-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-03-15
2023-12-26
2023-03-14
2023-03-01
Ta książka smakuje jak gorzka czekolada z pomarańczą. Spodziewasz się słodkiego smaku, ale jest go w całości tylko troszeczkę. Ostatecznie to przecież gorzka czekolada.
Znienawidziłam bohaterów tej powieści, ale nie mogłam dać im odejść. Wiedziałam, że moja złość, to nie ich wina, że tak naprawdę nienawidzę konwenansów świata, w którym musieli żyć - czasów, kraju i mentalności z którą musieli się mierzyć.
Nie wiem, ile osób podzieli moje zdanie, ale najwięcej zarzutów mam do Toma. I chociaż nie rozumiem większości postaci (w sensie: wiem jak to jest, postąpiłabym tak samo) to dzięki świetnemu pióru Bethan Roberts ROZUMIEM wszystkie. Autorka ukazała sposoby myślenia, motywacje a także przyczynki postaw, nawet jeśli dany bohater nie dostał osobnej narracji.
Ta książka otwiera oczy na to jak RÓŻNIE mogą postrzegać świat ludzie, którzy teoretycznie nie różnią się od siebie drastyczne. Dlatego warto przeczytać tę książkę.
Obecność osób LGBTQ+ w moim życiu jest dla mnie taką oczywistością, że czytając nie mogłam znieść postawy Marion czy innych postaci. Drażniła mnie, nie mogłam pojąć JAK MOŻESZ ZNAĆ CZŁOWIEKA I WCIĄŻ OCENIAĆ GO PRZEZ PRYZMAT JEGO ORIENTACJI. Najbardziej przerażająca była myśl, że chociaż świat od lat 50-60 zmienił się tak bardzo - myślenie wielu ludzi, pozostało takie samo.
Ta książka smakuje jak gorzka czekolada z pomarańczą. Spodziewasz się słodkiego smaku, ale jest go w całości tylko troszeczkę. Ostatecznie to przecież gorzka czekolada.
Znienawidziłam bohaterów tej powieści, ale nie mogłam dać im odejść. Wiedziałam, że moja złość, to nie ich wina, że tak naprawdę nienawidzę konwenansów świata, w którym musieli żyć - czasów, kraju i...
2023-01-15
Sięgnęłam po książkę Klaudii Białek zafascynowana tematyką łyżwiarstwa figurowego. Poczułam się wciągnięta w ten świat dzięki piórze autorki. Rozumiałam główną bohaterkę, uwierzyłam w jej trudną miłość do tego sportu i w to, że pozostali bohaterowie należą do świata łyżwiarstwa. Początek powieści zaciekawił mnie i oczekiwałam czegoś, co trafi do mojego serca. Myślałam, że przeczytam z przyjemnością i napiszę pochlebną recenzję...
Fabuła niestety okazała się dla mnie trochę rozczarowująca - przewidywalna, momentami naiwna i papierowa - wątek z nemezis (oraz jego dziewczyną) czy ucięcie budowanego od początku konfliktu między główną bohaterką a nowym trenerem. Sytuacji nie ułatwiał motyw "nie chcę mieć chłopaka, to nie dla mnie", który reprezentowała główna bohaterka. Nie udało mi się polubić Zuzanny, jej reakcje emocjonalne czy działania często mnie wybijały. I tak jak w pierwszych rozdziałach widziałam ją wyraźnie i uwierzyłam w istnienie dziewczyny trenującej łyżwiarstwo figurowe, tak kolejne rozdziały sprawiły, że widziałam ją jako postać złożoną ze słów na kartkach papieru.
Czytałam inne książki tej autorki i spodziewałam się po "Zostaliśmy na lodzie" czegoś więcej, jednak mimo podjęcia trudnych tematów jak samotność, coming out czy presji ciążącej na sportowcach - książka jest niepogłębiona, naiwna i lekka - zbyt lekka. Przykro mi, ponieważ uważam, że te wątki miały duży potencjał, który autorka mogła i powinna wykorzystać, niestety kilka decyzji sprawiło, że dla mnie ta historia straciła na autentyczności.
