-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-04-29
2024-04-27
Wspaniała książka, którą w moim odczuciu najlepiej definiują często powtarzające się, występujące w jednym zdaniu, określeniu czy opisie słowa - spokój i siła. Emocji jest tutaj krocie, podobnie jak trudnych przeżyć - trauma, rozczarowanie, gniew, niezgoda, bunt, ucieczka - wszystkie mają wielką wagę w kreowaniu fabuły, ale to właśnie siła i spokój zdają się być odpowiedzią i rozwiązaniem.
Każda z postaci, na których bazują "Zwierzęta łowne" jest inna. Główny bohater to rozczarowany i poraniony chłopak zaś kobiety, które mu towarzyszą to ciotka budująca życie na wyselekcjonowanym zapominaniu i Szeptucha z otwartymi oczami i profetycznym ostrzeganiem przed nami samymi. I jeszcze kobiety powracające, chcące zamknąć drzwi, przez który niesie się stary przeciąg uniemożliwiający zaczynanie od nowa. Mloda aktywistka, którą wygnały złe języki i starsza od niej matka, chcąca jeszcze raz poszukać chłopca, który dawno temu wszedł w las.
Zaczyna się zaginięciem i łagodnymi powrotami do sielskości miejsc pamiętanych z dzieciństwa. Ale gdy zaczynają się ze sobą łączyć opowieści o ekonomicznej zależności, brutalności układów, bezpardonowym pozbywaniu się ludzi myślących i czujących odmiennie, zalewa nas fala brudnej wody, niszczącego ognia, czerwonych od wściekłości twarzy i tajemnic, przekładanych na szyderstwo. Naprzeciw ubojni, zastraszania, wykorzystywania pracowników stoi las. Las, który jest ostoją, w którym pojawiają się subtelności, zranione nogi znów są gotowe do marszu a miłość nie zna ograniczeń wieku ani płci.
Podział na drapieżników i "zwierzęta łowne" zdaje się przesądzać o przewadze tych pierwszych. Ale nie tak widzi to Szeptucha, nie tak czują to ludzie zebrani w czasie pokotu dla nagłośnienia bestialstwa. Jest w tej książce niezwykle odmienna nadzieja - oparta na tych dwóch słowach, które nieustannie krążą w mojej głowie po lekturze. Siła i spokój - szansa dla doświadczonych złym losem i dla wchodzących w życie z już wykształconą odrazą przed tym, co robimy z naszym światem.
Można posądzać Annę Mazurek o truizmy i powielanie poruszanych już tematów ale to, jak łączy obrazy znanego nam świata z wglądem w umysły bohaterów sprawia, że książka jest wyjątkowo angażująca. Stare pokolenie jest tutaj dwojakie, o pewnych ludziach można myśleć tylko z gniewem i odrazą, od innych uczyć się prawd, które muszą się sprawdzić także dla młodszych od nich. To kolejne pokolenie chce wolności w wyrażaniu uczuć, chce troski skierowanej na nich i na otaczający nas świat, chce ucieczki od złego poprzez izolację albo walkę pozbawioną przemocy.
Książka ma wielką moc ale spisana jest językiem jasnym, nawet smutek ma tutaj prześwity jak leśna przecinka. Autorka potrafiła napisać powieść głęboką w sposób, który pozwala oddychać, pozwala znaleźć przestrzeń dla dobra nawet tam, gdzie leje się krew. I chyba waga problemów i sposób ich podania sprawiają, że podobnie jak Jurek po prostu wierzymy, że się uda. Polecam.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.
Wspaniała książka, którą w moim odczuciu najlepiej definiują często powtarzające się, występujące w jednym zdaniu, określeniu czy opisie słowa - spokój i siła. Emocji jest tutaj krocie, podobnie jak trudnych przeżyć - trauma, rozczarowanie, gniew, niezgoda, bunt, ucieczka - wszystkie mają wielką wagę w kreowaniu fabuły, ale to właśnie siła i spokój zdają się być odpowiedzią...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-21
"Szept" dzieje się dwutorowo. Mamy rok 1973 i zaginięcie Ani oraz chwilę obecną, która dodatkowo rozdziela się na obraz widziany oczami Kai oraz ten, wynikajacy z relacji Dominiki - policjantki wracającej do pracy po trzyletniej przerwie. Taki podział sprawia, że autorka efektownie odchodzi do sztampowego, jednowątkowego prowadzenia akcji. I to jest duży plus. Kolejnym jest z pewnością świetne opanowanie języka, który z jednej strony pełen jest poruszających, emocjonalnych treści, z drugiej zaś potrafi porwać akcją i intensywnością.
Pierwsza część opowieści znakomicie buduje klimat, choć niecierpliwe osoby mogą utyskiwać na zbyt wolno zmieniającą się sytuację. Jest to jednak szansa na dobre poznanie bohaterów i zorientowanie się w ich wyjątkowości. To kieruje moją uwagę na największy walor książki - oparcie akcji na postaciach w pewien sposób odmiennych od otoczenia. Ania i Kaja, rozdzielone pięćdziesięcioma latami, są tak samo delikatne, nieświadome swojej urody, subtelnie tkwiące w świecie wykreowanym z otaczającego je piękna. Jest też Piotrek, zamknięty w sobie, zafascynowany sowami, skrywający cierpienie przed światem. To oni są ofiarami - znikają, umierają lub są łatwym kąskiem dla tych, którzy dokonali kiedyś strasznego czynu, a teraz szukają kozła ofiarnego.
Rozbudowany świat kobiet sprawia, że książka otwiera się na całą gamę doznań. Dominika walczy z patriarchalnym układem w policji i z uprzedzeniami wobec jej związku. Ania i Kaja z byciem pistrzeganymi jako 'mniej normalna' siostra. Jest tu też miejsce na ciekawe postaci męskie, jak kapelan, który jako jedyny prócz Dominiki wątpi w winę młodego chłopaka. Całość dzieli świat na subtelne ofiary i bezwzględnych oprawców i trzeba przyznać, że robi to dobrze, cierpliwie splatając przeszłą zagadkę z obecną sprawą, która w finale z impetem zmierza ku rozwiązaniu.
Gdyby nie było za mną mnóstwa lektur o podobnej formie i treści, z pewnością byłabym bardziej zadowolona. Doceniam niewątpliwy talent, mnóstwo odniesień do sytuacji rodzinnych i społecznych oraz bardzo szczegółowe rozrysowanie postaci. Jest to książka dobra, rozbudowana i dotykająca czułych punktów, niemniej znam mnóstwo pozycji, które te same tematy prezentują w sposób bardziej intensywny, żywiołowy, wstrzymujący serce i burzący nasze poczucie komfortu i stabilności w postrzeganiu dobra i zła.
"Szept" mnie nie zaskoczył ani nie zaangażował w stopniu, jakiego pragnęłam, ale z pewnością dla osób, które wkraczają w świat thrillerów opartych na sekretach małych społeczności, rodzinnych tajemnic i spraw prowadzących daleko w przeszłość, będzie to książka ciekawa i emocjonalnie poruszającą.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona
"Szept" dzieje się dwutorowo. Mamy rok 1973 i zaginięcie Ani oraz chwilę obecną, która dodatkowo rozdziela się na obraz widziany oczami Kai oraz ten, wynikajacy z relacji Dominiki - policjantki wracającej do pracy po trzyletniej przerwie. Taki podział sprawia, że autorka efektownie odchodzi do sztampowego, jednowątkowego prowadzenia akcji. I to jest duży plus. Kolejnym jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-20
Nie przesadza się starych drzew, bo tam, gdzie wiodły życie, w ich konarach szumią wspomnienia. Liście drżą od opowieści, które jak wiatr skręcają raz w stronę realnych chwil - strasznych, udręczonych ale i pięknych miłością i dobrowolnym trudem, innym razem w stronę wiary, która miesza ufność Bogu ze starymi wierzeniami, budzącymi trwogę i szacunek dla mądrości starych ludzi.
