-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-01
2023-11-12
Kojarzycie te opowieści, gdy losowy człowiek wspomina o tym, że został w jakiś sposób uratowany, przez czyjąś muzykę chociażby? Może i brzmi górnolotnie, ale w żaden sposób nie jest przesadą. Właśnie jestem w takim miejscu i... no z całego serca dziękuję autorowi, że zdecydował się pisać. Tak po prostu. Bo to właśnie takie książki przywracają mi chęci do czytania i działania tutaj. Ba, przypomniałam sobie za co to właśnie fantastykę tak bardzo uwielbiam.
„Gorath: Krawędź Otchłani” to drugi tom cyklu Janusza Stankiewicza. Książka wydana nakładem wydawnictwa Alegoria 31 marca 2023. To solidna, pełna mroku fantastyka, licząca nieco ponad 300 stron pełnych emocji i wydarzeń. Czy cykl dopadła klątwa drugiego tomu? Według mnie absolutnie nie.
Przywódca Nocnych Cieni gdzieś się zawieruszył, przez niedawno widzianego smoka Marr wychodzi z siebie, tymczasem Gorath wydaje się być uwięziony od niemal trzech tygodni... a przynajmniej tak ma to wyglądać dla wcześniej wspomnianej. Półork w tym czasie korzysta z nowego życia smakując upragnionej wolności i na pokładzie statku trafia do Malbergen na odległych Wyspach Południowych, miasta z zewnątrz pięknego... W środku niekoniecznie. Mimo to Gorath właśnie teraz czuje spokój tak dobrze kojarzony z upragnioną wolnością. Szybko okaże się, że nie jest tak kolorowo jak się wydaje, w zupełnie obcym mieście nasz tytułowy bohater pozna życie, które jeszcze bardziej da w kość i na pewno po głowie nie pogłaska, głód zaś okaże się być motywem przewodnim kolejnych dni.
A jakby jeszcze mało było Wam wrażeń, to do wszechobecnych spisków i przepychanek autor dorzuca klątwę, piratów, a także z ochotą porusza problemy społeczno-polityczne, po to by za chwilę wrzucić czytelnika w wir bezlitosnej, dynamicznej bitwy. No choćby takiej pirackiej, która naprawdę robi wrażenie. Wszystko to przyprawione doskonałym czarnym humorem.
W tomie pierwszym skupienie krążyło wokół Goratha, Nocnych Cieni i ich kolejnych kroków, natomiast w drugim otrzymujemy znacznie więcej wątków, wydarzeń, spisków i intryg. Dzięki temu, że uczestniczymy w wielu różnych wydarzeniach z perspektywy różnych bohaterów możemy wczuć się jeszcze bardziej, a autor uchyla drzwi do swojego świata coraz szerzej. Na kolejnych stronach odkryjemy, że jesteśmy w miejscu jeszcze bardziej brutalnym i okrutnym niż myśleliśmy, w którym bieda, głód czy niewolnictwo mają się doskonale. „Krawędź Otchłani” pozwoli nam lepiej poznać bohaterów, ich motywy, charaktery, przyjrzeć się bliżej ich postępowaniu. I to właśnie tu zatrzymam się nieco dłużej. Wiadomo nie od dziś i zawsze będę to powtarzać, że nawet najlepsza historia nudnymi bohaterami w żaden sposób się nie obroni, co Janusz Stankiewicz też doskonale wie i udowadnia to dopieszczając nawet drugo- i trzecioplanowych. Postaci żyją, są autentyczne. Przyznaję że jako fanka antybohaterów, a także ta która sporo uwagi zwraca na czarne charaktery, jestem totalnie zauroczona. Napisanie jednego tego typu bohatera to nie taka prosta sprawa, musi być niezwykle złożony i budzić niejednokrotnie skrajne emocje, w „Goracie” mamy cały wianuszek. W dodatku wydaje się, że Janusz Stankiewicz ma talent wybitny i tworzy je naturalnie.
Pragnę pochylić się chociażby nad Marr. No przecież to jak interesująca jest ta władczyni nie może przejść bez echa. Charakterna, pewna siebie, zadziorna, okrutna, bezczelna, barwna, wydaje się zła do szpiku kości a jednocześnie w jej charakterze jest coś, co wręcz zmusza czytelnika do tego by chcieć śledzić jej poczynania nie darząc nienawiścią. Została postawiona w roli drapieżnika, a nie pierwszej lepszej ofiary losu, i choć wydaje się że sam diabeł nie chciałby mieć z nią nic wspólnego to jednak intryguje. Ba, mimo że to nie jest książka z gatunku grozy to jednak jej poczynania niejednokrotnie wywołały mrożące ciarki. Jak chociażby scena tortur, opisana tak że faktycznie widziałam ją przed sobą. Zaznaczę, że od bardzo młodych lat fascynowałam się produkcjami pokroju „Piły” i naprawdę mało co jest w stanie mnie ruszyć. Tu niejednokrotnie były ciarki.
W ogóle muszę zauważyć, że autor cyklu wydaje się mieć wyjątkową smykałkę do tego, co powinno wywołać emocje tak pożądane przez fanów literatury grozy. Napięcie, niepewność, mocno obrazowe opisy... No nie ukrywam, że z wielką chęcią przeczytałabym horror (to moment na oczy kota ze Shreka?).
Wracając do obecnie omawianej książki...
„Gorath: Krawędź Otchłani” to doskonały pokaz tego, jak będąc autorem można okazać szacunek czytelnikowi – pracą nad językiem, doskonaleniem swojej historii i warsztatu, które choć od początku były na doskonałym poziomie poszybowały jeszcze wyżej. Można zauważyć, że ten tom to rzecz znacznie odważniejsza, wyczuwalna jest też większa niż przy debiucie pewność pióra i tworzonego świata.
Wreszcie: opisy. Umiarkowane w ilość, nie są sztucznie przeciągane ani nadmiernie rozbudowane dzięki czemu nie nudzą. Jednocześnie są na tyle bogate, że można odczuć nawet pogodę panującą wokół bohaterów. Pada deszcz? Czytelnik poczuje jego zapach. Gorath kryje się przed nieprzyjemnym wiatrem? Wzdrygnięcie gwarantowane.
