-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-04-02
2023-04-10
"....Niesłychane!"
Morderca do wynajęcia (1957, tłum. Jan Kott)
(...)Szczytem komizmu a jednocześnie okazją do satyry na współczesne dramaturgowi prądy intelektualne jest spotkanie Bérengera z mordercą. Zamiast go obezwładnić - Bérenger jest roślejszy i ma broń - zaczyna wchodzić w jego położenie, próbować zrozumieć dlaczego morduje, wczuwa się, wymyślając wszelkiego rodzaju usprawiedliwienia.
Cała recenzja na stronie: https://nakanapie.pl/recenzje/tak-jest-ladniej-ciemniej-teatr-tom-2-nowy-lokator-morderca-nie-do-wynajecia-nosorozec
"....Niesłychane!"
Morderca do wynajęcia (1957, tłum. Jan Kott)
(...)Szczytem komizmu a jednocześnie okazją do satyry na współczesne dramaturgowi prądy intelektualne jest spotkanie Bérengera z mordercą. Zamiast go obezwładnić - Bérenger jest roślejszy i ma broń - zaczyna wchodzić w jego położenie, próbować zrozumieć dlaczego morduje, wczuwa się, wymyślając wszelkiego...
2023-02-08
"Popatrz, już dziewiąta. Na kolację była zupa, ryba, kartofle ze słoniną, angielska sałata. Dzieci napiły się angielskiej wody. Dobrą mieliśmy dzisiaj kolację. Wszystko dlatego, że mieszkamy niedaleko Londynu i nazywamy się Smith."
PAN MARTIN: Edward is a clerck; hist sister Nancy is a typist, and his brother William a shop assistant. (s. 54)
Łysa śpiewaczka. Antysztuka (1949) tł. Jerzy Lisowski
Ionesco wpadł na pomysł napisania Łysej śpiewaczki ucząc się języka angielskiego z angielskiego - a jakże! - podręcznika. Dialogi podręcznikowe jak widać wyprzedzały i inspirowały literaturę absurdu. Ale zagęszczony w tej sztuce absurd nie jest wymyślony. Bo nie tylko Anglicy i Francuzi prowadzą grzecznościowe, nijakie rozmowy o pogodzie i o tym co zjedli. Rozmowy nieistotne, w których każdy z biorących udział nie słucha, co mówi jego partner. Wszyscy tak rozmawiamy, a antysztuka Ionesco tylko to mocniej eksponuje. Nie tylko tematy tych rozmów są nieistotne. Wszystko jest nieważne, zdawkowe, bez głębi, zastanowienia, prawdziwego kontaktu z drugim człowiekiem. (...)
Pełny tekst recenzji na stronie: https://nakanapie.pl/recenzje/ciekawa-historie-prawie-niewiarygodne-lysa-spiewaczka-lekcja-krzesla
"Popatrz, już dziewiąta. Na kolację była zupa, ryba, kartofle ze słoniną, angielska sałata. Dzieci napiły się angielskiej wody. Dobrą mieliśmy dzisiaj kolację. Wszystko dlatego, że mieszkamy niedaleko Londynu i nazywamy się Smith."
PAN MARTIN: Edward is a clerck; hist sister Nancy is a typist, and his brother William a shop assistant. (s. 54)
Łysa śpiewaczka. Antysztuka...
2020-08-31
"Daß sie auf einer Bühne auftreten, gefährdet nicht nur den einzelnen, sondern alle miteinander in den Beziehungen, die sie zueinander herausgebildet haben."
Elfriede Jelinek pochodzi ze Styrii i studiowała w Wiedniu teatr, historię sztuki i muzykę. Jej teksty są bezkompromisowe, pełne ironii i społecznego zaangażowania. Rafał Ziemkiewicz nie ma racji odmawiając jej tekstom znaczenia i talentu: albo nie rozumie ironii, albo zgrywa się, że nie rozumie. Jej sztuki mają znaczenie, lecz są osadzone głęboko w niemieckim kontekście społeczno-kulturowym i są skierowane przede wszystkim do niemieckiego środowiska, w którym powstały. Ukazane w tekstach Jelinek treści odzwierciedlają aktualne problemy i napięcia niemieckiego społeczeństwa, komentują wydarzenia polityczne, szydzą z zakłamania mediów i mieszczańskiej moralności. Autorka wadzi się z Bogiem, z rządem, z historią i minionymi wielkościami literatury i filozofii - Heglem, Kantem, Hölderlinem, Kleistem, Heideggerem... Jej teksty wskazują ważne problemy moralne, choć w krzywym zwierciadle i poprzez wyolbrzymienie - w groteskowy sposób.
Niniejszy tomik zawiera 3 sztuki z pierwszej połowy lat 90-ych oraz niefigurujący na okładce Text zum Theater (Tekst na temat teatru): Sinn egal. Körper zwecklos (Sens bez znaczenia. Ciało niepotrzebne)....
