Głośno Jak Diabli - Kompletna historia metalu bez cenzury

Okładka książki Głośno Jak Diabli - Kompletna historia metalu bez cenzury Katherine Turman, Jon Wiederhorn
Okładka książki Głośno Jak Diabli - Kompletna historia metalu bez cenzury
Katherine TurmanJon Wiederhorn Wydawnictwo: Kagra muzyka
664 str. 11 godz. 4 min.
Kategoria:
muzyka
Tytuł oryginału:
Louder Than Hell
Wydawnictwo:
Kagra
Data wydania:
2013-12-03
Data 1. wyd. pol.:
2013-12-03
Liczba stron:
664
Czas czytania
11 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788363785109
Tłumacz:
Łukasz Szymański
Tagi:
metal
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Im the Man. Autobiografia tego gościa z Anthrax Scott Ian, Jon Wiederhorn
Ocena 7,6
Im the Man. Au... Scott Ian, Jon Wied...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
92 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
13
5

Na półkach:

Książka lekka, do poczytania w każdej wolnej chwili. Jest trochę ciekawostek o których nie miałem pojęcia, parę nowych/starych kapeli z którymi zapoznałem się bardziej po przeczytaniu.
Ale polskie wydanie ma jeden ogromny minus, a jest to tłumaczenie. Tłumacz poleciał z tekstem bardzo, BARDZO dosłownie, przez co często ciężko się to czyta, a momentami nawet nie idzie zrozumieć o co chodzi i dopiero przełożenie sobie tekstu na angielski w głowie rozjaśnia zamysł mówcy. Mnóstwo w tekście literówek (po 120 stronach znalazłem ok. 15, nie wiem ile ominąłem). Rozumiem że tłumaczenia to albo piękne albo wierne (niektórzy mówią, że jak kobiety ;) ) ale w tym przypadku ktoś mocno przesadził z tą wiernością...

Książka lekka, do poczytania w każdej wolnej chwili. Jest trochę ciekawostek o których nie miałem pojęcia, parę nowych/starych kapeli z którymi zapoznałem się bardziej po przeczytaniu.
Ale polskie wydanie ma jeden ogromny minus, a jest to tłumaczenie. Tłumacz poleciał z tekstem bardzo, BARDZO dosłownie, przez co często ciężko się to czyta, a momentami nawet nie idzie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
442
213

Na półkach: , ,

„Kompletna historia o metalu bez cenzury” to podtytuł powyższej pozycji i już na wstępie miałem obawy. Czy aby na pewno znajdę tu wszystko? Książka liczy sobie około sześciuset stron, jest większa od standardowych wydań i przeraźliwie ciężka. Tak, tak… metal nie należy do tych lżejszych i jak widać, wiedza o nim również. Ale do sedna. Patrząc na to wydanie można się pokusić o stwierdzenie, że jednak udało się tu upchnąć wszystko co najważniejsze. Ewoluowanie gatunku, rozszczepianie się na różne drogi tworząc nowe, szybsze i coraz bardziej mroczne odmiany. Bałem się tylko jednego. Że ta podróż będzie opierała się na statystykach, sucho podanych faktach czy też wzrostach i spadkach podyktowanych przez płytowy rynek sprzedaży. Ale nie i tu nastąpiło miłe zaskoczenie.

Właśnie, bo to jest istotne. Kiedy (czego nie zrobiłem wcześniej) zerkniesz na opis z odwrotu książki, nie znajdziesz w nim standardowego skrótu, który po części może przygotować Cię do lektury. Są tylko wypowiedzi muzyków i tzw. ludzi z branży, którzy oczywiście wychwalają tę pozycję. I tyle. Ale to też zdradza w jaki sposób będzie prezentowana ta historia.

Jeśli dobrze policzyłem, temat metalu, przedstawiony został przez czterysta czterdzieści postaci plus oczywiście autorzy, którzy zestawili to w spójny obraz. Muzycy, producenci, redaktorzy muzyczni czy chociażby fotografowie. Każdy z nich ma swoją wersję faktów, przez co konkretne wydarzenia można poznać pod różnym kątem. Dołóżmy do tego jeszcze czas. Sięgnijmy zatem i zatoczmy śmiało obszar od połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, aż do okresu z około 2013 roku, bo wówczas powyższy tytuł pierwszy raz ujrzał światło dzienne. Niby niewiele, ale to jednak pół wieku osobistych marzeń, sukcesów i oczywiście porażek.

