-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2017-11-11
2017-11-02
2017-08-26
2017-07-15
2017-06-21
2017-04-15
Jaka jest szansa, że dwoje niegdyś bliskich sobie osób, spotka się po latach rozłąki w miejscu, którego żadne z nich nie brałoby pod uwagę? Niewielka, prawda? A jednak Mallory i Rider wpadają na siebie zupełnie niespodziewanie na zajęciach z komunikacji. To chyba najbardziej absurdalne miejsce na ponowne spotkanie, bowiem dziewczyna rzadko się odzywa. Słowa przynoszą jej niemal fizyczny ból, strach który czuje przed wypowiedzeniem choćby jednego zdania jest paraliżujący. A poza tym Rider nie spodziewał się zobaczyć Mallory jeszcze kiedykolwiek... Ponowne spotkanie rozbudzi wspomnienia i rozpali gorące uczucia. Ani ona, ani on nigdy nie zapomnieli co ich łączyło. Obiecali sobie wieczność, która została im brutalnie odebrana. Czy to szansa, by ją odzyskać?
Jennifer L.Armentrout zagrzała sobie cieplutkie miejsce w moim serduszku dzięki serii Lux, którą uwielbiam. Byłam ciekawa jak autorka poradzi sobie w powieści nie mającej nic wspólnego z fantastyką. Muszę przyznać, że nieco się przestraszyłam, gdy w Co przyniesie wieczność wyczułam podobieństwo do Hopeless C. Hoover. Rama okalająca Hopeless niemal idealnie pasowała do najnowszej książki L.Armentrout, a ja zupełnie nie wiedziałam, czy się cieszyć, czy martwić. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że mimo podobieństw i ogromnej sympatii do powieści Hoover, notabene pierwszej jaką miałam okazję czytać, Co przyniesie wieczność podobało mi się bardziej, a zbieżności, chociaż na pierwszy rzut oka bardzo widoczne, z czasem nieco się zacierają.
Jednym z wątków jest rozkwitające uczucie i to ono wiedzie prym, jeśli chodzi o fabułę. Jest niezwykle urocze i słodkie, a z drugiej strony dojrzałe i pewne. Bardzo przyjemnie czyta się o relacji łączącej bohaterów. Miłość rodząca się między nimi rządzi się własnymi prawami. Rozwija się w sposób naturalny, adekwatny do sytuacji. Rider i Mallory zostali ukształtowani przez wspólną przeszłość. To z czym musieli się zmagać przez całe życie wpłynęło na nich w różny sposób. Jednak obydwoje odczuli skutki, nawet jeśli jedno z nich nie chciało się do tego przyznać... chociażby przed sobą. To co możemy przeczytać o dzieciństwie bohaterów przeraża i wzbudza wiele negatywnych emocji. Są to wydarzenia, o których wolałoby się nie słuchać, jednak wpływają one mocno na kreację postaci i naprawdę czuć, że miały miejsce - co uważam za ważną rzecz, bo napisać o traumatycznej przeszłości i zostawić tę informację samą sobie, a umiejętnie wpleść ją w losy bohaterów i stworzyć psychologiczny obraz osoby, która w takim a nie innym środowisku się wychowywała, to dwie różne rzeczy. Autorka poradziła sobie z tym doskonale, a jednocześnie potrafiła zachować umiar i świetnie wymierzyć granicę między całkiem realistyczną, a naciąganą i przesadzoną powieścią. Szkoda tylko, że nie udało jej się powstrzymać przeciągania fabuły do granic możliwości. Chociaż uważam książkę za wartościową i naprawdę dobrą, to jednocześnie jestem zdania, że powinna zostać solidnie skrócona.
Co przyniesie wieczność to nie tylko dramatyczna przeszłość i na nowo rozbudzona miłość. To także najlepsi przyjaciele, a wraz z nimi kilka worków dobrego humoru. To ponowne budowanie własnej wartości, a zarazem lekcja, jak ważna jest ona w życiu. Niezapomniane wyznania, proste słowa, które często znaczą o wiele więcej niż te wyszukane. A poza tym bolesne straty, błędne decyzje - własne i innych, które wpływają znacząco na przyszłość, i w końcu hektolitry wylanych łez. Książka przekazuje wartości, o które obecnie coraz ciężej. Walka o drugą osobę, niczym niezbita lojalność - czy ktoś jeszcze wie co to znaczy?