Oba tomy to książki kompletnie się od siebie różniące, a jednocześnie spójne, współgrające, tworzące logiczną całość.
Jestem z tych, którym podoba się naprawdę wiele rzeczy, często skrajnie różnych, ale żeby cokolwiek zauroczyło mnie aż tak zdarza się rzadko. Cykl ten bezdyskusyjne trafił do odpowiedniego miejsca w sercu usadawiając się obok „Dziwnego Zachodu”, „Krwiopijcy”, „Powiernika” czy „Daru Anomalii”. Jestem totalnie zafascynowana światem i bohaterami, a styl autora jest idealnie „mój”. Pochłonęłam, zarwałam noc i absolutnie niczego nie żałuję.
Pozostaje jedynie zaprosić do grona ulubieńców i (nie)cierpliwie oczekiwać kolejnych książek. Natomiast moja duma z posiadania w Polsce autorów piszących na takim poziomie jest ogromna. Czytajcie polskich autorów, mają do powiedzenia wiele, a Janusz Stankiewicz jest tego doskonałym przykładem.
Kojarzycie te opowieści, gdy losowy człowiek wspomina o tym, że został w jakiś sposób uratowany, przez czyjąś muzykę chociażby? Może i brzmi górnolotnie, ale w żaden sposób nie jest przesadą. Właśnie jestem w takim miejscu i... no z całego serca dziękuję autorowi, że zdecydował się pisać. Tak po prostu. Bo to właśnie takie książki przywracają mi chęci do czytania i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-06
Książki, w których główny bohater musi być zbawcą świata, w dodatku o anielim sercu dla tej jednej jedynej księżniczki... też czujecie ich przesyt? Mam dla was coś odpowiedniego.
Książka wydana została 6 maja 2022 nakładem wydawnictwa Alegoria i liczy niecałe 300 stron. Wydawałoby się, że to za mało na dobrą powieść z gatunku, który czytelników przyzwyczaił raczej do sporych cegiełek z opisami drzew na sto stron. Nie tym razem, okazuje się bowiem że można w niegrubej książce zmieścić wiele treści, tworząc z tego solidną fantastykę.
„Gorath. Uderz pierwszy” Janusza Stankiewicza to powieść, która swoje na moich stosach przeleżała. W końcu jednak dojrzała, albo to ja dojrzałam, na tyle by po nią sięgnąć. I wiecie co? Okazuje się, że to kawał porządnej fantastyki, dla której z ochotą zarwie się noc, a pióro autora okazało się być tym, które odpowiada mi bardzo. Ba! Wyczuwam tutaj jednego z „moich” autorów, od których bez zastanowienia chcę czytać wszystko. Zaryzykuję nawet stwierdzeniem, że to pierwsza książka od dłuższego czasu, która mnie w tak dużym stopniu zaangażowała, zainteresowała światem, czy bohaterami.
Poznajemy tytułowego Goratha, półorka, półczłowieka, który nie jest wzorem do naśladownia, chyba że dla jakiegoś zbira. Awanturnik, typ którego raczej nie chciałoby się spotkać w ciemnej uliczce... pragnie wolności. No i właśnie ona okaże się kartą przetargową do tego, by przyjął otrzymane zadanie, które ma polegać na pozbyciu się Nocnych Cieni. Zanim tego dokona ma wejść w ich szeregi, zdobyć zaufanie, poznać tożsamość lidera. W przeciwnym wypadku Gorath swój żywot zakończy na stryczku.
Świat został stworzony przez autora od podstaw, rządzi się swoimi prawami i zasadami, czytelnik natomiast trafia w sam jego środek, by śledzić poczynania bohaterów niejednokrotnie wątpliwych moralnie. Chociaż z tym śledzeniem to też nie do końca, niejednokrotnie czułam się uczestnikiem wydarzeń, a nie obserwatorem jedynie.
Postaci wykreowane zostały bez zbędnego ugrzeczniania, czy tworzenia zbawców ludzkości, których mamy w fantastyce na pęczki. Przeciwnie, powieść wyróżnia się na tle innych właśnie bohaterami. Nietuzinkowymi, złożonymi, pełnymi wad. Warto pochylić się szczególnie nad tytułowym półorkiem, który nie waha się przed mordowaniem, sianiem zniszczenia, kradzieżą, nie gardzi używkami, a jednocześnie można dostrzec w jego poczynaniach swoistą wrażliwość. Oczywiste jest, że nawet najlepsza historia bez interesujących charakterów się nie obroni. Janusz Stankiewicz poczynił solidną, wciągającą fabułę i doprawił ją obficie interesującymi bohaterami. Wszystko jest na miejscu.
To, co też dla mnie jest istotne to kreacja postaci żeńskich. To, że faceci potrafią się bić, są pełni sprzeczności, charakterni i niemalże nie wiedzą co to strach to jedno, tylko że to mamy w wielu książkach. Stankiewicz poszedł krok dalej i pokusił się o postaci żeńskie, które w niczym płci przeciwnej nie ustępują i nie są typem księżniczek w ciągłych opałach, oczekujących jedynie na ratunek. Tutaj sadystyczna Nyx szczególnie mnie urzekła.
„Gorath” wciąga od samego początku, nie dając czytelnikowi cienia szansy na odłożenie książki na bok. Tu nie ma miejsca na nudę czy zbędne przedłużanie. Od pierwszych stron jest dynamicznie, tajemniczo, mrocznie i brutalnie, a atmosferę panującą można kroić nożem. Książkę czyta się naprawdę dobrze, pasja z jaką utwór ten niewątpliwie był pisany jest doskonale widoczna, a z kolejnymi rozdziałami zauważalny jest progres językowy jaki czyni autor. Z resztą, od samego początku obcowanie z tą lekkością pióra (i to, mimo że książka do szczególnie lekkich opowiastek nie należy) okazuje się przyjemne, a kolejne wątki, akcje bohaterów czy choćby najmniejsze spiski i wydarzenia są tak opisane, że bezproblemowo angażują czytelnika, który przez całość popłynie z przyjemnością. W dodatku to jedna z tych historii, która zostanie w głowie na dłużej i podejrzewam, że ewentualny re-reading w przyszłości dostarczy porównywalną ilość wrażeń, emocji i dobrze spędzonego czasu.