Tak wygląda prezentowana „kompletna historia metalu”. To rozdziały poprzedzone krótkim wstępem, a dalej… niech się dzieje. Przeplatające się wypowiedzi muzyków, rozprawiających się z tematem po swojemu. Od samego początku poczułem się jak na jednej wielkiej imprezie. Siedzimy wspólnie przy piwie i wspominamy. Pamiętasz tego jak zagrał pierwszy raz tappingiem? I nagle rozpoczyna się dyskusją kilku osób, bo każdy widzi tu swoją stronę. Jedni uwielbienie, inni chęć podwyższenia półki, a kolejni okraszenia to cięższym brzmieniem. I tak od słowa, do słowa, poznajemy wzajemne fascynacje, eksperymenty i motywację do udoskonalania gatunku. Z mniejszym lub większym skutkiem. Gdyby to rozrysować na jednej, wielkiej ścianie jak w filmach kryminalnych, ze zdjęciami, to każdy byłby powiązany nitką wzdłuż zaznaczonych pinesek. Ktoś coś dołożył, następny pochwycił, udoskonalił i tak w kółko. Niesamowite. Jak żywy organizm, który nasiąka, uczy się i tworzy.

Ale jak metal to nie tylko rozmowy o muzyce. Choć teraz nie do końca jestem przekonany czy to faktycznie nie jest elementem tworzenia. Alkohol, seks, narkotyki i depresje… znajdziemy tu mnóstwo podanych przypadków, które inspirowały i niszczyły zespoły. Wpisując w internetową wyszukiwarkę słowa „sex, drugs” automatycznie dopisany jest ciąg dalszy „and rock and roll”. Jak się okazuje, ile zespołów tyle sposobów na wzbogacanie się konkretnymi używkami. W tej pozycji nie ma wyjątków, nie ma tematów tabu, panowie bardzo dokładnie opisują imprezy w autokarach, w której główną rolę odgrywają wynaturzone sceny z groupies danego zespołu. Poza tym bójki, wzajemne ścięcia i uleganie nałogom, które kończyły się zwykle odwykiem bądź więzieniem.

Metal z założenia ma szokować, ma niszczyć wszystko co stanie mu na drodze. Ma rozpychać się łokciami, przełamywać normy. Ma być szybki, brutalny i bezwzględny. Każde brzmienie gitary ma przyprawiać o „gęsią skórkę”, każde uderzenie perkusyjnej stopy uderzać po płucach, a kolejny dźwięk gitary basowej wywracać wnętrzności. To właśnie z nim każdy oddany fan czuje się silny i niezwyciężony. Kiedyś w internetowych czeluściach znalazłem mem idealnie pasujący do tematu. Nie znalazłem oficjalnego autora, choć przy tekście było zdjęcie Roba Zombie.

„To jest styl życia. Niczym nie przypomina tego, co podoba się wszystkim, lecz po tygodniu tracą zainteresowanie. Ale muzyka metalowa jest inna, jej miłośnicy słuchają ją wiekami. Dlatego nie są zwykłymi ludźmi. Jeśli coś nam się podoba to na zabój! Nie jak ze zwykłą muzyczką – nikt nie powie, że w zeszłe wakacje podobał mu się Slayer… to są ludzie, którzy te nazwę mają wygrawerowaną w sercu.”

I tak to się wszystko układa w całość. Metal to… dla każdego zupełnie inny kawał muzyki, mimo to mający swój rodowód i anegdoty. To kawał historii, który pokazuje problemy muzyków, często odbijających się od komercyjnej ściany. Niechcianych przez wytwórnie, radia jak i miejscowe knajpy. To może i niekompletna historia metalu, ale w niecodzienny sposób bardzo wyraźnie akcentująca podstawowe zmiany i wydarzenia jakie rozgrywały się w tym okresie. Fajnie było powspominać, fajnie było cofnąć się kilka dekad wstecz i poczuć jak rodziły się inspiracje. Jak wśród przyjaciół rodziły się legendy… i niestety… umierały.