Sięgnęłam po książkę Klaudii Białek zafascynowana tematyką łyżwiarstwa figurowego. Poczułam się wciągnięta w ten świat dzięki piórze autorki. Rozumiałam główną bohaterkę, uwierzyłam w jej trudną miłość do tego sportu i w to, że pozostali bohaterowie należą do świata łyżwiarstwa. Początek powieści zaciekawił mnie i oczekiwałam czegoś, co trafi do mojego serca. Myślałam, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-01-19
Przemiłe zaskoczenie.
Media społecznościowe robią coś przedziwnego z rynkiem książki i czytelnikami literatury młodzieżowej. Uwielbiam YA i NA i zaczytuję się w tych powieściach od lat. Często hype na jakąś historię przerastał poziom literacki, który reprezentowała? ALE NIE W PRZYPADKU POWIEŚCI EDYTY PRUSINOWSKIEJ.
Powiem szczerze - nie spodziewałam się tak zgrabnych zdań, świetnie skonstruowanych bohaterów, bystrych i zabawnych dialogów ani trudnych, ważnych tematów. W przeszłości już natknęłam się na takie książki, który były świetnie promowane - autor nagrywał przyjemne filmiki na tiktoku, miał pięknego instagrama, ale niestety jego osobowość medialna i content internetowy nie przekładały się na unikatowość historii czy umiejętność jej poprowadzenia. Sięgając po "Opowiem o Tobie gwiazdom" właśnie tego się spodziewałam - książki, której nie będzie mi się chciało doczytać do końca, która szybko mnie rozczaruje - niespodzianka, ta powieść jest ŚWIETNA i nie mogłam się od niej oderwać. Uwierzyłam w jej bohaterów i uwierzyłam w zdarzenia. Myśli reprezentowane przez postaci czy autorkę pobudzały mnie do refleksji albo zachwycały trafnością czy doborem słów.
Chociaż opis tej historii brzmi banalnie, zapewniam - to nie jest banalna historia. Autorka nadała wątkom odpowiedniej wagi a w postaci tchnęła życie. Wartościowa powieść, którą z łatwością pokocha zarówno nastolatek, jak i młody dorosły. Chylę czoła! Świetna książka! Z chęcią sięgnę po kolejne powieści Edyty Prusinowskiej.
Przemiłe zaskoczenie.
Media społecznościowe robią coś przedziwnego z rynkiem książki i czytelnikami literatury młodzieżowej. Uwielbiam YA i NA i zaczytuję się w tych powieściach od lat. Często hype na jakąś historię przerastał poziom literacki, który reprezentowała? ALE NIE W PRZYPADKU POWIEŚCI EDYTY PRUSINOWSKIEJ.
Powiem szczerze - nie spodziewałam się tak zgrabnych...
2023-01-09
Nowy rok rozpoczęłam od wspaniałego tytułu. Gorąco polecam tę wyjątkową historię!
"Siedmiu mężów Evelyn Hugo" to powieść niebanalna, autentyczna i wartościowa. Młoda dziennikarka otrzymuje propozycję nie do odrzucenia, by spisać historię życia jednej z najjaśniejszych gwiazd Hollywood. Monique Grant dzięki opowieściom Hugo, nie tylko uczy się wiele o życiu i ludziach, ale także budzi w sobie pewne cechy. Bohaterka, z której perspektywy napisana jest powieść Reid zmienia się, ale nie w sposób nagły, typowy czy mało realny. Młoda dziennikarka rozwija się, a wpływ na nią mają nie tylko ujawnione sekrety, osobistość Evelynn Hugo, ale także (jak w życiu) inne elementy rzeczywistości. To historia o kobietach, o zależnościach i koneksjach z ludźmi, o różnorodnych charakterze relacji. To zbiór prawd o miłościach (bo nie ma jednej) i o ludziach - przedstawia obraz człowieka (generalnie), który nie jest ani dobry, ani zły, który jest i dobry i zły. Szukam takich potwierdzeń w moim życiu, żeby nie uciekać się do uproszczeń i oceny: jaki ktoś jest. Znalazłam je w książce autorstwa Taylor Jenkins Reid: "Siedmiu mężów Evelyn Hugo", którą GORĄCO POLECAM.