Starym drzewem jest w powieści Artura Żaka babcia chłopaka, który wraca po maturze na przesiąknięte pracą i miłością tereny. To tutaj uczył się życia, dostawał nauczki, słuchał słów dziadka, który umiłował ziemię ponad wszystko. Drzewem innego wymiaru jest Dusza, która przejmując w niektórych rozdziałach rolę narratora, snuje opowieści o wydarzeniach, rysujących rodzinną historię Piotrka. To, co nie wychodzi z ust żyjących, składa się na opowieść dziadka Bronka, który odszedł z tego świata, choć nie cały. Pozostała na ziemi jego Dusza, obserwatorka mająca za zadanie opiekę, uwolnienie udręczonych zmarłych i odszukanie odpowiedzi wśród żywych. Wiejska codzienność jest tu więc w połowie realna niczym uderzenie, wódka i krew, w połowie zaś wyrasta z pełnej religii i magii drogi, którą trzeba przebyć, by wreszcie trafić do Źródła.
Lata, które opisuje autor to także czas mojego dorastania, obfitującego w wizyty u dziadków na wsi. Lektura budziła więc we mnie tyle samo nostalgii co refleksji nad światem, które obserwowałam oczami dziecka. Wiejska mentalność, prostota podejmowanych decyzji, czasem grubiaństwo i męskość pojęta jako nieustępliwość i upór - wszystko to tliło się w mojej pamięci, tak pięknie i żywo pobudzonej "Kołataniem". Kto znał lasy i pola zawieszone pomiędzy biedą, silną wiarą, znojem i zabobonem, ten doceni drobiazgowość opowieści i jej jednoczesną magię.
Powroty sięgają czasów wojny, niesnasków i lęków, które wyrosły tuż po niej. Jest przyjaźń wyniesiona ze wspólnej walki o przetrwanie, są wyznaczone role rodzinne, są ucieczki do miasta, przemoc wzmacniana alkoholem. Są straszne czyny czerwonoarmistów i niemiecka okupacja, są stare obyczaje często sprzedające córki za możliwość wyjścia z długów.
Obraz jaki roztacza Żak, malując życie w Strudze i Piotrkowie jest tak rozległy, że nie sposób wymienić wszystkich jego elementów. A robi to pięknie, subtelnie wtrącając filozoficzne rozważania, stroniąc od upominania, raczej ucząc wyciągania wniosków z wydarzeń i obserwacji Duszy Bronka.
Pewne sytuacje nie znajdują tutaj racjonalnego wyjaśnienia. Można szukać Cienia, by znaleźć ułomność w ludziach, można też uznać opowieści babci, wierzącej w obecności zmarłego męża i ufać jej intuicji. Pomiędzy tym, co realne i tym, co duchowe, panuje spokojna równowaga, która nie czyni z książki ani fantastyki ani prostej opowieści o życiu sprowadzonym do chłopskiej codzienności. Sam bohater jest chłopakiem z Łodzi, z miasta, które czyni ludzi anonimowymi, więc powroty do miasta i wspomnień przypominają o tym co jest nam bliższe. O tym co, choć zawieszone w dwudziestym wieku, dobrze odzwierciedla odmienność miejskiego życia. To jeszcze jeden odważnik służący zachowaniu równowagi.
Jestem oczarowana prawdą bijącą z powieści jak i symboliką służącą refleksji nad dojrzewaniem, dostrzeganiem i pojmowaniem. Siła miłości łamie tu prawa, odbrane życie nakazuje wybaczenie lub odwet, suruwa troska przeważa nad ckliwą głupotą. Nad całością unosi się zaduma nad przemijaniem, zmianami, które niekoniecznie zmierzają ku dobremu i siłą wiary, która nie zawsze oparta jest na jasnym przesłaniu. Język zachwyca mieszaniną ballady i konkretnych sprawozdań, proste dialogi przechodzą w mgliste, tkane z legend przemyślenia.
Piękna to lektura i smutna, czasem dająca nadzieję, czasem zaś niosąca mrok. Jeśli dodać do tego niezwykle subtelne, choć efektownie zdobione wydanie, książka zasługuje na podziw czytelniczy i wizualny. Bardzo się cieszę, że dane mi było zagłębić się w ten wieloznaczny świat. Polecam gorąco.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Dobra Literatura.
Nie przesadza się starych drzew, bo tam, gdzie wiodły życie, w ich konarach szumią wspomnienia. Liście drżą od opowieści, które jak wiatr skręcają raz w stronę realnych chwil - strasznych, udręczonych ale i pięknych miłością i dobrowolnym trudem, innym razem w stronę wiary, która miesza ufność Bogu ze starymi wierzeniami, budzącymi trwogę i szacunek dla mądrości starych...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-25
My, Polacy, z wielkimi sercami i ckliwymi duszami, tkwimy w bagnie chciwości, w politycznym bajorze zakłamania, w ściekach kłamstw i przemilczanych zbrodni. Nikt tak jak my nie jest podatny na uwodzenie czczymi obietnicami i blichtrem. Nikt, prócz Przemysława Piotrowskiego, nie pisze o tym z taką pasją i wyobraźnią. Przy czym oczywiście, "wszelkie podobieństwo do osób... jest przypadkowe".
"Bagno" jest kolejnym spotkaniem z komisarzem Igorem Brudnym i kolejną okazją do podążania za silnym mężczyzną bezsilnym wobec rzeczywistości, za trudną miłością, którą trudy pracy i znoszenia upokorzeń czynią bardziej wspólnym trwaniem, niż czułą kompozycją uczuć. Jest Igor i jest Julka, uparci i wierni zasadom, jest dziennikarka, która chce wyłączności ale też prawdy podanej nad ciałami maltretowanych dziewcząt... i jest świat zewnętrzny, który wciąga ich w kolejne wydarzenia, nie pozwalając zapomnieć o niedomkniętych drzwiach przeszłości. Niedomykalnych raczej...
Nowa sprawa Sędziego poraża przez moment, a potem roznosi się nad nią krzyk tłumu, który może wesprzeć i rozgrzeszyć kata żądającego zapłaty za winy. Choć śledztwo coraz jaśniej wskazuje na to, że sprawa jest bardzo osobista, to ofiary są tak bardzo publiczne, że krzywda i poczucie niesprawiedliwości niesie się po całym kraju. Zawinili, pora ich ukarać! Ale... czy tak? Spektakularnie, na oczach internautów, torturami i bezczeszczeniem zwłok? Może ślepa i bezkarna władza widzi tylko takie ostre kolory... może strach ma właśnie taki drastyczny kształt...
Brudny tej sprawy nie chciał, ale jak oprzeć się pokusie ukarania kpiących z prawa duchów poprzedniego śledztwa. Zapewne Piotrowski pisać takiej książki też nie chciał, ale rzeczywistość przekroczyła jego próg tolerancji. Jest trochę jak Sędzia z opisami "nieznanego nam" bagna, z przykładami "niepodobnych do osób publicznych" potworów powtarzających, jak pisze autor: to nie moja ręka, gdy łapie się ich po pas w gnoju chorego nadużywania władzy. Wraca wykorzystywanie dzieci, gwałty, zakłamanie kościelne, polityka kpiąca z szarych obywatel.
Czytając ten świetny, porażający prawdą, przesycony gniewem, pędzący wartką akcją kryminał, wszyscy jesteśmy trochę jak on, bo "Sędzia jest po prostu najbardziej wk...onym na środowisko polityczne obywatelem, który w końcu postanowił zrobić w kraju porządek."
Tak, można się domyślić kto skrywa się pod kacim kapturem, tak, mogą odrzucać sceny śliskie od krwi ale co z tego? Ta książka jest majstersztykiem opowiadania o dojrzewaniu do zemsty, jest wartką lawą zgniłych układów i prawd, które jak bagno, powierzchnię mają gładką, ale dno grząskie.
