Prawie nic. Józef Czapski. Biografia malarza
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Tytuł oryginału:
- Almost Nothing: The 20th-Century Art and Life of Józef Czapski
- Wydawnictwo:
- Noir sur Blanc
- Data wydania:
- 2019-03-29
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-03-29
- Liczba stron:
- 544
- Czas czytania
- 9 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365613844
- Tłumacz:
- Marek Fedyszak
- Tagi:
- malarz wspomnienia
To pierwsza na polskim rynku rzetelna biografia sensu stricto Józefa Czapskiego, napisana przez zafascynowanego nim Amerykanina. (w 2007 r. Zeszyty Literackie wydały „Portet Józefa Czapskiego” Wojciecha Karpińskiego.)
Józef Czapski – żołnierz, postać publiczna, świadek historii, pamiętnikarz, pisarz i malarz. Jego życie objęło niemal cały wiek dwudziesty. W czasie Rewolucji był studentem w Petersburgu, w szalonych latach dwudziestych – malarzem w Paryżu. Jako polski oficer rezerwy wróciwszy do ojczyzny walczył z Niemcami na początku II wojny światowej, przez Sowietów został wzięty do niewoli i cudem ocalał z masakry tysięcy jego towarzyszy broni. Potem nie wrócił do Polski, pracował w powojennym Paryżu, zdając relacje z tragicznego położenia swojego kraju niszczonego przez totalitarny ustrój. Wydane tuż po wojnie, choć mniej znane, wspomnienia Czapskiego z sowieckiego obozu „Na nieludzkiej ziemi”, wyprzedzają „Archipelag Gułag” Sołżenicyna o ćwierć wieku. Czapski narzucił sobie również ścisłą dyscyplinę jako malarz – twórczość ta nadawała sens jego życiu i przez dziesięciolecia zajmował się nią codziennie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
„Prawie nic” oznacza wszystko. O biografii Józefa Czapskiego
Po latach obozowej tułaczki, w roku 1941, Józef Czapski trafił do obozu jenieckiego NKWD w Griazowcu. Z potrzeby obcowania z kulturą, na nieludzkiej ziemi, zorganizował cykl wykładów w języku francuskim o Prouście. Swoje prelekcje zapisywał skrzętnie, już wtedy uzależniony od utrwalania codzienności. Pół wieku później te notatki, wydane w formie książki „Proust w Griazowcu”, od swoich przyjaciół otrzymał Eric Karpeles, amerykański malarz i wielbiciel Prousta. Nazwisko autora wykładów nic mu wtedy nie mówiło. „Jeszcze poprzedniego dnia nic o nim nie słyszałem. Następnego dnia całkowicie mną zawładnął” – napisał później we wstępie do biografii Czapskiego. Fascynacja zaowocowała pierwszą tak przekrojową i wyczerpującą książką o Józefie Czapskim, pokazującą go nie tylko jako pisarza, świadka historii i ważną postać polskiej emigracji, ale przede wszystkim jako artystę.
Czapski urodził się w Pradze. Był jednym z pięciorga dzieci hrabiego Jerzego Huttena-Czapskiego i Józefiny z Thunów. W pierwszej części książki „Prawie nic. Józef Czapski. Biografia malarza” Karpeles prowadzi czytelnika przez dzieje jego przodków ze swadą i beletrystycznym zacięciem, splatając losy obu rodów – Thunów i Czapskich. Z żywej narracji wyłania się portret małego Józia na „cisawym kucu”. Później, kiedy Józio podrośnie, przyjdzie mu wielokrotnie dosiadać wierzchowce i walczyć. Zanim to jednak nastąpi, spędzi sześć lat pod opieką troskliwej matki. Religijne wychowanie, które otrzymał Czapski w dzieciństwie, stało się jego drogowskazem na całe długie, bo prawie stuletnie życie. Miało ono też swoje odzwierciedlenie w jego malarstwie.
Proust był wielką fascynacją Czapskiego i jego niedoścignionym wzorem. U Karpelesa możemy przeczytać, że Czapski pragnął być takim samym wirtuozem pędzla, jakim Proust był pióra. Uważał jednak, że nigdy nie będzie w stanie malować takich obrazów jak malował je słowami jego ulubiony autor.
Proust nie był jedyną literacką fascynacją Czapskiego. Wiele tych olśnień wspomina i cytuje Karpeles. Czapski przez całe życie uważał pisarzy za niedoścignione wzory i autorytety. W ten sposób dawała o sobie znać wrodzona skromność i wyniesione z domu wychowanie. Podobnie myślał też o swoim malarstwie. Taka postawa Czapskiego – jak pisze autor biografii – zawsze była prezentowana „bez cienia protekcjonalności”. Zdarzały się wręcz sytuacje anegdotyczne. Fakt, że Czapski nie wywyższał się, może brzmieć wręcz zabawnie, kiedy weźmiemy pod uwagę jego wzrost – mierzył prawie dwa metry. Sam zwykł o sobie mawiać „grand peintre”, co było stwierdzeniem przewrotnym, ponieważ określenie „wielki malarz” tak naprawdę odnosiło się tylko do jego wzrostu. Mimo to posiadał „subtelną umiejętność poruszania się w przestrzeni świata” – zauważa Eric Karpeles.
