Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Złe dziecko, a może po prostu trudne?


Podobno to thriller, który trzyma w napięciu jak najlepsze powieści Kinga...


Hannah była mocno wyczekiwanym dzieckiem Beth i Douga. Od samego początku darzyli ją ogromną miłością, jednak dziewczynka wydawała się skryta w swoich uczuciach. Jednak z biegiem czasu Hannah stawała się coraz bardziej apatyczna, a Beth chciała wierzyć, że jej córeczka jest po prostu trudnym dzieckiem... ale to ona odrywała kończyny lalkom, to ona odcięła główkę ukochanego kanarka, to ona zrzuciła młodszego brata ze schodów.
Beth codziennie umierała ze strachu, do czego jeszcze jej córeczka może być zdolna, jednak miała związane ręce, a wszystko przez to, że Hannah odkryła mroczny sekret swoich rodziców.
Bez wątpienia gdzieś tam w dziewczynce kryło się zło i czekało na moment, w którym będzie mogło się wybudzić.


Co to była za książka. Dosłownie nie mogłam się od niej oderwać i zarwałam dla niej nockę.


Myślę, że ogromnym plusem jest prowadzenie akcji na dwóch płaszczyznach czasowych. Z jednej strony jest historia dzieciństwa Hannah, opowiadanego z perspektywy Beth, która opowiada o występkach dziewczynki, jej przyprawiających o dreszcze dziwnych zachowaniach, o tym, jak dostrzegała w niej socjopatyczne cechy, o tym, jak z każdym dniem córka Beth coraz bardziej okazywała swoją nienawiść, a kobieta mimo wszystko nadal ją kochała, w końcu była jej długo wyczekiwaną córką.
Z drugiej mamy na pierwszy rzut oka historię Clary i nagłego zniknięcia jej ukochanego, Luke'a, przedstawiona w trzeciej osobie. Pewnego dnia Luke znika bez śladu, nie zostawiając żadnej wiadomości oprócz tej, w której mówi, że wraca do domu. Z czasem na wierzch wypływają informacje, które łamią kobiecie serce, sekrety rodzinne zdają się mieć kluczowe znaczenie w odnalezieniu mężczyzny, a przypadki, jakie się przytrafiają Clarze, tylko kumulują pytania bez odpowiedzi.

Te dwie historie są tak prowadzone, że podczas czytania książki, nie sposób o chwilę wytchnienia. Człowiek po prostu zostaje wessany w książkę i nie będzie w stanie jej odłożyć, dopóki nie odkryje wszystkiego. A fakt, że akcja prowadzona jest w dwóch zupełnie innych czasach i sprytnie przerywana w najbardziej (dla czytelnika) niedogodnym czasie, sprawia, że emocje sięgają zenitu.

Jeśli lubicie thrillery, to „Złe dziecko” na pewno się wam spodoba.

Złe dziecko, a może po prostu trudne?


Podobno to thriller, który trzyma w napięciu jak najlepsze powieści Kinga...


Hannah była mocno wyczekiwanym dzieckiem Beth i Douga. Od samego początku darzyli ją ogromną miłością, jednak dziewczynka wydawała się skryta w swoich uczuciach. Jednak z biegiem czasu Hannah stawała się coraz bardziej apatyczna, a Beth chciała wierzyć, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Człowiek zmienia się głównie z dwóch powodów. Albo życie go nauczyło, albo zbyt wiele razy został zraniony.”


Chris nie miał łatwego życia, a wszystko przez swojego brata, który, odkąd chłopak pamięta, go nienawidzi i znęca się psychicznie. Dodatkowo musiał porzucić wymarzone studia na rzecz rodzinnej pizzerii. To właśnie tam poznaje piękną Livię, w której skrycie się kocha, jednak dziewczyna traktuje go tylko jak przyjaciela. Chłopak wcale się nie dziwi, bo jego wygląd ma wiele do życzenia.
W dniu, w którym dowiaduje się, że jego ukochana związała się z jego bratem, a ten zniszczył jedyną rzecz, która dawała mu szczęście, Chris wyjeżdża i dołącza do Freda, starszego mężczyzny, którego kilka lat temu poznał w internecie, gdzie pierw połączyło wspólne hobby, a później przyjaźń.
Teraz po zakompleksionym chłopaku z nadwagą nie ma śladu. Kompletnie odmieniony wraca, aby odpłacić bratu pięknym za nadobne.


Kiedy tylko przeczytałam, że główny bohater jest cichym i otyłym chłopakiem, który poświęcił swoje marzenia, aby zająć się rodzinną pizzerią, wiedziałam, że to tylko wierzchołek góry lodowej, a autorka po raz kolejny zaskoczy. Jednak to, co zafundowała Liliana, przerosło moje oczekiwania.

Z jednej strony mamy motyw brzydkiego kaczątka, gdzie nasz bohater przechodzi totalną przemianę, nie tylko zewnętrzna, ale również wewnętrzną. Miły i skryty chłopak, nad którym przez lata pastwił się brat, przeobraził się w pewnego siebie, umięśnionego i wytatuowanego przystojniaka, który teraz nie daje sobą pomiatać i wejść na głowę. Nie wszystkim jednak podoba się nowa wersja Chrisa. Nic dziwnego, milczący grubasek dający się wykorzystywać, bez wątpienia jest dużo lepszy niż hardy, wygadany i zadziorny przystojniak, który niż nie pozwala sobą dyrygować.
Szczególnie zaniedowolona jest Livia, obecna narzeczona brata Chrisa i jego pierwsza miłość, która przede wszystkim zaślepiona miłością do Dereka i również swoją głupotą daje sobą pomiatać. Sam Derek jest mocno wkurzający i irytujący. Jest samolubnym i złośliwym futbolistą, który uważa się lepszy od innych, a co za tym idzie, myśli, że wszystko powinien mieć podstawione pod nos. Do swojej dziewczyny odnosi się bez szacunku i nie ma skrupułów nastawiać innych przeciw swojemu bratu, robiąc z siebie ofiarę, co niestety bardzo dobrze mu wychodzi.
Nie mogłabym wspomnieć jeszcze Freda. Ten facet bez wątpienia nie zachowuję się i nie przypomina kogoś w jego wieku. Do tego jest zakręconym, zabawnym i pomysłowym mężczyzną, a jego teksty zawsze wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Od lat oddany swojej pasji i to właśnie dzięki niemu Chris zyskał nowe życie i przyjaciela na dobre i na złe.


Zatem o czym jest ta książka?