Książka wzbudziła we mnie mnóstwo emocji. Od rozbawienia przez bezbrzeżny smutek, aż po piękne i szczere uczucie. Dokładnie tego szukam w romansach. Chyba nie muszę już dodawać, że Co przyniesie wieczność, jest książką wartą uwagi? Naprawdę polecam, nie tylko fanom gatunku, czy tym, którzy ciekawi są podobieństw do powieści Hoover. Wszystkim, bo takie książki warto czytać - trochę dla relaksu, trochę dla wzruszeń, a trochę dla duszy.
Jaka jest szansa, że dwoje niegdyś bliskich sobie osób, spotka się po latach rozłąki w miejscu, którego żadne z nich nie brałoby pod uwagę? Niewielka, prawda? A jednak Mallory i Rider wpadają na siebie zupełnie niespodziewanie na zajęciach z komunikacji. To chyba najbardziej absurdalne miejsce na ponowne spotkanie, bowiem dziewczyna rzadko się odzywa. Słowa przynoszą jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-02-01
Czarująca magicznym klimatem baśniowa opowieść o zakazanej miłości, żądzy zemsty i walce o wolność. Dzinn i człowiek przeciwko dwóm światom. Emocjonująca przygoda pełna intryg i wartkiej akcji. Długo będziecie pamiętać o tej książce.
Czarująca magicznym klimatem baśniowa opowieść o zakazanej miłości, żądzy zemsty i walce o wolność. Dzinn i człowiek przeciwko dwóm światom. Emocjonująca przygoda pełna intryg i wartkiej akcji. Długo będziecie pamiętać o tej książce.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-01-20
Logan i Alyssa to kompletne przeciwieństwa niemal pod każdym względem. Jedyne co ich łączy to bolesne rozczarowania i wzajemne zrozumienie w sprawach rodzinnych. No i jeszcze uczucie, którego każde z nich wolałoby uniknąć. Nie tak łatwo stale oszukiwać serce, nie tak łatwo powstrzymać pożądanie. Nie tak łatwo wyleczyć się z uzależnienia. Natomiast bardzo łatwo można zaprzepaścić wszystko o czym się marzyło... a wystarczy tylko jedna chwila, jedna zła decyzja. Jak silna jest ich miłość, ile zniesie, ile wybaczy?
Ogień, który ich spala to niesamowicie emocjonująca powieść o niezwykłej przyjaźni, która przeradza się w gorącą niczym ogień miłość. Autorka porusza ciężkie tematy łącząc je z pięknem kiełkującego uczucia. I tak przerażający obraz uzależnienia od narkotyków, które prowadzi do wstrząsających problemów rodzinnych i ich nieuniknionych konsekwencji ściera się z pełnymi romantyzmu słowami, niezapomnianymi wyznaniami i obietnicami, które łatwo złamać. A bolesne i niespodziewane straty z mocną niczym głaz przyjaźnią.
Ta powieść łamie serca i kawałek po kawałku układa je na nowo. Nowy tom w serii Żywioły powinien być pozycją numer jeden na liście MUST READ wszystkich, którzy gustują w niebanalnych i wartościowych powieściach romantycznych. Ogromne kontrasty, rozgrzewające serce wyznania, dogłębnie raniące zawody i historia usnuta z niebywałym wyczuciem - to wszystko w jednym tomie. Czego chcieć więcej? Brittainy C.Cherry po raz kolejny złamała moje serce i jestem pewna, że złamie je jeszcze nie jeden raz.
