-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2024-03
2024-04
2024-04
2024-03
2024-04
Zdecydowanie akcja goni akcję i nie ma nawet czasu na przemyślenie pewnych rzeczy.
Czekałam na dom płomienia i cienia, bo wiedziałam z poprzedniej części, że pojawią się bohaterowi z moich ulubionych Dworków. I... mam totalny niedosyt! Ja wiem, że to nie książką o Dworkach, ale Nesta i Azriel jakoś tak inaczej się zachowywali. Rozumiem wzajemną wrogość, w końcu jakaś laska wparowała im do świata z rogiem wytatuowanym na plecach. Ale dzięki nim dostajemy trochę background na potężne artefakty.
Sama Bryce ma... za łatwo ze wszystkim. W poprzednich tomach bardzo ją polubiłam, ale po całość i przemyśleniu pewnych rzeczy - mam mieszane uczucia. Nagle dostaje super-moce, z których prawie od razu potrafi korzystać. Nie było żadnych wielotygodniowych treningów ani poszukiwań. Sam fakt, że potrafiła z łatwością posługiwać się maską... Bryce w tej części zrobiła się pełna sprzeczności. Nienawidzi Fae, wrzuca ich do jednego wora, równocześnie nie zauważa, że ma za przyjaciół pełnokrwistych Fae jak chociażby Ruhn, który jest jedną z najlepszych postaci serii.
Ciągnięcie wpływu Daniki, która co rusz odkrywamy, że coś jeszcze ukrywała przed Bryce. Co chwile okazuje się, że kogoś jeszcze znała. Ten wątek się już trochę przepalił, ok?
Pojawiły się bardzo wzruszające momenty jak np. Ruhn, Hunt i Baksjan w lochach. Te sceny łamały serce i były najbardziej wzruszające. Sam wątek Ruhna i Day. Oh tak bardzo na to zasłużył - na szczęśliwe zakończenie. Ona zresztą także. Czekałam na ich wspólne momenty.
Tharion - śmieszek, który wiecznie poświęca się dla przyjaciół. Taki trochę nieogar ślizgający się po powierzchni (czasami nawet dosłownie). Kolejna postać, która bardzo mi siadła, a która zyskuje dopiero po bliższym poznaniu. Jednak widać, że w głębi duszy jest po prostu zagubiony, a ma dobre zamiary, choć w praktyce wychodzi różnie. Mam słabość do takich postaci
Zakończenie wątku Asteri było niespektakularne. Po zakończeniu takiej serii spodziewałam się większych trudności.
Z całej serii ten tom jest najsłabszy. Autorka zbyt mocno postawiła na ciągłą akcję, dała sporo zapychaczy (jak np. Sathia - Maas chyba nie do końca miała na nią pomysł). Pomimo tych wszystkich wad, dobrze się bawiłam. Fabuła nie jest najwyższych lotów, momentami do bólu przewidywalnie, ale czytało się dobrze.
Zdecydowanie akcja goni akcję i nie ma nawet czasu na przemyślenie pewnych rzeczy.
Czekałam na dom płomienia i cienia, bo wiedziałam z poprzedniej części, że pojawią się bohaterowi z moich ulubionych Dworków. I... mam totalny niedosyt! Ja wiem, że to nie książką o Dworkach, ale Nesta i Azriel jakoś tak inaczej się zachowywali. Rozumiem wzajemną wrogość, w końcu jakaś laska...
2024-03
2024-03
2024-03
2024-03
2024-03
Ojciec Vesper został aresztowany, a całą nienawiść i winę za to dziewczyna przekierowała na księcia Dalkę - przyszłe naczynie dla Przewiecznego Króla i ważna linia obrony przed zagrożeniem ze strony otaczającej ich burzy. Postanawia za wszelką cenę uratować ojca, więc pod przykrywką udaje się na szkolenie na Wardanę.
Uwielbiam motyw burzy i potworów w niej mieszkających. W samej budowie odrobinę przypomina fałdę cienia. System magii opartej na symbolach - świetny. Działają na zasadzie jak w Nocnych Łowcach, tylko że Wardana nie muszą się ograniczać do rysowania ich na własnych ciałach.