Nowy rok rozpoczęłam od wspaniałego tytułu. Gorąco polecam tę wyjątkową historię!
"Siedmiu mężów Evelyn Hugo" to powieść niebanalna, autentyczna i wartościowa. Młoda dziennikarka otrzymuje propozycję nie do odrzucenia, by spisać historię życia jednej z najjaśniejszych gwiazd Hollywood. Monique Grant dzięki opowieściom Hugo, nie tylko uczy się wiele o życiu i ludziach, ale...
2022-12-02
Tematyka powstania warszawskiego jest mi szczególnie bliska, choć nie wiem, dlaczego tak jest. Nie pochodzę stamtąd. A jednak już będąc nastolatką dużo o powstaniu czytałam i oglądałam.
Powstanie warszawskie w powieści "Narzeczona z powstania" jest tylko jednym z epizodów, kontekstem dla części wydarzeń. I mimo zaskoczenia, jak niewielki fragment powieści zajmują trzy znaczące dla Warszawiaków miesiące roku 1944, książka bardzo mi się podobała. Autorka na podstawie rozmów, również tych, które trzeba było wyszarpać z pamięci, ponieważ była wtedy małą dziewczynką, snuje wspaniałą, pełnokrwistą opowieść o ludziach, których młodość zabrała II Wojna Światowa.
Główną bohaterkę, Marię, poznajemy w roku 1938, kiedy o wojnie się mówi, ale młodzież zupełnie nie wie, z jakimi okropieństwami się ona wiąże. Śledzimy jej losy przed okupacją, w trakcie, podczas powstania a także po nim, gdy Polskę przejmuje władza komunistyczna i również wiele lat później, gdy kobieta jest już babcią.
Przez niemal równie długo śledzimy także losy Rudka i dzięki jego historii dowiadujemy się jeszcze więcej o przedwojennej warszawie, niespokojnym sumieniu powstańca a także o losach w obozach pracy.
Magdalena Knedler na bazie rodzinnej historii snuje liczne opowieści, które pokazują jak wielowątkowe są wojny i ludzkie życia. Rzetelny i całościowy obraz, w którym jednak nie zabrakło luk, przemilczeń i ludzkich sekretów. Bardzo rzeczywisty i prawdziwy. Szeroki kontekst wielkiej historii utkany ze szczegółów.
Chociaż spodziewałam się po tej książce czegoś zupełnie innego, cieszę się ogromnie, że przeczytałam tę niezwykle autentyczną powieść.
Tematyka powstania warszawskiego jest mi szczególnie bliska, choć nie wiem, dlaczego tak jest. Nie pochodzę stamtąd. A jednak już będąc nastolatką dużo o powstaniu czytałam i oglądałam.
Powstanie warszawskie w powieści "Narzeczona z powstania" jest tylko jednym z epizodów, kontekstem dla części wydarzeń. I mimo zaskoczenia, jak niewielki fragment powieści zajmują trzy...
2022-06-28
Przemiła! Świetnie napisani bohaterowie, dostarczyła mi dużo śmiechu, ale nie stroniła od ważnych tematów. Polecam, historia pachnąca jak wiosna.
