Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Po zeszłorocznej furorze jaką zrobiła "Lokatorka", nie miałam wątpliwości, że sięgnę po kolejną książkę JP Delaney. Dobrze pamiętam jakie wrażenie zrobiła na mnie tamta książka, więc oczekiwania co do pozycji "W żywe oczy" były ogromne. Nie mogłam się doczekać, aż znowu zagłębie się w styl autora, który potrafi tak wykreować historię, że nie można się od niej oderwać. Przez całą książkę potrafi skutecznie wodzić czytelnika za nos. "W żywe oczy" potwierdziło, że JP Delaney po mistrzowsku tworzy thrillery psychologiczne.
Na dzień dobry, "dostajemy" trupa w pokoju nowojorskiego hotelu. Nie jest to przypadkowe morderstwo, a dokładnie opracowana scena. Żeby rozwiązać zagadkę tego zabójstwa, przenosimy się 5 dni wcześniej. Od teraz naszym narratorem jest Claire, młoda aktorka, która potrafi doskonale wcielać się w role. Aktualnie pracuje jako testerka wierności. Na zlecenia żon, inicjuje spotkania z mężczyznami aby sprawdzić, czy zdradziliby swoje kobiety. Dla Claire, każde z tych zleceń to wyzwanie aktorskie, kreuje rzeczywistość tak aby mężczyzna jej uległ. Poza pracą, dziewczyna zmaga się z wieloma kłopotami. Zalega z czynszem, grozi jej wyrzucenie z mieszkania, a to wiąże się ze stratą miejsca w szkole aktorskiej oraz z powrotem do Wielkiej Brytanii. A Claire nie ma do kogo tam wracać, spaliła za sobą wszystkie mosty. Otrzymuje kolejne zlecenie od bogatej żony, która chce sprawdzić swojego męża. Jednak uprzedza Claire, że ma być ostrożna, to nie będzie proste zadanie. I faktycznie Patrick nie wydaje się zainteresowany zalotami młodej dziewczyny i zostawia ją samą w barze. Ale to dopiero początek ich historii, która nie raz was zaskoczy.
Wiele dialogów w książce, przedstawionych jest w formie scenariusza. Ale czy te dialogi naprawdę miały miejsce, czy jest to tylko wyobraźnia Claire? Tego do końca nie możemy być pewni.
Właśnie dlatego nic w tej książce nie jest oczywiste. Autor bezbłędnie potrafi zmylić czytelnika. Zachowania Claire są tak różnorodne, że ciężko stwierdzić czy to tylko gra, czy może zaburzenia osobowości. W momencie, kiedy zostało mi już tylko kilka stron książki, nadal do końca nie byłam pewna, co tu się wydarzyło! Tak więc, nie przesadzę, mówiąc, że trzyma w napięciu do samego końca. Uwielbiam takie książki, gdzie akcja jest dobrze skonstruowana, a bohaterowie ciągle zaskakują.
I kiedy wydaje Ci się, że już wiesz o co w tym chodzi, pamiętaj, że Claire jest aktorką i to doskonałą.
Koniecznie sięgnijcie po książkę "W żywe oczy", to będzie emocjonujący wieczór!

Po zeszłorocznej furorze jaką zrobiła "Lokatorka", nie miałam wątpliwości, że sięgnę po kolejną książkę JP Delaney. Dobrze pamiętam jakie wrażenie zrobiła na mnie tamta książka, więc oczekiwania co do pozycji "W żywe oczy" były ogromne. Nie mogłam się doczekać, aż znowu zagłębie się w styl autora, który potrafi tak wykreować historię, że nie można się od niej oderwać. Przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wszystko było dobrze, dopóki nie doszłam do zakończenia. Wtedy doznałam szoku, jak można zepsuć tak dobrą książkę. Naprawdę zawiodłam się strasznie, aż cały wieczór poświęciłam na czytanie opinii innych, czy też mają takie odczucia jak ja. I cieszę się, że nie jestem sama w tym rozczarowaniu. Bardzo lubię powieści Pana Mroza ale tym razem nie polecę tej książki nikomu. Akcja książki rozwija się bardzo dynamicznie, na początku nie sposób się oderwać od tej historii. Jednak im bliżej końca i rozwiązania zagadki, czułam się bardzo zniechęcona. Nic mi się w tym zakończeniu nie zgadzało, myślę, że autora za bardzo poniosła wyobraźnia, a szkoda... Historia miała potencjał.

Wszystko było dobrze, dopóki nie doszłam do zakończenia. Wtedy doznałam szoku, jak można zepsuć tak dobrą książkę. Naprawdę zawiodłam się strasznie, aż cały wieczór poświęciłam na czytanie opinii innych, czy też mają takie odczucia jak ja. I cieszę się, że nie jestem sama w tym rozczarowaniu. Bardzo lubię powieści Pana Mroza ale tym razem nie polecę tej książki nikomu....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Larista" to kolejna książka autorstwa Melissy Darwood, która trafiła w moje ręce. I po raz kolejny się nie zawiodłam, lektura sprawiła mi ogromną przyjemność. Autorka ma lekkie pióro i pochłonęłam książkę jednym tchem. Jeżeli szukacie romantycznej historii to na pewno przypadnie Wam do gustu.
Główną bohaterką książki jest Larysa, młoda dziewczyna, która poszukuje swojej wielkiej miłości. Jest przekonana, że gdzieś czeka na nią jej druga połówka. Mimo wszystko wie że, na siłę nic nie zbuduje i cierpliwie czeka, aż pozna tego jedynego. Pewnego dnia, wracając do domu, Larysa zauważa, że jej sąsiadka zasłabła. Nie waha się udzielić jej pomocy i zostać z nią do czasu przyjazdu pogotowia. Świadkiem całego zdarzenia jest młody chłopak, który w żaden sposób nie zareagował na zaistniałą sytuację. Larysa nie potrafi zrozumieć zachowania chłopaka i jest bardzo wzburzona jego bezdusznością. Larysa zaczyna spotykać chłopaka coraz częściej na swojej drodze, ale nadal nie daje jej spokoju tamta sytuacja. Dziewczyna chce się dowiedzieć dlaczego chłopak nie pomógł cierpiącej kobiecie. Sparaliżował go strach, a może coś ukrywa? Poza tym Larysa przez przypadek poznaje i umawia się z Danielem. Ich pierwsza randka na pewno na długo zapadnie Larysie w pamięci. Ale tylko jeden z chłopaków ma względem dziewczyny dobre zamiary, czy uda jej się odkryć który?
Jeżeli szukacie przyjemniej i romantycznej lektury na długie, letnie wieczory to koniecznie sięgnijcie po "Laristę". Ale poza romantyczną historią na pewno książka skłoni Was do rozmyślań. Jak zwykle autorce udało się poruszyć poważne tematy. Mimo, że jest to książka dla młodzieży, każdy, nawet troszkę starszy, znajdzie w niej coś dobrego dla siebie.
Poza Larysą, książkę tworzą inni barwni bohaterowie, jak jej przyjaciółka Zuza, czy też rodzice dziewczyny, którzy martwią się o nią, ale darzą ją ogromnym zaufaniem. Wspierają ją w jej pasjach i pomagają podejmować trudne decyzje.
Bardzo lubię historie miłosne, a zwłaszcza takie delikatne i pełne emocji. Tu nie wszystko od początku układa się pięknie, historia jest pełna tajemnic i z odrobiną fantastyki. Lektura sprawi, że przeniesiecie się do innego świata, a może nawet przypomni Wam waszą pierwszą miłość. Koniecznie sięgnijcie po "Laristę"!

