2023-10-08
2023-06-27
2023-06-17
2020-06-18
2020-04-22
2020-04-05
2020-02-24
2019-08-17
Piotr jest żulem i to tym z prawie samego dna. Jednak nie zawsze tak było - miał normalne życie, ale kilka, wydawałoby się nic nie znaczących, zdarzeń doprowadziło, że dzień zaczyna i kończy piciem denaturatu (potocznie zwanego "dyktą"), a przy lepszych momentach najtańszej wódki.
"Z dna" to nie jest książka do poczytania w ciepłe letnie wieczory. Opowieść o codziennym życiu człowieka uzależnionego od alkoholu, bez szans na powrót do normalności zdecydowanie bardziej pasuje do ciemnej, jesiennej pory z deszczem za oknem. Historia tym mocniej oddziałuje na świadomość, kiedy w retrospekcjach ukazane jest poprzednie życie autora - własny dom, kochająca rodzina i pełna sukcesów kariera. A teraz wylądował w miejscu, gdzie przed snem wędrują po nim karaluchy. Miejsc takich jak opisane w książce jest w każdym mieście kilka - czasem to pojedyncze budynki, czasem całe kwartały zamieszkiwane przez ludzi wykluczonych społecznie. Ich życie w większości przebiega podobnie - nazbierać puszek, wyżebrać coś, od czasu do czasu jakaś drobna kradzież w supermarkecie, a za zebrane pieniądze kupić tyle alkoholu, aby nie zejść poniżej pewnego poziomu w organizmie - bo wtedy dopiero pojawiają się problemy. I w trakcie lektury tam gdzieś z tyłu głowy kołacze się - a jak ja bym skończył w takim wypadku? Czy dałbym radę ciągnąć taką egzystencję, czy może znalazłbym jednak w sobie odwagę, aby to przerwać - w końcu jest tyle mocnych gałęzi. Piotr tak trwał, ale odliczał dnie do zaplanowanego "samobója". Wszystko to poznajemy z pierwszej perspektywy, bo "Z dna" to opowieść autobiograficzna. Piotr Jastrzębski przeżył to, co opisał. Oprócz sposobów pozyskiwania pieniędzy czy opisu stosunków pomiędzy żulami przybliżył również szczegóły swojego pobytu w Monarze. I sama ta relacja pokazuje, że rygor jest tam większy niż w kompanii karnej, a jeszcze lepiej jest się wystrzegać pobytu na takim odwyku, bo można wrócić bogatszym o fachową wiedzę o nowych środkach odurzających.
Takie książki są potrzebne, bo mogą posłużyć za przestrogę przed zbyt swobodnym podejściem do alkoholu i lekceważeniem faktu, że ze szczytu droga w dół potrafi być bardzo stroma, a powrót na górę niemal niemożliwy.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Autorowi, a także Iwonie Niezgodzie, która zorganizowała akcję promocyjną.
https://czytalski.eu
Piotr jest żulem i to tym z prawie samego dna. Jednak nie zawsze tak było - miał normalne życie, ale kilka, wydawałoby się nic nie znaczących, zdarzeń doprowadziło, że dzień zaczyna i kończy piciem denaturatu (potocznie zwanego "dyktą"), a przy lepszych momentach najtańszej wódki.
"Z dna" to nie jest książka do poczytania w ciepłe letnie wieczory. Opowieść o codziennym...
2019-04-04
2017-12-29
2017-01-14
2016-11-13
2016-10-01
Tajemnica "Olbrzyma"
Tajemnice pozostałości po niemieckich lokalizacjach tworzonych w czasie drugiej wojny światowej do dnia dzisiejszego budzą zainteresowanie wszelkiej maści poszukiwaczy.
