Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

„ Nagle wszedł do bacówki. Serce zabiło jej szybciej. Z tej perspektywy w ogóle nie wyglądał na turystę. Wszedł zdecydowanym krokiem. Jakby czegoś szukał. Szybko wyszedł. Rozglądał się: lewo, prawo, potem wydawało się, że stanął bokiem, bo sylwetka stała się cieńsza. Roma poruszyła się w krzakach, serce łomotało jej w piersi, bo instynkt podpowiadał nieomylnie, że ten człowiek oznacza krzywdę”.( s.224)
Jędrzej Pasierski, Źródło, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024.Seria z komisarz Niną Warwiłow.

Autor serii z komisarz Niną Warwiłow, wydawałoby się nieśpiesznie, wprowadza czytelnika Źródła w scenerię Beskidu Niskiego, Rytowa, Piwnicznej, Nowego Sącza i mającego się tam rozegrać dramatu. Mocno, niczym S. King w Sklepiku z marzeniami, Pasierski osadza akcję kryminału w lokalnym kolorycie (społeczność zaledwie tysiąca domów stoi przed czytelnikiem otworem), ale jeszcze mocniej odciska piętno surowego krajobrazu gór (może nie najwyższych), ale z przełęczą, jarem, ciemnym, nieprzeniknionym lasem, by zaraz na wstępie zatrzymać czytelnika (najlepiej „chwycić za gardło”) nad dwoma ciałami i żywym dzieckiem.

Czytelniku (-ko), sam (-a) tego chciałeś(-aś).
Polski kryminał ma się zupełnie dobrze.

Przy lekturze ŹRÓDŁA nasuwa się pytanie: Czy po uśmierceniu całej Doliny Popradu, autor wybrał już nowy punkt na mapie?

„ Nagle wszedł do bacówki. Serce zabiło jej szybciej. Z tej perspektywy w ogóle nie wyglądał na turystę. Wszedł zdecydowanym krokiem. Jakby czegoś szukał. Szybko wyszedł. Rozglądał się: lewo, prawo, potem wydawało się, że stanął bokiem, bo sylwetka stała się cieńsza. Roma poruszyła się w krzakach, serce łomotało jej w piersi, bo instynkt podpowiadał nieomylnie, że ten ...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Eric Karpeles, Prawie nic. Józef Czapski. Biografia malarza. Przekł. M. Fedyszak, NOIR SUR BLANC, Warszawa 2019.

„ Dzień był słoneczny i wietrzny, nastrój zebranych ani ponury; ani szczególnie emocjonalny. (…)
Po nabożeństwie żałobnym trumnę zawieziono na pobliski cmentarz, żeby złożyć ją do grobu u boku siostry malarza, Maryni. Grabarze próbowali opuścić wielką trumnę do dołu przygotowanego na jej przybycie. Dół okazał się za krótki. Żałobnicy czekali, szeptem rozmawiając. Przystąpiono do powiększenia grobu. Ponownie podniesiono trumnę z ziemi i ponownie się w nim nie zmieściła. Proces rozkopywania dołu i spuszczania trumny powtarzano trzykrotnie. Przy czwartej próbie Czapski wreszcie został złożony w ziemi”. (s.511)

Opis pochówku Józefa Czapskiego, skreślony ręką autora – Amerykanina, w „Prawie nic” wymyka się nie tylko literalnemu odczytaniu, ale i narzucającym się wprost symbolicznym znaczeniom. Śmierć wzięła w swoje władanie ciało i duszę polskiego oficera rezerwy, walczącego z Niemcami na początku II wojny światowej, więźnia cudem ocalałego z katyńskiej pożogi, w powojennym życiu pisarza i malarza, określanego jako „Don Kichota posłusznego głosom duszy”.

Na pewno słowa uznania należą się autorowi biografii, malarzowi i pisarzowi, który przypadkiem, poszukując materiałów o Prouście, natknął się na tekst Czapskiego „Proust w Griazowcu”. I tak zaczął szukać materiałów o Józefie Czapski. Biografia ukazała się w Stanach Zjednoczonych w 2018r., została znakomicie przyjęta i rozpoczęła na nowo zainteresowanie Czapskim.

Jak napisze A. Zagajewski w Zeszytach Literackich nr 144: „Eric Karpeles, mieszkaniec Kalifornii, znawca europejskiego malarstwa, wszechstronnie wykształcony, wielbiciel Marcela Prousta nawrócił się nagle na Czapskiego.(…) Jak mówią Francuzi: chapeau bas, czapki z głów!”.

Skąd tytuł?
Podczas wernisażu obrazów Czapskiego, reporter przeprowadzający wywiad z malarzem, zwrócił uwagę na niemodną tematykę, samotnych ludzi, codzienne zdarzenia czy nieistotne przedmioty, wśród których znalazł się stolik nocny z kawałkiem sznurka na blacie. Czapski miał odpowiedzieć: „Tak, to prawie nic. Ale to prawie nic oznacza wszystko”.

Z pewnością tekst E. Karpelesa należy do dzieł wyjątkowych,
za sprawą oryginalnego ujęcia,
subtelnego opisu, ale przykuwającego uwagę czytelnika.

Dodatkowy walor to wydanie!
Bogato ilustrowane, graficznie nienaganne.

Jednakże sporo waży, (może z uwagi na ciężar gatunku?).

Powtórzmy za Zagajewskim: „chapeau bas, czapki z głów!”.

Eric Karpeles, Prawie nic. Józef Czapski. Biografia malarza. Przekł. M. Fedyszak, NOIR SUR BLANC, Warszawa 2019.

„ Dzień był słoneczny i wietrzny, nastrój zebranych ani ponury; ani szczególnie emocjonalny. (…)
Po nabożeństwie żałobnym trumnę zawieziono na pobliski cmentarz, żeby złożyć ją do grobu u boku siostry malarza, Maryni. Grabarze próbowali opuścić wielką trumnę do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Annie Ernaux, Ciała, przekł. A. Kozak, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024, s.22.

„ Niejasno dopatrywałam się związku pomiędzy klasą społeczną, z której pochodziłam, a tym, co mi się przytrafiło. Jako pierwsza z rodziny robotników i drobnych sklepikarzy uniknęła fabryki i lady sklepowej, poszłam na studia. Ale ani matura, ani licencjat z literatury nie zdołały odwrócić fatum dziedziczenia biedy, której emblematem, podobnie jak alkoholizm, była dziewczyna w ciąży. Dałam się złapać za dupę i to, co we mnie rosło, było w pewnym sensie społeczną porażką”.

Annie Ernaux, Ciała, przekł. A. Kozak, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024, s.22.

Annie Ernaux w fantastycznej formie pisarskiej!!!