Nie sposób pozbawić biografii Czapskiego opisu jego życia w czasie wojny. Pacyfiście i człowiekowi niezwykle rodzinnemu przyszło nagle porzucić bliskich i zabijać ludzi. Griazowiec, Charków, Katyń i Starobielsk to miejsca, które prześladowały go aż do śmierci. Przeżyciom wojennym poświęca Karpeles obszerny rozdział, opisując wręcz obsesyjnie najdrobniejsze szczegóły tamtego czasu. Zapewne powodem tego była szczególna więź, jaką Karpeles poczuł z Czapskim – ojciec biografa też był jeńcem wojennym.
Wojna zrodziła w Czapskim poczucie utraty dorobku artysty, bliskich, domu, do którego mógłby wrócić, ale przede wszystkim – utraty poczucia bezpieczeństwa. Tego ostatniego nie odzyskał już do śmierci. Dowodem na to, jak pisze Karpeles, jest zdjęcie, na którym Czapski z siostrą Marynią stoją w ogrodzie francuskiego hotelu Lambert. Tam, tuż po wojnie, Czapski odnalazł swój dom: „Ich twarze zdradzają zarówno ulgę z powodu końca wojny, jak i powściągany lęk przed niepewną przyszłością” – notuje biograf.
Czapski zmagał się też z poczuciem winy za wyrządzone światu krzywdy. Wśród nich była ta najważniejsza – za nieudaną akcję odnalezienia wojennych współtowarzyszy. Wtedy nie mógł jeszcze wiedzieć, że nie ponosi winy za niezrealizowany rozkaz generała Andersa. Misja nie była możliwa do spełnienia. Nie mógł wiedzieć, że poszukiwani przez niego oficerowie leżą już w katyńskich grobach, z dziurami w głowach po sowieckich kulach.
Wojna zabiła w Czapskim umiejętność malowania. Trauma stała się przyczyną blokady malarza, ale zrodziła w nim naturę pisarza. To dzięki niej „Wspomnienia starobielskie” i „Na nieludzkiej ziemi” przybrały formę książek. Karpeles przypomina, jak tej drugiej zarzucano między innymi polską stronniczość, która we Francji nie była najlepiej przyjmowana, a samemu Czapskiemu zbyt wyolbrzymione poglądy antystalinowskie. Książka w końcu ukazała się w Instytucie Literackim, po polsku oraz po francusku, jako wydanie własne.
Karpeles, jak na malarza przystało, zbudował opowieść o Czapskim tak, jak maluje się obrazy. Z charakterystyczną „nałogową choreografią patrzenia” – tak autor nazywa spoglądanie na płótno z różnych perspektyw – podchodzenie doń „blisko, bliżej, potem wstecz i jeszcze dalej”. Najpierw idzie „podmalówka”, wprowadzenie, naszkicowanie węzłów biografii. Potem następuje szeroka panorama historyczna, od Rosji Stalina po Amerykę Roosevelta i bebechy Gułagu. Churchill, Stalin i Roosevelt dzielą kontynent między siebie niczym bochen chleba. Czapski, wycieńczony obozem, znów poszukuje polskich jeńców w bezkresach Związku Radzieckiego. Znów powtarza się cykl polskiej śmierci. Karpeles pisze o tym z empatią.
Choć książka nosi podtytuł „Biografia malarza”, to jest na wskroś polityczna. Czapski był w kleszczach polityki niemal od początku i pozostał w niej do końca. Był świadkiem rzeczy strasznych i dał im świadectwo w swoich publikacjach. Nawrócony na polskość, ze swym zakorzenieniem w Europie i swobodą obcowania ze światem, mógł się zadomowić wszędzie. Od wyzwolenia konsekwentnie podążał za tym wyborem, bo – jak napisał swojemu przyjacielowi Ludwikowi Heringowi – tkwi „na przecięciu najbardziej bolesnych spraw polskich”. Jego znajomość europejskich kręgów intelektualnych i artystycznych, osadzenie w kulturze i szlachetny idealizm były potrzebne Polsce, choćby z oddalenia. Dlatego też zdecydował się współtworzyć w Paryżu Instytut Literacki i „Kulturę”.
Józef Czapski nigdy do Polski nie wrócił. Nie wrócił też do Ludwika Heringa. Rozdzieliła ich żelazna kurtyna, a potem samobójcza śmierć pisarza. W swojej biografii Karpeles odsłania detale: wątek homoseksualizmu, związek Czapskiego z Catherine Harrison, wierność swemu powołaniu, powrót do malowania, kwestię Boga.