Jesień 1946 roku. Do małej miejscowości Głuszyca przyjeżdża Gustaw Zaremba. Oficjalnie ma podjąć pracę w miejscowej fabryce tekstylnej, nieoficjalnie ma do wykonania misję związaną z pozostałościami po niemieckiej budowli zwanej "RIESE". Zostaje aresztowany i zabity przez organa bezpieczeństwa. 45 lat później Laura Szeliga z ramienia Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu bada jego sprawę. Odkrywa, że ma z Zarembą wiele wspólnego.
Końcowy etap drugiej wojny światowej to czas kiedy Niemcy zaczęli sięgać po najbardziej desperackie środki mające na celu opóźnienie upadku III Rzeszy. W tym okresie powstał między innymi kompleks "Riese" - położony w pobliżu Wałbrzycha zespół podziemnych sztolni, korytarzy i pomieszczeń. Przy jego budowie pracowali jeńcy i więźniowie z obozów. Budowla nie została skończona i do dnia dzisiejszego nie zostało wyjaśnione jej przeznaczenie. Teorii na ten temat jest wiele - schron dla Hitlera, ośrodek badawczy "Wunderwaffe", itp.
Na tym braku wiedzy i przeświadczeniu, że zostały tam ukryte skarby autorka oparła koncepcję fabuły. Główny bohater zostaje wysłany z tajemniczą misją, nawiązuje kontakty i przez ten pryzmat pisarka pokazuje złożoność tego okresu. Okolice Gór Sowich przed wojną były terenami niemieckimi. Po kapitulacji III Rzeszy część osób, które uciekły przed Armią Czerwona, wróciła do swoich domów. W ramach przesiedleń trafiło też tam wielu Polaków, a nad tym wszystkich czuwała nowa władza, "ludowa" tylko z nazwy. Zaremba, choć i każda inna osoba, którą spotyka na swojej drodze, musi uważać na każde wypowiedziane słowo, gdyż jak się okazuje w takim państwie, jakim był PRL nie ma tajemnic. Tym bardziej, że sprawa podziemnych budowli budzi zainteresowanie ZSRR, więc organy bezpieczeństwa będą chciały się wykazać. Sposób prowadzenia przesłuchań przez UB jest pokazany z całością jego okrucieństwa - tortury, przemoc psychiczna i wykorzystywanie każdej okazji do pokazania, że według komunistów obywatel nie ma żadnych praw, a władza może wszystko. Pewnego wieczoru na kanale TVP3 emitowany był film "Jeden dzień w PRL". Pojawiały się w nim fragmenty listów, raportów milicyjnych, pamiętników i innych świadectw tamtych czasów. W połączeniu z lekturą "Riese" dało to naprawdę wstrząsającą mieszankę. I choć wiem, że obecny system nie jest idealny, to trzeba robić wszystko, aby nie wrócił ten poprzedni.
Interesujący jest również wątek bardziej współczesny. Śledztwo sędzi Szeligi, początkowo kolejne z rzędu, przekształca się w sprawę osobistą. Ciekawe jest również tło polityczne - początek lat dziewięćdziesiątych, walka na teczki po komunistach (która tak naprawdę trwa do dzisiaj), tworzenie się nowego ustroju. Nieco może zniechęcić wątek związany z osobistymi problemami Laury, ale nie przeważa on nad głównymi sprawami.
Spodobało mi się zakończenie książki. Rzadko kiedy autor decyduje się na takie posunięcie, więc tym bardziej przypadło mi to do gustu. Dodatkowo na samym końcu zawarto kilka informacji na temat pierwowzorów bohaterów książki i okolicy, która jest w niej opisywana.
Podsumowując - ciekawa lektura w tematyce historyczno-sensacyjnej. Widać, że autorka dobrze się czuje w takim gatunku, a że ma na swoim koncie jest kilka innych powieści, to chętnie sięgnę po nie.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Psychoskok.
http://czytalski.pl
Tajemnica "Olbrzyma"
Tajemnice pozostałości po niemieckich lokalizacjach tworzonych w czasie drugiej wojny światowej do dnia dzisiejszego budzą zainteresowanie wszelkiej maści poszukiwaczy.
