-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2022-08-31
Alex, trzydziestoletni ojciec, odpowiedzialny człowiek, wspaniały mąż.. A nie chwileczkę, to nie ta opowieść. Alex jest mężem i ojcem, chciało by się dodać, że odpowiedzialną głową rodziny, ale ten człowiek ma problemy, które sięgają własnego dzieciństwa. Nie można być prawdziwym wsparciem dla bliskich pogrążając się w dawnych traumach.
Uzdrów siebie, a uzdrowisz swoje otoczenie.
Bohater stoi właśnie przed koniecznością wprowadzenia gruntownych zmian do swego życia. Niezadowolenie na polu zawodowym odbija się na życiu prywatnym, niepowodzenia w roli ojca udaremniają dobry kontakt z żoną, a ta już nie ma sił by zmagać się z tą beznadziejną sytuacją. W takich warunkach zniechęcenie rodziców odbija się na autystycznym chłopcu, który na zmiany reaguje agresją i przeobraża życie rodzinne w koszmar.
Podsumowując: sytuacja w rodzinie wygląda niewesoło, w pracy robi się nieciekawie, najpierw separacja z żoną i w krótkim czasie odprawa z pracy, a na dokładkę niewyobrażalna niemoc, żeby porozumieć się z synem. Nic do pozazdroszczenia.
Dobrze, że bohater ma przyjaciela, będzie miał gdzie zamieszkać. Dobrze, że nie rzuca się w nałóg, bo w tej sytuacji lepsze otępienie niż na przykład upijanie się, by odkryć świat w innych barwach.
Na początku działanie Alexa sprowadza się do przemyśleń, powracaniu do przeszłości, wyrzucaniu sobie tego co się stało, jak i tego co obecnie dzieje się w jego życiu. Ale cały czas tęskni za synem. Za tym kilkuletnim człowiekiem, który nie potrafi wyrazić swoich uczuć do bliskich, nie potrafi nawiązywać relacji z rówieśnikami, gubi się w prozaicznych sytuacjach.
Niełatwo trafić na książkę opowiadającą o problemach rodzicielskich z potomstwem neuroatypowym, a do tego w przypadku "Chłopca z klocków" mamy opisaną prozę życia, dzień po dniu. Nie spotkamy się z nagłą zmianą scenariusza, Alex nie zmieni się w superbohatera, ani jego syna żadne cudowne moce nie zdołają uleczyć z autyzmu.
Zmieniaj to nad czym masz władzę. Zmieniaj w zależności od możliwości.
Odkrycie przez ojca, na jakim poziomie może nawiązać bliższe i zrozumiałe dla obojga relacje z synem może nie jest na miarę noblowskich odkryć, ale stało się fenomenalne dla jego rodziny, a też może być przykładem dla innych.
Przejście z autystykiem na poziom Minecrafta w tym wypadku jest odkryciem drogi porozumienia. I to nie tak, że syn z ojcem zamyka się w świecie gry, ale dzięki niej rozwija się. Zaczyna mówić częściej i pełnymi zdaniami również poza czynnościami związanymi z budowaniem, choć na początku to fascynacja grą wzbudza takie emocje, że chłopiec zaczyna wyrażać się bezproblemowo. Zmianie ulegają również jego kontakty z rówieśnikami, które zaczęły owocować od momentu wspólnego kreowania środowiska w Minecrafcie. Potem przełożyły się te czynności, w sposób dość naturalny, na przebywanie z dziećmi w środowisku realnym. Sam już nie jest tak nerwowy w parku, bawi się, biega z zaprzyjaźnionymi dziećmi. Osiągnął wyższy poziom. Najpierw spełnił się jako kreator w świecie wirtualnym, tam nawiązał bliższy kontakt z uczestnikami gry, a potem zdołał przenieś te relacje do życia realnego.
Keith Stuart udowodnił, że kryzys jaki dotyka całą rodzinę może się w końcu stać bodźcem do zmian.
Alex, trzydziestoletni ojciec, odpowiedzialny człowiek, wspaniały mąż.. A nie chwileczkę, to nie ta opowieść. Alex jest mężem i ojcem, chciało by się dodać, że odpowiedzialną głową rodziny, ale ten człowiek ma problemy, które sięgają własnego dzieciństwa. Nie można być prawdziwym wsparciem dla bliskich pogrążając się w dawnych traumach.