Logan i Alyssa to kompletne przeciwieństwa niemal pod każdym względem. Jedyne co ich łączy to bolesne rozczarowania i wzajemne zrozumienie w sprawach rodzinnych. No i jeszcze uczucie, którego każde z nich wolałoby uniknąć. Nie tak łatwo stale oszukiwać serce, nie tak łatwo powstrzymać pożądanie. Nie tak łatwo wyleczyć się z uzależnienia. Natomiast bardzo łatwo można...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-01-08
2016-12-12
2016-11-14
2016-11-06
Gdyby ktoś, jeszcze dwa tygodnie temu, powiedział mi, że będę się zachwycać książką, która tak bardzo wpłynęła na stan mojego żołądka, popukałabym się w czoło. A jednak! Usiadłam przy komputerze z zamiarem wylania z siebie tony zachwytów pod adresem Zabójcy z sąsiedztwa - najbardziej niesmacznej, przyprawiającej o dreszcze i przerażającej książki jaką dotychczas czytałam. I czuję się z tym świetnie! Czy to nie paradoksalne, że powieść, która niejednokrotnie przyprawiła mój żołądek o skurcze jednocześnie zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie i wywołała ogromne pokłady adrenaliny? No cóż... moją kondycją psychiczną będę martwić się później.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, o której wcześniej słyszałam same dobre rzeczy okazało się tak udane, jak się spodziewałam. Jestem pod ogromnym wrażeniem książki autorstwa Alex Marwood. Pomysł na fabułę uważam za niesamowicie trafiony. Klimat kamienicy znajdującej się w szemranej dzielnicy Londynu i mieszkającego w niej tajemniczego zabójcy-psychola mówi sam za siebie. Doskonale rozwinięte obrazy psychologiczne wszystkich postaci, świetnie wykreowani mieszkańcy i ich przeszłość, tworzą świetną obyczajową część książki. Dzięki czemu lektura Zabójcy z sąsiedztwa to jeszcze większa przyjemność. Skrupulatne opisy zdarzeń pozwalają czytelnikowi poczuć się tak, jakby stał z boku i na bieżąco obserwował poczynania bohaterów. Niezwykle dokładnie przedstawione poczynania zabójcy ze swoimi ofiarami silnie działają na wyobraźnię i dodają książce pikanterii. Powieść została spisana niezwykle drobiazgowo i obrazowo, co za tym idzie nie trudno wyobrazić jej sobie na dużym ekranie. Czekam na film, z chęcią wrócę do tej historii w takiej formie.
Zabójca z sąsiedztwa z pewnością nie jest powieścią dla dzieci. To książka dla czytelników o mocnych nerwach i wytrzymałych żołądkach. Wciągająca i odrzucająca zarazem. Napięcie i ciekawość wzrastają ze strony na stronę. Książka jest dopracowana i przemyślana do ostatniego słowa. To pozycja, którą bez wątpienia warto poznać i warto polecać. Dlatego polecam Wam Zabójcę z sąsiedztwa. Tylko trzymajcie Wasze żołądki krótko, bo mogą nieco oszaleć z nadmiaru wrażeń.
Gdyby ktoś, jeszcze dwa tygodnie temu, powiedział mi, że będę się zachwycać książką, która tak bardzo wpłynęła na stan mojego żołądka, popukałabym się w czoło. A jednak! Usiadłam przy komputerze z zamiarem wylania z siebie tony zachwytów pod adresem Zabójcy z sąsiedztwa - najbardziej niesmacznej, przyprawiającej o dreszcze i przerażającej książki jaką dotychczas czytałam. I...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-12
Dzięki, a może przez rosnącą popularność powieści new adult, i wysyp nowości w tymże gatunku, coraz ciężej trafić na książkę naprawdę dobrą i wartą uwagi. Taką, która wychodzi nieco poza schemat, oferuje coś innego i jest w stanie zaskoczyć czytelnika. Na szczęście mamy Colleen Hoover, która przybywa z ratunkiem wszystkim tym, którzy rozpaczliwie potrzebują powiewu świeżości w powieściach dla młodych dorosłych. November 9 to kolejna powieść autorki, która poza rozrywką niesie za sobą niebanalne przesłanie i zmusza czytelnika do refleksji.
November 9 to całkiem niezwykła książka o całkiem niecodziennej relacji młodego pisarza i dziewczyny, która za wszelką cenę pragnie spełnić swoje marzenia. Napisana w typowym dla autorki lekkim, przyjemnym i zabawnym stylu, dzięki któremu przez powieść dosłownie się płynie. Ciekawie wykreowani bohaterowie z interesującą historią dodają książce uroku i jeszcze bardziej umilają czas przy niej spędzony. A czasu jest naprawdę niewiele, bo nie da się od niej oderwać. Ma też jeden zasadniczy minus... za szybko się kończy.
