-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1189
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać447
Biblioteczka
2015-03-22
Bywa,że się dłuży. Że irytuje rozwodzeniem się nad niczym. Być może brutalnie to brzmi, ale nad niczym. Prawda to, jeśli człowiek nasłuchał się już wiele razy takich opowieści.
A jednak człowiek taki siedzi i czyta, i walczy. A o co walczy?
O te nieustannie powracające fragmenty głębokiej mądrości; tego fragmentu- siekiery, co się wbija w stal naszych serc; tego fragmentu, co rozszerza nam źrenice i rodzi myśl ,,do diaska, znam to!"; wreszcie- tego fragmentu, co sprawia, że zrywamy się z łóżka, z krzesła, choćby i z siedzenia w wagonie, byleby go spisać, bo gdy się przełoży następną kartkę bez spisania, to człowiek ma wrażenie, jakby coś bezpowrotnie utracił.
I wyczekuje ich taki czytelnik bez tchnienia, jak echa pośród gór. I wie, że się nie zawiedzie, musi tylko przeczekać. Te kilka stron, to jedno czy kilka opisanych wydarzeń. Przeczeka. Myśliwski wiedział, że przeczeka.
Bywa,że się dłuży. Że irytuje rozwodzeniem się nad niczym. Być może brutalnie to brzmi, ale nad niczym. Prawda to, jeśli człowiek nasłuchał się już wiele razy takich opowieści.
A jednak człowiek taki siedzi i czyta, i walczy. A o co walczy?
O te nieustannie powracające fragmenty głębokiej mądrości; tego fragmentu- siekiery, co się wbija w stal naszych serc; tego...
Jestem rozczarowana tą książką. Męczyłam się z nią ponad dwa miesiące (!), a przecież nigdy nie byłam osobą, która tak powoli czyta książki. Mam kilka zarzutów wobec Dzikiej drogi... po pierwsze- owa ,,droga" średnio wydaje się człowiekowi ,,dzika"- jest raczej papierowa i nienamacalna, utkana z serii nic nie mówiących nazw poszczególnych miejsc, przez które bohaterka przechodziła. Zdarzają się opisy, owszem, ale na mój gust- nieczęsto no i nie są one jakoś specjalnie barwne. Rozumiem, że trasa była długa, toteż ciężko by było każde miejsce opisywać po kilka stron, bo wyszłoby z tego opasłe na tysiąc stron tomisko, ale! Autorka mogła darować czytelnikowi tę katorgę w postaci zalewu głowy strumieniem nazw, które najpewniej nawet rodowitym Amerykanom niewiele mówią. Były takie momenty, kiedy opuszczałam pewne wyrazy, zdania czy nawet większe fragmenty albo też czytałam je bez większej uwagi, bo po prostu byłam nimi okropnie znudzona! I nie odczuwałam z tego powodu jakiegoś dyskomfortu pt.:,,O nie! właśnie tracę coś cennego!", który dopada mnie, gdy tak zrobię, czytając naprawdę dobrą książkę. Druga sprawa- opis na okładce z tyłu (tak jak podtytuł książki czy przedmowa-wstęp autorki) usilnie próbuje czytelnikowi wmówić, jakoby była to wielka księga mądrości nabytej podczas bądź co bądź trudnej podróży życia. ,,Jak odnalazłam siebie", ,.nowa droga życiowa", ,,sens życia" blablabla... to wszystko sugeruje jakąś pasjonującą podróż wgłąb świadomości bohatera; podróż nie tyle w sensie dosłownym, co podróż mentalną, podróż filozoficzną. Sądziłam, że może jednak... może warto dać szansę tej książce, pomimo tych napuszonych tekstów... może jednak faktycznie jest wartościowa... Cóż, nic bardziej mylnego. Wszystkie te przemyślenia bohaterki-autorki wydają mi się mało błyskotliwe, utarte, banalne- bez urazy, ale takie farmazony mogą mi równie dobrze przyjść na myśl podczas spożywania obiadu czy siedzenia przed komputerem. Jeśli ktokolwiek szuka w tej książce czegoś przełomowego, takiego BAM!- wielkiego olśnienia, to moim skromnym zdaniem z pewnością się w tych poszukiwaniach zawiedzie. Niby bohaterka snuje jakieś dywagacje, wraca pamięcią do przeszłości, ale według mnie jest to boleśnie wręcz płytkie i nieprzekonujące. [SPOILER ALERT!] Pomijam fakt, że nie mogę zdzierżyć bohaterki za jej podejście do małżeństwa, wierności, jej użalanie się nad sobą oraz za to, że rozpacza nad utratą matki, a kompletnie nie obchodzi ją to, że zabiła własne dziecko. [KONIEC SPOILERU]. Na koniec postawię jeszcze jeden zarzut- autorka zmarnowała potężny potencjał takiej opowieści. Wyobraźcie sobie- Pacific Crest Trail, ponad 1700 kilometrów, samotność na szlaku jedynie od czasu do czasu przerywana pojedynczymi spotkaniami z ciekawymi ludźmi, cudowne lub zatrważające widoki i zdarzenia, zmienna pogoda, różnorodność, natura, ty i twoje myśli. Idealny materiał na książkę. Szkoda tylko, że zmarnowany, bezczelnie zmarnowany. ,,To nie jest literatura warta twojego czasu."- tak, Cheryl, masz rację. Chociaż w tym masz rację.