Jak na dystopię przystało dostajemy dosyć mocno podzielone społeczeństwo. Żyją w kręgach, a najbardziej oddalony od centrum, 5ty krąg, jest coraz bardziej pożerany przez burzę. Ale... ale. Zabrakło mi odrobinę przedstawienia na jakiej zasadzie działają poszczególne kręgi, bo mam wrażenie, że dostajemy właściwie szczątkowe informacje o tym. Tak samo ze szkoła Wardana - jak przebiega szkolenie, jak długo się tam uczą itd. A sama ikonomancja - nie dowiedziałam się jakie ma ograniczenia. Nie ma takich szczegółów co odrobinę dziwi, bo całość książki stoi raczej na opisach.
Wątek romantyczny jest delikatny, brak mu wyrazistości. Jako namiętny czytacz enemies to lovers - nie do końca mnie przekonał. Jeśli byłoby go więcej lub wcale - książka by zyskała.
Vesper zachowuje się odpowiednio jak na swój wiek. Momentami jej odwaga graniczy z głupotą, jest impulsywna, ale skuteczna. Jako córka rewolucjonistki ma przypiętą łatkę i mam wrażenie, że ona sama nie wie czy usilnie pracować, żeby ją wymazać czy utrwalić.
Sam książę sprawia wrażenie nijakiego. Żyje pod piętnem czyich oczekiwań i zdaje się, że całkowicie zapomniał o własnych potrzebach, bo na dobrą sprawę nigdy nie mógł ich mieć.
Kontakt tej dwójki jest nierówny i pełen wybojów. Jestem ciekawa jak rozwinie się ich dalsza relacja.
Samo zakończenie niezłe i sprawiło, że pomimo debiutanckich niedociągnięć, sięgnę po drugi tom.
Ojciec Vesper został aresztowany, a całą nienawiść i winę za to dziewczyna przekierowała na księcia Dalkę - przyszłe naczynie dla Przewiecznego Króla i ważna linia obrony przed zagrożeniem ze strony otaczającej ich burzy. Postanawia za wszelką cenę uratować ojca, więc pod przykrywką udaje się na szkolenie na Wardanę.
Uwielbiam motyw burzy i potworów w niej mieszkających. W...
2024-04
Askia została porwana przez okrutnego imperatora, Radovana. Dokładnie wie co ją czeka - 30 dni względnej wolności i śmierć. Podejmuje desperacką próbę uwolnienia siebie i innych z rąk rządów Radovana, który jest pełen sprzeczności. Pomagają jej w tym zabite poprzednie królowe.
Askia wciąż zmuszana jest do walki na wielu polach. Uparcie się nie poddaje, choć zdawałoby się przeciwności losu tylko się mnożą. Ciekawy wątek jest pomoc jej poprzedniczek - duchy poprzednich królowych. Pojawiała się i znikają, okazują się być świetnymi szpiegami. Niektóre z nich pośmiertnie próbują się wybielić w oczach Askii, z różnym skutkiem. Mimo wszystko każda próbuje pomóc.
Zdecydowaną gwiazdą tej części jest Radovan. Idealny czysty złol. Wierzy we własną ideę, potrafi w swojej pokrętnej logice znaleźć kontrargument na wszystko. Z jednej strony trafia do niego logiczność i waga niektórych decyzji, które podejmuje. Jednak z drugiej strony twierdzi, że kochał swoje żony, ale musiał zabrać im moce, żeby ocalić świat, więc je zabijał.
Delikatny wątek romantyczny rozpoczęty w pierwszym tomie, deklaruje się z biegiem trwania fabuły. Jako fan romansów w fantastyce - szkoda, że nie było go odrobinę więcej.
Ubolewam, że rola fanatyków religijnych została bardzo zmarginalizowana. To jeden z ciekawszych wątków pierwszego tomu i liczyłam na ich większe zaangażowanie w kontynuacji.
Całość wypadła nieźle, choć momentami nierówno.
Askia została porwana przez okrutnego imperatora, Radovana. Dokładnie wie co ją czeka - 30 dni względnej wolności i śmierć. Podejmuje desperacką próbę uwolnienia siebie i innych z rąk rządów Radovana, który jest pełen sprzeczności. Pomagają jej w tym zabite poprzednie królowe.
Askia wciąż zmuszana jest do walki na wielu polach. Uparcie się nie poddaje, choć zdawałoby się...