Można śmiało powiedzieć, że decyzja stworzenia biografii Czapskiego była nie lada wyzwaniem, bo przecież – powtórzmy – autor sam napisał: „jeszcze poprzedniego dnia nic o nim słyszałem”. Karpelesowi w tej literackiej wyprawie nieustannie towarzyszyli Józef Czapski i Marcel Proust. To oni poprowadzili go pędzlem i słowami. A on, jeden z tej trójki malarzy posługujących się słowem i obrazem, stworzył portret wielkiego Polaka, chroniąc przed zapomnieniem jego artystyczną spuściznę. Niezwykła książka.
Robert Majewski
Książka na półkach
- 128
- 66
- 22
- 4
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Dobrze, przyznaje się, nie doczytałem tej książki do końca. Znałem postać Józefa Czapskiego wcześniej dlatego powierzchowność w pokazaniu tej postaci przez pana Karpelesa sprawiła mi zawód. Dodam też, że moim zdaniem, wybitnego talentu do posługiwania się słowem pisanym autor nie ma.
A tak w ogóle to nie jest to biografia. Więcej o samym Czapskim dowiedziałem się chociażby z książki Konstantego A. Jeleńskiego - „Chwile oderwane”.
Czym więc jest ta książka? Myślę, że najbliżej jej do niezbyt pogłębionej (na podstawie życiorysu artysty) najnowszej historii Polski.
Dobrze, przyznaje się, nie doczytałem tej książki do końca. Znałem postać Józefa Czapskiego wcześniej dlatego powierzchowność w pokazaniu tej postaci przez pana Karpelesa sprawiła mi zawód. Dodam też, że moim zdaniem, wybitnego talentu do posługiwania się słowem pisanym autor nie ma.
więcej Pokaż mimo toA tak w ogóle to nie jest to biografia. Więcej o samym Czapskim dowiedziałem się...
„Opowieść o wrażliwym, delikatnym, a zarazem pełnym mocy człowieku” – taki podtytuł mogłaby nosić ta pierwsza pełna biografia, a w zasadzie monografia Józefa Czapskiego, wciąż lepiej znanego jako współtwórca paryskiej „Kultury”. Jednocześnie to kawałek historii Polski.
Lekki wstyd dla polskich autorów, że musiał ją napisać Amerykanin – i to na tamtejszy rynek, co - by the way – niestety trochę widać, słychać i czuć… Ale w sumie to nawet lepiej, bo to i większe zasięgi, co się teraz liczy najbardziej (wszak dopiero ktoś obcy najlepiej może dowieść, jakim wielkim Czapski był malarzem!),a najważniejsze jest to, że Amerykanin nie musiał być związany czymś, co mogłoby krępować autora z Polski....
A miałby on liczne ograniczenia i to nie tylko co do orientacji Czapskiego, którą Karpeles przedstawia z właściwą sprawie delikatnością. Wzruszająco opisuje np. długoletni związek Czapskiego – choć tylko już na odległość – z pozostałym w Polsce po wojnie jego najważniejszym partnerem, Ludwikiem Heringiem. A w Paryżu, jeszcze przed wojną, miał romans z bratem Vladimira Nabokova, Siergiejem, który zginie w hitlerowskim obozie z rąk ówczesnych „obrońców tradycyjnej rodziny”.
Gdy prawnuk siostry Czapskiego spytał w Warszawie Karpelesa, czy jego krewny był gejem, bo „w rodzinie nikt nie chce o tym rozmawiać”, Autor stwierdza aż za dobrze nam znaną prawdę: ”może i mamy 21. wiek, ale bawiłem w Polsce, kraju, gdzie wiele spraw jak było, tak jest tabu”. „Sypiał zarówno z mężczyznami, jak i kobietami, ale sądzę że preferencje miał przede wszystkim homoerotyczne” – odpowiedział Karpeles (nb. z jego książki dowiadujemy się o długoletnim związku z pewną Catherine z Kanady, która „stała się szwedzką baronową, zamiast zostać polską hrabiną” – związku, którego charakteru nigdy już nie poznamy).
Ale to nie tylko ta kwestia, wciąż czekająca tu na cywilizowane rozwiązanie, jak w reszcie normalnej Europy, do której mistrz przynależał. To także wspaniały, kosmopolityczny patriotyzm (żaden to oksymoron!) Czapskiego, jakże inny od jego dzisiejszego tu wydania - nieznośnie ostentacyjnego i wykluczającego oraz tak głośno, jak i tanio demonstrowanego. Nasz bohater był na coś takiego uodporniony, skoro wychował się w arystokratycznej, wielonarodowej rodzinie, a jego "muttersprache" był jęz. niemiecki - matka de domo von Thun und Hohenstein. Brzmi znajomo?
Tak bo Czapscy i Thunowie znów się połączyli – efektem europosłanka Róża Thun, wnuczka siostry Czapskiego, po której dostała imię – i autoportret od ciotecznego dziadka (i o dziwo, to właśnie jej syn pytał Karpelesa o gejostwo przodka). A w rodzinie Czapskich byli i premier Austro-Węgier, i baronowie kurlandzcy, i późniejszy współpracownik Lenina.