Podsumowując: „Gorath. Uderz pierwszy” Janusza Stankiewicza to solidna fantastyka z bohaterami, którzy nie są jednokolorowi, a ich intencje nie zawsze są jasne, ciekawym światem, bez wepchanego na siłę romansu czy niepotrzebnego przedłużania. Jest interesująco, dynamicznie, wciągająco.
Już to pisałam, powtórzę zatem... poproszę więcej takiej właśnie fantastyki. A samemu autorowi kłaniam się ponownie za przygodę, która skutecznie uleczyła z zastoju. Tom drugi niedługo, marudzenie o trzeci zapewne też. 😅
Książki, w których główny bohater musi być zbawcą świata, w dodatku o anielim sercu dla tej jednej jedynej księżniczki... też czujecie ich przesyt? Mam dla was coś odpowiedniego.
Książka wydana została 6 maja 2022 nakładem wydawnictwa Alegoria i liczy niecałe 300 stron. Wydawałoby się, że to za mało na dobrą powieść z gatunku, który czytelników przyzwyczaił raczej do...
2023-09-27
Gdybym miała wskazać niezaprzeczalny dowód na to, że książki autorów niezależnych są jakościowe i dopracowane to na pewno "Królik w lunaparku" Michała Biardy byłby pierwszym argumentem.
Paweł, geniusz z doskonałą pamięcią, przezornie stara się nie eksponować swoich talentów. Prezentuje je jedynie na tyle by dostawać dobre oceny, jednak nic ponadto. Dzięki temu udaje mu się uniknąć przykrych docinek czy tytułu kujona.
Kaśka, podczas feralnych zajęć wfu, po zderzeniu z koleżanką, traci przytomność, a następnie trafia do szpitala. Wkrótce rzeczywistość okaże się bardzo okrutna, gdyż przypadek zakończył się wykryciem raka trzustki. Diagnoza? Pół roku, maksymalnie rok życia.
Zbyszek, mężczyzna z problemem alkoholowym upija się nawet w pracy, co, przez pijaństwo przełożonego, uchodzi mu na sucho. Pewnego dnia dochodzi do wypadku, w którym jeden z pracowników ledwie unika utraty życia. Mężczyzna w końcu zauważa problem i podejmuje walkę.
Wydaje się, że zupełnie nic tej trójki nie łączy... Do czasu, gdy feralny wypadek zapoczątkuje ciąg zdarzeń.
Czytelnik zostaje wrzucony w pozornie normalną prozę życia. Wypadek, potrącenie, chora licealistka, świat studentów... Okazuje się, że w tym całym, mocno życiowym, acz przeplatanym niezwykłymi wydarzeniami, bałaganie są swoisty porządek i sens, a w pozornie zwykłej historii jest cała masa zaskoczeń. To również ogromnie emocjonalny rollercoaster. Czytelnik czuje złość po to by za chwilę się zaśmiać lub wzruszyć.
Książka podzielona jest na trzy części, w każdej poznajemy perspektywę jednego z trójki bohaterów. Autor doskonale dostosowuje język i styl do każdego z nich, dzięki czemu czytelnikowi łatwo jest się zżyć, utożsamić a dzieki temu przeżyć ich emocje.
Mogłoby się wydawać, że to lektura lekka, i faktycznie - jest idealna do tego by zarwać noc a tym samym przemknąć przez tekst "na raz", jednak gdy wgryziemy się w opowiadane historie okaże się, że sielankowo nie jest, a autor porusza ogrom ważnych i trudnych społecznie tematów.
Polecam każdemu.
Gdybym miała wskazać niezaprzeczalny dowód na to, że książki autorów niezależnych są jakościowe i dopracowane to na pewno "Królik w lunaparku" Michała Biardy byłby pierwszym argumentem.
Paweł, geniusz z doskonałą pamięcią, przezornie stara się nie eksponować swoich talentów. Prezentuje je jedynie na tyle by dostawać dobre oceny, jednak nic ponadto. Dzięki temu udaje mu się...
2023-09-03
"Pożoga" to trzeci tom trylogii "Kwiat Datury" Kamili Goszczyńskiej. Książka, podobnie jak poprzednie części, została wydana samodzielnie przez autorkę a całość niezmiennie możecie zakupić na stronie Samowydawców: samowydawcy.pl. Seria dostępna również na Legimi.
🍃🍃
Przenosimy się z powrotem do przepięknej Wereldy, by śledzić dalsze losy krainy i elfki Amber. Dokonują się ogromne zmiany, nasza główna bohaterka zostaje uwięziona, a w tle niezmiennie czai się wojna. Mag Yef wciąż niszczy porządek świata, łamie święte prawa, a kraina elfów, krasnoludów i ludzi jest zagrożona jak jeszcze nigdy dotąd, natomiast Amber będzie musiała zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem.
W "Pożodze" doskonale widać znaczną poprawę warsztatu autorki, a jednocześnie nadal jest bardzo lekko dzięki czemu seria do ostatniej kropki trzeciego tomu idealnie nada się na rozluźnienie po ciężkim dniu. Moim zdaniem to najlepsza część tego cyklu.
To cegła, owszem, ale gwarantuję, że ledwo zaczniecie i już będziecie na ostatnich stronach. Treść czyta się niezwykle szybko, a dzięki licznym zawiłościom, zwrotom akcji, dynamicznym bitwom i ciągle czającej się za najmniejszym krzaczkiem niepewności książkę bardzo ciężko jest odłożyć nawet na chwilę. W dodatku bohaterowie wciąż się rozwijają i są świetnie napisani dzięki czemu ich losy śledzi się z nieskrywaną ochotą. Przyznam, że musiałam odchorować, gdy już skończyłam... na szczęście zakończenie pozostawia furtkę do tego by tworzyć tę powieść dalej. Takie zabiegi w ulubionych seriach lubię!
