-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
Eric Karpeles, Prawie nic. Józef Czapski. Biografia malarza. Przekł. M. Fedyszak, NOIR SUR BLANC, Warszawa 2019.
„ Dzień był słoneczny i wietrzny, nastrój zebranych ani ponury; ani szczególnie emocjonalny. (…)
Po nabożeństwie żałobnym trumnę zawieziono na pobliski cmentarz, żeby złożyć ją do grobu u boku siostry malarza, Maryni. Grabarze próbowali opuścić wielką trumnę do dołu przygotowanego na jej przybycie. Dół okazał się za krótki. Żałobnicy czekali, szeptem rozmawiając. Przystąpiono do powiększenia grobu. Ponownie podniesiono trumnę z ziemi i ponownie się w nim nie zmieściła. Proces rozkopywania dołu i spuszczania trumny powtarzano trzykrotnie. Przy czwartej próbie Czapski wreszcie został złożony w ziemi”. (s.511)
Opis pochówku Józefa Czapskiego, skreślony ręką autora – Amerykanina, w „Prawie nic” wymyka się nie tylko literalnemu odczytaniu, ale i narzucającym się wprost symbolicznym znaczeniom. Śmierć wzięła w swoje władanie ciało i duszę polskiego oficera rezerwy, walczącego z Niemcami na początku II wojny światowej, więźnia cudem ocalałego z katyńskiej pożogi, w powojennym życiu pisarza i malarza, określanego jako „Don Kichota posłusznego głosom duszy”.
Na pewno słowa uznania należą się autorowi biografii, malarzowi i pisarzowi, który przypadkiem, poszukując materiałów o Prouście, natknął się na tekst Czapskiego „Proust w Griazowcu”. I tak zaczął szukać materiałów o Józefie Czapski. Biografia ukazała się w Stanach Zjednoczonych w 2018r., została znakomicie przyjęta i rozpoczęła na nowo zainteresowanie Czapskim.
Jak napisze A. Zagajewski w Zeszytach Literackich nr 144: „Eric Karpeles, mieszkaniec Kalifornii, znawca europejskiego malarstwa, wszechstronnie wykształcony, wielbiciel Marcela Prousta nawrócił się nagle na Czapskiego.(…) Jak mówią Francuzi: chapeau bas, czapki z głów!”.
Skąd tytuł?
Podczas wernisażu obrazów Czapskiego, reporter przeprowadzający wywiad z malarzem, zwrócił uwagę na niemodną tematykę, samotnych ludzi, codzienne zdarzenia czy nieistotne przedmioty, wśród których znalazł się stolik nocny z kawałkiem sznurka na blacie. Czapski miał odpowiedzieć: „Tak, to prawie nic. Ale to prawie nic oznacza wszystko”.
Z pewnością tekst E. Karpelesa należy do dzieł wyjątkowych,
za sprawą oryginalnego ujęcia,
subtelnego opisu, ale przykuwającego uwagę czytelnika.
Dodatkowy walor to wydanie!
Bogato ilustrowane, graficznie nienaganne.
Jednakże sporo waży, (może z uwagi na ciężar gatunku?).
Powtórzmy za Zagajewskim: „chapeau bas, czapki z głów!”.
Eric Karpeles, Prawie nic. Józef Czapski. Biografia malarza. Przekł. M. Fedyszak, NOIR SUR BLANC, Warszawa 2019.
„ Dzień był słoneczny i wietrzny, nastrój zebranych ani ponury; ani szczególnie emocjonalny. (…)
Po nabożeństwie żałobnym trumnę zawieziono na pobliski cmentarz, żeby złożyć ją do grobu u boku siostry malarza, Maryni. Grabarze próbowali opuścić wielką trumnę do...
Annie Ernaux, Ciała, przekł. A. Kozak, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024, s.22.
„ Niejasno dopatrywałam się związku pomiędzy klasą społeczną, z której pochodziłam, a tym, co mi się przytrafiło. Jako pierwsza z rodziny robotników i drobnych sklepikarzy uniknęła fabryki i lady sklepowej, poszłam na studia. Ale ani matura, ani licencjat z literatury nie zdołały odwrócić fatum dziedziczenia biedy, której emblematem, podobnie jak alkoholizm, była dziewczyna w ciąży. Dałam się złapać za dupę i to, co we mnie rosło, było w pewnym sensie społeczną porażką”.
Annie Ernaux, Ciała, przekł. A. Kozak, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024, s.22.
Annie Ernaux w fantastycznej formie pisarskiej!!!