I ta właśnie niezwykła formacja rodzinna ukształtowała go jako nadzwyczajnego, pełnego empatii dla innych (co w tej sferze nieczęste) człowieka. Tak naprawdę nie przypadkiem zatem to właśnie on na rozkaz gen. Andersa poszukiwał w Sowietach zaginionych oficerów Wojska Polskiego (którzy już leżeli w katyńskich i nie tylko grobach). A zarazem potrafił ustrzec się od nienawiści do Rosji jako takiej i jej kultury, nawiązując wtedy ciepły kontakt m.in. z Anną Achmatową, największą wtedy rosyjską poetką, niedrukowaną, ale ”chronioną„ przez Stalina. Obyśmy mieli odwagę brać dziś z niego przykład, toutes proportions gardees.
Wiele tu mowy o pobycie bohatera w obozach w ZSRR i potem w Armii Andersa. Karpeles uzmysłowił mi, że „Anders (w 1917 r. podkochiwał się w jednej z sióstr Czapskiego) miał świadomość, że choć w wojsku jest przełożonym Czapskiego, w sensie towarzyskim ma niższą rangę. Podobnie jak Proust, Czapski potrafił wnikliwie obserwować zawiłości różnić klasowych i ich wpływ na stosunki społeczne, sam jednak był na to zupełnie obojętny”.
Dla mnie - znającego Czapskiego i z jego „Na nieludzkiej ziemi”, i z paryskiej „Kultury” i ze wspomnień jego siostry - ta książka była najważniejsza pod kątem poznania, jakim był on człowiekiem (malować każdy może i w wojsku służyć też, ale jak wiadomo samo to z nikogo anioła nie czyni…). Wiele wynika z jego monumentalnych dzienników, które z uwagi na objętość chyba nigdy nie będą w całości wydane (a cytaty z nich to dodatkowa wartość…).
O wrażliwości Czapskiego wszystko mówi jego odpowiedź na uwagę francuskiego dziennikarza, że jego obrazy przedstawiają „samotnych ludzi, stoliki w opustoszałych kawiarniach, na wpół ukryte twarze w metrze, stare i niepiękne osoby w pachnących stęchlizną, obitych pluszem fotelach teatralnych lub ponurych pasażach. Drobne codzienne zdarzenia ujrzane w przelocie (….) i na pozór nieistotne przedmioty, takie jak stolik nocny z kawałkiem sznurka na blacie”. Malarz odparł bowiem: „Tak, to prawie nic. Ale to +prawie nic+ oznacza wszystko”.
Z różnych zalet Czapskiego najbardziej – obok empatii do innych (cytował Norwida, że jeśli obudzisz człowieka, rzucając mu na twarz płatek róży, to nawet wtedy jesteś brutalny) - przemawia do mnie brak potrzeby akceptacji otoczenia, połączony z niechęcią do zajmowania się nim samym. Świadczy o tym choćby anegdotka, gdy będąc sam, w starszym wieku upadł i dłuższy czas leżał pod stołem w swej samotni w Maisons-Laffitte - spytany, jak spędził te godziny na podłodze, odparł: ”leżałem tam i myślałem o Prouście”…
O tym, jak traktował swe obrazy, wiele mówi fakt, że (żyjąc w niedostatku) odmówił oddania ich za 10-krotnie wyższą cenę do renomowanej agencji obsługującej „tylko bankierów i spekulantów, których do kupowania skłaniała marża zysku z inwestycji i odsprzedaży, to znaczy pieniądze, a nie malarstwo”. „Nie widział siebie w tej grze w sztuczne pompowanie wartości dzieł sztuki” – podsumowuje Karpeles.
Potwierdzeniem stanowiska Czapskiego wobec „rynku sztuki” był jego udział w 1985 r. w wielkim malarskim biennale w Paryżu, co on sam uznał za kompletne fiasko: ”Mój obraz wisi obok malarza, który wystawił ogromne płótno, przedstawiające mężczyznę sikającego na inne ciało” – pisze mistrz, a Karpeles konkluduje: „Bezradnie pogodził się z faktem, że uczestniczył w celowej profanacji tego, co uważał za teren niemal święty (...) Ocierając się o cały ten blichtr i pompę, zrozumiał, że jego dobrowolny dystans od samego początku był przejawem instynktu samozachowawczego. Czerpał pewną dumę z faktu, że przebył długą samotną podróż na własnych warunkach” .
„Milcząca wymiana spojrzeń miedzy ludźmi i obrazami coraz bardziej go pociągała jako temat własnej twórczości” – podkreśla Autor. W tym sensie trochę boli jego relacja z pobytu w magazynach Muzeum Narodowego w Warszawie, gdzie w wiecznym (?) spokoju spoczywają schowane przed cudzym wzrokiem obrazy Czapskiego. ”Obraz żyje dzięki odbiorcy” - przypomina smętnie Karpeles, widząc w bydgoskiej galerii obraz Mistrza umieszczony gdzieś w cieniu.
I jeszcze znaczący cytat z Czapskiego. „Podróż to także próba ucieczki przed widmami, które nie używając nowoczesnej lokomocji, jakoby zawsze spóźniają się, dając trochę wytchnienia na nowym miejscu” – pisał malarz przy okazji wyjazdu do Ameryki Płd. dla promocji „Kultury” wśród tamtejszej Polonii.
