-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
http://florareadsbooks.blogspot.com/2019/07/recenzja-omen.html
"Szatan ma ludzkie oblicze"
"David Seltzer to scenarzysta horroru "Omen", wpisującego się obecnie w kanon filmowej klasyki grozy. Dzieło Richarda Donnera z 1976 r. doczekało się ogromnego szumu medialnego i kilku kontynuacji, tym samym jeszcze bardziej popularyzując fabuły z okultystycznymi wątkami, do których fenomenu przyczynił się też m.in. mający premierę trzy lata wcześniej "Egzorcysta". Doborowa obsada, plotki o związanym z filmem fatum i rewelacyjna muzyka przyniosły dziełu o antychryście ogromne dochody i liczne nagrody. Na kanwie swojego scenariusza Seltzer napisał również powieść, rozszerzającą znane z filmu wątki. Przybliżenia jej polskiemu czytelnikowi podjęło się wydawnictwo Vesper, okraszając przy tym treść genialną oprawą graficzną, czarno-białymi, niezwykle klimatycznymi ilustracjami autorstwa Krzystofa Wrońskiego, przyciągającą wzrok, utrzymaną w ognistych barwach okładką Dawida Boldysa ze Shred Perspectives Works i posłowiem Mateusza Zimmermana. Jako wielka miłośniczka filmu byłam bardzo ciekawa dokładniejszej wersji historii o diabolicznym dziecku i jego rodzinie oraz miałam nadzieję, że spodoba mi się co najmniej tak mocno, jak i jej kinowa wersja.
"Omen" przedstawia losy bogatej, zaangażowanej w politykę rodziny. Kariera Jeremy'ego Thorna, pełniącego funkcję ambasadora USA w Wielkiej Brytanii, cały czas się rozwija, przy czym nie słabnie jednak jego miłość do chorowitej żony, Katherine, od lat popadającej na stany depresyjne. To dla niej Jeremy postanowił skłamać i ukryć prawdę o ich zmarłym potomku, bowiem ta od dłuższego czasu rozpaczliwie pragnęła dziecka. Zamiast niego niczego nieświadoma kobieta wychowuje więc zabraną ze szpitala sierotę, która oczarowuje wyglądem, ale wkrótce zaczyna niepokoić zachowaniem i dziwnymi, brutalnymi wydarzeniami, w jakie zdaje się być zamieszana. W opiece nad synem pomaga jej też w końcu ekscentryczna opiekunka. Ma od niej lepszy kontakt z małym Damien'em i często zachowuje się niecodziennie, szybko wzbudzając w pani Thorn zazdrość i podejrzenia służby. Z biegiem czasu sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna i mrozi krew w żyłach, a zamieszana w nią jest pewna satanistyczna sekta.
Bohaterowie powieści Seltzera to grono zróżnicowane charakterologicznie i przyciągające uwagę. Miłość państwa Thorn opiera się trochę na kontraście między zrównoważeniem i ambicją Jeremy'ego a kruchą psychicznie, będącą niejako w tle męża, Katherine. Wzajemnie się uzupełniają i wspierają, w ich życiu osobistym nie brakuje dylematów i problemów. W odróżnieniu od filmowej wersji historii, diabelski Damien znajduje się tu bardziej w tle opowieści, w której prym wiedzie małżeństwo, ich relacje oraz reakcje na niepokojące zachowanie dziecka. Z postaci drugoplanowych wyróżnić mogę zwłaszcza kreację opiekunki antychrysta, ponieważ jest bardzo wyrazista i faktycznie niepokoi, a reszta jest moim zdaniem mniej istotna dla tworzenia klimatu opowieści. Dialogi nie zawodzą i nie nudzą, niejednokrotnie popychając akcję do przodu bądź podsumowując pewien etap życia bohaterów.
Podczas czytania książki Davida Seltzera mogłam przypomnieć sobie wiele wydarzeń z filmu i poznać ich szerszy kontekst. Czuć, że powieść powstała na bazie scenariusza, ponieważ została napisana dość zwięźle, ale bardzo synestezyjnie, obrazowo i przejmująco. Fabuła wciąga, praktycznie nie pozwalając odbiorcy na wytchnienie, obfituje w dramatyczne sceny, nagłe zwroty akcji, biblijne nawiązania i demoniczny klimat. Prawie każdy fragment zdaje się mieć znaczenie dla przebiegu zdarzeń, które można interpretować w mniej lub bardziej nadnaturalny sposób, przez co całość oscyluje między thrillerem a horrorem. Genialnym dodatkiem jest kilkunastostronicowe posłowie Zimmermana, wyjaśniające szczegóły powstania filmu i zawarte w nim odwołania do ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej w USA oraz krótkie posłowie samego autora kultowego dzieła, zawierające refleksję nad rolą stworzonej przez niego historii w kulturze.
"Omen" to niesamowicie wciągająca, sensualna, demoniczna powieść, która stanowi rewelacyjne rozwinięcie scenariusza Seltzera. Powinna przypaść do gustu każdemu miłośnikowi tego filmu i nastrojowych, pełnych akcji powieści grozy z okultystycznymi wątkami. Sama z pewnością do niej wrócę, choćby po to, żeby ponownie wczuć się w tak klimatyczną i niepokojącą historię.
Moja ocena:
5+, 9/10"
CAŁA RECENZJA NA:
http://florareadsbooks.blogspot.com/2019/07/recenzja-omen.html
http://florareadsbooks.blogspot.com/2019/07/recenzja-omen.html
"Szatan ma ludzkie oblicze"
"David Seltzer to scenarzysta horroru "Omen", wpisującego się obecnie w kanon filmowej klasyki grozy. Dzieło Richarda Donnera z 1976 r. doczekało się ogromnego szumu medialnego i kilku kontynuacji, tym samym jeszcze bardziej popularyzując fabuły z okultystycznymi wątkami, do...
2016
"Arcydzieło życia
"Portret Doriana Graya" to piąte dzieło irlandzkiego filologa klasycznego, poety i dramatopisarza - Oscara Wilde’a, przedstawiciela estetyzmu, za życia słynącego ze swojego biseksualizmu, licznych skandali i kontrowersyjnych poglądów. Jego jedyna opublikowana powieść została uznana za gorszącą i demoralizującą, zmuszając go do dokonania licznych poprawek i złagodzenia fragmentów odnoszących się do mocno potępianego wówczas homoseksualizmu. Dziś jest uznawana za klasykę literatury grozy, doczekała się ekranizacji, ma wielu wielbicieli i wciąż wywiera wpływ na nowe rzesze twórców. Nic dziwnego więc, że sięgając po nią i znając te fakty, spodziewałam się przeczytać oryginalne i pasjonujące arcydzieło, które całkowicie mnie pochłonie i sprawi, że chętnie będę do niego wracać. Bardzo pozytywne wrażenie wywarła na mnie już sama zapowiedź i piękna oprawa graficzna książki. Miałam nadzieję, że treść spełni moje wymagania z nawiązką. Co otrzymałam? Czy powieść Oscara Wilde'a to rzeczywiście tak doskonała i fascynująca lektura?
"Portret Doriana Graya" to historia niezwykle urodziwego i zamożnego młodzieńca, który odziedziczył wielką fortunę. Do pewnego momentu Dorian Gray nie zdaje sobie sprawy ze swojej zniewalającej atrakcyjności. Jest niewinny i uczciwy, krąży o nim bardzo dobra opinia. Niestety, kiedy Bazyli Hallward - uwielbiający go malarz, maluje jego portret, zapoznaje go z Henrykiem Wottonem. Ten bez ogródek zaczyna mu opowiadać swoją życiową filozofię, oczarowuje go fascynującymi słowami i z czasem nakłania do kierowania się w życiu ideami dandyzmu - bezwzględnego uwielbienia piękna oraz hedonizmu. Gray, spoglądając na przedstawiający go obraz, zmienia się niemal całkowicie. Zaczyna zdawać sobie sprawę ze swojego zewnętrznego piękna i wypowiada życzenie dotyczące zatrzymania wiecznej młodości. Hołduje wszystkim swoim żądzom, nieustannie szukając coraz to bardziej ekstrawaganckich przyjemności i wykorzystując swój zewnętrzny urok do niecnych celów oraz przekrętów, świetnie manipulując otaczającymi go ludźmi. Nie zważa wagi na konwenanse, prawo, zasady moralne. Dopuszcza się coraz to bardziej okrutnych czynów, zachowując przy tym swój zewnętrzny powab. Do czego posunie się Dorian Gray? Dlaczego zachowuje młodość? Czy kiedyś poniesie konsekwencje swoich działań? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania - zapoznajcie się z powieścią Oscara Wilde'a.
Bohaterowie dzieła Wilde'a to zróżnicowane i intrygujące, świetnie wykreowane, złożone charakterologicznie grono. Trudno znaleźć tu jednoznacznie dobre bądź złe postacie, może poza praktycznie nieskazitelnymi wybrankami Graya - intrygującymi go swym zewnętrznym i wewnętrznym pięknem, choć raczej krótko przez niego cenionymi. Sam Dorian Gray to bez wątpienia postać najciekawsza i przeżywająca wewnętrzną przemianę, opisana w bardzo intrygujący sposób. Pod wpływem Henryka zmienia swoje priorytety, staje się bezwzględny i okrutny. Jego narcystyczna i hedonistyczna postawa wspaniale kontrastuje z niewinnym, niepodlegającym wpływowi czasu wyglądem. Kolejnym intrygującym bohaterem jest lord Henryk Wotton - cyniczny dekadent, inteligentny manipulator, który wywiera bardzo silny wpływ na swoich znajomych, a Graya traktuje wręcz jako ciekawy obiekt badawczy, traktując jego życie jako dzieło sztuki i kusząc go nieznanymi mu wcześniej przyjemnościami.
"Portret Doriana Graya" to powieść gotycka, czarująca subtelnym klimatem grozy i tragedią człowieka, który zatraca własną duszę na rzecz powierzchowności i zmysłowych przyjemności. Jest pełna filozofii, przemyśleń na tematy egzystencjalne, misternych zbrodni i tajemnic. Podejmuje wątek "sztuki dla sztuki", podkreśla rolę artyzmu i odbioru piękna. Pokazuje, jak wiele granic moralnych potrafi przekroczyć człowiek, by zachować władzę, młodość i atrakcyjność, a także, że pozory często mylą. Odnosi się do życia i przekonań samego Wilde'a, delikatnie nawiązuje do jego homoseksualnych skłonności. Choć obecnie nie wzbudza już takich kontrowersji, wciąż wywyołuje wiele intensywnych emocji. To ponadczasowa, niezwykła opowieść.