Wracając do bohaterów - do gustu przypadł mi w szczególności Ben, swoim sposobem bycia, poczuciem humoru i wrażliwością. Powinnam się już przyzwyczaić, że autorka kreuje niesamowicie dobre męskie postacie, prawda? No i nie pierwszy raz mam wątpliwości co do bohaterki... Fallon bez Bena reprezentuje poziom pierwszej lepszej postaci z pierwszej lepszej powieści NA. Natomiast w duecie tworzą spójną całość. Uczucie między nimi, głównie przez formę książki, rozwija się w nietypowy sposób, a mimo tego wypada bardzo naturalnie. Poza romansem na którym w głównej mierze skupia się powieść, ogromną rolę odgrywa w niej przeszłość bohaterów - zwłaszcza Bena. Ta natomiast bardzo długo pozostaje nie wyjaśniona. Dopiero spisana przez niego książka odkrywa całą prawdę. Książka w książce jest zdecydowanie najbardziej poruszającą częścią historii.
Po raz kolejny powieść, która wyszła spod pióra Hoover okazała się być świetnym wyborem. Wzruszająca i niebanalna historia z wieloma humorystycznymi wątkami, tak, to coś czego szuka. Dzięki tej książce, jeszcze bardziej polubiłam Hoover. Zdecydowanie uważam ją za mistrzynię gatunku, a November 9, spośród książek które czytałam, podobała mi się najbardziej. Jeśli szukacie książki, która poruszy Was do łez, rozbawi i zostanie w Waszych myślach na dłuuugi czas - November 9 będzie idealna.
http://www.mawreads.pl/
Dzięki, a może przez rosnącą popularność powieści new adult, i wysyp nowości w tymże gatunku, coraz ciężej trafić na książkę naprawdę dobrą i wartą uwagi. Taką, która wychodzi nieco poza schemat, oferuje coś innego i jest w stanie zaskoczyć czytelnika. Na szczęście mamy Colleen Hoover, która przybywa z ratunkiem wszystkim tym, którzy rozpaczliwie potrzebują powiewu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-21
Autorka wykreowała tak sympatycznych bohaterów, że nie można ich nie polubić. Umiejscowiła akcję w przepięknie i barwnie opisanym miejscu, sprawiającym, że książka nabiera niezwykłego, przytulnego klimatu. Czytając o perypetiach mieszkańców kamienicy, można poczuć się tak, jakby znało się ich całe życie. Problemy, a w zasadzie problemiki, którymi zostali obarczeni bohaterowie nie mają wywołać w czytelniku współczucia ani smutku - nie jest to historia, w której wylewa się łzy rozpaczy nad ich losem. Wręcz przeciwnie, należy cieszyć się z sukcesów, zaśmiewać pod nosem czytając o wydarzeniach, które ich spotykają. A popłakać można, owszem, ale tylko przez rozczulenie. Wszyscy mieszkańcy kamieniczki, a nawet ci "dochodni" jej bywalcy tworzą cudowny obraz kompletnie nie pasujących do siebie kawałków układanki. Dokładnie tak jak patchworkowa narzuta babci Pelagii.
Nie spodziewałam się, że decydując się na tę książkę otrzymam tak piękną i rozczulającą historię, przepełnioną czystymi pozytywnymi uczuciami, bez najlżejszego powiewu złych emocji. Nie wiedziałam, że moja sympatia do autorki jeszcze bardziej się pogłębi, ale stało się - uwielbiam panią Magdalenę, jej książki, poczucie humoru, które przelewa na papier, niezastąpiony klimat, który stworzyła pisząc "Pracownię dobrych myśli" i ciepło, które wprost bije z kart powieści. Przepełniona dobrymi myślami, pozytywną energią i radością najnowsza powieść Magdaleny Witkiewicz to zdecydowanie najpiękniejsza, najweselsza i najdelikatniejsza historia o miłości, przyjaźni i poszukiwaniu szczęścia, jaką przyszło mi czytać. Proste słowa, lekki styl i ogromne przesłanie, które bez problemu trafi do każdego odbiorcy. Jednym słowem - arcydzieło.