Uzdrów siebie, a uzdrowisz swoje...
2022-06-22
Dla mnie "Niegrzeczne" to jak kolejna część historii opisanych przez Hołuba w "Żeby umarło przede mną". Ten sam typ narracji opisujący codzienność ludzi zmagających się z trudniejszymi aspektami rodzicielstwa. Zarówno bohaterowie jednych, jak i drugich reportaży to rodzice-Syzyfy toczący swoje losy pośród niezrozumienia społecznego. Przy czym możliwe, że łaskawszym okiem spoglądamy na tych biedaków fizycznie umęczonych, zapakowanych w inwalidzkie wózki, niż na wrzeszczące i często raniące siebie bądź innych uczestników zdarzenia, dzieci.
Publikacje Jacka Hołuba może stać się lekcją dla każdego z nas. Zamiast patrzeć poprzez stereotypy na zachowanie dzieci, powinniśmy się najpierw zastanowić, czy aby widowisko którego jesteśmy świadkami jest wytworem rozkapryszonego dziecka, czy efektem przeżywania wysoce niekomfortowej sytuacji. Ilość bodźców, która dociera do neuronietypowego osobnika jest trudno akceptowalna przez jego układ nerwowy. Czasem atakujące bodźce są niewłaściwie przez zeń przetwarzana. Wszystko kumuluje się do tego stopnia, iż dziecko wybucha niewspółmierną agresją względem zaistniałej sytuacji. Tak to może odczytać zdrowy osobniki. W ten sposób jedynie pokusi się o ocenę, jakoby dziecko było rozpuszczone, krzykliwe, zwyczajnie niegrzeczne. A tak naprawdę co w rozumieniu potocznym znaczy być niegrzecznym? Niegrzeczność wydaje się być każdym nieakceptowalnym społecznie zachowaniem dziecka. Spotykałam się z tym, że nawet gdy dzieci próbują być kreatywne, ale w sposób absorbujący otoczenie już są określane jako "niegrzeczne" i co gorsza, karane za swoją postawę. Niesamowita jest dla mnie jedna z przytoczonych przez rodzica sytuacja, kiedy dorośli wymagają od kilkulatka, że ten usiedzi spokojnie godzinę lub dwie przy wspólnym stole u krewnych. Takie oczekiwania są nierealistyczne! Obojętnie czy dziecko jest zdrowe, czy też w jakikolwiek sposób zaburzone/upośledzone.
(..)
Mankamentem książki jest to, iż Autor nie pokusił się o analizę środowiskową. Tak jak sytuację omawia nauczyciel wspomagający jednego z uczniów, tak mogłyby znaleść się w publikacji Hołuba głosy również mniej profesjonalnych uczestników zdarzeń codziennych. Na przykład kogoś z rodziny nieprzebywającego stale z dzieckiem, bądź lepiej zorientowanych w sytuacji sąsiadów, osób które albo stają się uczestnikami zdarzeń prywatnie, bądź na forum edukacyjnym, pozalekcyjnym. Trudniej o komentarz byłoby prosić rówieśników ze względu na wiek opisywanych dzieci, jednak mamy perełkę w postaci spojrzenia na sytuację z punktu nastoletniego Kacpra z zespołem Aspergera, jednego z bohaterów reportaży. Natomiast podsumowanie w wykonaniu psychologa diagnozującego zaburzenia ze spektrum autyzmu jest.. hmm.. też niewolne od stereotypów i uogólnień. Do końca nie pojmuje logiki, jaką posługuje się pan Neska podczas przedstawiania zagadnienia zachowań ludzi autystycznych, bo w pewnych momentach przywołuje przykłady, gdzie sam sobie przeczy.
(...)