Rzeczywiście wychowała się w robotniczej dzielnicy miasteczka Yvetot, ukończyła wydział literatury współczesnej na uniwersytetach w Rouen i Bordeaux.
Akademia Szwedzka uhonorowała jej twórczość Noblem w 2022 r.
Jak przeczytamy w uzasadnieniu:
„za odwagę i chirurgiczną precyzję, z jaką odkrywa korzenie,
wyobcowanie i zbiorowe ograniczenia osobistej pamięci”.
Zbiór „Ciała” - to zaledwie trzy tytuły:
1. Zdarzenie.
2. Pamięć dziewczyny.
3. Młody mężczyzna.
Całość liczy raptem 231 stron,
sygnowanych datami 1998-2000 i 2022
i dwoma końcowymi zdaniami:
„Była jesień, ostatnia XX wieku.
Odkrywałam, że jestem szczęśliwa,
wchodząc w trzecie tysiąclecie sama i wolna”.

Się czyta!

Annie Ernaux, Ciała, przekł. A. Kozak, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024, s.22.

„ Niejasno dopatrywałam się związku pomiędzy klasą społeczną, z której pochodziłam, a tym, co mi się przytrafiło. Jako pierwsza z rodziny robotników i drobnych sklepikarzy uniknęła fabryki i lady sklepowej, poszłam na studia. Ale ani matura, ani licencjat z literatury nie zdołały odwrócić fatum...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Gesualdo Bufalino, Kłamstwa nocy, przekł. H. Kralova, Officyna, Łódź 2023

„ Po przekroczeniu bramy- jeśli podawszy strażnikom hasło, pójdziecie dalej, ciągnąc po bruku zmęczone już nogi, mając nadal w uszach skrzyp zawiasów- dostrzeżecie na archiwolcie tablicę, która swoim twardym dystychem budzi w was lęk, a jednocześnie krzepi:

Donce saneta Themis scelerum tot monstra catenis vincta tenet, stat res, stat tibi tuta domus.*

Roztrząsając sens napisu, posuwacie się dalej…”

Gesualdo Bufalino, Kłamstwa nocy, przekł. H. Kralova, Officyna, Łódź 2023,s. 10-11.

* Dopóki święte Prawo trzyma złoczyńców w łańcuchach, bezpiecznym jest Państwo i własność.

W powieści Bufalino – forteca, na niedostępnej wyspie u wybrzeży Sycylii z bramą i tablicą z powyższym dystychem, ma stanowić ostatnie miejsce czterech więźniów skazanych na gilotynę za próbę zamachu na króla.
Oto oni:
• Conrado Ingafu z baronów Letojannich,
• Saglimbeni, rzekomy poeta, którego prawdziwego nazwiska nikt nie zna,
• Agesilano Degli Incerti, żołnierz, lat trzydzieści,
• Naryz Lucifora, student.

Wszyscy pojmani, oskarżeni o obrazę Majestatu, przyznali się do winy i zostali skazani przez Najwyższy Trybunał na czwarty stopień kary ku publicznej przestrodze. Wyrok ma być wykonany w fortecy przez ścięcie, dnia...
W „metafizycznym kryminale” - to czytelnik jest skazańcem. Musi poszukiwać prawdy wśród tytułowych „kłamstw nocy”.

Czyta się świetnie!
Polecam!

Gesualdo Bufalino, Kłamstwa nocy, przekł. H. Kralova, Officyna, Łódź 2023

„ Po przekroczeniu bramy- jeśli podawszy strażnikom hasło, pójdziecie dalej, ciągnąc po bruku zmęczone już nogi, mając nadal w uszach skrzyp zawiasów- dostrzeżecie na archiwolcie tablicę, która swoim twardym dystychem budzi w was lęk, a jednocześnie krzepi:

Donce saneta Themis scelerum tot monstra...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„ … byłem bowiem jednym z tych czterech…”

„ Dręczeni głodem, a także strasznym pragnienie po wyczerpaniu się zapasów wody, przeżyliśmy w ten sposób osiem dni. Czytelnik nie zdoła wyobrazić sobie grozy tych dni, gdyż na swoje szczęście nie ma wspomnień takich, które by mu ten obraz uplastyczniły. Już w drugim dniu przestaliśmy ze sobą rozmawiać i leżąc w łódce, wpatrywaliśmy się w horyzont, albo oczyma, które z każdym dniem coraz bardziej zapadały się, śledziliśmy naszą nędzę. Słońce prażyło niemiłosiernie. W czwartym dniu wyczerpał się zapas wody i zaczęliśmy już porozumiewać się wzrokiem. Szóstego dnia Helmar wypowiedział to głośno. ( …)
Wszelkimi siłami opierałem się planowi, wołałem, że lepiej już przedziurawić łódź i wspólnie oddać się na pastwę rekinom, które za nimi płynęły. (…)
Rano zgodziłem się na propozycję Helmara i rzuciliśmy monety, aby rozstrzygnąć, kto jest zbyteczny…”.(s.6.)

Herbert George Wells, „Wyspa doktora Moreau” (The Island of Dr Moreau). Klasyka literatury angielskiej. Arcydzieło literatury science – fiction, Wyd. CM Klasyka, Warszawa 2018.

„ Wyspa doktora Moreau” z 1896 r. Wellsa należy do jednej najbardziej znanych jego powieści, obok „Wehikułu Czasu” czy „Wojny światów”, wielokrotnie ekranizowana, a w najlepszej adaptacji tytułowego bohatera zagrał sam Marlon Brando.

W pesymistycznej wizji świata Wellsa zło jest nieredukowalne i wcześniej czy później doprowadzi do zagłady ludzkości.

Tylko czekać, kiedy to nastąpi!
Ale wcześniej, należy poszukać odpowiedzi:
Co się stanie z rozbitkami na łodzi?
Kim jest tytułowy doktor Moreau?
Pytania się piętrzą, czytelniku do dzieła!

„ … byłem bowiem jednym z tych czterech…”

„ Dręczeni głodem, a także strasznym pragnienie po wyczerpaniu się zapasów wody, przeżyliśmy w ten sposób osiem dni. Czytelnik nie zdoła wyobrazić sobie grozy tych dni, gdyż na swoje szczęście nie ma wspomnień takich, które by mu ten obraz uplastyczniły. Już w drugim dniu przestaliśmy ze sobą rozmawiać i leżąc w łódce,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Co roku z nadejściem zimy starzy mężczyźni wchodzili
w głąb lasu zebrać mech porastający
północną stronę niektórych jałowców.
Żmudna praca na wiele dni, mimo że były
to krótkie dni, bo ubywało światła,
i gdy napełnili już tobołki, wędrowali
w kierunku domu, mozolnie, ponieważ mech był ciężki.
Żony kisiły te mchy, czasochłonne przedsięwzięcie,
szczególnie dla ludzi tak starych,
urodzonych w minionym stuleciu”.

Louise Gluck, „Zimowe przepisy naszej wspólnoty”.
Przekł. K. Dąbrowska. Wyd. a5. Kraków 2022, s.15.