Do granic możliwości rozczulona, z głową wypełnioną samymi dobrymi myślami polecam Wam całym sercem "Pracownię dobrych myśli". To idealna lektura na jesienny wieczór. Jeden, bo po przeczytaniu pierwszego rozdziału, nie sposób się od niej oderwać.
Autorka wykreowała tak sympatycznych bohaterów, że nie można ich nie polubić. Umiejscowiła akcję w przepięknie i barwnie opisanym miejscu, sprawiającym, że książka nabiera niezwykłego, przytulnego klimatu. Czytając o perypetiach mieszkańców kamienicy, można poczuć się tak, jakby znało się ich całe życie. Problemy, a w zasadzie problemiki, którymi zostali obarczeni...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-01
Kitt Lundgren już drugi raz ma do czynienia ze sprawą zabójcy małych dziewczynek. Mimo wszelkich starań, które policjantka wkładała w rozwiązanie sprawy, morderca nie został schwytany, a ich pierwsze spotkanie mocno odbiło się na jej zdrowiu i życiu prywatnym. Tym razem sprawca zmienił nieco sposób działania, czego nie zauważyła detektyw Riggo - nowa partnerka kobiety, a co nie uszło uwadze Kitt. Wspólniczki mają podstawy by przypuszczać, iż zabójca jest jedynie naśladowcą prawdziwego Mordercy Śpiących Aniołków. Przypuszczenia potwierdza telefon od samego Potwora, który jeszcze bardziej miesza w śledztwie. Gra rozpoczęta. Trzy-cztery, start!
Czy istnieje zbrodnia doskonała? Czy możliwe jest, zatrzeć wszelkie tropy? Morderca Śpiących Aniołków twierdził, że jedynie takie morderstwa popełnia - nie pozostawiając żadnych śladów, dobierając ofiary tak, by na pierwszy rzut oka nic ich nie łączyło. Policjanci poruszą niebo i ziemię, złamią reguły i poświęcą każdą chwilę by tym dopaść zabójcę, kimkolwiek się okaże. Podejrzanych jest wielu, jednak poszlaki nie wskazują bezpośrednio na żadnego z nich.
Naśladowca to napisana z niebywałym smakiem i kunsztem powieść kryminalna, która trzyma w niepewności do ostatnich stron. Świetnie uwita zagadka, zaskakujące motywy i przerażające morderstwa - to coś, czego szukam w thrillerach, dlatego ta pozycja trafiła prosto w mój gust. Oburzające i przyprawiające o dreszcze morderstwa na dzieciach w połączeniu z wątkiem stalkingu tworzą mrożący krew w żyłach klimat. Natomiast mocny punkt kulminacyjny jest doskonałym zwieńczeniem śledztwa i całej historii. Jestem pod ogromnym wrażeniem stylu Spindler. Na pewno jeszcze niejednokrotnie skuszę się na powieści jej autorstwa. Natomiast Naśladowca jest rewelacyjną pozycja, w stu procentach godną polecenia.
Kitt Lundgren już drugi raz ma do czynienia ze sprawą zabójcy małych dziewczynek. Mimo wszelkich starań, które policjantka wkładała w rozwiązanie sprawy, morderca nie został schwytany, a ich pierwsze spotkanie mocno odbiło się na jej zdrowiu i życiu prywatnym. Tym razem sprawca zmienił nieco sposób działania, czego nie zauważyła detektyw Riggo - nowa partnerka kobiety, a co...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-09-15
Przeprawa młodego mężczyzny przez dno emocjonalne. Jego wzloty i upadki, gorsze i lepsze chwile kogoś, kto zmaga się z najtrudniejszym okresem w życiu. Odnajdywanie drogi, leczenie złamanego serca i miłość - prawdziwa, silna, taka która przetrwa wszystko. Brzmi banalnie? Wcale banalne nie jest. Mimo wielu historii opowiadających o tym samym, w Gusie jest coś, co wyróżnia tę książkę na tle innych. Magia i dobroć płynąca niemal z każdej strony. Wracając do lektury, ponownie trzymając ją w rękach, przewracając strony i przypominając sobie fragmenty, czuję się jak w domu. Ciepłym, przytulnym, takim w który mimo zmartwień i ciężkich chwil jest najczystsza miłość. Między prostą miłością do drugiej osoby, pojawia się też miłość do pasji - tak bardzo żałuję, że do książki nie dołączono płyty z muzyką tworzoną przez Gusa. Czy nie byłoby cudownie usłyszeć to, co gra w duszy bohaterowi? Moim zachwytom pod adresem Gustova mogłoby nie być końca, ale warto też wspomnieć o innych postaciach. Uważam, że są wielkim atutem powieści. Myślę, że jakąkolwiek historię Kim Holden by dla nich wymyśliła - byłby to strzał w dziesiątkę. Kreacja każdej z nich jest po porostu świetna. Nie ma się do czego przyczepić. Więcej, takie osoby chciałabym spotykać na swojej drodze. Nowi bohaterowie wpasowali się w klimat i idealnie pasują do tych, których już znamy.
