-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2011-04
2020-02-26
2020-02-20
2012-06-12
2019-08-22
2019-08-21
2019-08-19
2019-06-09
2019-03-01
Zakończenie serii "Kwiat paproci" nie odstaje od trzech poprzednich tomów ani o jotę. Szkoda.
Znowu spotykamy się z Witkiem, ale tym razem jakimś innym. Poznajemy tatę Gosi, no nie powiem panna Brzózka ma niezłe dziedzictwo. Ciągle też czujemy na sobie wzrok Swarożyca. Te koleś jest szurnięty. Serio.
Tom jest mroczny. Pełen napięcia. A przynajmniej taki miał być, bo ja tego nie czuje. Nasza bohaterka jest ciągle zagrożona, ma kogoś zabić(taką to sobie Swarożyc wymyślił przysługę, mówiłam, że wariat?). W ogóle cała akcja toczy się wokół wydarzeń z przeszłości i właśnie tej przysięgi. Dodatkowo Gosia jest w ciąży. Ale czy Mieszko przez przypadek nie był bezpłodny? Więc może jednak Witek, tylko autorka nic nam nie opisała? Zresztą skąpi takich opisów, bardzo. Jak zaczynają pojawiać się u mnie rumieńce to ona kończy pisanie, eh...
Okazuje się, że jednak ta seria jest sensownie podzielona na 4 tomy. Gdy dowiadujemy się jakie znaczenie naprawdę ma kwiat paproci, wyrywa się z naszego gardła: ahaaa...
Jest to jednak dość naciągane i naiwne. Wątek z dzieckiem i z tym kim ma zostać bawi mnie niesamowicie. Przeczytałabym chętnie tom o wychowywaniu takiego ancymonka. Ciekawe czy będzie bardziej boskie czy ogniste?
Nadal twierdzę, że kto skończył na drugim tomie nie musi żałować, kto przeczytał wszystkie cztery ten ma obraz całości. Pomysł bardzo dobry, ale gdzieś zgubiła autorka wszystko to co było dobre. Pierwszy tom najlepszy, później trochę gorzej, ale fajnie się czytało.
Nadal nie jestem fanką polskiej literatury. Mimo to "Kwiat paproci" to seria, po którą możecie sięgnąć, gdy potrzebujecie czegoś lekkiego z fajnym pomysłem.
Zakończenie serii "Kwiat paproci" nie odstaje od trzech poprzednich tomów ani o jotę. Szkoda.
Znowu spotykamy się z Witkiem, ale tym razem jakimś innym. Poznajemy tatę Gosi, no nie powiem panna Brzózka ma niezłe dziedzictwo. Ciągle też czujemy na sobie wzrok Swarożyca. Te koleś jest szurnięty. Serio.
Tom jest mroczny. Pełen napięcia. A przynajmniej taki miał być, bo ja...
2018-12-03
Byłam ciekawa o co tyle szumu. Kto ma racje, bo takich skrajnych emocji dawno, żadna książka nie budziła... Paradoksalnie tak skrajne opinie słyszałam ostatnio o książce, do której "365 dni" jest porównywane - "50 twarzy Greya".
Mówiąc szczerzę, przeczytałam jakieś 70% książki. Skakałam ze strony na stronę, a i tak mogłabym opowiedzieć całą fabułę. Jest fatalna. Jak kobieta porwana, której grożą, grożą jej rodzinie może po kilku dniach rozłożyć przed porywaczem nogi! I jest jej dobrze! To nie jest gwałt! Jest zachwycona, szczęśliwa, spełniona. No najlepszy seks w jej życiu. ABSURD! Potem jest jeszcze lepsza jazda... Koło "Ojca chrzestnego" to, to nie stało.
Bohaterowie są okropnie zbudowani. Płascy i rozhisteryzowani, bez kręgosłupa moralnego, życiowego jakiegokolwiek. Robią to, co autorce się podoba, bez ładu i składu, i sensu. Koszmar.
Dlaczego więc dwie gwiazdki? Ano jest jedna, co dziwne, dobra rzecz w tej książce.
Pani Blanka powiedziała, że napisała tę książkę, bo mało się mówi o seksie. Cóż, o seksie to mówi Anja Rubik w swojej książce, a nie pani Lipińska. To jest po prostu porno. A jak ktoś chce rozmawiać o seksie (i rozumem w ten sposób obalać tabu, uczyć, edukować) i chce to robić poprzez pornografie to dla mnie jest skończonym idio....
