Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Niby fajnie, ale nie na tyle, aby zaciekawić mnie na dłużej i zachęcić do sięgnięcia po kolejną część.

Początek był świetny - niby jak większość fantasy, ale jakieś takie przyjemne, intrygujące. Naprawdę miało coś co mogło oczarować. W połowie zaczęła mnie męczyć a zabawny i ciekawy magiczny motyw przerodził się w utarty schemat. Trochę mi przykro, bo naczytałam się sporo dobrego o tej książce.

Niby fajnie, ale nie na tyle, aby zaciekawić mnie na dłużej i zachęcić do sięgnięcia po kolejną część.

Początek był świetny - niby jak większość fantasy, ale jakieś takie przyjemne, intrygujące. Naprawdę miało coś co mogło oczarować. W połowie zaczęła mnie męczyć a zabawny i ciekawy magiczny motyw przerodził się w utarty schemat. Trochę mi przykro, bo naczytałam się sporo...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Head Lopper & Wyspa albo Plaga Bestii Andrew MacLean, Mike Spicer
Ocena 7,1
Head Lopper & ... Andrew MacLean, Mik...

Na półkach:

Szczerze? Świetnie się przy tym bawiłam. Dużo czarnego humoru, barwne postaci. Fantastyka wylewa się z tego komiksu dostarczając nam dobrej przygody pełnej ucinania łbów... Ale to wszystko jest smaczne.

Na kilku pierwszych stronach miałam takie - nieee, ten styl mi się nie do końca podoba, ale im dalej w komiks... tym bardziej się z nim zespoliłam i poczułam vibe dobrych kreskówek dla dorosłych!

Szczerze? Świetnie się przy tym bawiłam. Dużo czarnego humoru, barwne postaci. Fantastyka wylewa się z tego komiksu dostarczając nam dobrej przygody pełnej ucinania łbów... Ale to wszystko jest smaczne.

Na kilku pierwszych stronach miałam takie - nieee, ten styl mi się nie do końca podoba, ale im dalej w komiks... tym bardziej się z nim zespoliłam i poczułam vibe dobrych...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Head Lopper i Karmazynowa Wieża Jordie Bellaire, Andrew MacLean
Ocena 6,7
Head Lopper i ... Jordie Bellaire, An...

Na półkach:

Bawiłam się dobrze, chociaż trochę mniej niż poprzednim tomie. Kreska nadal trzyma poziom, jednak fabuła pozostawiła pewien niedosyt. Zabrakło też błyskotliwych żartów tak dobrze znanych z I tomu. Coś tu uciekło.

Bawiłam się dobrze, chociaż trochę mniej niż poprzednim tomie. Kreska nadal trzyma poziom, jednak fabuła pozostawiła pewien niedosyt. Zabrakło też błyskotliwych żartów tak dobrze znanych z I tomu. Coś tu uciekło.

Pokaż mimo to

Okładka książki Head Lopper i Rycerze Venorii Jordie Bellaire, Andrew MacLean
Ocena 7,2
Head Lopper i ... Jordie Bellaire, An...

Na półkach:

Więcej Agaty i Norgala co jest plusem, bo da się ich polubić, ale magia przaśnego komiksu przypominającego momentami "Pora Na Przygodę" z niezwykłymi bohaterami zawężą się do bardziej książkowego fantasy. Czy to źle? Ciężko mi powiedzieć. 1 tom naprawdę mnie porwał, 2 i 3 to niedosyt. Brakuje przaśności, chociaż sama zabawa konwencją nadal jest utrzymana.

Ten tom jednak zasługuje na te pół gwiazdki więcej, bo był lepszy od swojego poprzednika.

Momentami idzie dostać oczopląsu - kolorystycznie w niektórych rozdziałach dzieje się bardzo, bardzo dużo, więc trzeba się skupić, aby nic nie przeoczyć.

Więcej Agaty i Norgala co jest plusem, bo da się ich polubić, ale magia przaśnego komiksu przypominającego momentami "Pora Na Przygodę" z niezwykłymi bohaterami zawężą się do bardziej książkowego fantasy. Czy to źle? Ciężko mi powiedzieć. 1 tom naprawdę mnie porwał, 2 i 3 to niedosyt. Brakuje przaśności, chociaż sama zabawa konwencją nadal jest utrzymana.