Inna ważna refleksja po pobycie w 1950 r. wśród Polonii w USA, gdzie styka się ze „stężeniem narodowej ekstazy” podczas obchodów 3 maja, gdzie ubolewa nad „wulgarnością półnagich mażoretek, machających nogami w hołdzie poległym w obronie Warszawy”.
Wysłuchuje też słów „pełnych chełpliwości i entuzjazmu, prostackich i prymitywnych, sprawiających wrażenie pustych komunałów” (znowu jakby coś znanego). „Miał alergię na banały” – a więc jednak mam jedną choć cechę wspólną z bohaterem tej wspaniałej książki…
Ale w tym życiu jest także miejsce na cichy heroizm. „Ostatnia dekada jego pracy twórczej przynosi niezwykły dorobek malarski. Z biegiem lat psuł mu się wzrok, widział jednak na tyle dobrze, by pracować”…
I jeszcze jedno: Czapski miał szczęście dożyć chwili, gdy w 1990 r. ZSRR przyznał się do Zbrodni Katyńskiej. „U kresu życia był wolny od brzemienia odpowiedzialności za prawdę o tym, jak zginęli inni”- czytamy.
Szkoda zaś, że pod koniec życia drogi Giedroycia i Czapskiego lekko się rozeszły, a w domu w Maisons-Laffitte doszło nawet do wyznaczenia swoistej „linii demarkacyjnej” miedzy dwoma obozami, by nie musiały wchodzić sobie w drogę. Smutne. Z książki wynika, że to jednak Czapski zachował większą otwartość na wszystko – co po jej lekturze bynajmniej mnie nie dziwi. Wbrew nazwie legendarnego paryskiego miesięcznika, to jednak Polityka była żywiołem Wielkiego Redaktora, a Kultura (i człowiek wobec niej) – Wielkiego Malarza.
PS. W paru miejscach Karpeles nie radzi sobie trochę z zawiłościami polskiej historii. Poniekąd drażniąco brzmią rzeczy niepojęte dla czytelnika z USA, a dla nasz oczywiste, np. „w PRL paszporty były własnością państwa a nie ludzi”.
I na koniec krytyczna uwaga wobec wydawcy: w tak solidnej monografii brak indeksu osób to gorzej niż zbrodnia….
„Opowieść o wrażliwym, delikatnym, a zarazem pełnym mocy człowieku” – taki podtytuł mogłaby nosić ta pierwsza pełna biografia, a w zasadzie monografia Józefa Czapskiego, wciąż lepiej znanego jako współtwórca paryskiej „Kultury”. Jednocześnie to kawałek historii Polski.
więcej Pokaż mimo toLekki wstyd dla polskich autorów, że musiał ją napisać Amerykanin – i to na tamtejszy rynek, co - by the...
To jedna z tych niewielu książek, która zostaje w nas na zawsze. To historia człowieka, którego życie przytulamy w myślach. Bogato urodzonego arystokraty, który większość życia spędził na uchodźstwie na 20m2, niezłomnego żołnierza o delikatnym, chorowitym ciele; w końcu pisarza i malarza szukającego straconego czasu.
Książka jest ciekawa dlatego, gdyż napisał ją Amerykanin. Zachwyt autora nad postacią Czapskiego, cieszy i napawa dumą. Ale też podejście Karpelesa do europejskiej historii trąca świeżością i innym sposobem w opisie do tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni.
Książka jest nie tylko biografią malarza Józefa Czapskiego ale częściowo osobistym dziennikiem autora. Amerykanin szeroko opisuje swą podróż po Polsce w poszukiwaniu dzieł i historii o malarzu. Często nie kryje smutku i rozgoryczenia, że dzieła tak wybitnego artysty zalegają magazyny muzeów lub są wyeksponowane w ciemnych salach prowincjonalnych galerii.
Czapskiemu za życia nie zależało na zarabianiu na swych pracach, pomimo , że był malarzem wybitnym. Ale my, Polacy mamy jakąś tendencję do niedoceniania naszych wielkich nazwisk. To nie jedyna postać, która wciąż nie znalazła miejsca w narodowej pamięci.
Wydawać by się mogło, że dawno już wyszliśmy z czasów cenzury, kiedy osoby niezgadzające się z nowym, socjalistycznym systemem decydowały się do kraju nie wracać. Ale jak pomyślimy, zataczamy chyba koło. Czy ktoś widzi obecnego ministra kultury wspierającego i propagującego artystów kreatywnych, o umyśle przestrzennym, kosmopolitycznych, pełnych barwy i niezależnych? Chcących malować, rzeźbić kogoś innego niż JPII lub szare postacie związane z jedyną słuszną partią?
Józef Czapski malował przepięknie. Pomimo, że jest to niezmiernie miłe, że docenił go inny amerykański artysta, zachwycajmy się nim my. Schowajmy na chwilę Matejkę do magazynu i oświetlmy należycie Józefa Czapskiego. Popatrzmy na jego nieziemską, żółto-gwiezdną barwę, przestudiujmy ruchy pędzla i zachwyćmy się wielkim wybuchem kolorów.