2024-03
Nieustępliwy Niedźwiedź wracając do domu przez las, znajduje nieprzytomną nagą kobietę. Nie zastanawiając się długo, zabiera ją ze sobą i więzi. Choć twierdzi, że tego nie robi. Rzeczowa kobieta (Val) okazuje się być z rodu pum, jednak wszystko wskazuje na to, że jest mieszanką - hybrydą. A w świecie zmiennokształtnych, gdzie oddawana jest cześć Naturze, istnienie hybryd jest wręcz grzechem. Rasso nie jest gotów pozwolić jej odejść, bo wyczuwa między nimi nic przeznaczenia. Jednak na horyzoncie pojawia się Ostatni Smok - Read, który jest mocno zainteresowany Val.
Motyw rodów zmiennokształtnych mnie kupił. Zresztą moja słabość do zmiennych jest powszechnie znana. Ich przywiązania do natury, w większym bądź większych stopniu, wzajemne powiązania pomiędzy rodami i konflikty polityczne to coś co zdecydowanie jest mocną stroną książki.
Do tytułu zostały dołączone grafiki trojga głównych bohaterów. Nie mogę oprzeć się wrażenie, że Rasso i Read byli wzorowani na mężczyznach z dworów. Momentami nawet zachowywali się podobnie. W trakcie zagłębiania się w lekturę wrażenie odrobinę się rozmywa za sprawą jednej szczególnej sceny. Gdy dotrwacie do tego momentu, napewno zrozumiecie o czym piszę. Przez te wszystkie zbieżności, wątek romantyczny jest przewidywalny i właściwie nic tutaj nie zaskakuje (prócz wspominanej jednej sceny, która w gruncie rzeczy nie pasuje mi z wcześniejszymi zapewnieniami bohaterów).
Sama Val jest bohaterką upartą, choć momentami nielogiczną. Czasami sama nie potrafi połapać się o co jej tak naprawdę chodzi, ale jak już postanowi to się tego trzyma. Na szczęście!
Trzeba też wspomnieć o mitycznym Stormvoll. Jedyna noc na x lat, w której według wierzeń, można bez konsekwencji spłodzić potomka. Ciekawy wątek.
Kończy się z przytupem i pomimo wymienionych wcześniej zgrzytów, czytało się dobrze i akcja wciąga. Na szczęście nie było zbędnych zapychaczy, co w znacznym stopniu uratowało całość.
Nieustępliwy Niedźwiedź wracając do domu przez las, znajduje nieprzytomną nagą kobietę. Nie zastanawiając się długo, zabiera ją ze sobą i więzi. Choć twierdzi, że tego nie robi. Rzeczowa kobieta (Val) okazuje się być z rodu pum, jednak wszystko wskazuje na to, że jest mieszanką - hybrydą. A w świecie zmiennokształtnych, gdzie oddawana jest cześć Naturze, istnienie hybryd...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03
Księgi pisane krwią, do której trzeba dodać specjalne zioła. Atrament musi być wykonany podczas rytuału. Magia ksiąg jest dla niektórych osób słyszalna jako bzyczenie pszczół, są jakby żywymi radarami. Z kolei na pewne osoby ich magia w ogóle nie ma wpływu. Dodatkowo mamy trzy osoby o totalnie innych charakterach, z innymi doświadczeniami i przeszłością. Dwie rozdzielone siostry: Joanna, która dobrowolnie zamknęła się w domu i pilnuje dziedzictwa zmarłego ojca - drogocennych ksiąg przepełnionych magią. Esther - siostra, która porzuciła rodzinę i tuła się po świecie, bo tak przykazał jej ojciec i sama właściwie nie wie dlaczego. I w końcu Nikolas, odizolowany od świata wewnętrznego w grubych murach posiadłości, czyli Biblioteki.
Koncept fabularny brzmi nieźle, prawda? Jednak wykonanie mnie zawiodło.
Podeszłam do tytułu z entuzjazmem, ostatecznie opis był zachęcający. 90% książki miałam wrażenie przeciągania na siłę akcji. Ściany opisów skutecznie zniechęcały, ale dobrnęłam do końca.
Joanna jak na bohaterkę pierwszoplanową wydawała mi się bezbarwna, pozbawiona uczuć. Równie dobrze mogłaby się ujawnić w ostatnich paru rozdziałach i efekt końcowy byłby ten sam.