Ten tom jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezłe, ale bez szału. Jestem wręcz w stanie stwierdzić, że nieco mi się dłużył w pewnych momentach na tyle, że ciężko było mi go "złapać i przeczytać na raz pragnę zauważyć, że to komiks.

Fabularnie jest poprawnie. Nie ma tam nic, co zaskoczyłoby bardziej czy mniej. Akcja rozwija się powoli. Jest tu sporo walki i widoczny, mocno zarysowany konflikt. Główny bohater... No cóż, nie ma w sobie nic zniewalającego — niby się buntuje, niby próbuje coś udowodnić, ale ostatecznie odczuwa się tym znudzenie, jeśli przez pierwszą część powtarzane jest to prawie na każdej stronie. Chciałabym napisać coś więcej o fabule, bo w sumie ciągle dzieje się to samo — poznajemy bohaterów, ale nie jakoś dosadnie. Ot tak, aby ich pokazać i pokazać ich jakąś motywację, ale bez szczegółów.

Styl graficzny:
Miałam wątpliwości, bo te rysunki w wielu miejscach wyglądały na niedopracowane (przynajmniej na pierwszy rzut oka). Chociaż dobranie kolorów, naznaczenie granic światów jest tu na poziomie mistrzowskim, dalej patrząc na to, nie jestem w stanie stwierdzić, że jest to coś, co mogę nazwać ładnym. Jest trochę chaotyczne — bolały mnie dziwnie umieszczone kwestie w dymkach, bolały mnie średnio wyróżnione etapy akcji.

W skali od 1 do 10 oceniam ten komiks na 5. Nie było tragedii, ale miłości też nie. Czyta się to ok, ale przez cały czas ma się wrażenie, że czegoś tu brakuje, że trochę utknęliśmy.

Niezłe, ale bez szału. Jestem wręcz w stanie stwierdzić, że nieco mi się dłużył w pewnych momentach na tyle, że ciężko było mi go "złapać i przeczytać na raz pragnę zauważyć, że to komiks.

Fabularnie jest poprawnie. Nie ma tam nic, co zaskoczyłoby bardziej czy mniej. Akcja rozwija się powoli. Jest tu sporo walki i widoczny, mocno zarysowany konflikt. Główny bohater... No...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Fight Club" to książka i film, którą większość kojarzy. Jeśli nie fabularnie to chociaż słyszała o niej trochę — czy to jako recenzję wielkiego dzieła, które zaskakuje, czy całkiem niezłego filmu. Wspominam o tym nie przypadkiem, bo według mnie "Dni, których nie znamy" to komiks, który inspiruje się pomysłem na fabułę, ale prowadzi ją zupełnie inaczej.

"Dni, których nie znamy" to historia Lubina, który odkrywa, że dzieli swoje życie z kimś innym. I wydaje się to dosyć normalne, bo niby wszyscy dzielimy swoje życie z kimś, jednak on dzieli swoje życie trochę bardziej — jego ciało jest wypożyczone przez tego drugiego, na co drugi dzień.

Początkowo Lubin stara się nawiązać ze swoim "lokatorem" nić porozumienia a im dalej z fabułą, tym bardziej skomplikowana jest ich relacja i im dalej, tym ciężej jest z nim walczyć. Więc ile tak naprawdę życia Lubina zostało w jego życiu?

Ten komiks jest poprowadzony w niezwykle dojrzały sposób — przemyślane dialogi, realne sytuacje i nietuzinkowe postacie. To wszystko jest spójne, mięsiste i niezwykle przemyślane. Dobrze się czyta i niesie ze sobą jakiś przekaz.

Jednak brakuje w tym wszystkim odpowiedzi. Jak to się stało, czemu to się stało i jak wielu podobnych Lubinowi chodzi po świecie. Jest to niedopowiedzenie, którego jedynie możemy się domyślać, a nawet musimy.

Ten komiks pokazuje nam trochę inaczej, jak dużo czasu tracimy na bycie kimś, kim wcale nie jesteśmy.

"Fight Club" to książka i film, którą większość kojarzy. Jeśli nie fabularnie to chociaż słyszała o niej trochę — czy to jako recenzję wielkiego dzieła, które zaskakuje, czy całkiem niezłego filmu. Wspominam o tym nie przypadkiem, bo według mnie "Dni, których nie znamy" to komiks, który inspiruje się pomysłem na fabułę, ale prowadzi ją zupełnie inaczej.