Całość: https://nakanapie.pl/recenzje/historie-o-neuronietypowych-dzieciach-niegrzeczne-historie-dzieci-z-adhd-autyzmem-i-zespolem-aspergera
Dla mnie "Niegrzeczne" to jak kolejna część historii opisanych przez Hołuba w "Żeby umarło przede mną". Ten sam typ narracji opisujący codzienność ludzi zmagających się z trudniejszymi aspektami rodzicielstwa. Zarówno bohaterowie jednych, jak i drugich reportaży to rodzice-Syzyfy toczący swoje losy pośród niezrozumienia społecznego. Przy czym możliwe, że łaskawszym okiem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Najpierw przeczytałam "Ciszę" J.Lestera nakreślającą cięższą postać autyzmu, a potem musiałam wziąć głębszy oddech, by móc sprawnie przejść przez historię omawiającą przypadek dziecka z FAS. Tak jak nie prosto wychowywać dziecko z jakimkolwiek problemem neurologicznym, tak nie jest łatwo o tym czytać. Do tego historia dziecka jest szczelnie zapleciona w indiański kokon. Jako że rodzicem adopcyjnym staje się Indianin nie powinno nas to dziwić, a ma to odgromny wpływ na przedstawione relacje. Tyczy się to nie tylko charakteru, jaki przyjmuje opowieść, co i naszego odbioru, być może mniejszego zrozumienia, a poniekąd znudzenia wątkami typowo kulturowymi. Dochodzą do tego rozmowy z innymi, czy to rodzicami, nauczycielami, znawcami tematu, ale jest ich na tyle dużo, że zaczynamy się czuć przytłoczeni.
Oczywiście książka może służyć jako przykład lub może bardziej jako przestroga przed spożywaniem jakiejkolwiek ilości alkoholu w ciąży. Tak, jakiejkolwiek, gdyż nie istnieją badania, które dawałyby pewność, iż konkretna ilość może zaszkodzić, a już poniżej wyznaczonej można "zaszaleć". To tak samo, jak w przypadku przyjęcia jakiegokolwiek leku zachodzi obawa uszkodzenia płodu.
"Mówimy o niższej ilości punktów za inteligencję. Jeśli nie pijesz, być może nosisz w sobie geniusza. Ale pijąc od czasu do czasu, nawet w niewielkich ilościach, być może ujmujesz swemu dziecku jeden, dwa, dziesięć, piętnaście, dwadzieścia, trzydzieści punktów za inteligencję. Jeśli będziemy mieli więcej pijących matek, to pewnego dnia okaże się, że spadł iloraz inteligencji całego społeczeństwa." (234s.)
(...)
Poruszone zostają dwa ważne tematy, ale wystawienie takiej problematyki do jednej publikacji zawsze będzie na niekorzyść jednego z nich, który nie zostanie dostatecznie rozwinięty. A tu są ważne zarówno kwestie Indian, sporu własności, utrudniania życia i ignorowania potrzeb tych, którzy zasiedlają tereny Ameryki Północnej od początku, jak i sprawy dotyczące dziecka oraz jego otoczenia borykającego się z efektem poalkoholowego uszkodzenia mózgu, jak i samego picia przez młodych, a nawet dzieci. I ze względu na złożoność przedstawionych aspektów uważam iż książka nie spełnia w pełni jej założeń.
Całość: https://nakanapie.pl/recenzje/z-czym-sie-wiaze-urodzenie-dziecka-z-efektem-fas-zerwana-wiez
Najpierw przeczytałam "Ciszę" J.Lestera nakreślającą cięższą postać autyzmu, a potem musiałam wziąć głębszy oddech, by móc sprawnie przejść przez historię omawiającą przypadek dziecka z FAS. Tak jak nie prosto wychowywać dziecko z jakimkolwiek problemem neurologicznym, tak nie jest łatwo o tym czytać. Do tego historia dziecka jest szczelnie zapleciona w indiański kokon....
więcej mniej Pokaż mimo to
(...)