"Larista" to kolejna książka autorstwa Melissy Darwood, która trafiła w moje ręce. I po raz kolejny się nie zawiodłam, lektura sprawiła mi ogromną przyjemność. Autorka ma lekkie pióro i pochłonęłam książkę jednym tchem. Jeżeli szukacie romantycznej historii to na pewno przypadnie Wam do gustu.
Główną bohaterką książki jest Larysa, młoda dziewczyna, która poszukuje swojej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Chłopaki nie dziergają" to kolejna książka T.S. Easton'a, poruszająca temat stereotypów. Jeżeli wydaje Wam się, że pewnie jest bardzo podobno do "Dziewczyny nie biją" to się mylicie! To zupełnie inna historia, dzięki której znowu przyjemnie spędziłam czas.
Głównym bohaterem książki jest Ben Fletcher. Chłopak ma "szczęście" do pakowania się w kłopoty. Mimo, że jest dobrą osobą i wie, że źle robi to przez presję towarzystwa dopuszcza się nielegalnego czynu. Niestety zostaje przyłapany i dostaje dozór kuratora. Jednym z warunków tego dozoru są zajęcia dodatkowe. Niestety ich oferta nie jest zbyt bogata, pomoc w naprawach samochodów u własnego ojca, zajęcia z garncarstwa oraz robótki na drutach. Przez przypadek Ben trafia do grupy dziergających, a z czasem okazuje się, że idzie mu całkiem nieźle. Tylko jak powiedzieć swoim kumplom, że spodobało mu się robienie na drutach? I jak uświadomić swojemu tacie, że bardziej od piłki nożnej interesują go nowe wzory na swetry, które może zrobić. Chłopak zaczyna kłamać, ale jak wiadomo, kłamstwo ma krótkie nogi.
Poza tym Ben zauroczył się w dziewczynie, która raz jest nim zainteresowana, a za chwilę całuje się z kimś innym. Pociąga go również kobieta prowadząca zajęcia z garncarstwa, która go bardzo lubi. Również w szkole chłopak nie ma zbyt łatwo, jest grupa chłopaków, którzy nigdy za Benem nie przepadali i szukają okazji żeby go ośmieszyć.
Historia jest pełna humoru, a narracja jest prowadzona w formie dziennika, więc książkę czyta się błyskawicznie. Co najważniejsze, zwraca uwagę na to, że każdy ma prawo do swojej pasji. Robienie na drutach nie czyni chłopca mniej męskim od jego rówieśników, grających w piłkę. Jest to czynność, która wymaga ogromnej wyobraźni przestrzennej, skupienia i cierpliwości. Dlatego zamiast ukrywać swoje hobby, powinniśmy być dumni z czegoś co dobrze nam wychodzi. Poza krzywdzącymi stereotypami, książka porusza wartości, takie jak rodzina i przyjaciele, którzy zawsze stają murem, nawet jeśli nie do końca rozumieją pasję najbliższej osoby.
Bardzo się cieszę, że T.S. Easton postanowił poruszyć temat stereotypów wśród młodzieży i powinna być to lektura obowiązkowa. Zwłaszcza w czasach, kiedy na porządku dziennym jest wyśmiewanie się wśród rówieśników. Każdy powinien mieć prawo do swoich pasji, nie wstydząc się tego. I ta książka pomaga to zrozumieć! Polecam :)

"Chłopaki nie dziergają" to kolejna książka T.S. Easton'a, poruszająca temat stereotypów. Jeżeli wydaje Wam się, że pewnie jest bardzo podobno do "Dziewczyny nie biją" to się mylicie! To zupełnie inna historia, dzięki której znowu przyjemnie spędziłam czas.
Głównym bohaterem książki jest Ben Fletcher. Chłopak ma "szczęście" do pakowania się w kłopoty. Mimo, że jest dobrą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy na pewno "Dziewczyny nie biją"? A wy myślicie stereotypowo czy uważacie, że każdy ma prawo do własnej pasji? Tytuł prowokujący, a w książce oczywiście dziewczyny będą biły i to zawodowo!
Główną bohaterką powieści jest szesnastoletnia dziewczyna o imieniu Fleur. Jej życie jest poukładane, szkoła, przyjaciele, chłopak Georg. Spotykają się w każdą środę i niedziele, a ich związek jest ułożony i brak w nim spontaniczności. Zbieg okoliczności sprawia, że dziewczyna trafia do klubu bokserskiego i postanawia rozpocząć treningi. Ma to służyć poprawie kondycji, dołącza do grupy, w której są sami mężczyźni. Początkowo Fleur jest naprawdę ciężko, w klubie dostaje prawdziwy wycisk i nie raz przechodzi jej przez myśl żeby już tam nie wracać. Na dodatek jej mama jest przeciwna treningom, ponieważ uważa, że jest to niebezpieczny sport. Ale to tylko motywuje dziewczynę, która chce udowodnić, że boks może być dla każdego, nie tylko dla silnych mężczyzn. Poza tym chce pokazać, że nie jest to niebezpieczny sport i że poza siłą fizyczną trzeba w nim dużo myśleć. Z czasem treningi, które miały tylko poprawić kondycję stają się filozofią życia. Fleur jest bardzo zawzięta i ciężko pracuje aby osiągnąć odpowiednią formę. Poza tym sport zmienia jej tok myślenia i spojrzenia na pewne sprawy. Kto by się spodziewał, że treningi tak zmienią młodą dziewczynę. Jej koledzy z klubu początkowo są do niej sceptycznie nastawieni, jednak z czasem ich relacje przeradzają się w przyjaźń. Bardzo polubiłam główną bohaterkę. Jest wytrwała, dąży do celu, wiele poświęca żeby to osiągnąć, a poza tym odnajduje pasję na całe życie.
T.S. Easton ma lekkie pióro, książkę czytało się bardzo przyjemnie. W końcu ktoś stworzył książkę dla młodzieży, która przełamuje stereotypowe myślenie, zwłaszcza u nastolatków. Mimo, że główną bohaterką jest dziewczyna, na pewno jest to lektura zarówno dla chłopców jak i dziewczyn.
Poza przełamywaniem stereotypów, książka jest bardzo wartościowa, ponieważ ukazuje, że miłość, rodzina, przyjaźń to najważniejsze rzeczy w życiu.
Jest to historia z morałem, ale poza mądrością, przepełniona jest humorem. Książka wywołała u mnie bardzo pozytywne odczucia i miło spędziłam z nią czas. Mam nadzieję, że dopiszecie ją do swojej listy książek do przeczytania :)