Esther jest ciekawszą siostrą, ale odrobinę nielogiczną. Teoretycznie posłuchała rady ojca, co roku zmienia miejsce zamieszkania, żeby chronić rodzinę. Ale żeby nie drążyć tematu dlaczego trzeba zrobić to w ten sposób? I dopiero po paru latach przeciwstawiła się tej regule, na zasadzie - zobaczymy co będzie. Dla mnie nie do końca się to kleiło i było dobrze uzasadnione.
Sam Nikolas był najciekawsza postacią. To taki odizolowany dzieciak nie mający bladego pojęcia o otaczającym go świecie. Codzienne rzeczy potrafią być bardzo dla niego interesujące, bo zna je wyłącznie z książek i opowiadań.
Były dobre momenty i pomysły chociażby reanimacja relacji między siostrami, magia luster czy umowa o tajności pracowników Biblioteki - nie mogli mówić o zastrzeżonych rzeczach, a gdy próbowali, zaczynali kaszleć. Pojawiła się intryga związana z organizacją związaną z księgami, która również jest na plus. Jednak samej akcji jest niewiele i tych dobrych momentów jest zbyt mało, żebym mogła polecić książkę jako dobrą. Dla mnie to taki średniaczek z dużą ilością opisów z odrobinę zmarnowanym potencjałem.
Księgi pisane krwią, do której trzeba dodać specjalne zioła. Atrament musi być wykonany podczas rytuału. Magia ksiąg jest dla niektórych osób słyszalna jako bzyczenie pszczół, są jakby żywymi radarami. Z kolei na pewne osoby ich magia w ogóle nie ma wpływu. Dodatkowo mamy trzy osoby o totalnie innych charakterach, z innymi doświadczeniami i przeszłością. Dwie rozdzielone...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03
Książka jest idealna dla osób, które zupełnie nie ogarniają o co chodzi z hormonami. Poruszane jest temat 6 i schemat rozdziałów jest taki sam: najpierw przedstawienie o co z danym hormonem chodzi, przykłady działania oraz metody na regulację. Autor przytacza wiele sytuacji, wiele z nich jest związane z jego doświadczeniami. Wszystko jest napisane prostym językiem, przyjaznym w odbiorze. Część rzeczy jest wyłożona wręcz łopatologicznie. Niestety pare metod okazuje się niemożliwym w realizacji - autorem jest Szwed, a jego realia odrobinę różnią się od naszych polskich, w związku z tym co nie co odpada. Co nie zmienia faktu, że całkiem sporo z powiedzeniem można wprowadzić nawet na naszym polskim podwórku.
Przy dopaminie nic mnie nie zaskoczyło, ale wynika to z faktu, że kiedyś obejrzałam cały dwugodzinny program o tym właśnie hormonie. Pozostałe rozdziały były dla mnie interesująca, ale o nich wiedziałam zgoła mniej. Stąd wniosek, że książka jest bardziej wprowadzeniem do świata hormonów niż zaawansowaną pozycją.
Książka jest idealna dla osób, które zupełnie nie ogarniają o co chodzi z hormonami. Poruszane jest temat 6 i schemat rozdziałów jest taki sam: najpierw przedstawienie o co z danym hormonem chodzi, przykłady działania oraz metody na regulację. Autor przytacza wiele sytuacji, wiele z nich jest związane z jego doświadczeniami. Wszystko jest napisane prostym językiem,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02
2024-02
Jaga to taka świetna bohaterka, jej przygody świetnie się czyta.
Jaga to taka świetna bohaterka, jej przygody świetnie się czyta.
Pokaż mimo to2024-02
Mulan to moja ukochana bajka dzieciństwa, a czyste serce daje totalnie jej vibe!
Mingshin zakochana do szaleństwa w swoim narzeczonym, jest totalnie zaskoczona, gdy wychodzi na jaw jego oszustwo. Dodatkowo pomogła mu w tym jej przyjaciółka i równocześnie kuzynka! Umierając, żąda drugiej szansy, którą... dostała. Pamięta wszystko co się działo w poprzedniej linii czasowej, więc poprzysięgła, że nie pomoże Renowi w zdobyciu tronu. Mało tego - ona mu to uniemożliwi.