Przemiła! Świetnie napisani bohaterowie, dostarczyła mi dużo śmiechu, ale nie stroniła od ważnych tematów. Polecam, historia pachnąca jak wiosna.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-03
"It ends with us" to jedna z moich ulubionych książek Colleen. Byłam Team Atlas od pierwszego wpisu z dziennika Lily. Zakończenie poprzedniej części było dla mnie słodko-gorzkie, było rzeczywiste, możliwe. Myślałam o tej historii wielokrotnie po zapoznaniu się z nią. Przeczytałam ją kilka razy. Była dla mnie przełomowa, pokazała mi tak wiele, sprawiła, że ZROZUMIAŁAM.
"It starts with us" jest leciutka jak piórko w porównaniu z częścią pierwszą, ale właśnie taka miała być. Dać nadzieję, rozjaśnić przyszłość dla Lily. I chociaż w porównaniu z poprzednim tomem ten nazbyt często wydawał mi się odklejony od rzeczywistości, to jednak jestem wdzięczna, że autorka właśnie tak to rozegrała. Wierzę, że są czytelnicy, którzy właśnie takiego sequela potrzebowali.
"It ends with us" to jedna z moich ulubionych książek Colleen. Byłam Team Atlas od pierwszego wpisu z dziennika Lily. Zakończenie poprzedniej części było dla mnie słodko-gorzkie, było rzeczywiste, możliwe. Myślałam o tej historii wielokrotnie po zapoznaniu się z nią. Przeczytałam ją kilka razy. Była dla mnie przełomowa, pokazała mi tak wiele, sprawiła, że ZROZUMIAŁAM.
"It...
2022-09-26
„Gdzie śpiewają raki” sprawiła, że myślę inaczej o moralności, uprzedzeniach, miłości i życiowych wyborach. 🙏🏻
Zdanie „Z punktu widzenia biologii dobro i zło mają tę samą barwę” zostało ze mną, bo pięknie koresponduje z treścią powieści, którą charakteryzują malownicze akapity, fascynująca główna bohaterka i trudne tematy.
Do tej powieści przyciągnęła mnie piosenka Taylor Swift. „Carolina” wciąga, jest piękna a jednocześnie ma w sobie coś paskudnego. Idealnie współbrzmi z książką Delii Owens, którą właściwie mogłabym opisać tymi samymi słowami. Wydawać by się mogło, że wiadomo o czym jest ta książka, gdy obejrzy się zwiastun filmu, przeczyta krótki opis z okładki albo jedynie pierwsze rozdziały. Nic bardziej mylnego. Dlatego polecam przeczytać, dać się wciągnąć w wir refleksji, gdy historia Kyi dobiegnie końca. Podobnie jak mokradła, powieść Owens skrywa więcej, niż myślisz.
„Gdzie śpiewają raki” sprawiła, że myślę inaczej o moralności, uprzedzeniach, miłości i życiowych wyborach. 🙏🏻
Zdanie „Z punktu widzenia biologii dobro i zło mają tę samą barwę” zostało ze mną, bo pięknie koresponduje z treścią powieści, którą charakteryzują malownicze akapity, fascynująca główna bohaterka i trudne tematy.
Do tej powieści przyciągnęła mnie piosenka...
2022-10-23
Nie umiem nie kochać bohaterów Colleen Hoover.
Nie umiem nie kochać bohaterów Colleen Hoover.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-10-12
Z trylogią „Delirium” Lauren Oliver jest jak z pierwszą miłością. Możesz generalnie o niej nie pamiętać, ot, czasem wspominać z sentymentem, bo przecież należy do przeszłości. Tak tak… tylko wystarczy jedno zdarzenie, jedno dłuższe spojrzenie, żeby COŚ POCZUĆ. Wystarczy jedna strona, by zalało Cię znajome uczucie, by odżyło wspomnienie dobrych rzeczy, które łączyły się z tym wyjątkowym stanem.