To nietuzinkowa historia pełna kontrastów, gdzie brzydota przeistacza się w piękno, miłość i nienawiść zacierają ze sobą ścieżki, chęć zemsty przyczynia się do pomocy, zakłamanie i zaślepienie otwiera oczy (choć nie zawsze), a mądrość ustępuje miejsca głupocie.
To książka, w której przemiana bohatera jest wręcz diametralna i nie zawsze jest ona rękę innym.
To książka o poświęceniu własnych marzeń, w imię powinności.
To książka o zemście, o oczekiwaniach, nadziei i niesprawiedliwości, które dzięki odrobinie cierpliwości i uporu, dają człowiekowi, to czego pragnął.
To książka o walce z własnymi słabościami.
To książka o odnalezieniu prawdziwej przyjaźni, która okazuje się tak silniejsza niż więzy krwi, bo to nie one sprawiają, że jest się rodziną czy nie, a to, że jest się obok, kiedy jest i dobrze i źle, wyciąga się pomocną dłoń, kiedy ktoś tego potrzebuje, a nie kiedy jest to komuś na rękę.?
I przede wszystkim jest to książka o miłości, gdzie czasem po prostu trzeba przede wszystkim zacząć od siebie. Bo nawet nikt zawsze jest kimś.

Polecam wam ją z całego serca.

„Człowiek zmienia się głównie z dwóch powodów. Albo życie go nauczyło, albo zbyt wiele razy został zraniony.”


Chris nie miał łatwego życia, a wszystko przez swojego brata, który, odkąd chłopak pamięta, go nienawidzi i znęca się psychicznie. Dodatkowo musiał porzucić wymarzone studia na rzecz rodzinnej pizzerii. To właśnie tam poznaje piękną Livię, w której skrycie się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

A może by tak rzucić wszystko i udać się do... Rzymu?

Właśnie tak zrobiła Amelia Rose, choć bardziej znana jest jako Rae Rose i księżniczka popu. Zainspirowana jednym ze swoich ulubionych filmów z Audrey Hepburn, Rzymskie wakacje, postanawia uciec w środku nocy i zrobić sobie małą przerwę. Co prawda nie wyjeżdża do tego Rzymu, a do małego miasteczka o tej samej nazwie w Kentucky.
Właśnie tam od razu poznaje Noah Walkera, kiedy jej samochód psuje się pod jego domem. Mężczyzna nie jest jednak zbyt pozytywnie do niej nastawiony i chce się jej jak najszybciej pozbyć, mimo że zgodził się, aby została u niego aż do naprawy samochodu.
Na szczęście nie musi spędzać z nią zbyt dużo czasu, ponieważ jest zajęty prowadzeniem cukierni, którą zostawiła mu babcia i upominaniem mieszkańców miasteczka, aby nie wpychali nosa w cudze życia.
Wkrótce jednak Noah zaczyna dostrzegać zupełnie inną stronę Rea Rose — Amelię. Uroczą, choć zwariowaną, osamotnioną, choć od lat otoczoną przez tłum ludzi kobietę.
Ich czas ma datę ważności, ona będzie musiała wyjechać i wrócić do swojego dawnego życia, a on pokaże jej, jak to jest żyć w małej miejscowości.


To jedna z tych książek, po które się sięga, myśląc, że po prostu miło spędzi się czas, a historia dosłownie wciąga w całości tak mocno, że kiedy kończy się książkę ciężko rozstać się z bohaterami.

Uwielbiam motyw małego miasteczka, w którym ludzie mieszkają swoim spokojnym życiem, w którym każdy wie wszystko o każdym, a mieszkańcy nie mają skrupułów wtrącać się w życie innych. To taka namiastka jednej wielkiej rodziny. Rzym jest idealnym przykładem takiego miasteczka, a wysłanie do takiego miejsca piosenkarki, był idealnym pomysłem.

Dodatkowo autorka pokazała życie gwiazd od drugiej strony, tej, w której przede wszystkim liczy się pieniądz, a nie dobre samopoczucie drugiego człowieka.

Co prawda jest to typowy romans, gdzie jedna osoba jest znaną osobą, a druga zwyczajnym szaraczkiem, to i tak świetnie się bawiłam.
Jeśli szukacie czegoś lekkiego i wciągającego na wiosenny ciepły wieczór, to „When in Rome” będzie idealne.

A może by tak rzucić wszystko i udać się do... Rzymu?

Właśnie tak zrobiła Amelia Rose, choć bardziej znana jest jako Rae Rose i księżniczka popu. Zainspirowana jednym ze swoich ulubionych filmów z Audrey Hepburn, Rzymskie wakacje, postanawia uciec w środku nocy i zrobić sobie małą przerwę. Co prawda nie wyjeżdża do tego Rzymu, a do małego miasteczka o tej samej nazwie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Aimil i Alistair powracają!


Kontynuacja niesamowitego romansu historycznego.


Ona jest Szkotką i uparcie powtarzała, że nie zamierza poślubić Anglika. On jest z Anglii i nigdy nie zamierzał się żenić. A potem się poznali...
Ona przestraszona swoimi uczuciami ucieka do rodzinnego Glamis, gdzie ma nadzieję zapomnieć o angielskim diuku, jednak tęskna za nim okazuje się silniejsza.
Alistair oświadczył dziewczynie, że jej ucieczka nic nie da i przyjedzie za nią do Szkocji. Mimo wątpliwości jednak pełen nadziei udaje się do osnutego legendami szkockiego zamku, gdzie ma nadzieję zdobyć rękę swojej ukochanej szkockiej czarownicy.
Kiedy w końcu dochodzi do spotkania, nad ich głowami pojawiają się czarne chmury. Tajemnice rodzinne, sekrety, strach, upór i nawet duchy stają naprzeciw tej dwójki i ich miłości, jednak czy tym razem silne uczucie da radę tylu przeciwnością?


Jeśli połączyć powieści Julii Quinn, Diany Gabaldon i Jane Austen to powstanie coś niesamowitego i właśnie taka jest dylogia Białe Chmury.
Ze zniecierpliwieniem czekałam na kontynuację i oczywiście się nie zawiodłam.
Tym razem z pięknego Londynu przenosimy się do jeszcze bardziej urokliwej oraz malowniczej Szkocji i uwierzcie, że autorka świetnie oddała jej klimat. Ogromny plus za to. Od razu tutaj wspomnę o całej otoczce tajemniczości, które przywodzą na myśl stare i duże zamki, takie jak ten w Glamis.
Mamy tutaj legendy, historie o duchach. Do tego dochodzą różnego rodzaju sekrety rodzinne i tajemnice, które skrywają mury zamku. Po prostu jestem tym wszystkim jeszcze bardziej kupiona.
Uwielbiam, kiedy autorzy wplatają w fabułę te wszystkie historyczne dodatki, fakty i ciekawostki. To sprawia, że pod jakimś względem dana historia wydaje się trochę bardziej realistyczna.

No i na koniec nasi bohaterowie. Już w pierwszym tomie można było wyczuć łączącą ich więź, więc człowiek od samego początku z niecierpliwością czekał na ich happy end i za każdym razem, gdy ta dwójka napotykała kolejną przeszkodę na swojej drodze do szczęścia, czytelnik coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że ta miłość jest warta każdej przeciwności, każdemu zwątpieniu i warto pokonać wszystkie lęki, obawy i zawalczyć o to, czego się skrycie pragnie, bo gdzieś tam na niebie, niedługo mogą pojawić się wyczekiwane białe chmury.

Aimil i Alistair powracają!


Kontynuacja niesamowitego romansu historycznego.