W wywiadzie z 8 października 2020 tuż po otrzymaniu literackiej Nagrody Nobla, dla „New York Timesa" powiedziała o nowym tomiku poezji, że pracowała nad nim cztery lata w udręce, ale zdarzył się cud i niespodziewanie powstało kilka nowych wierszy, a przecież musiała zmagać się z ograniczeniami w życiu codziennym.
Pytana, o czym są „Zimowe przepisy”?
„O rozpadzie. Jest w tej książce dużo żałoby. Jest też dużo komizmu, a wiersze są bardzo surrealistyczne”
W zbiorze znalazło się zaledwie 15 wierszy w minimalistycznej formie. Słowa - klucze potrzebne do interpretacji wierszy to z pewnością : śnieg, wspólnota, czas, mech, bonsai, noc, siostra, sen.

Minimalistyczny tomik wierszy Gluck idealnie współgra z niebanalną,
również minimalistyczną okładką.
Poetka wybrała obraz XVII w. artysty Bady Shanrena (miał wybrać samotnicze życie w taoistycznym klasztorze). Tekst jego autorstwa sięga po temat pustki i stwierdzenie, że wyrzeczenie się dóbr doczesnych pozwala osiągną wieczność. Obok chińskiego zapisu „wyeksponowano” monochromatyczne pisklę bażanta.

Oryginalna symbolika każe zatrzymać wzrok i odnaleźć ukryte znaczenia.

Tomik Gluck godny polecenia!
Wraz z posłowiem „Zbieracze mchu” tłumaczki K. Dąbrowskiej.

„Co roku z nadejściem zimy starzy mężczyźni wchodzili
w głąb lasu zebrać mech porastający
północną stronę niektórych jałowców.
Żmudna praca na wiele dni, mimo że były
to krótkie dni, bo ubywało światła,
i gdy napełnili już tobołki, wędrowali
w kierunku domu, mozolnie, ponieważ mech był ciężki.
Żony kisiły te mchy, czasochłonne przedsięwzięcie,
szczególnie dla ludzi tak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Helen Weinzweig, Mała czarna i perły, przekł. M. Heydel, Okoniny 2024.

„ (Z obojętności Coenraada na pewne domowe gesty, jakie wykonywałam od czasu do czasu, wydedukowałam, że wszelkie znamiona życia małżeńskiego stoją w sprzeczności z romantyczną miłością. Tam, gdzie jesteśmy razem, nie wiszą pończochy, nie ociekają koszule; nie gotuje się wody, nie smaruje się chleba masłem)”.( s.7)


Jak napisze M. Heydel w „Materiale wybuchowym pamięci” Helen Weinzweig debiutowała późno, przed pięćdziesiątką, kiedy „przestała być przede wszystkim matką, żoną i panią domu”. Warto też wiedzieć, że autorka urodziła się w 1915 r w Radomiu, w żydowskiej rodzinie jako Helena Tenenbaum. Po rozwodzie matki rozbitą rodzinę czekała emigracja do Kanady (Helen miała wtedy dziewięć lat, nie znała angielskiego, zaznała skrajnej biedy, poniżenia i społecznego ostracyzmu).

„Mała czarna i perły” to powieść z 1980 r. uhonorowana Toronto Book Awar, znalazła się obok „Passing Ceremony” w głównym nurcie kanadyjskiej myśli feministycznej.
W osiem lat po śmierci autorki i trzydzieści osiem od pierwszego wydania „Małej czarnej i pereł”, czyli w 2018 r., zdaniem tłumaczki M. Heydel, wznowiono „kultowy, dywersyjny klasyk, a jej autorka weszła do grona niedocenionych mistrzyń, które koniecznie trzeba znać. Wreszcie”.

Historia Shirley Silverberg – bohaterki „Małej czarnej i pereł” – to opowieść o romansie z tajemniczym szpiegiem, spotykanym w różnych miejscach świata, jednakże najdłużej zatrzymujemy się w Toronto (jej rodzinnym mieście) Tu bohaterka musi zmierzyć się też z duchami przeszłości, czasem zniewolenia i opresji.
Dla M. Heydel:
„ Lola / Shirley – to outsiderka, więc może sobie pozwolić na przyjęcie roli flaneusse, niespiesznej spacerowiczki, która niby to dąży gdzieś w określonym celu, ale nikt na nią nie czeka, w istocie więc przechadza się po labiryntowej, choć konkretnej i namacalnej przestrzeni miasta, przypatrując się, jak działa świat”. ( s.205)

Trudno nie zgodzić się z odczytaną interpretacją.

W powieści H. Weinzweig wydobywa na powierzchnię prawdę, szczególnie gdy pisze o relacjach: kobieta – mężczyzna. Sposób ich prezentowania jest na tyle oryginalny, że zatrzymuje uwagę czytelnika i zmusza do chociażby chwilowej refleksji.

Powieść Weinzweig - to literatura najwyższych lotów!

Helen Weinzweig, Mała czarna i perły, przekł. M. Heydel, Okoniny 2024.

„ (Z obojętności Coenraada na pewne domowe gesty, jakie wykonywałam od czasu do czasu, wydedukowałam, że wszelkie znamiona życia małżeńskiego stoją w sprzeczności z romantyczną miłością. Tam, gdzie jesteśmy razem, nie wiszą pończochy, nie ociekają koszule; nie gotuje się wody, nie smaruje się chleba...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bohumil Hrabal „Czuły barbarzyńca”. Przekł. A. Kaczorowski. Świat Literacki, Izabelin 1997.

„ - Doktorze, niech mi pan da spokój z naturą! Malowaliśmy lasek koło Kładna i kiedy już skończyliśmy pejzażyk, nadjechała policja i zamknęli nas jako szpiegów, wrzeszczeli na nas do rana, kto zamówił u nas ten obraz, bo za tym laskiem, w prześwicie między drzewami, przy odrobinie wyobraźni można zobaczyć kladeńskie huty, więc gdyby wpadło to w ręce wroga, miałby czarno na białym, gdzie są nasze stalownie. Za lasem! Więc z tego prosty wniosek, że jesteśmy szpiegami”.(s. 33).
(…)
(…) Dobrzy ludzie! Prowadzimy tu dywersantów, szpiegów! Vladimir uśmiechał się, niósł malkastę, oba obrazy nieśli policjanci…
(…) Po trzech godzinach czekania w barze Świat przy pilzneńskiej dwunastce zobaczyliśmy, jak Vladimir i Rotbauer wychodzą z budynku komisariatu. Później przy piwie Vladimir opowiadał: Ten emeryt zawiadomił policję, że za tym zakolem, który malujemy, jest Stocznia Rzeczna, ważny obiekt państwowy… Egon Bondy zaczął go besztać: Do jasnej cholery. Vladymirku: U mnie aż roi się od tajniaków, ale nikt o tym nie wie! A pana prowadzą w biały dzień aleją pełną ludzi. Kurwa fiks! Zazdroszczę panu tej sławy. I w dodatku płacą panu w dolarach!
( s. 34)

Zacytowane fragmenty „Czułego barbarzyńcy” - to tylko próbka możliwości pisarskich B. Hrabala, autora, m. in. „Pociągów pod specjalnym nadzorem”(w 1966r. Jirzi Menzel nakręcił na ich podstawie swój słynny film). A Vladimir Budnik (o nim mowa w powyższych cytatach) doczekał się wystawy swych prac w Pradze i przyjęcia do Związku Czeskich Artystów Plastyków.
O tym i innych fragmentach, z życia dwóch wybitnych czeskich twórców, czytelnik przeczyta ze znakomitej „Eksplozji wrażliwości” tłumacza A. Kaczorowskiego, zamieszczonej na końcu „Czułego barbarzyńcy” Hrabala. Kaczorowski zaczyna się od zdania:
„Nie często zdarza się, żeby dwaj artyści – pisarz i malarz – poznali się w hucie”.

