-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyTrendy maja 2024: w TOP ponownie Mróz, ekranizacje i bestsellerowe „Chłopki”Ewa Cieślik5
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Do usług szanownej pani”LubimyCzytać13
-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać35
Biblioteczka
2021-06-01
2021-04-25
2020-05-22
2020-05-01
Szalenie nierówny zbiór opowiadań. Zaskakujące, ale w moim odczuciu, zawodowcy wcale nie spisali się najlepiej. Równie zaskakujące jest to, że to futurystyczne teksty prezentują się najciekawiej.
Z profesjonalnych opowiadań zdecydowanie najlepsza jest pozycja napisana przez Annę Bińkowską, głównie dzięki nastrojowi i nie dającej się nie lubić zuchwałej bohaterce.
Spośród opowiadań amatorskich natomiast, po kolei, w kategorii retro wygrywa dobry, żywy i posiadający świetnie napisaną główną bohaterkę tekst Joanny Jędrusik; w kategorii współczesnej wygrywa starannie poprowadzony, wiarygodny, ciekawy i szorstki, choć bardzo klasyczny tekst Sebastiana Imielskiego; w futurystycznej, niekwestionowanym zwycięzcą jest dla mnie Maciej Koncman ze względu na pomysł i wykonanie, a także jakże polski klimat... no i niezłe wykorzystanie trudnej i ryzykownej formy drugoosobowej.
Większość pozostałych tekstów niestety oceniam już dużo gorzej; niektóre balansowały wręcz na skraju pretensjonalności. Odnoszę również wrażenie, że redakcja mogła się bardziej postarać.
Szalenie nierówny zbiór opowiadań. Zaskakujące, ale w moim odczuciu, zawodowcy wcale nie spisali się najlepiej. Równie zaskakujące jest to, że to futurystyczne teksty prezentują się najciekawiej.
Z profesjonalnych opowiadań zdecydowanie najlepsza jest pozycja napisana przez Annę Bińkowską, głównie dzięki nastrojowi i nie dającej się nie lubić zuchwałej bohaterce.
Spośród...
Książka sprawia nieco wrażenie, jakby autorka została zmuszona do rozwijania dodatkowych wątków, które niespecjalnie ją interesują, przy okazji poruszania tego, który jest dla niej ważny. W konsekwencji, pełno tu wątków okołomandaloriańskich, które autorka - tak długo, jak jej na to łaskawie pozwolono - katowała niemiłosiernie; właściwie całą książkę (wraz z okładką, zresztą) kradnie wątek Boby Fetta.
A nie jest to już ten Boba Fett, którego pamiętałem z lat szczenięcych i którego wielbiłem: małomówny twardziel bez twarzy, opierający się wyłącznie na własnym kodeksie honorowym, chodząca zagadka, Człowiek w Żelaznej Masce.
W wykonaniu Traviss mamy do czynienia z Bobą, który po ~60 latach wciąż nie potrafi przestać płakać na myśl o śmierci ojca, ze sfrustrowanym i nieszczęśliwym facetem, który złamał setki zasad przypisywanych właśnie jemu przez starsze książki czy komiksy. Jasne, stał się przez to postacią realistyczną i szanuję to, że wielu takie rozwiązanie się spodobało, ale osobiście nie interesuje mnie za bardzo ów "realistyczny" Boba Fett, bo zawsze był dla mnie "większy niż życie", zawsze ponad wszystko, co go otaczało. Szkoda świetnej postaci.
Rezultatem owej refleksji jest moja niska ocena tej książki, z której niewiele więcej wryło mi się w pamięć...
Książka sprawia nieco wrażenie, jakby autorka została zmuszona do rozwijania dodatkowych wątków, które niespecjalnie ją interesują, przy okazji poruszania tego, który jest dla niej ważny. W konsekwencji, pełno tu wątków okołomandaloriańskich, które autorka - tak długo, jak jej na to łaskawie pozwolono - katowała niemiłosiernie; właściwie całą książkę (wraz z okładką,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Niespecjalnie ciekawa pozycja. Sięgnąłem po nią z sentymentu do głównego bohatera, który w niniejszej opowieści nijak nie jest sobą - z zuchwałego, pyszałkowatego twardziela o potężnym Ego (co było plusem, bo był przez to mimo wszystko interesującą postacią odbijającą się od otaczającej go rzeczywistości) stał się nieco rozmemłanym, niepewnym siebie takim-sobie bohaterem.