Język powieści jest kunsztowny, ale zrozumiały. Obcojęzyczne zwroty zostały przetłumaczone w przypisach, dzięki czemu czytelnik nie ma żadnego problemu z odbiorem treści. Akcja toczy się dość szybkim tempem. Wspaniałe, sugestywne, misterne opisy oddziałują na zmysły i uprzyjemniają lekturę. Książkę wzbogacają klimatyczne ilustracje autorstwa Henry'ego Westona Keena, secesyjnego artysty oraz posłowie napisane przez Tomasza Kaliściaka (literaturoznawcę), zawierające wiele intrygujących informacji odnoszących się do twórczości i życia Oscara Wilde'a.
"Portret Doriana Graya" to świetna, przejmująca, klimatyczna powieść, którą można by czytać oraz cytować dniami i nocami, wciąż znajdując w niej intrygujące przemyślenia. Spełniła moje wymagania, z pewnością jeszcze nieraz do niej wrócę.
(...)"
CAŁA RECENZJA NA:
http://florareadsbooks.blogspot.com/2016/05/recenzja-portret-doriana-graya.html
"Arcydzieło życia
"Portret Doriana Graya" to piąte dzieło irlandzkiego filologa klasycznego, poety i dramatopisarza - Oscara Wilde’a, przedstawiciela estetyzmu, za życia słynącego ze swojego biseksualizmu, licznych skandali i kontrowersyjnych poglądów. Jego jedyna opublikowana powieść została uznana za gorszącą i demoralizującą, zmuszając go do dokonania licznych poprawek...
2016
"Młot, żelazo i walka"
"Angus Watson to dziennikarz, którego debiutancki „Czas Żelaza”, pierwszy tom trylogii o tym samym tytule, szybko zdobył uznanie czytelników i recenzentów, również w Polsce. Pomysł osadzenia akcji w czasach, gdy Rzymianie próbowali podbić Brytanię wydał mi się intrygujący, podobnie jak opis oraz okładka książki, zapowiadające klimatyczną, pełną akcji oraz brutalnych, naturalistycznych scen lekturę. Bardzo cenię sobie w literaturze historyczne nawiązania okraszone dużą ilością brutalnych pojedynków i fantastycznych elementów. Miałam nadzieję, że powieść Watsona spełni moje wymagania i dostarczy mi świetnej, surowej, emocjonującej rozrywki. Co zastałam? Czy treść debiutu literackiego Angusa Watsona wywarła na mnie równie pozytywne wrażenie jak jej oprawa i zasłużyła na swoją popularność?
(...) DALSZY CIĄG RECENZJI NA: http://polacyniegesi.qs.pl/recenzja-czas-zelaza-angus-watson/
Polecam: miłośnikom fascynujących, krwawych, pełnych nieprzewidywalnej akcji i surowego klimatu powieści fantastycznych.
Nie polecam: odbiorcom przewrażliwionym na punkcie wulgaryzmów i brutalnych, naturalistycznych scen walki. "
http://florareadsbooks.blogspot.com/2016/04/recenzja-czas-zelaza.html
CAŁA RECENZJA NA: http://polacyniegesi.qs.pl/recenzja-czas-zelaza-angus-watson/
"Młot, żelazo i walka"
"Angus Watson to dziennikarz, którego debiutancki „Czas Żelaza”, pierwszy tom trylogii o tym samym tytule, szybko zdobył uznanie czytelników i recenzentów, również w Polsce. Pomysł osadzenia akcji w czasach, gdy Rzymianie próbowali podbić Brytanię wydał mi się intrygujący, podobnie jak opis oraz okładka książki, zapowiadające klimatyczną, pełną...
2016
"Dramat wymierającej natury"
"John Brunner to brytyjski pisarz science fiction, zdobywca Nagrody Hugo, autor wielu uznanych powieści, wśród których aż trzy pozycje ukazały się w Polsce nakładem wydawnictwa MAG: „Wszyscy na Zanzibarze”, „Na fali szoku” i „Ślepe stado”. Sięgając po książkę Brunnera, miałam nadzieję, że jej treść dorówna mocnej, klimatycznej okładce Dark Crayon. Przedstawiona na grafice czaszka nastawiła mnie na tragiczną, turpistyczną historię, która ukaże przyszłość w sposób bezkompromisowy, naturalistyczny, przejmujący i wiarygodny. W końcu pewne skutki wieloletniego niszczenia środowiska przez człowieka są widoczne już dzisiaj i dość często zbierają swoje krwawe żniwa, powodując liczne choroby i klęski. Wizja apokalipsy zrodzonej z eksploatacyjnych działań ludzi zdawała mi się więc prawdopodobna i byłam bardzo ciekawa, w jaki sposób opisze ją twórca „Ślepego stada”. Co otrzymałam? Jakie wrażenie wywarła na mnie powieść Brunnera? Czy spełniła moje oczekiwania?
Akcja „Ślepego stada” rozgrywa się głównie w Stanach Zjednoczonych. Środowisko jest skażone, w powszechnym użytku są maski filtracyjne. Bez nich nie można normalnie funkcjonować. Żywność przeważnie zawiera szkodliwe substancje, ziemia rodzi coraz mniej obfite plony, ludzkość choruje. Rozwijają się epidemie, które podtrzymują panikę, służby coraz gorzej radzą sobie z wypełnianiem społecznych obowiązków i opanowywaniem coraz to częstszych zamieszek. Trainiści, ekologiczna sekta opierająca swoje założenia na koncepcji Austina Traina, naukowca wieszczącego rychłą zagładę, mają coraz więcej wyznawców podejmujących liczne ataki o charakterze terrorystycznym i nie tylko. Przedsiębiorcy wciąż używają sporych ilości środków chemicznych i wykorzystują większość okazji do skumulowania kapitału, przyczyniając się tym do śmierci wielu niewinnych osób. Media nieustannie poszukują sensacji i w celach zarobkowych korzystają z pomocy sponsorów, którzy do potencjalnie zdrowej żywności dodają niebezpiecznych chemikaliów. Gdzie ukrywa się Train, prawdopodobny sprawca zamieszania związanego z sektą? Jakie jeszcze przypadłości nękają ludzi żyjących w tak ciężkich warunkach? Czy władzom uda się w końcu jakoś zapanować nad zaistniałą sytuacją? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania – zapoznajcie się z powieścią Johna Brunnera.
++W „Ślepym stadzie” jest bardzo wielu bohaterów, którzy zazwyczaj pełnią w fabule role poboczne. Główna postać, Austin Train, została przedstawiona dość oszczędnie i zagadkowo, choć oryginalnie i wyraziście. W historii stworzonej przez Brunnera najważniejszy zdaje się być przekaz, a ludzie są niejako pionkami w grze – głuchą, ślepą masą poddaną woli bogatych osobistości i dużych przedsiębiorstw. John Brunner zwraca uwagę na pewną naiwność osób żyjących w takich warunkach, które do pewnego momentu wręcz nie chcą sobie zdawać sprawy z tragicznej sytuacji, w jakiej się znalazły. Podkreśla rolę autorytetów, za jakimi podążają niczego nieświadome zbiorowości. Nakreśla bardzo ponury, acz realistyczny i naturalistyczny obraz przyszłości – wszechobecnej choroby, brudu, nędzy i rozkładu – spowodowany bezrefleksyjną działalnością człowieka i nieustanną, często wręcz niepotrzebną ingerencją w naturę. Nie oszczędza odbiorcy, przedstawiając mu makabryczne opisy i wiarygodne przyczyny stopniowego wymierania ludzkości.
Dystopia wykreowana przez Brunnera jest wielowątkowa i wstrząsająca. Zawarte w powieści liczne wycinki artykułów z lokalnych gazet i innych mediów tej okrutnej rzeczywistości charakteryzują się bardzo mocnym przekazem. Dialogi są świetne, bardzo dynamiczne, emocjonujące; rozmowy między bohaterami to często krytyczne komentarze do dramatycznej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Posępna, pesymistyczna wizja apokalipsy zrodzonej z nadmiernie wyeksploatowanego środowiska gra na emocjach czytelnika, szczegółowo przedstawiając możliwe konsekwencje dalszego postępu przemysłu. „Ślepe stado” bazuje na podstawowych lękach i potrzebach każdego człowieka, nie szczędzi odbiorcy gorszących scen i zjawisk. Potępia nadmierny konsumpcjonizm i bierność, zmuszając do refleksji. Książka jest bardzo klimatyczna, ponura, wywołuje odczucie niepokoju.
„Ślepe stado” to dramatyczna, misternie wykreowana powieść, którą z pewnością zapamiętam. Choć wymaga sporej uwagi ze strony odbiorcy, bardzo możliwe, że kiedyś do niej powrócę.
(...)"
CAŁA RECENZJA NA:
http://literatura.bestiariusz.pl/ksiazki/recenzje/3091/dramat-wymierajacej-natury-recenzja-ksiazki-slepe-stado
http://florareadsbooks.blogspot.com/2016/04/recenzja-slepe-stado.html
"Dramat wymierającej natury"
"John Brunner to brytyjski pisarz science fiction, zdobywca Nagrody Hugo, autor wielu uznanych powieści, wśród których aż trzy pozycje ukazały się w Polsce nakładem wydawnictwa MAG: „Wszyscy na Zanzibarze”, „Na fali szoku” i „Ślepe stado”. Sięgając po książkę Brunnera, miałam nadzieję, że jej treść dorówna mocnej, klimatycznej okładce Dark...
2016
"Seryjny samobójca, Licho i różowy królik"
"Marta Kisiel to pisarka, która debiutowała w magazynie internetowym "Fahrenheit". Jej późniejsze opowiadania pojawiły się w "Science Fiction. Fantasy i Horror" oraz antologiach "Kochali się, że strach" i "Nawiedziny". Jest autorką powieści "Dożywocie" oraz "Nomen omen". Od dawna planowałam zapoznać się z jej twórczością, zwłaszcza że słyszałam o niej wiele dobrego. Szczególnie przyciągały mnie rekomendacje recenzentów wspominających dużą ilość ciętego, niebanalnego humoru. Nie ukrywam też, że okładka "Dożywocia" wprawiła mnie w zachwyt, a zawarta na niej postać wzbudziła pozytywne skojarzenia z Edgarem Allanem Poe, jednym z moich ulubionych pisarzy grozy. Miałam nadzieję, że ten entuzjazm nie osłabnie w trakcie zapoznawania się z treścią. Liczyłam na sporą ilość groteskowych, humorystycznych i przewrotnych scen oraz dialogów z odniesieniami do literatury romantycznej i dekadenckiego sposobu bycia. Co zastałam? Czy dzieło Kisiel potwierdziło moje przypuszczenia i okazało się świetnym poprawiaczem nastroju?