"Dni, których nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Flaki i cukierki w jednym komiksie? Co do fuja ma to wszystko znaczyć? - Jestem przekonana, że gdyby swoją opinię o tym komiksie wyrażała Gertrude, to tak by się to skończyło. No i może paroma wybuchami. Jednak...

"Nienawidzę Baśniowa" to kwintesencja przemocy w słodkim wydaniu. Gertrude, słodki śmiertelnik o zielonych włosach trafia do krainy, która dla wielu może się wydawać czymś wspaniałym — kolorowo, słodko, bajkowo, jednak co by było, gdybyście musieli tam spędzić ponad 30 lat, a wszystko, co się zmienia dookoła to sceneria i bohaterowie, ale nie Wy?

Gertrude utknęła tam na 30 lat, jednak według niektórych los był dla niej łaskawy, pozostawiając ją w pięknym, cukierkowym, zielonowłosym wydaniu dziecka. Gertrude jednak nie jest z tego faktu zadowolona (nie okłamujmy się, kto traktuje poważnie małe, słodkie dzieci. Nawet jeśli czasem są dosyć upiorne i mówią dziwne rzeczy), a tułaczka od krainy do krainy wzbudza w niej żądzę mordu.

Pierwszy tom tej opowieści to wprowadzenie i oswojenie z nas z jednej strony dosyć znanym motywem, drugiej jednak mocno przerysowanym. Bogatym w słodycz, jednak momentami niezwykle brutalnym i pełnym flaków i zdrowego (no prawie) rozsądku zamkniętego w ciele Larego (baśniowego opiekuna G.).

"Nienawidzę Baśniowa" to fenomenalny komiks, który sprawdzi się u wszystkich, których nie brzydzi przerysowany świat, mieszanie słodkości i mordu. To niezwykle przyjemna lektura, kiedy absolutnie nie macie ochoty na nic, a potrzebujecie czegoś, co Was odstresuje.

PS: Nie popełniajcie mojego błędu i kupicie od razu wszystkie 4 tomy. Ja bardzo nie mogłam doczekać się kontynuacji tej mieszanki.

Flaki i cukierki w jednym komiksie? Co do fuja ma to wszystko znaczyć? - Jestem przekonana, że gdyby swoją opinię o tym komiksie wyrażała Gertrude, to tak by się to skończyło. No i może paroma wybuchami. Jednak...

"Nienawidzę Baśniowa" to kwintesencja przemocy w słodkim wydaniu. Gertrude, słodki śmiertelnik o zielonych włosach trafia do krainy, która dla wielu może się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Niewidzialne echa Grazia La Padula, Tony Sandoval
Ocena 7,0
Niewidzialne echa Grazia La Padula, T...

Na półkach: ,

"Niewidzialne Echa" to komiks, który w swojej prostocie koloru, zachwycającej okładce i pięknemu wydaniu jest o ogromnej tęsknocie, która budzi ukryte demony.

Baltus to fotograf, który nie może zapomnieć swojej największej miłości. Przez to wszystko, co się stało, ucieka na małą włoską wysepkę, gdzie rozbija swoją samotnie w uroczych okolicznościach przyrody... Aż do pewnego momentu... A wszystko, co dzieje się później, jest relacją Baltusa z otoczeniem, które jest dla niego czasem trudne (i nie potrafię na to odnaleźć innego, dobrego sława).

Z kolei każde kolejne zdanie zdradzi Wam fabułę, która mimo wszystko jest dosyć prosta i przewidywalna, jednak dalej na tyle atrakcyjna, aby się w nią zanurzyć i ją poznać, chociaż miejscami bohaterowie mogliby powiedzieć kilka słów więcej lub przybrać inną, bardziej obnażającą ich pozę.

"Niewidzialne Echa" to niezwykła wrażliwość, która dowodzi, że otaczający nas świat jest czasem trochę bardziej skomplikowaną formą doznań i emocji niż nam się to wydaje.

"Niewidzialne Echa" to komiks, który w swojej prostocie koloru, zachwycającej okładce i pięknemu wydaniu jest o ogromnej tęsknocie, która budzi ukryte demony.