Trzeba jednak oddać autorce, że o ile wszystkie podobne, ostre, pornograficzne, to napisane całkiem dobrze. Brak lęku przy pisaniu jest widoczny. Odważne - w sensie używanego słownictwa, terminologii. To się chwali. Bo jak czytam kolejny raz o "drągu", albo "pale" to ręce opadają. Ta część ciała ma swoja nazwę. Ludzie! Uprawiacie seks i boicie się mówić czym go uprawiacie? To penis, na boga!, a nie drąg, pała, korzeń (hit! - "korzeń" kur*a!). Pałą to tacy autorzy powinni przez łeb dostawać.
Książka pod względem fabularnym jest fatalna, bohaterowie słabi, seks mocny, ostry, ale poprawnie opisany. "50 twarzy..." było zdecydowanie gorsze językowo pod każdym względem(cóż do tej pory tylko Greya przeglądałam, ale tak myślę).
Nie mogę polecić tej książki, choć jak widać znajdą się fani takiej literatury.
Byłam ciekawa o co tyle szumu. Kto ma racje, bo takich skrajnych emocji dawno, żadna książka nie budziła... Paradoksalnie tak skrajne opinie słyszałam ostatnio o książce, do której "365 dni" jest porównywane - "50 twarzy Greya".
Mówiąc szczerzę, przeczytałam jakieś 70% książki. Skakałam ze strony na stronę, a i tak mogłabym opowiedzieć całą fabułę. Jest fatalna. Jak...
2019-02-02
Drugi tom seksualnych przygód niepokornej skrzypaczki i profesora ze specyficznymi upodobaniami.
Tym razem akcja powieści rozgrywa się głównie w Nowym Jorku tyle, że go w ogóle nie czuć. Dla mnie mogłoby to być jakiekolwiek inne miejsce na ziemi, a ponoć NY to jedno z najszybszych miast na świecie. Autorka tym razem nie skupiła się aż tak na erotycznych relacjach głównych bohaterów. Seksu nadal jest mnóstwo, tylko nie koniecznie między Summer a Dominikiem. Poznajemy trochę więcej ich świata, nowych ludzi, tworzymy nowe związki i znajomości, ale to wszystko jest płytkie. Nie tylko w kwestii relacji między bohaterami, ale ogólnie potraktowano powierzchownie całą historię. Ten tom to bardziej erotyk (bardzo mocny) niż porno, dlatego boli mnie tak blade tło wydarzeń.
A zakończenie... śmiech na sali. Przepraszam, ale obydwoje zachowali się na nastolatkowie... W ogóle wątek z Victorem jest bardzo słaby i niedopracowany - bardzo naciągnięta guma od majtek, ach zaboli jak pęknie, bo coś czuję, że to nie koniec.
No i niby w końcu pojawia się to, co uznawałam w literaturze za temat tabu... tyle, że jakieś miałkie. Skupiono się na przemyśleniach bohatera. Naprawdę w takim momencie?
Drugi tom podobał mi się chyba trochę bardziej niż pierwszy, ale nadal szału nie ma.
Drugi tom seksualnych przygód niepokornej skrzypaczki i profesora ze specyficznymi upodobaniami.
Tym razem akcja powieści rozgrywa się głównie w Nowym Jorku tyle, że go w ogóle nie czuć. Dla mnie mogłoby to być jakiekolwiek inne miejsce na ziemi, a ponoć NY to jedno z najszybszych miast na świecie. Autorka tym razem nie skupiła się aż tak na erotycznych relacjach głównych...
2019-01-31
Chyba naprawdę powinnam zacząć się leczyć, bo moje ciągoty to tego typu literatury robią się niebezpieczne.
Ta książka to przedziwny twór... Mamy intrygujących bohaterów. Skrzypaczkę Summer, która nie jest tak wysublimowana jak, wydaje się, być powinna skrzypaczka. Brakuje jej jakiejś ogłady, klasy.. jest trochę dzika, niesforna, nieokiełznana. Podoba mi się ten rys, ten rozdźwięk, szkoda tylko, że poprowadzony tak słabo, trochę po łebkach.
