Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Książka ciekawa ze względu na temat, ale niestety bardzo jednostronna. Sama będąc osobą o raczej lewicowych poglądach, nie mogę nie zauważyć, jak bardzo autor faworyzuję tę stronę sporu politycznego. I nie poradzą na to ciągłe wtręty o tym, że to nie jest tak jednoznaczne czy że nazywanie wszystkich ludzi głosujących na prawicę zmanipulowanymi nie jest dobrą strategią. To oczywiście prawda, ale osoby przekonane o własnej racji nadal będą to robić. Książka zawiera wiele ciekawych przemyśleń na temat tego, dlaczego ludzie wybierają populistyczne hasła prawicowych partii, natomiast kompletnie pomija lewicową bańkę, która również ulega bardzo prostym i prymitywnym emocjom. Trzeba mieć jednak na uwadze, że książka ma już kilka lat, więc siłą rzeczy pewne rzeczy nie mogły się w niej znaleźć, jak choćby narastający problem cancel culture, który również jest przykładem źle ukierunkowanego i destrukcyjnego gniewu. Ciekawa jestem, czy autor dzisiaj również napisałby tę książkę w tym samym tonie, czy jednak poświęciłby choć jeden rozdział przypadkom z drugiej strony barykady.

Książka ciekawa ze względu na temat, ale niestety bardzo jednostronna. Sama będąc osobą o raczej lewicowych poglądach, nie mogę nie zauważyć, jak bardzo autor faworyzuję tę stronę sporu politycznego. I nie poradzą na to ciągłe wtręty o tym, że to nie jest tak jednoznaczne czy że nazywanie wszystkich ludzi głosujących na prawicę zmanipulowanymi nie jest dobrą strategią. To...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zaskakująco urocza, ciepła i zabawna książka będąca czymś w rodzaju kolażu historii różnych ludzi, które zbiegają się w jednym punkcie - studni świętej Anny, której istnieniu zagraża planowana budowa drogi. Chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o bohaterach tych opowiastek. Sporo z nich ma zaskakujące zakończenie, a większość sprawiła, że poczułam ciepło i satysfakcję, że losy postaci ostatecznie ułożyły się dobrze. Dziękuję autorce książki za to ciepło i odrobinę radości, jaką wniosła w ponurą, listopadową szarość.

Zaskakująco urocza, ciepła i zabawna książka będąca czymś w rodzaju kolażu historii różnych ludzi, które zbiegają się w jednym punkcie - studni świętej Anny, której istnieniu zagraża planowana budowa drogi. Chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o bohaterach tych opowiastek. Sporo z nich ma zaskakujące zakończenie, a większość sprawiła, że poczułam ciepło i satysfakcję,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zachęcona pozytywnymi opiniami, wyposażyłam się w tę książkę, mając nadzieję na jakiś miły czasoumilacz podczas podróży samolotem. A to właściwie kawał miałkiej literackiej paszy nieodstający jakością od fanfików produkowanych przez nastoletnie aspirujące pisarki (zresztą, główna bohaterka we własnej osobie takową jest, co może rzucać nieco światła na to, jak autorka postrzega samą siebie bądź swój obraz z nastoletnich czasów). Zamiast lekkiej, zabawnej lektury dostałam ziewanie i facepalmy. Mały plusik za polski wątek oraz częste wspominanie o pierogach. Poza tym nie warto.

Zachęcona pozytywnymi opiniami, wyposażyłam się w tę książkę, mając nadzieję na jakiś miły czasoumilacz podczas podróży samolotem. A to właściwie kawał miałkiej literackiej paszy nieodstający jakością od fanfików produkowanych przez nastoletnie aspirujące pisarki (zresztą, główna bohaterka we własnej osobie takową jest, co może rzucać nieco światła na to, jak autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dziękuję pani Joannie Chmielewskiej za to, że jej historia pozwoliła mi zimą, podczas przemierzania kilometrów na bieżni, poczuć się jak podczas najbardziej upalnego i pełnego przygód lata :) Historia sama w sobie jest całkiem ciekawa, ale to klimat książki, te wszystkie jeziora, zarośla, krzaki i sitowia są tu najistotniejsze. Słuchając nagrania, czułam się tak, jakbym tam była. To naprawdę wspaniałe przeżycie, polecam gorąco.