Ona jest Szkotką i uparcie powtarzała, że nie zamierza poślubić Anglika. On jest z Anglii i nigdy nie zamierzał się żenić. A potem się poznali...
Ona przestraszona swoimi uczuciami ucieka do rodzinnego Glamis, gdzie ma nadzieję zapomnieć o angielskim diuku, jednak tęskna za nim okazuje się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ona dostaje w spadku dom po babci, o której istnieniu nigdy nie wiedziała. Przyjeżdża do miasteczka, aby przygotować dom do sprzedaży, a tam poznaje nowego i jedynego sąsiada, który od samego początku zachowuje się obcesowo i szorstko.
Ma ku temu swoje powody, aby ludzie trzymali się od niego z daleka. Poza tym nie może opuścić swojej działki, bo ma areszt domowy.
Mimo wyraźnej niechęci tej dwójki, kiedy w nocy ktoś wybija jej okno, to właśnie w jego ramionach znajduje schronienie...

Nie powiem, bo pomysł na historię jest świetny i koniec końców mam mieszane uczucia.
Po pierwsze sposób, w jaki zachowywał się Ash od samego początku, mnie zniechęcał i to momentami nawet bardzo. Chyba bardziej aroganckiego i zuchwałego bohatera nie poznałam i nawet z biegiem akcji nie polubiłam go zbytnio.
Plus za przedstawienie „czasem kochać znaczy pozwolić komuś odejść” i aby to zrobić trzeba mieć naprawdę wielką odwagę.
A cała reszta? Cóż niby dobrze, ale jakoś czegoś mi tutaj brakowało. Czasami strasznie mi się ciągnęło, czasami zdawało się, że niektóre rzeczy są trochę naciągane, dialogi czasem trochę drętwe, ale ogólnie spoko.

Ona dostaje w spadku dom po babci, o której istnieniu nigdy nie wiedziała. Przyjeżdża do miasteczka, aby przygotować dom do sprzedaży, a tam poznaje nowego i jedynego sąsiada, który od samego początku zachowuje się obcesowo i szorstko.
Ma ku temu swoje powody, aby ludzie trzymali się od niego z daleka. Poza tym nie może opuścić swojej działki, bo ma areszt domowy.
Mimo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Dziewczyna bez domu spotyka chłopaka bez serca.”


O matko, ta historia jest g e n i a l n a.


Dorothy Ann nie miała łatwego życia. Nigdy nie poznała ojca, a jej matka porzuciła ją, kiedy ta była mała. Zaopiekował się nią wujek, który był początkującym pisarzem, wiążącym koniec z końcem.
A potem jego książki stały się bestsellerami, on się zakochał, wziął ślub, a Dani trafia do świata bogactwa. Zyskuje nową rodzinę, ale również wrogów. Na pewno są nimi trzej kuzyni: Gage, Micah i Conner, którzy za wszelki cenę nie chcą mieć z nią nic wspólnego. Jednak dziewczyna nie odpuszcza tak łatwo. Zdobyła szacunek jednego, przyjaźń drugiego i miłość trzeciego...


Książka kupiła mnie już samym prologiem, w którym dowiadujemy się, że główna bohaterka nienawidzi jednego z kuzynów, Gage'a, który złamał jej serce osiem lat temu i wyjechał, a teraz wrócił.
Nasuwa się od razu pytanie, co, jak, kiedy i dlaczego? Książka jest podzielona na dwie części, pierwsza z nich opowiada o początku ich znajomości, o latach szkolnych, budzącym się uczuciu pomiędzy nimi, a druga zaczyna się w momencie, w którym Gage wraca.

„Znienawidzony” opowiada o pierwszym z kuzynów — Gage'u i to jego postać skradła mi serce. Z jednej strony budzi respekt, trochę arogancki i nie obchodzi go nikt poza jego kuzynami — których traktuje jak braci. Ludzie mówią, że jest bez serca i ma to związek z relacją jego rodziców. To właśnie przez nich chłopak nie wierzy w miłość. Jednak gdy się go już poznać, odkrywa się jego inną stronę, jest czuły, opiekuńczy, a dla najbliższych jest w stanie zrobić wszystko, aby ich ochronić, nawet za cenę własnego szczęścia.
Postać Dany również jest dobrze wykreowana. Na pierwszy rzut oka zdaje się nieśmiałą i cichą dziewczyną, która nie miała dobrego dzieciństwa, a pobyt w dawnej szkole nie wspomina zbyt dobrze. W nowej szkole chce po prostu się wpasować w nowe otoczenie. Jednak z drugiej strony ta dziewczyna nie daje się kuzynom, którzy są pewni zwycięstwa, a to sprawia, że przykuwa ich uwagę, a kiedy cała czwórka zbliża ich do siebie i odkrywają, że łączy ich dużo więcej niż początkowo myśleli, można pomyśleć, że nic i nikt nie będzie w stanie ich rozdzielić...

„Znienawidzony” to nie tylko połączenie romansu z czymś pokroju obyczajówki, bo mamy tutaj również wątek mafijny, ale nie tylko. Dodajmy do tego tajemnice, sekrety, lojalność aż do śmierci, złamane obietnice, odrzucenie, zranienie i zdradę oraz kogoś, kto czyha na życie Dani, to wyjdzie nam naprawdę niezły rollercoaster pełen niespodziewanych zwrotów akcji.

Polecam z całego serca, a ja nie mogę się już doczekać historii z resztą kuzynów.

„Dziewczyna bez domu spotyka chłopaka bez serca.”


O matko, ta historia jest g e n i a l n a.


Dorothy Ann nie miała łatwego życia. Nigdy nie poznała ojca, a jej matka porzuciła ją, kiedy ta była mała. Zaopiekował się nią wujek, który był początkującym pisarzem, wiążącym koniec z końcem.
A potem jego książki stały się bestsellerami, on się zakochał, wziął ślub, a Dani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Moim zdaniem książki z najsmutniejszym zakończeniem są najlepsze, bo coś dzięki nim czujemy”.


Czy zgadzacie się ze słowami bohaterki?

Wiadomo, że chyba każdy woli książki ze szczęśliwym zakończeniem, ale myślę, że czasami warto sięgnąć po takie smutne książki, gdzie fikcja nie wydaje się aż tak fikcją. Czasem wręcz człowiek czuje potrzebę, aby przeczytać coś, co nie jest aż tak cukierkowe, super i szczęśliwe.


„Pod drzewem sykomory” idealnie się do tego nada.


Emery chciała żyć jak nastolatka. Chciała się zakochać, chciała być kochaną, chciała się śmiać i płakać, chciała się martwić drobnostkami, jednak gdy dowiedziała się, że cierpi na tę samą chorobę, na którą zmarła jej siostra bliźniaczka, nie była pewna czy będzie miała na to wszystko czas, bo czas był jej największym wrogiem.
Dziewczyna przeprowadza się do domu ojca, a tam poznaje Kaidena, który sprawia, że zapomniane i głęboko zakopane uczucia wychodzą na powierzchnię.
To dzięki niemu, choć na małą chwilę zapominała o wszystkim, to w jego ramionach czuła się bezpiecznie, to on sprawiał, że choć na chwilę mogła się poczuć jak normalna dziewczyna.
Jednak zegar ciągle tyka...