Rzeczywiście wychowała się w robotniczej dzielnicy miasteczka Yvetot, ukończyła wydział literatury współczesnej na uniwersytetach w Rouen i Bordeaux.
Akademia Szwedzka uhonorowała jej twórczość Noblem w 2022 r.
Jak przeczytamy w uzasadnieniu:
„za odwagę i chirurgiczną precyzję, z jaką odkrywa korzenie,
wyobcowanie i zbiorowe ograniczenia osobistej pamięci”.
Zbiór „Ciała” - to zaledwie trzy tytuły:
1. Zdarzenie.
2. Pamięć dziewczyny.
3. Młody mężczyzna.
Całość liczy raptem 231 stron,
sygnowanych datami 1998-2000 i 2022
i dwoma końcowymi zdaniami:
„Była jesień, ostatnia XX wieku.
Odkrywałam, że jestem szczęśliwa,
wchodząc w trzecie tysiąclecie sama i wolna”.
Się czyta!
Annie Ernaux, Ciała, przekł. A. Kozak, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024, s.22.
„ Niejasno dopatrywałam się związku pomiędzy klasą społeczną, z której pochodziłam, a tym, co mi się przytrafiło. Jako pierwsza z rodziny robotników i drobnych sklepikarzy uniknęła fabryki i lady sklepowej, poszłam na studia. Ale ani matura, ani licencjat z literatury nie zdołały odwrócić fatum...
Gesualdo Bufalino, Kłamstwa nocy, przekł. H. Kralova, Officyna, Łódź 2023
„ Po przekroczeniu bramy- jeśli podawszy strażnikom hasło, pójdziecie dalej, ciągnąc po bruku zmęczone już nogi, mając nadal w uszach skrzyp zawiasów- dostrzeżecie na archiwolcie tablicę, która swoim twardym dystychem budzi w was lęk, a jednocześnie krzepi:
Donce saneta Themis scelerum tot monstra catenis vincta tenet, stat res, stat tibi tuta domus.*
Roztrząsając sens napisu, posuwacie się dalej…”
Gesualdo Bufalino, Kłamstwa nocy, przekł. H. Kralova, Officyna, Łódź 2023,s. 10-11.
* Dopóki święte Prawo trzyma złoczyńców w łańcuchach, bezpiecznym jest Państwo i własność.
W powieści Bufalino – forteca, na niedostępnej wyspie u wybrzeży Sycylii z bramą i tablicą z powyższym dystychem, ma stanowić ostatnie miejsce czterech więźniów skazanych na gilotynę za próbę zamachu na króla.
Oto oni:
• Conrado Ingafu z baronów Letojannich,
• Saglimbeni, rzekomy poeta, którego prawdziwego nazwiska nikt nie zna,
• Agesilano Degli Incerti, żołnierz, lat trzydzieści,
• Naryz Lucifora, student.
Wszyscy pojmani, oskarżeni o obrazę Majestatu, przyznali się do winy i zostali skazani przez Najwyższy Trybunał na czwarty stopień kary ku publicznej przestrodze. Wyrok ma być wykonany w fortecy przez ścięcie, dnia...
W „metafizycznym kryminale” - to czytelnik jest skazańcem. Musi poszukiwać prawdy wśród tytułowych „kłamstw nocy”.
Czyta się świetnie!
Polecam!
Gesualdo Bufalino, Kłamstwa nocy, przekł. H. Kralova, Officyna, Łódź 2023
„ Po przekroczeniu bramy- jeśli podawszy strażnikom hasło, pójdziecie dalej, ciągnąc po bruku zmęczone już nogi, mając nadal w uszach skrzyp zawiasów- dostrzeżecie na archiwolcie tablicę, która swoim twardym dystychem budzi w was lęk, a jednocześnie krzepi:
Donce saneta Themis scelerum tot monstra...
„ … byłem bowiem jednym z tych czterech…”
„ Dręczeni głodem, a także strasznym pragnienie po wyczerpaniu się zapasów wody, przeżyliśmy w ten sposób osiem dni. Czytelnik nie zdoła wyobrazić sobie grozy tych dni, gdyż na swoje szczęście nie ma wspomnień takich, które by mu ten obraz uplastyczniły. Już w drugim dniu przestaliśmy ze sobą rozmawiać i leżąc w łódce, wpatrywaliśmy się w horyzont, albo oczyma, które z każdym dniem coraz bardziej zapadały się, śledziliśmy naszą nędzę. Słońce prażyło niemiłosiernie. W czwartym dniu wyczerpał się zapas wody i zaczęliśmy już porozumiewać się wzrokiem. Szóstego dnia Helmar wypowiedział to głośno. ( …)
Wszelkimi siłami opierałem się planowi, wołałem, że lepiej już przedziurawić łódź i wspólnie oddać się na pastwę rekinom, które za nimi płynęły. (…)
Rano zgodziłem się na propozycję Helmara i rzuciliśmy monety, aby rozstrzygnąć, kto jest zbyteczny…”.(s.6.)