Baltus to fotograf, który nie może zapomnieć swojej największej miłości. Przez to wszystko, co się stało, ucieka na małą włoską wysepkę, gdzie rozbija swoją samotnie w uroczych okolicznościach przyrody... Aż do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytelników i książki można podzielić na dwa rodzaje — takich, którzy czują książkę poprzez opisaną akcję i takich, którzy poznają ją poprzez bogate opisy.

W "Dawne I Przyszłe Wiedźmy" nie znajdziecie wybuchów, pościgów i mocnej akcji, z której leje się krew. To książka, która oddziałuje na Was opisami, która opisuje relację sióstr między sobą, relację sióstr z resztą świata i porusza trudne społeczne zagadnienia pod osłoną fantastyki.

Wejdźcie w świat XIX wieku i poznajcie Pannę, Matkę i Staruchę, które rozdzielił los, mimo że wcześniej były sobie tak bliskie. Niepozorna czar-baśń jednak ponownie splata ich losy z daleka od rodzinnego domu w samym centrum działań sufrażystek. Czy trójce kobiet uda się wyprostować trudne doświadczenia? Czy niepozorna czar-baśń sprawi, że znowu odnajdą w sobie dawną bliskość? Jaką rolę dziewczyny odegrają podczas walki o prawa kobiet? Czy w tym świecie jest miejsce na miłość, nie tylko siostrzaną? Te wszystkie tematy, które pojawiły się w książce, nawiązującej do XIX wieku są ostatnio dla nas codziennością.

Do tego wszystkiego delikatne wplatanie "nitką" starych baśni i nadawania im zupełnie nowego wydźwięku jest cudowne i bardzo mnie urzekło.

"Dawne i Przyszłe Wiedźmy" to opowieść, która pokazuje nam jak ciężka i nierówna jest walka o swoje prawa.
Alie X. Harrow porusza w swojej książce wiele ważnych społecznie tematów — prawo kobiet, znaczenie i wpływ religii na ludzi, nienawiść do innej orientacji seksualnej czy rasizm. Książka jest czasem blokująca ze względu na mnogość poruszanych tematów, jednak nie odbiera jej to swego rodzaju lekkości. To tytuł, który świetnie sprawdzi się podczas długich jesiennych wieczorów i każdy, kto sięgnie po książkę, odnajdzie w niej coś dla siebie.

Czytelników i książki można podzielić na dwa rodzaje — takich, którzy czują książkę poprzez opisaną akcję i takich, którzy poznają ją poprzez bogate opisy.

W "Dawne I Przyszłe Wiedźmy" nie znajdziecie wybuchów, pościgów i mocnej akcji, z której leje się krew. To książka, która oddziałuje na Was opisami, która opisuje relację sióstr między sobą, relację sióstr z resztą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Skończyłam właśnie pierwszą część "Pustynnej Włóczni" i mam mieszane uczucia. Z jednej strony ta część mocno różni się od "Malowanego Człowieka" bo opiera się na retrospekcji Jardira, chłopca, który z biednej rodziny zostaje wielkim przywódca — z jednej strony to niesamowita postać z drugiej jednak ciężko było mi od razu poczuć z nim więź i z utęsknieniem czekałam, aż pojawią się bohaterowie, którzy mimo ich niezbyt wysublimowanych losów i często głupich decyzji znaczą dla mnie więcej.

Skończyłam właśnie pierwszą część "Pustynnej Włóczni" i mam mieszane uczucia. Z jednej strony ta część mocno różni się od "Malowanego Człowieka" bo opiera się na retrospekcji Jardira, chłopca, który z biednej rodziny zostaje wielkim przywódca — z jednej strony to niesamowita postać z drugiej jednak ciężko było mi od razu poczuć z nim więź i z utęsknieniem czekałam, aż...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Paper Girls #1 Cliff Chiang, Brian K. Vaughan
Ocena 7,0
Paper Girls #1 Cliff Chiang, Brian...

Na półkach:

Amarykańskość wylewa się z każdej strony - konflikt starzy vs. młodzi. Akcja się nie rozjeżdża, jest prowadzona i każda interakcja wynika z czegoś.

Relacje bohaterek zbudowane są trochę nad wyraz optymistycznie, jednak da się to przeżyć.