Świetny kryminał, który drapieżnie i z pasją dopełnia poprzednie części. Czy polecam? Bardziej nie mogę! Jest w tej książce moc brudna jak traumy, w których żyje bohater i jak świat władzy, która najczęściej plami wszystko. Czytajcie!
Pani_Ka Czyta
Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca
My, Polacy, z wielkimi sercami i ckliwymi duszami, tkwimy w bagnie chciwości, w politycznym bajorze zakłamania, w ściekach kłamstw i przemilczanych zbrodni. Nikt tak jak my nie jest podatny na uwodzenie czczymi obietnicami i blichtrem. Nikt, prócz Przemysława Piotrowskiego, nie pisze o tym z taką pasją i wyobraźnią. Przy czym oczywiście, "wszelkie podobieństwo do osób......
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-17
Ach jak warto było poczekać, aż Przemysław Piotrowski wypełni inne zobowiązania, poeksperymentuje poza gatunkiem i wróci z brawurową kontynuacją serii o przywołanym niemal z zaświatów Igorze Brudnym! Ach jak było warto wejść w powieść znakomicie skonstruowaną, bogatą językowo, pełną zawirowań i odważną w wyrażaniu gniewu!
Kto nie zna jeszcze "Zarazy" ten niech sięga po kryminał, który niesie zmagania z własnymi słabościami, miłość, poczucie obowiązku i grozę. Grozę nie zakorzenioną w wyobraźni autora ale naszą, powszednią, zjadającą dusze i dobro.
Wyszliśmy z trylogii przekonani o konieczności pożegnania się z fenomenalną postacią stworzonego na jej potrzeby policjanta. Ale nie, jest pora i miejsce na wywołanie duchów, na zmartwychwstanie wartości i upór w piętnowaniu zła. Brudny, pokonany fizycznie, odarty z wiary w odzyskanie sprawności, wspiera się na silnym miłością ramieniu Julii i jako detektyw wraca do pracy. Ponownie, zza fasady zimnego, oszczędnego w wyrażaniu uczuć mężczyzny wypływa mocny, uparty glina, który serce ma gołębie a krzywdy niesione przez gangsterski świat, oszalałych wyznawców pseudonaukowych bredni i poplamiony najgorszym brudem świat polityki, zwalcza ile sił, choćby z wózka inwalidzkiego.
Przemek Piotrowski nie boi się mówić o psychopatach, łączyć definicji i wzorców pokracznych zachowań z wskazywaniem palcem na konkretnych ludzi i instytucje. Nie boi się piętnować winnych w szeregach policji i władz państwowych, a tytułowej zarazie przypisywać tylu nosicieli, na ilu to słowo zasługuje.
Warto wejść do lasu, pochylić się nad zaszlachtowaną dziewczyną i wyjść w luksusowej rezydencji, która kryje chore urojenia. Warto zobaczyć ciało, z którego spuszczono krew, by przejrzeć na oczy i ujrzeć zepsucie w najbliższym środowisku. Warto wstać na nogi, bo zawiodą do strasznych prawd o ludziach u władzy.
Dwie silne osobowości w oddzielnych śledztwach, które znajdą wspólne rozwiązanie. Świetnie rozrysowani bohaterowie drugoplanowi, na których autor buduje zwroty akcji, skojarzenia, wreszcie psychotyczny obraz ludzkiego wnętrza.
Pewne siostry nigdy nie będą już takie same, pewnych prawd nie uda się już ukryć, pewne autorytety przestaną istnieć. Zaraza objęła swym zasięgiem tych, którzy wierzą, że uchronią ich układy rodzinne i służbowe. Zaraza pleni się wśród tych, którzy za immunitetami śmieją się w głos z prawa. I tych, którzy kupczą ludzkim ciałem dla pieniędzy, dla sławy, dla budowania powiązań, czasem też dla spełnienia zachcianek.
Znakomita książka, z której wylewa się szacunek dla ludzkiego życia, dla prawdy i piętnowania zła. Kryminał z miejscem na naukę, mocne definiowanie choroby, bestialstwa, zarazy. Spisany w świetnym tempie, brutalny, prawdziwy aż do granicy rozpaczy. Zły, gorzki, gwałtowny. Taki jak nasza rzeczywistość, na którą pozwalamy.
Brawo Panie Przemku, brawo! .
Pani_Ka Czyta
Dziękuję Autorowi za emocje, @wydawnictwoczarnaowca za możliwość poznania tej historii i wyrażenie opinii .
Ach jak warto było poczekać, aż Przemysław Piotrowski wypełni inne zobowiązania, poeksperymentuje poza gatunkiem i wróci z brawurową kontynuacją serii o przywołanym niemal z zaświatów Igorze Brudnym! Ach jak było warto wejść w powieść znakomicie skonstruowaną, bogatą językowo, pełną zawirowań i odważną w wyrażaniu gniewu!
Kto nie zna jeszcze "Zarazy" ten niech sięga po...
2024-04-13
Depresja wygania nas z komfortowej radości życia. Czasem też, wygania nas w głuszę w poszukiwaniu ciszy, szansy na godzenie się z nieodwracalnym. Walczyć z nią jest niezwykle trudno, może więc patrząc na wilki i rozmawiając z mądrym życiowo, starym człowiekiem, nauczyć się z nią żyć? Choćby po to, by odczuwać szczęście w nowym związku? Tak zaczynamy drugie spotkanie z byłym policjantem, detektywem Smugą. A potem, do bieszczadzkiego lasu, trafia wołanie jego patrnerki...
Gdy dostaje się wiadomość od siostry zaginionej pięć lat temu, można uznać to za żałosny żart, kpinę lub prawdę. Prawdę taką, z którą się nie dyskutuje, którą się sprawdza po to, by na zawsze odegnać nadzieję lub złapać się jej i wierzyć w ocalenie kochanej osoby.
Agnieszka i Marek są osobami zadaniowymi, los wysłał im zagadkę a oni nie wahają się ruszyć na poszukiwanie odpowiedzi. Tropy wiodą do Berlina, a potem na atrakcyjną turystycznie wyspę Pemba. Tam akcja nabiera tempa, zaś zacytowane w motcie dantejskie piekło odsłania wszystkie swoje kręgi.
Krzysztof Bohus nie zabiera nas na Zanzibar po to, byśmy napawali się jego pięknem, choć i cudów przyrody tutaj nie brakuje. Ten raj na ziemi ma burzliwą historię, która rozwlekła wojny i potyczki na pięćdziesiąt lat i nadal się nimi karmi. Będą więc nasi bohaterowie postawieni przed dziwnymi relacjami, gwałtownością wojska i tych, którzy walczą o swoje prawa, przed układami, w które lepiej nie wsadzać nawet czubka nosa. Tyle, że ślady Karoliny wiodą przed oblicza szemranych osób i takich samych interesów, przyjdzie więc pora na konfrontacje słowne i siłowe, na podstępy i zaufanie ograniczone do minimum.
"Kruchy lód" tym wyróżnia się na tle wartkich, dobrze spisanych, ciekawych kryminalnie thrillerów, że zabiera nas w miejsce, w którym nic nie jest dla nas oczywiste. Fakt, że bohaterów gości polski właściciel hotelu, nie czyni sprawy łatwiejszą. Wszak to Afryka, tutaj wszystko ma inny wymiar, nawet czas i prędkość wyciągania broni. Egzotyka nie zamyka nas na ohydę czarnych charakterów - przerost ego, chciwość, kłamstwa, wykorzystywanie ludzi wszędzie ma to samo oblicze. Podobnie jak gniew, który nie pozwala zostawiać spraw bez ostatecznego rozwiązania.