Fabuła "Dożywocia" koncentruje się na wydarzeniach związanych z pobytem spadkobiercy i pisarza Konrada Romańczuka, w Lichotce, starej, gotyckiej posiadłości z wieżyczką. Początkowo szczęśliwy właściciel domu doznaje niemałego szoku, gdy poznaje jego nietypowych lokatorów: uczulonego na własne pierze anioła, wiecznie nieszczęśliwego ducha panicza Szczęsnego, stwora posiadającego osiem macek, cztery utopce oraz Zmorę - charakterną kotkę. Musi on przywyknąć do położonego na odludziu miejsca, problemów nietypowych istot, a przy okazji chce w spokoju napisać książkę, co w zaistniałych warunkach jest dość trudne do wykonania. Jakby tego było mało, paranormalni domownicy przyciągają do siebie coraz to nowsze kłopoty, które często kończą się nieprzyjemnymi, fizycznymi urazami wszelkiego rodzaju. Zjawa nieustannie się w kimś podkochuje, utrudniając tym życie zarówno swoim wybrankom, jak i znoszącemu jej biadolenia Konradowi. Czy Konrad Romańczuk przywyknie do współlokatorów? Jeżeli chcecie zapoznać się z tą ekscentryczną gromadą - sięgnijcie po powieść Marty Kisiel.
Postacie "Dożywocia" to m.in. groteskowe stwory radzące sobie z gotowaniem i funkcjonowaniem w dość normalnych warunkach. Ich nietypowe zachowania i problemy bawią i napędzają akcję. Duch panicza Szczęsnego jest karykaturalnym, inspirującym się postacią Wertera, wiecznie nadąsanym, nieszczęśliwie zakochanym, pochłoniętym manią tworzenia poezji, kompletnie odrealnionym od współczesności romantykiem. Jego monologi wewnętrzne i przemyślenia związane z planowaniem pośmiertnego samobójstwa w imię wyśnionego uczucia świetnie kontrastują z poglądami i osobowością Konrada, prozaika i realisty. Ten z kolei poprawia humor swoimi reakcjami na wybryki lekkomyślnych istot i koniecznością dostosowania się do nowej sytuacji. Grono bohaterów świetnie uzupełniają niechciani goście, materialistycznie nastawiona do życia agentka Romańczuka, wredny i niebezpieczny królik oraz natrętne fanki twórczości pisarza.
Powieść Marty Kisiel jest pełna satyry, przewrotnych dialogów, humorystycznych scen, które nawiązują m.in. do słynnych literackich bohaterów dekadentyzmu i wizerunku poety przeklętego. To zabawne, poprawiające nastrój fantasy, charakteryzujące się lekkością, mnóstwem nieprzewidywalnej akcji oraz czarnym humorem (ale raczej w delikatnej odsłonie). Barwny, żywy i zróżnicowany język, jakim posługuje się autorka oraz trzecioosobowa narracja umilają czytelnikowi lekturę. Sprawiają, że książkę wręcz się pochłania. Klimatyczna, gotycka posiadłość stanowi świetne miejsce dla rozgrywających się wydarzeń, dodając całości charakteru i uroku.
"Dożywocie" to genialny poprawiacz nastroju, zwłaszcza dla wielbicieli groteski i literatury epoki romantyzmu. Bardzo miło wspominam tę książkę, z pewnością kiedyś do niej wrócę. Mam nadzieję, że pozostałe dzieła Marty Kisiel będą przynajmniej w połowie tak fantastyczne, bo mam zamiar się z nimi zapoznać.
(...)"
CAŁA RECENZJA NA:
http://florareadsbooks.blogspot.com/2016/03/recenzja-dozywocie.html
"Seryjny samobójca, Licho i różowy królik"
"Marta Kisiel to pisarka, która debiutowała w magazynie internetowym "Fahrenheit". Jej późniejsze opowiadania pojawiły się w "Science Fiction. Fantasy i Horror" oraz antologiach "Kochali się, że strach" i "Nawiedziny". Jest autorką powieści "Dożywocie" oraz "Nomen omen". Od dawna planowałam zapoznać się z jej twórczością,...
2015-10
"Gdy przepowiednia staje się rzeczywistością"
"Nieśmiertelni z Meluhy" to pierwszy tom "Trylogii Śiwy" - serii autorstwa Amisha Tripathi, międzynarodowy bestseller i zarazem moje pierwsze spotkanie z indyjską literaturą fantasy. Już przeglądając jej pierwsze zapowiedzi zwróciłam uwagę na dość rzadko spotykane w fantastyce nawiązanie do mitologii starożytnych Indii, które bardzo mnie zaintrygowało. Obiecujący trailer i świetna okładka również przyczyniły się do tego, że z przyjemnością i dość wysokimi oczekiwaniami rozpoczęłam lekturę. Miałam nadzieję, że i mnie poniesie epicki klimat historii rozgrywającej się niemalże 2000 lat p.n.e, a tytuł "pierwszej gwiazdy indyjskiej literatury popularnej", jakim został okrzyknięty jej autor, okaże się w pełni uzasadniony. Obawiałam się natomiast tego, że ze względów różnic kulturowych będę mogła napotkać problemy ze zrozumieniem niektórych zwyczajów i zachowań napotkanych w książce postaci, etnicznych obrzędów oraz specyficznej, południowoazjatyckiej mentalności. Co zastałam? Czy moje przypuszczenia i obawy się potwierdziły?
Fabuła pierwszego tomu "Trylogii Śiwy" osadzona jest w 1900 r. p.n.e., w niezwykłej krainie zwanej Meluhą. Choć jej mieszkańcy (Meluhanie) żyją znacznie dłużej i w lepszych warunkach niż sąsiadujące społeczności, zmagają się z licznymi atakami z ich strony. Tamci mają przewagę liczebną oraz kontakty z przerażającymi Nagami - zdeformowanymi, okrutnymi wojownikami. Jakby tego było mało, pozornie idealna cywilizacja napotyka również problemy związane z niesprawiedliwością społeczną. Nadziei wypatrują w przybyciu legendarnego Nilkantha - bohatera, który przezwycięży wszelkie zło i zapewni im dobrobyt. Pewnego dnia do Meluhan przybywa ranny Śiwa. Miejscowa ludność szybko rozpoczyna postrzegać w nim wyczekiwanego zbawiciela, natomiast sam sprawca zamieszania nie jest co do tego przekonany. Z czasem zaczyna jednak odkrywać zasady i zwyczaje rządzące ich społeczeństwem. Poznaje władcę oraz królewską córkę - Sati. Angażuje się w miejscową politykę, zaznajamia się z jej tradycjami, dobrymi, jak i kulejącymi aspektami systemu, w którym funkcjonują. Czy Śiwa rzeczywiście jest zbawcą Meluhan? Jak potoczą się jego losy? I jakie znacznie odegra tu Sati? Jeżeli intrygują Was odpowiedzi na te pytania - zapoznajcie się z "Nieśmiertelnymi z Meluhy".
Śiwa to intrygujący, budzący sympatię odbiorcy bohater, któremu dość blisko jednak do stereotypowego herosa bądź postaci kreowanych w baśniach i legendach - jest nieco zbyt wyidealizowany, wszechmocny i niemalże wszyscy automatycznie uznają go za autorytet, przez co czytelnik może miejscami uznać jego zachowanie za nużące bądź przewidywalne. Pomimo lekko patetycznej kreacji, sylwetka odważnego przybysza, który musi odnaleźć się w nowej, nieprzewidywalnej sytuacji bardzo przypadła mi do gustu. Pozostałe postaci to grono bardzo różnorodne i niebanalne, choć wyraźnie słabiej zarysowane. Jedną z największych zalet powieści jest ukazanie nierówności społecznych panujących w potencjalnie idealnym systemie, wplecione w historię rozważania natury filozoficznej, dylematy moralne, nawiązania do indyjskiej mentalności i religii. Intrygujące było również ukazanie licznych problemów z różnych perspektyw - odwołujących się zarówno do racjonalnych, jak i metafizycznych argumentów. Można więc powiedzieć, że siłą przedstawionej przez Amisha historii jest ukazanie dualizmu natury, obalenie pewnych stereotypów tyczących się postrzegania innych ludzi, podkreślenie tego, że nic nie jest czarno-białe. Fragmenty rozważań na podobne tematy zostały jednak bardzo lekko wplecione w wartką akcję i epicką, prowadzoną z rozmachem opowieść przypominającą nowoczesną, wartościową baśń dla dorosłych.
Fabuła "Nieśmiertelnych z Meluhy" jest niezwykle intrygująca, epicka i wciągająca. Mogłaby stanowić podstawę do powstania dobrego filmu. Klimat książki kojarzył mi się nieco z tym znanym mi z "Baśni tysiąca i jednej nocy". W powieści nie ma magii bądź fantastycznych stworzeń, ale zdecydowanie nie stanowi to wadę, bo same społeczeństwa, ich walki, systemy gospodarczo-polityczne i technologiczne rozwiązania są opisane w wystarczający, imponujący i zajmujący uwagę odbiorcy sposób. Plusem są również nawiązania do zwyczajów, specyficznych zachowań, strojów i tradycji Indii, dzięki którym można częściową odczuć orientalizm historii i wczuć się w charakterystykę opisywanych przez Amisha terenów oraz kulturę zamieszkujących ją osób. Język autora jest prosty, przyjemny i malowniczy. Akcja toczy się prędko, wciągając czytelnika w wir licznych konfliktów, w których znaczną rolę musi odegrać Śiwa. Pojawia się również ciekawy, nieirytujący wątek romantyczny i sporo wydarzeń powiązanych z odkrywaniem świata Meluhan przez przybysza. Moje wcześniejsze obawy co do trudności ze zrozumieniem pewnych wątków bądź nazw na szczęście się nie potwierdziły, ponieważ nie ma ich aż tak dużo, a w dodatku na końcu książki został umieszczony słownik wyjaśniający znaczenie obcych określeń.
Pierwszy tom stworzonej przez Amisha serii to wciągająca, wykreowana z rozmachem powieść, która sprawiła, że z niecierpliwością wyczekuję jej kolejnej części. Mam nadzieję, że będzie równie satysfakcjonująca i oryginalna.
(...)"