Herbert George Wells, „Wyspa doktora Moreau” (The Island of Dr Moreau). Klasyka literatury angielskiej. Arcydzieło literatury science – fiction, Wyd. CM Klasyka, Warszawa 2018.
„ Wyspa doktora Moreau” z 1896 r. Wellsa należy do jednej najbardziej znanych jego powieści, obok „Wehikułu Czasu” czy „Wojny światów”, wielokrotnie ekranizowana, a w najlepszej adaptacji tytułowego bohatera zagrał sam Marlon Brando.
W pesymistycznej wizji świata Wellsa zło jest nieredukowalne i wcześniej czy później doprowadzi do zagłady ludzkości.
Tylko czekać, kiedy to nastąpi!
Ale wcześniej, należy poszukać odpowiedzi:
Co się stanie z rozbitkami na łodzi?
Kim jest tytułowy doktor Moreau?
Pytania się piętrzą, czytelniku do dzieła!
„ … byłem bowiem jednym z tych czterech…”
„ Dręczeni głodem, a także strasznym pragnienie po wyczerpaniu się zapasów wody, przeżyliśmy w ten sposób osiem dni. Czytelnik nie zdoła wyobrazić sobie grozy tych dni, gdyż na swoje szczęście nie ma wspomnień takich, które by mu ten obraz uplastyczniły. Już w drugim dniu przestaliśmy ze sobą rozmawiać i leżąc w łódce,...
„Co roku z nadejściem zimy starzy mężczyźni wchodzili
w głąb lasu zebrać mech porastający
północną stronę niektórych jałowców.
Żmudna praca na wiele dni, mimo że były
to krótkie dni, bo ubywało światła,
i gdy napełnili już tobołki, wędrowali
w kierunku domu, mozolnie, ponieważ mech był ciężki.
Żony kisiły te mchy, czasochłonne przedsięwzięcie,
szczególnie dla ludzi tak starych,
urodzonych w minionym stuleciu”.
Louise Gluck, „Zimowe przepisy naszej wspólnoty”.
Przekł. K. Dąbrowska. Wyd. a5. Kraków 2022, s.15.
W wywiadzie z 8 października 2020 tuż po otrzymaniu literackiej Nagrody Nobla, dla „New York Timesa" powiedziała o nowym tomiku poezji, że pracowała nad nim cztery lata w udręce, ale zdarzył się cud i niespodziewanie powstało kilka nowych wierszy, a przecież musiała zmagać się z ograniczeniami w życiu codziennym.
Pytana, o czym są „Zimowe przepisy”?
„O rozpadzie. Jest w tej książce dużo żałoby. Jest też dużo komizmu, a wiersze są bardzo surrealistyczne”
W zbiorze znalazło się zaledwie 15 wierszy w minimalistycznej formie. Słowa - klucze potrzebne do interpretacji wierszy to z pewnością : śnieg, wspólnota, czas, mech, bonsai, noc, siostra, sen.
Minimalistyczny tomik wierszy Gluck idealnie współgra z niebanalną,
również minimalistyczną okładką.
Poetka wybrała obraz XVII w. artysty Bady Shanrena (miał wybrać samotnicze życie w taoistycznym klasztorze). Tekst jego autorstwa sięga po temat pustki i stwierdzenie, że wyrzeczenie się dóbr doczesnych pozwala osiągną wieczność. Obok chińskiego zapisu „wyeksponowano” monochromatyczne pisklę bażanta.
Oryginalna symbolika każe zatrzymać wzrok i odnaleźć ukryte znaczenia.
Tomik Gluck godny polecenia!
Wraz z posłowiem „Zbieracze mchu” tłumaczki K. Dąbrowskiej.
„Co roku z nadejściem zimy starzy mężczyźni wchodzili
w głąb lasu zebrać mech porastający
północną stronę niektórych jałowców.
Żmudna praca na wiele dni, mimo że były
to krótkie dni, bo ubywało światła,
i gdy napełnili już tobołki, wędrowali
w kierunku domu, mozolnie, ponieważ mech był ciężki.
Żony kisiły te mchy, czasochłonne przedsięwzięcie,
szczególnie dla ludzi tak...
Helen Weinzweig, Mała czarna i perły, przekł. M. Heydel, Okoniny 2024.