„Kompletna historia o metalu bez cenzury” to podtytuł powyższej pozycji i już na wstępie miałem obawy. Czy aby na pewno znajdę tu wszystko? Książka liczy sobie około sześciuset stron, jest większa od standardowych wydań i przeraźliwie ciężka. Tak, tak… metal nie należy do tych lżejszych i jak widać, wiedza o nim również. Ale do sedna. Patrząc na to wydanie można się pokusić...

więcej Pokaż mimo to

avatar
59
59

Na półkach:

Za mało o muzyce, a za dużo o chlaniu, ćpaniu i ruchaniu. Jest to bardziej zbiór wybryków pijanych muzyków niż "kompletna historia Metalu". Wiele rozdziałów jest za krótkich, szczególnie rozdział o NWoBHM. Żadne z tego kompendium wiedzy. Oczywiście to co jest w tej książce jest nawet ciekawe i (nie licząc paru rozdziałów) dobrze się czyta, ale spodziewałem się głównie wywodów na temat muzyki, opisu subkultury i dopiero to tego dołożonych wywiadów, i opowieści zza kulis, a dostałem trochę o muzyce i sporo o imprezowaniu. Nie wszystkie rozdziały takie są, ale zdecydowanie tego za dużo. Wybryki powinny być raczej pikantnym dodatkiem do opowieści o muzyce, a nie głównym tematem. Czasami pojawiały się fragmenty (rzadko, ale jednak) przy, których zadawałem sobie pytanie czy aby na pewno autorzy mają pojęcie o czym piszą. Ogólnie książka nie jest zła, po prostu to nie jest to czego oczekiwałem. Jeżeli szukasz książki, która będzie faktycznie kompletną historią metalu, w której będzie wszystko o tej muzyce i subkulturze to zastanów się nad zakupem, ale jeśli szukasz mini-biografi zespołów, ciekawych i zabawnych historii z ich życia, i trochę o muzyce to trafiłeś w dziesiątkę.

Za mało o muzyce, a za dużo o chlaniu, ćpaniu i ruchaniu. Jest to bardziej zbiór wybryków pijanych muzyków niż "kompletna historia Metalu". Wiele rozdziałów jest za krótkich, szczególnie rozdział o NWoBHM. Żadne z tego kompendium wiedzy. Oczywiście to co jest w tej książce jest nawet ciekawe i (nie licząc paru rozdziałów) dobrze się czyta, ale spodziewałem się głównie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
357
110

Na półkach: ,

Wszyscy istotni przedstawiciele ciężkiego grania mówią tu o muzyce, inspiracjach, wpływach, trendach i środowisku. Autorzy ułożyli ich chronologicznie, pogrupowali w podgatunki metalu i dodali swoje komentarze. I może nie ma tu dogłębnych analiz samej muzyki, rozkładania płyt czy kawałków na elementy pierwsze, ale powstała bogata, oryginalna i interesująca lektura o historii i ewolucji ruchu zwanego bardzo szeroko heavy metalem, od Hendrixa po Linkin Park. Jest o przełomowych płytach, prawdziwych twórcach i odtwórcach, artystach i gościach, którzy „robili to tylko dla ruchanka”.
Sporo tu też, może za dużo, o życiu poza muzyką. Jest więc o beztroskiej zabawie w „sex, drugs and rock’n’roll”, ale też o tym jak ta zabawa przeobrażała się w skrajne upodlenie, sytuacje dramatyczne, nałogowe chlanie, ćpanie i seks, depresje i samobójstwa. Niektórzy natomiast opowiadają rzeczy, przez które mogą stracic szacunek nawet u swoich fanów. Jawią się tu po prostu jako obleśni, odpychający goście, zwykli idioci, pozerzy, ale też mizogini, dewianci, seksiści chwalący się brutalnym traktowaniem, wręcz maltretowaniem gruppies (od muzyków Exodusa po Korn, Biohazard czy Marilyn Mansona). Inni kreują się na twardzieli i propagują przemoc na koncertach, atakują dotkliwie publiczność (cały hardcore z Cro-mags na czele, muzyk Exodusa, który wspomina z uśmiechem kopanie bezdomnych). Jeszcze inni to naiwni, niedojrzali i zakompleksieni gówniarze, które swoje pozerstwo doprowadzają do takiego ekstremum jak samookaleczanie się i zabójstwa, wszystko po to, by zaostrzyć swój wizerunek (od Deicide po norweski black metal).
Książka pozwala na uporządkowanie wiedzy o metalu, pomaga uchwycić metal jako złożoną całość, pewien proces ciągłego rozwoju, przepoczwarzania się jednego stylu w kolejny, gdzie jeden zespół ma wpływ na pozostałe itd. Przy okazji autorzy sugerują, co w tym zjawisku było cenne, ożywcze, oryginalne, a co wtórne i wynaturzone. Lektura może więc skłonić fanów metalu nie tylko do sięgnięcia po płyty, których nie słuchali, ale też do rewizji swoich wyobrażeń, poglądów i sentymentów związanych z ich idolami i ich muzyką.
Książka, choć reklamowana jako kompletna historia metalu, ma pewne luki. Zabrakło choćby rozdziałów o dosyć istotnych dla lat 90. stylach metalu, jak np. gotyk czy doom, kapelach z Europy jak Anathema, Opeth Paradise Lost, Moonspell czy My Dying Bride...

