Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Justyna Sosnowska
7
8,1/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura obyczajowa, romans
Architektka krajobrazu z Wrocławia. Miłośniczka czekolady, układania puzzli i sezonowych kwiatów. W wolnym czasie pisze humorystyczne historie fantasy o tematyce słowiańskiej albo spaceruje w poszukiwaniu pięknych, inspirujących miejsc. Jej opowiadania zostały wydane w kilku antologiach.https://www.instagram.com/j.sosnowska_autorka
8,1/10średnia ocena książek autora
571 przeczytało książki autora
471 chce przeczytać książki autora
11fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Z choinki urwane - antologia zimowa
Emi Korel, Justyna Sosnowska
8,2 z 70 ocen
121 czytelników 12 opinii
2021
Powiązane treści
Aktualności
35
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
W życiu często bywa tak, że tracimy jedne rzeczy, ale los obdarowuje nas innymi. Oczywiście, nie zawsze sprawiedliwie i tak, jak byśmy sobie...
W życiu często bywa tak, że tracimy jedne rzeczy, ale los obdarowuje nas innymi. Oczywiście, nie zawsze sprawiedliwie i tak, jak byśmy sobie tego życzyli.
3 osoby to lubią
Bo czy nie było tak, że czekając na nieprzyjemne, ale nieuniknione wydarzenie, jednocześnie chciało się je mieć jak najszyb...
Bo czy nie było tak, że czekając na nieprzyjemne, ale nieuniknione wydarzenie, jednocześnie chciało się je mieć jak najszybciej za sobą, a jednak wciąż marzyło się o tym, żeby go nie doświadczać w ogóle?
2 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Instytut Absurdu Justyna Sosnowska
7,0
"Instytut absurdu" jest książką... sympatyczną. Na pewno zwariowałabym na jej punkcie na innym etapie życia, natomiast teraz po prostu przeżyłam przyjemną przygodę. Ciepłą, przyjazną, nieco naiwną. Przywołującą na myśl wspomnienie pierwszych, studenckich dni. Wręcz czułam na języku smak marzeń, jakie wtedy miałam. Nadziei na właśnie takie miejsce i taką ekipę na praktykach/stażu, jaka pracuje w Instytucie.
Bohaterka - Eliza Żaczek to bardzo fajna dziewczyna. Bez problemu można z nią sympatyzować. Mnogość postaci pobocznych daje ogromne możliwości na stworzenie całego uniwersum. Bardzo chętnie bym sięgnęła po opowiadania, czy powieści dotyczące kolejnych pracowników. Wątek romantyczny został zarysowany delikatnie i z nieśmiało, co okazało się doprawdy urocze. Mieszanie przedmiotów, miejsc i istot z różnych mitów i legend oraz zestawianie ich z normalnym światem to zabieg, który bardzo lubię. Nie ma nudy, za to dużo easter eggów do znalezienia i rozszyfrowania ;).
Sama kompozycja jest lekka i nienachalna. Powieść pozostawia w głowie niezbyt strasznego, za co całkiem miłego książkowego kaca.
Tyle o plusach. Wjeżdżają minusy:
Jako rodowita mieszkanka Krakowa zgrzytałam zębami na próby poprawnego zastosowania dialektyzacji krakowskiej gwary. To było tak sztuczne i nie na miejscu, że dejcie spokój, kto to widział. Ja wiem i doprawdy doceniam starania Autorki, ale lekcje ewidentnie nie zostały w pełni odrobione. Przy zdaniu "Jeśli już musisz, to wejdźże." (kropka na końcu jest istotna) miałam ochotę rzucić książką w redaktora z okrzykiem "weźże to wytnij!". Przy "przestańże, cichożesz" poszło im (redakcji i Autorce) lepiej, żeby znowu zakuleć przy "francy" (za takie określenie to jest strzał w twarz, a nie "utarczki słowne starego małżeństwa") i "chamraniu" - to ostatnie jeszcze bym zrozumiała w ustach istoty starszej daty, ale nie młodego studenta.
Dodatkowo wątek Pana P. został potraktowany zupełnie bez sensu. Ja wiem: taki zabieg otwiera wiele dróg w kolejnym tomie, jednak też nie pozostawia za bardzo wyboru - druga część musi powstać. Inaczej z oceny 7/10 spadłaby na 2/10. Podejrzewam, że Pisarka chciała w ten sposób pozostawić Czytelnika w napięciu, jednak finalnie (w moich odczuciach) porzuciła go w... pustce. Bez zamknięcia. Bez sceny finałowej. Bez dramatycznego wstrzymania oddechu, za to z dezorientacją i głupkowatym "Co?" na ostatniej stronie.
To jest tak: Kiedy dobry powieściopisarz przerywa wątek to cały Wszechświat zagląda mu przez ramię i obserwuje w napięciu, co zrobi. Jak autor pisze C to uśmiecha się z nadzieją, przy D już zaczyna drżeć z niepokoju, a kiedy dochodzi do zamaszystego N to eksploduje z myślą "O borze zielony! Jakie to było dobre! Chcę więcej!"
Przy "Instytucie Absurdu wygląda to tak, jakby Pisarce ktoś wyrwał w ostatniej chwili kartkę i nie pozwolił dokończyć ostatniego zdania.
Finał na mocne 30%.
Cała książka zaś na 6,5, może 7/10
Instytut Absurdu Justyna Sosnowska
7,0
Dobrze się bawiłam, książka zabawna, trochę taki zbiór opowiadań w których czytamy o perypetiach tej samej grupy ludzi, z ciekawie porozrzucanymi fragmentami fabuły która wiąże wszystkie misje w całość.
Ciekawy pomysł świata, który można jeszcze rozwinąć, w wiele kierunków, i postacie z którymi dobrze przemierzało się strony książki.
Nie mogę doczekać się drugiego tomu :)