Czy na pewno "Dziewczyny nie biją"? A wy myślicie stereotypowo czy uważacie, że każdy ma prawo do własnej pasji? Tytuł prowokujący, a w książce oczywiście dziewczyny będą biły i to zawodowo!
Główną bohaterką powieści jest szesnastoletnia dziewczyna o imieniu Fleur. Jej życie jest poukładane, szkoła, przyjaciele, chłopak Georg. Spotykają się w każdą środę i niedziele, a ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Znajdź mnie" to bardzo dobrze skonstruowany thriller o zaskakującym zakończeniu. Tak naprawdę rozwiązanie intrygi dostajemy na ostatnich stronach powieści. Przyznam, że późno zaczęłam się domyślać o co w tym wszystkim chodzi. Ale właśnie to lubię w thrillerach najbardziej!
Głównym bohaterem powieści jest Jar, młody chłopak, który marzy o karierze pisarza, ale pracuje w korporacji aby jakoś powiązać koniec z końcem. Jest on bardzo zagubiony, a wszystko przez to, że jego dziewczyna Rosa popełniła samobójstwo. Stało się to 5 lat wcześniej, jednak Jar nie może się z tym pogodzić. Jego bliskim ciężko znieść ciągłe słuchanie o Rosie. A wszystko nasila się kiedy Jar widzi Rosę w metrze i wtedy uświadamia sobie, że ona żyje. Ale czy to możliwe, czy są to tylko halucynacje? Jar nie odpuści, dopóki nie pozna prawdy, co stało się z Rosą. Zaczyna swoje prywatne śledztwo, które przynosi wiele tropów. Jar zdobywa dziennik dziewczyny i liczy na to, że pomoże on zrozumieć co się wtedy wydarzyło. Dziennik wzbudza zainteresowanie nie tylko u Jara, są osoby, które również chciałyby go zdobyć. To daje nowe podejrzenia w sprawie. Może rzeczywiście Rosa nie popełniła samobójstwa, tylko wydarzyło się coś zupełnie innego?
Autor bardzo dobrze zwodzi czytelnika, podsuwając mu co jakiś czas nowe fakty, które potrafią totalnie zmylić. Pamiętnik dziewczyny sprawia, że Jar zaczyna wierzyć, że Rosa musiała zniknąć bo pracuje dla wywiadu. Przeszukuje wtedy najciemniejsze części internetu aby odkryć prawdę o poczynaniach jego państwa. Dzięki temu trafia na dziennikarza, który interesuje się tym tematem i staje się jego sojusznikiem w poszukiwaniu dziewczyny. Jednak wciąż brakuje im dowodów aby ujawnić sprawę światu. Czy uda im się odnaleźć dziewczynę i dowody na zbrodnie? A może ktoś celowo naprowadził ich na ten trop. Przeczytajcie sami, na pewno czeka was emocjonująca lektura!

"Znajdź mnie" to bardzo dobrze skonstruowany thriller o zaskakującym zakończeniu. Tak naprawdę rozwiązanie intrygi dostajemy na ostatnich stronach powieści. Przyznam, że późno zaczęłam się domyślać o co w tym wszystkim chodzi. Ale właśnie to lubię w thrillerach najbardziej!
Głównym bohaterem powieści jest Jar, młody chłopak, który marzy o karierze pisarza, ale pracuje w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wczoraj skończyłam czytać "Tryjon" i musiałam sobie poukładać wszystkie przemyślenia, jakie pojawiły się w mojej głowie. A było ich mnóstwo bo książka mnie oczarowała! To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Melissy Darwood i już dopisuję na listę pozostałe jej książki bo jestem ciekawa czy też są tak niesamowite. Co mnie tak bardzo urzekło w "Tryjonie"?
Główną bohaterką jest młoda dziewczyna o imieniu Mila. Nie ma ona łatwego życia, nie może na nikim polegać. A jej największym problemem są zaniki pamięci. Zdarza się, że budzi się w pewnym miejscu nie pamiętając jak się tam znalazła. Pewnego dnia trafia do zaświatów, czyli Tryjonu. Jakby tego było mało, jest oskarżona o zabójstwo. Oczywiście Mila nic nie pamięta, ale czy ktoś jej w ogóle uwierzy?
Melissa Darwood ma niesamowitą wyobraźnię co pozwoliło stworzyć jej cały Tryjon, zasady w nim panujące oraz hierarchię ludzi którzy tam trafili. Pewnie każdy z nas zastanawiał się kiedyś co czeka nas po śmierci. Opowieść o Tryjonie na pewno przywoła te myśli. Poza tym nasuwa się jeszcze myśl, czy kiedyś odpowiemy za wszystkie błędy i krzywdy jakie popełniliśmy w naszym życiu? Milę czeka podróż przez Tryjon, która pozwoli jej zrozumieć co się działo z nią przez ostatnie lata. Dlaczego dopuściła się zbrodni i czy to na pewno ona jej się dopuściła.
W "Tryjonie" znajdziemy wiele symbolicznych przesłań. Kolejnym elementem, który bardzo mi się spodobał był opis wielorakiej osobowości. Autorka doskonale opisała każde oblicze dziewczyny, stworzyła z nich odrębne osobowości, bardzo charakterystyczne. Nasza bohaterka balansuje między nimi, a co najważniejsze, robi wszystko aby w tym wszystkim odnaleźć siebie samą. Bardzo ujęły mnie dialogi dotyczące strachu, który paraliżuje nas przed działaniem i który blokuje wiele naszych aktywności. A w końcu satysfakcja z pokonania własnej słabości smakuje najlepiej.
Przyznam szczerze, że boję się książek z elementami fantastyki, ale tym razem jestem pozytywnie zaskoczona. Balans między rzeczywistością, a fikcją był dobrze zachowany i przyjemnie się to czytało. Melissa Darwood ma lekkie pióro, całość czyta się genialnie, a wiele cytatów z powieści zapisze się w mojej głowie. Uważam, że każdy czytelnik znajdzie w "Tryjonie" coś dla siebie, ponieważ książka ma wiele przesłań. Autorka stworzyła powieść doskonałą, którą może przeczytać każdy, niezależnie od wieku. "Tryjon" to tak naprawdę trochę romansu, thrillera, sensacji, fantastyki, dlatego na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Polecam Wam serdecznie!!!