„Pod drzewem sykomory” podobno miało być najsmutniejszą książką booktoka, czy faktycznie tak było? Jak dla mnie nie, jednak to nie znaczy, że nie jest w niej ogromu bólu, niesprawiedliwości, cierpienia czy świadomości o tym, co wkrótce ma nastąpić.

Główna bohaterka cierpi na chorobe autoimmunologiczną i choć takie choroby nie zawsze oznaczają śmierć, jej siostra bliźniaczka zmarła w bardzo młodym wieku. Choroba w książce została przedstawiona w dobry sposób, autorka czerpała ze swojego doświadczenia z nieuleczalną chorobą, dlatego przeżywamy wszystko razem z Emery, nie brakuje opisów emocji czy uczuć, jakie towarzyszą jej w codziennym życiu, jak to jest żyć cierpiąc na nieuleczalną chorobę, jak to żyć obserwując, jak twoje cierpienie wpływa na najbliższych, jak żyć ze świadomością, że każdy dzień może być jej ostatnim.
Kaiden to typowy bad boy, który już na samym początku nie był sympatycznie nastawiony do Emery. Jednak, kiedy otworzył się przed dziewczyną, poznajemy dobrego, zranionego i opiekuńczego chłopaka. Mimo wszystko początkowo jego zmienne zachowanie wobec Emery mnie trochę irytowało.

Książka porusza całkiem ciekawy i niestety przykry wątek, jakim jest chorowanie w młodym wieku. Autorka niejednokrotnie podkreśla, że wiele ludzi jest przekonanych, że młodzi nie chorują na poważnie, takie sytuacje przytrafiają się tylko starszym i osobom, które o siebie nie dbają. To samo tyczy się przeświadczenia, że skoro nie widać żadnych symptomów gołym okiem, to nic się nie dzieje. Ludzie nie chcą wierzyć, że jest się chorym i mówią, że na pewno nie jest tak źle, wystarczy zmienić nawyki, dobrze się odżywiać, wyspać się i od razu się nam polepszy.

Bez wątpienia w książce można znaleźć wiele życiowych cytatów, jednak myślę, że jedną z częstszych myśli, jakie chciała przekazać Emery, jest to, że mimo wszystko powinniśmy być szczęśliwi z tego, co mamy, trzeba przyjąć to, co nam dano.

„Moim zdaniem książki z najsmutniejszym zakończeniem są najlepsze, bo coś dzięki nim czujemy”.


Czy zgadzacie się ze słowami bohaterki?

Wiadomo, że chyba każdy woli książki ze szczęśliwym zakończeniem, ale myślę, że czasami warto sięgnąć po takie smutne książki, gdzie fikcja nie wydaje się aż tak fikcją. Czasem wręcz człowiek czuje potrzebę, aby przeczytać coś, co nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Reread zrobiony po latach i nadal uwielbiam historię Garretta i Hannah. Można powiedzieć, że to klasyk z motywem hokeistów.

Oni zawierają układ. Ona ma mu pomóc w nauce, on dzięki swojej osobie sprawić, że chłopak, który jej się podoba, zwróci na nią uwagę. Najpierw się zaprzyjaźniają, a potem zakochują...

Brzmi banalnie, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. To nie jest aż taki zwykły, sielankowy i słodki romans. Oboje skrywają pewne tajemnice, demony, które chcą zostawić w przeszłości.
Bohaterowie są fajnie wykreowani, a Garrett Graham to jeden z tych bohaterów, które podbijają serca czytelników, już od pierwszych rozdziałów.

Reread zrobiony po latach i nadal uwielbiam historię Garretta i Hannah. Można powiedzieć, że to klasyk z motywem hokeistów.

Oni zawierają układ. Ona ma mu pomóc w nauce, on dzięki swojej osobie sprawić, że chłopak, który jej się podoba, zwróci na nią uwagę. Najpierw się zaprzyjaźniają, a potem zakochują...

Brzmi banalnie, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. To nie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Można powiedzieć, że Jezioro Żywieckie to takie nasze małe śląskie Jezioro Como. Malownicze i urokliwe jezioro otoczone górami, gdzie wszystko jest piękne, zachwycające i zjawiskowe.

Czy „urozmaicenie” takiego krajobrazu porzuconymi zwłokami, będzie dobrym pomysłem?

W momencie, kiedy ciało zaginionej nastolatki zostaje znalezione w Jeziorze Żywieckim, prywatny detektyw Norbert Krzyż wiedział, że popełnił karygodny błąd. Miał odnaleźć zaginioną nastolatkę, jednak zbagatelizował jeden z na pierwszy rzut oka ślepych zaułków: opublikowaną grafikę z wizerunkiem słowiańskiego demona, Topielicy na jej portalu społecznościowym.
Wszystko wskazuje, że mordercą jest Alan Węglarz, rzekomy chłopak nastolatki i członek metalowego zespołu Lady in the Lake, który szuka inspiracji wśród słowiańskiej mitologii. Jednak chłopak znika, a jego rodzice proszą detektywa o znalezienie chłopaka i oczyszczenie go z zarzutów.
Tym razem Krzyż nie zamierza bagatelizować żadnego szlaku, szczególnie że niedługo potem znika kolejna osoba...


„Strażnik jeziora” to pierwszy tom nowej serii kryminalnej osadzonej w Beskidzie Żywieckim i zarazem debiut Michała Zgajewskiego i to bardzo dobry.

Książka już przy samej zapowiedzi mnie mocno zainteresowała. Przede wszystkim malownicze i przepiękne Jezioro Żywieckie, które skrywa pewne tajemnice i mrok... Do tego mitologia słowiańska, a to już od początku rozbudza wyobraźnie i wisienka na torcie — Norbert Krzyż — prywatny detektyw, który nie jest idealny, ale nie sposób go nie lubić. Lubi sobie wypić, w przeszłości wydarzyło się coś, z konsekwencjami czego dalej się nie uporał i są momenty, w których jest dla siebie wymagający i krytyczny. Poświęcał się w całości swojej pracy.

Wątek kryminalny poprowadzony po mistrzowsku. Tutaj sekrety mieszają się z domysłami, kłamstwa z niedomówieniami, zapomniane krzywdy z tajemnicami lokalnej społeczności, nie brakuje kilku podejrzanych, a teorie wysnute przez Krzyża sprawiają, że są dobrymi tropami. I do tego wszystkiego mitologia słowiańska w samym centrum akcji, liczne zwroty akcji i rozwiązanie, które zaskoczyło chyba wszystkich.

„Strażnik jeziora” bez wątpienia zostaje najlepszym debiutem, jaki czytałam w ostatnim czasie. Przez tę książkę się po prostu płynie, a już na samym początku czytelnik zostaje wciągnięty w fabułę.

Polecam z całego serca.

Można powiedzieć, że Jezioro Żywieckie to takie nasze małe śląskie Jezioro Como. Malownicze i urokliwe jezioro otoczone górami, gdzie wszystko jest piękne, zachwycające i zjawiskowe.

