Wychowywała się w tropikalnym ogrodzie, jako dziecko przez dwa lata podróżowała z rodziną kamperem po parkach narodowych Ameryki Północnej, a później przez cztery lata pracowała z rdzenną ludnością w środkowej części Australii. W 2009 roku zamieszkała w Anglii, gdzie ukończyła kurs kreatywnego pisania na uniwersytecie w Manchesterze. Jej eseje i krótkie opowiadania ukazywały się wielu antologiach i czasopismach literackich. Obecnie mieszka i w Wielkiej Brytanii, i w Australii. Kiedy w dzieciństwie pytano ją, co będzie robić, gdy dorośnie, zawsze odpowiadała, że pisać.
Poddaję się po dobrnięciu do 170-którejś strony. Im dalej tym gorzej, ta książka jest jakimś bełkotem. Toż to jakaś grafomania. Te dwa punkty daję tylko za ładną okładkę i ilustracje wewnątrz. Aż strach pomyśleć, że wydaje się książki urągające inteligencji czytelnika :( wstyd....
Poniżej kilka cytatów na udowodnienie mojej tezy:
"Ale June obiecała, że jeśli Alice odzyska głos, ona udzieli jej odpowiedzi na pytania."
"Jeśli June nie powie Alice o dziecku, sama była gotowa to zrobić. A w takim razie potrzebowała informacji".
"Pot wystąpił jej na czoło, gdy wspomnienia przeniosły się na ojca. Pamiętała, jak wychodził ze swojej szopy z rękami drżącymi pod ciężarem jej nowego biurka, z oczami wypełnionymi nadzieją".
Come on, czy on wychodził z biurkiem w rękach, czy tylko drżały mu one już bez biurka, tylko na samo jego wspomnienie?Ha, ha, no tragedia...
Największym plusem tej książki jest dla mnie to, że dzieje się w Australii. Autorka bardzo plastycznie oddaje pustynność głębi kontynentu, słoność i wilgoć linii brzegowej, realia życia na kompletnych odludziach i, przede wszystkim, bogactwo tamtejsze flory. Cała reszta to niestety czytadło podromantyzowane mistycyzmem kwiatów i lokalnymi mitami.
O ile pierwsza połowa książki jeszcze się broni i daje nadzieję na rozwój Alice, której wrażliwość i empatia, trudne dzieciństwo, a potem trafienie pod skrzydła grona poturbowanych życiem kobiet zapowiadało przekształcenie jej w dojrzałą i samoświadomą kobietę, o tyle w drugiej już wiemy, że nic z tego nie miało miejsca, a nasza bohaterka musiała pójść drogą swojej matki, i w zasadzie tylko przypadek sprawił, że nie ugrzęzła w tym patologicznym wariancie.
Jak ktoś nie przepada za bohaterami, których życiem kierują wyłącznie emocje, to raczej nie odnajdzie się w tej książce.