Wczoraj skończyłam czytać "Tryjon" i musiałam sobie poukładać wszystkie przemyślenia, jakie pojawiły się w mojej głowie. A było ich mnóstwo bo książka mnie oczarowała! To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Melissy Darwood i już dopisuję na listę pozostałe jej książki bo jestem ciekawa czy też są tak niesamowite. Co mnie tak bardzo urzekło w "Tryjonie"?
Główną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Film, popcorn i odpowiednie towarzystwo to przepis na idealny wieczór. Tak planują spędzać jeden wieczór w miesiącu główni bohaterowie powieści, Hanna i Sol. Jeżeli też szukasz recepty na udany wieczór to koniecznie sięgnij po "Wieczór filmowy"! Nie spodziewałam się, że ta książka pochłonie mnie na kilka godzin. Czytanie było przyjemnością i powiem szczerze, że przykro było mi ją kończyć, chciałabym więcej!
Mimo moich obaw przed młodzieżówkami jestem pozytywnie zaskoczona i polecam ją z czystym sumieniem!
Hanna i Sol znają się od dziecka, chociaż nie zawsze przyjaźnili się tak mocno, jak w momencie, kiedy ich poznajemy. Świetnie się ze sobą dogadują, a wszystko dzięki wspólnej pasji, którą są filmy. Ona uwielbia je oglądać, a on chciałby je tworzyć. Podczas imprezy sylwestrowej Hanna rozstaje się z chłopakiem, Sol stara się ją pocieszyć i czuwa aby nie zrobiła nic głupiego. I wtedy pojawia się pomysł aby raz w miesiącu spotykać się na wieczór filmowy. Początkowo spotykają się z wielkim entuzjazmem, ale z każdym miesiącem ich nastawienie się zmienia. Sol zaczyna zdawać sobie sprawę, że Hanna nie jest dla niego tylko przyjaciółką. Jednak dziewczyna traktuje go tylko jak kumpla, na dodatek zwierza mu się ze swoich kłopotów sercowych. Sol nie wie co powinien zrobić aby wyznać jej uczucie, ale nie zniszczyć ich przyjaźni. Akcja książki toczy się przez rok, w tym czasie w ich życiu wiele się wydarzy. Bardzo polubiłam głównych bohaterów, Hanna to bardzo pozytywna postać, która ma mnóstwo szalonych pomysłów. Za to Sol to skryty chłopak, który ma swoje tajemnice i pasje, którymi dzieli się tylko z najbliższymi.
Poza nieodwzajemnionym uczuciem książka porusza wiele poważnych wątków. Autorka zwróciła uwagę na to jakie konsekwencje mogą mieć plotki oraz jak niewielu prawdziwych przyjaciół jest wśród otaczających nas ludzi. Czasami to co najważniejsze mamy na wyciągnięcie ręki, nie doceniając tego gonimy za tym co nieosiągalne. Autorka poruszyła również wątek relacji rodzinnych, które nie zawsze dobrze się układają. Poza poważnymi tematami, książka przepełniona jest humorem i na pewno nie raz was rozbawi. Narracja jest prowadzona na zmianę przez Hannę i Sola. Mi to bardzo odpowiadało bo można wtedy jeszcze bardziej wczuć się w emocje bohaterów. Poza tym dobrym posunięciem było zamieszczenie opisów filmów, które oglądali, to nadało autentyczności całej powieści.
"Wieczór filmowy" to bardzo wartościowa książka, którą musicie koniecznie przeczytać. Myślę, że jest to lektura dla każdego, niezależenie od wieku. Na pewno miło spędzicie czas, dla mnie to była przyjemność! :)

Film, popcorn i odpowiednie towarzystwo to przepis na idealny wieczór. Tak planują spędzać jeden wieczór w miesiącu główni bohaterowie powieści, Hanna i Sol. Jeżeli też szukasz recepty na udany wieczór to koniecznie sięgnij po "Wieczór filmowy"! Nie spodziewałam się, że ta książka pochłonie mnie na kilka godzin. Czytanie było przyjemnością i powiem szczerze, że przykro było...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Surogatka" to naprawdę dobra książka! Nic w tej historii nie jest takie jakie się wydaje na pierwszy rzut oka. Do ostatniej strony nie mogłam nawet się domyślić jak ta książka się skończy.
Kat i Nick są szczęśliwym małżeństwem, ale do pełni szczęścia brakuje im dziecka. Mimo wielu prób i lat starań nie było im dane mieć potomstwa. Kiedy kolejna próba się nie udaje kobieta jest już zdolna zrobić wszystko aby osiągnąć swój cel. I wtedy spotyka swoją dawną przyjaciółkę, Lisę. Kobieta oferuje jej pomoc, mówi, że będzie jej surogatką. Kat po rozmowie z mężem przystaje na propozycję kobiety i wszystko wskazuje na to, że za kilka miesięcy zostanie mamą. Tylko okres ciąży, nie jest czasem wesołego oczekiwania na potomka. Kat zaczyna podejrzewać, że ktoś ją obserwuje. Również Lisa wydaje jej się podejrzana, unika jej, wyciąga od nich pieniądze. Czy kobieta na pewno jest w ciąży? Poza tym jej mąż staje się coraz bardziej nieobecny, Kat podejrzewa go o zdradę. Wydaje się, że już nic gorszego nie może jej spotkać, ale ciągle wracają do niej fragmenty z przeszłości. A wydarzyło się wtedy coś co zupełnie odmieniło życie Kat.
Tak wiele wątków sprawia, że książki nie można nawet na chwilę odłożyć. Trzyma w napięciu do ostatniej strony, a całe zakończenie jest naprawdę zaskakujące! Lubię takie mocne książki, których kompletnie nie da się przewidzieć. Dawno nie czytałam tak dobrego thrillera. Zdecydowanie polecam wszystkim fanom tego gatunku. Nie bez powodu książka zbiera same dobre recenzje. A ja jestem bardzo ciekawa innych książek tej autorki.

"Surogatka" to naprawdę dobra książka! Nic w tej historii nie jest takie jakie się wydaje na pierwszy rzut oka. Do ostatniej strony nie mogłam nawet się domyślić jak ta książka się skończy.
Kat i Nick są szczęśliwym małżeństwem, ale do pełni szczęścia brakuje im dziecka. Mimo wielu prób i lat starań nie było im dane mieć potomstwa. Kiedy kolejna próba się nie udaje kobieta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Szpilki za milion" to naprawdę zakręcona historia, pełna zwrotów akcji i intrygi przepełnionej humorem. Książka urzeka już samą okładką, przynajmniej mnie bo mam słabość do koloru różowego :) Ale jak wiadomo nie ocenia się książki po okładce, a po tym co ma w środku. A ta powieść wciągnęła mnie i rozbawiła!
Głównym bohaterem jest Jacek, który jednego dnia traci dziewczynę, pracę i dom. Na szczęście może liczyć na pomoc swojego przyjaciela, który znajduje mu lokum i załatwia pracę. Jacek nie przypuszcza, że jego nowa współlokatorka odegra taką rolę w jego życiu. Nie, nie będzie to jego nowa miłość, ale na pewno przyjaźń na dobre i na złe. Pani Józefina, bo tak ma na imię współlokatorka Jacka, jest bardzo barwną postacią i jak dla mnie spaja całą powieść. Razem z Jackiem tworzą duet idealny. Mężczyzna opowiada jej o swojej przeszłości oraz o byłej żonie, która kiedyś dała mu mocno popalić. Okazja aby odegrać się na kobiecie pojawia się sama i Jacek postanawia to wykorzystać. Jest tylko jeden problem, którego może nie przeskoczyć. Jest bardzo uczciwym mężczyzną... Czy uda mu się przełamać i doprowadzić sprawę do końca?
Może nazwanie tej książki kryminałem to duża przesada, ale na pewno jest to dobra komedia. Fajnie poprowadzona narracja, która sprawiła, że chciałam więcej i więcej. I historia pełna pomyłek, powodowanych przez barwnych bohaterów. Na pewno jest to książka, z którą miło spędzicie czas!