„Czuły barbarzyńca” przez kilkanaście lat funkcjonował w obiegu niezależnym.

Warto odświeżyć pamięć,
warto przeczytać tekst, który się nie zestarzał!

Bohumil Hrabal „Czuły barbarzyńca”. Przekł. A. Kaczorowski. Świat Literacki, Izabelin 1997.

„ - Doktorze, niech mi pan da spokój z naturą! Malowaliśmy lasek koło Kładna i kiedy już skończyliśmy pejzażyk, nadjechała policja i zamknęli nas jako szpiegów, wrzeszczeli na nas do rana, kto zamówił u nas ten obraz, bo za tym laskiem, w prześwicie między drzewami, przy odrobinie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Peter Frankopan Jedwabne szlaki. Nowa historia świata. Przekł.
P. Tarczyński i Sz. Żuchowski. WAB Warszawa MMXVIII.

„Jako dziecko, bądź grzeczny.
Jako młodzieniec, bądź opanowany.
Jako dorosły, bądź prawy.
Jako starzec, bądź mądry.
Jako umierający, wyzbądź się bólu”. (s. 25)

Maksyma z Delf na murze heroonu w Ajchanom, północny Afganistan.
*L. Robert, De Delphes a l`Oxus: inscriptions grecques nouvelles de la Bactianne.


Peter Frankopan, historyk mediewista, wykłada historię średniowiecza w Worcester College w Oxfordzie, autor dzieła „ Jedwabne szlaki. Nowa historia świata”. Jak przeczytamy na obwolucie: „oto historia odwrócona o 180 stopni”, innymi słowy, dzieje Europy i świata gubią eurocentryczną perspektywę i podkreślają rolę Bliskiego Wschodu i Azji.

Jak pisze P. Frankopan: „Na trasie Jedwabnych Szlaków przeszłość jest jednak czymś bardzo żywym. Walka o duszę islamu, toczona przez rywalizujące ze sobą sekty, doktryny, przywódców, jest dziś równie zażarta jak w pierwszym wieku po śmierci proroka Mahometa, i wiele w niej zależy od interpretacji przeszłości. (…)
Rosnące zaniepokojenie Zachodu Państwem Środka nie zaskakuje, bowiem chińskie powiązania zaczynają oplatać cały świat.(…)
Zachód znalazł się na rozdrożu, być może nawet jego wiek dobiegł końca(…).s.560.

***
(…) „rzeczywista zmiana klimatu, gwałtowny wzrost liczby ludności, niedobór zasobów, ideologiczne ożywienie, przesuniecie punktu ciężkości z Zachodu na Wschód”.

* Ostatni cytat pochodzi z Raportu brytyjskiego ministerstwa obrony, w którym przeczytamy, że świat jest w stanie zamętu i transformacji, a do 2040 roku „trwać będzie okres przejściowy”.(s. 560).
Do 2040 r. okres przejściowy!
Powściągliwość Brytyjczyków nie ma miary!
Uspokojeni, czytamy dalej nową historię świata P Frankopana. Warto!

Peter Frankopan Jedwabne szlaki. Nowa historia świata. Przekł.
P. Tarczyński i Sz. Żuchowski. WAB Warszawa MMXVIII.

„Jako dziecko, bądź grzeczny.
Jako młodzieniec, bądź opanowany.
Jako dorosły, bądź prawy.
Jako starzec, bądź mądry.
Jako umierający, wyzbądź się bólu”. (s. 25)

Maksyma z Delf na murze heroonu w Ajchanom, północny Afganistan.
*L. Robert, De Delphes a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Albert Camus, Mit Syzyfa i inne eseje. Przekł. Joanna Guze

„Współczesny robotnik poświęca swe dni życia jednemu zadaniu i ten los niemniej jest absurdalny”.

„ Jeśli ten mit jest tragiczny, to dlatego że bohater jest świadom. Bo też na czym polegałaby jego kara, jeśli przy każdym kroku podtrzymywałaby go nadzieja zwycięstwa? Współczesny robotnik poświęca swe dni życia jednemu zadaniu i ten los niemniej jest absurdalny. Ale nie jest tragiczny prócz tych rzadkich chwil, kiedy robotnik osiąga świadomość swojego losu. Bezsilny Syzyf, proletariusz bogów, zna własny los w pełni: o nim myśli, kiedy schodzi. Jasność widzenia, która powinna mu być udręką, to jednocześnie jego zwycięstwo. Nie ma takiego losu, którego nie przezwycięży pogarda”. (s.148)

W Przedmowie A. Camus wyjawia, że szkice zebrane w tym tomie pochodzą z lat 1935- 36 i zostały opublikowane w Algierii w niewielkiej liczbie egzemplarzy. Autor w żaden sposób nie chciał się zgodzić na ponowne ich wydanie, wskazując na niezdarność formy.

Brice Parian, był odmiennego zdania, gdyż uważał, że ta książeczka jest najlepsza z tego, co kiedykolwiek napisał autor. Camus był przekonany, że Parain się myli, bo jak zauważył, gdy się ma 22 lata, „nikt nie umie pisać, prócz geniuszy”. I dopowiada, w czym Parain ma rację „więcej jest prawdziwej miłości w tych nieporadnych stronach niż we wszystkim, co napisałem potem”.

Co jest źródłem zebranych esejów?
Jak napisze A. Camus: „(…) moje źródło jest tutaj, w tym świecie biedy i światła, gdzie długo żyłem i którego wspomnienie chroni mnie przed dwoma przeciwnymi niebezpieczeństwami grożącymi każdemu artyście: przed urazą i satysfakcją”.
( …)
I doda: „To nie bieda była mi przeszkodą: w Afryce morze i słońce nic nie kosztują. Przeszkody były raczej w przesądach czy głupocie”.