Obraz Mingshin to idealne odzwierciedlenie tego jak bardzo potrafimy być ślepi na wszystko wokół gdy jesteśmy zakochani. Cofając się w przeszłość, dziewczyna bardzo uważnie zaczyna przyglądać się osobom, które ją otaczają i wręcz nie może uwierzyć jak wcześniej ignorowała. Miłość oślepia, hę? Równocześnie musi bardzo uważać, żeby nie zdradzić się ze swoimi zamiarami, więc poniekąd role się odwróciły. Kiedy już nie skupia się na Renie, poznaje bardzie pozostałych księciów, a jeden wydaje się być... sympatyczniejszy niż pamiętała.
Widać wyraźnie, że mamy do czynienia z klimatem chińskim. Rola kobiet jest marginalizowana, jest właściwie dodatkiem dla mężczyzny, więc utrudnia to nieco zadanie Mingshin, ale również z nią sobie poradziła. Jest sprytna, rozważna, zachowuje zdrowy rozsądek i nie popisuje się. Zupełnie jak Mulan!
Wątek romantyczny pojawia się, ale jako element poboczny. Najważniejszy wątek to zemsta, nie tylko na Renie i kuzynce, ale również na wuju. Jego podstępność wydaje się sięgać głęboko podszyta urażoną męską dumą.
Mam nadzieje, że będzie kontynuacja!
Mulan to moja ukochana bajka dzieciństwa, a czyste serce daje totalnie jej vibe!
Mingshin zakochana do szaleństwa w swoim narzeczonym, jest totalnie zaskoczona, gdy wychodzi na jaw jego oszustwo. Dodatkowo pomogła mu w tym jej przyjaciółka i równocześnie kuzynka! Umierając, żąda drugiej szansy, którą... dostała. Pamięta wszystko co się działo w poprzedniej linii czasowej,...
2024-02
Aya jest trzecią po królowej i jej Oczami. Dodatkowo jest Persi - posiada powinowactwo perswazji, co czyni z niej idealnego szpiega. Natomiast Will, Drugi po Królowej, jest Sensainosem, czyli związany z powinowactwem doznań zmysłowych i uczuć. Nazywany Gnębicielem, torturuje ludzi.
Od wielu lat konkurują ze sobą, są zdeklarowanymi wrogami i mają za sobą wiele niedopowiedzeń. Jednak zmuszeni przez sytuację - na horyzoncie pojawia się zakazane mroczne powinowactwo - wyruszają do innego królestwa, żeby zapewnić korzystną umowę handlową i przy okazji sprawdzić co w trawie piszczy.
Nie sądziłam, że historia tak bardzo mnie wciągnie! Aya i Will są zmuszeni ściśle współpracować, a co za tym idzie - muszą sobie zaufać, co biorąc po uwagę ich przeszłość - nie jest łatwe.
Od samego początku widać, że nienawiść Willa wobec Ayi, nie jest prawdziwą nienawiścią. Chronił ją, lecz nie potrafił otwarcie się do tego przyznać z paru powodów, które później wyjawia. Pomimo nieprzeniknionej maski mam wrażenie, że jest dosyć wrażliwą uczuciową postacią, co jest niemal okrutne biorąc pod uwagę fakt, że "przesłuchuje" ludzi na zlecenie królowej.
Za to Aya ma w sobie tak wiele skrywanych uczuć i nie przepracowanych rzeczy, że dziwne, że nie wybuchła wcześniej. Jest uparta, zawzięta, ma swoje zdanie, nie pozwala sobie wciskać kitu, za co ją lubię.
Ich relacja zmienia się i rozwija się powoli, naturalnie. Jako fanki slow burnów - bardzo mnie to ucieszyło.
Słowniczek z przodu był trafionym pomysłem. Często do niego wracałam przez używane w historii nazwy własne spowinowaconych.
Podobał mi się wątek wilków, towarzyszy władających powinowactwem. Jest to poboczny wątek, ale ciekawy.
Pojawił się też motyw, który osobiście uwielbiam. Mianowicie, osoba, którą od początku mieliśmy za pewniaka, że jest tą dobrą, na samym końcu, gdy przeanalizujemy wszystkie sytuację, zaczynamy mieć wątpliwości co do jej motywów.