"Szpilki za milion" to naprawdę zakręcona historia, pełna zwrotów akcji i intrygi przepełnionej humorem. Książka urzeka już samą okładką, przynajmniej mnie bo mam słabość do koloru różowego :) Ale jak wiadomo nie ocenia się książki po okładce, a po tym co ma w środku. A ta powieść wciągnęła mnie i rozbawiła!
Głównym bohaterem jest Jacek, który jednego dnia traci dziewczynę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opis książki jest bardzo zachęcający i skusi każdego, kto lubi thrillery z salą sądową w tle. Dla mnie ta książka to była czysta przyjemność. Akcja rozwija się stopniowo, początkowo może wydawać się, że wieje nudą. Jednak po przekroczeniu połowy książki, już jej nie odłożyłam. "Anatomia skandalu" porusza trudny temat, jakim jest gwałt i molestowanie. Sprawa jest o tyle nurtująca, że dotyczy znanego polityka i jego asystentki. Kto mówi prawdę i jaką rolę odegra w niej prawniczka Kate?
Rodzina Whitehouse'ów wiedzie idealne życie, wszystko zmienia się w dniu, kiedy James oznajmia żonie, że miał romans. Sophie ciężko to znosi, ale wie że musi trwać przy mężu. Ale czy robi to z miłości, czy tylko ze względu na dobre imię? Mężczyzna ma wiele do stracenia, jako znany polityk, może stracić reputację, a co za tym idzie wysokie stanowisko w parlamencie. Spece od wizerunku starają się zrobić wszystko aby wszyscy szybko zapomnieli o romansie. Jednak wykorzystana dziewczyna oskarża go o gwałt. Jej prawniczką zostaje Kate Woodcroft. Kobieta specjalizuje się w sprawach dotyczących wykorzystywania seksualnego. Na tej sprawie zależy jej bardziej niż zwykle i zrobi wszystko aby udowodnić winę Jamesa. Tylko kto mówi prawdę? Znany polityk czy młoda dziewczyna?
Narrację śledzimy z kilku perspektyw, lubię ten rodzaj powieści. Daje nam to lepsze spojrzenie na całą sprawę, która okazuje się bardziej skomplikowana. A poza tym kryje ona drugie dno i powiązania między bohaterami, których nikt by się nie spodziewał.
Autorka bardzo dokładnie opisuje przebieg procesów sądowych, co ja bardzo lubię. Poza tym wypływające tajemnice sprawiają, że książka trzyma w napięciu. Początkowo musiałam wczuć się w styl pisania autorki ale już po kilku stronach nie sprawiał mi on trudności. Nie myślcie, że zakończenie tej książki jest oczywiste. Myślę, że nie jeden czytelnik był zdziwiony. Bardzo Wam polecam sięgnąć po "Anatomię skandalu"!

Opis książki jest bardzo zachęcający i skusi każdego, kto lubi thrillery z salą sądową w tle. Dla mnie ta książka to była czysta przyjemność. Akcja rozwija się stopniowo, początkowo może wydawać się, że wieje nudą. Jednak po przekroczeniu połowy książki, już jej nie odłożyłam. "Anatomia skandalu" porusza trudny temat, jakim jest gwałt i molestowanie. Sprawa jest o tyle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sparks po raz kolejny pokazuje, że jest mistrzem w tworzeniu wzruszających historii. Chociaż "We dwoje" wydaje mi się trochę inne od jego poprzednich książek. Całkowicie przepadłam czytając tę historię i bardzo nie chciałam jej kończyć. Zdecydowanie zostanie w mojej pamięci na dłużej.
Tym razem akcja toczy się bardzo powoli, głównym bohaterem i narratorem książki jest Russ. Jesteśmy świadkami jego życia przez kilka lat, a niektóre fragmenty cofają nas w daleką przeszłość. Russ ma piękną żonę, cudowną córkę i dobrą pracę. Wydaje się, że wszystko idealnie się układa, ale zawsze w takich momentach, coś musi się wydarzyć. Macierzyństwo zmienia jego żonę nie do poznania. Vivian staje się rozdrażniona, a Russ zaczyna siebie o to obwiniać. Poza tym przestaje mu się układać w pracy i postanawia otworzyć własną działalność co początkowo nie wydaje się dobrym pomysłem. Jego poprzedni pracodawca sprawia, że nie ma on żadnych klientów, a oszczędności topnieją z dnia na dzień. Jego żona postanawia wrócić do pracy, co przewraca jego życie do góry nogami. Nagle to on zajmuje się domem i dzieckiem. Między nim, a jego córeczką London rodzi się nowa więź, której nie znał wcześniej. Russ dla swojej córki zrobi wszystko, co tylko ją uszczęśliwi. Jego żona oddala się od niego coraz bardziej i chociaż nie umie sobie z tym poradzić to liczy się dla niego tylko córka i jej dobro. Zawsze może liczyć na wsparcie swoich rodziców oraz siostry Marge. Rodzeństwo łączy niezwykła więź, zawsze są ze sobą szczerzy, nawet do bólu i bardzo się kochają. Russ jest bardzo wrażliwym mężczyznom i próbuje stwarzać pozory dla dobra córki. W rzeczywistości jest bardzo rozbity i stara się pogodzić z nieuniknionym rozpadem małżeństwa oraz brakiem nowych zleceń. Postanawia walczyć o swoją rodzinę i o nowych klientów. Chociaż na drodze stanie mu wiele przeszkód, Russ się nie poddaje bo robi to dla córki.
Tym razem Sparks pokazuje nam jak silna jest miłość rodzica do dziecka. Mimo ciężkich momentów jakie spotkały Russa, nigdy się nie poddał bo miał dla kogo wstać rano z łóżka. London stała się najważniejsza w jego życiu i nawet krótka rozłąka sprawiała, że budziła się w nim tęsknota. Poza tym miał przy sobie bliskie osoby, które mocno go wspierały. Sparks dobrze wykreował postać Russela, nie idzie go nie lubić. Jest to wrażliwy, dobry i szczery mężczyzna, który troszczy się o swoich bliskich. "We dwoje" to książka pełna emocji, zawsze poruszały mnie książki Sparksa, ale ta zrobiła to bardzo mocno. Akcja toczy się powoli ale to sprawia, że nie mamy wrażenia, że coś jest przerysowane, tylko jest to historia z życia wzięta. A mimo wszystko jest bardzo wyjątkowa w swojej prostocie. Polecam każdemu, cudowna książka!

Sparks po raz kolejny pokazuje, że jest mistrzem w tworzeniu wzruszających historii. Chociaż "We dwoje" wydaje mi się trochę inne od jego poprzednich książek. Całkowicie przepadłam czytając tę historię i bardzo nie chciałam jej kończyć. Zdecydowanie zostanie w mojej pamięci na dłużej.
Tym razem akcja toczy się bardzo powoli, głównym bohaterem i narratorem książki jest Russ....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Światło" to kolejna świąteczna propozycja, ale myślę, że to przyjemna lektura nie tylko w grudniu. Jest to książka młodzieżowa i to tej grupie w szczególności polecam, ale na pewno przypadnie do gustu też starszym czytelnikom. Kiedy bohaterami książki są nastolatkowie, może się wydawać, że będzie infantylna. I pewnie niektóre zachowania i dialogi takie są. Ale przy tej lekturze na pewno będziecie mieli ochotę napić się gorącej czekolady i poczuć zapach choinki.
Wyobrażacie sobie święta bez choinki? Ja zdecydowanie nie, kiedy pogoda nas nie rozpieszcza i od lat w święta nie ma śniegu, co raz słabiej czuć atmosferę tych dni, choinka stwarza niepowtarzalny klimat w domach. I to właśnie wokół choinek toczy się życie Sierry i jej rodziców, ponieważ mają oni ich plantację. Na jeden miesiąc w roku opuszczają oni rodzinny Oregon aby otworzyć swoje stoisko w Kalifornii. Grudniowy wyjazd zawsze jest przykry dla Sierry, która opuszcza swoje przyjaciółki, ale jest też nieodłącznym elementem jej życia. W Kalifornii również ma wieloletnią przyjaciółkę, a poza tym pomaga rodzicom w pracy przy stoisku. Poza tym tegoroczne święta i praca przy choinkach będą dla niej wyjątkowe. Tego roku poznaje Caleba, który od samego początku zaintryguje dziewczynę. Jest on ich stałym klientem, Sierra jest bardzo ciekawa dla kogo chłopak ciągle kupuje choinki. Mimo ostrzeżeń najbliższych zaprzyjaźnia się z Calebem i daje mu szansę, której on bardzo potrzebował.
Bardzo podobała mi się dojrzała postawa Sierry, która nie uległa swoim bliskim i sama postanowiła dowiedzieć się jaki naprawdę jest Caleb. Wydaje się, że nastolatki częściej ulegają namowom przyjaciół niż swojej intuicji. Również Caleb został przedstawiony bardzo dojrzale. Popełniał błędy, jednak z całych sił starał się pokazać jak bardzo tego żałuje. Główni bohaterowie tej książki mają w sobie wiele wartości, bardzo ważna jest dla nich rodzina i przyjaciele. Rodzice Sierry byli bardzo opiekuńczy, aż za bardzo jak dla mnie ale koniec końców zaufali swojej córce. Nie jest to zwykłe love story dla nastolatków, ale opowieść o wielu emocjach, przyjaźni i rodzinie. Myślę, że "Światło" to idealna lektura w okresie świątecznym, która obudzi w was dużo ciepła i emocji.