Dziękuję pani Joannie Chmielewskiej za to, że jej historia pozwoliła mi zimą, podczas przemierzania kilometrów na bieżni, poczuć się jak podczas najbardziej upalnego i pełnego przygód lata :) Historia sama w sobie jest całkiem ciekawa, ale to klimat książki, te wszystkie jeziora, zarośla, krzaki i sitowia są tu najistotniejsze. Słuchając nagrania, czułam się tak, jakbym tam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niezwykle inspirująca i ważna historia, która na długo zapadnie mi w pamięć. Opowieść o tym, jak silny i pełen godności może być człowiek i jak wiele może znieść, by wyzwolić się z prawdziwego piekła. To także historia o tym, jak bezduszne i tępe potrafi być społeczeństwo, któremu wykrzacza się mózg, kiedy ktoś nie pasuje do narzuconej mu szufladki. Przede wszystkim jednak jest to dla mnie opowieść o dziecku, któremu odebrano dzieciństwo. Tym bardziej niezwykłe jest zatem to, że Natascha tak trafnie diagnozuje społeczeństwo, mimo iż przez długi czas była od niego odizolowana. Jej przemyślenia na temat ludzkiej natury, a także tego, że w każdym może tkwić potwór, są bardzo trafne i celują prosto w stereotypowe, czarno-białe postrzeganie świata. To naprawdę wielkie z jej strony, że postanowiła podzielić się swoją prywatną historią. Natascha pokazuje, że dojrzałość nie zależy od wieku, a także, że nikt nie może nam odebrać godności, dopóki sami na to nie pozwolimy. Uważam, że książkę tę powinien przeczytać każdy, nawet jeżeli niektóre jej momenty są naprawdę trudne i bolesne.

Niezwykle inspirująca i ważna historia, która na długo zapadnie mi w pamięć. Opowieść o tym, jak silny i pełen godności może być człowiek i jak wiele może znieść, by wyzwolić się z prawdziwego piekła. To także historia o tym, jak bezduszne i tępe potrafi być społeczeństwo, któremu wykrzacza się mózg, kiedy ktoś nie pasuje do narzuconej mu szufladki. Przede wszystkim jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Spodziewałam się romansu, a dostałam skrzącą się dowcipem powieść obyczajową, momentami zaskakująco wnikliwą i pełną niebanalnych spostrzeżeń na temat natury ludzkiej. Bardzo podoba mi się, że uczucie między dwojgiem postaci rodzi się powoli i ma solidne podstawy, choć obydwoje bohaterów musi do niego dopiero dojrzeć. Nie wszystkie postacie są nakreślone tak wielowymiarowo, ale dwoje kluczowych bohaterów to bardzo ciekawe i niejednoznaczne charaktery. Dodatkowy plus za postać pana Benneta, stoickiego i sarkastycznego jegomościa, który na swój sposób próbuje się odnaleźć w tym obyczajowym, pełnym intryg chaosie ;)

Spodziewałam się romansu, a dostałam skrzącą się dowcipem powieść obyczajową, momentami zaskakująco wnikliwą i pełną niebanalnych spostrzeżeń na temat natury ludzkiej. Bardzo podoba mi się, że uczucie między dwojgiem postaci rodzi się powoli i ma solidne podstawy, choć obydwoje bohaterów musi do niego dopiero dojrzeć. Nie wszystkie postacie są nakreślone tak wielowymiarowo,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Najwyższa sprawiedliwość Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt
Ocena 7,1
Najwyższa spra... Michael Hjorth, Han...