Requiem jest skonstruowana tak, że natychmiast wpadasz w wir akcji, silnych emocji i trudnych wyborów. Nieważne, czy poprzednie części trylogii czytałeś kilka lat temu czy jesteś z serią na bieżąco – wszystko powraca a historia Cię wciąga, po prostu. Tegoroczny re-read był czystą przyjemnością. Przypomniałam sobie za co pokochałam tę serię.
Pokochałam ją za sceny, które widzisz, słyszysz i czujesz. Pokochałam ją za bohaterkę, która dojrzewa na przestrzeni tych trzech książek i z dziewczyny, która okropnie mnie wkurzała, stała się kimś niesamowicie inspirującym. Pokochałam ją za koncepcję świata, w którym miłość uznana jest za chorobę oraz za rozegranie tej kreacji przez Lauren Oliver. Pokochałam ją za przełamanie toposu wybrańca. Pokochałam ją za Alexa. Pokochałam ją za przyjaźń Leny i Hany. Pokochałam ją za wątek relacji matki z córką. Pokochałam ją za Juliana. Pokochałam ją za dreszcze, za gęsią skórkę, za westchnięcia i za okrzyki frustracji. Pokochałam ją za emocje. Pokochałam ją za rozkminy na temat najważniejszych dla mnie wartości.
Oczywiście, że mam pewne zarzuty. Chyba miałam je również te wiele lat temu. Mam za złe autorce, że nie wykorzystała sposobności do opowiedzenia czytelnikom o poliamorii. Wątek skomplikowanej relacji Leny z chłopcami miał ogromny potencjał do tego, by powiedzieć czytelniczkom, że owszem, można wybierać, ale że to nie jest tak, że jedna miłość jest prawdziwsza od drugiej. Być może taki był koncept na początku, a być może tylko ja się go próbują dopatrzeć w niektórych dialogach czy akapitach z myślami Leny. Są jednak również inne, które sprawiły, że dyskusja o poliamorii nie została zapoczątkowana a nastoletnia ja wciąż żyła w przeświadczeniu, że musi szukać swojej „one true love”.
Za zakończenia każdej części, byłam na Lauren Oliver wściekła, chociaż za każdym razem był to zupełnie inny odcień złości. Po latach myślę, że należy to rozpatrywać jako atut tej trylogii, a nie wadę. Podczas tegorocznego re-readingu Requiem odkryłam, że ta historia, chociaż wciągnęła mnie równie mocno jak przed laty (a może nawet mocniej?) już jest dla mnie o czymś innym. Zauważyłam w niej nowe rzeczy. Moją uwagę zwróciły inne wątki a nawet inne postacie. Dlatego polecam sięgnąć po tę trylogię (również ponownie).
Z trylogią „Delirium” Lauren Oliver jest jak z pierwszą miłością. Możesz generalnie o niej nie pamiętać, ot, czasem wspominać z sentymentem, bo przecież należy do przeszłości. Tak tak… tylko wystarczy jedno zdarzenie, jedno dłuższe spojrzenie, żeby COŚ POCZUĆ. Wystarczy jedna strona, by zalało Cię znajome uczucie, by odżyło wspomnienie dobrych rzeczy, które łączyły się z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-12-03
Zachwycająca, niebanalna i soczysta. Jestem pełna podziwu dla narracji, fabuły i bohaterów, których wykreowała Maas. Podziwiam jej sprytne wykorzystanie motywów z "Pięknej i bestii", dialog z nimi i kreatywne modyfikacje. Najbardziej inspirująca lektura tego roku. Polecam z czystym sumieniem.
Zachwycająca, niebanalna i soczysta. Jestem pełna podziwu dla narracji, fabuły i bohaterów, których wykreowała Maas. Podziwiam jej sprytne wykorzystanie motywów z "Pięknej i bestii", dialog z nimi i kreatywne modyfikacje. Najbardziej inspirująca lektura tego roku. Polecam z czystym sumieniem.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-06-20
Retelling w najlepszym wydaniu. Wdzięczność za wiedzę i wrażliwość Madeline Miller. POLECAM.