Bardzo dobra książka, którą czyta się w ekspresowym tempie bez gubienia ważnych kwestii emocjonalnych, bez zapominania o traumach i tracenia nadziei na mądrość i odwagę tych, którzy ruszają w nieznane na ratunek. Opowieść ciekawa, energiczna, mroczna i niebezpieczna - jak lasy Zanzibaru, jak ślepe zakochanie i jak ludzie, wierzący w swoją nietykalność. Polecam.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska
Depresja wygania nas z komfortowej radości życia. Czasem też, wygania nas w głuszę w poszukiwaniu ciszy, szansy na godzenie się z nieodwracalnym. Walczyć z nią jest niezwykle trudno, może więc patrząc na wilki i rozmawiając z mądrym życiowo, starym człowiekiem, nauczyć się z nią żyć? Choćby po to, by odczuwać szczęście w nowym związku? Tak zaczynamy drugie spotkanie z byłym...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-07
Thriller technologiczny - to w tej kategorii najlepiej mieści się "Wściek". Jednak, jeśli chce się zaznaczyć wszystkie poruszone w nim tematy, macki opowieści sięgną w znacznie dalsze rejony. Magdalena Salik, przenosząc nas do roku 2040, czyni ukłon w stronę fantastyki naukowej, ale wszystkie wydarzenia, sprowadzające nas do poziomu klimatycznego, społecznego i technicznego przedstawionego w książce, dzieją się tu i teraz. Czy więc można podejść do tej sensacji, zbudowanej na postępie (lub uwstecznieniu się) ludzkości, jak do profetycznej literatury? Z pewnością. I jest to przerażające ale i zadziwiające.
Wyobraźmy sobie świat za szesnaście lat. Może nie zmienić się nic, a może obecna lekkomyślność i genialność ludzkości, postawi ją przed zmianami, które wypunktowała Pani Salik. Arktyka przestanie być lodowym zasobnikiem, genetyka sięgnie po dawno wymarłe gatunki, elektronika będzie źródłem wiedzy o wszystkich i wszystkim, elity spełnią zachcianki nieustannie powiększając zasoby finansowe, jeden procent ludzi zgromadzi w swoich rękach całe bogactwo świata, ekolodzy będą musieli stać się hiperaktywni by uzmysłowić reszcie świata, że planeta zmienia się w cmentarzysko.
W takich warunkach dochodzi do rozstania pary typowej dla nowej ery - naukowczyni i ekoaktywisty z równie świetlaną przeszłością glacjologa. Akcja poprowadzi nas do ich ponownego spotkania, które zamieni się w ciąg absurdalnych zdarzeń, ucieczek, lęków i tytułowego wścieku.
Para czterdziestolatków to wyraziście zarysowane postaci, pełne skrajnych emocji, bliskich i bardzo odległych poglądów, odmiennych reakcji na wartki prąd wydarzeń. Łączy ich przeszłość, syn, podejrzenia i niezrozumienie sytuacji. Prócz nich autorka kreuje naukowców młodszego pokolenia - niezwykle sprawnych w dziedzinach informatycznych i ekonomicznych, policjantów i agentów, których działania bywają podobne ale i bardzo odległe od obecnego stylu prowadzenia śledztw i mnóstwo innych postaci, z których żadna nie jest pozbawiona jaskrawości i znaczenia.
Niezwykle barwny świat ludzi uwikłanych w sprawę poprowadzi nas także do kwestii społecznych. Otrzemy się o świat autyzmu, geniuszu, schizofrenii i innych zaburzeń i doskonałości "królujących" w czasach technologicznego sterowania światem. Aplikacje, działanie na podświadomość, elektroszpiegowanie, drony i roboty będą tutaj elementami codziennej rzeczywistości, przy czym nie pozbędziemy się problemów dobrze nam znanych już teraz - pogubienia w związkach, koślawego rodzicielstwa czy problemów z przerostem ego, prowadzącym do konfliktów nawet wśród osób dążących do tego samego celu. Jest to więc thriller nie tylko przesiąknięty technologią ale i skupiony na kwestiach komunikacji międzyludzkiej i niedomaganiach umysłowych lub światopoglądowych.
Pomimo nawału terminologii komputerowej i naukowej, autorka zadbała o to, by z nowomowy już teraz wkraczającej w codzienne rozmowy, jasno wybijały się tematy nadrzędne. Śmierć bogatego człowieka, katastrofa klimatyczna, eksperymenty ewolucyjne, współpraca i jej brak, ściganie przestępców, mocne osobowości - to wszystko sprawia, że książkę czytamy jak najlepszą sensację. Jednocześnie stawiane nam są pytania, kreowane są wizje przyszłości poddawane pod osąd zdrowemu rozsądkowi i wyobraźni, a kolejne strony puchną od wiedzy. Gdy zaś w finale wchodzimy do "pokoju 29" naprawdę zastygamy w niepewności, czy za dwadzieścia lat (a może już teraz?) powinniśmy wierzyć w cokolwiek.
Świetna książka, która sprawi, że popędzimy przez globalne i prywatne problemy z ogromnym zafascynowaniem. Polecam zdecydowanie.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Powergraph
Thriller technologiczny - to w tej kategorii najlepiej mieści się "Wściek". Jednak, jeśli chce się zaznaczyć wszystkie poruszone w nim tematy, macki opowieści sięgną w znacznie dalsze rejony. Magdalena Salik, przenosząc nas do roku 2040, czyni ukłon w stronę fantastyki naukowej, ale wszystkie wydarzenia, sprowadzające nas do poziomu klimatycznego, społecznego i technicznego...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-13
Dni coraz cieplejsze, chce nam się szukać spokoju w naturze, oddychać leśnym zapachem, zapomnieć o zgiełku pośród drzew, w miejscach z rzadka odwiedzanych przez ludzi. A gdyby nie wracać na obiad, lecz wykorzystać dary lasu? A gdyby spakować kilka niezbędnych rzeczy i z typowego spaceru zrobić kilkudniową wyprawę w dzikie miejsca?
Piotr Ciemny stworzył książkę, która pomimo tego, że ma w tytule "Leśne gotowanie" jest czymś znaczenie szerszym. Owszem, druga połowa to przepisy zgodne z dopiskiem 'chwasty od kuchni', ale zanim zaczniemy przyrządzać jajecznicę z kurkami lub owsiankę z jagodami i pędami świerku, poznajmy tajniki dobrze przygotowanej wyprawy w las.
Zaczynamy od leśnego savoir-vivre'u i prawnych warunków biwakowania a potem chwila na poszerzenie wiedzy. 'Charakterystyka lasów' nie tylko wymienia typy roślin, ale znajduje wśród nich prawdziwe skarby, które nas nakarmią, wyleczą z kataru lub zapewnią przyjemny smak zimiwym posiłkom. Autor powie, które drzewo dostarczy najlepszego opału, co spakować do plecaka, by gotować łatwo i przyjemnie i jak się zachować przy spotkaniu z dzikiem. A potem tylko zasiąść, rozkoszować się spokojem i próbować dań, których nigdy wcześniej nie podpowiadała nam wyobraźnia.
Ta książka pachnie lasem i budzi apetyt, uczy i ciekawi. Biwakowa szarlotka z pieczonym jabłkiem na kiju - czy to nie brzmi wspaniale? Biwak, deser, kijek z otoczenia... żyć nie umierać. Po lekturze stwierdziłam, że jeśli kiedyś skuszą mnie Bieszczady ; ) albo inne resztki leśnej dziczy, to najpierw wpakuję do plecaka właśnie tę książkę. Przeżyję, wrócę wypoczęta, najedzona i pełna nowych smaków. Hej przygodo! ale tylko z dobrym doradcą.
Wydanie pełne zdjęć, bardzo eco, zapewnia Znak Koncept a znanego medialnie autora znajdziecie na przykład w profilu @chwastyodkuchni .
Polecam, to fajna, przydatna, pachnąca lektura.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Znak Koncept
Dni coraz cieplejsze, chce nam się szukać spokoju w naturze, oddychać leśnym zapachem, zapomnieć o zgiełku pośród drzew, w miejscach z rzadka odwiedzanych przez ludzi. A gdyby nie wracać na obiad, lecz wykorzystać dary lasu? A gdyby spakować kilka niezbędnych rzeczy i z typowego spaceru zrobić kilkudniową wyprawę w dzikie miejsca?