Wspominając Promyczka nie mam tak ciepłych odczuć jak teraz, kiedy myślę o Gusie. To książka, która jest idealnym dopełnieniem poprzedniczki. Powieść, o której się nie zapomina, która podnosi na duchu i daje nadzieję. Gus sprawił, że moje serce runęło o ziemię by po chwili poskładać się w jedną całość - kawałek po kawałeczku. Myślicie, że niemożliwym jest, by jedna książka zburzyła cały świat a zaraz potem ułożyła go na nowo w jeszcze piękniejszy obraz? Musicie przeczytać tę pozycję, zmieni Wasze zdanie o 180 stopni. Piękna i niezapomniana, serwująca mnóstwo emocji. - dokładnie to, czego szukam w literaturze new adult. Moi drodzy, czytajcie Promyczka, bo warto poznać tę historię, by móc sięgnąć po Gusa. Mam nadzieję, że i Wy pokochacie Holden tak jak ja, a sama Holden skusi się na więcej książek powiązanych z tym światem, bo z przyjemnością wróciłabym do mojego książkowego, ukochanego domu.
http://www.mawreads.pl/2016/09/gus-kim-holden.html
Przeprawa młodego mężczyzny przez dno emocjonalne. Jego wzloty i upadki, gorsze i lepsze chwile kogoś, kto zmaga się z najtrudniejszym okresem w życiu. Odnajdywanie drogi, leczenie złamanego serca i miłość - prawdziwa, silna, taka która przetrwa wszystko. Brzmi banalnie? Wcale banalne nie jest. Mimo wielu historii opowiadających o tym samym, w Gusie jest coś, co wyróżnia tę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-09-18
Czytelnik już od pierwszych stron powieści wie, że Jeremy nie żyje. Autorka przedstawia suchy fakt, po czym cofa się do przeszłości i opowiada historię chłopaka, jego rodziny i przyjaciół. Płynnie przechodzi do wydarzeń z dnia zaginięcia splatając relacje i odczucia każdego z domowników. Domysły ścierają się z punktem widzenia samego Jeremy'ego. Mimo, iż autorka już na początku zdradza, jak zakończy się historia Bean'ów, powieści nie brakuje elementów zaskoczenia. Wydarzenia z 1995 roku są owiane nutką tajemnicy, którą czytelnik stopniowo odkrywa. Doskonale wykreowani bohaterowie o silnych charakterach sprawiają, że jest to lektura, której się nie czyta, a przeżywa. Jest coś magicznego w stylu pisania McPartlin. Coś, co sprawia, że nie można się oderwać a strony przewracają się same. Autorka świetnie dostosowuje styl wypowiedzi do wieku i charakteru bohaterów, co czyni książkę jeszcze ciekawszą.
„Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu” to poruszająca powieść o wielu obliczach miłości. Zaskakująca i do bólu wzruszająca. Pod ciekawą i wciągającą historią kryje zaskakujący morał, który powinien dać do myślenia wszystkim tym, którzy po nią sięgną. A poznać ją powinien każdy. Teraz jestem pewna, że przeczytam absolutnie wszystko, co wyjdzie spod pióra McPartlin. Uwielbiam jej styl i to, co przekazuje za pomocą słów. Jeśli jeszcze nie znacie żadnej z jej książek, nie zastanawiajcie się długo. Polecam całym sercem.