To jedna z tych niewielu książek, która zostaje w nas na zawsze. To historia człowieka, którego życie przytulamy w myślach. Bogato urodzonego arystokraty, który większość życia spędził na uchodźstwie na 20m2, niezłomnego żołnierza o delikatnym, chorowitym ciele; w końcu pisarza i malarza szukającego straconego czasu.
więcej Pokaż mimo toKsiążka jest ciekawa dlatego, gdyż napisał ją...
Czapski nie był mi postacią nieznaną. Przed sięgnięciem po książkę Erica Karpelesa czytałam jego wspomnienia, znałam z reprodukcji jego malarstwo. Niemniej jednak zachwyciłam się opowieścią biograficzną o nim. Eric Karpeles opowiada o Czapskim z czułością, pochyla się nad jego losem z finezją właściwą miniaturzystom i cierpliwie, krok po kroku maluje jego podobiznę.
Ciekawy jest już sam esej wprowadzający. Karpeles , stwierdza, że ciekawi go w postaciach polskich emigrantów smak dziejów, ich gęstość, niepowtarzalność i tragizm, wreszcie, mimo owego tragizmu, uroda życia, na którą Czapski nie był nieczuły. To niejedyny paradoks.
Życie Czapskiego, on sam, jego osobowość, to zbiór paradoksów, wręcz postać zbudowana z oksymoronów. Czapski, dziedzic pałaców, majątków i arystokratycznych tytułów wybrał jeszcze przed wojną życie artysty - cygana. Wielkie wrażenie zrobiła na nim epoka Młodej Polski. Chyba żałował, studiując na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, że nie urodził się wcześniej - ledwie 10 lat przed rozpoczęciem przez niego studiów uczelnię zaludniali artyści w fantazyjnych beretach i pelerynach, legendy polskiego malarstwa, a cnotliwych krakowskich mieszczan szokował styl życia Smutnego Szatana.
Przewlekle chory na gruźlicę - przed epoką antybiotyków nieuleczalną- przetrwał Czapski najgorsze diabelstwa XX wieku i zmarł w podeszłym bardzo wieku. Należał do tego koszmarnego pokolenia, które w XX wieku przeżyło to, co w nim najgorsze. Jako jeden z niewielu przeżył obóz w Starobielsku i przez resztę życia szukał odpowiedzi. Dlaczego on? Po co? Karpeles, syn byłego więźnia niemieckiego obozu jenieckiego, podziwia go. Przez całe swoje życie obserwował własnego ojca zmagającego się z ciężką psychiczną traumą stalagu, który walkę tę przegrał popełniając samobójstwo. Chorowity i delikatny arystokrata o homoseksualnych preferencjach dawał na polach bitew przykład męstwa, nagrodzonego orderem Virituti Militari. Pociechy duchowej szukał Czapski nie w religii, nie w Biblii, ale w literaturze i własnej twórczości - literackiej i malarskiej. Jego modlitewnikiem i psałterzem było "W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta, także chorowitego homoseksualisty. Zresztą orientacja seksualna nie ma tu nic do rzeczy. Czapskiego interesowała idea pocieszenia jaką niesie wspominanie, a raczej rozpamiętywanie, dekonstruowanie minonego czasu i ludzi, którzy go wypełniali i tworzyli, a którzy dawno już podążyli do krainy cieni i egzystują jedynie dzięki wspominaniu. Proust wyprawiał się w krainę przeszłości i opisywał tak, jakby chciał nakręcić w niej film dokumentalny, a następnie puścić go w kinie w czasie sobie współczesnym. Dla Czapskiego takimi wyprawami w czasie są odczyty, które współwięźniom wygłaszał w obozie, po to by zająć czymś czas, by nie poddawać się rozpaczy, by nie rozmyślać o przesłuchaniach i cierpieniu, o tęsknocie. Czapski był dzieckiem czasów, w których w sztuce poszukiwano autentycznego wybawienia od cierpienia, zbawienia wręcz, kiedy autentycznie przejmowano się pięknem. Sztuka niosła jeszcze w sobie pierwiastek boski, niekomercyjny, była wieczna. "Ars longa-vita brevis". W tej koncepcji życie ludzkie nie było nic warte, ale dokonania, zwłaszcza artystyczne miały wymiar boski. Być może dlatego jako artysta malarz Czapski niespecjalnie interesował się sprzedażą swoich obrazów i ich promocją. Uprawiał sztukę dla sztuki - w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie starał się nikomu przypodobać, malował to, co go interesowało i tak jak to widział. Nie starał się nikomu przypodobać, nie wdzięczył się do modeli, do publiczności - vide portret grupowy z Marią Dąbrowską, uważającą się za najwybitniejszą pisarkę polską wszechczasów, antykomunistkę chętnie przyjmującą hołdy komunistycznej władzy. Podobno Dąbrowska nienawidziła tego obrazu. Jeśli mu się przypatrzeć - to słusznie. Ukazana na nim jest z niecodziennej pespektywy leżąca w łóżku niegustownie ubrana staruszka, która wykłada zgromadzonej u jej łoża boleści publiczności własne mądrości, niczym rzymski maż stanu tuż przed popełnieniem honorowego samobójstwa, zanim przyniosą nakaz uwięzienia i stracenia podpisany manu propria przez cesarza. Ale czy ktoś jej słucha? Ktoś robi na drutach, puszczając starcze pierdoły mimo uszy, ktoś zastygł w bezruchu trzymając rękę na kolanie, przywykły do wysłuchiwania tyrad staruszki, chcącej przynajmniej poprzez słowotok być osobą ważną, niezauważającą śmieszności całej sytuacji, a zarazem jej tragizmu: sławna i wpływowa niegdyś pisarka ma za publiczność dwoje starych ludzi, którzy na pamięć znają, to co ona ma do powiedzenia i których tak naprawdę g... to obchodzi. A staruszka? Czy przypadkiem nie mówi sama do siebie? Czy nie wsłuchuje się z lubością we własne słowa i swój głos? Jego brzmienie? Czy staruszka nie mówi przypadkiem już tylko po to, żeby słyszeć, że jeszcze żyje? Nic dziwnego, że Dąbrowska, uważająca się za pisarkę genialną i latami cierpiąca na niemoc twórczą odebrała ten obraz jako osobistą potwarz.