Czy „urozmaicenie” takiego krajobrazu porzuconymi zwłokami, będzie dobrym pomysłem?

W momencie, kiedy ciało zaginionej nastolatki zostaje znalezione w Jeziorze Żywieckim, prywatny detektyw...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Q: Lubicie romanse z prawnikami?

Aurora Lawson jest wzorową studentką prawa, jednak wieczorem zmienia się Candy — dziewczynę na sekstelefon. Właśnie ta praca pozwala jej wieść dobre życie jako studentka. Mimo wszystko Aurora lubi swoją pracę, a niektórzy jej klienci nie są zwykłymi napalonymi facetami. Jednym z takich jest PAN nieznajomy, który po prostu potrzebuje rozmowy i bliskości.
Hektor Cross jest szanowanym prawnikiem i wykładowcą na nowojorskim uniwersytecie. Uchodzi za jednego z najlepszych adwokatów w mieście, który zawsze wygrywa swoje sprawy. Na uniwersytecie uchodzi za zimnego i bardzo wymagającego profesora, co wywołuje strach u wielu studentów.
Jednak kiedy na jego drodze stanie Aurora, która nie zamierza się przed nim ugiąć, może się to źle skończyć dla ich obu...


Mam naprawdę mieszane uczucia co do tej książki, albo raczej powinnam powiedzieć, że przeogromny niedosyt.
Pomyśl na fabułę świetny. Uwielbiany przez wielu świat prawników, zakazane uczucie pomiędzy studentką i profesorem, czy ukryta tożsamość.
Do tego mamy fajnie poprowadzony wątek kryminalny, a raczej wątek ze sprawą, w której uczestniczą bohaterowie. Jednak tutaj pojawia się właśnie mój problem. Mam wrażenie, że potencjał różnych wątków został trochę zmarnowany, ponieważ nie zostały w pełni rozpisane i pociągnięte. A co za tym idzie, książka jest bardzo krótka. Zaczęłam ją czytać i nawet nie wiem, kiedy dotarłam do końca, a szkoda, bo to spowodowało, że jakoś nie poczułam aż takiej więzi z bohaterami.

Nie mniej jednak zakończenie choć trochę przewidywalne, to i tak już nie mogę się doczekać kolejnej części. Będzie bardzo ciekawe i emocjonujące.

Q: Lubicie romanse z prawnikami?

Aurora Lawson jest wzorową studentką prawa, jednak wieczorem zmienia się Candy — dziewczynę na sekstelefon. Właśnie ta praca pozwala jej wieść dobre życie jako studentka. Mimo wszystko Aurora lubi swoją pracę, a niektórzy jej klienci nie są zwykłymi napalonymi facetami. Jednym z takich jest PAN nieznajomy, który po prostu potrzebuje rozmowy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Można pomyśleć, że czasy, kiedy uważano, że gry, szczególnie FIFA, są tylko dla facetów, a jeśli nawet jakaś dziewczyna gra, to jest kiepska, dawno przeminęły. Nic bardziej mylnego. Wiktoria jest naprawdę świetna i jest na najlepszej drodze do zostania profesjonalnym graczem, ale ukrywa się za maską i pseudonimem WhiteRabbit. Jakoś radziła sobie z podwójnym życiem, ale kiedy poznaje Kiliana „MadHattera” Komana — wicemistrza świata w FIFA, największego rywala, jak i jej idola, wszystko zaczyna się komplikować.


Brzmi naprawdę dobrze i książka też zapowiadała się świetnie. Do tego motyw Alicji w Krainie Czarów. Na początku mocno mnie wciągnęło, jednak potem z każdą kolejną stroną to wciąganie znikało. Zaczęłam się męczyć, jakoś nie czułam żadnej więzi z książką i po prostu zrobiłam DNFa.

Nie mówię, że książka sama w sobie jest zła. Fabuła całkiem ciekawa, Kraina Czarów, Kapelusznik, Biały Królik były naprawdę ciekawe. Jednak jakoś nie mogłam się odnaleźć w świecie gier. Mimo że kocham piłkę nożną, jej wirtualna wersja gry okazała się dla mnie czymś nie do przejścia.

Można pomyśleć, że czasy, kiedy uważano, że gry, szczególnie FIFA, są tylko dla facetów, a jeśli nawet jakaś dziewczyna gra, to jest kiepska, dawno przeminęły. Nic bardziej mylnego. Wiktoria jest naprawdę świetna i jest na najlepszej drodze do zostania profesjonalnym graczem, ale ukrywa się za maską i pseudonimem WhiteRabbit. Jakoś radziła sobie z podwójnym życiem, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Iskry lecą, a raczej wieje nudą, gdy łyżwiarka figurowa i kapitan drużyny hokeja muszą dzielić lodowisko...

Chyba jedno z większych rozczarowań w ostatnim czasie. I choć zaciekawił mnie wątek zmiany hokejówek na figurówki przez Nathana Hawkinsa, który musiał zastąpić partnera Anastasii Allen, to nie dostrwałam do tego momentu.
Od samego początku nie polubiłam bohaterów, Anastasia wręcz mnie irytowała swoją osobą i zachowaniem. Wydawała się naiwna i odniosłam wrażenie, że trochę pyszałkowata.
Przeczytałam około 1/3 książki i strasznie się nudziłam, nie potrafiłam się wkręcić w fabułe i wręcz się meczyłam, aż w końcu zrobiłam DNFa. Kompletnie nie rozumiem zachwytu tą książką.

Iskry lecą, a raczej wieje nudą, gdy łyżwiarka figurowa i kapitan drużyny hokeja muszą dzielić lodowisko...

Chyba jedno z większych rozczarowań w ostatnim czasie. I choć zaciekawił mnie wątek zmiany hokejówek na figurówki przez Nathana Hawkinsa, który musiał zastąpić partnera Anastasii Allen, to nie dostrwałam do tego momentu.
Od samego początku nie polubiłam bohaterów,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Już od jakiegoś czasu wampiry znów wracają do łask, a jedną z propozycji, które warto przeczytać, jest „Żmija i skrzydła nocy” Carissy Broadbent.

Oraya jest adoptowaną córką króla wampirów Zrodzonych z Nocy i jest człowiekiem. Mimo swojej „niższej” pozycji może stać się kimś więcej niż tylko zdobyczą, jednak musi wziąć udział w Kejari: legendarnym turnieju organizowanym przez boginię śmierci we własnej osobie; i wygrać.
Nie będzie to łatwe, bo jej rywalami są najlepsi wampirzy wojownicy, więc najlepszym wyjściem dla niej będzie sojusz z tajemniczym rywalem, Raihnem.


Przez tę książkę po prostu się leciało. Wystarczyło przeczytać kilka pierwszych zdań, a już zostało się porwanym przez wampiry. Do tego jest tutaj zupełnie inaczej niż w historiach, które jako pierwsze przychodzą na myśl, kiedy pomyśli się o wampirach. Jest brutalnie, krwiopijcy są niebezpieczni i bezlitośni, wrogowie czyhają na każdym kroku i nie ma miejsca na litość. I pośród tego wszystkiego są Oraya, Raihn i ich uczucie, które może się okazać nie tylko ich zgubą.