"Światło" to kolejna świąteczna propozycja, ale myślę, że to przyjemna lektura nie tylko w grudniu. Jest to książka młodzieżowa i to tej grupie w szczególności polecam, ale na pewno przypadnie do gustu też starszym czytelnikom. Kiedy bohaterami książki są nastolatkowie, może się wydawać, że będzie infantylna. I pewnie niektóre zachowania i dialogi takie są. Ale przy tej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pudełko z marzeniami Alek Rogoziński, Magdalena Witkiewicz
Ocena 7,0
Pudełko z marz... Alek Rogoziński, Ma...

Na półkach: ,

Co kryje się w "Pudełku z marzeniami"? Myślę, że jest to lekka i przyjemna lektura "na raz". Książka, którą po odłożeniu na półkę zaraz się zapomni. Kto mnie zna, ten wie, że jestem wielką fanką twórczości Magdaleny Witkiewicz. Dlatego zdecydowałam się na tę książkę "w ciemno" i tym razem czuję lekkie rozczarowanie. Miało być świątecznie, zabawnie i romantycznie. I na pewno po części tak było, ale liczyłam na więcej emocji, do których przyzwyczaiła nas Magda.
W dzisiejszych czasach, wielu z nas jest zabieganych, brakuje czasu aby poczuć świąteczny klimat. Należę właśnie do tej części społeczeństwa, dlatego próbuje się ratować świątecznymi książkami. Miło jest usiąść wieczorem pod kocem, w blasku choinki, z ciepłą herbatą i zatopić się w takiej książce chociaż na chwilę. "Pudełko z marzeniami" miało mi pomóc odnaleźć ten świąteczny klimat i na chwilę się udało. Było dużo śniegu, miłości, lampek, dobrego jedzenia i ciepła. Jednak cała historia nie wzbudza większych emocji. Głównym bohaterem jest Michał, który sprowadza się do Miasteczka w poszukiwaniu skarbu. Mężczyzna jest sam, bez pieniędzy i liczy na cud, który pozwoli mu stanąć na nogi. Szybko odnajduje się w nowym miejscu, głównie dzięki przychylności mieszkańców. Kto z was czytał "Pracownię dobrych myśli" i pamięta panią Wiesię? Tak, to ta starsza pani, która nie lubi kłopotów i ma dużo nalewek dla zdrowotności. Mimo, że nie jest główną bohaterką, jak dla mnie jest najważniejszą postacią tej książki.To ona spaja całą historię, a jej humor nadaje pozytywnego klimatu. Ta starsza pani zna wszystkich mieszkańców i zdecydowanie zna się na ludziach. A że nie lubi kłopotów, dba o swoich bliskich, żeby nic im się nie przytrafiło. W Miasteczku swoje nowe życie zaczyna również Malwina. I to właśnie w piwnicy Malwiny kryje się skarb poszukiwany przez Michała. Jednak dostać się tam nie jest wcale takie proste, a mężczyzna nie chce się z nikim podzielić tym co na niego czeka. Czy Michałowi uda się odzyskać to co najcenniejsze? Przekonajcie się sami!
Na pewno nie jest to lektura górnych lotów. Ale nie jest też to zła książka. Bardzo miła powieść, którą przeczytacie w jeden wieczór. Lekka rozrywka na krótkie zimowe dni.

Co kryje się w "Pudełku z marzeniami"? Myślę, że jest to lekka i przyjemna lektura "na raz". Książka, którą po odłożeniu na półkę zaraz się zapomni. Kto mnie zna, ten wie, że jestem wielką fanką twórczości Magdaleny Witkiewicz. Dlatego zdecydowałam się na tę książkę "w ciemno" i tym razem czuję lekkie rozczarowanie. Miało być świątecznie, zabawnie i romantycznie. I na pewno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kilka miesięcy temu, wszędzie można było spotkać tę okładkę. Byłam bardzo ciekawa co się za nią kryje i czym się tak wszyscy zachwycają. "Światło, które utraciliśmy" to powieść o miłości oraz o tym jak kształtują nas ludzie, których spotykamy na swojej drodze.
11 września 2001 roku to data która jest znana na całym świecie. Własnie wtedy samoloty uderzyły w wieże WTC, co przewartościowało życie wielu ludzi. I tego dnia poznają się nasi bohaterowie, Lucy i Gabe. Wydarzenia tego dnia wstrząsnęły każdym, a najbardziej ludźmi, którzy mieszkali w Nowym Jorku. Pod wpływem emocji Lucy i Gabe spędzają ze sobą cudowny dzień. Po jakimś czasie znowu się spotykają, zaczyna łączyć ich ogromne uczucie. To ich pierwsza miłość, stają się sobie bardzo bliscy. Wszystko układa się idealnie, do czasu kiedy Gabe postanawia wyjechać. Chce on robić coś dobrego, pokazać światu, że są miejsca, gdzie toczy się wojna i można to zmienić. Ta trudna decyzja zaważyła na tym, że ich związek się kończy. Obydwoje mocno to przeżywają, ale życie toczy się dalej i muszą spróbować się w tym odnaleźć.
Jednak nigdy o sobie nie zapominają bo nie da się wykreślić z serca tak głębokiego uczucia.
"Światło, które utraciliśmy" jest to powieść przepełniona emocjami i daje do myślenia, jak nasze decyzje mogą wpływać na resztę życia. Narracje prowadzi Lucy, wygląda to jak list, który pisze do Gabe'a. Czyta się to bardzo przyjemnie, Lucy bardzo dojrzale mówi o swoim życiu i uczuciach. Książka jest prosta, spokojna, ale w Lucy kłębi się tyle emocji, że nie sposób się oderwać. Jest to historia ogromnej miłości, która pozostaje w sercu do końca życia. Ich związek będzie miał wpływ na ich dalsze losy. Nie spodziewałam się takiego zakończenia, na pewno nie jest to napisane według schematu romansu, jaki już znacie. Myślę, że bardzo urzekła mnie ta książka bo znalazłam w niej cząstkę siebie i długo jej nie zapomnę.