Podoba mi się lansowana w książce teza, iż najważniejszy jest osobisty kontakt w realnym dziełem sztuki, o co w naszej epoce, wbrew pozorom łatwo nie jest, bo bardziej dostępne od oryginału, często pogrzebanego w magazynach muzealnych, są jego cyfrowe reprodukcje, tymczasem oglądanie zdjęć w Internecie czy albumach tak się ma do rzeczywistości, jak zadowalanie się fotografią zamiast żywej osoby - co zresztą w dobie portali społecznościowych może być zupełnie niezrozumiałe. Karpeles pisze o niecodziennych wrażeniach jakie stają się udziałem widza stającego "twarzą w twarz" z dziełem sztuki, a jakich nie jest w stanie wywołać najdoskonalsza nawet reprodukcja.
Czapski nie był i nie jest sławnym malarzem. I chyba nawet nie bardzo chciał nim być. Był jednak malarzem wybitnym, ale daleko mu do geniuszu, który wyznaczył trwałe zmiany w dziejach malarstwa. Czapski nie wyznaczał nowych trendów, nie rozsadzał ram, nie przecierał nowych szlaków. A jednak w tych obrazach tkwi to COŚ, to nie wiadomo co, coś intrygującego, nieuchwytnego, coś, co zaciekawia, jak na przykład niecodzienna perspektywa jego obrazów, mająca więcej wspólnego z filmowym, czy fotograficznym kadrem, są po staroświecku dekoracyjne, ładne, podobają się, aczkolwiek nie są to ozdobniki do powieszenia nad łóżkiem w małżeńskiej (lub singielskiej) sypialni - za bardzo wymagają, aby je kontemplować i przemyśliwać, rozpamiętywać, dekonstruować - jak Marcel Proust czas miniony.
Polecam wszystkim, nawet nieobeznanym z malarstwem. Jest to bowiem i wybitna proza i historia polskiej emigracji artystycznej, będącej jednocześnie ostatnią artystyczną bohemą Paryża, bo chyba tak wolno nazwać twórców skupionych wokół "Kultury" Jerzego Giedroycia. To kawał polskiej historii, którą warto znać.
Czapski nie był mi postacią nieznaną. Przed sięgnięciem po książkę Erica Karpelesa czytałam jego wspomnienia, znałam z reprodukcji jego malarstwo. Niemniej jednak zachwyciłam się opowieścią biograficzną o nim. Eric Karpeles opowiada o Czapskim z czułością, pochyla się nad jego losem z finezją właściwą miniaturzystom i cierpliwie, krok po kroku maluje jego podobiznę.
więcej Pokaż mimo toCiekawy...
Bardzo interesująca biografia artysty pisana przez artystę. Podróż obejmująca prawie cały wiek XX z wszelką jego grozą, skomplikowaniem, ciemnością ale jednocześnie paradoksalnie i pięknem.
Wędrówka od paryskich atelier z początku wieku, poprzez sowieckie łagry, przez Amerykę , do Maisons-Laffitte.
Historia przefiltrowana przez życie, obejmująca wszystkie burze, jakie przez ubiegły wiek się przetoczyły. Czapski ukazany został w wielu swoich „wcieleniach”: kosmopolity, a jednocześnie ogromnego patrioty podróżującego po całym świecie w polskich sprawach; artysty podążającego całe życie niejako pod prąd, wbrew zmieniającym się trendom i modom w sztuce, zawsze zachowującego swój styl i osobowość, pozostającego wiernym sobie i swoim przekonaniom; intelektualisty i humanisty, głęboko czującego sztukę i kulturę, który widziane obrazy potrafił bardzo głęboko przeżywać i rejestrować z przenikliwą drobiazgowością, czego ślady zostawił w bardzo drobiazgowych dziennikach pisanych niemal przez całe życie; ascety wreszcie, w pewnym sensie może nawet mistyka, w którym zachodziła swoista symbioza wiary i sztuki: malarstwo było dla niego funkcją obiektywnej metafizyki.