Kamila Goszczyńska, zgrabnie łącząc sporo motywów doskonale znanych fantasolubom, stworzyła historię, w której nie ma miejsca na nudę, a treść doskonale gra na całym wachlarzu emocji czytelnika. Czająca się wojna wzbudza strach i niepewność, jednak w tym całym zamieszaniu nie brakło miejsca na wzruszenia, zabawne dialogi i przekomarzanki bohaterów, czy nawet bardzo przyjemny wątek romantyczny.
Szczerze polecam każdemu, kto potrzebuje przyjemnej, lekkiej historii pełnej elfów i krasnoludów, przy której można dobrze odpocząć, natomiast autorce dziękuję za możliwość objęcia tego tomu patronatem. 💚
🍃🍃
#PatronatRudej
@kamilagoszczynskapisarka @samowydawcypl
"Pożoga" to trzeci tom trylogii "Kwiat Datury" Kamili Goszczyńskiej. Książka, podobnie jak poprzednie części, została wydana samodzielnie przez autorkę a całość niezmiennie możecie zakupić na stronie Samowydawców: samowydawcy.pl. Seria dostępna również na Legimi.
🍃🍃
Przenosimy się z powrotem do przepięknej Wereldy, by śledzić dalsze losy krainy i elfki Amber. Dokonują się...
2023-07-28
Gdyby ktoś mnie zapytał, za co tak bardzo lubię debiuty, co mnie w nich urzeka i dlaczego z taką ochotą po nie sięgam to bez wątpienia podałabym "Martwe Niebo" jako argument.
Doskonale znana nam Ziemia zostaje zniszczona w 2126 roku, a ludzkość musi ratować się ucieczką. Miejscem odpowiednim do osiedlenia okazuje się fikcyjna planeta M31-Ragu.
Główny bohater, Alexander Brand, z wielką ochotą przyjąłby rolę obrońcy i bohatera naszego gatunku, w dodatku uwielbia bycie w centrum uwagi... niestety do rzeczy zabiera się od możliwie najgorszej strony. Alex jest bohaterem mającym swoje lepsze i gorsze strony, czasem się go kocha a czasem jest mocno irytujący. Dzięki temu jest bardzo ludzki a utożsamienie się z nim czy wczucie w jego poczynania przychodzą z łatwością. W ogóle bohaterowie to bardzo mocna strona książki, bowiem są zupełnie naturalni, tacy jak my, dzięki czemu łatwo jest ich polubić czy zrozumieć motywy, którymi się kierują. Ich wiarygodność stoi na najwyższym poziomie, natomiast osobiście najbardziej polubiłam Zizy i Jaxa.
Świat w książce stworzony jest całkowicie od podstaw, według własnych zasad, a podczas pracy nad nim wykonany został kawał porządnego researchu. Wszelkie prawa jakimi rządzi się kosmos (i są nam na tę chwilę znane) zostały zachowane. No bo na przykład doba ma 26 godzin a nie 24 tak jak na Ziemi - to świetny smaczek!
Książka niesie ze sobą liczne wartości, jak chociażby: emocje i uczucia są ważne, nie należy się ich wstydzić i to Ty decydujesz co czujesz i co okazujesz, normalizacja tematu LGBT, bardzo trudne relacje rodzinne, matka polująca wręcz na własną córkę, to że mężczyźni również mogą być ofiarami przemocy seksualnej lub psychicznej... I wiele więcej. Przyznam, że mnie mocno urzekły wątki romantyczne: dopracowane, nienachalne, nie wyidealizowane, bez niepotrzebnego tabu.
Książkę polecam mocno każdemu, kto potrzebuje dobrego science fiction, ale nie tylko! To tytuł idealny nawet dla tych, którzy gatunku nie lubią. Będziecie bawić się doskonale, gwarantuję!
Gdyby ktoś mnie zapytał, za co tak bardzo lubię debiuty, co mnie w nich urzeka i dlaczego z taką ochotą po nie sięgam to bez wątpienia podałabym "Martwe Niebo" jako argument.
Doskonale znana nam Ziemia zostaje zniszczona w 2126 roku, a ludzkość musi ratować się ucieczką. Miejscem odpowiednim do osiedlenia okazuje się fikcyjna planeta M31-Ragu.
Główny bohater, Alexander...
2023-06-12
Polska wieś końca XX wieku. Córka Wojciecha Kusego zaczyna się dziwnie zachowywać i którejś nocy wychodzi bez słowa z domu, na szczęście po czasie zostaje odnaleziona przez brata. Na tym jednak nie koniec bowiem sytuacja się powtarza. Jakiś czas później rodzi się Mateusz Kusy, którego dwie dusze zakłócą rytm życia mieszkańców Rutek.
Nie brakuje tu mroku, niewiadomych, czy wszechobecnej grozy. Autorka wszystkie te rzeczy pięknie kreuje słowem, cudownie oddając magię polskiej wsi. Do tego wszystkiego dorzuca słowiańskie stwory i wierzenia, co jeszcze bardziej podbija klimat powieści.
To, co szczególnie urzeka to przepiękny język i bogate słownictwo, które wręcz malują na kartach powieści cudowne krajobrazy. Opisy są tak obrazowe, że dosłownie przenoszą w samo serce wydarzeń a czytelnik czuje jakby był nie tylko ich świadkiem ale i uczestnikiem. Dodatkowym atutem są dialogi idealnie pasujące do czasów i realiów, to rozmowy i język, które wciąż nietrudno jest na polskiej wsi usłyszeć, natomiast bohaterowie to zwykli, prości ludzie.
"Dwie i pół duszy. Folk noir" to powieść, dla której zarywa się noc bez żalu, atmosfera jest gęsta, wręcz duszna a cały wachlarz emocji i ciarki niepewności czuć na każdej stronie.