Wszyscy istotni przedstawiciele ciężkiego grania mówią tu o muzyce, inspiracjach, wpływach, trendach i środowisku. Autorzy ułożyli ich chronologicznie, pogrupowali w podgatunki metalu i dodali swoje komentarze. I może nie ma tu dogłębnych analiz samej muzyki, rozkładania płyt czy kawałków na elementy pierwsze, ale powstała bogata, oryginalna i interesująca lektura o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1013
695

Na półkach: , , ,

Bez wątpienia jest to pozycja warta uwagi. Ukazuje ewolucję gatunku i wskazuje na pewien pierwiastek nieśmiertelności, który w nim tkwi. Metal jako gatunek nie odejdzie w zapomnienie, póki istnieje "gniew, bezprawie, korupcja, wykorzystanie i niepokój".

Więcej piszę tutaj: http://onlygoodmusic.pl/artykuly/glosno-jak-diabli

Bez wątpienia jest to pozycja warta uwagi. Ukazuje ewolucję gatunku i wskazuje na pewien pierwiastek nieśmiertelności, który w nim tkwi. Metal jako gatunek nie odejdzie w zapomnienie, póki istnieje "gniew, bezprawie, korupcja, wykorzystanie i niepokój".

Więcej piszę tutaj: http://onlygoodmusic.pl/artykuly/glosno-jak-diabli

Pokaż mimo to

avatar
1304
460

Na półkach: , , ,

Czytałam tę książkę bite dwa tygodnie. Nie dlatego, że jest nieciekawa czy źle napisana. Po prostu nie jestem zagorzałą fanką metalu. Z drugiej strony kompletnym laikiem też nie jestem. Co kilka stron musiałam wygoogować sobie jakiegoś wykonawcę lub przypomnieć kogoś, kogo kiedyś kochałam na zabój. Ze względu na formę ta książka powinna być chaotyczna, a nie jest. Mimo, że to sześćset stron prawie samych cytatów, całość jest zaskakująco spójna.

Gdy czytałam wstęp napisany przez Scotta Iana, myślałam: „To o mnie!” Ja też większość mojego dorastania spędziłam w swoim pokoju słuchając płyt w przeświadczeniu, że nikt mnie nie rozumie. Jeżeli chodzi o muzykę, to nadal nikt mnie nie rozumie (nic dziwnego, skoro sama siebie rozumiem tylko raz na jakiś czas). Talentu w tej materii niestety nie mam, więc mogę o niej tylko pisać, ale jak powiedział Frank Zappa: „Pisanie o muzyce jest jak tańczenie o architekturze”, więc jestem na straconej pozycji.

„Głośno jak diabli” pełna jest ekscesów, na wieść o których włos jeży się na głowie. Niektóre z tych historii znałam, ale sporej części jednak nie. Nie miałam pojęcia (lub zapomniałam),że Jonathan Davis uczęszczał do szkoły pogrzebowej (jest w ogóle coś takiego?) i był uczniem balsamisty, a potem pracował jako grabarz i lubił (!) to zajęcie.