Dominik jest bogatym wykładowcą na uczelni z dziwnymi upodobaniami w sferze seksu. Nie ma żadnego problemu by znajdować sobie nowe koleżanki i próbować z nimi nowych rzeczy. Któregoś dnia przypadkiem trafia na Summer, która w metrze gra Vivaldiego. Całkowicie zauroczony postanawia ją mieć.
Z bohaterką wkraczamy w dziwny świat, otwieramy drzwi, które ciężko będzie Summer zamknąć. Tak jak napisałam bohaterowie mają ciekawy rys, pomysł na całą książkę nie jest oryginalny, ale ciekawy. Zaintrygował mnie wątek z Victorem, choć znów mam wrażenie, że mam jakąś upośledzoną wersję, z której wycięto co nie co. Językowo średnio, co prawda nie pojawił się mój ulubiony "korzeń" jako określenie penisa, ale "maszt" brzmi równie absurdalnie. Rozumiem, że zwrot "flaga na maszt" od dziś znaczy "załóż kondom". Eh...
W sumie książka bardzo dziwna, jak napisałam wyżej. Jest sporo seksu, dużo napięcia, ale w sumie akcji żadnej nie ma, seks jest tylko dla seksu, w sumie nie wiem czy kogoś on podnieci. Ja się rajcowałam czytając opinie, że będzie jakaś zbiorówka... Myślę sobie: wreszcie ktoś, kto nie będzie romantycznych pierdół owijał w bawełnę z pornosa (bo przecież bicie, podwieszanie, przyduszanie może "być okazywaniem miłości", ale "dzielenie się" partnerem już nie), że ktoś wreszcie sięgnie po coś, czego wszyscy się boją, a tu lipa. Może w dalszych częściach.
Czytałam gorsze gnioty (patrz -> p. Lipińska), ale szału nie ma. Znajdę ja wreszcie coś co mnie naprawdę rozgrzeje?
Chyba naprawdę powinnam zacząć się leczyć, bo moje ciągoty to tego typu literatury robią się niebezpieczne.
Ta książka to przedziwny twór... Mamy intrygujących bohaterów. Skrzypaczkę Summer, która nie jest tak wysublimowana jak, wydaje się, być powinna skrzypaczka. Brakuje jej jakiejś ogłady, klasy.. jest trochę dzika, niesforna, nieokiełznana. Podoba mi się ten rys, ten...
2019-01-25
Co jest ze mną nie tak, że czytam taki kicz?
Nie, nie było to aż takie złe, jakby się mogło wydawać. Rzeczywiście jest to tanie (2o zł to tanio?) porno, ale porównując do "dzieł" pewnej pani Blanki to ta książka jest niemal arcydziełem!
W sumie jest naiwna. Akcja rozgrywa się szybko, miłość od pierwszego włożenia... przepraszam wejrzenia i to taka na śmierć i życie. Piorun to superbohater i syn właścicieli dużej sieci hotelów, do tego jest nieziemsko przystojny. IDEAŁ. Nasza bohaterka to piękna kobieta, która chce więcej niż mąż, dzieci, idealnie przystrzyżony trawnik...dlatego podejmuje się pracy w hotelu i w sumie nie wiem co tam robi poza "usługiwaniem" szefowi.
Cóż seksu tu dużo, Piorun też trochę świata ratuje, ale to zdecydowanie porno. Całkiem sympatycznie napisane. Podobały mi się rozmowy między bohaterami, których trochę było. Opisy seksu.. im dalej tym mniejsze na mnie robiły wrażenie.
Zastanawia mnie jeszcze jedno, ale może ja czytałam jakąś "skrzywioną wersję". Jak to bywa z superbohaterami ma on swojego antagonistę, który poluje na niego i jego bliskich. Pojawia się więc wątek z zerwaniem i ukrywaniem i raptem w środku tego wątku Piorun a przyjęciu z kamerami i aparatami wyznaje Emmie miłość? WTF? To wreszcie ją ukrywa czy robi z niej wielki czerwony X? Zakręcone to.
Dziwna książka. W sumie nie wiem o czym, ale miło się czytało, takie czytadło nieszkodliwe, choć niskich lotów, ale nie utrwala złych zachowań.
Jeżeli naprawdę nie macie co czytać, to możecie chwycić za tę książkę.