Piotr Ciemny stworzył książkę, która...
2024-04-02
Pierwsza część "Czasu zapomnienia" zostawiła nas z bohaterką pogrążoną w żałobie po ojcu i siostrze oraz sercem złamanym pewnością, że ukochany maczał palce w tragedii. Także Connor, który ruszył śladem Ann-Katrin pozostawał przekonany o jej winie w kwestii innego morderstwa. Kolejne wydarzenia będą miały doprowadzić do ich spotkania i potwierdzenia lub obalenia zarzutów wysnutych wobec obojga kochanków.
Wątek romantyczny to ledwie ułamek niezwykłych treści zawartych w drugiej odsłonie powieści. Ci, których drażniło spiętrzenie historycznych aspektów, nie odnajdą tutaj zmiany klimatu. Bo to gratka dla czytelników, których porwała mocno zarysowana warstwa dziejowa, stopniowo przenosząca nas do Kairu.
To tutaj zamieszkał z córkami ojciec Ann-Marie, traktowany jako parias zarówno przez białych kolonizatorów, jak i przez rdzennych mieszkańców Afryki, dla których stał się jedynym z wrogich najeźdźców. W Kairze bohaterka znalazła skromny dom i pracę. Tutaj też przyjdzie jej stanąć twarzą w twarz z winnymi kradzieży odziedziczonych diamentów i związanych z tym morderstw, z fałszywymi przyjaciółmi i prawdą o dawnej miłości.
Ponownie Joanna Jax zachwyca ogromem wiedzy o zmieniających się czasach. Przeczytamy o politycznych machlojkach, końcu wojny, który zaognił relacje arabsko-żydowskich. Ta fala, jak wiemy, nie opada po dziś. Honor okaże się nic niewart w zderzeniu z możliwością szybkiego zarobku, ostrożność wobec przyjaciół okaże się bardziej cenna niż ta wobec wrogów. Śledczy będą gonili w piętkę albo nie domyślając się podwójnej tożsamości Ann-Katrin, albo polegając w zderzeniu ze zbyt skomplikowanymi powiązaniami byłych partnerów. Zginą świadkowie, ucieczka będzie się zdawała nie mieć końca a świat zanurzy się w decyzjach, za które będzie ponosił konsekwencje przez kolejne dekady. I jeszcze diamenty, ta "duża forsa (która) potrafi zniszczyć każdą relację"...
To bardzo szlachetna i mądra opowieść o trudach zapominania, podnoszenia się z dramatów i wybaczania. Czy uda się dociec prawdy i ukarać winnych, to już kwestia wnikliwych obserwacji i powrotów do początków dwudziestego wieku. Trzeba uwagi i skupienia by podążać za skomplikowaną nicią powiązań między Berlinem i Kairem roku 1947 oraz poprzednimi rodzinnymi i szpiegowskimi układami. Ale jeśli ktoś tak właśnie wejdzie w "Kair, czwartą rano", ten z pewnością nie zawiedzie się ani stylem opowieści ani jej bogactwem.
Polecam miłośnikom sensacji i historii powiązanych w niezwykle misterną powieść w dwóch częściach.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska.
Pierwsza część "Czasu zapomnienia" zostawiła nas z bohaterką pogrążoną w żałobie po ojcu i siostrze oraz sercem złamanym pewnością, że ukochany maczał palce w tragedii. Także Connor, który ruszył śladem Ann-Katrin pozostawał przekonany o jej winie w kwestii innego morderstwa. Kolejne wydarzenia będą miały doprowadzić do ich spotkania i potwierdzenia lub obalenia zarzutów...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-29
Humanistka czytająca thriller naukowy? To mogło się skończyć katastrofą. Ale Joanna Łopusińska udowadnia, że z matematyki można uczynić bardzo ciekawego bohatera a ludzie, którzy stają z nią w szranki, narażeni być mogą na niebezpieczeństwa i intrygi godne najlepszej filmowej sensacji.
Nie trzeba być geniuszem, ja nim z pewnością nie jestem, by zrozumieć konsekwencje odkrycia Avy Majewskiej. Jedni dostrzegą w dzieleniu przez zero szansę na "nowy, wspaniały świat", inni potężne zagrożenie dla wygodnego porządku, jeszcze inni okazję do zarobienia niewyobrażalnych sum. Ze wszystkimi przyjdzie się mierzyć bohaterce i niewielkiej grupie ścisłych umysłów, które zostały wtajemniczone w treść mającego powstać artykułu. Owszem, natkniemy się na bardzo naukowe objaśnienia, ale nawet jeśli polegniemy w zderzeniu z fachową terminologią, i tak nie zakłóci to pojmowania zysków i strat oraz całej machiny, jaką uruchomi odkrycie młodej doktorantki.
Na scenie pojawią się postacie historyczne. Z Einsteinem i Gödelem wrócimy do lat 50tych, Giordano Bruno i całe zastępy geniuszy matematycznych i fizycznych posłużą autorce do rozważań nad skrajnym pojmowaniem naukowych rewolucji. Przede wszystkim zaś będziemy śledzili postępowanie fikcyjnych postaci, które wychyną ze świata religii, finansów i bardzo zaawansowanej nauki. Wszyscy nadadzą opowieści niezwykłego tempa, a krótkie, czasem nawet półstronicowe rozdziały sprawią, że będziemy zmieniali miejsca i sytuacje z prędkością światła.
"Zero" jest książką energiczną, angazujacą i stawiającą szereg pytań. Można skupić się na ponownym spotkaniu kochanków, można na saudyjskim pragnieniu panowania nad odkryciami i możliwościami, które z nich wynikają. Można śledzić głównie wątek watykański, skupić się na roli jezuitów i czarnego papieża. Można też czerpać z wiedzy matematycznej i toczyć z nią wewnętrzną dysputę. Najlepiej natomiast dać się porwać niezwykle efektownej, wartkiej akcji nie gubiąc po drodze żadnego z powyższych aspektów. I zabawa przednia, i napięcie nieustanne, i wiedza, za którą należą się wyrazy uznania, ogromna. Polecam.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.
Humanistka czytająca thriller naukowy? To mogło się skończyć katastrofą. Ale Joanna Łopusińska udowadnia, że z matematyki można uczynić bardzo ciekawego bohatera a ludzie, którzy stają z nią w szranki, narażeni być mogą na niebezpieczeństwa i intrygi godne najlepszej filmowej sensacji.
Nie trzeba być geniuszem, ja nim z pewnością nie jestem, by zrozumieć konsekwencje...
2024-03-18
Po książki Joanny Jax zawsze sięgam z przyjemnością bo wiem, że historia będzie tutaj potraktowana z należną estymą ale też z niezwykle angażującym wtopieniem w prywatne życie bohaterów. Fakt, że "O północy w Berlinie' skręca w kierunku kryminalnej zagadki, stanowi dla mnie dodatkowy walor.
Bohaterowie tym razem wywodzą się z innych krajów, opowieść prowadzi na inne kontynenty i ku innej perspektywie spojrzenia na wojnę i jej skutki. Prócz mocno osadzonego w powojennym Berlinie głównego wątku, autorka poświęca wiele miejsca niemieckiej kolonizacji części Afryki. Sięga aż do Wojen Burskich, by przez czasy spokojnej koegzystencji z rdzennymi mieszkańcami dotrzeć do niesławnych dni narodzin rasizmu, nazizmu i kuriozalnego pojęcia czystości rasy. Naprzeciw siebie stają Niemcy łączący się z tubylcami w rodziny i inni, którzy takie relacje wykpiwają, a nawet bezlitośnie tępią. Od wspólnego bytu przechodzimy do niewolnictwa, obozów koncentracyjnych i mordów. Na ich tle dochodzi do odkrycia, które wzbogaci niejednego przybysza.