Całość recenzji pod adresem: https://nakanapie.pl/recenzje/groteska-powazniej-i-dobitniej-moze-mowic-o-swiecie-stecken-stab-und-stangl-raststatte-wolken-heim-neue-theaterstucke
"Daß sie auf einer Bühne auftreten, gefährdet nicht nur den einzelnen, sondern alle miteinander in den Beziehungen, die sie zueinander herausgebildet haben."
Elfriede Jelinek pochodzi ze Styrii i studiowała w Wiedniu teatr, historię sztuki i muzykę. Jej teksty są bezkompromisowe, pełne ironii i społecznego zaangażowania. Rafał Ziemkiewicz nie ma racji odmawiając jej...
1980
1978
2018-08-19
"Obleky u hmyzu celkem lidské: u Motýlů salónní, u Kořistníků občanské, u
Mravenců černé, popřípadě žluté, přiléhavé a přepásané šaty dělnické,
Jepice v gázových závojích. Hmyzí charakter se vyjadřuje hlavně v
pantomimice. Ale vždy to zůstávají lidé, až na to, co skuteční lidé mají
hmyzího." (początek didaskaliów)
Niezwykły dramat, choć przewidywalny w swej antywojennej wymowie - napisany został przecież wkrótce po I wojnie światowej (1921). Niezwykły jest humor tej groteski - gorzki i wisielczy, a zarazem lekki i nostalgiczny. Niezwykła wydaje się mi również forma - doskonale wierszowana! Niemałe wyzwanie dla tłumacza, zwłaszcza przy tego rodzaju motylej poezji miłosnej, jak:
"svět chce být polosvět,
žena - být položena"
To farsa, lecz z istotnym przesłaniem - nie chodzi tylko antywojenny wydźwięk, lecz także o krytykę społeczną, ośmieszenie pewnych ludzkich przywar i zachowań, które są małe, egoistyczne, nie wymagające żadnej świadomości - więc prawie owadzie i niegodne człowieka. Widoczne jest powojenne rozczarowanie autorów stanem moralnym i ideowym ludzkości, jak również rozpaczliwe poszukiwanie sensownego kierunku działania i w ogóle sensu życia jednostki. Nie ma tu żadnej psychologii - wymagają tego niejako już same postaci włożone w owadzie kostiumy. Równie piorunujące wrażenie co sztuka Čapków zrobiły na mnie kiedyś opowiadania Pielewina (Życie owadów, 1993). Możliwe zresztą, że rosyjski autor tą czeską sztuką się inspirował (występują u niego m.in. te same postaci, jak np. żuki-gnojarze) - była znana i grana w ZSRR, podobnie jak w USA i w Europie.
Autorzy sztuki nie ograniczają się jednak do krytyki społeczno-politycznego kierunku rozwoju ludzkości. W tekście znajdujemy wiele zabawnych obserwacji, zachowań i sytuacji, które są czytelne i rozpoznawalne do dziś. Różne rodzaje owadów jak gdyby uosabiały pewne style życia czy może nawet warstwy społeczne. Lekkie życie motyli, bezustanne uganianie się za krótkotrwałymi miłostkami - to życie ludzi młodych, inteligencji lub tych, którzy nie mają żadnych trosk finansowych: nie istnieją tu stałe związki, samiczki wabią, samczyki uganiają się za nimi, ważny jest dowcip, ładne słówka, pozory i miłość jak najbardziej fizyczna. Dlatego najzabawniejszą i najbardziej żałosną postacią w tym towarzystwie jest Felix - nieszczęśliwy (nomen omen?), bo zakochany platonicznie motyl-poeta.
Innym podejściem do życia, polegającym na nieustannym gromadzeniu dóbr, odznaczają się żuki-gnojarze z ich "ukochaną, złotą kuleczką gówna" (my precious!) uosabiającą pieniądze, które stają się dla nich celem samym w sobie. To dorobkiewiczowskie mieszczaństwo - również język staje się tu niewybredny a stosunki między kobietami i mężczyznami - o wiele bardziej nieoheblowane i bezpośrednie.
Kolejną grupę społeczną reprezentuje Lumek - zgłębiec trzpiennikowaty, którego samiczka długim pokładełkiem składa jaja w larwach trzpiennika, w wyniku czego larwy zgłębca pożerają tamte za życia od środka. Autorzy dramatu nieco chyba uprościli i ubarwili akcję, jako ofiary zgłębca przedstawiając dorosłe świerszcze, które samiec przynosi larwom. Zarówno jedne, jak i drugie owady stanowią obraz ludzi, którzy dla swych dzieci zrobią wszystko, byle tylko nie miały trosk - choćby po trupach innych, bez zastanawiania się nad własnymi czynami ani nad tym, co dzieje się dokoła (rodziny świerszczy nie interesuje, że właściciel świeżo przez nich zajętego mieszkania jeszcze żyje, przyszpilony przez oprawcę-zgłębca, a nawet się podśmiewają z ofiary, co może się kojarzyć np. z mieniem pożydowskim, choć można by utrzymywać, że ze względu na czas powstania sztuki taka asocjacja nie ma uzasadnienia).