CAŁA RECENZJA NA:
http://florareadsbooks.blogspot.com/2015/10/recenzja-niesmiertelni-z-meluhy.html
"Gdy przepowiednia staje się rzeczywistością"
"Nieśmiertelni z Meluhy" to pierwszy tom "Trylogii Śiwy" - serii autorstwa Amisha Tripathi, międzynarodowy bestseller i zarazem moje pierwsze spotkanie z indyjską literaturą fantasy. Już przeglądając jej pierwsze zapowiedzi zwróciłam uwagę na dość rzadko spotykane w fantastyce nawiązanie do mitologii starożytnych Indii, które...
2015
"Walka o przetrwanie w brutalnym świecie
Opis książki Konrada Kuśmiraka pt. "S.Q.U.A.T." kusił mnie zapowiedzią surowego, brutalnego świata po apokalipsie. Wyrazista, klimatyczna, utrzymana w dość ponurych barwach okładka, w centrum której została umieszczona uzbrojona postać, stanowiła dla mnie obietnicę niebezpiecznych walk i przygód. To wszystko sprawiło, że chciałam przekonać się na własnej skórze, czy fabuła wywrze na mnie podobne wrażenia i jak będzie się prezentować post-apokaliptyczna wizja polskiego autora. Oczekiwałam wartkiej akcji, odrobiny przemocy, intrygujących bohaterów, a przede wszystkim - wciągającej, emocjonującej rozrywki, która pozwoli mi na chwilę kompletnego oderwania się od spokojnej, przeciętnej rzeczywistości. Co zastałam? Czy wykreowane przez Kuśmiraka uniwersum spełniło moje oczekiwania i zapewniło mi odpowiednią dawkę czytelniczej adrenaliny? Jakie są największe plusy tej powieści?
"S.Q.U.A.T." przedstawia dzieje Ziemi zniszczonej przez promieniowanie gamma. Prawie wszyscy ludzie wyginęli, a szczęśliwcy, którym udało się przeżyć egzystują w pewnego rodzaju zdziczałych wspólnotach - squatach, w ciągłym strachu przed swoimi towarzyszami, strzygami, wilkołakami i innymi potworami. Większość Ziemian została doświadczona licznymi tragediami i jest zmuszona do funkcjonowania w dość prymitywnych warunkach, gdzie panują niemal zwierzęce reguły bytu - liczy się głównie przebiegłość, bezpośredniość oraz siła. W takich surowych realiach żyje Kamyk - przemytnik i handlarz ludźmi. Pewnego dnia rozpoczyna on polowanie na budzących w innych grozę, zamaskowanych przybyłych. To sprawia, że pakuje się w niemałe kłopoty, poznaje kilka nietuzinkowych osób i rozpoczyna pełną niebezpieczeństw podróż, w której nieraz otrze się o śmierć. Jakby tego było mało, regularnie nawiedzają go sny przypominające o pozostawionych w domu troskach. Kogo Kamyk spotka na swojej drodze? Kim są i czego chcą przerażający przybysze? Jak potoczy się los naszego bohatera? Z czym przyjdzie się mu zmierzyć i gdzie uda mu się dotrzeć? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania i zanurzyć się w ponurą wizję okrutnego, bezkompromisowego świata, w którym niczego nie można być pewnym - sięgnijcie po książkę Konrada Kuśmiraka.
Główny bohater "S.Q.U.A.T." to bardzo nietuzinkowa, barwna i żywiołowa postać. Kamyk jest twardy, pewny siebie, szczery do bólu, bezczelny, brutalny, non stop pakuje się w jakieś tarapaty, ma niewyparzony język i specyficzne poczucie humoru. Zdarza mu się działać pod wpływem impulsu, potrafi jednak zachować zimną krew w nawet najcięższej sytuacji. Można by powiedzieć, że przypomina stereotypowego, bezdusznego twardziela, gdyby nie to, że wyraźnie przejmuje się losem swoich bliskich i ukochanej. Pozostali bohaterowie powieści to grono bardzo różnorodne, choć prezentuje się dość nijako przy wyrazistości charakteru przemytnika. Moją uwagę przykuła tu zwłaszcza dość ekscentryczna para oraz wspominana przez Dziaduszkę i Kamyka Lena, której wątek może zostać rozwinięty w kolejnej części. Kusa również zapowiada się bardzo obiecująco, choć jej osobowość została przedstawiona w dość ogólnikowy sposób. Większość osób, z którymi zmierza się bądź kumpluje i pije nasz ryzykant to dość bezpośrednie, agresywne i nieprzewidywalne jednostki.
Jednymi z największych plusów książki Konrada Kuśmiraka są: wartka, nieprzewidywalna akcja, żywe, czasem humorystyczne, świetnie wykreowane dialogi, plastyczny, bogaty, acz gdzieniegdzie bardzo prosty, przystępny i obfitujący w wulgaryzmy oraz kolokwializmy język, surowe, przykuwające uwagę uniwersum, ciekawe przygody głównego bohatera i opisy - dłuższe, malownicze, nieco poetyckie w przypadku snów Kamyka, dość konkretne i minimalistyczne zaś w innych miejscach. Fabuła jest dobrze rozplanowana, a całą historię śledzi się lekko i przyjemnie. Dużo się dzieje, nie brakuje momentów grozy, naturalistycznych scen i przemocy. Tajemnice związane z przeszłością i rodziną głównego bohatera fascynują. Zakończenie mnie zaskoczyło i sprawiło, że bardzo chętnie poznam dalsze losy bohaterów żyjących w tak ciężkich czasach. Całość określiłabym jako połączenie powieści przygodowej z post-apokalipsą, obiecujący początek serii i świetną, pasjonującą rozrywkę, która czasami rozwesela, innym razem mrozi krew w żyłach. Ilustracje autorstwa Mateusza Wilma genialnie odwzorowują klimat opowieści i stanowią świetny dodatek do historii.
"S.Q.U.A.T." zapamiętam jako wciągającą, intrygującą powieść rozrywkową, którą czytało mi się z przyjemnością. Bardzo przypadła mi do gustu osobowość Kamyka oraz jego liczne perypetie. Chętnie poznałabym jego dalsze losy.
(...)"
CAŁA RECENZJA NA:
http://florareadsbooks.blogspot.com/2015/09/recenzja-squat.html
"Walka o przetrwanie w brutalnym świecie
Opis książki Konrada Kuśmiraka pt. "S.Q.U.A.T." kusił mnie zapowiedzią surowego, brutalnego świata po apokalipsie. Wyrazista, klimatyczna, utrzymana w dość ponurych barwach okładka, w centrum której została umieszczona uzbrojona postać, stanowiła dla mnie obietnicę niebezpiecznych walk i przygód. To wszystko sprawiło, że chciałam...
2015
"Gdy legendy ożywają..."
"Paweł Majka publikował w licznych czasopismach, antologiach oraz portalach internetowych - m. in. w: Esensji, "Fantasy & Science Fiction", "Czasie Fantastyki", "Nowej Fantastyce". Jest autorem "Dzielnicy obiecanej", "Niebiańskich pastwisk". "Pokój światów" to jego powieściowy debiut, który przyniósł mu nominację do Literackiej Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla i został uhonorowany Nagrodą Literacką im. Jerzego Żuławskiego. Sięgając po tę książkę oczekiwałam więc oryginalnego, zaskakującego i wciągającego dzieła, w pełni zasługującego na tak wspaniałe wyróżnienia. Połączenie motywu ożywających postaci z baśni, legend i mitów z wątkami science fiction wydawało mi się obiecujące, choć trudne do wyobrażenia. Byłam bardzo ciekawa, czy taki zabieg nie doprowadzi do nadmiernego chaosu w fabule bądź nielogiczności. Zaintrygowała mnie również bardzo klimatyczna okładka. Czy powieść Pawła Majki mnie usatysfakcjonowała? W jaki sposób pisarz przedstawił tak specyficzny temat?
Fabuła "Pokoju światów" jest osadzona w alternatywnej Europie po I wojnie światowej, która skończyła się... inwazją kosmitów. Ci zrzucili na Ziemię mitbomby. Te jednak, zamiast tradycyjnie pozwolić im dokonać oblężenia, uniemożliwiły im powrót na rodzimą planetę, a więc zmusiły do asymilacji z Ziemianami. Działania Obcych doprowadziły do uwolnienia energii wiary, a tym samym do pojawienia się licznych upiorów, demonów i innych baśniowych stworzeń oraz zatrzymania i cofnięcia się ówczesnego rozwoju technologicznego. Mirosław Kutrzeba, któremu towarzyszy zmora, otrzymuje ciekawe zlecenie od jednego z najbogatszych krakowskich Marsjan - ma odszukać i sprowadzić do Polski resztki wraku marsjańskiego statku. Dołącza do kilkuosobowej ekipy i, napędzany przez zemstę, udaje się na pełną przygód, walki i niebezpieczeństw wyprawę. Towarzyszą mu: uzależniony od alkoholu inspektor Grabiński, ślepy bóg, Jasiek oraz cyganka Sara, nad wyraz specyficzne grono osobowości. Jak potoczą się losy bohaterów? Czy dadzą sobie radę w starciu z potężnym smokiem? Dlaczego Kutrzeba chce zamordować kilka osób? Jeżeli ciekawią Was odpowiedzi na te pytania i chcecie poznać dzieje postaci żyjących w tak ciężkich czasach - przeczytajcie książkę Pawła Majki.
Jednym z największych plusów "Pokoju światów" są liczni i wyraziści, oryginalni bohaterowie. Główna postać - mściwy Mirosław Kutrzeba - jest wielowymiarowy, skryty, okrutny, brutalny, fascynujący, ale trudny do polubienia. Bardzo podobała mi się jego niejednoznaczna relacja z zamieszkującą w nim zmorą - nietypową upiorzycą, która czasami wychodziła z jego ciała. Ciekawe było zwłaszcza to, że Kutrzeba miał do niej pozytywne nastawienie oraz ich wspólne przywiązanie do siebie nawzajem, niezrozumiałe, szkodliwe i absurdalne według pozostałych osób. Moją uwagę przyciągnął również nieco komiczny Grabiński (jeżeli jesteście miłośnikami polskiej grozy z pewnością skojarzycie te nazwisko) i tajemnicza, z pozoru delikatna przybrana córka Szulera Losu - Wanda oraz zabawny Jasiek. Fantastyczny klimat świetnie dopełniły demony, smok, postacie zaczerpnięte z przeróżnych słowiańskich legend i nie tylko. Motyw ożywających bóstw i mitycznych stworzeń już nieraz się w fantastyce przewijał, ale z całą pewnością nie jest to temat wyczerpany, a Paweł Majka rozwinął go w świeży, intrygujący sposób.