Mam trochę problem z wiekiem bohaterek bo absolutnie nie zachowują się na 12 lat - rozumiem bunt, ale tutaj jest to mocno przerysowane.

Bardzo przyjemna kreska - prosta ale zdecydowana z mocnymi kolorami. Bardzo mi się podoba.

Amarykańskość wylewa się z każdej strony - konflikt starzy vs. młodzi. Akcja się nie rozjeżdża, jest prowadzona i każda interakcja wynika z czegoś.

Relacje bohaterek zbudowane są trochę nad wyraz optymistycznie, jednak da się to przeżyć.

Mam trochę problem z wiekiem bohaterek bo absolutnie nie zachowują się na 12 lat - rozumiem bunt, ale tutaj jest to mocno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wierzyliśmy jak nikt" to trudna historia pełna lęku, troski i rozważań. Dobrych przyjaciół, pechowych kochanków i epidemii HIV lat 80. Każde pokolenie przeżywa swój koniec świata, jeśli w latach 80 coś nim było, to z pewnością była to epidemia AIDS, której skutki pozostawiły ślad.

Trudno powiedzieć, że polubiłam tę książkę, bo uważam, że to nie jest odpowiednie słowo, bo przy opisanych wydarzeniach wydaje się po prostu płaskie. Historia w tej książce przydarzyła się kiedyś naprawdę. Piękny świat, pięknych ludzi został złamany przez epidemię AIDS. Ludzie mówiący swobodnie o orientacji, wchodzący w świat z nadzieją zostali złamani. Ludzie, których losy potoczyły się tak a nie inaczej. Licząc kolejnych zarażonych przyjaciół przez Yael'a, czy szukając córki przez Fionę.

W każdym wypadku, jest dużo książek, które można uznać za wyjątkowe. Są książki, które zostały stworzone, tylko by podziwiać ich ładne okładki. Są też książki, przez które idzie się ciężko i rozważa każdą stronę. I między tym wszystkim znajduje się "Wierzyliśmy jak nikt". Przez którą płyniesz, podoba Ci się jej okładka a która, koniec końców zostawia po sobie masę przemyśleń.

"Wierzyliśmy jak nikt" to trudna historia pełna lęku, troski i rozważań. Dobrych przyjaciół, pechowych kochanków i epidemii HIV lat 80. Każde pokolenie przeżywa swój koniec świata, jeśli w latach 80 coś nim było, to z pewnością była to epidemia AIDS, której skutki pozostawiły ślad.

Trudno powiedzieć, że polubiłam tę książkę, bo uważam, że to nie jest odpowiednie słowo, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O miłości do BoJacka Horsemana mogłabym mówić godzinami. Kocham ten serial ponad wszystko i obejrzałam go już z dobre 5 razy. O tej książce mogę powiedzieć dużo dobrego. Miażdży mi trzewia swoimi spostrzeżeniami, a po pijaku pewnie powoduje płacz. Miłość płynąca ze stron tej książki niczym kolejna szklanka whiskey dla BoJacka. Sprawia delikatne wbijanie igieł i z jednej strony chcesz się śmiać a z drugiej znowu wyć.

Jednak nie dla wszystkich będzie to tytuł idealny czy nawet dobry. Ba! Większość tych zagmatwanych kwestii z opowiadań nie jest zupełnie zrozumiała na pierwszy rzut oka.

Jednak ta książka daje Ci ciepłą kołdrę otulającą się w zimie Twojej miłości i mówiącą, "hej na tym świat się nie kończy".I to jest jak z ostatnią sceną BoJacka. I trochę zrozumiesz, że to wszystko miało wyglądać trochę inaczej.

O miłości do BoJacka Horsemana mogłabym mówić godzinami. Kocham ten serial ponad wszystko i obejrzałam go już z dobre 5 razy. O tej książce mogę powiedzieć dużo dobrego. Miażdży mi trzewia swoimi spostrzeżeniami, a po pijaku pewnie powoduje płacz. Miłość płynąca ze stron tej książki niczym kolejna szklanka whiskey dla BoJacka. Sprawia delikatne wbijanie igieł i z jednej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznijmy od tego, że Alicja to dobra książka. Akcja jest dynamiczna, czytelnik się nie nudzi, ale czasem jest się tym wszystkim przytłoczonym, w pewnych miejscach chciałoby się odrobinę zatrzymać. Poznajesz całkiem ciekawego bohatera, ale w pewnym momencie zauważasz, że brakuje mu tej iskierki.