Retelling w najlepszym wydaniu. Wdzięczność za wiedzę i wrażliwość Madeline Miller. POLECAM.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-04
Powrót mojej ulubionej odmiany hooverowskich opowieści - wybitnie skonstruowani bohaterowie, ważne tematy, historia czasem wyciskająca łzy a czasem wywołująca uśmiech, majstersztyk storytellingu. Pochłonęłam szybko, stale mając z tyłu głowy, że z jednej strony, chcę jak najprędzej poznać i wchłonąć tę historiej, a z drugiej, nie chcę się spieszyć, bym była z nią na długo. Polecam.
Powrót mojej ulubionej odmiany hooverowskich opowieści - wybitnie skonstruowani bohaterowie, ważne tematy, historia czasem wyciskająca łzy a czasem wywołująca uśmiech, majstersztyk storytellingu. Pochłonęłam szybko, stale mając z tyłu głowy, że z jednej strony, chcę jak najprędzej poznać i wchłonąć tę historiej, a z drugiej, nie chcę się spieszyć, bym była z nią na długo....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-03-18
Do trzech razy sztuka, czyli przydługawa historia o tym, jak dwukrotnie porzucałam "Niewidzialne Życie Addie LaRue" i wciągnęłam się dopiero za trzecim podejściem. I o tym, że pokochałam tę historię. Zarzutów mam całe mnóstwo, o czym świadczą wspomniane przed chwilą "porzucania", ale nawet dla nich po przeczytaniu całości znalazłam uzasadnienia.
To jedna z tych książek, które zbyt łatwo porzucić. A szkoda, bo historia jest niezwykła a bohaterowie warci poznania.
Pokochałam ją już w trakcie, ale bardzo późno.
Uważam, że można było skrócić czytelnicze męki i trochę wcześniej wyruszyć z akcją. Jednak retrospekcje były potrzebne, by poczuć ciężar klątwy, by uwikłać się w relację Addie i Luca, i by pokazać nam, ile uporu i uroku miała w sobie Adeline.
Wierzyłam nawet w te postacie, które pojawiały się w tej książce epizodycznie. Myślę, że to zasługuje na wspomnienie, bo biorąc pod uwagę, jak wiele razy Addie natrafiła na jakąś ludzką monotonię, to samo mogło stać się z nieznaczącymi bohaterami.
Czytając tę historię, tym bardziej uświadomiłam sobie własne pragnienie pozostawienia śladu po sobie. Klątwa Addie paliła mnie do żywego, zapewne nie udźwignęłabym jej. Nie odważyłabym się na nią nawet zerknąć, przeglądając wzory cyrografów. Za to... być może skusiłabym się na inną klątwę.
I niby człowiek wie, że nie powinien modlić się do bogów, którzy odpowiadają po zmroku. Muszę sobie notorycznie przypominać, że książkowy Luc, jest tylko jeden. (Niestety?)
Napisałabym chętnie więcej, ale nie chciałam spojlerować.
Polecam, ale tylko wytrwałym, którzy doczytują książki do końca. Bo serio, pierwsze kilkaset stron - może przypaść do gustu, a pewnie, ale chyba nie czytelnikowi, który chce, by fabuła już na początku ruszyła z kopyta.
Do trzech razy sztuka, czyli przydługawa historia o tym, jak dwukrotnie porzucałam "Niewidzialne Życie Addie LaRue" i wciągnęłam się dopiero za trzecim podejściem. I o tym, że pokochałam tę historię. Zarzutów mam całe mnóstwo, o czym świadczą wspomniane przed chwilą "porzucania", ale nawet dla nich po przeczytaniu całości znalazłam uzasadnienia.
To jedna z tych książek,...