Powieściowy debiut Majki to połączenie przygodowego fantasy z post-apokalipsą i science fiction. Książka jest pełna odniesień literackich, zabawy z różnymi konwencjami, wartkiej akcji, nietuzinkowych zawirowań fabularnych, nawiązań do pogańskich wierzeń, momentów grozy i humoru. Stanowi bardzo specyficzną, skomplikowaną mieszankę różnych gatunków, wciąga i wyróżnia się na tle twórczości innych polskich autorów. Język autora jest bardzo barwny, ale konkretny i nie masakruje czytelnika obfitą ilością trudnych wyrażeń bądź epitetów. Niektóre opisy są nieco zbyt dokładne, ale nie utrudniają odbiorcy zatracenia się w lekturze. Mnogość wątków sprawia, że utwór wymaga jednak sporego skupienia ze strony adresata. Liczne retrospekcje są bardzo ciekawym dodatkiem do historii, choć czasami spowalniają tempo zapoznawania się z opowieścią i wytrącają czytelnika z równowagi. Pomimo swojej złożoności, wizja Pawła Majki jest spójna, urzekająca, logiczna oraz przekonująca i stanowi perełkę na naszym rynku wydawniczym.
"Pokój światów" ujął mnie swą oryginalnością, odniesieniami do słowiańskich wierzeń, wyrazistymi postaciami, kreacją świata przedstawionego i udanym połączeniem różnych gatunków literackich. Czas z nim spędzony będę wspominać bardzo pozytywnie, możliwe, że kiedyś do niego powrócę.
(...)"
CAŁA RECENZJA NA:
http://florareadsbooks.blogspot.com/2015/09/recenzja-pokoj-swiatow.html
"Gdy legendy ożywają..."
"Paweł Majka publikował w licznych czasopismach, antologiach oraz portalach internetowych - m. in. w: Esensji, "Fantasy & Science Fiction", "Czasie Fantastyki", "Nowej Fantastyce". Jest autorem "Dzielnicy obiecanej", "Niebiańskich pastwisk". "Pokój światów" to jego powieściowy debiut, który przyniósł mu nominację do Literackiej Nagrody Fandomu...
2015
"Magia niesforności"
Lubisz fantastykę, przewrotną akcję, groteskę i satyrę? Nudzą Cię długie, staranne, klimatyczne opisy otoczenia, schematyczność i śmiertelna powaga w kreacji świata przedstawionego? Masz dystans do kwestii religijnych, nie przeszkadza Ci szczypta czarnego humoru, sarkastyczne dialogi, a tradycjonalizm drażni? Bardzo możliwe, że całkowicie wciągniesz się w krainę Ankh-Morpork, która drwi sobie z konwencjonalności oraz stawia na dobrą zabawę okraszoną szczyptą nawiązań do społecznych przywar i absurdów. "Blask fantastyczny" to kontynuacja "Koloru magii" - fantastycznej historii o nad wyraz marnym magu - Rincewindzie oraz jego perypetiach związanych z prześladującym go pechem i magiczną niedołężnością. Choć Terry Pratchett zmarł, jego literacka spuścizna prawdopodobnie zapewni mu historyczną nieśmiertelność, a już z całą pewnością - kultowym bohaterom wykreowanym na łamach jego powieści. Przenosząc się ponownie do Świata Dysku miałam nadzieję, że i tym razem nie zawiedzie mnie niesamowita oryginalność wizji Pratchetta, a także barwność nietuzinkowych bohaterów i nieprzewidywalna, prędko tocząca się akcja. Co zastałam? Jak "Blask fantastyczny" prezentuje się na tle poprzedniego tomu?
W "Blasku fantastycznym" autor kontynuuje dzieje Rincewinda, naiwnego turysty Dwukwiata, wiernego Bagażu i wplątuje ich w wydarzenia związane z misją ocalenia Świata Dysku przed zbliżającą się zagładą. Temu bowiem zagraża kolizja z czerwoną gwiazdą. Jakby tego było mało, nieudolny mag usiłuje uchronić się przed szaleństwem rozmowy z drzewami i przeżyć, co przecież nie jest takie łatwe, gdy prawie na każdym kroku spotyka się Śmierć. Niewidoczny Uniwersytet zaś zmaga się z zamieszkami spowodowanymi panikującą wokół ludnością i niemniej przerażonymi magami. Czy Rincewindowi oraz jego niesfornej kompanii uda się zapobiec apokalipsie? Jakie role odegrają tu Cohen Barbarzyńca i wojownicza Herrena Hennowłosa Herridan? Jeżeli masz ochotę poznać odpowiedzi na te pytania, na chwilę wciągnąć się w świat, w którym trudno o jakąkolwiek przewidywalność, patos bądź nużące rozważania - zapoznaj się ze Światem Dysku.
"Blask fantastyczny" to krótka, intensywna czytelnicza przygoda pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, humorystycznych dialogów, ciekawych anegdot i nawiązań do absurdów społeczeństwa. Terry Pratchett kreuje swoje uniwersum w satyryczny, oryginalny sposób. Zarówno trzecioosobowa narracja, jak i brak przydługich, szczegółowych opisów oraz prosty, barwny język sprawiają, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Żarty sytuacyjne są ciekawsze, a kompozycja oraz fabuła lepiej rozplanowane, mniej chaotyczne, niż w poprzedniej części cyklu. Widać, że kontynuując dzieje kultowego maga, autor zdecydowanie rozwinął swoje skrzydła. Fantasy w jego wykonaniu prezentuje się niezwykle oryginalnie, komicznie, łączy w sobie elementy parodii z typową dla gatunku obfitą ilością baśniowych istot oraz nietypowych przygód bohaterów. Wciąga, poprawia humor, pozwala na chwilę kompletnego oderwania się od rzeczywistości. Stanowi bardzo lekką, acz intrygującą rozrywkę. Wciąż brakuje tu nieco momentów, w których czytelnik może na chwilę "odsapnąć" od nacierających na niego z prędkością światła wydarzeń, ale jest to bardzo niewielki minus.
Postacie stworzone przez Pratchetta są niezwykle zabawne, ekspresyjne, groteskowe i raczej trudno o nich zapomnieć. Zarówno stereotypowy bogacz-turysta Dwukwiat, jak i roztrzepany, nieudolny mag oraz śledzący ich bagaż wzbudzają sympatię odbiorcy i stanowią miłą odmianę dla całej masy sztywnych, wyidealizowanych bohaterów powieści fantastycznych. Mówiące drzewa, trolle i masa specyficznych stworków oraz parodia typowego herosa-wojownika stanowią ciekawe, lekkie tło dla rozgrywającej się fabuły i chwil, kiedy akcja toczy się nieco wolniej.
"Blask fantastyczny" będę wspominać jako lekką, przezabawną powieść, lepszą od poprzedniczki, którą zdecydowanie warto było przeczytać. Sądzę, że Terry Pratchett zdecydowanie zasłużył na swą olbrzymią popularność i zachęcił mnie do tego, by w przyszłości kolejny raz zagłębić się w jego nietypową twórczość. Mam nadzieję, że i następnym razem mnie ona zawiedzie.
(...)"
CAŁA RECENZJA NA:
http://florareadsbooks.blogspot.com/2015/08/recenzja-blask-fantastyczny.html
"Magia niesforności"
Lubisz fantastykę, przewrotną akcję, groteskę i satyrę? Nudzą Cię długie, staranne, klimatyczne opisy otoczenia, schematyczność i śmiertelna powaga w kreacji świata przedstawionego? Masz dystans do kwestii religijnych, nie przeszkadza Ci szczypta czarnego humoru, sarkastyczne dialogi, a tradycjonalizm drażni? Bardzo możliwe, że całkowicie wciągniesz...
2015
"Władza, zbrodnia i śmierć..."
Od zarania dziejów ludzie szukali metod pozyskiwania władzy, szacunku w grupie, wymierzania sprawiedliwości, zemsty. W ludzką naturę wpisany jest strach przed śmiercią, bólem, ewolucyjne dążenie do przetrwania, niestety także przemoc i agresja. Często najprostszym i najskuteczniejszym sposobem na rządzenie, kierowanie społecznością oraz jej poczynaniami zdawało się zastraszanie ludności wszelkiego rodzaju groźbami, torturami, egzekucjami. Działania te nieraz przeistaczały się w czysty sadyzm, podsycany coraz to bardziej wymyślnymi, złożonymi sposobami zadawania cierpienia. Osiągały one swoje apogeum m. in. podczas wojen, w trakcie procesów przesłuchiwania świadków, potencjalnych przestępców, wymierzania sprawiedliwości, zwłaszcza w średniowieczu, w czasach Świętej Inkwizycji i innych ruchów związanych z kwestiami przyjętych norm społecznych, tępienia innowierstwa, światopoglądowej odmienności. Do dzisiaj w wielu krajach obowiązuje kara śmierci, która to jest wykonywana na mnóstwo, często bardzo niehumanitarnych sposobów. Robert M. Jurga, autor m. in. publikacji o machinach wojennych, podjął tę ciężką, mającą bardzo długie korzenie tematykę w "Machinach do tortur".
"Machiny do tortur. Kat, narzędzia, egzekucje" to alfabetyczny, dość szczegółowy przegląd wielu sposobów uśmiercania, egzekwowania kar, tortur, służących do nich machin, przyrządów oraz aspektów związanych z pracą kata, od starożytności do czasów współczesnych. Autor omawia hasła związane zarówno z metodami europejskimi, jak i tymi wywodzącymi się z innych części świata. Nawiązuje m. in. do praktyk religijnych Azteków, eksterminacji mniejszości narodowych, procesów kobiet posądzonych o czary, rodzajów rozprawiania się z drobnymi przestępcami, mordercami, uczestnikami konfliktów rodzinnych, rozwiązłymi osobami duchownymi, heretykami, jednostkami podejrzanymi o złamanie prawa, przesłuchiwanymi świadkami. Jeżeli macie mocne nerwy, ciekawi Was ciemna strona historii, tycząca się sposobów wymierzania wszelkich kar, naznaczona bólem, nadużyciami ze strony władzy i chcecie nabrać dystansu do otaczającej Was rzeczywistości, która to w porównaniu do tej przedstawionej w "Machinach...", może nabrać znacznie lżejszego i bardziej optymistycznego wymiaru - sięgnijcie po książkę Roberta Jurgi.