Jednak ten retelling daje to, co jest obiecane, mroczną historię. Jedno jest pewne, książka potrafi zahipnotyzować, momentami chłonie się historię, a później zaraz zwalnia. Nie da się jednak odebrać autorce potencjału całej powieści, która pozostawia w czytelniku pytanie "a co będzie dalej"?

Zacznijmy od tego, że Alicja to dobra książka. Akcja jest dynamiczna, czytelnik się nie nudzi, ale czasem jest się tym wszystkim przytłoczonym, w pewnych miejscach chciałoby się odrobinę zatrzymać. Poznajesz całkiem ciekawego bohatera, ale w pewnym momencie zauważasz, że brakuje mu tej iskierki.

Jednak ten retelling daje to, co jest obiecane, mroczną historię. Jedno jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znacie to uczucie, kiedy wchodzicie do księgarni i z jeden strony idziecie tam po książkę, którą bardzo chcecie, ale że jest promocja, to na waszą półkę trafia dodatkowa, pozycja tylko dlatego, że ma ładną okładkę. Tak było z tą książką u mnie i mimo że sporo musiała czekać na swoją kolej, to uważam, że było warto.

Poznajemy Alice jako dziewięcioletnią dziewczynkę, która wśród bujnej australijskiej przyrody żyje razem z rodzicami i psem. Jednak nie wszystko jest takie kolorowe, ponieważ w domu Alice króluje przemoc. Nieszczęśliwy wypadek sprawia jednak, że całe jej życie się zmienia. Traci rodzinę, dom i psa.

Po wszystkich tych zdarzeniach trafia pod skrzydła swojej babci, o której nie miała pojęcia i uczy się mowy kwiatów, po to, aby wyrazić to, czego nie potrafiła wcześniej nazwać. Czyta masę książek, które są jej miłością, zakochuje się i dorasta w cieniu niewypowiedzianych historii jej rodziny. To niezwykle piękny i trudny obraz miłości nie tyle do całego świata, ile do samego siebie.

Ta książka ma też inną piękną zaletę - mowa kwiatów, czyli to, czego za nic w świecie nie jesteśmy w stanie określić słowami.

Znacie to uczucie, kiedy wchodzicie do księgarni i z jeden strony idziecie tam po książkę, którą bardzo chcecie, ale że jest promocja, to na waszą półkę trafia dodatkowa, pozycja tylko dlatego, że ma ładną okładkę. Tak było z tą książką u mnie i mimo że sporo musiała czekać na swoją kolej, to uważam, że było warto.

Poznajemy Alice jako dziewięcioletnią dziewczynkę, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co byś zrobił, jakbyś pewnego dnia dostał telefon i dowiedział się, że umierasz i zostały Ci 24 godziny? Ja nie mam pojęcia.

Matheo i Rufus dostali taką wiadomość krótko po północy. Mogą jednak tuż przed śmiercią pozałatwiać jeszcze swoje sprawy. Poznają się przypadkiem i konstrukt ich relacji jest "uroczy". Są dobrymi przyjaciółmi, spędzają razem czas i poznają "zaplecze" swoich ostatnich godzin - rodzina, sąsiedzi, przyjaciele. Ta ostatnia wspólna przygoda zmieni ich ostatnie chwile i pozwoli robić (lub też nie robić) rzeczy, na które zazwyczaj nie zwracało się uwagi.

To dobra historia, która za pomocą prostych slow potrafi obudzić chęć działania.

Co byś zrobił, jakbyś pewnego dnia dostał telefon i dowiedział się, że umierasz i zostały Ci 24 godziny? Ja nie mam pojęcia.

Matheo i Rufus dostali taką wiadomość krótko po północy. Mogą jednak tuż przed śmiercią pozałatwiać jeszcze swoje sprawy. Poznają się przypadkiem i konstrukt ich relacji jest "uroczy". Są dobrymi przyjaciółmi, spędzają razem czas i poznają "zaplecze"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Złote dziecko Grecji zrodzone z morskiej nimfy. Syn króla o jasno naznaczonym przeznaczeniu — Aristos Achaion! Największy z Greków. "Pieść o Achillesie" to pięknie napisany retelling o największej nadziei greków.