Ze współczesnością połączy nas grabież i morderstwo sprzed lat, tajemnicze zdjęcie z samym Rommlem w centrum i bohaterka, której dziadek zostawił w spadku geny stanowiące o jej wyjątkowości. Ann-Katrin przywiezie do Berlina strach, niejasny finał romansu z brytyjskim szpiegiem i wspomnienie tańca. To, jaka była jej rola i jaka wlecze się za nią tajemnica, powoli będzie się sączyło przez kolejne strony, zbliżając bohaterkę do serii zabójstw, których pozornie nic nie łączy. A to dopiero początek, ledwie wstęp do całej serii romantycznych, historycznych i szpiegowskich zawiłości.
Joanna Jax zmieściła w niewielkim pierwszym tomie ogrom informacji i wątków, bohaterowie przeplatają się wraz z mijającym czasem i kolejnymi etapami śledztwa. Tylko uważny czytelnik doceni misternie tkaną nić powiązań, które efektownie przeniosą nas z głębi czarnego lądu, z Kairu i Turcji do zrujnowanej niemieckiej stolicy.
Jest to opowieść wartka, mocno poruszającą i budząca tak wielką ciekawość, że natychmiast chce się sięgnąć po rozwiązanie. Na szczęście drugą część wydawca sprezentuje nam ledwie dwa tygodnie po niezwykłym początku podróży przez czas, miejsca i tajemnice.
Polecam gorąco, bo i styl świetny, i zagadka misternie zaplątana i pokłon w stronę mniej znanej historii naprawdę wyjątkowo efektowny.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska
Po książki Joanny Jax zawsze sięgam z przyjemnością bo wiem, że historia będzie tutaj potraktowana z należną estymą ale też z niezwykle angażującym wtopieniem w prywatne życie bohaterów. Fakt, że "O północy w Berlinie' skręca w kierunku kryminalnej zagadki, stanowi dla mnie dodatkowy walor.
Bohaterowie tym razem wywodzą się z innych krajów, opowieść prowadzi na inne...
2024-03-22
Śmieci. Tony śmierci, które produkujemy a potem pozbywamy się ich byle jak, jakby świat sam miał się nimi zająć. Wśród nich także te toksyczne, trujące lasy, z jezior i stawów czyniące "Wody czerwone". To one są tutaj bohaterami wraz z inną toksyczną plagą - ludźmi, którzy gotowi są zabić lub działać poza prawem, by czerpać zysk.
Agata Kunderman ponownie sprawdza się jako twórczyni zagadek kryminalnych splecionych z trudnymi aspektami naszej codzienności. TERAZ będziemy śledzili sprawę dwóch odnalezionych ciał, które dzielą lata, i których zdaje się nie łączyć nic. Staną obok siebie policjantka, która wróciła do Lądku-Zdroju dla chorego ojca i prokuratur, zesłany tutaj po nieudanej sprawie. Będą uważni i uparci, często działający wbrew zasadom obowiązującym w małych społecznościach. WCZEŚNIEJ poznamy mobbing w pracy, kombinacje skrywane pod szyldem niewielkiego zakładu, firmy słupy, szemrane wieloramienne interesy, żerowanie na skąpym rynku pracy, który nie pozwala rzucić niszczącej psychicznie pracy.
Przyjdzie pora na połączenie wątków i odrzucenie podejrzanych, których ktoś bardzo chce wystawić na cel. Bo może. Konsekwencje poniosą zbyt ciekawscy pracownicy, milczący latami policjanci i sami śledczy. Ktoś uzna, że należy ukrócić ambicje wszystkich, którzy chcą dociec prawdy.
W książce roi się od bohaterów, co czyni lekturę ciekawą ale i wymagającą skupienia. To nie jest prosta opowieść o przestępcach i każącej ręce sprawiedliwości. Dzieją się tutaj rodzinne i zawodowe dramaty, odbija się echem niedaleki szpital psychiatryczny, beczki kryją kości a zdjęcia mają plamy - ciemne od tuszu i białe od niedopowiedzeń. Stronie Śląskie przestaje być cichym punktem na mapie przygranicznych terenów, a las ostoją czystości i spokoju. Kiedy wreszcie policja stanie przed domem winnego, piękno krajobrazu zleje się ze smrodem. Nie tylko śmieci. Warto czytać, myśleć i wyciągać wnioski.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Initium
Śmieci. Tony śmierci, które produkujemy a potem pozbywamy się ich byle jak, jakby świat sam miał się nimi zająć. Wśród nich także te toksyczne, trujące lasy, z jezior i stawów czyniące "Wody czerwone". To one są tutaj bohaterami wraz z inną toksyczną plagą - ludźmi, którzy gotowi są zabić lub działać poza prawem, by czerpać zysk.
Agata Kunderman ponownie sprawdza się jako...
2024-03-20
Jest we mnie głęboka potrzeba odkrywania i równie głęboka radość z promowania udanych debiutów. W przypadku książki "Robaki w ścianie", wydarzyły się obie te rzeczy. Jest to bowiem kryminał, który dreszcz niewiadomego przemienił w przekonanie, że nazwisko Hanny Szczukowskiej-Białys warto zapamiętać.
Autorka zabiera nas do Bydgoszczy lat 90tych, sprawia, że policyjne dialogi wybrzmiewają zgodnie ze stylem środowiska, akcja rozwija się plynnie acz w niespodziewanych kierunkach, a dowcip waha się pomiędzy mocnym, męskim przytupem a podsycanym ironią czarnym humorem. Choć więc będzie dość brutalnie w scenach zabójstw lub odkrywania ich skutków, tempo i wartki styl nie pozwolą nawet otrzeć się o nudę. I to wszystko mimo pokaźnych rozmiarów książki.
Pani Białys doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że schematyczne, prosto konstruowane kryminały są już nieco passe, dba więc o to, by każdy bohater był postacią ciekawą, by za codzienną rutyną policyjnej pracy kryła się trudna przeszłość, a miasto było bohaterem tego samego kalibru, co ludzie prowadzeni przez jego ulice. Kolejny wielki plus to mocne osadzenie śledztwa w kwestiach społecznych. Będzie ostracyzm i pochopnie rzucane oskarżenia, będą wielkie, okrutnie zszargane uczucia i będzie zemsta lub piętnowanie. To ostatnie wywodzić będzie w pole i policję i czytelników za sprawą niejasnych oznaczeń na ciele ofiar. Bardzo wnikliwie zostanie też potraktowany problem choroby psychicznej i związanej z nią nietolerancji, niemal równie silnej w tamtym czasach jak ta, skierowana ku osobom odmiennym uczuciowo.
Pozwolę sobie nazwać "Robaki w ścianie" kolejnym świetnym przykładem kryminału społecznego, który rysuje znakomite postaci, pozwala zachować balans pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym oraz śledzić jedno i drugie z niegasnącym zainteresowaniem. Zza boazerii i wyobraźni wychodzić będzie robactwo, którego moralnie odpowiedzialni stróże prawa nie zdołają wytępić. Pojawi się ktoś, kto na swoim podwórku będzie chciał je zgniatać własnym butem a my staniemy przed poważnym dylematem. Bo prawo jest prawem, ale gniew i rozpacz czasem nie potrafią się na nie oglądać.
Debiut Pani Białas jest dla mnie dowodem na to, że zniknęła granica pomiędzy męskim i kobiecym podejściem do sensacji. Talent pozwala mierzyć się ze światem brutalnym i łagodnym, dostrzegać bolączki i mocne strony charakteru a o dramatach pisać z należną im obrazową dosłownością ale i troską.
Jak to dobrze, że wydawca już zapowiada kolejne spotkania z Bondysem i jego współpracownikami. Ja należę do osób, które z pewnością po nie sięgną. Co i Wam szczerze polecam.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem SQN.