Już od jakiegoś czasu wampiry znów wracają do łask, a jedną z propozycji, które warto przeczytać, jest „Żmija i skrzydła nocy” Carissy Broadbent.

Oraya jest adoptowaną córką króla wampirów Zrodzonych z Nocy i jest człowiekiem. Mimo swojej „niższej” pozycji może stać się kimś więcej niż tylko zdobyczą, jednak musi wziąć udział w Kejari: legendarnym turnieju organizowanym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Dla ciebie nawet… zabiłbym”

Co powiecie na kryminał napisany przez prawdziwego policjanta?


Kiedy naczelnik wydziału kryminalnego policji zostaje zamordowany w brutalny sposób, jego podopieczni są wręcz zdeterminowani, aby znaleźć sprawcę. Jednym z nich jest Marek Barczyński, który, na co dzień w zmaga się z chorobą córki i wiecznym brakiem pieniędzy na jej leczenie. Niespodziewanie pomoc przychodzi ze strony tajemniczego. Policjant jest w stanie zrobić wszystko dla swojej córeczki, ale będzie musiał zadać sobie pytanie, czy cena, jaką będzie musiał zapłacić, aby uratować córkę, nie będzie zbyt wysoka...


Kiedy tylko dowiedziałam się, że policjant i do tego miłośnik książek pisze kryminał, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. I już na samym początku muszę zaznaczyć, że dawno, ale to dawno nie czytałam tak świetnego debiutu.

Dzięki profesji autora możemy poczuć prawdziwą autentyczność czy nawet brutalność. Zwyczaje, policyjny język i nazewnictwo, ciekawostki o policji, czy opisy zbrodni.

Akcja książki rusza od razu z pełnego kopyta, emocje nawet na chwilę nie opuszczają czytelnika, a napięcie wzrasta z każdą kolejną przeczytaną stroną. Tak samo jest z piętrzącymi się pytaniami i zagwozdkami, z którymi boryka się nie tylko główny bohater, bo sami probujemy postawić się w jego skórze i zastanawiamy się, jak my byśmy postąpili, a nie ma on łatwego orzechu do zgryzienia. Marek będzie musiał zmierzyć się z własną moralnością, honorem, postawionymi sobie zasadami, a granica, którą będzie musiał przekroczyć, tak naprawdę nie powinna się liczyć, kiedy chodzi o najbliższych, kiedy chodzi o zapewnienie finansowe leczenie jego córki.

Polecam wam „Dla ciebie nawet” z całego serca. Wręcz musicie przeczytać tę książkę.

Ta książka tak was wciągnie, że nawet nie zorientujecie się, że zarwaliście dla niej nockę. A samo zakończenie sprawi, że będziecie odliczać do kolejnego tomu.

„Dla ciebie nawet… zabiłbym”

Co powiecie na kryminał napisany przez prawdziwego policjanta?


Kiedy naczelnik wydziału kryminalnego policji zostaje zamordowany w brutalny sposób, jego podopieczni są wręcz zdeterminowani, aby znaleźć sprawcę. Jednym z nich jest Marek Barczyński, który, na co dzień w zmaga się z chorobą córki i wiecznym brakiem pieniędzy na jej leczenie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po Sztuce Kłamania przyszedł czas na Sztukę Pożądania...


Wydaje się, że Luc zrobi wszystko, aby Brooke stała się bezbronna i nigdy więcej nie wpadła na jego trop, alby czym prędzej udała się w pościg za nim. Zostawienie jej w domku na odludziu bez ubrań, broni i zatopionym samochodem w oceanie wydawał się całkiem dobrym pomysłem. Nie wziął pod uwagę, że pomoże jej ktoś, kto pragnie jego śmierci, a wściekła kobieta jest w stanie zrobić wszystko, aby dorwać Luca. Pytanie, czy kiedy stanie z nim oko w oko, będzie w stanie pociągnąć za spust?



Sztuka manipulacji i kłamania w przypadkowe tej dwójki jest dopracowana praktycznie do perfekcji, więc czas na coś innego i zdecydowanie będzie to sztuka pożądania. Zabawa w kotka i myszkę przenosi się na wyższy i ostrzejszy poziom, a stawką jest nie tylko życie Luca, ale również Brooke.
Myślę, że w pierwszym tomie bardziej poznaliśmy bohaterów takimi, jakimi chcą, by ich widzieli inni, a w tej części odkrywają to, co tak naprawdę jest głęboko w nich. Dokładniej poznajemy ich przeszłość i ważne wydarzenia, które na nich wpłynęły.

„Sztuka Pożądania” mocno skupia się również na ich relacji. Będąc tylko we dwójkę gdzieś na odludziu we Francji, poznają się bliżej, zbliżają się do siebie, budują i uczą sobie ufać... a potem przychodzi niespodziewane zakończenie, które zarówno szokuje, jak i rozpala emocje i wyczekiwanie na kolejny tom.

Po Sztuce Kłamania przyszedł czas na Sztukę Pożądania...


Wydaje się, że Luc zrobi wszystko, aby Brooke stała się bezbronna i nigdy więcej nie wpadła na jego trop, alby czym prędzej udała się w pościg za nim. Zostawienie jej w domku na odludziu bez ubrań, broni i zatopionym samochodem w oceanie wydawał się całkiem dobrym pomysłem. Nie wziął pod uwagę, że pomoże jej ktoś,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co roku, tego samego dnia cały świat zapomina o Tommy'm Llewellynie. W każde swoje urodziny chłopak budzi się z czystą kartą. Ten dzień nazywa Resetem. Co 365 dni Tommy na nowo musi odzyskiwać przyjaźń swoich przyjaciół, walczyć o siebie i swoje życie, przypominać się światu.
Wszystko się zmienia, kiedy Tommy się zakochuje. To sprawi, że będzie chciał stawić czoła okrutnemu losowi i oszukać swoje przeznaczenie. W końcu każdy system ma jakieś wady i luki, a Tommy zrobi wszystko, aby je znaleźć i dobrze wykorzystać.


Po przeczytaniu książki jeszcze długo zastanawiałam się nad swoimi odczuciami i nadal mam problem z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony jest to przepiękna i zarazem bardzo smutna historia o chłopaku, który pamiętał więcej niż inni, o chłopaku, który prawie całe swoje życie był i raczej będzie samotny, o chłopaku, który miał tylko rok, aby poczuć namiastkę prawdziwego szczęścia, przyjaźni i miłości, aby po tym czasie wszystko zaczynać od nowa, o chłopaku, który się nie poddał i mimo wszystko miał nadzieję, nawet jeśli czasem tylko lekko się tliła, o chłopaku, który podjął walkę, jednocześnie wiedząc, że może być na straconej pozycji, o chłopaku, który zaryzykował i postawił wszystko na jedną kartę, o chłopaku, który pragnął być zapamiętany, o chłopaku, którego wszechświat potraktował jak jakiś błąd. Co roku kasuje go i „naprawia” system, zastępując jego działania czymś innym, jednak nie potrafi tak naprawdę się go pozbyć raz na zawsze.
A z drugiej strony pomimo towarzyszenia Tommy'emu przez większość jego życia poznajemy jego najprostsze i najbardziej banalne aspekty, a to czasem potrafiło być nużące i trochę nudnawe. Nie mniej jednak cały czas mu kibicowałam i za każdym razem, gdy zbliżał się Reset, a tempo akcji wzrastało, trzymałam kciuki, że może tym razem coś się zmieni. Jednak przez większość roku jego życie było w miarę normalne, a to każdy z nas ma na co dzień.