Wątki w książce są dość ciekawe, ale powtarzają się zbyt wiele razy, by nie zwrócić na to uwagi. Co gorsza, znów eksploatuje się w niej te same postaci (na litość boską, Han Solo nie musi być wszędzie!), a twisty fabularne nie mają w sobie jakiejś większej wagi. Książka miewa momenty, ale jest ich stanowczo za mało.
Odnoszę wrażenie, że pan Reaves "uświetnia" tylko okładkę, a większość pisała pani Bohnhoff, bo Reavesa znam i wiem, że stać go na dużo więcej - jego "Darth Maul. Łowca z mroku" to wszak niemal "starwarsowe" arcydzieło.
Niespecjalnie ciekawa pozycja. Sięgnąłem po nią z sentymentu do głównego bohatera, który w niniejszej opowieści nijak nie jest sobą - z zuchwałego, pyszałkowatego twardziela o potężnym Ego (co było plusem, bo był przez to mimo wszystko interesującą postacią odbijającą się od otaczającej go rzeczywistości) stał się nieco rozmemłanym, niepewnym siebie takim-sobie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-01-12
Językowo kiepska opowiastka o zuchwałej dziewczynie, która niczego się nie boi i jest najlepsza niemal we wszystkim (poza byciem znośną).
Czytałem kilka historii z udziałem bohatera skonstruowanego tak, by był "nielubialny" do tego stopnia, że wprost go uwielbiamy. Ta nie jest niestety jedną z nich, gdyż jej bohaterka jest pretensjonalną, pyszałkowatą oraz najpiękniejszą na świecie i kochaną przez wszystkich dziewczyną, czyli... klasycznym przypadkiem nieumiejętnie stworzonej postaci w typie Mary Sue.
Do tego tekst kuleje stylistycznie (już w oryginale) i okłada czytelnika po twarzy paradą stereotypów oraz nieumiejętnie użytych słów (chichoczący piraci może i uszliby, gdyby zachichotali raz, a nie robili to co i rusz przez dobrych kilkanaście stron). Przypomina raczej fan fiction niż powieść dojrzałej bądź co bądź autorki.
Dziełko zdecydowanie zniechęcające do zagłębiania się w pozostałą twórczość Maas; jej dzieła, po tej demonstracji, napisanej przecież później niż długie powieści, jawi się jako mało oryginalna - te nazwy geograficzne! - i kiepsko wykonana.
Oczywiście wiem, że do targetu nie należę, ale książka ta nie nadaje się chyba dla nikogo...
Językowo kiepska opowiastka o zuchwałej dziewczynie, która niczego się nie boi i jest najlepsza niemal we wszystkim (poza byciem znośną).
Czytałem kilka historii z udziałem bohatera skonstruowanego tak, by był "nielubialny" do tego stopnia, że wprost go uwielbiamy. Ta nie jest niestety jedną z nich, gdyż jej bohaterka jest pretensjonalną, pyszałkowatą oraz najpiękniejszą...
"Horror w świecie Star Wars? Super!"
Taka była moja pierwsza myśl, ale ta książka udowodniła mi, że zrealizować temat jest trudno. Przede wszystkim, nie jest to horror psychologiczny, o nie. To książka w typie gore, mnóstwo bebechów, mnóstwo okropieństw odwołujących się raczej do ostatniego posiłku w naszym żołądku, nie zaś do małego, przerażonego dziecka w naszym umyśle.
Książka ma dwa straszne i klimatyczne momenty, z czego jeden jest czysto psychologiczny i bardzo poprawia ostateczny efekt. Początek ma dość dobry, ciężki nastrój, ale potem zaczyna dominować poetyka gore. Są też ciekawe zwroty akcji i kilka krwistych (ironia zamierzona) postaci.
Poza tym, to raczej klasyczna parada straszydeł. Wyjaśnienie wszystkiego jest za bardzo... eee... wyjaśniające, co zabija nastrój.
No i oczywiście wrzucono do niej Hana Solo i Chewbaccę, tak, jakby nie dało się tu umieścić jakiejś mniej rozwiniętej postaci drugoplanowej czy trzecioplanowej... niszowy BoShek albo jakiś Mazzic (postać Timothy'ego Zahna, interesujący szmugler) bardziej by tu pasowali.
Osobny plus za tytuły rozdziałów, które bywają bardzo nastrojowe.
"Horror w świecie Star Wars? Super!"