Znakomity zbiór esejów przydarzył się młodemu autorowi.
I w dodatku patronuje im Syzyf, bohater absurdalny, który „za pogardę dla bogów, nienawiść śmierci i umiłowanie życia zapłacił niewypowiedzianą męką: całe swoje istnienie skupione na wysiłku, którego nic nie kończy”.
I milcząca radość bohatera.
Gdzie jej szukać?
W lekturze esejów, nawet w trzeciej dekadzie XXI w., a może przede wszystkim?

Albert Camus, Mit Syzyfa i inne eseje. Przekł. Joanna Guze

„Współczesny robotnik poświęca swe dni życia jednemu zadaniu i ten los niemniej jest absurdalny”.

„ Jeśli ten mit jest tragiczny, to dlatego że bohater jest świadom. Bo też na czym polegałaby jego kara, jeśli przy każdym kroku podtrzymywałaby go nadzieja zwycięstwa? Współczesny robotnik poświęca swe dni życia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Nowe Chiny”
„ W tej części prowincji Hebei panuje klimat monsunowy i latem temperatury często sięgają sporo powyżej trzydziestu stopni, jednak pod koniec 1976 roku pogoda byłą nietypowo duszna. Rok ów – który okazał się ostatnim rokiem Wielkiej Rewolucji Kulturalnej przewodniczącego Mao – już wcześniej nazwano przeklętym: odszedł premier Zhou Enlai (…), krążyły też pogłoski, że sam Mao od wielu miesięcy leży przykuty do łóżka i podupada na zdrowiu. (…) 23 lipca nadeszły niepokojące informacje ze stacji badawczych w Hebei: w czterech miejscach zarejestrowano poważna aktywność sejsmiczną.
(…)
Później mówiono, że „przyroda” wiedziała- że psy rzucały się na swoich właścicieli, a konie uciekały ze stajni. Pojawiły się roje ważek, koty szalały, a na polach - tak jak w starych europejskich podaniach z czasów zarazy- znajdowano całe kłęby szczurów zaplątanych ogonami.(…)
28 lipca o trzeciej czterdzieści trzy rozpoczęło się trzęsienie ziemi. Trwało dwadzieścia trzy sekundy. Mówiono, że sejsmiczna fala energii była czterysta razy silniejsza od tej wywołanej przez bombę atomową w Hiroszimie.
(…)
Liczby śmiertelnych ofiar nigdy nie ustalono- według oficjalnych szacunków wyniosła co najmniej ćwierć miliona. Inne źródła podają, że ponad 655 tysięcy osób”. (s. 611-612).

Michael Wood, Chiny. Portret cywilizacji. Przekł. A. Walulik, Warszawa 2022.

M. Wood - światowej sławy historyk, filmowiec i publicysta, członek Królewskiego Towarzystwa Sztuki, Królewskiego Towarzystwa Historycznego i Towarzystwa Antykwariatów- zdradza już we Wstępie, że jego książka wyrosła z trwających długie lata fascynacji Chinami, mającymi miejsce jeszcze w czasach szkolnych w Manchesterze, a dokładnie zaczęła się od lektury tomiku „Poems of the Late Tang” (Poezje późnej dynastii Tang) w tłumaczeniu A. C. Grahama, pokazującego człowiekowi świat, o którym mu się nie śniło.

Zacytowany opis trzęsienia ziemi z 1976 r. łączy się także ze śmiercią Mao (9 września w Pekinie), który przed utratą sił miał czytać Sima Guanga, historyka z dynastii Song, pokazującego, że historia Państwa Środka to „historia przemocy i chaosu, przetykana okresami ładu. Harmonia w kraju- mówił Sima- to cel bardzo trudny do realizacji, „a gdy już się ją osiągnie, należy bardzo o nią dbać”.( s.614)

Lektura nie tylko dla zafascynowanych
jedną z najstarszych cywilizacji świata,
ale także państwem – wpływowym graczem na międzynarodowej arenie.

„Nowe Chiny”
„ W tej części prowincji Hebei panuje klimat monsunowy i latem temperatury często sięgają sporo powyżej trzydziestu stopni, jednak pod koniec 1976 roku pogoda byłą nietypowo duszna. Rok ów – który okazał się ostatnim rokiem Wielkiej Rewolucji Kulturalnej przewodniczącego Mao – już wcześniej nazwano przeklętym: odszedł premier Zhou Enlai (…), krążyły też...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Haruki Murakami, Śmierć komandora 1-2, Muza Warszawa 2018,

„ - Chcę, żebyś namalował mój portret- powiedział upewniwszy się, że już nie śpię. Miał niski głos pozbawiony ciepła i modulacji.
- Obiecałeś mi to. Pamiętasz?
- Pamiętam. Ale wtedy nie miałem papieru, więc nie mogłem pana narysować- odparłem.
(…)
- Nie wiem, czy będę umiał. Nigdy nie malowałem człowieka bez twarzy.
Strasznie zaschło mi w gardle.
- Słyszałem, że jesteś wybitnym portrecistą. A poza tym zawsze musi być ten pierwszy raz- powiedział Mężczyzna Bez Twarzy.(s. 5-6).

Haruki Murakami najbardziej znany pisarz japoński na świecie, autor m. in. „Kroniki ptaka nakręcacza” czy „Kafki nad morzem”.
Wielokrotnie wymieniany jako pewny kandydat do literackiego Nobla.

W ocenie Piotra Kofty:
„ Najwartościowsze z obrazów, które maluje główny bohater Śmierci Komandora, pozostaje celowo niedokończone. Po części jest to, co warto podkreślić, hołd złożony przez Murakamiego japońskiej estetyce, jako że pustka, brak, nieobecność mają w tej tradycji niejednokrotnie większe znaczenie niż widoczna treść dzieła sztuki”.

Murakami jako znakomity pisarz nie zawodzi.
Lektura pochłania bez reszty.
Marzenie o pustce tylko w ŚMIERCI KOMANDORA.

Haruki Murakami, Śmierć komandora 1-2, Muza Warszawa 2018,

„ - Chcę, żebyś namalował mój portret- powiedział upewniwszy się, że już nie śpię. Miał niski głos pozbawiony ciepła i modulacji.
- Obiecałeś mi to. Pamiętasz?
- Pamiętam. Ale wtedy nie miałem papieru, więc nie mogłem pana narysować- odparłem.
(…)
- Nie wiem, czy będę umiał. Nigdy nie malowałem człowieka bez...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Martin Pollak Śmierć w bunkrze. Opowieść o moim ojcu. Czarne, Wołowiec 2017.

„ Z początkiem lata 2003 roku pojechałem z żoną do Tyrolu Południowego na przełęcz Brenner, żeby odszukać bunkier, w którym pięćdziesiąt sześć lat wcześniej znaleziono ciało mojego ojca. Zginął od kuli. Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o okolicznościach jego śmierci i powodach, które go tam przywiodły. Całymi latami odwlekałem to śledztwo, być może bojąc się podświadomie, że ślady naprowadzą mnie na coś, co przerośnie najgorsze obawy. Jedno wiedziałem chyba od samego początku: nagłą śmierć mojego ojca zwieńczyła życie, w którym przemoc odegrała istotną rolę”. (s. 5.)