Opisy poszczególnych zagadnień zawierają informacje dotyczące historii i miejsca powstania danego narzędzia, jego nazw, zastosowania, wyglądu, konstrukcji, otoczenia, w którym było użytkowane, czynów, które podporządkowane były danej karze. Nie brakuje również mnóstwa starannie wykonanych, czarno-białych i kolorowych rycin ich ilustrujących, również tych autorstwa Jurgi, ciekawostek odnoszących się do funkcjonowania i sposobu postrzegania kata oraz jego rodziny w społeczeństwie, zdjęć wykonanych m. in. w katowni zamku w Ogrodzieńcu, Muzeum Dawnych Tortur w Zielonej Górze. Autor przedstawia temat w bardzo przystępny i ciekawy sposób, zrozumiały dla laika. Nawiązuje zarówno do najprostszych, najpospolitszych metod egzekucji, jak i tych rzadszych, bardziej złożonych - w publikacji znajdują się fragmenty opisujące m. in. gilotynę, chłostę, topienie, żelazną dziewicę, szubienicę. Nie szczędzi odbiorcy makabrycznych, mrożących krew w żyłach, wstrząsających szczegółów przeprowadzania nawet najdotkliwszych i najbardziej okrutnych tortur.
"Machiny do tortur. Kat, narzędzia, egzekucje" to publikacja oryginalna, znakomicie wydana, bardzo dobrze dopracowana pod względem wizualnym. Zarówno twarda oprawa, jak i grube stronice oraz dosyć duża czcionka sprawiają, że rewelacyjnie prezentuje się w biblioteczce, a poruszany przez nią temat zdaje się być nieco lżejszy w odbiorze.
Książka Roberta Jurgi to szokująca, intrygująca przeprawa przez najgorszą stronę ludzkiej natury, dzieje pełne uprzedzeń, zabobonu, okrucieństwa, agresji, nietolerancji, tworzenia metod walki z przestępczością, sadystycznej kreatywności, która w pewnym stopniu rozwija się do dziś. Podkreśla, że często najstraszniejszym potworem może być drugi człowiek, a wiele problemów codziennego życia to tak naprawdę nic przy makabrze, jaka spotkała wielu innych, żyjących w mniej cywilizowanych czasach bądź okolicznościach ludzi.
(...)"
CAŁA RECENZJA NA:
http://florareadsbooks.blogspot.com/2015/07/recenzja-machiny-do-tortur-kat.html
"Władza, zbrodnia i śmierć..."
Od zarania dziejów ludzie szukali metod pozyskiwania władzy, szacunku w grupie, wymierzania sprawiedliwości, zemsty. W ludzką naturę wpisany jest strach przed śmiercią, bólem, ewolucyjne dążenie do przetrwania, niestety także przemoc i agresja. Często najprostszym i najskuteczniejszym sposobem na rządzenie, kierowanie społecznością oraz jej...
2015-07
"Koszmary sprzed wieków"
"Z twórczością Lovecrafta po raz pierwszy zetknęłam się trzy lata temu, przeglądając biblioteczne półki w poszukiwaniu jakiegoś zbioru klasycznych opowiadań grozy, skutkiem czego wypożyczyłam "Opowieści o makabrze i koszmarze". Historie tam zawarte uprzyjemniły mi kilka wolnych weekendów i sprawiły, że postanowiłam zapoznać się z innymi dziełami tego pisarza. Najbardziej zachęcający do nabycia wydał mi się zbiór "Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści". Przyciągnęła mnie możliwość zapoznania się z nowym, znacznie dokładniejszym przekładem najsłynniejszych historii, jakie wyszły spod jego pióra oraz świetne, nastrojowe ilustracje autorstwa J. Coultharta.
Howard Phillips Lovecraft już w dzieciństwie wykazywał szerokie zainteresowania literaturą, naukami ścisłymi, licznością talentów wyróżniał się na tle swoich rówieśników. Jego późniejsze życie naznaczyły liczne choroby, śmierć i problemy finansowe najbliższych mu osób. Charakteryzowały go skrajnie konserwatywne poglądy i uwielbienie dla arystokratycznego stylu bycia. Był ekscentrycznym, pogrążonym w pisarskiej pasji samotnikiem z domu o szlacheckich, anglosaskich korzeniach. Twórczość Lovecrafta doczekała się rozgłosu i uznania dopiero po śmierci pisarza, wcześniej doceniana i wydawana jedynie w niewielkich nakładach, przynosząc mu tylko minimalne korzyści finansowe, przez co zmagał się z ubóstwem. Jego niezwykła wyobraźnia, umiejętność budowania charakterystycznego napięcia i duszącego, obłąkańczego klimatu strachu przed nieznanym zapewniła mu późniejszą ponadczasowość. Opowiadania artysty pochodzącego z Providence do dzisiaj stanowią inspirację dla twórców z każdej dziedziny sztuki. Spuścizna H. P. Lovecrafta łączy w sobie elementy grozy, fantasy i science fiction. Nawiązania do stworzonej przez niego Mitologii Cthulhu oraz Necronomiconu pojawiają się zarówno w utworach licznych zespołów wykonujących muzykę klasyczną, rockową, metalową, darkwave, dark ambient (np. Electric Wizard, Nox Arcana, Metallica, Therion, Mercyful Fate), jak i w filmach (np. Martwe zło, Armia ciemności), malarstwie (np. dzieła H. R. Gigera), komiksach, grach.
"Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści" to zbiór piętnastu, ułożonych chronologicznie dzieł H. P. Lovecrafta w nowym przekładzie, który podkreśla kunszt oraz precyzyjność jego stylu i słownictwa - nieraz niemalże archaicznego, pełnego elegancji, ale też niezwykłej dbałości o szczegóły, hiperbolizacji i patosu. Znajdziemy tu historie pełne mitycznych stworzeń, tajemniczych kultów, fascynatów okultyzmu, nieszczęśników goniących za nieznanym, popadające w obłęd indywidualności. Pochodzące z pierwszej połowy dwudziestego wieku opowieści zdają się emanować nostalgią i uwielbieniem autora do literatury z wieków wcześniejszych, gotyckiego nastroju oraz długich, klimatycznych, sensualnych opisów. Nic dziwnego, że twórczość Lovecrafta przyczyniła się do powstania nowego podgatunku horroru - tzw. horroru lovecraftowskiego. Mroczne, prymitywne pod względem fizycznej formy, ale nieraz lepiej rozwinięte poznawczo bóstwa symbolizujące zakazaną wiedzę i tajemnice nieodkryte przez rodzaj ludzki, fascynują i stanowią jeden z największych atutów prozy samotnika z Providence, sprawiając, że trudno o niej zapomnieć. Opowiadania cechuje bardzo powoli budowane napięcie, bogata charakterystyka psychologiczna głównych bohaterów, zazwyczaj zatraconych w swoim świecie i nietypowych zainteresowaniach odludków. Jeżeli jesteście miłośnikami szeroko pojętej grozy, science-fiction, archaicznego stylu, bardzo rozbudowanych, oddziałujących na wyobraźnię opisów i nie przeszkadza Wam brak wartko toczącej się akcji, czy też wywołujących szok i obrzydzenie scen - zapoznajcie się z twórczością H. P. Lovecrafta, nie powinniście się zawieść.
Opowiadania zawarte w zbiorze są dosyć schematyczne, dlatego zdecydowanie lepiej czyta się je w pewnych odstępach czasowych. Bohaterzy historii Lovecrafta są po części podobni do samego autora - w znacznej mierze odseparowani od ówczesnego świata, mało towarzyscy bądź wręcz aspołeczni, raczej zimni, uparcie dążący do celu, pochłonięci swoją pasją i zgłębianiem różnych dziedzin wiedzy, zazwyczaj tajemnej bądź związanej z jakimś wynaturzonym sekretem, pradawnym bóstwem, rytuałem. Grozę stanowi tu głównie strach przed nieznanym, nieustanna pogoń do zaspokojenia ciekawości, nawet wtedy, gdy wiąże się to z niebezpieczeństwem i konsekwencje takiego postanowienia. Howard Lovecraft skupia się na psychologii jednostek niezwykłych, zwłaszcza ich obłędzie i narastającej obsesji, wokół których buduje powoli toczącą się akcję i fantastyczne wydarzenia. Bardzo małą wagę przywiązuje do relacji międzyludzkich, bohaterów drugoplanowych. Kreuje wyjątkowe plastyczne, rozbudowane opisy składające się z licznych zdań złożonych, epitetów. Z ich pomocą tworzy posępny nastrój oddziałującej na zmysły oraz emocje czytelnika prozy w starym, eleganckim stylu i z własnym panteonem bóstw.
Na wielkie uznanie zasługuje staranne tłumaczenie, podkreślające specyficzność i wirtuozerię stylu Lovecrafta, eleganckie wydanie oraz posłowie, zawierające liczne ciekawostki i informacje tyczące się zarówno biografii, sposobu bycia, poglądów pisarza, jak i jego twórczości oraz inspiracji. Jedyne, do czego można się przyczepić, to dosyć drobna, nieco utrudniająca czytanie czcionka.
Zbiór opowiadań H. P. Lovecrafta wydany przez wydawnictwo Vesper to jeden z moich najlepszych nabytków, stanowi świetną esencję twórczości pisarza i wydobywa z niej to, co najbardziej wyróżnia jego opowiadania grozy na tle innych. Choć osobiście preferuję klasykę horroru w wykonaniu Poego, klimat niesamowitej, kosmicznej potworności wykreowany przez Lovecrafta na długo pozostanie w mojej pamięci. Z pewnością jeszcze nieraz do niego powrócę.
(...)"
CAŁA RECENZJA NA:
http://florareadsbooks.blogspot.com/2015/07/recenzja-zgroza-w-dunwich-i-inne.html
"Koszmary sprzed wieków"
"Z twórczością Lovecrafta po raz pierwszy zetknęłam się trzy lata temu, przeglądając biblioteczne półki w poszukiwaniu jakiegoś zbioru klasycznych opowiadań grozy, skutkiem czego wypożyczyłam "Opowieści o makabrze i koszmarze". Historie tam zawarte uprzyjemniły mi kilka wolnych weekendów i sprawiły, że postanowiłam zapoznać się z innymi dziełami...