Książka warta jest polecenia każdemu, szczególnie lubujący się w motywach słowiańskich poczują się otuleni tym przepięknym klimatem niczym mięciutkim kocykiem. Autorka doskonale udowadnia, że nie musimy szukać daleko by poczuć się swojsko i magicznie, bo to właśnie u siebie mamy historię, wiarę i legendy, którym magii nie brakuje.
Polska wieś końca XX wieku. Córka Wojciecha Kusego zaczyna się dziwnie zachowywać i którejś nocy wychodzi bez słowa z domu, na szczęście po czasie zostaje odnaleziona przez brata. Na tym jednak nie koniec bowiem sytuacja się powtarza. Jakiś czas później rodzi się Mateusz Kusy, którego dwie dusze zakłócą rytm życia mieszkańców Rutek.
Nie brakuje tu mroku, niewiadomych, czy...
2023-06-14
Nie będę ukrywać, że cykl "Krwiopijcy" ukochałam całym sercem i szczerze polecam go każdemu.
"Cyjan" to bezpośrednia kontynuacja "Delirium" a jednocześnie książka zupełnie inna.
Już prolog dostarcza czytelnikowi mnóstwa emocji: zaczyna się wydarzeniami, które wyprowadzają z równowagi, po to by za chwilę wywołać ciarki przerażenia. Potem jest już tylko lepiej, a poziom powieści, a co za tym idzie całego cyklu, rośnie z każdą kolejną stroną. I pozostaje czuć tylko wdzięczność, że książkę śmiało można określić cegiełką.
Przenosimy się z podbieszczadzkiej mieściny do Lublina a potem samej stolicy, gdzie towarzyszymy głównemu bohaterowi w poszukiwaniu swojego ja i odpowiedzi na dręczące pytania. Przy okazji zahaczymy o gangi motocyklowe i kolejne krwawe jatki.
"Cyjan" to książka bardziej brutalna, bardziej krwawa niż poprzedniczka, czytelnik dostaje tu o wiele więcej mroku i wydarzeń przyspieszajacych bicie serca. Mam wrażenie, że "Delirium" to był tylko taki wstęp i nieco rozgrzewki a tu jest prawdziwa, doskonała jazda bez trzymanki, która nie bierze jeńców. Wampiry są wampirami, nie są wykastrowane z cech negatywnych (choć oczywiście pozytywnych też im nie brak), są niebezpieczne, bezwzględne, mają interesujące charaktery. Są takie jakie być powinny, są złożone i nigdy nie wiadomo co siedzi im w głowach.
Ogromnie podoba mi się tutaj motyw tożsamości, pochodzenia i przeszłości Konrada: owiany niewiadomą aż do ostatnich stron.
Językowo... no nie będę ukrywać, że tu jestem prawdziwie zachwycona, ponieważ autor pięknie buduje długie zdania posługując się ładnym słownictwem. Wiadomo, wulgaryzmy też są, jednak są one całkowicie uzasadnione i mocno na miejscu. W końcu zostajemy wrzuceni w stado wampirów a nie wróżek ociekających cukrem.
Przy pełni zachwytu nad częścią pierwszą muszę przyznać że tom drugi podobał mi się o wiele bardziej. I mimo że to książki zupełnie różne to jednak doskonale się uzupełniają a wydarzenia są spójne.
Czekając na więcej, ogromnie dziękuję Planecie Czytelnika za egzemplarz, natomiast autorowi za fenomenalną historię. Logo na takich książkach to prawdziwy zaszczyt! 🖤
Nie będę ukrywać, że cykl "Krwiopijcy" ukochałam całym sercem i szczerze polecam go każdemu.
"Cyjan" to bezpośrednia kontynuacja "Delirium" a jednocześnie książka zupełnie inna.
Już prolog dostarcza czytelnikowi mnóstwa emocji: zaczyna się wydarzeniami, które wyprowadzają z równowagi, po to by za chwilę wywołać ciarki przerażenia. Potem jest już tylko lepiej, a poziom...
2023-05-09
🐉"Iluzje" to drugi tom cyklu "Klan Smoka", którego autorką jest Alina Duchnowska. Książka została wydana samodzielnie, bez udziału jakiegokolwiek wydawcy, a co za tym idzie jest niezwykle dopieszczona, dopracowana i wręcz wychuchana. Książki Aliny to zawsze jakość na najwyższym poziomie: piękne okładki, mnóstwo przykuwających oko ilustracji, ale nie tylko. To również wspaniała treść.
Po "Barierze" moje oczekiwania do kontynuacji były ogromne. No bo jeżeli ktoś debiutuje w taki sposób to potem czytelnik spodziewa się po nim naprawdę wiele. Wiecie co jest najlepsze? Ta pisarka kompletnie nie zawodzi, a poziom jest jedynie coraz wyższy.
W drugim tomie cyklu wyraźnie rośnie warsztat pisarski, a czytelnik ma wrażenie, że autorka czuje się jeszcze pewniej w swojej historii. Językowo jest pięknie, a jednocześnie nie jest sztywno i czuć lekkość. Historia pomimo bycia pełnoprawną fantastyką jest naturalna, a to wszystko dzięki temu, że bohaterowie mają "nasze" problemy, przeżycia, przeszłość. I tu znowu ogromny plus za poruszenie tematów bardzo trudnych, niekiedy tabu, ale jednocześnie niezwykle ważnych, takich o których mówić powinno się jak najwięcej.
Autorka fenomenalnie wręcz gra na emocjach czytelnika, przy tej historii nawet największy twardziel... zapłacze, wkurzy się a niekiedy rozczuli.
Każdy z bohaterów jest złożony, nietuzinkowy, każdy ma swoje za uszami i interesujący charakter, i przede wszystkim czytelnik przeżywa wydarzenia razem z nimi. To wszystko dzięki temu, że można się łatwo utożsamić i zżyć.