Aya jest trzecią po królowej i jej Oczami. Dodatkowo jest Persi - posiada powinowactwo perswazji, co czyni z niej idealnego szpiega. Natomiast Will, Drugi po Królowej, jest Sensainosem, czyli związany z powinowactwem doznań zmysłowych i uczuć. Nazywany Gnębicielem, torturuje ludzi.
Od wielu lat konkurują ze sobą, są zdeklarowanymi wrogami i mają za sobą wiele...
2024-02
Neve zostaje wciągnięta w sam środek intryg własnej matki, teoretycznie świadomie. Kiedy Faye zapada na tajemniczą magiczną śpiączkę, Neve zgadza się tymczasowo zająć miejsce swojej bliźniaczki. Co szybko okazuje się nie do końca przemyślaną decyzją, bo jej narzeczony zbyt ochoczo przyjął ją pod swoje skrzydła. Dlaczego jednak nie przerywa tego udawania? Bo związek Faye z aflą miejscowej paczki wilkołaków jest kluczowe dla sabatu wiedź. Cyrk jedzie dalej, Neve wciąż udaje, ale nie ma ochoty odbić siostrze narzeczonego, co staje się coraz trudniejsze.
To typowe proste romantasy w stylu Ludki. Fabuła mało skomplikowana i duuużo napięcia między głównymi bohaterami. Wilkołaki jak to wilkołaki - są zaborcze i terytorialne. Neve niby się opiera, ale mało skutecznie. Książka mnie wciągnęła, ale nie ma co ukrywać, ze to typowy odmóżdżacz. Od czasu do czasu nie mam nic przeciwko takiej lekturze!
Uwielbiam pióro Ludki! Wilkołaki zresztą też <3
Neve zostaje wciągnięta w sam środek intryg własnej matki, teoretycznie świadomie. Kiedy Faye zapada na tajemniczą magiczną śpiączkę, Neve zgadza się tymczasowo zająć miejsce swojej bliźniaczki. Co szybko okazuje się nie do końca przemyślaną decyzją, bo jej narzeczony zbyt ochoczo przyjął ją pod swoje skrzydła. Dlaczego jednak nie przerywa tego udawania? Bo związek Faye z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Seraphena porzuciła pierwotny plan zabicia boga i łączy swoje siły z Nyktosem, żeby uratować świat przed Zgnilizną. Dodatkowo zdaje sobie sprawę, że zależy jej na uczucia przyszłego męża. Jednak w przeszłości on zadbał o to, żeby wybory serca nigdy nie stały się istotne.
Klątwa drugiego tomu ewidentnie zadziałała w tej serii. Fabularnie było interesująca, wątek romantyczny przekonujący, nie był ciągnięty na siłę.
Pojawiło się dużo wątków pobocznych co jest jednocześnie wadą i zaletą. W tym konkretnym wypadku ilość zapychaczy i niepotrzebnych informacji mnie dobijała. Jasne, fajnie poczytać o backgroundach postaci drugo i trzecioplanowych, ale bez przesady! To działa tylko do pewnego momentu.
Całość czytało mi się bardzo nierówno. Raz byłam wciągnięta na maksa, a raz zwyczajnie się męczyłam. Ilość powtórzeń myśli Seraphiny jak i powtarzanie co chwile tych samych informacji... Gdyby książka była cieńsza o te 200/300 stron wypadłaby znacznie korzystniej.
Wątek malutkich drakenów totalnie chwycił mnie za serduszko. Nyktos jest wspaniałą postacią, Sera zresztą też, choć momentami irytowała.
Podsumowując dla mnie to był taki średniaczek, zwyczajnie mi nie siadł i przeżyję bez znajomości kontynuacji.
Zaczynam się już przyzwyczajać, że Armentrout w każdej serii, z która miałam do czynienia, z tomu na tom obniża poziom. Szkoda, bo fabularne pomysły ma niezłe.
Seraphena porzuciła pierwotny plan zabicia boga i łączy swoje siły z Nyktosem, żeby uratować świat przed Zgnilizną. Dodatkowo zdaje sobie sprawę, że zależy jej na uczucia przyszłego męża. Jednak w przeszłości on zadbał o to, żeby wybory serca nigdy nie stały się istotne.
więcej Pokaż mimo toKlątwa drugiego tomu ewidentnie zadziałała w tej serii. Fabularnie było interesująca, wątek romantyczny...