„ (Z obojętności Coenraada na pewne domowe gesty, jakie wykonywałam od czasu do czasu, wydedukowałam, że wszelkie znamiona życia małżeńskiego stoją w sprzeczności z romantyczną miłością. Tam, gdzie jesteśmy razem, nie wiszą pończochy, nie ociekają koszule; nie gotuje się wody, nie smaruje się chleba masłem)”.( s.7)
Jak napisze M. Heydel w „Materiale wybuchowym pamięci” Helen Weinzweig debiutowała późno, przed pięćdziesiątką, kiedy „przestała być przede wszystkim matką, żoną i panią domu”. Warto też wiedzieć, że autorka urodziła się w 1915 r w Radomiu, w żydowskiej rodzinie jako Helena Tenenbaum. Po rozwodzie matki rozbitą rodzinę czekała emigracja do Kanady (Helen miała wtedy dziewięć lat, nie znała angielskiego, zaznała skrajnej biedy, poniżenia i społecznego ostracyzmu).
„Mała czarna i perły” to powieść z 1980 r. uhonorowana Toronto Book Awar, znalazła się obok „Passing Ceremony” w głównym nurcie kanadyjskiej myśli feministycznej.
W osiem lat po śmierci autorki i trzydzieści osiem od pierwszego wydania „Małej czarnej i pereł”, czyli w 2018 r., zdaniem tłumaczki M. Heydel, wznowiono „kultowy, dywersyjny klasyk, a jej autorka weszła do grona niedocenionych mistrzyń, które koniecznie trzeba znać. Wreszcie”.
Historia Shirley Silverberg – bohaterki „Małej czarnej i pereł” – to opowieść o romansie z tajemniczym szpiegiem, spotykanym w różnych miejscach świata, jednakże najdłużej zatrzymujemy się w Toronto (jej rodzinnym mieście) Tu bohaterka musi zmierzyć się też z duchami przeszłości, czasem zniewolenia i opresji.
Dla M. Heydel:
„ Lola / Shirley – to outsiderka, więc może sobie pozwolić na przyjęcie roli flaneusse, niespiesznej spacerowiczki, która niby to dąży gdzieś w określonym celu, ale nikt na nią nie czeka, w istocie więc przechadza się po labiryntowej, choć konkretnej i namacalnej przestrzeni miasta, przypatrując się, jak działa świat”. ( s.205)
Trudno nie zgodzić się z odczytaną interpretacją.
W powieści H. Weinzweig wydobywa na powierzchnię prawdę, szczególnie gdy pisze o relacjach: kobieta – mężczyzna. Sposób ich prezentowania jest na tyle oryginalny, że zatrzymuje uwagę czytelnika i zmusza do chociażby chwilowej refleksji.
Powieść Weinzweig - to literatura najwyższych lotów!
Helen Weinzweig, Mała czarna i perły, przekł. M. Heydel, Okoniny 2024.
„ (Z obojętności Coenraada na pewne domowe gesty, jakie wykonywałam od czasu do czasu, wydedukowałam, że wszelkie znamiona życia małżeńskiego stoją w sprzeczności z romantyczną miłością. Tam, gdzie jesteśmy razem, nie wiszą pończochy, nie ociekają koszule; nie gotuje się wody, nie smaruje się chleba...
Bohumil Hrabal „Czuły barbarzyńca”. Przekł. A. Kaczorowski. Świat Literacki, Izabelin 1997.
„ - Doktorze, niech mi pan da spokój z naturą! Malowaliśmy lasek koło Kładna i kiedy już skończyliśmy pejzażyk, nadjechała policja i zamknęli nas jako szpiegów, wrzeszczeli na nas do rana, kto zamówił u nas ten obraz, bo za tym laskiem, w prześwicie między drzewami, przy odrobinie wyobraźni można zobaczyć kladeńskie huty, więc gdyby wpadło to w ręce wroga, miałby czarno na białym, gdzie są nasze stalownie. Za lasem! Więc z tego prosty wniosek, że jesteśmy szpiegami”.(s. 33).
(…)
(…) Dobrzy ludzie! Prowadzimy tu dywersantów, szpiegów! Vladimir uśmiechał się, niósł malkastę, oba obrazy nieśli policjanci…
(…) Po trzech godzinach czekania w barze Świat przy pilzneńskiej dwunastce zobaczyliśmy, jak Vladimir i Rotbauer wychodzą z budynku komisariatu. Później przy piwie Vladimir opowiadał: Ten emeryt zawiadomił policję, że za tym zakolem, który malujemy, jest Stocznia Rzeczna, ważny obiekt państwowy… Egon Bondy zaczął go besztać: Do jasnej cholery. Vladymirku: U mnie aż roi się od tajniaków, ale nikt o tym nie wie! A pana prowadzą w biały dzień aleją pełną ludzi. Kurwa fiks! Zazdroszczę panu tej sławy. I w dodatku płacą panu w dolarach!