http://www.mawreads.pl/2016/09/gdzies-tam-w-szczesliwym-miejscu-anna.html
Czytelnik już od pierwszych stron powieści wie, że Jeremy nie żyje. Autorka przedstawia suchy fakt, po czym cofa się do przeszłości i opowiada historię chłopaka, jego rodziny i przyjaciół. Płynnie przechodzi do wydarzeń z dnia zaginięcia splatając relacje i odczucia każdego z domowników. Domysły ścierają się z punktem widzenia samego Jeremy'ego. Mimo, iż autorka już na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-24
Maggie Sparkies to zawzięta dwudsiestoośmiolatka, która nie spocznie dopóki nie pozna prawdy na temat samobójstwa przyjaciółki. Policja twierdzi, iż przyczyną zgonu była mieszanka dużej ilości leków psychotropowych z alkoholem i szybko zamyka sprawę. Jednak coś tu nie gra. Podczas gdy Maggie pakuje rzeczy Celine odnajduje zdjęcie, które stawia wydarzenia ostatnich dni w zupełnie innym świetle. Kobieta odkrywa fakty na temat życia przyjaciółki o których nie miała pojęcia. Jest zdeterminowana i przekonana, że dzięki śledztwu prowadzonemu na własną rękę uda jej się odnaleźć mordercę Celine i dowieść jego winy.
Nie miałam jeszcze okazji poznać twórczości K.A Tucker. Mimo tego wiem, że "Przez niego zginę" znacznie różni się od popularnej i lubianej serii Dziesięć płytkich oddechów. Tym razem autorka postawiła na kryminał a jako target obrała sobie starszych odbiorców. Uważam, że to świetna decyzja, gdyż książka okazała się być naprawdę dobrą i ciekawą lekturą. Autorka sprytnie połączyła kryminał z powieścią kobiecą, lekko przechylając szalę na rzecz tego pierwszego. Bo nie jest to typowa twarda i męska lektura, nie jest to też delikatna i przyjemna obyczajówka. Dzięki doskonałemu balansowi tych dwóch gatunków Tucker stworzyła książkę, która ma szansę spodobać się znacznie szerszemu gronu odbiorców. "Przez niego zginę" trzyma w napięciu już od pierwszych stron. Klimat historii jest tak specyficzny i tak wciągający, że ciężko uwolnić od niego myśli. Coraz to nowe fakty i zagadki odkrywane przez Maggie sprawiają, że każdy bohater książki wydaje się być podejrzanym. Tysiące teorii pojawiających się podczas lektury, domysły i przypuszczenia w ostatecznym rozrachunku okazują się nic nie warte. Rozwiązanie sprawy zaskakuje i wbija w fotel. Najnowsza powieść Tucker to zaproszenie do świata pełnego tajemnic i kłamstw. To obraz tego, do czego może prowadzić duma, żądza pieniądza i... zamiłowanie do antyków.
Wiedziałam, że to będzie niesamowita historia, ale nie sądziłam iż wciągnie mnie do tego stopnia, że nie będę potrafiła jej odłożyć dopóki nie przeczytam ostatniego słowa. Nieczęsto zdarza mi się zarwać noc dla książki, jednak tym razem musiałam poznać jej zakończenie tak szybko jak to tylko możliwe. Tucker stworzyła powieść, która kompletnie wciąga, zaskakuje mnogością zagadek, ślepych zaułków i miejsc do których ostatecznie prowadzą. Robi z czytelnika małego, szalonego detektywa - każdy bohater jest podejrzany i żadnemu nie można zaufać. Oszalałam na punkcie "Przez niego zginę" i chętnie czytałabym jeszcze i jeszcze, ale zabrakło mi stron.
Jeśli nie zdecydowaliście, czy ta książka jest dla Was, nie zastanawiajcie się długo. Po prostu po nią sięgnijcie, jestem pewna, że Was nie zawiedzie.