M. Pollak – z pochodzenia Austriak, tłumacz, eseista i publicysta. Studiował literaturę słowiańską i historię Europy Wschodniej w Wiedniu i Warszawie. Napisał, m. in. Ojcobójcę. Sprawę Filipa Halsmanna, Pogromcę wilków. Trzy debiuty literackie wraz z Ch. Ransmayrem.

Za Śmierć w bunkrze otrzymał Literacką Nagrodę Europy Środkowej Angelus 2007.

M. Pollak w Śmierci w bunkrze przenosi nas w czasy pierwszej połowy XX w., odkrywamy wraz nim dzieje jego przodków, w tym także ojca (członka gestapo, zbrodniarza wojennego).

Jak napisze na obwolucie książki Claudio Magris:
„Ta książka przykuwająca uwagę, a zarazem wyważona, bo chłodno naukowa. Przede wszystkim jednak bije z niej głęboki humanizm i okiełznany ból. To literacki wyraz dojrzałości, która nie ucieka przed prawdą, lecz akceptuje ją, choć czyni to z wielkim wysiłkiem i dziecięcym poczuciem wstydu”.

Tekst wymaga skupienia i refleksji,
m. in. nad własnym pochodzeniem,
które pozostaje poza naszym wyborem.

Martin Pollak Śmierć w bunkrze. Opowieść o moim ojcu. Czarne, Wołowiec 2017.

„ Z początkiem lata 2003 roku pojechałem z żoną do Tyrolu Południowego na przełęcz Brenner, żeby odszukać bunkier, w którym pięćdziesiąt sześć lat wcześniej znaleziono ciało mojego ojca. Zginął od kuli. Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o okolicznościach jego śmierci i powodach, które go tam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„ Jesteśmy jedni dla drugich
pielgrzymami, którzy różnymi
drogami zdążają w trudzie na wspólne spotkanie”.
Antoine de Saint - Exupery

„Podróżom z Herodotem” R. Kapuścińskiego towarzyszą na wstępie cytaty z Seneki, Novalisa, a także powyższy, ale w całej okazałości Herodot i jego „Dzieje”. Jak wspomina autor, „Dzieje” Herodota pojawiły się w księgarniach w Polsce w 1955. Od śmierci Stalina minęły dwa lata, ukazała się też w tym czasie powieść Erenburga „Odwilż” .
Jak pisze Kapuściński: „Literatura zdawała się wtedy wszystkim. Szukano w niej sił do życia, drogowskazów, objawienia”. Autor w tym czasie ukończył studia i zaczął pracę w redakcji „Sztandaru Młodych”, a po roku szefowa wysłała go do Indii i wręczyła mu na drogę Herodota.

Tak zaczęła się przygoda Kapuścińskiego – reportera, przemierzającego świat wzdłuż i wszerz, który sam siebie pyta:
„Co ciągnie człowieka w świat?
Ciekawość?
Głód przeżyć?
Potrzeba nieustannego dziwienia się?”
I zaraz sobie odpowiada: „Człowiek, który przestaje się dziwić, jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze – uroda życia”. (s. 253)

„Podróże z Herodotem” – lekturą obowiązkową!
Książką - otwierającą oczy, poszerzającą horyzonty, przekraczającą granice nieznanego,
ucztą dla ducha, jednakże w kontakcie ze światem i historią.

„ Jesteśmy jedni dla drugich
pielgrzymami, którzy różnymi
drogami zdążają w trudzie na wspólne spotkanie”.
Antoine de Saint - Exupery

„Podróżom z Herodotem” R. Kapuścińskiego towarzyszą na wstępie cytaty z Seneki, Novalisa, a także powyższy, ale w całej okazałości Herodot i jego „Dzieje”. Jak wspomina autor, „Dzieje” Herodota pojawiły się w księgarniach w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dorota Simonides, Dlaczego drzewa przestały mówić? Ludowa wizja świata. Wyd. NOWIK,Sp. j. Opole 2010.

Jakie trudności napotkał Pan Bóg, stwarzając kobietę?
„ Nie myślcie, że Panu Bogu to szło tak lekko. Długo się nad tym zastanawioł. Pado: „ Z głowy Adama stworzyć jej nie moga- bo będzie chciała być wyższa rozumem niż Adam;
z oka też nie, bo będzie się wciąż z innymi rozglądała;
ani z ucha, bo będzie zbyt ciekawa i zechce chłopów nasłuchiwać a plotki roznosić;
z ust też nie, bo będzie gadatliwo, że chop nie wytrzymo;
z rąk nie, bo wszystko zechce dotknąć;
z nóg też nie, bo mu ucieknie.
Jedynie co, to tako część ciała, która z Adama nie zrobi kaleki, i która nie sprawi Adamowi udręki. No i stworzył ją Pan Bóg z żebra”.(s.54)

Uroda ludowej opowieści nie ma sobie równych. Wiedziała o tym autorka, D. Simonides, znawczyni kultury ludowej i jej tradycji, wie, każdy, komu bliskie jest przekonanie, że każda kultura wyrasta tradycji ludowej.

Jak napisano we Wprowadzeniu: „Ludowa wizja świata jest wyrazem niewyczerpanej, uniwersalnej dążności do nadawania wszystkim zjawiskom sensu, do odnalezienia formuła tłumaczącej powstanie świata, ludzi i wszystkich istnień; jest wyrazem głębokiej potrzeby zrozumienia otaczającej człowieka rzeczywistości”.

Z lektury tekstu D. Simonides dowiesz się też:
• dlaczego rak chodzi tyłem?
• jak powstały sęki w drzewie?
• jak powstały psy? itd.
Książka powinna mieć swoje należyte miejsce w każdym domu, niczym …………….
(każdy może uzupełnić zdanie własnym wyborem, na miarę wyznawanych wartości).

Dorota Simonides, Dlaczego drzewa przestały mówić? Ludowa wizja świata. Wyd. NOWIK,Sp. j. Opole 2010.

Jakie trudności napotkał Pan Bóg, stwarzając kobietę?
„ Nie myślcie, że Panu Bogu to szło tak lekko. Długo się nad tym zastanawioł. Pado: „ Z głowy Adama stworzyć jej nie moga- bo będzie chciała być wyższa rozumem niż Adam;
z oka też nie, bo będzie się wciąż z innymi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Annie Proulx, Kroniki portowe, przekł. P. Kruk, DW Rebis. Poznań 2002.