Ta książka zwraca delikatnie uwagę na pewne oblicze gwiazd metalu, o którym się nie mówi. To często i gęsto historie twardzieli, którzy na scenie są niszczycielską siłą z piekła rodem, gdy z niej schodzą wciągają masę koki, wypijają skrzynkę Jacka Danielsa, zaliczają po pięć lasek, a gdy trasa się kończy wracają spłukani do domów swoich matek lub dziewczyn i przechowują w ich lodówkach świńskie łby. Może przemawia przeze mnie solidarność jajników, ale czy ktoś zastanawiał się, gdzie byliby dziś bogowie metalu, gdyby nie kobiety, które ich niańczyły, wspierały i finansowały? Gdzie byłby dziś Ozzy, gdyby Sharon nie pozbierała go z podłogi, gdy wyleciał z Black Sabbath? Gdzie byliby ci lalusie z natapirowanymi włosami gdyby nie striptizerki z LA? I czy Avenged Sevenfold wybiliby się gdyby nie miłość, wiara i oddanie Valary Dibenedetto (o której nie wspomniano w tej książce nawet słowem)? O nich też ktoś powinien napisać książkę. „Pierwsze damy heavy metalu”. To mogłoby być dobre.

Największym plusem tej książki jest to, że historia opowiedziana jest słowami muzyków i ludzi z branży. To nie są suche fakty opisane przez jakiegoś gryzipiórka siedzącego w klimatyzowanym gabineciku za stylowym biureczkiem. Mam tylko takie wątpliwości co do tego, czy to na pewno „kompletna historia metalu”. Myślę, że każdy fan nu metalu, crossover czy black metalu po przeczytaniu fragmentów poświęconych swoim faworytom czuł niedosyt. Metal jest tak rozległym gatunkiem, że nie sposób opowiedzieć jego historii na sześciuset stronach. Właściwie każdy rozdział „Głośno jak diabli” można rozwinąć w oddzielnych książkach.

Czytałam tę książkę bite dwa tygodnie. Nie dlatego, że jest nieciekawa czy źle napisana. Po prostu nie jestem zagorzałą fanką metalu. Z drugiej strony kompletnym laikiem też nie jestem. Co kilka stron musiałam wygoogować sobie jakiegoś wykonawcę lub przypomnieć kogoś, kogo kiedyś kochałam na zabój. Ze względu na formę ta książka powinna być chaotyczna, a nie jest. Mimo, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
255
74

Na półkach: , , ,

Spodziewałam się faktycznie kompletnej historii metalu na świecie, a dostałam kompletną historię, ale z amerykańskiego punktu widzenia (aż dziwne, że przy black metalu autorzy nie próbowali na siłę upychać tam amerykańskiej sceny). Która swoją drogą opiera się głównie na treściach dotyczących libacji, prostytucji i narkotyków - jakoś mało tutaj w tym wszystkim samej muzyki. Wprawdzie dowiedziałam się kilku ciekawostek, ale ogólnie zmęczyło mnie czytanie tej książki.

Spodziewałam się faktycznie kompletnej historii metalu na świecie, a dostałam kompletną historię, ale z amerykańskiego punktu widzenia (aż dziwne, że przy black metalu autorzy nie próbowali na siłę upychać tam amerykańskiej sceny). Która swoją drogą opiera się głównie na treściach dotyczących libacji, prostytucji i narkotyków - jakoś mało tutaj w tym wszystkim samej muzyki....

więcej Pokaż mimo to

avatar
313
32

Na półkach: , , ,

Z racji tego, iż jestem wielką miłośniczką muzyki metalowej, to w momencie, kiedy dowiedziałam się o istnieniu takiej książki, oczywiście zapragnęłam ją mieć w swojej kolekcji.