( s. 34)
Zacytowane fragmenty „Czułego barbarzyńcy” - to tylko próbka możliwości pisarskich B. Hrabala, autora, m. in. „Pociągów pod specjalnym nadzorem”(w 1966r. Jirzi Menzel nakręcił na ich podstawie swój słynny film). A Vladimir Budnik (o nim mowa w powyższych cytatach) doczekał się wystawy swych prac w Pradze i przyjęcia do Związku Czeskich Artystów Plastyków.
O tym i innych fragmentach, z życia dwóch wybitnych czeskich twórców, czytelnik przeczyta ze znakomitej „Eksplozji wrażliwości” tłumacza A. Kaczorowskiego, zamieszczonej na końcu „Czułego barbarzyńcy” Hrabala. Kaczorowski zaczyna się od zdania:
„Nie często zdarza się, żeby dwaj artyści – pisarz i malarz – poznali się w hucie”.
„Czuły barbarzyńca” przez kilkanaście lat funkcjonował w obiegu niezależnym.
Warto odświeżyć pamięć,
warto przeczytać tekst, który się nie zestarzał!
Bohumil Hrabal „Czuły barbarzyńca”. Przekł. A. Kaczorowski. Świat Literacki, Izabelin 1997.
„ - Doktorze, niech mi pan da spokój z naturą! Malowaliśmy lasek koło Kładna i kiedy już skończyliśmy pejzażyk, nadjechała policja i zamknęli nas jako szpiegów, wrzeszczeli na nas do rana, kto zamówił u nas ten obraz, bo za tym laskiem, w prześwicie między drzewami, przy odrobinie...
Peter Frankopan Jedwabne szlaki. Nowa historia świata. Przekł.
P. Tarczyński i Sz. Żuchowski. WAB Warszawa MMXVIII.
„Jako dziecko, bądź grzeczny.
Jako młodzieniec, bądź opanowany.
Jako dorosły, bądź prawy.
Jako starzec, bądź mądry.
Jako umierający, wyzbądź się bólu”. (s. 25)
Maksyma z Delf na murze heroonu w Ajchanom, północny Afganistan.
*L. Robert, De Delphes a l`Oxus: inscriptions grecques nouvelles de la Bactianne.
Peter Frankopan, historyk mediewista, wykłada historię średniowiecza w Worcester College w Oxfordzie, autor dzieła „ Jedwabne szlaki. Nowa historia świata”. Jak przeczytamy na obwolucie: „oto historia odwrócona o 180 stopni”, innymi słowy, dzieje Europy i świata gubią eurocentryczną perspektywę i podkreślają rolę Bliskiego Wschodu i Azji.
Jak pisze P. Frankopan: „Na trasie Jedwabnych Szlaków przeszłość jest jednak czymś bardzo żywym. Walka o duszę islamu, toczona przez rywalizujące ze sobą sekty, doktryny, przywódców, jest dziś równie zażarta jak w pierwszym wieku po śmierci proroka Mahometa, i wiele w niej zależy od interpretacji przeszłości. (…)
Rosnące zaniepokojenie Zachodu Państwem Środka nie zaskakuje, bowiem chińskie powiązania zaczynają oplatać cały świat.(…)
Zachód znalazł się na rozdrożu, być może nawet jego wiek dobiegł końca(…).s.560.
***
(…) „rzeczywista zmiana klimatu, gwałtowny wzrost liczby ludności, niedobór zasobów, ideologiczne ożywienie, przesuniecie punktu ciężkości z Zachodu na Wschód”.
* Ostatni cytat pochodzi z Raportu brytyjskiego ministerstwa obrony, w którym przeczytamy, że świat jest w stanie zamętu i transformacji, a do 2040 roku „trwać będzie okres przejściowy”.(s. 560).
Do 2040 r. okres przejściowy!
Powściągliwość Brytyjczyków nie ma miary!
Uspokojeni, czytamy dalej nową historię świata P Frankopana. Warto!
Peter Frankopan Jedwabne szlaki. Nowa historia świata. Przekł.
P. Tarczyński i Sz. Żuchowski. WAB Warszawa MMXVIII.
„Jako dziecko, bądź grzeczny.
Jako młodzieniec, bądź opanowany.