Co jest ze mną nie tak, że czytam taki kicz?
Nie, nie było to aż takie złe, jakby się mogło wydawać. Rzeczywiście jest to tanie (2o zł to tanio?) porno, ale porównując do "dzieł" pewnej pani Blanki to ta książka jest niemal arcydziełem!
W sumie jest naiwna. Akcja rozgrywa się szybko, miłość od pierwszego włożenia... przepraszam wejrzenia i to taka na śmierć i życie....
2018-12-28
Ocena dotyczy całej trylogii.
Idąc ciągiem erotycznych miernot sięgnęłam, w końcu!, po największy "hit" gatunku, absolutna klasyka porno klasy b. I tu szok. Bo nie było tak źle jak się spodziewałam.
50 twarzy... czytałam wcześniej, ale dokładnej daty nie pamiętam, nawet nie pamiętałam, że czytałam, póki nie byłam w połowie.
Nie będę się rozczulać w mojej opinii, bo i nie ma sensu - jak ktoś nie czytał to i tak wie co to jest ten cały Grey. Że pikantny, wulgarny, że BDSM (którego w sumie mniej niż by się z opisów wydawało i taki "lajtowy" nawet), że prostacki, no że Anie spełnia się mokry sen połowy czytelniczej społeczności - dostaje pracę marzeń zaraz po studiach (po 1. wydawnictwo kupuje Grey, więc logiczne, że "zatrudni swoją du*ę”, po 2. ja wymarzoną, w dodatku pierwszą pracę(chyba że liczymy stanie na kasie w weekendy podczas studiów) dostałam rok po studiach, więc bywa osiągalne). Byli momentami słodcy do zrzygania, słodzili sobie niesamowicie, a potem kłócili jak nastolatkowie, bez jakiejkolwiek rozmowy i wysłuchania drugiej strony. Ale polubiłam ich maile, jakkolwiek rzygałam tęczą, a szczególnie podpisy.
Nie mogę nie porównać Greya do książek pani Lipińskiej i tu Ameryka okazuje się o wiele lepsza. Fabularnie, stylistycznie, postaciowo - ogólnie pod każdym względem. Fabuła naprawdę jest sensowna, nie jest idealnie poprowadzona, jest prosta, ale jest logiczna. Styl średni, czasem bolesny, ale da się czytać. I coś, co mimo zgrabnie używanego słownictwa nie udało się pani Blance Lipińskiej w jej książkach - w Greyu seks nie robi się nudny, a jak wszyscy - wiedzą nie ma nic gorszego niż nudny seks - w dodatku w pornosnie.
Boże, Magda ogarnij się, bo spadasz w książkową przepaść...
Jak ktoś lubi taką literaturę, to mógł trafić gorzej.
Ocena dotyczy całej trylogii.
Idąc ciągiem erotycznych miernot sięgnęłam, w końcu!, po największy "hit" gatunku, absolutna klasyka porno klasy b. I tu szok. Bo nie było tak źle jak się spodziewałam.
50 twarzy... czytałam wcześniej, ale dokładnej daty nie pamiętam, nawet nie pamiętałam, że czytałam, póki nie byłam w połowie.
Nie będę się rozczulać w mojej opinii, bo i...
2012-11-05
2013-06-08
2015-03-28
2015-10-30
2016-01-10
2016-03-21
Boże co za dno..
Najbardziej rozwaliło mnie zdanie mniej więcej lecące tak: "położył jej palce na oczach, delikatnie jak grabarz"... w samym środku sceny erotycznej.
No błagam! Szczyt podniecenia, na prawdę.
Dziwna ta książka. Ni to erotyk, ni to romans, ni to kryminał. Chyba brakło już pomysłów więc sklecono to co sklecono i puszczono w świat.
Trudno. Mam nauczkę na następny raz.
Boże co za dno..
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNajbardziej rozwaliło mnie zdanie mniej więcej lecące tak: "położył jej palce na oczach, delikatnie jak grabarz"... w samym środku sceny erotycznej.
No błagam! Szczyt podniecenia, na prawdę.
Dziwna ta książka. Ni to erotyk, ni to romans, ni to kryminał. Chyba brakło już pomysłów więc sklecono to co sklecono i puszczono w świat.
Trudno. Mam nauczkę na...