"Głośno jak diabli. Kompletna historia metalu bez cenzury" ma tę pozytywną cechę, że nie jest to kolejna pozycja napisana przez miłośnika metalu. Jon Wiederhorn oraz Katherine Turman zebrali w tej obszernej książce wypowiedzi artystów tego gatunku. Wysłuchali setek wspomnień. Wspomnień zarówno zabawnych, jak i pełnych bólu i cierpienia. Mamy opisy powstawania kluczowych zespołów gatunku, ich rozłamów, seksualnych rozpust oraz zatracania się w różnego rodzaju nałogach. A to wszystko opowiedziane bez przesadnej delikatności, bez owijania w tak zwaną bawełnę. Po prostu muzycy ukazują swoje życiorysy takimi, jakimi one są. Ta książka jest jak metal i taka właśnie powinna być. Bez cenzury.

Jedyne do czego mogę się przyczepić, to brak informacji na temat takich gatunków jak folk metal oraz power metal, które są jednym z moich ulubionych. Wyczekiwałam na nie z każdym kolejnym rozdziałem. Żałuję, że się nie doczekałam. Gdyby nie brak wyżej wymienionych gatunków, pozycja (wedle mojej opinii) zasługiwałaby na najwyższą notę.

Z racji tego, iż jestem wielką miłośniczką muzyki metalowej, to w momencie, kiedy dowiedziałam się o istnieniu takiej książki, oczywiście zapragnęłam ją mieć w swojej kolekcji.

"Głośno jak diabli. Kompletna historia metalu bez cenzury" ma tę pozytywną cechę, że nie jest to kolejna pozycja napisana przez miłośnika metalu. Jon Wiederhorn oraz Katherine Turman zebrali w tej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
240
159

Na półkach: , ,

Jak już parę osób przede mną zdążyło zaobserwować ( co wcale nie jest wielkim wyczynem) książka ta,absolutnie nie zawiera w sobie kompletnej historii muzyki metalowej (wg mnie ten tytuł to hmm dość spore nie porozumienie ) Jednakże przechodząc do meritum książka jest ciekawa, potrafi zrobić w głowie czytelnika emocjonalny rollercoaster.Raz siedzisz czytasz z zapartym tchem,bo jakiś muzyk "X" głodował i lądował w życiowym piekle,a chwilę później czytasz,że ktoś imprezował do rana i wyczyniał najgłupsze rzeczy na świecie, tak skrajnie głupie że, aż śmieszne.Naprawdę można spędzić z tą książką fajny czas szkoda tylko,że od strony hmm informacyjnej autorzy mało włożyli starań, w sensie mam wrażenie, że jest to książka z cyklu "ej zbierzmy kilkanaście wywiadów i zróbmy z tego książkową cegłę o muzyce metalowej...szkoda, że ta książkowa"cegła" nie zawiera duszy, tylko jest ewidentnie nastawiona na komercje, co niewątpliwie może przeszkadzać bardziej wymagającym osobnikom( tak mam też na myśli siebie:-)) Reasumując, przerost formy nad treścią niestety...ale muszę przyznać, że parę razy łza mi poleciała ze śmiechu i jak tu nie kochać indywidualistów! ;-)tak więc, jeśli nie jesteś muzycznym sztywniakiem lub jeśli szukasz w lekturze więcej zawirowania niż powagi, to śmiało możesz zajrzeć w czeluści mrocznej i głośnej jak diabli,sceny metalowej kryjącej się na kartach tej książki ;-)

Jak już parę osób przede mną zdążyło zaobserwować ( co wcale nie jest wielkim wyczynem) książka ta,absolutnie nie zawiera w sobie kompletnej historii muzyki metalowej (wg mnie ten tytuł to hmm dość spore nie porozumienie ) Jednakże przechodząc do meritum książka jest ciekawa, potrafi zrobić w głowie czytelnika emocjonalny rollercoaster.Raz siedzisz czytasz z zapartym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
494
11

Na półkach: , ,

Kapitalna. Zwłaszcza, że o metalu opowiadają tam ci, którzy mają do tego największe prawo.

Kapitalna. Zwłaszcza, że o metalu opowiadają tam ci, którzy mają do tego największe prawo.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    136
  • Przeczytane
    110
  • Posiadam
    66
  • Ulubione
    8
  • Muzyka
    6
  • Muzyczne
    5
  • Teraz czytam
    5
  • 2014
    4
  • Literatura faktu
    2
  • Chcę w prezencie
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Głośno Jak Diabli - Kompletna historia metalu bez cenzury


Podobne książki

Przeczytaj także