Ten zły... no ja nawet Rutha polubiłam. Serio, ja wiem że to paskuda straszna, ale o to właśnie chodzi w czarnych charakterach. Mają być źli, bezwzględni i budzić w czytelniku strach. Oczywiście rudy Kitsu to niezmiennie mój numer jeden. 🧡
Pragnę też zaznaczyć, że spod pióra Aliny wychodzą NAJPIĘKNIEJSZE wątki romantyczne. Zauważcie, że ja nie jestem entuzjastką romansów, muszę mieć na nie ochotę, ale to... to biorę zawsze! Może być pięknie, niewulgarnie, a erotyka nie musi odrzucać czy się narzucać.
🐉"Iluzje" to drugi tom cyklu "Klan Smoka", którego autorką jest Alina Duchnowska. Książka została wydana samodzielnie, bez udziału jakiegokolwiek wydawcy, a co za tym idzie jest niezwykle dopieszczona, dopracowana i wręcz wychuchana. Książki Aliny to zawsze jakość na najwyższym poziomie: piękne okładki, mnóstwo przykuwających oko ilustracji, ale nie tylko. To również...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-02-01
2022-06-07
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Samowydawcy w swojej ofercie nie mają ani jednej słabej książki. I tak sobie myślę, że to stwierdzenie nie będzie w żaden sposób przesadą.
"On" Michała Wójcika to pierwszy tom cyklu "Sługa Piasku". To kolejna książka niewydana nakładem żadnego wydawnictwa, którą mam przyjemność mieć w rękach. To również kolejna książka będąca argumentem za tym by wyzbyć się ze społeczeństwa uprzedzeń do selfpublisherów.
Brego i Timothee Osman to przybrane rodzeństwo żyjące sobie na planecie Tung. Żyją w świecie,w którym Ziemia nie jest już tą dobrze nam znaną planetą, na której można sobie spokojnie żyć. W wyniku samolubnej eksploatacji ludzie zmuszeni są egzystować w podziemiach lub na innych planetach, a ta dobrze nam znana Ziemia wykorzystywana jest jako miejsce do zsyłki kryminalistów i przypadków wyjątkowo trudnych.
Książka pełna jest mroku, brutalności, niepokoju, ludzkiej znieczulicy. Ukazuje nam smutne realia tego co może się stać gdy Ziemia zostanie całkiem zniszczona. Śmiało można wyciągnąć ważną lekcję.
Wciąga już od pierwszej strony, po to by z każdą kolejną pochłaniać niczym ruchome piaski, aż w końcu nie wiadomo kiedy dociera się do ostatniego rozdziału. Szokuje, zaskakuje, zachwyca. Wszystko jest dopracowane, widać że autor włożył w książkę mnóstwo pracy, ale to już chyba u Samowydawców norma.
Chcę więcej! Fenomenalna książka, która ląduje w mojej topce a sam autor jest kolejnym Samowydawcą, który zyskuje moje pełne zaufanie. Ogromnie polecam.
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Samowydawcy w swojej ofercie nie mają ani jednej słabej książki. I tak sobie myślę, że to stwierdzenie nie będzie w żaden sposób przesadą.
"On" Michała Wójcika to pierwszy tom cyklu "Sługa Piasku". To kolejna książka niewydana nakładem żadnego wydawnictwa, którą mam przyjemność mieć w rękach. To również kolejna książka będąca...
2022-10-30
"Mrok Duszy" Klaudii Max to kontynuacja "Czerni Rubinu". To dalszy ciąg historii Luizy i jej ziomków. Ta książka to część pierwsza kontynuacji, druga niebawem.
Tak jak "Czerń" podobała mi się bardzo i te 700 stron wręcz pochłonęłam tak tu... moje serce zostało złamane. Wręcz rozkruszone na miliony kawałków, a dusza totalnie wciągnięta w tę historię. To co autorka stworzyła dosłownie rozrywa od środka, igra z każdą emocją, wciąga niczym ruchome piaski. Czy to znaczy, że było dobrze? Jeszcze jak! Historia jest doroślejsza, jeszcze bardziej przemyślana, jeszcze bardziej okrutna dla głównej bohaterki a czytelnik targany jest na przemian rzeczami wywołującymi uśmiech, złość, a nawet szczere wzruszenie.
Bohaterów, włącznie z Luizą, nie sposób nie polubić, a sama fabuła jest bardzo pomysłowa i poprowadzona logicznie, z głową. Tak jak Drwala w pierwszym tomie uwielbiałam tak teraz... no nie będę ukrywać, że to Luka wkradł się niespodziewanie do tej części mego serca podarowanego postaciom fikcyjnym. Jest wykreowany perfekcyjnie.
Część romantyczna... nie lubię romansów, ale to co tu się dzieje uwielbiam, również sceny erotyczne nie są w żaden sposób nachalne. Całość toczy się niesamowitym ale zupełnie naturalnym rytmem a wydarzenia ciągle czymś zaskakują.
Ta powieść z każdą stroną i każdym tomem jest coraz lepsza. Na tyle, że już nie mogę się doczekać tego co autorka wykombinuje w kolejnej części, którą biorę w ciemno.
"Mrok Duszy" Klaudii Max to kontynuacja "Czerni Rubinu". To dalszy ciąg historii Luizy i jej ziomków. Ta książka to część pierwsza kontynuacji, druga niebawem.
Tak jak "Czerń" podobała mi się bardzo i te 700 stron wręcz pochłonęłam tak tu... moje serce zostało złamane. Wręcz rozkruszone na miliony kawałków, a dusza totalnie wciągnięta w tę historię. To co autorka stworzyła...
2022-04-03
🔸️Honoriusz Mond zatrudnia się w firmie sprzątającej. Wraz ze swoją szefową, Allegrą, otrzymują zlecenie posprzątania domu, w którym niedawno natrafiono na zwłoki. Na miejscu zostaje odnaleziona sieć tuneli kryjąca makabrycznie upozowane ciała dzieci.
🔸️Tak, to Czornyj w całej okazałości i w swoim stylu. "Mortalista" to książka, w której nie znajdziemy nudy czy nielogicznych zdarzeń. To książka pełna świetnie budowanego napięcia, grozy, tajemnicy, licznych zwrotów i nietuzinkowego humoru.