„ W węźle składającym się z ośmiu przełożeń, który jest węzłem średniej wielkości, istnieje możliwość dwustu pięćdziesięciu sześciu różnych „kombinacji”… Jeśli uczynisz choć jedną zmianę w ułożeniu liny, otrzymasz zupełnie inny węzeł albo nie zawiążesz żadnego węzła”.
Księga węzłów Ashleya

W Kronikach portowych wiele rozdziałów powieści o trzeciorzędnym dziennikarzu, tracącym w wypadku żonę, zaczyna się opisem innego węzła, np. w rozdziale:
• 1. pojawia się Quoyle (Zwój liny),
• 13. holenderskie ucho, które może stanowić doskonały zapasowy uchwyt do walizki,
• 37. kotwiczny kamień, używany do zakotwiczenia więcierzy na homary, może być zawiązany na końcu liny albo w zwoju, wystarczy mocno pociągnąć końce, a skręty w stałym końcu liny znajda się w pętlach.

Zagadkę węzłów należy zostawić czytelnikom.

Sama zaś historia Quoyle`a – będąca kroniką kilku lat pobytu na skalistej wyspie Nowej Fundlandii, gdzie urodzili się jego przodkowie, została zekranizowana przez Lasse Hallstroma, a w filmie zagrali, m. in. K. Spacey, K. Blanchett, J. Moore i J. Dench.

Powieść warto przeczytać, a film obejrzeć!

Annie Proulx, Kroniki portowe, przekł. P. Kruk, DW Rebis. Poznań 2002.

„ W węźle składającym się z ośmiu przełożeń, który jest węzłem średniej wielkości, istnieje możliwość dwustu pięćdziesięciu sześciu różnych „kombinacji”… Jeśli uczynisz choć jedną zmianę w ułożeniu liny, otrzymasz zupełnie inny węzeł albo nie zawiążesz żadnego węzła”.
Księga węzłów Ashleya

W...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Karl Ove Knausgard Moja walka. T.6.

Liczy 1109 stron. Dużo! Ale uważni czytelnicy norweskiego pisarza udźwigną!
Tom zaczyna się zdaniem:
„ W połowie września 2009 roku wybrałem się do Thomasa i Marie, do ich domku na wsi położonego między Hoganas i Malle. Thomas miał zrobić mi zdjęcia na okładki następnych powieści”.
A jedno z ostatnich zdań brzmi:
„Jest godzina 7.07 i powieść jest wreszcie skończona. Za dwie godziny przyjedzie tu Linda, obejmę ja wtedy, powiem, że skończyłem i ze nigdy więcej nie zrobię nic podobnego jej i dzieciom”.
Malmo, Gllemmingebro
27.02.2008- 2.09 2011
„Moja walka” Knausgarda nieprzypadkowo wywołała międzynarodową burzę, sprzedała się w milionach egzemplarzy, bo sięgnęła po temat prawdziwego życia autora i jego rodziny. Najczęściej rozrachunku z życia dokonuje się u jego kresu, często z zastrzeżeniem ukazania się czy to pamiętnika, czy autobiografii po śmierci twórcy.
Nie w tym przypadku!
K. O. Knausgard łamie wszelkie schematy, przekracza dopuszczalne granice i pisze.
Pisze znakomicie!

Karl Ove Knausgard Moja walka. T.6.

Liczy 1109 stron. Dużo! Ale uważni czytelnicy norweskiego pisarza udźwigną!
Tom zaczyna się zdaniem:
„ W połowie września 2009 roku wybrałem się do Thomasa i Marie, do ich domku na wsi położonego między Hoganas i Malle. Thomas miał zrobić mi zdjęcia na okładki następnych powieści”.
A jedno z ostatnich zdań brzmi:
„Jest godzina 7.07 i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„ Ludzie są dziećmi Wszechświata – bo cały „Wszechświat był niezbędny, aby nas stworzyć i utrzymać”.
H. von Ditfurth, Dzieci Wszechświata

Z Przedmowy Macieja Iłowieckiego:

„ Ditfurth wprowadza nas na szlaki, którymi od najdawniejszych czasów krążyła ludzka myśl: zaczyna od poszukiwań prapoczątku i pramaterii.
Anaksymander z Miletu ( …) uważany jest z twórcę pojęcia „arche”- zarazem początku i głównej zasady wszechrzeczy.(…)
Co było na początku? Hoimar von Ditfurth przestawia najpowszechniej dziś przyjętą teorię „ wielkiego wybuchu”(ang. BIG Bang theory); obecnie istniejący Wszechświat powstał wskutek gigantycznej eksplozji i dotychczas się rozszerza. Nie próbujmy pytać o cokolwiek więcej”.

Hoimar von Ditfurth, Na początku był wodór, Przekł. A. D. Tauszyńska, PIW Warszawa, s. 7-8.

H. von Ditfurth, autor głośnych Dzieci Wszechświata, w Na początku był wodór szuka odpowiedzi na pytanie:
skąd wziął się nasz Wszechświat, nasz układ planetarny, a także sama Ziemia?

Jak stwierdza M. Iłowiecki, autor Przedmowy, nauka najczęściej zmierza do syntez, dając jednolity obraz świata, w którym mikrokosmos łączy się z makrokosmosem, żywe z nieożywionym, przeszłość z teraźniejszością i przyszłością.

Na początku Wszechświata, jak chce von Ditfurth, był wodór. Po wybuchu zaczęły pojawiać się elementarne cząsteczki i antycząsteczki materii, potem powstały jądra helu i wodoru. Po upływie kolejnej chwili zaczęły tworzyć się atomy wodoru. I dużo później z wodoru powstały pierwiastki, a z nimi wszystko, co znajduje się w Kosmosie wraz z pojedynczym człowiekiem i ludzkością.

Nawet laik to pojmie. Logika i przejrzystość wywodów autora - psychiatry i neurologa zachwyca.

We Wstępie przeczytamy o filmie Orsona Wellesa, a także gąsienicy motyla, która w czasie przepoczwarzania osnuwa się oprzędem, a dodatkowo owija się liściem Dlaczego to robi?
Lektura książki przynosi zaskakującą odpowiedź.
Zacznij czytać, jeśli jeszcze nie znasz tekstu
i z pewnością nie będzie to czas stracony.