Ciepła opowieść o sile miłości przyjaźni i sprostaniu oczekiwaniom bogów i przeznaczeniu, które zgotowali." Pieśń o Achillesie" to historia drogi do stania się przybocznym największego z greków. M. Miller mierzy się z mitami, które poznajemy w szkole, ale opowiedzenie ich na nowo sprawiam, że nabierają rumieńców, bo konfrontują nas z zupełnie inną perspektywą.

To historia miłości, która rodzi się w latach młodzieńczych i dojrzewa jak chłopiec, który ma być wielkim. Dzięki Patroklosowi poznajemy inną twarz herosa — bardziej ludzką, która wie, czym jest złość i zazdrość, kogoś, kto jest czymś więcej niż tylko wybrańcem i narzędziem w rękach swojej matki Tetydy.

I w końcu to książka o miłości, która silniejsza jest niż śmierć, a raczej o wielu ujęciach miłości. Nie tylko tej romantycznej, ale matczynej, ojcowskiej, tej, które serce się łamie i tej, która płynie z uwielbienia do najlepszego z najlepszych.

Dzięki tej książce zapragniecie znowu odkryć mity, poczuć ten śródziemnomorski wiatr, który delikatnie muśnie wasz policzek.

Złote dziecko Grecji zrodzone z morskiej nimfy. Syn króla o jasno naznaczonym przeznaczeniu — Aristos Achaion! Największy z Greków. "Pieść o Achillesie" to pięknie napisany retelling o największej nadziei greków.

Ciepła opowieść o sile miłości przyjaźni i sprostaniu oczekiwaniom bogów i przeznaczeniu, które zgotowali." Pieśń o Achillesie" to historia drogi do stania się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Usterka na skraju galaktyki" to chyba moje największe zaskoczenie ostatnich miesięcy. Z tą książką było jak z "podrywaniem" chłopaka na ulicy poprzez spojrzenie. Mijacie się kilka razy w tym samym miejscu, wymieniacie spojrzenie, ale nikt nie ma na tyle odwagi, aby ostatecznie przejąć inicjatywę i zagadać.

Wiecie, bo z jednej strony pada słowo galaktyka, a z drugiej jednak no wiesz, że może być trochę niezręcznie, zupełnie jak na pierwszej randce. Jednak okazuje się, że to bardzo miłe spotkanie. Dogadujecie się, jest zabawnie, to co "mówi" jest interesujące i angażujące. Czasem padnie żart, czasem przekleństwo, ale czujesz się w tej relacji niezwykle dobrze. Jak z fajnym kumplem czy jakbyś rozsiadał się na wygodnym fotelu.

Nie zrozumcie mnie źle, ale Etgar Keret (autor) to dla mnie flirciarz. Pięknie operuje słowem, każde zdanie czyta się przyjemnie a jego krótkie formy to prawdziwe mistrzostwo. Uszczypliwe, pełne wyrazu, ciepłe i gorzkie. Jest w nich tyle przeciwieństw, a jednocześnie to łączy się w tak przyjemną formę, że mogłabym to porównać trochę do "Miłość, śmierć i roboty" - bo niektóre z jego opowiadań takie są, futurystyczne i dystopijne a niektóre głaszczą czule po głowie. Myślę, że romans z Etgarem będzie trwał dłużej niż tylko ta jedna książka, bo roztacza przed ludźmi fascynujący, dziwny świat pełen przeciwieństw. W dodatku potrafi zaskoczyć.

"Usterka na skraju galaktyki" to chyba moje największe zaskoczenie ostatnich miesięcy. Z tą książką było jak z "podrywaniem" chłopaka na ulicy poprzez spojrzenie. Mijacie się kilka razy w tym samym miejscu, wymieniacie spojrzenie, ale nikt nie ma na tyle odwagi, aby ostatecznie przejąć inicjatywę i zagadać.

Wiecie, bo z jednej strony pada słowo galaktyka, a z drugiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Malamander" chodził za mną od dawna. Jego ślepia i człapanie było słychać za każdym razem, kiedy mijałam go na półce w księgarni. Pewnego dnia, trafił do mojego domu.