Podobało mi się to, że otrzymywałam kolejne niewiadome gdy już myślałam, że zagadka została rozwiązana a napięcie towarzyszyło mi do ostatniej strony. Ogromnie podobało mi się wykorzystanie motywu danse macabre.
Koniecznie trzeba wspomnieć o świetnie napisanych postaciach, szczególnie główny bohater, Honoriusz Mond, skradł moje serce. To nietuzinkowy charakter pełen tajemnicy, a jego dialogi i przekomarzanki z szefową pokochałam całym sercem.
Tak, książki pisane przez @maxczornyj są dla mnie takimi, po które sięgam w ciemno, z pełnym zaufaniem.
Niezwykle cieszy mnie to, że "Mortalista" otwiera furtkę dla kolejnych tomów serii, po każdy sięgnę z wielką chęcią.
Premiera "Mortalisty" już 𝟭𝟯 𝗸𝘄𝗶𝗲𝘁𝗻𝗶𝗮 a przedpremierowo już można zamawiać. Warto!
🔸️Honoriusz Mond zatrudnia się w firmie sprzątającej. Wraz ze swoją szefową, Allegrą, otrzymują zlecenie posprzątania domu, w którym niedawno natrafiono na zwłoki. Na miejscu zostaje odnaleziona sieć tuneli kryjąca makabrycznie upozowane ciała dzieci.
🔸️Tak, to Czornyj w całej okazałości i w swoim stylu. "Mortalista" to książka, w której nie znajdziemy nudy czy...
2021-03
2022-01-23
2021-11-29
2022-01-28
2021-12-26
2021-11-23
2023-05-01
Czasem jest tak, że książka trafia idealnie do Ciebie, jest pisana dokładnie pod Twoje gusta i masz ochotę napisać ścianę tekstu, a finalnie nie wiesz od czego właściwie zacząć, bo masz na jej temat aż tyle myśli na raz. Może po prostu rozpocznę tym: to książka, do której z nieskrywaną ochotą będę wracać, którą śmiało mogę ogłosić jedną z moich ukochanych a autorowi wysłać wirtualne ukłony i uściski za to, że stworzył coś, co uleczyło mnie z irytującego zastoju czytelniczego.
Wilki, Bieszczady, cała masa leśnych podróży, niesamowity, niepowtarzalny klimat, czająca się za każdym najmniejszym krzaczkiem niepewność, słowiańskie wierzenia, wampiry... nie wiem co zasługuje na największe wyróżnienie, bo po prostu wszystkie te elementy stanowią jedną niezywkle wciągającą całość, z której kompletnie nie chce się wychodzić. "Delirium" jest książką, która wciągnęła mnie od pierwszej strony i okazała się być całkowicie nieodkładalna aż do ostatniej kropki.
Autor posługuje się ładnym językiem, który jednocześnie nie jest sztywny, a w dialogach nie brak potoczności, czy nawet wypowiedzi, które mogą rozbawić. To dodaje bohaterom wiarygodności i sprawia, że są bliżsi czytelnikowi. Dzięki temu z ochotą śledzi się ich każdy kolejny krok. Jak już jesteśmy przy bohaterach... Tutaj nie ma postaci czarnych lub białych. Każda jest pełna swoich przeżyć, ma pewien bagaż doświadczeń, przeszłość i niepowtarzalny charakter. Nawet postaci drugo- i trzecioplanowe okazały się być dla historii ważne i mocno dopracowane.
Klimat... nie da się ukryć, że bieszczadzki klimat jest jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny a tamtejsze lasy to prawdziwa magia i uczta dla duszy. I to udało się autorowi w książce odwzorować, każdy opis okolicy chłonęłam jak gąbka wodę. Są tak obrazowe. Książkę czytałam w Zachodniopomorskim w samym środku dużego miasta a czułam się jakbym właśnie obcowała z naturą bieszczadzkiego lasu.
W książce nie zabraknie brutalności, okrucieństwa, walk, tajemnic czy zaskoczeń, jednak w tym wszystkim doskonale wyczuwalna jest autorska wrażliwość. Ogromne słowa uznania za to, że znalazło się sporo miejsca dla tematów społecznie ważnych i poważnych: przemoc domowa, kłusownictwo, znęcanie się nad zwierzętami, patologia, znieczulica, czy nawet autyzm.
Mnogość wątków, bohaterów i leśna otoczka doskonale ze sobą współgrają, ja natomiast polecam tę książkę każdemu.
Czasem jest tak, że książka trafia idealnie do Ciebie, jest pisana dokładnie pod Twoje gusta i masz ochotę napisać ścianę tekstu, a finalnie nie wiesz od czego właściwie zacząć, bo masz na jej temat aż tyle myśli na raz. Może po prostu rozpocznę tym: to książka, do której z nieskrywaną ochotą będę wracać, którą śmiało mogę ogłosić jedną z moich ukochanych a autorowi wysłać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Czarne Serce. Zdrada” Sylwii Gudyki to rzecz dla mnie wyjątkowa. To jak ta książka powstawała było mi dane obserwować od samego początku – od pomysłu, a nawet wydarzeń, które były inspiracją, poprzez tworzenie okładki, czy betaczytanie aż po finał, w którym dostałam do rąk produkt końcowy będący pełnoprawną książką z gatunku fantasy. Rzecz wydana została przez autorkę samodzielnie, z premierą datowaną na 25 lutego 2024. To tom pierwszy otwierający trzytomowy cykl „Jaskółka”.
Czy da się, będąc książkowym influ, przejść na drogę autorsko-pisarską, w dodatku niezależną? Okazuje się, że tak i Sylwia jest tego doskonałym przykładem, bowiem jej książka to rzecz dopracowana, dopieszczona, pełna smaczków, która po prostu bardzo dobrze się czyta. To klasyczna fantastyka, w której znajdziecie motywy zemsty, zdrady, magię, a jednocześnie wzbogacona o tematykę życiową. Autorka zainspirowała się wydarzeniami, które miały miejsce i, dodając im fantastycznego podkręcenia, stworzyła fabułę, w którą się z ochotą wsiąka.