„ Ludzie są dziećmi Wszechświata – bo cały „Wszechświat był niezbędny, aby nas stworzyć i utrzymać”.
H. von Ditfurth, Dzieci Wszechświata

Z Przedmowy Macieja Iłowieckiego:

„ Ditfurth wprowadza nas na szlaki, którymi od najdawniejszych czasów krążyła ludzka myśl: zaczyna od poszukiwań prapoczątku i pramaterii.
Anaksymander z Miletu ( …) uważany jest z twórcę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Świat - domem dla Każdego

"Gdy nastaje doskonały porządek, świat jest jak dom, wspólny dla wszystkich. Na publiczne urzędy powoływani są cnotliwi i wartościowi ludzie, a intratne stanowiska piastują ludzie zdolni; życiowymi dewizami są zaufanie i pokój między wszystkimi ludźmi. Wszyscy ludzie kochają i szanują swoich rodziców i dzieci, jak też dzieci i rodziców innych ludzi. Dla starych jest opieka i troska; dla dojrzałych praca; dla dzieci wyżywienie i edukacja. Są środki na pomoc dla wdów i wdowców, dla każdego, kto czuje się samotny na świecie i dla niepełnosprawnych. Każdy mężczyzna i każda kobieta mają odpowiednie role do odegrania w rodzinie i społeczeństwie. Poczucie wspólnoty zajmuje miejsce egoizmu i materializmu. Oddanie publicznej służbie nie pozostawia miejsca na próżniactwo. Intrygi i pobłażanie dla nieuczciwego bogacenia się są nieznanie. Złoczyńcy, tacy jak złodzieje i rabusie nie istnieją. Drzwi do każdego domu nie trzeba zamykać czy ryglować, ani w dzień, ani w nocy. Oto opis idealnego świata: świata wspólnoty.
Konfucjusz Dialogi Zapis obrzędów. Księga IX Stan wspólnoty

Konfucjusz, chiń. 孔子 lub 孔夫子; pinyin: Kǒng Zǐ lub Kǒng Fūzǐ; dosł. „Mistrz Kong”,(551- 479 p. n. e.), chiński filozof stawia tezę, że: „Świat jest domem wspólnym dla wszystkich”, ale warunkiem sine qua non musi być istnienie doskonałego porządku. Taki się jeszcze w historii świata nie zdarzył i pewnie nie nastąpi. Idealny świat - to świat utopii. Jednakże, od czego jest ludzkość, marzyć może Każdy. Utopijne historie należą do literatury dydaktycznej „prezentują wzorowo zorganizowane społeczeństwa, projekty sprawiedliwych ustrojów państwowych i bezbłędnie funkcjonujących instytucji; u podstaw ukazanych w nich wizji życia społecznego znajdują się ideały skontrastowane z rzeczywistością socjalną i polityczną znaną autorowi i jego czytelnikom z bezpośredniego doświadczenia”.

U Konfucjusza doskonały porządek świata można osiągnąć w przestrzeni wspólnej dla wszystkich, w której panuje powszechna miłość, zgoda i zaufanie, gdzie dzieci szanują rodziców, gdzie starzy mają godną opiekę, a dorośli pracę. Jak przystało na myśliciela tezę uzasadnia rzeczowymi argumentami, rozpoczynając od spraw publicznych. Podkreśla, że ludzie sprawujący urzędy państwowe powinni być nie tylko zdolni, ale i bez skazy, gdyż to zapewni zaufanie i pokój między współbraćmi. Znalezienie idealnych ludzi możliwe byłoby w utopijnych światach, ale i one przecież nie były doskonałe. Zawsze jednak warto, nawet w niedoskonałym świecie, dążyć do ideału.

Ostatnie zdanie Konfucjusza z Księgi IX., będące konkluzją wywodu: „Oto opis idealnego świata: świata wspólnoty”, bliskie jest marzeniom wielu idealistów, pragnących uczynić świat doskonałym. Niestety, jeszcze nikomu się to nie udało. Jednakże wyznaczanie szlachetnych ideałów jest drogą do ich zmaterializowania, jeśli nie dziś, to być może w bliżej nieokreślonej przyszłości. Po spełnieniu zaistniałych warunków świat stałby się domem dla Każdego. Konfucjusza, określa się mianem człowieka z ludu, który dokonał w Chinach pierwszego widocznego, wspaniałego rozbłysku rozumu.

Sięgnij po Konfucjusz,
czytanie nie boli.

Świat - domem dla Każdego

"Gdy nastaje doskonały porządek, świat jest jak dom, wspólny dla wszystkich. Na publiczne urzędy powoływani są cnotliwi i wartościowi ludzie, a intratne stanowiska piastują ludzie zdolni; życiowymi dewizami są zaufanie i pokój między wszystkimi ludźmi. Wszyscy ludzie kochają i szanują swoich rodziców i dzieci, jak też dzieci i rodziców innych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Louise Glück, „Powieść”
„ Nikt nie mógłby napisać powieści o tej rodzinie:
za dużo podobnych postaci. Poza tym same kobiety;
był tylko jeden bohater.
(..)
Może to tłumaczyć, dlaczego jego śmierć nie była poruszająca.
Najpierw siedzi u szczytu stołu,
gdzie najbardziej potrzebny jest galion.
Po czym umiera parę metrów dalej, a żona podsuwa mu lusterko do ust.

Niesłychane, jak bez przerwy się krzątają, te kobiety: żona i dwie córki.
Nakrywają do stołu, zbierają naczynia.
Serce każdej przebite mieczem”.
Louise Glück, Powieść [w:] Ararat, przekł. K. Dąbrowska. Wydawnictwo a5, Kraków 2021,s.9.

Literacka Nagroda Nobla za 2020 r.

Jak napisze, w „Kłódkach z trawy” tłumaczka tomiku poezji, Louise Glück: „(…) tworzy w „Araracie” fascynującą mozaikę relacji międzyludzkich w ogóle. ( …) poszczególne wiersze dopełniają się, rozmawiają ze sobą i, nie wiedzieć kiedy, nas też wciągają do rozmowy”.

Zacytowany fragment wiersza „Powieść” przywołuje postać ojca (tomik „Ararat” wyrósł z żałoby po nim) siedzącego u szczytu stołu niczym galion na dziobie okrętu. To zestawienie mówi wszystko o ojcu, mówi wszystko o relacjach panujących w domu.

Lektura Araratu ukazuje głębię poezji, wbrew kolokwializmom, od których autorka nie uwolni się od pierwszego do ostatniego wiersza, a przecież mówi o rzeczach najistotniejszych w życiu każdego człowieka, o dzieciństwie, młodości, rodzinie, zmarłej siostrze, samotności, bólu i cierpieniu.

Słowem kluczem do zrozumienia poezji może być „utrata” – utrata siostry, utrata ojca, utrata bliskich. Kiedy w 1980 roku spłonął jej dom w Vermont, straciła wszystko, jednakże jak stwierdziła, pożar ją wyzwolił. W wierszu „Wdowy” napisze: „Ostatecznie / kto nie ma nic, wygrywa”.
Wyd. a5 w 2022 wydało kolejny tomik wierszy: „Zimowe przepisy naszej wspólnoty”, pierwszy po Noblu.
Czekamy na kolejne przekłady wierszy, niestety, nieżyjącej już autorki! Zmarła w październiku 2023 r.

Louise Glück, „Powieść”
„ Nikt nie mógłby napisać powieści o tej rodzinie:
za dużo podobnych postaci. Poza tym same kobiety;
był tylko jeden bohater.
(..)
Może to tłumaczyć, dlaczego jego śmierć nie była poruszająca.
Najpierw siedzi u szczytu stołu,
gdzie najbardziej potrzebny jest galion.
Po czym umiera parę metrów dalej, a żona podsuwa mu lusterko do ust.

Niesłychane,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to