Jest to także opowieść o poszukiwaniu sensu życia i wyrażanie tego sensu poprzez namalowane obrazy.
I jeszcze jedna ważna dla mnie rzecz: biograf, który również jest artystą, niebanalną osobowością, nie pozostał w cieniu swego bohatera – opowiada równolegle swoją historię, bardzo ciekawe jest to wzajemne przenikanie się w pewnych momentach.
Książka ogromnie ciekawa, świetnie i ze znawstwem tematu napisana. Moje odkrycie, które, już dziś mogę śmiało przewidzieć, z pewnością będzie należało do jednych z ważniejszych w tym roku.
Bardzo interesująca biografia artysty pisana przez artystę. Podróż obejmująca prawie cały wiek XX z wszelką jego grozą, skomplikowaniem, ciemnością ale jednocześnie paradoksalnie i pięknem.
więcej Pokaż mimo toWędrówka od paryskich atelier z początku wieku, poprzez sowieckie łagry, przez Amerykę , do Maisons-Laffitte.
Historia przefiltrowana przez życie, obejmująca wszystkie burze, jakie...
Dużo by pisać o książce traktującej o jednej z ciekawszych postaci XX wieku. Może za mało Bonarda, Mereżkowskiego, Prousta...? Może zbyt powierzchownie o relacjach w "Kulturze"...? I bardzo brakowało mi Maryni i Róży, Elżbiety i Karoliny, Stanisława, itd. Pomimo tego książka pełna uroku. Czapski posiadał wielki czar, któremu uległ Karpeles. Dzięki temu książka ta jest naprawdę dobra.
Dużo by pisać o książce traktującej o jednej z ciekawszych postaci XX wieku. Może za mało Bonarda, Mereżkowskiego, Prousta...? Może zbyt powierzchownie o relacjach w "Kulturze"...? I bardzo brakowało mi Maryni i Róży, Elżbiety i Karoliny, Stanisława, itd. Pomimo tego książka pełna uroku. Czapski posiadał wielki czar, któremu uległ Karpeles. Dzięki temu książka ta jest...
więcej Pokaż mimo toZabierając się za czytanie tej książki, nie miałam pojęcia kim był Czapski. Z każdą kolejną przeczytaną stroną byłam coraz bardziej zaskoczona, że do tej pory nie spotkałam się z tą postacią.
Książka opowiada o życiu wybitnego polskiego malarza, oficera wojska polskiego który jako jeden z niewielu przeżył obóz w Starobielsku.
Czapski był osobą bardzo inteligentna i bardzo wrażliwą, otwartą na świat.
Opowieść bardzo ciekawa, dobrze napisana.
Zabierając się za czytanie tej książki, nie miałam pojęcia kim był Czapski. Z każdą kolejną przeczytaną stroną byłam coraz bardziej zaskoczona, że do tej pory nie spotkałam się z tą postacią.
więcej Pokaż mimo toKsiążka opowiada o życiu wybitnego polskiego malarza, oficera wojska polskiego który jako jeden z niewielu przeżył obóz w Starobielsku.
Czapski był osobą bardzo inteligentna i...
Ważna książka opowiadająca o niezwykłym człowieku. Problem z książką polega na jakimś chaosie; za dużo to historii, choć to ona zasadniczo wpłynęła na życie arystokraty Czapskiego, za mało samego bohatera. Bardzo ciekawe są fragmenty szukające istoty malarstwa wyznawanego przez Czapskiego i opisy jego obrazów. To historia ludzi, którzy przeżywali poważne dylematy, wykazywali się niezwykłą prawością i odwagą, żyli skromnie nie mając pretensji do świata i oczekiwań, mimo że byli świetnie wykształceni, nie mówiąc już o dziedzictwie rodzin, z jakich pochodzili. Coraz częściej myślę, że współczesna pretensjonalność i powierzchowność, a zwłaszcza roszczeniowość są obrazą dla tamtych ludzi. Biografia pozostawia jednak niedosyt, choć to obszerna pozycja...
Ważna książka opowiadająca o niezwykłym człowieku. Problem z książką polega na jakimś chaosie; za dużo to historii, choć to ona zasadniczo wpłynęła na życie arystokraty Czapskiego, za mało samego bohatera. Bardzo ciekawe są fragmenty szukające istoty malarstwa wyznawanego przez Czapskiego i opisy jego obrazów. To historia ludzi, którzy przeżywali poważne dylematy,...
więcej Pokaż mimo toCzym może być sztuka na tle wzburzonej rzeczywistości. Historia twórcy i humanisty totalnego.
Czym może być sztuka na tle wzburzonej rzeczywistości. Historia twórcy i humanisty totalnego.
Pokaż mimo to