Autor pokazuje codzienność rodziny obarczonej wychowaniem dziecka specjalnej troski i pewnie niejeden rodzic czytający treść "Ciszy" po jej lekturze odetchnie, że to nie na niego padło, że ma przywilej cieszyć się zarówno zdrowiem własnego potomka, jak i brakiem przykrych doświadczeń z systemem. Rodzic ma prawo myśleć poprzez uczucia i walczyć o to, co uważa za najbardziej efektywne dla rozwoju własnego dziecka, natomiast urzędnicy widząc dany przypadek chcą go jedynie zaszeregować w istniejącym układzie przy jak najmniejszym wydatkowaniu z środków publicznych. Jednakże książka nie jest jedynie historią walki rodziny o prawo do pełnego rozwoju chorego dziecka. Poza Jonahem i machiną, jaką rozpętali jego rodzice, jest też dziadek chłopca. On i wojenna przeszłość ciąży na nim przez całe życie jego i syna, Bena. Bardzo ciekawe jest takie ujęcie planu zdarzeń, gdzie każdy z nich ukazuje się nam jako pełnoprawna jednostka oraz poprzez więzi, jakie się między nimi zaczęły tworzyć w tym krótkim okresie. Relacje międzypokoleniowe są istotą każdego z nas. Nikt nie jest osobną wyspą, nawet w kontekście JJ, gdzie choroba powoduje społeczne wyalienowanie. Dziadek odkrywa fragmenty swego życia przed wnukiem, mimo iż ten nigdy mu nie odpowie, nie potwierdzi w żaden sposób, że rozumie. Przed synem tego nie potrafi, choć czas mu się kończy. Syn, nieudacznik, który niczego w życiu nie kończy, przegrywający bitwy tak na polu zawodowym, jak i jako mąż. Do tego ma się obawę, że zanim zadba o przyszłość własnego dziecka nałóg alkoholowy pochłonie go do reszty.
Wszystko w tej historii jest tak boleśnie prawdziwe, że trudno byłoby przejść bezrefleksyjnie, nie zastanawiając się nad rolą rodzica, poświęceniem, miłością człowieka do człowieka. To nie jest opowieść tylko o autyzmie i konsekwencjach jakie niesie dla najbliższych. To opowieść o więziach między bliskimi, o tym jak sobie okazujemy uczucia, o tym co mówimy, bądź o czym milczymy licząc, iż inni nas świetnie zrozumieją bez słów. Cisza dotyka w tym wypadku nie tylko zrozumiałych relacji Ben - Jonah, ale również stosunków Bena z własnym ojcem oraz Emmą. Dochodzi do takiego momentu, kiedy wszystko staje się w pełni zrozumiale odczytane, wypowiedziane co do słowa, a bohaterowie tej niezwykłej historii mogą iść dalej.
Całość: https://nakanapie.pl/recenzje/cisza-w-relacjach-miedzyludzkich-cisza
(...)
Autor pokazuje codzienność rodziny obarczonej wychowaniem dziecka specjalnej troski i pewnie niejeden rodzic czytający treść "Ciszy" po jej lekturze odetchnie, że to nie na niego padło, że ma przywilej cieszyć się zarówno zdrowiem własnego potomka, jak i brakiem przykrych doświadczeń z systemem. Rodzic ma prawo myśleć poprzez uczucia i walczyć o to, co uważa za...
Tylko ktoś kto miał do czynienia ze zjawiskiem nadpobudliwości psychoruchowej, mógł zaobserwować zachowanie takiej osoby, wie z jakim spektrum problemów można tu się zmagać.
Ta para autorów napisała jedną z lepszych książek i dla studentów, i dla nauczycieli, jak i samych rodziców, w dość przystępny i rzetelny sposób opisująca wszelkie postacie ADHD. Bo osoby odznaczające się nadpobudliwością i zaburzeniami uwagi niekoniecznie muszą zawsze, jakby się wydawało, wykazywać nieokiełznane zachowanie, a mogą wręcz popadać w przeciwny kierunek, czyli należeć do grupy spokojnych a nawet wycofanych osób nie umiejących po prostu skupić uwagi na zadaniu, żyjących w ciągłym chaosie. Ten nieogarnięty chaos z czasem może przybrać na sile i powodować inne zaburzenia czy popadanie w nałogi, depresje,dysforie.
Pozycja ta zawiera nie tylko charakterystykę zjawiska, również wskazuje jak diagnozować a nawet leczyć chorych. A zastosowanie podanych reguł ma odzwierciedlenie nie tylko u dzieci ale także u dorosłych dotkniętych ADHD, bo nieleczone objawy pozostają i ewoluują, z tego "nie wyrasta się" tak po prostu, a przyjmuje różną skale w dalszym życiu.