"Malamander" to urocza przygodówka kierowana do młodszego czytelnika, jednak jeśli chociaż trochę orientujesz się w popkulturze, z pewnością znajdziesz w niej coś dla siebie (małe mrugnięcie oka w stronę twórczości Lovecrafta).

Herb i Violet porwą was w świat, który koniecznie trzeba poznać! Strachliwy chłopiec i dzielna bohaterka, co może pójść nie tak?
I mogłabym tu przedstawić legendarną, postać "Malamandra", ale po co odbierać przyjemność z poznawania tytułowego bohatera i odkrywania jego legendy razem z bohaterami, który jest obślizgły i lekko przerażający?

Świat "Malamandra" jest prosty. Nie ma tu zwrotów akacji pełnych wybuchów, ale poruszając się po stronach i poznając opowieść, czujesz się bezpiecznie, nawet jeśli coś miałoby Cię zaskoczyć. Jeśli kogoś porusza prostota (nie taka prymitywna), lubi się uśmiechnąć mijając z bohaterem kolejną uliczkę, to jest to pozycja obowiązkowa i jestem przekonana, że będzie się przy niej dobrze bawić :).

"Malamander" chodził za mną od dawna. Jego ślepia i człapanie było słychać za każdym razem, kiedy mijałam go na półce w księgarni. Pewnego dnia, trafił do mojego domu.

"Malamander" to urocza przygodówka kierowana do młodszego czytelnika, jednak jeśli chociaż trochę orientujesz się w popkulturze, z pewnością znajdziesz w niej coś dla siebie (małe mrugnięcie oka w stronę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powstało wiele książek o miłości i o tym, czym miłość jest. Część twierdzi, że to tylko reakcja chemiczna zachodząca w mózgu z drugiej strony stoją ludzie mówiący o sumie doświadczeń i chwil spędzonych z daną osobą, która sprawia, że serce rośnie, a magiczna nić między ludźmi silnie splata zupełnie różne losy.

"Wszystko, co wiem o miłości" to książka, która pokazuje coś tak normalnego i bliskiego na co dzień wielu osobom, że ogrzewa Cię podczas poszukiwań. Debiut Dolly Alderton to spis przemyśleń, doświadczeń i wniosków. Ukazuje istotę miłości, która nie jest tylko romantyczna, ale taka, którą w romantyczności przeoczymy wiele razy, zanim zdamy sobie sprawę, że miłość jest szerszym pojęciem niż relacji intymnej między kochankami.

Ta książka obnaża kochanków, przyjaciół i zupełnie obcych ludzi, których mijamy w poszukiwaniu miłości i bezpieczeństwa. Pokazuje jakie głupoty jesteśmy w stanie zrobić, aby zostać zauważonym przez kogoś, o poligonie zwanym życiem i relacjami międzyludzkimi, aby ogrzać się przy kimś — bo jak chciwe dziecko, popadamy w relację i łakniemy uwagi tego kogoś, stawiamy to ponad samego siebie i całą resztę a później, gdy nam się to już znudzi, trafia to do kartonu. W końcu to książka o miłości do samego siebie, a raczej pracy, jaką trzeba włożyć w to, aby się pokochać (i niestety nie działa to tak, jak w zakochiwaniu się w gwiazdorze czy osobie, która szepnie Ci piękne zdania).

"Wszystko, co wiem o miłości" to coś w rodzaju kumpla, który wpadnie z Tobą posiedzieć, kiedy tego potrzebujesz, rzuci żartem, albo dwoma i nie spowoduje pustki, która będzie paliła. Ta książka to kumpel, który poklepie Cię po plecach, a jednocześnie otworzy Ci oczy na niektóre sprawy i powie, że bycie głupio zakochanym to nic złego, ale lepiej by było, gdybyś pokochał siebie...

Powstało wiele książek o miłości i o tym, czym miłość jest. Część twierdzi, że to tylko reakcja chemiczna zachodząca w mózgu z drugiej strony stoją ludzie mówiący o sumie doświadczeń i chwil spędzonych z daną osobą, która sprawia, że serce rośnie, a magiczna nić między ludźmi silnie splata zupełnie różne losy.

"Wszystko, co wiem o miłości" to książka, która pokazuje coś...

więcej Pokaż mimo to