-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2016-11-23
2016-11-20
2016-11-17
2016-11-02
2016-10-22
2016-10-04
2016-09-19
2016-09-02
2016-09-04
2016-08-12
2016-08-10
2016-07-30
2016-07-28
2016-07-02
2016-06-21
2016-06-15
2016-05-26
2016-05-09
2016-04-24
No... nie wiem. Naprawdę nie wiem, co myśleć o tej książce. Temat jest mocny i ważny, zarówno jeśli chodzi o okrucieństwo pedofilii, jak i pytanie, jak daleko sięga prawo człowieka do obrony koniecznej i zemsty za wyrządzoną krzywdę. Podoba mi się także typowo skandynawskie podejście do tematu, próba obiektywnego spojrzenia, bez wartościowania i narzucania swojego zdania czytelnikowi. Niestety bez odpowiedniego wyczucia taki zabieg sprawia, że książka nie wzbudza tych emocji, które powinna. Autor powinien jednak w pewnym stopniu manipulować odczuciami czytelnika, podsuwając czy też sugerując mu pewne emocje. Tutaj tego nie ma, mamy jedynie suche fakty, nie wczuwamy się w sytuację bohaterów, nie rozumiemy ich motywów, nawet jeśli są one wyraźnie nam podane. Ponadto znów mamy tu do czynienia z tym, z czym zetknęłam się już w kilku innych skandynawskich kryminałach - z niepotrzebnym szafowaniem okrucieństwem, co w zbyt dużej dawce spłyca temat i paradoksalnie sprawia, że czytelnik nie odczuwa tego, co powinien. Największym jednak problemem tej książki jest według mnie brak niektórych scen, które są bardzo istotne dla fabuły - te przeskoki są naprawdę irytujące i jeszcze bardziej oddalają czytelnika od opowieści i jej bohaterów. Bardzo często autorzy rozwlekają swoje powieści, ubierając zdarzenia w nadmierną ilość słów; tym razem jest odwrotnie: książka mogłaby być dłuższa, a wydarzenia opisane bardziej starannie i z większym wyczuciem, wówczas historia bardzo by zyskała. Dodatkowe cięgi należą się tłumaczom i korektorom, którzy niespecjalnie się starali - w książce roi się od literówek i niechlujstwa. Polska nazwa prowincji Småland to Smalandia, wystarczy pięć sekund na Wikipedii, żeby się o tym dowiedzieć. Wszystko to zaważyło na moim pierwszym spotkaniu z tym duetem i raczej nie będę zainteresowana kolejnymi książkami tych autorów - świat szwedzkiej literatury jest zbyt obszerny, żeby marnować czas na przeciętne książki.
No... nie wiem. Naprawdę nie wiem, co myśleć o tej książce. Temat jest mocny i ważny, zarówno jeśli chodzi o okrucieństwo pedofilii, jak i pytanie, jak daleko sięga prawo człowieka do obrony koniecznej i zemsty za wyrządzoną krzywdę. Podoba mi się także typowo skandynawskie podejście do tematu, próba obiektywnego spojrzenia, bez wartościowania i narzucania swojego zdania...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-04-17
Znalezisko wygrzebane z promocyjnego kosza w markecie. Ta książka długo czekała na swoją kolej, bo zawsze było coś ważniejszego. Okazało się jednak, że niesłusznie oceniałam ją tak nisko - "Mofongo" to naprawdę wartościowa opowieść o chorym na serce chłopcu i jego niezwykłej babci. Ciepła, a zarazem poruszająca historia, chwilami ocierająca się o realizm magiczny, przybliża nam kuchnię portorykańską i pokazuje, jak gotować, aby trafić do każdego serca. Być może wspólny posiłek przy stole nie rozwiąże wszystkich problemów, ale na pewno uczyni je mniej strasznymi, szczególnie w połączeniu z opowieściami babci o dawnych czasach. I nawet kiedy wydaje się, że świat się kończy, a mrok zagnieżdża się w najgłębszych zakamarkach duszy, na dnie garnka z przepysznym picadillo czai się nadzieja. Warto przeczytać tę powieść, a zaraz potem zabrać się do gotowania według podanych na końcu przepisów. Ja na pewno się skuszę na kilka z nich.
Znalezisko wygrzebane z promocyjnego kosza w markecie. Ta książka długo czekała na swoją kolej, bo zawsze było coś ważniejszego. Okazało się jednak, że niesłusznie oceniałam ją tak nisko - "Mofongo" to naprawdę wartościowa opowieść o chorym na serce chłopcu i jego niezwykłej babci. Ciepła, a zarazem poruszająca historia, chwilami ocierająca się o realizm magiczny, przybliża...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Trudno mi powiedzieć, o czym właściwie opowiada ta książka. Tak, mamy tu czwórkę głównych bohaterów - dwóch krawców, ich szefową oraz młodego studenta - jednakże na pierwszy plan wysuwają się tutaj same Indie w okresie przemian, niekiedy bardzo bolesnych i trudnych. Tytuł powieści jest przewrotny, ponieważ na próżno szukać w niej delikatności - bywa brutalna, wulgarna, niekiedy potrafi przyłożyć czytelnikowi bez żadnego ostrzeżenia. Zdecydowanie warto przeczytać tę książkę, lecz nie należy w niej szukać pocieszenia ani motywujących cytatów w stylu Coelho, o tym, że warto spełniać swoje marzenia - to twarde zderzenie z rzeczywistością, o której ludzie z naszego kręgu kulturowego nawet nie mają pojęcia. Wszystkie najbrzydsze twarze Indii - brud, ubóstwo, żebractwo, korupcja, obłuda - śmiało wyzierają ze stron powieści, nieubrane w żadne oględne słowa. Czytając o tym, nietrudno dojść do wniosku, że nasze życie tutaj jest o niebo lepsze - lecz czy autor naprawdę napisał tę książkę po to, by poprawić humor człowiekowi z Zachodu?
Trudno mi powiedzieć, o czym właściwie opowiada ta książka. Tak, mamy tu czwórkę głównych bohaterów - dwóch krawców, ich szefową oraz młodego studenta - jednakże na pierwszy plan wysuwają się tutaj same Indie w okresie przemian, niekiedy bardzo bolesnych i trudnych. Tytuł powieści jest przewrotny, ponieważ na próżno szukać w niej delikatności - bywa brutalna, wulgarna,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to