Kilka miesięcy temu, wszędzie można było spotkać tę okładkę. Byłam bardzo ciekawa co się za nią kryje i czym się tak wszyscy zachwycają. "Światło, które utraciliśmy" to powieść o miłości oraz o tym jak kształtują nas ludzie, których spotykamy na swojej drodze.
11 września 2001 roku to data która jest znana na całym świecie. Własnie wtedy samoloty uderzyły w wieże WTC, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgając po te książkę spodziewałam się przyjemnego romansu na długi jesienny wieczór. Jednak ta książka absolutnie mnie oczarowała. Autorka ma cudowne pióro i stworzyła historię od której nie sposób się oderwać. Powieść przeplata dwie historie, które spójnie się łączą. Jedna z nich rozpoczyna się w czasie I Wojny Światowej, a druga dzieje się w obecnych czasach. Co może je łączyć?
Jest to "Dziewczyna, którą kochałeś", która w rzeczywistości jest tytułem obrazu. Przedstawia on młodą kobietę o imieniu Sophie, portret powstał na początku XX wieku i został namalowany przez jej męża. W książce jest wiele opisów tego obrazu i pewnie każdy czytelnik będzie go sobie wyobrażał na swój sposób. Na pewno namalowany został wyrazistymi kolorami, a na twarzy kobiety maluje się wiele emocji. Dzieło wprawia w zachwyt i zadumę wiele osób. Książka rozpoczyna się historią Sophie, która żyje w małej francuskiej wiosce. Akcja toczy się w czasie I Wojny Światowej dlatego wioska jest pod okupacją niemiecką. Ta część książki jest bardzo ciekawa, z resztą bardzo lubię takie wątki historyczne. Myślę też, że postać Sophie została świetnie stworzona przez Moyes bo jest to kobieta z charakterem, która wykazuje się wielką odwagą. "Dziewczyna, którą kochałeś" wisi w barze prowadzonym przez nią i jej siostrę. Spoglądając na obraz, Sophie przypomina sobie jaką kiedyś była kobietą, kiedy jeszcze żyła szczęśliwie ze swoim mężem w Paryżu. Ta historia o Sophie przeplata się z historią kolejnej młodej kobiety, Liv. Ta bohaterka żyje w XXI wieku, a łączy je to, że obecnie "Dziewczyna, którą kochałeś" jest w posiadaniu Liv. I teraz to dla niej ma ogromne znaczenie. Otrzymała go od swojego męża i przypomina jej kobietę, jaką przy nim była.
Przez 100 lat obraz przebył długą drogę, a co dokładnie się z nim działo? Dowiecie się, sięgając po tę książkę. Poza historią samego obrazu poznacie dwie niezwykłe i zdeterminowane kobiety, którą poświęcą wszystko aby osiągnąć swój cel. Książkę czyta się szybo i przyjemnie, a przeplatanie różnych czasów nadaje jej tajemniczości. Do ostatnich stron trzyma w napięciu. Moyes powoli odkrywa przed czytelnikiem historię "Dziewczyny, którą kochałeś". Jak dla mnie to jedna z lepszych książek tej autorki. Lektura obowiązkowa dla każdego fana Moyes i klimatycznych historii o miłości.

Sięgając po te książkę spodziewałam się przyjemnego romansu na długi jesienny wieczór. Jednak ta książka absolutnie mnie oczarowała. Autorka ma cudowne pióro i stworzyła historię od której nie sposób się oderwać. Powieść przeplata dwie historie, które spójnie się łączą. Jedna z nich rozpoczyna się w czasie I Wojny Światowej, a druga dzieje się w obecnych czasach. Co może je...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka dosyć długo czekała na swoją kolej. Jednak coraz więcej pozytywnych opinii na temat tej powieści sprawiło, że postanowiłam ją przeczytać. Po opisie nastawiłam się na historię o mężu, który w domowym zaciszu bije swoją żonę, a wśród ludzi jest szanowanym człowiekiem. Takie można snuć domysły, jednak to co działo się za zamkniętymi drzwiami potrafi zaskoczyć.
Grace to niezależna młoda kobieta, której głównym celem w życiu jest opieka nad siostrą. Poświęca jej swój wolny czas, bardzo się o nią troszczy, ponieważ siostra ma zespół Downa. Pewnego dnia Grace zabiera siostrę do parku, gdzie poznaje Jacka. Nie może uwierzyć, że taki mężczyzna zwrócił na nią uwagę, jest bardzo przystojny, a na dodatek jest sławnym prawnikiem. Jest znany z tego, że nie przegrał żadnej sprawy. Na dodatek nazywa się Angel, co ma ukazywać jak dobrym jest człowiekiem. Od początku znajomości bardzo troszczy się o Grace i jej siostrę Millie. Planuje ich wspólną przyszłość, kupuje psa, dba o to aby niczego im nie brakowało. Dzięki temu zdobywa ich zaufanie i po pewnym czasie Jack i Grace zostają małżeństwem. I właśnie wtedy całe życie kobiety, wywraca się do góry nogami. Kiedy spostrzega się, że popełniła największy błąd w swoim życiu, jest już za późno. Traci swoją wolność, którą za wszelką cenę będzie próbowała odzyskać.
Moim zdaniem ciekawy pomysł na powieść, czułam niepokój, czytając to co przechodzi główna bohaterka. Poza tym czytając tę książkę, gdzieś z tyłu głowy wciąż towarzyszyła mi myśl, jak bardzo się cieszę, że nikt nie ogranicza mojej wolności. Chociaż to co się wydarzyło jest dla mnie mało prawdopodobne, historia momentami była mocno naciągana. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że coś takiego może kogoś spotkać naprawdę. Pewnie wiele związków ma swoje tajemnice, jednak takie coś prędzej czy później wyszłoby na jaw. Główny bohater miał wszystko idealnie zaplanowane, aż za bardzo jak na mój gust. Co nie zmienia faktu, że książkę czyta się szybko, rozdziały są podzielone na przeszłość i teraźniejszość. Dzięki temu chcemy się dowiedzieć dlaczego doszło do tego wszystkiego i jak to się skończyło. Na długie jesienne wieczory będzie to lektura idealna.