Jako dorosły, bądź prawy.
Jako starzec, bądź mądry.
Jako umierający, wyzbądź się bólu”. (s. 25)
Maksyma z Delf na murze heroonu w Ajchanom, północny Afganistan.
*L. Robert, De Delphes a...
Albert Camus, Mit Syzyfa i inne eseje. Przekł. Joanna Guze
„Współczesny robotnik poświęca swe dni życia jednemu zadaniu i ten los niemniej jest absurdalny”.
„ Jeśli ten mit jest tragiczny, to dlatego że bohater jest świadom. Bo też na czym polegałaby jego kara, jeśli przy każdym kroku podtrzymywałaby go nadzieja zwycięstwa? Współczesny robotnik poświęca swe dni życia jednemu zadaniu i ten los niemniej jest absurdalny. Ale nie jest tragiczny prócz tych rzadkich chwil, kiedy robotnik osiąga świadomość swojego losu. Bezsilny Syzyf, proletariusz bogów, zna własny los w pełni: o nim myśli, kiedy schodzi. Jasność widzenia, która powinna mu być udręką, to jednocześnie jego zwycięstwo. Nie ma takiego losu, którego nie przezwycięży pogarda”. (s.148)
W Przedmowie A. Camus wyjawia, że szkice zebrane w tym tomie pochodzą z lat 1935- 36 i zostały opublikowane w Algierii w niewielkiej liczbie egzemplarzy. Autor w żaden sposób nie chciał się zgodzić na ponowne ich wydanie, wskazując na niezdarność formy.
Brice Parian, był odmiennego zdania, gdyż uważał, że ta książeczka jest najlepsza z tego, co kiedykolwiek napisał autor. Camus był przekonany, że Parain się myli, bo jak zauważył, gdy się ma 22 lata, „nikt nie umie pisać, prócz geniuszy”. I dopowiada, w czym Parain ma rację „więcej jest prawdziwej miłości w tych nieporadnych stronach niż we wszystkim, co napisałem potem”.
Co jest źródłem zebranych esejów?
Jak napisze A. Camus: „(…) moje źródło jest tutaj, w tym świecie biedy i światła, gdzie długo żyłem i którego wspomnienie chroni mnie przed dwoma przeciwnymi niebezpieczeństwami grożącymi każdemu artyście: przed urazą i satysfakcją”.
( …)
I doda: „To nie bieda była mi przeszkodą: w Afryce morze i słońce nic nie kosztują. Przeszkody były raczej w przesądach czy głupocie”.
Znakomity zbiór esejów przydarzył się młodemu autorowi.
I w dodatku patronuje im Syzyf, bohater absurdalny, który „za pogardę dla bogów, nienawiść śmierci i umiłowanie życia zapłacił niewypowiedzianą męką: całe swoje istnienie skupione na wysiłku, którego nic nie kończy”.
I milcząca radość bohatera.
Gdzie jej szukać?
W lekturze esejów, nawet w trzeciej dekadzie XXI w., a może przede wszystkim?
Albert Camus, Mit Syzyfa i inne eseje. Przekł. Joanna Guze
„Współczesny robotnik poświęca swe dni życia jednemu zadaniu i ten los niemniej jest absurdalny”.
„ Jeśli ten mit jest tragiczny, to dlatego że bohater jest świadom. Bo też na czym polegałaby jego kara, jeśli przy każdym kroku podtrzymywałaby go nadzieja zwycięstwa? Współczesny robotnik poświęca swe dni życia...
„Nowe Chiny”
„ W tej części prowincji Hebei panuje klimat monsunowy i latem temperatury często sięgają sporo powyżej trzydziestu stopni, jednak pod koniec 1976 roku pogoda byłą nietypowo duszna. Rok ów – który okazał się ostatnim rokiem Wielkiej Rewolucji Kulturalnej przewodniczącego Mao – już wcześniej nazwano przeklętym: odszedł premier Zhou Enlai (…), krążyły też pogłoski, że sam Mao od wielu miesięcy leży przykuty do łóżka i podupada na zdrowiu. (…) 23 lipca nadeszły niepokojące informacje ze stacji badawczych w Hebei: w czterech miejscach zarejestrowano poważna aktywność sejsmiczną.
(…)
Później mówiono, że „przyroda” wiedziała- że psy rzucały się na swoich właścicieli, a konie uciekały ze stajni. Pojawiły się roje ważek, koty szalały, a na polach - tak jak w starych europejskich podaniach z czasów zarazy- znajdowano całe kłęby szczurów zaplątanych ogonami.(…)
28 lipca o trzeciej czterdzieści trzy rozpoczęło się trzęsienie ziemi. Trwało dwadzieścia trzy sekundy. Mówiono, że sejsmiczna fala energii była czterysta razy silniejsza od tej wywołanej przez bombę atomową w Hiroszimie.