„Każdy rok Tommy’ego Llewellyna” to książka, którą jednak polecam. Jest jedyna w swoim rodzaju i pokazuje, że nawet w najbardziej pochmurny i deszczowy dzień słońce potrafi przebić się przez najbardziej gęste chmury, a nawet najmniejszy promyk potrafi dać nadzieję i siłę do walki.

Co roku, tego samego dnia cały świat zapomina o Tommy'm Llewellynie. W każde swoje urodziny chłopak budzi się z czystą kartą. Ten dzień nazywa Resetem. Co 365 dni Tommy na nowo musi odzyskiwać przyjaźń swoich przyjaciół, walczyć o siebie i swoje życie, przypominać się światu.
Wszystko się zmienia, kiedy Tommy się zakochuje. To sprawi, że będzie chciał stawić czoła okrutnemu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Strażak, kot i pewien układ.


Ostatni tom „Rodzeństwa Mach” nadchodzi.

Cezary jest jedynym strażakiem w rodzinie oraz najmłodszym z rodzeństwa Machów. Jakiś czas temu rozstał się z narzeczoną, a teraz ona wraca do miasta na swój ślub. Początkowo dziwnie się czuje, jednak ma bardzo dobrego rozpraszacza i jest nią Nalewka — kotka, którą uratował na jednej z akcji i przygarnął do siebie. Kotka zdaje się nie lubić nikogo poza Mają Maj, jedyną panią weterynarz w mieście. Jednak ta sympatia nie idzie w parze w uczuciami, jakie żywi Czarek do pani weterynarz, ponieważ ta dwójka nie znosi się od podstawówki. Mimo to najmłodszy Mach postanawia zaproponować Mai pewien układ, który pomoże każdemu z nich.


Ta książka to gwarancja dobrze spędzonego czasu. Autorka po raz kolejny nie zawodzi i daje nam świetną historię pełną humoru.
Czarek jest najmłodszym z rodzeństwa i jednocześnie ostatnim singlem w ich paczce przyjaciół, dlatego każdy dosłownie suszy mu głowę, aby kogoś sobie znalazł. Podobnie jest z panią weterynarz, dlatego pomysł udawanego związku wydaje się dla nich idealnym rozwiązaniem. W końcu kot Czarka lubi tylko Maję, a ona również ma kota. Nalewka i Bimber z jednej strony nic sobie nie robią w związku z sytuacją ich właścicieli, choć z drugiej strony wydaje się, że koty mają w tym swój własny plan. Można powiedzieć, że koty bohaterów grają drugie główne skrzypce i wprowadzenie ich w taki sposób do całej historii, był naprawdę genialnym posunięciem.

Podobało mi się, że autorka nie zapomniała o bohaterach wcześniejszych tomów i mogliśmy poznać ich dalsze losy od zakończenia ich historii.

„Dumka na dwa koty” to historia pełna humoru, która mocno was rozbawi. Jest to książka, którą zaczyna się czytać i nawet nie wiesz, kiedy ją kończysz. Pełna emocji, odwagi, czułości i bohaterami, których polubisz od razu. Do tego motyw enemies to lovers i fake dating. Jak dla mnie biorę w ciemno.

Smutno mi, że to już koniec serii o rodzeństwie Mach, bo naprawdę mocno ich polubiłam i zdecydowanie uwielbiam ich wszystkich. Zawsze świetnie się z nimi bawiłam i wiem, że jeszcze wrócę do „przeklętych braciszków”.

Strażak, kot i pewien układ.


Ostatni tom „Rodzeństwa Mach” nadchodzi.

Cezary jest jedynym strażakiem w rodzinie oraz najmłodszym z rodzeństwa Machów. Jakiś czas temu rozstał się z narzeczoną, a teraz ona wraca do miasta na swój ślub. Początkowo dziwnie się czuje, jednak ma bardzo dobrego rozpraszacza i jest nią Nalewka — kotka, którą uratował na jednej z akcji i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Szkody naprawia się powoli, cierpliwie składając w całość wszystkie kawałeczki”.


Po tym, jak zachwyciło mnie „Archer's Voice”, wiedziałam, że sięgnę po kolejny tom serii.


Eloise (Crystal) i Gabriel wiele przeszli w życiu.
Ona została porzucona przez śmiertelnie chorą matkę ojcu, który się nią nie interesował. Teraz jest striptizerką, a jej serce jest niczym z kamienia, nikomu nie ufa, bo dzięki temu nikt więcej jej nie zrani.
On jako dziecko został porwany i przez kilka lat przeżywał prawdziwy koszmar. Teraz jest utalentowanym rzeźbiarzem, ale boi się bliskości. Nie potrafi znieść dotyku drugiego człowieka, choć pragnie to zmienić.
Tak trafia do klubu, w którym pracuje Crystal i proponuje jej układ, w którym ona ma go uleczyć, choć to on może okazać się tym, który ją uratuje.


Przygotujcie się na istny rollercoaster emocji, bo historia Ellie i Gabriela nie należy do łatwych. Oboje zostali doświadczeni przez los w okrutny sposób. Ona nie tylko zamyka się na świat i ludzi, nie ufa nikomu i, nie chce nikogo do siebie dopuścić, ponieważ wierzy, że to ją uchroni od ponownego zranienia. Poza tym Eloise i jej poczucie własnej wartości jest czasami wręcz zerowe. Gabriel w dzieciństwie przeżył piekło, gdy został porwany i spędził z porywaczem kilka długich lat. Mimo traumy, jaka go spotkała, pragnie poczuć smak miłości, chce, aby nawet zwykły dotyk drugiej osoby nie powodował u niego paniki.

„Most of all you. Dotyk miłości” to historia o bólu i cierpieniu, samotności i zranionych duszach, ale jednocześnie dostajemy opowieść pełną miłości i czułości. Jest to historia o odnajdywaniu i pokochaniu siebie; historia, która daje nadzieję; historia, która najpierw złamie ci serce, a potem je uleczy; historia, która pokazuje, że czasem trzeba się rozpaść, aby potem znów stać się całością.

„Most of you all. Dotyk miłości” pod względem historii podobała mi się bardziej niż „Archer's voice”, choć to relacja Archera i Bree była dużo lepiej przedstawiona i była bardziej emocjonalna. Nie mniej jednak pokochałam obie książki tak samo.

„Szkody naprawia się powoli, cierpliwie składając w całość wszystkie kawałeczki”.


Po tym, jak zachwyciło mnie „Archer's Voice”, wiedziałam, że sięgnę po kolejny tom serii.