* I jeszcze małe post scriptum. Bardzo często łącze wersję papierową i audio, gdy nie chcę odrywać się od opowieści na długo. Pisze Hanna S. Białas, czyta Filip Kosior... szkoda czasu na sen : )
Jest we mnie głęboka potrzeba odkrywania i równie głęboka radość z promowania udanych debiutów. W przypadku książki "Robaki w ścianie", wydarzyły się obie te rzeczy. Jest to bowiem kryminał, który dreszcz niewiadomego przemienił w przekonanie, że nazwisko Hanny Szczukowskiej-Białys warto zapamiętać.
Autorka zabiera nas do Bydgoszczy lat 90tych, sprawia, że policyjne...
2023-12-01
Sięgając po "Powiew nadziei" sporo już wiemy o bohaterach. Przeżyliśmy z nimi 'Sagę wołyńską' i wyruszyliśmy ku obcej ziemi, by przez dwa tomy zmagać się z trudem powojennych czasów i rzecz jasna, pogmatwanych losów. Czy zatem trzeci tom mógł jeszcze wnieść w opowieść zaskoczenie? Moim zdaniem tak, bowiem autorka, dążąc do finału, w ciekawy sposób zmienia akcenty.
Po mocno wspartych na historii poprzednich tomach, tutaj na plan pierwszy wysuwa się polityczna gmatwanina przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych, intensywna warstwa obyczajowa, pojawia się nawet wątek kryminalny. I to dopiero on w zgrabny sposób zawróci nasze myśli do początku opowieści, by przywołać dawne grzechy i napiętnować je konsekwencjami, od których nie ma ucieczki.
Mniej tutaj skupienia na głównej bohaterce, choć każda wzmianka o niej przynosi kolosalne zmiany. Rozwinięcie wachlarza emocji na niemal wszystkich wspominanych wcześniej bohaterów daje poczucie bogactwa, szerokiej perspektywy i różnorodności. Socjalistyczne realia na każdego z nich wpływają w inny sposób, skłaniają do bardzo różnych decyzji i ostatecznie kierują kroki na inne tereny, wrzucają w inne ramiona, naciskają spusty i każą zweryfikować noszone latami urazy.
Wrocław i Wałbrzych grają główną rolę w malowaniu obrazu polskich miast owych dziwnych czasów. Ścierają się tam światopoglądy, intensyfikują spory, a spod ziem rozdeptanych niemieckim i sowieckim butem wyzierają niespodziewane tajemnice. Te z kopalni, z mogił - starych i na prędce teraz sypanych, ze skrytek i dawniej pilnie strzeżonych archiwów. Także ludzie odsłaniają nowe oblicza: kat siejący postrach może okazać litość, wzór cnót może zaś nosić serce trawione żądzą zemsty. Będą ofiary - śmiertelne i moralne, uczucia rozsypią się w pył lub nabiorą zupełnie innego wymiaru.
Podoba mi się takie zakończenie opowieści. Pełne typowej dla Joanny Jax dbałości o detale polityczno-historyczne, świetnie łączące kulturę bohaterów pochodzących z różnych krańców Polski, mocno wskazujące na ludzką omylność i łatwowierność. Przede wszystkim zaś wypełnione emocjami, miłością, która zwykle bywa trudna i tytułową nadzieją.
Z książki bije siła, której przychodzi rodzić się w wielu upadkach. Nie ma ckliwości i nieprawdopodobnych wzlotów - jest życie. Nigdy czarno-białe, nigdy łatwe. Zawsze warte tego, by o nie walczyć.
Bardzo to mądra i ciekawa lektura, a i wzruszeń ani dreszczyku emocji nie zabraknie na zamknięcie opowieści. Polecam, warto czytać.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska
Sięgając po "Powiew nadziei" sporo już wiemy o bohaterach. Przeżyliśmy z nimi 'Sagę wołyńską' i wyruszyliśmy ku obcej ziemi, by przez dwa tomy zmagać się z trudem powojennych czasów i rzecz jasna, pogmatwanych losów. Czy zatem trzeci tom mógł jeszcze wnieść w opowieść zaskoczenie? Moim zdaniem tak, bowiem autorka, dążąc do finału, w ciekawy sposób zmienia akcenty.
Po...
2024-03-17
Wydawało mi się, że mam przesyt małych miasteczek, do których niczym anioł zbawienia spada dobry śledczy z wielkiego miasta, jak zwykle obarczony traumą poprzednich wydarzeń. A jednak Maciej Rożen, bazując na starym, sprawdzonym schemacie, zdołał stworzyć książkę angażującą, bardzo żywą i obrazową w momentach, gdy ofiary żywe być przestają. Co więcej, wykreował postać kobiecą, która jest tak realna, że ani na moment nie ucieka od naszego wyobrażenia policjantki w akcji.
Malutkie Topice mają być dla Agi schronieniem przed demonami i możliwym ludzkim pościgiem. Dręczona snami i obrazami ze sprawy, której nie podołała, ociera łzy zatapiając się w banalności spraw typwych dla prowincji. Jak zwykle jednak, także niepozorne miejsca mają swoje ciemne strony, trzymających władzę guru i stróżów prawa, będących albo po stronie świętego spokoju albo małej ojczyzny. Zginie dziewczyna zbyt bliska tuzom biznesu i miejscowej policji, a po niej uciszone zostaną kolejne osoby. Rola Ady i jej stołecznego współpracownika będzie jasna - połączyć nitki i znaleźć winnych.
Znamy tego typu kryminały ale Rożen podchodzi do tematu z wyjatkym talentem i pasją. Pisze rytmicznie, śledztwo nie potyka się o nudę a bohaterowie są wyraziści na tyle, by nie pozwolić nam spuścić z siebie wzroku ani na moment. Dodatkowym atutem są obserwacje układów rządzących miastem, niedopowiedzenia, umywanie rąk i wymyślne sposoby okaleczania ofiar. Jest przemysł chemiczny i szkolne kombinacje, są szemrani bracia i społeczność łatwo wpadająca w nastrój niemal prowadzący do linczów. I jest bohaterka - drobna lecz silna, dławiona lękami ale też nieustępliwa. A to wszystko w paskudnych i jakże barwnych latach 90tych.
Tylko sobie życzyć tak emocjonujących debiutów, spisanych świetnym językiem i mimo wszystko, nie poddających się schematom. I trzymać kciuki, by ta pasja i staranność była znakiem rozpoznawczym kolejnych książek autora. Polecam na zaczytanie, które kradnie czas i wdziera się w umysł. Już czekam na więcej.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Znak Crime.
Wydawało mi się, że mam przesyt małych miasteczek, do których niczym anioł zbawienia spada dobry śledczy z wielkiego miasta, jak zwykle obarczony traumą poprzednich wydarzeń. A jednak Maciej Rożen, bazując na starym, sprawdzonym schemacie, zdołał stworzyć książkę angażującą, bardzo żywą i obrazową w momentach, gdy ofiary żywe być przestają. Co więcej, wykreował postać...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-11
Jak się zemścić na tym życiu, które zupełnie inne miało być? Obiecywało miłość i pieniądze zarobione na ringu albo w internecie. I szczęście obiecywało, bo się za mąż wyszło za lekarza albo poszybowało w jakieś nowejorki. Przepite, zdradzone, ukryte lub zapomniane i wywrócone tarotem, poskręcało na zaplute osiedla albo siadło przy barze, żeby zapijać sumienie po bracie zostawionym na wojnie.
Można się zemścić wbijając w nie nóż, kochając lalkę, która nigdy nie zdradzi albo zaklejając u kosmetyczki zazdrość o byłe partnerki. Ale najbardziej, słuchając Sylwii Chutnik, zemścić się można żyjąc, szczęśliwym będąc, zamykając za sobą lustra jak z Krainy (złych) Czarów.