2014-01-01
2014-01-01
2014-01-01
2013-01-01
"Żółw, na którym stoją cztery słonie"
Twórczością Pratchetta zachwyca się już tylu miłośników fantasy, że aż wstyd choćby nie spróbować dać się wciągnąć przez "Świat Dysku". Pokaźne grono wielbicieli pisarza, który pisze o magii, chaosie i absurdzie, a sam wierzy w cywilizację technologiczną, wciąż rośnie w siłę. Nie wiem, czy kiedyś dorówna potędze żółwia dźwigającego słonie, czy też umiejętnościom biegającej na niezliczonej ilości nóżek skrzynce, ale z pewnością zdoła rozerwać na strzępy autorów niepochlebnych dla cyklu o Rincewindzie recenzji. Tak, Pratchett nie trafia w gusta wielu czytelników, ale wcale nie strąca go to z tronu jednego z najpopularniejszych i najoryginalniejszych autorów współcześnie wydawanej fantastyki. Jego książki doczekały się m. in. ekranizacji i własnej gry planszowej. Powszechne uwielbienie dla pratchettowskiej wyobraźni skłoniło mnie do tego, by na własnej skórze przekonać się, skąd biorą się te wszystkie zachwyty i czy sama dołączę dołączę do grona fanów niby-maga Rincewinda oraz jego nietuzinkowych tarapatów, w które tak łatwo się pakuje. Czy i mnie porwał czar świata "Koloru magii"? Co sprawia, że uniwersum to cieszy się niesłabnącą popularnością, a główny bohater cyklu to postać nieomalże kultowa?
"Kolor magii" to pierwsza część wielotomowego cyklu "Świat Dysku", który Pratchett zaczął pisać mając piętnaście lat i od tamtej pory nie brakuje mu pomysłów na wciąż wydawane kontynuacje. Książka dzieli się na kilka rozdziałów, w których opisywane są przygody niedouczonego, wyrzuconego z uniwersytetu maga o wątpliwych umiejętnościach magicznych - Rincewinda i Dwukwiata - turystę Świata Dysku, który na swoje szczęście bądź nieszczęście nie szczędzi swojemu przewodnikowi kosztowności i udaje się na wyprawę z pechowym czarodziejem. Odwiedzana przez niego planeta jest kompletnie płaska i otoczona wodospadem. Podtrzymują ją cztery zwrócone do siebie tyłem słonie, które nosi żółw A'Tuin. W tułaczce naszych bohaterów, począwszy od miasta Ankh-Morpork, uczestniczy Bagaż - towarzysz niezwykle funkcjonalny i nieobliczalny, który porusza się na wielu małych nóżkach i lojalnie, jak każdy bagaż powinien, nieustannie podąża za swoim właścicielem. Naszych podróżników często odwiedza Śmierć we własnej osobie, nie omijają ich też spotkania z bogami, smokami, driadami. Największą zarazą tego świata zdaje się być właśnie magia, symbolizowana przez liczbę osiem i nieustannie ingerująca w spokojne życie maga, który sam nie umie czarować. Przez nią staje się więźniem drzewa i zamiast spokojnie, zgodnie ze swoją wygodnicką naturą, cieszyć się brakiem najmniejszych nawet problemów, kolejny raz pakuje się w tarapaty. Czy kolejna wizyta Śmierci skończy się tylko na rozmowach? Jakie moce posiada wykonana z myślącej gruszy skrzynka? I jaką rolę odegra tu Hrun Barbarzyńca? Jeśli macie ochotę na chaotyczną przygodę z pechowym magiem - sięgnijcie po książkę Pratchetta.
"Kolor magii" to prześmiewcza, humorystyczna, lekka, oryginalna, iskrząca się od zabawnych dialogów i nieco poplątanej, intensywnej akcji pozycja, wobec której trudno pozostać czytelnikowi obojętnym. Pratchett postawił na absurd, chaotyczność, groteskę i licznego rodzaju żarty zarówno na tle fantastyki, jak i te bardziej poruszające treści życia codziennego. Ilość tych odniesień jest całkiem spora, bardziej uważny odbiorca może wyłapać ich naprawdę dużo. Kolejnym niezaprzeczalnym plusem książki jest bogate, wyraziste i zaskakujące nieraz uniwersum wykreowane przez autora. Roi się tu od dziwacznych stworków, gadających przedmiotów. Łamane są tu prawa fizyki, fabuła ma dziwne, chaotyczne zaskoki i zwroty akcji, która nieraz toczy się aż nazbyt prędko, nie pozostawia czytelnikowi chwili na wytchnienie i odpoczęcie, czasami wymaga pełnego skupienia nad czytaną treścią. Miejscami miałam wrażenie, że niektóre wydarzenia są nieco wyrwane z kontekstu. Pan Terry ma bardzo bogatą wyobraźnię i charakterystyczny, czasami trochę urywkowy i "pomieszany" styl pisania. Nie ma tu typowych dla epickich fantasy przerywników. Niewiele jest dłuższych opisów, czy też monologów wewnętrznych bohaterów. Nieustannie coś się dzieje, a osobowość poszczególnych postaci poznajemy wraz z rozwojem wydarzeń, które czasami w ogóle się ze sobą nie wiążą.
Narracja również jest co najmniej specyficzna. Przez nią z początku miałam mały problem z wciągnięciem się w fabułę, z czasem, jak już zdążyłam się do niej przyzwyczaić, było coraz lepiej. Zaliczam się do wielbicieli absurdu i historii nieraz tak poplątanych w swoim wyrazie, że przeciętny czytelnik, który za kryterium oceny książki bierze przykładowo szczegółowość, logikę, przekaz z morałem, realizm psychologiczny bohaterów, czy też dbałość o szczegóły i piękno literackiego języka, uznałby je za twórcze omyłki bądź też mało warte, pomieszane twory wyobraźni. "Kolor magii" to barwna zabawa z fantastycznym światem, która, zgodnie z regułą słoni stojących na żółwiu, nie każdemu przypadnie do gustu. Nie można traktować jej w stu procentach poważnie, trzeba umieć się wczuć w ten twórczy chaos i płynąć z szybkim nurtem rzeki wydarzeń, bez wytchnienia i oczekiwania na malowniczą, wdzięczną, wzorową i przejrzystą konstrukcję fabularną. Tu najważniejsza jest sama opowieść, rozrywka, nawiązania, humor i nieposkromiona wyobraźnia Pratchetta.
Dużą zaletę "Koloru magii" stanowią wyraziści, nieco przerysowani bohaterowie. Rincewind, jako mag-nieudacznik i pechowiec łatwo zdobywa sympatię czytelnika. Dwukwiat, podróżnik z Imperium Agatejskiego, bawi swoją nieporadnością i naiwnością. Sama chciałabym posiadać jego Bagaż... podróżując w ogóle nie musiałabym się martwić, czy przypadkiem gdzieś go nie zostawiłam, bo chodziłby za mną jak dobrze wytresowany piesek. Fantastycznych stworzeń jest tutaj całe mnóstwo, co tylko uprzyjemnia czytelniczą przygodę. Dobrą parodię Conana stanowi Hrun Barbarzyńca, ciekawa jest również teoria z ateistami, którzy są tutaj... karani przez bóstwa. Brawurowo w moim odczuciu został wykreowany tutaj Śmierć, którego polubiłam od pierwszego "usłyszenia". Bogactwo Świata Dysku zachwyca swoją różnorodnością.
Warto wspomnieć tu jeszcze o okładce, która budzi nieco skrajne emocje. Niektórych odrzuca ukazany na niej nieład, kolorystyka, brak symetrii i chaotyczność ilustracji. W moim odczuciu jednak świetnie obrazuje ona pratchettowski styl, poczucie humoru i pomysły autora, które są równie szalone, specyficzne, lekko nieogarnięte i wymykające się standardom większości schematów.
"Świat Dysku" to bezsprzecznie oryginalny, zabawny i obiecujący początek cyklu Pratchetta o Rincewindzie. Choć z pewnością jego specyficzność, barwność i chaotyczność nie wszystkim przypadnie do gustu, to osobiście miło spędziłam z nim czas i już nie mogę doczekać się sięgnięcia po kolejny tom serii. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepszy i ponownie wprawi mnie w dobry nastrój.
(...)"
CAŁA RECENZJA NA MOIM BLOGU:
http://florareadsbooks.blogspot.com/2014/01/recenzja-kolor-magii.html
"Żółw, na którym stoją cztery słonie"
Twórczością Pratchetta zachwyca się już tylu miłośników fantasy, że aż wstyd choćby nie spróbować dać się wciągnąć przez "Świat Dysku". Pokaźne grono wielbicieli pisarza, który pisze o magii, chaosie i absurdzie, a sam wierzy w cywilizację technologiczną, wciąż rośnie w siłę. Nie wiem, czy kiedyś dorówna potędze żółwia dźwigającego...
2013-01-01
"Gdy opada mgła złudzeń i kłamstw"
Przyznam się, że książki o tematyce obyczajowej rzadko zadowalają moje czytelnicze podniebienie. Większość problemów życia codziennego nie pasjonuje mnie na tyle, żeby często się w nich zaczytywać. Mimo wszystko cenię literaturę podejmującą trudną, ciężką tematykę, zwłaszcza tę naruszającą pewne tabu, poruszającą i zmuszającą do myślenia. Ze względu na gatunki książek, jakie często pojawiały się na moim blogu, propozycja zrecenzowania pozycji utrzymanej w zupełnie innej konwencji była dla mnie drobnym zaskoczeniem. Po przeczytaniu opisu lektury zdecydowałam się jednak, tak dla pewnej odmiany, oderwać się na chwilę od fantastyki i spróbować czegoś kompletnie innego. Obawiałam się trochę, że "Pośród złudzeń" może się okazać po prostu zwykłą, przewidywalną historyjką o naiwnej nastolatce i jej niewłaściwie ulokowanych uczuciach. Z drugiej strony miałam jednak nadzieję, że ta opowieść udowodni mi, jak wspaniałe potrafią być czasami obyczajówki. Czy ta powieść faktycznie mnie do nich przekonała? A może tylko utwierdziła mnie w mniemaniu, że takie utwory nigdy nie wpasują się w mój gust?
"Pośród złudzeń" to opowieść o nastoletniej Mii - przeciętnej uczennicy liceum w Cliverwood, która pewnego dnia zakochuje się w swoim nowym nauczycielu. Pedagog, w ramach poprawy dotychczasowych ocen, proponuje jej dodatkowe lekcje. Choć z początku jego zachowanie wydaje się być dziewczynie zwykłym wyrazem pomocy i sympatii, wkrótce utwierdza ją w przekonaniu, że jej uczucia są odwzajemnione. To staje się początkiem lekkomyślnego i tragicznego w konsekwencjach romansu. Jakby tego było mało, przyjaciółka nastolatki zaczyna dziwnie postępować i zrywa dotychczasowe kontakty ze znajomymi, obiekt jej westchnień nie został też niezauważony przez inne uczennice i nauczycielki. Poza zawirowaniami w życiu miłosnym, Mia musi poradzić sobie również z tęsknotą za zmarłą matką i odkryciem rodzinnego sekretu, który wyjdzie na świat w nieoczekiwanym zbiegu okoliczności. Jak skończy się pochopny związek nauczyciela i uczennicy? Jaką tajemnicę skrywa rodzina naszej bohaterki? I co jest powodem nagłej zmiany charakteru jej koleżanki? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce.