Aż nadto wyraźnym obrazem jest wojna mrówek na śmierć i życie (z mordowaniem wszystkiego co żywe - samic i potomstwa) o korytarz między źdźbłami trawy (to brzmi jak późniejsze ultimatum o korytarz do Gdańska!) i piędź ziemi od brzozy do mokradła. Mrowisko przedstawia sobą silnie zideologizowane i autorytarne społeczeństwo rządzone przez dyktatorów i technokratów, w którym jednostka nie ma nic do powiedzenia. Obraz jest ogólny, ale wyprzedza wyobraźnią oba faszyzmy - hitlerowski i radziecki.
Pojawiają się również jętki - jakże trafny obraz człowieczeństwa! - które rodząc się zapowiadają, iż zmienią cały świat, a żyją zaledwie kilka chwil, nie zdoławszy dopowiedzieć jednego zdania do końca... Czyżby obraz artystów, pisarzy i filozofów? Może to rola i los sztuki?
Między tymi światami krąży ni to we śnie, ni to na jawie Włóczęga - człowiek, który ma własne, żołnierskie doświadczenia z wojną - będąc jednocześnie wielkości owada, by móc z nimi rozmawiać, zarazem potrafi jakiegoś z nich rozdeptać. Człowiek ów porównuje oba równie okrutne światy - owadzi i ludzki, ale sam drży przed śmiercią.
Na koniec, jako rodzaj nihilistycznego chóru, maszerują przez scenę sepleniąc dwa ślimaki, które chcą tylko jednego: "jak najmniej ślimaków a jak najwięcej sałaty..." To brzmi dziś jak życiowe motto nowo-nawróconych na kapitalizm, jak marzenie urlopowiczów na masowych kierunkach wypoczynku.
Sztukę poprzedza przedmowa autorów, w której jak gdyby chcieli się usprawiedliwić przed czytelnikami i odbiorcami dramatu za to, że ważą się porównywać ludzi do owadów... Bardzo mi się nie podobała taka uniżoność i klientyzm. Podobnie zresztą, jak "bardziej optymistyczny" wariant zakończenia w Epilogu przeznaczony dla reżysera przedstawienia. Być może jednak Čapkowie usprawiedliwiają się z przekąsem, dość żartobliwie cytując szereg angielskich, amerykańskich i niemieckich gazet, co już samo świadczy o tym, że sztuka obeszła światowe sceny i zresztą w Czechach grana bywa wciąż dość często.
W formie filmu z aktorami, inaczej więc, niż to robił zwykle, animując poklatkowo owady, zrealizował ją w roku 2018 (pewnie już jako ostatni swój film) Ján Śvankmajer.
"Obleky u hmyzu celkem lidské: u Motýlů salónní, u Kořistníků občanské, u
Mravenců černé, popřípadě žluté, přiléhavé a přepásané šaty dělnické,
Jepice v gázových závojích. Hmyzí charakter se vyjadřuje hlavně v
pantomimice. Ale vždy to zůstávají lidé, až na to, co skuteční lidé mají
hmyzího." (początek didaskaliów)
Niezwykły dramat, choć przewidywalny w swej antywojennej...
1979
1981
"Komm, mein schöner Engel."
Dosłownie Reigen należałoby przetłumaczyć jako "korowód", taniec w kole - i to dobre nawiązanie do średniowiecznego motywu dance macabre - korowodu śmierci. W wersji średniowiecznej kontekst był raczej wanitatywny, związany może bardziej z zarazami i zagrożeniem śmiercią, ale w czasach Schnitzlera raczej z dekadentyzmem i przekonaniem, że życia należy użyć, bo śmierć jest blisko. Ale przecież u Boccacia mamy tę samą sytuację i ten sam erotyczny dekadentyzm. (...)
Cała recenzja na stronie: https://nakanapie.pl/recenzje/co-cie-obchodzi-moja-dusza-reigen-zehn-dialoge
"Komm, mein schöner Engel."
więcej Pokaż mimo toDosłownie Reigen należałoby przetłumaczyć jako "korowód", taniec w kole - i to dobre nawiązanie do średniowiecznego motywu dance macabre - korowodu śmierci. W wersji średniowiecznej kontekst był raczej wanitatywny, związany może bardziej z zarazami i zagrożeniem śmiercią, ale w czasach Schnitzlera raczej z dekadentyzmem i przekonaniem, że życia...