Uważam, że książka kompletna i wyczerpująca temat, a do tego jak najbardziej rzetelna. Napisana przez psychiatrów, którzy wstecznie rozpoznali omawiane zaburzenie neurologiczne również u siebie.
Tylko ktoś kto miał do czynienia ze zjawiskiem nadpobudliwości psychoruchowej, mógł zaobserwować zachowanie takiej osoby, wie z jakim spektrum problemów można tu się zmagać.
Ta para autorów napisała jedną z lepszych książek i dla studentów, i dla nauczycieli, jak i samych rodziców, w dość przystępny i rzetelny sposób opisująca wszelkie postacie ADHD. Bo osoby odznaczające...
Depresja - stan wyniszczający psychicznie i fizycznie, odbierający człowiekowi obiektywne spojrzenie na rzeczywistość, powoli spychając do kąta i skutecznie izolując od otoczenia rujnuje pewność siebie i pozytywne patrzenie w przyszłość. Do takich wniosków można dojść po lekturze rozmów zamieszczonych w publikacji Morawskiej. I zapewne ten, kto nigdy nie doświadczył takiego stanu nie zrozumie cierpiącego na depresję. Ów stan będzie trudny do wyobrażenia ludziom zdrowym i jak stwierdziła jedna z rozmówczyń, jej samej, pomimo przebytych doświadczeń, nie pomaga to we właściwym zrozumieniu choroby u innych. Myślę, że cała trudność polega na tym, iż ma się do czynienia z wielowymiarowością omawianej przypadłości, różnymi stopniami jej natężenia.
Mimo iż forma, jaką zaprezentowała Morawska dla ukazania problemu nie jest do końca tym, czego bym się spodziewała w tego typu publikacji, a co w pełni ukazałoby problem, to jednak wywiady z konkretnymi ludźmi dają do myślenia więcej, niż definicje i merytoryczne rozwodzenie się nad strukturą depresji z punktu psychologa. Z tym że przyglądając się wnikliwiej pytaniom dostrzegałam, iż autorka nie ustrzegła się pewnych schematów nadając określony kierunek odpowiedziom rozmówcy. W pewnych momentach jasne jest, iż nie można było odpowiedzieć inaczej, w innych nie było chyba miejsca by rozwinąć się i poszerzyć wypowiedź, bądź tak ostatecznie zostały spisane przez dziennikarkę. Wywiad sam w sobie nakłada ograniczenia rozmówcom i z tym trzeba się liczyć sięgając po "Twarze depresji".
Książka oprócz rozmów, jakie psycholożka przeprowadziła ze znanymi osobami dotkniętymi różnymi stanami depresji, zawiera również rozmowy z psychologami i psychoterapeutami, znawcami tematu. Jest też trochę danych, mniej lub bardziej przerażających liczb, mówiących o skali problemu w naszym kraju i braku dofinansowania. Są krótkie rozdziały poświęcone stowarzyszeniu Aktywnie Przeciw Depresji, antydepresyjnemu telefonowi zaufania oraz fundacji ITAKA, która jest również organizatorem kampanii "Stop depresji".
Uważam, że książka ważna, jak każda, która burzy mity na jakiś istotny społecznie temat. Nie jest poradnikiem, ale być może otworzy wielu ludziom oczy na potrzeby kogoś bliskiego, kto mierzy się akurat z trudnymi przeżyciami, mogącymi świadczyć o depresji. Możliwe, że będzie też odczytana jako rodzaj wsparcia w przypadku osoby chorej, która dzięki niej uświadomi sobie, iż nie jest sama z podobnym problemem i w końcu sięgnie po profesjonalną pomoc.
Depresja - stan wyniszczający psychicznie i fizycznie, odbierający człowiekowi obiektywne spojrzenie na rzeczywistość, powoli spychając do kąta i skutecznie izolując od otoczenia rujnuje pewność siebie i pozytywne patrzenie w przyszłość. Do takich wniosków można dojść po lekturze rozmów zamieszczonych w publikacji Morawskiej. I zapewne ten, kto nigdy nie doświadczył...
więcej Pokaż mimo to