Ta książka dosyć długo czekała na swoją kolej. Jednak coraz więcej pozytywnych opinii na temat tej powieści sprawiło, że postanowiłam ją przeczytać. Po opisie nastawiłam się na historię o mężu, który w domowym zaciszu bije swoją żonę, a wśród ludzi jest szanowanym człowiekiem. Takie można snuć domysły, jednak to co działo się za zamkniętymi drzwiami potrafi zaskoczyć.
Grace...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem wielką fanką Colleen Hoover i jej twórczości, zawsze z przyjemnością sięgam po jej książki. Powieści są przyjemne i pełne emocji, nie sposób się oderwać. Jednak przy tej książce było trochę inaczej. Początkowo nie mogłam wczuć się w jej klimat i bardzo ciężko mi się ją czytało. Z resztą zajęła mi o wiele więcej czasu niż poprzednie książki tej autorki. Jednak z czasem przekonałam się do niej i bardzo byłam ciekawa zakończenia.
Skąd wynikał mój początkowy dystans? Myślę, że to dlatego, że tym razem główni bohaterowie są po dużych przejściach. Są przepełnieni smutkiem, ale obydwoje próbują sobie z tym radzić. Auburn jako nastolatka straciła miłość swojego życia. Jako dorosła kobieta wciąż nie może się z tym pogodzić, ale stara się żyć normalnie. Ma swój cel i jest w stanie zrobić wszystko żeby go osiągnąć. Owen jest artystą, maluje obrazy na podstawie anonimowych wyznań, które pozostawiają mu ludzie. Niektóre wyznania były dla mnie naprawdę przerażające, a na dodatek autorka zaznaczyła, że wszystkie są prawdziwe. I myślę, że to jest najbardziej wstrząsające, jak wiele uczuć w sobie skrywamy. Owen przedstawia te wyznania na płótnie i raz w miesiącu otwiera swoją galerię. Kiedy potrzebuje pomocy przy sprzedaży swoich obrazów na jego drodze staje Auburn, która rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy. Dziewczyna nie wie, że spotykają się po raz drugi, ale Owen bardzo dobrze ją pamięta. I nie może uwierzyć, że ponownie spotyka dziewczynę. W jakich okolicznościach spotkali się kiedyś? Tego nie mogę wam zdradzić, a autorka trzyma nas w niepewności do ostatnich stron. Auburn i Owen od razu czują się przy sobie swobodnie, chociaż obydwoje są bardzo skryci. Mają swoje sekrety, które stoją na przeszkodzie ich dalszej znajomości. Owen uznaje nawet, że lepiej będzie jak więcej się nie spotkają.
Jak zwykle Hoover genialnie manipuluje emocjami czytelnika. Momentami ogromnie irytowało mnie postępowanie bohaterów, a za chwile próbowałam zrozumieć ich decyzje. "Confess" nie jest lekką młodzieżówką o której szybko się zapomina. Sprawdźcie koniecznie :)

Jestem wielką fanką Colleen Hoover i jej twórczości, zawsze z przyjemnością sięgam po jej książki. Powieści są przyjemne i pełne emocji, nie sposób się oderwać. Jednak przy tej książce było trochę inaczej. Początkowo nie mogłam wczuć się w jej klimat i bardzo ciężko mi się ją czytało. Z resztą zajęła mi o wiele więcej czasu niż poprzednie książki tej autorki. Jednak z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nicholas Sparks to autor, którego chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Bardzo lubię jego powieści, mają w sobie coś co sprawia, że ciężko się od nich oderwać.Tak też jest w przypadku książki "Spójrz na mnie". Jeżeli szukacie dobrego romansu, z nutką kryminalną to to będzie dobry wybór.
Główna bohaterka, Maria, prowadzi spokojne życie, pracuje w dużej firmie, rozwija swoją karierę, a wolny czas spędza ze swoją rodziną, która prowadzi restaurację. Pewnego wieczoru, w drodze do domu łapie gumę, a pomoc przy zmianie koła oferuje jej przejeżdżający chłopak. Maria nie jest przekonana czy chce jego pomocy, przeraża ją jego poobijana twarz, ale nie ma innej możliwości. Chłopak pomaga jej i odjeżdża, a Maria nie może przestać o nim myśleć. Ponownie spotykają się dzięki Serenie, która jest siostrą Marii,a zarazem jej najlepszą przyjaciółką. Dziewczyna poznaje bliżej Collina, który intryguje ją coraz bardziej. Najbardziej urzeka ją jego szczerość, chłopak nie ukrywa swojej trudnej przeszłości. Wyznaje dziewczynie jakie ma problemy, a Maria mimo to, dalej chce kontynuować znajomość. Ale na drodze do ich szczęścia staje cichy prześladowca, który chce skrzywdzić dziewczynę. Początkowo wydaje się on niegroźny, jednak z czasem jego działania stają się niebezpieczne. Czy uda jej się odkryć, kto chce zniszczyć życie Marii? I jak w tej trudnej sytuacji odnajdzie się Collin?
Moim zdaniem wątek kryminalny został dobrze skonstruowany, do ostatnich stron ciężko wskazać prześladowcę. Do tego wątek miłosny, który Sparks potrafi przedstawić doskonale i powstaje trzymająca w napięciu, przyjemna książka. Polecam!

Nicholas Sparks to autor, którego chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Bardzo lubię jego powieści, mają w sobie coś co sprawia, że ciężko się od nich oderwać.Tak też jest w przypadku książki "Spójrz na mnie". Jeżeli szukacie dobrego romansu, z nutką kryminalną to to będzie dobry wybór.
Główna bohaterka, Maria, prowadzi spokojne życie, pracuje w dużej firmie, rozwija swoją...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Tysiąc pocałunków" to książka, którą przeczytałam w jeden dzień. Nie mogłam się oderwać od tej historii. Chociaż wydaje się, że jest to powieść dla nastolatków, a historia jest banalna, nie sposób odłożyć tej książki choć na chwilę. Bardzo urzekła mnie ta historia, mimo, że była dosyć przewidywalna. Ale czasami potrzebujemy właśnie takiej książki, która chwyta za serce, mimo, że i tak jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy, a to dzięki lekkości pióra Tillie Cole.
Poppy i Rune są sąsiadami, poznają się jako dzieci, ale połączy ich wyjątkowa więź. Z wiekiem przyjaźń zaczyna przeradzać się w uczucie, które ma trwać wiecznie. Wszystko jednak się zmienia kiedy Rune musi wrócić ze swoją rodziną do Norwegii. Świat nastolatków rozpada się, ciężko im się pogodzić z rozłąką. Początkowo utrzymują kontakt, jednak z czasem Poppy przestaje odpowiadać na wiadomości, nikt nie wie co stało się z dziewczyną. Rune stracił swoją bratnią duszę i to zmienia do nie do poznania. Gdy po dwóch latach wraca do Stanów, jest przepełniony nienawiścią i gniewem. Nikt z dawnych znajomych nie poznaje chłopaka, nawet jego rodzina nie wie jak do niego dotrzeć. Jednak Rune pod twardą skorupą nadal czuje coś do Poppy i pragnie dowiedzieć się co się dzieje z dziewczyną. Kiedy odkryje prawdę jego jedynym celem jest spełnić marzenie dziewczyny. 1000 niezapomnianych pocałunków, zapisanych na karteczkach, czy im się uda?
Autorka stworzyła wyjątkowy klimat, dzięki czemu ta prosta historia jest wyjątkowa. Opowieść o nastoletniej miłości, która miała trwać wiecznie. Jeżeli łatwo się wzruszacie to koniecznie przygotujcie sobie paczkę chusteczek! Książka przepełniona jest emocjami, które mocno was poruszą. Myślę, że wszystkim fanom Kim Holden i Coollen Hoover książka przypadnie do gustu.

"Tysiąc pocałunków" to książka, którą przeczytałam w jeden dzień. Nie mogłam się oderwać od tej historii. Chociaż wydaje się, że jest to powieść dla nastolatków, a historia jest banalna, nie sposób odłożyć tej książki choć na chwilę. Bardzo urzekła mnie ta historia, mimo, że była dosyć przewidywalna. Ale czasami potrzebujemy właśnie takiej książki, która chwyta za serce,...

więcej Pokaż mimo to