2022-02-27
Maas po raz kolejny udowadnia, że naprawdę potrafi pisać. Potrafi kreować swoich bohaterów, potrafi przenosić nas do scen, potrafi zaskakiwać czytelnika i dawać mu to, czego potrzebuje. Trzeci tom Dworów jest wypełniony świetnymi zabiegami literackimi, nawiązaniami do poprzednich historii oraz godnym "grande finale". Czytało się wspaniale, szybko, z przyjemnością i niemalże... cały czas. Jestem pełna podziwu wobec Sarah J. Maas. Nie mogę się doczekać aż przeczytam kolejne jej książki.
Maas po raz kolejny udowadnia, że naprawdę potrafi pisać. Potrafi kreować swoich bohaterów, potrafi przenosić nas do scen, potrafi zaskakiwać czytelnika i dawać mu to, czego potrzebuje. Trzeci tom Dworów jest wypełniony świetnymi zabiegami literackimi, nawiązaniami do poprzednich historii oraz godnym "grande finale". Czytało się wspaniale, szybko, z przyjemnością i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-01-14
Zbieram kawałeczki mojego zaczytanego serce, które rozpadło się w skutek emocjonalnej rakiety, jaką Maas posłała w nie w ostatnich rozdziałach tej książki.
Bałam się, jak to będzie. Jak będzie jawił mi się teraz Tamlin? Czy uwierzę w perspektywę Rhysa? Czy Feyra zacznie mnie wkurzać, a może sprosta poprzeczce, którą postawiła w pierwszym tomie?
Cieszę się, że przeczytałam. Nie mogę się doczekać aż sięgnę po kontynuację tej historii, która sprawiała, że zapominałam o tym, że czytam, która wciągała mnie do tego stopnia, że przenosiłam się tam, do Prythianu i inne zakątki Kontynentu, Czasem musiałam odłożyć książkę na kilka minut, bo szalejących emocji, było we mnie zbyt wiele, by kontynuować czytanie. Nie twierdzę, że to książka idealna, czy bez wad. Nie mówię, że spodoba się wszystkim, ani nawet że powinna. Kwestia gustu. W moim odczuciu nie wszystkie sceny były smaczne, czy potrzebne, ale nie zaważyło to na odbiorze całości - nie przysłoniło zachwytu.
Jeden z najlepszych prezentów pod choinkę, ever. Dzięki kochanie!
Zbieram kawałeczki mojego zaczytanego serce, które rozpadło się w skutek emocjonalnej rakiety, jaką Maas posłała w nie w ostatnich rozdziałach tej książki.
Bałam się, jak to będzie. Jak będzie jawił mi się teraz Tamlin? Czy uwierzę w perspektywę Rhysa? Czy Feyra zacznie mnie wkurzać, a może sprosta poprzeczce, którą postawiła w pierwszym tomie?
Cieszę się, że...
2021-12-13
Rewelacyjna! Taylor Jenkis Reid tworzy fikcję jak żywą. I można się na to frustrować, ale moim zdaniem należy ją za to docenić. Jeśli coś jest kiepsko napisane - nie możemy się wkręcić, uwierzyć w to, denerwuje nas nierzeczywistość. W przypadku tej autorki chcielibyśmy zobaczyć zdjęcia artystów, chcemy posłuchać utworów, o których pisze a nawet pójść na koncert Daisy Jones & The Six. Jest to wyjątkowe, świadomość fikcyjności biografii nie wyłącza czytelnika z zaangażowania i silnych emocji, które przekładają się na mój (i nie tylko mój) zachwyt tą książką.
Rewelacyjna! Taylor Jenkis Reid tworzy fikcję jak żywą. I można się na to frustrować, ale moim zdaniem należy ją za to docenić. Jeśli coś jest kiepsko napisane - nie możemy się wkręcić, uwierzyć w to, denerwuje nas nierzeczywistość. W przypadku tej autorki chcielibyśmy zobaczyć zdjęcia artystów, chcemy posłuchać utworów, o których pisze a nawet pójść na koncert Daisy Jones...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to