Każde opowiadanie jest inne, każde ma swój rytm, nawet styl zupełnie się miesza - od melancholijnej opowieści, przez osiedlowe krzyki aż po synkopowane relacje z tragedii, której zawsze przecież Ona jest winna. W każdym trzeba szukać "Dintojry" - raz wychodzi naprzeciw jasna i klarowna, raz gdzieś znika pomiędzy zdaniami i dopiero w głowie się układa. Bohaterów nic nie łączą, żyją w parach całkiem odmiennych, inną też żyją samotnością. Tylko to jedno mają wspólne - życie śliczne i brzydkie, czasem za długie i zmęczone, czasem chwilowe.
Lubię wszystko, co pisze Sylwia Chutnik bo jest to zawsze bardzo zaangażowane ale i subtelne. Bolesne, ale też żywe cytatami z mądrych książek i popkultury. Trochę tu baśni, trochę snu, dużo codzienności.
W tym zbiorze są nowe opowiadania i tamte przywołane z dawnych publikacji. Nudzić się przy nich nie sposób, bo każde żyje własnym życiem. I swoją zemstą. Bardzo to szlachetny zbiór. Polecam.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Znak Literanova.
Jak się zemścić na tym życiu, które zupełnie inne miało być? Obiecywało miłość i pieniądze zarobione na ringu albo w internecie. I szczęście obiecywało, bo się za mąż wyszło za lekarza albo poszybowało w jakieś nowejorki. Przepite, zdradzone, ukryte lub zapomniane i wywrócone tarotem, poskręcało na zaplute osiedla albo siadło przy barze, żeby zapijać sumienie po bracie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-10
Ogromnie mnie przygniotła ta książka. Mam za sobą setki trudnych lektur, lata pracy z młodzieżą, także niezwykle poszarpaną i wymagającą, a jednak dawno nie kończyłam lektury z tak zaciśniętym gardłem. Nie mogłam się spodziewać, że śmierć i wykorzystywanie to ledwie lekka szarówka przed wejściem w mrok, który opowie o motywach działań, układach i rodzinnych patologiach, które rozdepują młode życie, a starszemu odbierający wiarę w ludzi.
Młody bohater spada na dno najgorszym z torów - po rękach rodziny. A my będziemy wraz z nim stawiali każdy kolejny krok upodleni fizycznym bólem, z psychiką przepełnioną gniewem, żalem i odrazą. Także policjanci, badający sprawę zabójstwa aktora, trafią na skrzyżowanie dróg, po którym wszystkie ideały polegną pod wiedzą, świadomością, także pod szantażem. Straszna to opowieść, straszna tym bardziej, że Piotr Kościelny buduje książki na prawdzie, na wskroś brutalnej.
Autor przyzwyczaił nas już do konkretnego stylu i nie ulegania pokusie stosowania upiększających zabiegów. Ta prostota przekazu najmocniej wbija się w serce w momencie, gdy zaczynamy się czuć jak bezwolni obserwatorzy. Przechodzimy przez wrocławskie ulice, zakotwiczamy w melinie i na dworcu, patrzymy na kupczących ciałami chłopców i tak potwornie mało o nich wiemy. A gdy już się dowiadujemy, gdy chcemy uwierzyć w szansę na sprawiedliwość, autor otwiera nam oczy na rzeczywistość. Tutaj lepiej coś ukryć, kogoś wykorzystać, mieć w rękawie asa, nie zepsuć reputacji. Zaś życie Miśka i innych "Nielatów" złożyć w ofierze przyszłych korzyści.
Straszna to książka i genialna w przekazie. Bolesna aż drżą dłonie, dosadna aż niesmak wykrzywia usta. Prawdziwa tą prawdą, która bywa piękna i bywa taka jak tutaj - nieletnia, zbrukana, zła i niedostrzegana. Albo też tak jaskrawa, że oczy bolą. Do łez.
Polecam i zalecam dla otrzeźwienia i działania. Ostrzegam, ten doskonale spisany kryminał rozszarpuje serce.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.
Ogromnie mnie przygniotła ta książka. Mam za sobą setki trudnych lektur, lata pracy z młodzieżą, także niezwykle poszarpaną i wymagającą, a jednak dawno nie kończyłam lektury z tak zaciśniętym gardłem. Nie mogłam się spodziewać, że śmierć i wykorzystywanie to ledwie lekka szarówka przed wejściem w mrok, który opowie o motywach działań, układach i rodzinnych patologiach,...
więcej mniej Pokaż mimo to
To jest książka dwubiegunowa. Zbudowana z dnia, jak te pierwsze majowe, gdy słońce pada prosto w oczy, a my skaczemy z radości. I z nocy, listopadowej i mokrej, kiedy najmniejszy ruch powoduje ból. Z jaskrawych barw i szarości, z naćpania miłością i śmierci pijanej w sztok. Z Ameryki, która spełnia sen o wolności i z Polski, w której i wtedy i teraz wspomnienia mają pokraczną twarz.
Ruszamy w górę kolejką górską, wbrew problemom z wizami, wbrew aspiracjom poszkolnym, i nawet wbrew logice, bo gdzie pracować i spać, czym przemierzać przestrzenie, gdzie się kochać by nie widział cały świat. Ta pierwsza część "West Farragut Anenue" jest dwudziestoletnia, szalona, zakurzona jak Route 66 i szczęśliwa tak, że każdy opis ma za mało mocnych przymiotników i wykrzykników. Pachnie miłością, śmierdzi brudem i potem, skacze przy Beastie Boys i pije po dniu upokarzającej pracy. Musi się zejść z tej kolejki, trochę z nierównoległej miłości, bardziej z tego, że jedno świat widzi nadal po polsku, a drugie już umie oddychać tylko Zachodem.
Wiemy od początku, że Długi nie żyje. Że był wypadek i skończyło się nagle życie najpiękniejszej istoty na ziemi. Ideał sięgnął bruku... dosłownie. Jak opisać ból i żal, stupor i traumę po miłości, która się nie zdarza? Agnieszka Jelonek potrafi. Do zamknięcia, do skowytu, do niewiary pomimo zdjęć, do pogrzebu na tamtej ziemi. A potem jest i powrót. Potrzebny albo nie, weryfikujący pamięć, składający do kupy cząstki szyby, której nie było. Powrót, którego czasem lepiej nie dokonać, nawet jeśli wygna ze snów obserwatora z zaświatów, nawet jeśli objaśni i naprostuje.
Każdy ma swoje "West Farragut Avenue". Swoje Chicago, w którym zostało wspomnienie i gdzie mylą się pory roku. Gdzie układają się wersy książki o stracie z poszarpanych dwadzieścia lat wcześniej imion i wydarzeń.
Każdy ma sterty zdjęć, w które po latach ktoś dokłada swoje, zupełnie inne ujęcia tych samych dni. Każdy ma swoją Blankę i Drobnego zakochanego w Ameryce. A może i w czymś innym? Może jedni mają radomskie bloki i tęsknotę, a inni zerwaną opowieść?
Rozszalała się we mnie książka Agnieszki Jelonek a potem obudziła żal i tęsknotę. Może i jej i mnie odpowiedziała na niepotrzebne pytania, może zawróciła jej czas w mojej głowie. Przeczytałam ją z pasją i westchnieniami, z zazdrością i empatią, z miłością do szaleństwa i pokorą wobec prawd, które już się nie odwrócą. A to wszystko na mniej niż 160 stronach nie do zapomnienia. Do czytania jeszcze raz od początku. Znakomicie.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Cyranka
To jest książka dwubiegunowa. Zbudowana z dnia, jak te pierwsze majowe, gdy słońce pada prosto w oczy, a my skaczemy z radości. I z nocy, listopadowej i mokrej, kiedy najmniejszy ruch powoduje ból. Z jaskrawych barw i szarości, z naćpania miłością i śmierci pijanej w sztok. Z Ameryki, która spełnia sen o wolności i z Polski, w której i wtedy i teraz wspomnienia mają...
więcej Pokaż mimo to