Jesień 1946 roku. Do małej miejscowości Głuszyca przyjeżdża Gustaw Zaremba. Oficjalnie ma podjąć pracę w miejscowej fabryce tekstylnej, nieoficjalnie ma do wykonania misję związaną z...
W stawie w środku Łodzi zostaje znalezione ciało młodego mężczyzny. Śledztwem zajmuje się policyjny duet - Jakub Karski i Tomasz Mielczarek. Sposób w jaki zginał Patryk Karwecki wskazuje na przemyślane działanie. Tymczasem dziewczyna Tomka - Julia - chce poznać historię swojej rodziny, mimo że może ją to kosztować życie.
"Bigamista" to trzecia część łódzkiego cyklu Agnieszki Płoszaj i jako taką należy traktować tę książkę. Nie jest to samodzielna pozycja, gdyż sporo miejsca w niej zajmuje wątek Julii, który rozpoczął się w pierwszym tomie i jest tutaj dużo nawiązań i informacji, które zdradzają istotne elementy wydarzeń z wcześniejszych książek.
Osią fabuły jest śledztwo w sprawie śmierci Patryka Karweckiego. To co z początku wyglądało na błahy przypadek wkrótce przeradza się w zaskakujące dochodzenie, którego korzenie sięgają w zamierzchłą przeszłość - bo są przysięgi, których się nie łamie.
Sama zagadka kryminalna jest interesująca, ale to jest tylko mniej więcej połowa książki. Pozostałą część zajmuje wspomniany wcześniej wątek Julii oraz osobiste problemy obu głównych bohaterów. Do tego dochodzi jeszcze zamieszanie generowane przez siostrę Julii - Magdę oraz nowe porządki na komendzie. Ale to jeszcze nie koniec - pomiędzy rozdziałami znajdują się jeszcze przerywniki dziejące się w czasie II wojny światowej. Wszystko to powoduje, że książka jest w mojej opinii za długa i główny temat ciągle gdzieś znika przysłonięty mniej interesującymi rzeczami. A wspomniane elementy historyczne i tak pod koniec zostają streszczone - w tej postaci są dużo łatwiejsze do zrozumienia. Wnioskuję, że autorka w ten sposób chciała przybliżyć jedną z ciekawych postaci z historii Łodzi, ale zrobiła to tak naprawdę na dwa sposoby i ten krótszy był lepszy.
Książkę ratują głowni bohaterowie. Obaj policjanci to prawdziwi śledczy, którzy chcą odkryć prawdę, a nie odłożyć kolejną sprawę do teczki z byle jakim rozwiązaniem - choć Kuba Karski w pewnych chwilach zachowuje się niczym dzieciak, ale jego dziewczyna - Ginger - wcale nie postępuje dojrzalej. Ich sprawy sercowe dominują nad wątkami z życia osobistego Tomka i Julii, ale mogę to usprawiedliwić chęcią autorki do podkreślenia zmiany nastawienia Małeckiego po wydarzeniach na końcu książki.
Moja końcowa opinia jest niejednoznaczna - podobał mi się pomysł na intrygę, bo rzeczywiście krzywdy się długo pamięta oraz współpraca pomiędzy Karskim i Mielczarkiem ale w całej książce dzieje się tyle rzeczy na boku, że można się pogubić, a 600 stron to zdecydowanie za dużo.
https://czytalski.eu
W stawie w środku Łodzi zostaje znalezione ciało młodego mężczyzny. Śledztwem zajmuje się policyjny duet - Jakub Karski i Tomasz Mielczarek. Sposób w jaki zginał Patryk Karwecki wskazuje na przemyślane działanie. Tymczasem dziewczyna Tomka - Julia - chce poznać historię swojej rodziny, mimo że może ją to kosztować życie.
więcej Pokaż mimo to"Bigamista" to trzecia część łódzkiego cyklu...