Taka była moja pierwsza myśl, ale ta książka udowodniła mi, że zrealizować temat jest trudno. Przede wszystkim, nie jest to horror psychologiczny, o nie. To książka w typie gore, mnóstwo bebechów, mnóstwo okropieństw odwołujących się raczej do ostatniego posiłku w naszym żołądku, nie zaś do małego, przerażonego dziecka w naszym...
Technicznie raczej bez zarzutu, bo autor wie, jak pisać i uwielbiam jego poprzednie dzieła. Tylko, że tłumaczenie i redakcja kuleją. No i ta ogólna tematyka serii, którą Allston otworzył...
Przeczytałem, niewiele pamiętam. Niby ciekawa intryga, ale nic nie wryło mi się w głowę... poza silnym wrażeniem, że gwiezdnowojenna galaktyka nieuchronnie zmierza ku powtórce z rozrywki: oto szlachetny w swym mniemaniu młodzieniec, który wiele widział i wiele wycierpiał, pragnie wierzyć, że cel uświęca środki. Wiemy, jak to się skończy.
Inna rzecz, że okres historyczny, w którym rozgrywa się akcja, jest dla mnie zupełnie nieatrakcyjny, toteż zapewne patrzę tendencyjnie na całą ową serię. I, jak mówię, niewiele z niej pamiętam. Stąd niska ocena.
Technicznie raczej bez zarzutu, bo autor wie, jak pisać i uwielbiam jego poprzednie dzieła. Tylko, że tłumaczenie i redakcja kuleją. No i ta ogólna tematyka serii, którą Allston otworzył...
Przeczytałem, niewiele pamiętam. Niby ciekawa intryga, ale nic nie wryło mi się w głowę... poza silnym wrażeniem, że gwiezdnowojenna galaktyka nieuchronnie zmierza ku powtórce z...
Nie dałem rady, zwyczajnie i po ludzku wysiadłem. Nuda, rozwlekłość i niespójność. Książka napisana za wcześnie, gdy uniwersum jeszcze niemal nie istniało.
Niespójność, mimo, że niezawiniona, razi, ale to fajtłapowatość Vadera oraz nędzny styl jest tu gwoździem do trumny.
Nie dałem rady, zwyczajnie i po ludzku wysiadłem. Nuda, rozwlekłość i niespójność. Książka napisana za wcześnie, gdy uniwersum jeszcze niemal nie istniało.
Niespójność, mimo, że niezawiniona, razi, ale to fajtłapowatość Vadera oraz nędzny styl jest tu gwoździem do trumny.
Nie ma się tu o czym rozpisywać.
Pomysł na fabułę jest całkiem oryginalny i dobry, ale gdyby powiedzieć, że realizacja leży i kwiczy, obrażało by to wszystkie świnie odpoczywające w chlewiku.
Książka napisana jest w taki sposób, że sama lektura powoduje ból głowy. Monotonne, nudne opisy skał na pustyni (!!!), nieprzekonujące dialogi i ogólna rozwlekłość tej książki sprawia, że nadaje się ona tylko dla zatwardziałych fanów Gwiezdnych wojen.
Plusy? Scena, w której jedna z bohaterek znajduje się pod wpływem środków odurzających jest bardzo wiarygodna, gdyż męczący styl pisania autorki doskonale pozwala się wczuć w stan oszołomienia szkodliwymi substancjami...
Naprawdę wielka szkoda, że książka jest tak napisana, bo miała potencjał.
Nie ma się tu o czym rozpisywać.
Pomysł na fabułę jest całkiem oryginalny i dobry, ale gdyby powiedzieć, że realizacja leży i kwiczy, obrażało by to wszystkie świnie odpoczywające w chlewiku.
Książka napisana jest w taki sposób, że sama lektura powoduje ból głowy. Monotonne, nudne opisy skał na pustyni (!!!), nieprzekonujące dialogi i ogólna rozwlekłość tej książki sprawia,...
Orbitowski świetny, Rudnicka zabawna, Ćwirlej klimatyczny, trochę mniej, ale wciąż nieźle - Szczygielski i Matyszczak. Cała reszta autorów rozczarowuje.
Jest to dla mnie kolejny dowód na to, że napisać udane opowiadanie jest bardzo trudno.
Orbitowski świetny, Rudnicka zabawna, Ćwirlej klimatyczny, trochę mniej, ale wciąż nieźle - Szczygielski i Matyszczak. Cała reszta autorów rozczarowuje.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJest to dla mnie kolejny dowód na to, że napisać udane opowiadanie jest bardzo trudno.