Popularne wyszukiwania
Polecamy
Helen Weinzweig
Znana jako: Perla Chuma TenenbaumZnana jako: Perla Chuma Tenenbaum
1
8,0/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzona: 21.05.1915Zmarła: 11.02.2010
Córka emigrantów z okolic Radomia, jako 9-latka wraz z matką wyemigrowała do Kanady. Tam w 1940 roku wyszła za mąż za kompozytora Johna Weinzweiga, syna polskich Żydów, a jako pisarka zadebiutowała 27 lat później.
8,0/10średnia ocena książek autora
7 przeczytało książki autora
51 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Mała czarna i perły Helen Weinzweig
7,6
Surrealizm jednocześnie do przesady nasycony realistycznymi szczegółami. Cieszę się, że to już koniec. O co chodzi w tej opowieści? W zasadzie nie wiadomo i chyba o to autorce chodziło. Czy to nowy wymiar kobiecej literatury? Możliwe. Ja chyba jednak jestem zwolenniczką większego uporządkowania, niekoniecznie przewidywalności.
Mała czarna i perły Helen Weinzweig
7,6
Czarna sukienka i białe perły - mundur klasycznej elegancji, powściągliwości i klasy. Tak prezentuje się bohaterka wydanej w 1980 roku powieści Helen Weinzweig - kanadyjskiej pisarki o polsko-żydowskich korzeniach. Zważywszy na pochodzenie autorki, zaskakujacym jest fakt, że odkrywamy ją dopiero teraz. Ale, po lekturze niewielkiej gabarytowo ale bardze głębokiej powieści, dochodzę do wniosku, że jest to idealne potwierdzenie powiedzenia: lepiej późno, niż wcale.
Na powierzchni pływa ekscytująca historia kobiety związanej romansem ze szpiegiem. Ich tajemna miłość musi obfitować z częste zmiany miejsc i sposobów na spotkanie. Przemierzamy więc świat samolotami i pociągami w poszukiwaniu idealnego miejsca na schadzki dojrzałej, wyzwolonej kobiety i idealnego kochanka, którego nagłe pojawienie się i znikanie oraz zaangażowanie w sprawy polityczne dostarcza dreszczyku emocji. Tym razem Shirley, przedstawiająca się fałszywym nazwiskiem, musi jednak z tropikalnej destynacji zawrócić do Toronto - miasta, w którym zostawiła męża, dzieci i przeszłość. I to jest punkt, w którym zanurzamy się coraz głębiej w historię daleką od przewidywanego, erotycznego thrillera.
Miasto ma swoje zakamarki i tajemnice, wciąga bohaterkę w poszukiwanie wskazanego przez kochanka miejsca i w całą przestrzeń wspomnień, które bynajmniej nie są ograniczone do Toronto. Spotkania i miejsca zawiodą ją do biednego radomskiego dzieciństwa, emigracji, poszukiwania miejsca dla siebie wśród informacji wiodących przez getto do zamożnego, kanadyjskiego domu, od opowieści kobiet na skraju samobójstwa do biologicznych rozpraw o chorobie wiązów.
Wszystko, czego dotyka rozmowa lub wspomnienie prowadzi do podszytych ironią wniosków o roli, jaką kobieta odgrywa w świecie nieustannie rządzącym się patruarchalnymi prawami. Podległość z miłości i potrzeby ejscytacji, samotność w związku i poza nim mocno odbijają się od turystyczno-emicjinalnego tła. Ważniejsze są tajemnice państwowe lub ukochana klacz, mocniejsze ego wyniesione z zachowania niż szlachetna czułość wobec stojącej u boku kobiety. Niektóre ten niegodziwy los opłakują piblicznie, niektóre znikają w szarości obowiązków, niektóre uciekają by odkryć, że wpadają w kolejny wir osamotnienia.
Książka kieruje myśli "Loli" ku muzyce i sztuce, to galerie i biblioteki dają oddech w oczekiwaniu na tajemniczego Coenraada. "Przyzwyczaiłam się do czekania" stwierdza bohaterka, krążąc od kinowych "Komediantów" do Guerniki, od grupy poetów do cierpiących Madonn, wsłuchując się w klasykę i wdając w dyskusję z postaciami obrazów. Gdzie kończy się czekanie a zaczyna szaleństwo? Gdzie wspomnienie o mężu zmienia się w kuriozalny dialog z jego nową partnerką? I czy to wszystko jest prawdą czy tylko dopełnieniem dokumentacji z kliniki?
Niezwykła to książka, pozornie surowa relacjami z odwiezionych miejsc, zaskakująca mieszaniem się namacalnych faktów z ucieczką w wyobraźnię. Warto poświęcić czas na komentarz Magdy Heynen, która nie tylko książkę przełożyła ale też opatrzyła dodatkowymi infurmacjami i przemyśleniami. Zostałam po lekturze z poczuciem krążenia wokół własnej osi, gdzieś pomiędzy kobiecością a kpiną ze świata, który krzywdzi bez pardonu pomimo zmieniających się miejsc i sytuacji. Gdzieś tutaj jest miejsce na pozbycie się mundurka kochanki, udawanego zadowolenia i pozorów. Na założenie letniej sukienki i powiedzenie dość. Czy to będzie oznaczało wolność i szczęście? Oceńcie sami.
Zdecydowanie polecam, warto obrać te 200 stron z miliona warstw.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Drzazgi