(…)
Liczby śmiertelnych ofiar nigdy nie ustalono- według oficjalnych szacunków wyniosła co najmniej ćwierć miliona. Inne źródła podają, że ponad 655 tysięcy osób”. (s. 611-612).
Michael Wood, Chiny. Portret cywilizacji. Przekł. A. Walulik, Warszawa 2022.
M. Wood - światowej sławy historyk, filmowiec i publicysta, członek Królewskiego Towarzystwa Sztuki, Królewskiego Towarzystwa Historycznego i Towarzystwa Antykwariatów- zdradza już we Wstępie, że jego książka wyrosła z trwających długie lata fascynacji Chinami, mającymi miejsce jeszcze w czasach szkolnych w Manchesterze, a dokładnie zaczęła się od lektury tomiku „Poems of the Late Tang” (Poezje późnej dynastii Tang) w tłumaczeniu A. C. Grahama, pokazującego człowiekowi świat, o którym mu się nie śniło.
Zacytowany opis trzęsienia ziemi z 1976 r. łączy się także ze śmiercią Mao (9 września w Pekinie), który przed utratą sił miał czytać Sima Guanga, historyka z dynastii Song, pokazującego, że historia Państwa Środka to „historia przemocy i chaosu, przetykana okresami ładu. Harmonia w kraju- mówił Sima- to cel bardzo trudny do realizacji, „a gdy już się ją osiągnie, należy bardzo o nią dbać”.( s.614)
Lektura nie tylko dla zafascynowanych
jedną z najstarszych cywilizacji świata,
ale także państwem – wpływowym graczem na międzynarodowej arenie.
„Nowe Chiny”
„ W tej części prowincji Hebei panuje klimat monsunowy i latem temperatury często sięgają sporo powyżej trzydziestu stopni, jednak pod koniec 1976 roku pogoda byłą nietypowo duszna. Rok ów – który okazał się ostatnim rokiem Wielkiej Rewolucji Kulturalnej przewodniczącego Mao – już wcześniej nazwano przeklętym: odszedł premier Zhou Enlai (…), krążyły też...
Haruki Murakami, Śmierć komandora 1-2, Muza Warszawa 2018,
„ - Chcę, żebyś namalował mój portret- powiedział upewniwszy się, że już nie śpię. Miał niski głos pozbawiony ciepła i modulacji.
- Obiecałeś mi to. Pamiętasz?
- Pamiętam. Ale wtedy nie miałem papieru, więc nie mogłem pana narysować- odparłem.
(…)
- Nie wiem, czy będę umiał. Nigdy nie malowałem człowieka bez twarzy.
Strasznie zaschło mi w gardle.
- Słyszałem, że jesteś wybitnym portrecistą. A poza tym zawsze musi być ten pierwszy raz- powiedział Mężczyzna Bez Twarzy.(s. 5-6).
Haruki Murakami najbardziej znany pisarz japoński na świecie, autor m. in. „Kroniki ptaka nakręcacza” czy „Kafki nad morzem”.
Wielokrotnie wymieniany jako pewny kandydat do literackiego Nobla.
W ocenie Piotra Kofty:
„ Najwartościowsze z obrazów, które maluje główny bohater Śmierci Komandora, pozostaje celowo niedokończone. Po części jest to, co warto podkreślić, hołd złożony przez Murakamiego japońskiej estetyce, jako że pustka, brak, nieobecność mają w tej tradycji niejednokrotnie większe znaczenie niż widoczna treść dzieła sztuki”.
Murakami jako znakomity pisarz nie zawodzi.
Lektura pochłania bez reszty.
Marzenie o pustce tylko w ŚMIERCI KOMANDORA.
Haruki Murakami, Śmierć komandora 1-2, Muza Warszawa 2018,
„ - Chcę, żebyś namalował mój portret- powiedział upewniwszy się, że już nie śpię. Miał niski głos pozbawiony ciepła i modulacji.
- Obiecałeś mi to. Pamiętasz?
- Pamiętam. Ale wtedy nie miałem papieru, więc nie mogłem pana narysować- odparłem.
(…)
- Nie wiem, czy będę umiał. Nigdy nie malowałem człowieka bez...
Martin Pollak Śmierć w bunkrze. Opowieść o moim ojcu. Czarne, Wołowiec 2017.