http://www.mawreads.pl/2016/08/przez-niego-zgine-ka-tucker.html
Maggie Sparkies to zawzięta dwudsiestoośmiolatka, która nie spocznie dopóki nie pozna prawdy na temat samobójstwa przyjaciółki. Policja twierdzi, iż przyczyną zgonu była mieszanka dużej ilości leków psychotropowych z alkoholem i szybko zamyka sprawę. Jednak coś tu nie gra. Podczas gdy Maggie pakuje rzeczy Celine odnajduje zdjęcie, które stawia wydarzenia ostatnich dni w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-20
W mały białym domku położonym na zupełnym pustkowiu ginie dziewczyna. Policja znajduje na miejscu młodego chłopaka beztrosko popijającego kawę, wystukującego stopą rytm piosenki, a obok zwłoki jego siostry bliźniaczki. W tle słychać Blasphemous Rumors Depeche Mode, co w połączeniu z podciętymi nadgarstkami dziewczyny daje zbyt oczywisty obraz minionych wydarzeń. Jednak w aspirantce Buzioł zastana scena wzbudza podejżliwość i mieszane uczucia. A wtedy chłopak zaczyna snuć swoją opowieść, i jednej chwili wszystko czego moglibyśmy się spodziewać przestaje mieć sens...
Zupełnie nie wiedziałam czego spodziewać się po Niepełni. Nie wiedziałam o niej nic, poza tym co przeczytałam w opisie książki. Nie zdawałam sobie sprawy, jak dobrą decyzję podjęłam, wybierając właśnie ten tytuł. Dokładnie takiej książki potrzebowałam.
Gdybym miała w kilku słowach opisać fabułę, wybrałabym te cztery: tajemnicza, nieoczywista, niepokojąca i rewelacyjna.
Niepełnia składa się z pozornie niepasujących do siebie opowieści, które tworzą jedną zwartą całość. Przedstawiają osadzone w bliżej nieokreślonym czasie losy zupełnie różnych osób. Możemy jedynie domyślać się i próbować uporządkować je w logiczną ciągłość. Początkowo ich jedynym wspólnym elementem jest tajemniczy biały dom, a w trakcie zagłębiania się w fabułę odkrywamy kolejne powiązania, które nadal nie do końca wyjaśniają z czym mamy do czynienia i co się właściwie dzieje.
Autorka wymaga od nas spostrzegawczości i uważności podczas lektury.
Naszpikowała historię drobnymi wskazówkami, nie do końca oczywistymi symbolami, które sprawiają, że bezustannie poszukujemy odpowiedzi. A odpwiedzi jest niewiele, za to mnożą się kolejne pytania. Kim są bohaterowie, o których opowiada bierząca historia? Czy to się już przypadkiem nie wydarzyło? Zaraz, zaraz czy ten bohater nie nazywał się wcześniej jakoś inaczej?!
Atmosferę zagęszczają bardzo osobliwe wydarzenia, które z każdą kolejną stroną stają się coraz bardziej odrealnione. W końcu ciężko zdecydować co traktować jako fikcję opowiadaną przez kolejnego bohatera, a co jako fakt. Brak tu jakiekokolwiek punktu zaczepienia. I wydawać by się mogło, ze takie stąpanie po omacku może być ciężkie i męczące, ale zupełnie takie nie jest. Lektura Niepełni to przyjemność w czystej formie. Absolutnie rewelacyjna rozrywka, intelektualna zabawa i przepyszna uczta słowna. Ogromne ukłony należą sie autorce na skonstruowanie tak oryginalnej i złożonej powieści.
Nie mozna opowiedzieć o Niepełni w sposób prosty, bo ta historia z prostotą nie ma nic wspólnego. Nie sposób opowiadać o fabule, by nie zdradzic istotnych kwestii, tym samym psując Wam przyjemność z czytania. A przyjemność jest ogromna, jeśli tylko nie liczycie na oczywiste rozwiązanie sprawy, a oczekujecie czegoś, co kompletnie Was zaskoczy i całkowisie namiesza w głowie. Mam nadzieję, że tak właśnie jest, bo szkoda by było nie zagłębić się w tej niepokojącej historii, pokrytej białą, śnieżną pieżynką tajemniczości, opowiedzianej w rytmie przeplatających się ze sobą Blasphemous Rumors i White Christmas.
W mały białym domku położonym na zupełnym pustkowiu ginie dziewczyna. Policja znajduje na miejscu młodego chłopaka beztrosko popijającego kawę, wystukującego stopą rytm piosenki, a obok zwłoki jego siostry bliźniaczki. W tle słychać Blasphemous Rumors Depeche Mode, co w połączeniu z podciętymi nadgarstkami dziewczyny daje zbyt oczywisty obraz minionych wydarzeń. Jednak w...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to