Jestem rozczarowana tą książką. Męczyłam się z nią ponad dwa miesiące (!), a przecież nigdy nie byłam osobą, która tak powoli czyta książki. Mam kilka zarzutów wobec Dzikiej drogi... po pierwsze- owa ,,droga" średnio wydaje się człowiekowi ,,dzika"- jest raczej papierowa i nienamacalna, utkana z serii nic nie mówiących nazw poszczególnych miejsc, przez które bohaterka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka niewątpliwie godna uwagi; mam nadzieję, że także pozostałe części utrzymane będą na podobnym poziomie. Nie mylą się ci, którzy powiadają, że to następczyni sagi Tolkienowskiej. Faktycznie, klimat Gry o Tron, choć oczywiście odmienny względem Trylogii, jest tak samo wyraźny i jakiś taki... epicki, zapewne rozumiecie o czym mowa. Przeczytałam bowiem wiele serii, których autorzy rościli sobie prawo do nazywania siebie następcami, spadkobiercami Tolkiena, mistrza fantasy, jednakże nie znalazłam w nich ,,tego czegoś", co pozwoliłoby mi się po sam czubek swego umysłu i wyobraźni zanurzyć się w fabule. Natomiast Gra o Tron z miejsca mnie ujęła. Swoją drogą, ciekawa jestem, ile razy George Martin plątał się i mylił przy tworzeniu tego kolosa (i reszty kolosów ultrakolosa zwanego Pieśnią Lodu i Ognia)- książka obfituje bowiem w mnogość szczegółów, faktów, fakcików, spekulacji, epizodów, retrospekcji i tak dalej, i tak dalej. Jestem pełna podziwu dla Martina, ale... jestem też totalnie na niego wpieniona. [SPOILER]I już nawet nie chodzi mi o Neda, bo od razu było wiadomo, że człowiek tak szlachetny nie może przeżyć w tak doborowym towarzystwie (co nie zmienia faktu, że jesteś potworem, Martin xD), ale chodzi mi o DROGO. BOŻE, BOGOWIE, DZIECI LASU, jakże to, Drogo? why, warum, dlaczego?! tak go uwielbiałam ;_; [KONIEC SPOILERU]. Także no, informacja dla tych, którzy chcą zacząć czytać Grę o Tron, a nie wiedzą, czy plotki o tym, jak arcydiabelny bywa Martin są prawdziwe: tak, Dżordż Ar Ar Martin to troll stulecia i ukatrupi niemalże każdą ulubioną przez czytelników postać :D
Książka niewątpliwie godna uwagi; mam nadzieję, że także pozostałe części utrzymane będą na podobnym poziomie. Nie mylą się ci, którzy powiadają, że to następczyni sagi Tolkienowskiej. Faktycznie, klimat Gry o Tron, choć oczywiście odmienny względem Trylogii, jest tak samo wyraźny i jakiś taki... epicki, zapewne rozumiecie o czym mowa. Przeczytałam bowiem wiele serii,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to