„ Z początkiem lata 2003 roku pojechałem z żoną do Tyrolu Południowego na przełęcz Brenner, żeby odszukać bunkier, w którym pięćdziesiąt sześć lat wcześniej znaleziono ciało mojego ojca. Zginął od kuli. Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o okolicznościach jego śmierci i powodach, które go tam przywiodły. Całymi latami odwlekałem to śledztwo, być może bojąc się podświadomie, że ślady naprowadzą mnie na coś, co przerośnie najgorsze obawy. Jedno wiedziałem chyba od samego początku: nagłą śmierć mojego ojca zwieńczyła życie, w którym przemoc odegrała istotną rolę”. (s. 5.)
M. Pollak – z pochodzenia Austriak, tłumacz, eseista i publicysta. Studiował literaturę słowiańską i historię Europy Wschodniej w Wiedniu i Warszawie. Napisał, m. in. Ojcobójcę. Sprawę Filipa Halsmanna, Pogromcę wilków. Trzy debiuty literackie wraz z Ch. Ransmayrem.
Za Śmierć w bunkrze otrzymał Literacką Nagrodę Europy Środkowej Angelus 2007.
M. Pollak w Śmierci w bunkrze przenosi nas w czasy pierwszej połowy XX w., odkrywamy wraz nim dzieje jego przodków, w tym także ojca (członka gestapo, zbrodniarza wojennego).
Jak napisze na obwolucie książki Claudio Magris:
„Ta książka przykuwająca uwagę, a zarazem wyważona, bo chłodno naukowa. Przede wszystkim jednak bije z niej głęboki humanizm i okiełznany ból. To literacki wyraz dojrzałości, która nie ucieka przed prawdą, lecz akceptuje ją, choć czyni to z wielkim wysiłkiem i dziecięcym poczuciem wstydu”.
Tekst wymaga skupienia i refleksji,
m. in. nad własnym pochodzeniem,
które pozostaje poza naszym wyborem.
Martin Pollak Śmierć w bunkrze. Opowieść o moim ojcu. Czarne, Wołowiec 2017.
„ Z początkiem lata 2003 roku pojechałem z żoną do Tyrolu Południowego na przełęcz Brenner, żeby odszukać bunkier, w którym pięćdziesiąt sześć lat wcześniej znaleziono ciało mojego ojca. Zginął od kuli. Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o okolicznościach jego śmierci i powodach, które go tam...
„ Nagle wszedł do bacówki. Serce zabiło jej szybciej. Z tej perspektywy w ogóle nie wyglądał na turystę. Wszedł zdecydowanym krokiem. Jakby czegoś szukał. Szybko wyszedł. Rozglądał się: lewo, prawo, potem wydawało się, że stanął bokiem, bo sylwetka stała się cieńsza. Roma poruszyła się w krzakach, serce łomotało jej w piersi, bo instynkt podpowiadał nieomylnie, że ten człowiek oznacza krzywdę”.( s.224)
Jędrzej Pasierski, Źródło, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024.Seria z komisarz Niną Warwiłow.
Autor serii z komisarz Niną Warwiłow, wydawałoby się nieśpiesznie, wprowadza czytelnika Źródła w scenerię Beskidu Niskiego, Rytowa, Piwnicznej, Nowego Sącza i mającego się tam rozegrać dramatu. Mocno, niczym S. King w Sklepiku z marzeniami, Pasierski osadza akcję kryminału w lokalnym kolorycie (społeczność zaledwie tysiąca domów stoi przed czytelnikiem otworem), ale jeszcze mocniej odciska piętno surowego krajobrazu gór (może nie najwyższych), ale z przełęczą, jarem, ciemnym, nieprzeniknionym lasem, by zaraz na wstępie zatrzymać czytelnika (najlepiej „chwycić za gardło”) nad dwoma ciałami i żywym dzieckiem.
Czytelniku (-ko), sam (-a) tego chciałeś(-aś).
Polski kryminał ma się zupełnie dobrze.
Przy lekturze ŹRÓDŁA nasuwa się pytanie: Czy po uśmierceniu całej Doliny Popradu, autor wybrał już nowy punkt na mapie?
„ Nagle wszedł do bacówki. Serce zabiło jej szybciej. Z tej perspektywy w ogóle nie wyglądał na turystę. Wszedł zdecydowanym krokiem. Jakby czegoś szukał. Szybko wyszedł. Rozglądał się: lewo, prawo, potem wydawało się, że stanął bokiem, bo sylwetka stała się cieńsza. Roma poruszyła się w krzakach, serce łomotało jej w piersi, bo instynkt podpowiadał nieomylnie, że ten ...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to