Eloise (Crystal) i Gabriel wiele przeszli w życiu.
Ona została porzucona przez śmiertelnie chorą matkę ojcu, który się nią nie interesował. Teraz jest striptizerką, a jej serce jest niczym z kamienia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatni tom (chyba) najlepszej serii o F1! Czas na Zbawienie.


Santiago Alatorre miał szansę zostać jednym z najlepszych kierowców F1, jednak jeden mały błąd zniszczył mu całą karierę. Teraz odcięty od świata, mieszka w uroczym włoskim miasteczku.
Chloe Carter nie miała łatwego życia i kiedy odrywa, że jej ojciec mieszka we Włoszech, wyjeżdża tam, aby go odnaleźć.
Przez przypadek ląduje na posesji Santiago, a potem w wyniku ciągu kilku zdarzeń oboje zaczęli udawać związek przed rodziną chłopaka. Wszystko początkowo idzie w miarę dobrze, jednak problem się pojawia, gdy do gry wchodzą uczucia, a ich czas się kończy...


Co ta książka ze mną zrobiła!!
Moje serce zostało roztrzaskane już na samym początku, a takiego obrotu spraw w ogóle się nie spodziewałam.
Tutaj motyw Formuły 1 jest tylko tłem całej historii, choć dalej jest ważny i ciągle się przeplata, choć ma zupełnie inny wymiar. Choć historia Santiago na tyle mnie zaciekawiła, że musiałam przeszukać internety i poszukać czy coś podobnego miało miejsce w realnym świecie.

Santiago w poprzednich tomach poznaliśmy jako uśmiechniętego i zabawnego chłopaka to teraz jest zupełnie innym człowiekiem. Po traumatycznych wydarzeniach sprzed kilku lat zamknął się w sobie, postawił na samotność i odciął się praktycznie od wszystkich. Miał problem z akceptacją siebie, jego pewność siebie była zerowa. Mimo że fizycznie właściwie czuł się dobrze, to psychicznie nie mógł ruszyć do przodu. Tak jakby potrzebował jakiegoś drogowskazu, światełka, które pokaże mu jak wrócić na właściwą drogę.
I właśnie wtedy pojawia się Chloe. Tej niepoprawnej optymistki po prostu nie da się nie lubić. Nie miała łatwego życia, jednak znajdowała piękno w każdej najmniejszej rzeczy. Uwielbiała haftować i była w tym naprawdę dobra. Jako jedna z nielicznych traktowała Santiago jak zwyczajnego człowieka, jak równego sobie.

Relacja Santiago i Chloe rozwijała się stopniowo i była naprawdę realistyczna. Granie zakochanych z każdym dniem wychodziło im coraz bardziej naturalnie, aż w pewnym momencie oboje zdają sobie sprawę, że tak prawdę wcale już nie udają, jednak pewne rzeczy trzeba samemu przejść.

„Zbawienie” bez wątpienia jest najlepszą częścią całej serii, choć F1 nie gra tutaj drugich skrzypiec. Jest to historia pełna różnych emocji. Ból i smutek przeplata się z nadzieją, optymizmem i miłością. To historia o radzeniu sobie, akceptacji siebie i sytuacji, w jakiej się znalazło, o walce o siebie i pokonywaniu własnych ograniczeń.
Do tego mamy jeszcze przepiękne Włochy i Jezioro Como.

I nie zapominajmy o ulubionych przez wszystkich tropach: grumpy&sunshine, fake dating czy friends to lovers.

Ostatni tom (chyba) najlepszej serii o F1! Czas na Zbawienie.


Santiago Alatorre miał szansę zostać jednym z najlepszych kierowców F1, jednak jeden mały błąd zniszczył mu całą karierę. Teraz odcięty od świata, mieszka w uroczym włoskim miasteczku.
Chloe Carter nie miała łatwego życia i kiedy odrywa, że jej ojciec mieszka we Włoszech, wyjeżdża tam, aby go odnaleźć.
Przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szykujcie się na totalne Zniszczenie!


Jax jest jednym z najlepszych kierowców F1, jednak w ostatnim czasie ciągle stawia na destrukcję. Mocne imprezowanie, alkohol, pigułki i adrenalina sprawiają, że jego reputacja sięga dna, dlatego jego zespół zatrudnia nianię na pełen etat — PRowca, który ma go pilnować 24/h.

Elena nie miała łatwego życia, jednak teraz ma swoją własną firmę i zajmuje siłę ratowaniem wizerunku sław. Kiedy otrzymuje propozycję pracy z jednym z kierowców F1, myśli, że to tylko kolejny użalający się nad sobą kierowca, któremu pomoże.

Mimo początkowej niechęci pomiędzy nimi, grubym murom, jakimi otoczył się Jax, Elenie udaje się do niego dotrzeć. Jednak żadne z nich nie przygotowało się na to, co zaplanował dla nich los...


Po dwóch poprzednich częściach kompletnie nie spodziewałam się tego, co zafundowała autorka. Tytuł książki dosłownie odnosi się do tego, co ta historia zrobiła ze mną. Zostałam zniszczona. I naprawdę czytając książkę, praktycznie do samego końca nie byłam pewna, czy ta historia skończy się happy endem, jednak tego wam nie zdradzę. Emocje przy czytaniu będą lepsze.
Zarówno Jax, jak i Elena mają swoje demony, z którymi próbują walczyć. Każdy z nich jest uparty na swój sposób, dlatego nic dziwnego, że na początku żadne z nich nie chciało odpuścić, a wzajemne przyciąganie w takich momentach oddziaływało na nich jeszcze bardziej.
Jednak to postać Jaxa bardziej mnie zachwyciła. Pewna informacja sprawiła, że mężczyzna próbował różnych metod zagłuszenia bólu. Jednak między innymi dzięki Elenie zapragnął zmiany. Autorka całkiem dobrze pokazała jego przemianę, walkę z lękami (nie tylko jego zresztą). Co prawda trochę brakowało mi czegoś w walce z uzależnieniem, ale im można przypuszczać, że autorka bardziej skupiła się na innych aspektach jego walki z traumą. Jednak czy pozwolenie sobie na odrobinę szczęścia i odłożenie na bok lęku przed przyszłością nie przegrają z demonami?
To już musicie sami sprawdzić.

Sięgając po ten tom, nie sądziłam, że spodoba mi się tak bardzo; nie sądziłam, że wywoła u mnie tyle emocji i przede wszystkim nie sądziłam, że tak mocno mnie zniszczy, a uwierzcie, że już po pierwszych stronach siedziałam zszokowana. Jak dla mnie „Zniszczenie” jest dużo lepsze niż poprzednie części.

Szykujcie się na totalne Zniszczenie!


Jax jest jednym z najlepszych kierowców F1, jednak w ostatnim czasie ciągle stawia na destrukcję. Mocne imprezowanie, alkohol, pigułki i adrenalina sprawiają, że jego reputacja sięga dna, dlatego jego zespół zatrudnia nianię na pełen etat — PRowca, który ma go pilnować 24/h.

Elena nie miała łatwego życia, jednak teraz ma swoją własną...

więcej Pokaż mimo to