Książka Julii Deji porusza, wciąga, zmusza do myślenia i robi to w sposób płynny, lekki i praktycznie niedostrzegalny dla czytelnika. Pomimo ciężkiej tematyki, jaką podejmuje, potrafi na chwilę odciąć odbiorcę od świata zewnętrznego i całkowicie wciągnąć go w historię Mii. Nie sprawia problemów w odbiorze. Jest wielowątkowa, jej fabuła porusza takie problemy, jak uzależnienie od narkotyków, przemoc, gwałt, śmierć rodzica. Nie omija też tych typowych, błahych rozterek życia każdej nastolatki. I dlatego myślę, że najbardziej powinna się spodobać właśnie takiemu odbiorcy, który mniej - lub bardziej - umiałby postawić się w sytuacji bohaterki i choć częściowo się z nią utożsamić. Autorka nie boi się poruszać tematów tabu, wplata je w miarę wartką akcję i przystępną dla każdego formę. Język powieści jest prosty, ale stanowi to raczej zaletę, niż wadę. Akcja toczy się w miarę szybko, choć nie zabraknie tu również przerywników w postaci szerszych opisów uczuć głównej bohaterki. Największy minus stanowi tu gdzieniegdzie przewidywalność i schematyczność rozwoju wydarzeń oraz nieco zbyt poważne i dojrzałe słownictwo nastolatków. Niektórym może również przeszkadzać obfitość poruszanej tematyki, nieszczęść, jakie nagle spadły na Mię. Tyle negatywnych wydarzeń naraz wydaje się być trochę niewiarygodne, mimo wszystko każde z osobna jest wykreowane bardzo realistycznie i można się na nie natknąć w rzeczywistości. Opowieść ma przesłanie, morał i choć wierzę, że niewiele osób w jej wieku postąpiłoby tak lekkomyślnie, to i tak znajdą się takie, które właśnie dzięki tej przestrodze unikną podobnej sytuacji bądź przynajmniej głęboko zastanowią się nad jej możliwymi konsekwencjami.
Siedemnastoletnia Mia Lennox mieszka w Cliverwood ze swoim ojcem. Kilka lat po śmierci matki dziewczyna poznaje nową wybrankę rodzica. Nie jest to jednak jej jedyny problem. Przyjaźnie naszej bohaterki również zaczynają się komplikować. Niegdyś zgrane grono znajomych zaczyna się rozpadać. Daryl i Alyssa oraz Lindsay i Conner tworzą z początku zgrane pary, tylko Mia nie potrafi odwzajemnić uczuć Austina. Staje się to początkiem spięć i nieporozumień między bohaterami. Wkrótce Lindsay odsuwa się od swoich przyjaciół i, co zupełnie do niej niepodobne, wpada w nałóg narkotykowy.
Choć akcja skupia się głównie na wątku romansu Mii z nauczycielem, nie brakuje tu też wielu interesujących wątków pobocznych, które znacznie urozmaicają czytelnikowi czytanie powieści. Dzięki nim całość nie jest mdła, a fabuła staje się urozmaicona i nie nuży. Mia została wykreowana na przeciętną nastolatkę, która nie zawsze umie zapanować nad swoimi emocjami i musi poradzić sobie z natłokiem nieszczęśliwych wydarzeń. Bywa bardzo lekkomyślna i łatwowierna, poddaje się uczuciom i dopóki sądzi, że te są odwzajemnione, nie przewiduje konsekwencji swoich wyborów. Dosyć łatwo podlega manipulacjom. Jest wierną, pomocną przyjaciółką. W końcu musi zmierzyć się z bolesną prawdą o swoim związku, szokiem i konsekwencjami pochopnych wyborów. Pierwszoosobowa narracja jeszcze lepiej przybliża nam postać Mii i bardziej porusza emocje czytelnika, który może dzięki temu spojrzeć na rozwój wypadków z jej perspektywy.
Chociaż książka została wydana w formacie e-booka, za którym osobiście nie przepadam, czytało mi się ją szybko i przyjemnie. Poza drobnymi minusami, takimi jak np. przewidywalność, natłok ilości cięższej, problematycznej tematyki, całość mnie wciągnęła i zmieniła moje zdanie na temat współczesnych książek obyczajowych, których nigdy nie darzyłam zbytnią sympatią. Przekonała, że warto czasami oderwać się trochę od fantastyki i dać szansę realizmowi. Udowodniła, że nawet historie przeznaczone dla młodzieży, opierające fabułę na wątku miłosnym nie muszą być płytkie, mdłe oraz nudne, a odpowiednio podane mogą być dodatkowo wciągające, poruszające i wartościowe. Choć problemy Mii nie dotyczą bezpośrednio mnie i sama nigdy ni postąpiłabym w jej sposób, problemy poruszone w powieści są aktualne i warto o nich pisać. Zwłaszcza, gdy potrafi się je podać tak ciekawie i przystępnie.
(...)"
CAŁA RECENZJA NA:
http://florareadsbooks.blogspot.com/2013/12/recenzja-posrod-zudzen.html
"Gdy opada mgła złudzeń i kłamstw"
Przyznam się, że książki o tematyce obyczajowej rzadko zadowalają moje czytelnicze podniebienie. Większość problemów życia codziennego nie pasjonuje mnie na tyle, żeby często się w nich zaczytywać. Mimo wszystko cenię literaturę podejmującą trudną, ciężką tematykę, zwłaszcza tę naruszającą pewne tabu, poruszającą i zmuszającą do myślenia....
2013-10-18
2013-09-01
http://florareadsbooks.blogspot.com/2019/07/recenzja-miasto-w-morzu-i-inne-utwory.html
"Czarny romantyzm z turpistycznym zacięciem"
"Edgar Allan Poe to jeden z najbardziej inspirujących twórców okresu romantyzmu, prozaik i poeta wyklęty, który w swoich dziełach często łączył pogłębiony psychologizm postaci z dramaturgią i makabrą, skupiając się zwłaszcza na grozie i kryminale, prowokując i zmuszając odbiorcę do refleksji. W Polsce przez lata był nieco niedoceniany, stojąc niejako w cieniu popularności Lovecrafta i autorów twórczości patriotycznej, odstraszając niektórych czytelników brutalnością i ciężkim językiem. Dla mnie jednak pierwsze zetknięcie się z twórczością Poego stanowiło niemalże literackie objawienie i sprawiło, że całkowicie w nią wsiąknęłam, stawiając ponad dzieła innych artystów. Jednym z najpełniejszych i najlepiej wydanych zbiorów prozy Poego na polskim rynku są "Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze", do których wracam do dzisiaj. Niedawno wydawnictwo Vesper pokusiło się też o wydanie zbioru jego wierszy, jak zwykle zwracając przy tym uwagę na staranność publikacji, opatrując ją upiornymi ilustracjami niemieckiego artysty i posłowiem Macieja Płazy.
Nie jestem wielką miłośniczką poezji, na moich półkach zdecydowanie dominuje proza, ale i w wierszach znalazłam sobie niszę, którą wprost uwielbiam, pełną turpizmu, cynizmu, ekstrawagancji, makabry i subtelnego nastroju grozy. Większość poetów, jakich bardzo cenię, inspirowała się zwłaszcza Poem, a mam tu na myśli m.in. Charlesa Baudelaire'a, Bolesława Leśmiana, Tadeusza Micińskiego i współczesnego polskiego artystę - Bartosza Spytkowskiego, noszącego pseudonim "Czerw Zdobywca" (nawiązujący do zamieszczonego m.in. właśnie w "Mieście w morzu..." utworu mistrza klasycznej grozy - "Robak zdobywca"). Liryka Poego była mi dotychczas znana głównie ze źródeł internetowych, więc możliwość ujrzenia jej na kartach drukowanej książki stanowiła dla mnie olbrzymią przyjemność, zwłaszcza że w "Mieście w morzu i innych utworach poetyckich" zawarte zostały również anglojęzyczne pierwowzory wydrukowanych wierszy.
Jeśli ktoś choć trochę kojarzy prozę Edgara Allana Poego, to raczej nie będzie zaskoczony z tematów, jakie pojawiają się w jego liryce. Poe obrazowo i przejmująco podejmuje wątki dotyczące m.in. kruchości życia, idealizmu, miłości, cierpienia i śmierci. Dekadentyzm jego poezji jest wręcz przejmujący. Autor przy pomocy rymów, epitetów, hiperboli i patosu kreuje malownicze, oddziałujące na wyobraźnię utwory. Często charakteryzuje je oniryzm, surrealizm i zmysłowość. Część z nich przypomina ostre manifesty, wyznania uczuć, zawiera nawiązania do antyku. Niejednokrotnie są pełne tęsknoty, żalu i wyrazem targających Poem emocji. Do moich faworytów mogę zaliczyć tu zwłaszcza kultowego "Kruka", "Sen we śnie", "Miasto w morzu", "Robaka zdobywcę" i "Annabel Lee", choć w każdym wierszu odnalazłam coś, co do mnie przemówiło.
"Miasto w morzu i inne utwory poetyckie" to wspaniale wydana perełka dla każdego wielbiciela twórczości Poego i romantycznej, pełnej grozy poezji. Hugo Steiner-Prag stworzył ryciny idealnie komponujące się z zawartością zbioru, a Maciej Płaza zwieńczył go posłowiem, które świetle nakreśla biografię przeklętego poety oraz ujmuje jego twórczość w kontekście wielu przykrych przeżyć z jego życia. Z pewnością niejednokrotnie wrócę do zawartych w "Mieście w morzu..." wierszy i jeszcze raz dam się pochłonąć ich nostalgicznemu klimatowi.
Moja ocena:
6, 10/10"
CAŁA RECENZJA NA:
http://florareadsbooks.blogspot.com/2019/07/recenzja-miasto-w-morzu-i-inne-utwory.html
http://florareadsbooks.blogspot.com/2019/07/recenzja-miasto-w-morzu-i-inne-utwory.html
więcej Pokaż mimo to"Czarny romantyzm z turpistycznym zacięciem"
"Edgar Allan Poe to jeden z najbardziej inspirujących twórców okresu romantyzmu, prozaik i poeta wyklęty, który w swoich dziełach często łączył pogłębiony psychologizm postaci z dramaturgią i makabrą, skupiając się zwłaszcza na grozie i...