Lunara swoje przeszła. Jej życie to tak naprawdę w większości bardzo brutalne i bezwzględne szkolenie w Zakonie Burz na zabójczynię, w miejscu, w którym raczej nikt znaleźć by się nie chciał. Piszę o szkoleniu a to tak naprawdę tresowanie, które ma stworzyć maszynę niezdolną do refleksji, emocji czy przemyśleń, dla której przyszłość to jedynie bezwzględne mordowanie, litry krwi i życie, którego nie życzy się nawet największemu wrogowi. Ba, już sama droga, którą trzeba do tego punktu przejść jedyne co może zafundować to całą masę traum. Lunara postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i uciec, a następnie podjąć zemstę. Tym sposobem zaczyna się ostra jazda bez trzymanki.
Historia głównej bohaterki pokazuje, że życie można i trzeba wziąć we własne ręce. I choćby wszystko wokół miało się walić to jednak warto to przejść. Sama Lunara to osobowość silna, która pomimo paskudnych przeżyć wciąż walczy o swoje. Niestety, to co działo się w jej przeszłości to nie koniec, bowiem autorka przygotowała kolejne niespodzianki , na zdradzie jedynie zaczynając. Oczywiście nasza wojowniczka to nie wszystko. W Zakonie Burz szkolą się jeszcze inne dziewczyny, które określają siebie mianem sióstr. To, z resztą, nie tylko nazewnictwo, a ich relacja to prawdziwa siostrzana przyjaźń, która przetrwa wszelkie przeciwności.
To, co w „Czarnym Sercu” istotne to to, że każda z bohaterek jest ważna. Nawet drugo- i trzecioplanowe postaci wnoszą do powieści wiele, mają swoje przeżycia, rozbudowaną historię i niepowtarzalne charaktery. Ich postępowanie, podobnie jak Lunary, często okaże się moralnie wątpliwe, jednak zawsze każda z podejmowanych decyzji będzie uzasadniona przeszłością i daną sytuacją. Nic nie dzieje się tutaj bez powodu. Nie raz wspominałam, że bohaterowie to dla mnie jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy, elementów książki i Sylwia Gudyka test przeszła na piątkę z plusem. Jedyne czego bym chciała to troszkę więcej postaci męskich, bo po kreacji Bruna można zauważyć, że autorka tworzy je z pazurem. Oczywiście, wspomniany jest typem, z którym się nie polubię, nie raz chciałam rzucić książką przez jego decyzje, natomiast to świadczy tylko i wyłącznie o talencie pisarskim, i jak najbardziej moje odczucia były tymi pożądanymi. Jest masa emocji, które podkręca realizm. Bo owszem, to jest fantastyka, jednak wiele wydarzeń jest z życia wziętych, wszystko to mogło lub może przydarzyć się wielu z nas. To podkręca odczucia.
Język jakim Sylwia Gudyka się posługuje jest bardzo lekki, przyjemny. Nie jest ani poetycki, ani wulgarny, jest współczesny, dzięki czemu łatwo zrozumieć „co autorka miała na myśli”. Dzięki lekkości książkę czyta się bardzo szybko, choć zdarzą się momenty, w których warto się na chwilę zatrzymać w celu przemyślenia. „Czarne Serce” to rzecz po brzegi wypchana trudną tematyką, niekiedy ocierającą się wręcz o tabu, z tego też powodu raczej nie powinny jej czytać osoby zbyt młode. Znajdą się tutaj sceny erotyczne, również gwałt. Wszystko to opisane niezwykle obrazowo i dobrze. Erotyka w żaden sposób się nie narzuca , nie jest wymuszona ani wciśnięta na siłę, nie odrzuca. Gwałt natomiast... No musi wzbudzać skrajne emocje, niestety.
W powieści znajdą się wątki romantyczne, jednak uprzedzam że nie jest to klasyczne romantasy i na pewno nie da się tej książki postawić obok innych przedstawicielek podgatunku. Tego typu relacje faktycznie się przewijają, jednak nie są one narzucające się, nie przysłaniają całości fabularnej, ani nie są w żaden sposób wymuszone. Są przedstawione raczej jako zalążek do czegoś większego. To po prostu coś, co można, a nawet trzeba, potraktować jako jeden z motywów popychających bohaterów do działania w ten a nie inny sposób.
Pierwszy tom cyklu to też niesamowity pokaz tego, jak może wyglądać książka. Treść to jedno, ale dodatkowe doznania fundują przepiękna okładka, niezwykle dopracowana mapka i przyjemne dla oka ilustracje, które można znaleźć w środku. To nie wszystko, książkę wzbogaca przepiękny merch, w tym mnogość kolorowych zakładek inspirowanych treścią czy pięknie pachnące świeczki. Autorka zadbała o najmniejszy detal.
Całość to bardzo udany literacki debiut, po który warto sięgnąć. Tom pierwszy cyklu to zapowiedź czegoś niezwykłego w nurcie new adult, swoista świeżość a także obietnica trylogii, która zachwyci niejednego czytelnika i niejedną czytelniczkę. Samą autorkę natomiast warto śledzić, obawiam się, że możemy być świadkami czegoś niezwykłego, a Sylwia Gudyka jest wschodząca gwiazdą rynku literackiego. I ja mocno trzymam za to kciuki.
Polecam „Czarne Serce” każdemu, kto lubuje się w fantastyce i szuka emocji, nie bojąc się trudniejszych wątków.
Książkę zamówicie pod linkiem:
https://www.sylwiagudykawrites.pl/
Warto się jednak pospieszyć, gdyż pierwszy nakład jest na mocnym wykończeniu.
„Czarne Serce. Zdrada” Sylwii Gudyki to rzecz dla mnie wyjątkowa. To jak ta książka powstawała było mi dane obserwować od samego początku – od pomysłu, a nawet wydarzeń, które były inspiracją, poprzez tworzenie okładki, czy betaczytanie aż po finał, w którym dostałam do rąk produkt końcowy będący pełnoprawną książką z gatunku fantasy. Rzecz wydana została przez autorkę...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to