Na półkach: , , ,

Sebastian Bergman jest, jaki jest. W życiu zdążył wiele nabroić i nie zostało mu już zbyt wielu sprzymierzeńców. W tej części robi to, co wychodzi mu najlepiej - rozwiązuje zagadki kryminalne, zagląda w głąb duszy świadkom i podejrzanym, a także koncertowo psuje sobie relacje z innymi ludźmi. "Najwyższa sprawiedliwość" nie jest może aż tak świetna jak poprzednie części - widać w niej pewną powtarzalność i utarte schematy - ale nadal bardzo dobrze się czyta. O ile jeszcze nie znielubiliście Vanji (mnie ta sztuka udała się już przy pierwszej części), jest spora szansa, że nastąpi to podczas czytania tej właśnie książki. Jak zwykle na pierwszy plan wysuwa się życie prywatne ekipy policyjnej, w tym głównie jeden z wątków, na kontynuację którego czekał chyba każdy po piorunującym zakończeniu poprzedniej części. Jednak sprawa kryminalna również jest bardzo interesująca, szczególnie że dotyczy bardzo aktualnego problemu. Na plus zasługuje niejednoznaczne pokazanie tej kwestii i brak wyraźnego podziału na dobro i zło, szkoda tylko, że nie poświęcono temu zagadnieniu więcej uwagi. Tak czy inaczej, czekam jak zawsze na kolejną część. Oby krócej niż trzy lata...

Sebastian Bergman jest, jaki jest. W życiu zdążył wiele nabroić i nie zostało mu już zbyt wielu sprzymierzeńców. W tej części robi to, co wychodzi mu najlepiej - rozwiązuje zagadki kryminalne, zagląda w głąb duszy świadkom i podejrzanym, a także koncertowo psuje sobie relacje z innymi ludźmi. "Najwyższa sprawiedliwość" nie jest może aż tak świetna jak poprzednie części -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Siedmioro ludzi, których życiowa loteria umieściła w różnych miejscach na Ziemi. W zależności od tego, gdzie się urodzili, tak będzie wyglądało ich życie. Niby nic dziwnego, to samo przecież dotyczy każdego z nas. A jednak to nie tylko kwestia ślepego losu. To suma ich wyborów życiowych złoży się na to, kim się staną i jaka czeka ich przyszłość. To tylko wycinki, które zdecydował się nam pokazać autor. Migawki, obrazy. Również od nas zależy, co z nimi zrobimy - czy potraktujemy je jako inspirację, czy docenimy nasze w gruncie rzeczy banalnie proste życie, czy zechcemy zmienić nasze życiowe nawyki, choćby odrobinę, wierząc, że może to być jedną z miliona kropel drążących skałę, czy też pozostaniemy jedynie biernymi obserwatorami, zaglądającymi przez dziurkę od klucza do cudzego życia. Wiele w tej książce refleksji, niektóre mogą się wydać dość banalne i oczywiste, ale tym bardziej są prawdziwe i aktualne. I znów to czytelnik sam musi zdecydować, co zrobi z tym, co podsunął mu autor.

Przez te kilkaset stron niepostrzeżenie zżyłam się z bohaterami opowieści. Chciałabym wiedzieć, jak potoczyły się ich dalsze losy, ale książka urywa się i pozostawia ich historie otwarte. Bardzo wymowne jest też kilkanaście ostatnich stron, które pozostawiono puste - czy po to, żeby czytelnik sam dopowiedział sobie, co stało się z tymi ludźmi? Czy może po to, aby sam spisał na nich własną historię, warunki, które go ukształtowały, uczyniły z niego tę osobę, którą się stał? A może to miejsce na nasze wnioski, przemyślenia, może postanowienia? Tego już autor nie precyzuje. Jedynie uśmiecha się zagadkowo. On sam też nie wie, co zrobimy z opowieścią, którą nam zaprezentował.

Siedmioro ludzi, których życiowa loteria umieściła w różnych miejscach na Ziemi. W zależności od tego, gdzie się urodzili, tak będzie wyglądało ich życie. Niby nic dziwnego, to samo przecież dotyczy każdego z nas. A jednak to nie tylko kwestia ślepego losu. To suma ich wyborów życiowych złoży się na to, kim się staną i jaka czeka ich przyszłość. To tylko wycinki, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwszy raz przeczytałam tę książkę jako nastolatka i pamiętam, że wywarła ona na mnie ogromne wrażenie. Teraz, kiedy przeczytałam ją ponownie jako dorosła osoba, nadal uważam, że pomysł autora był bardzo dobry, mam jednak sporo zastrzeżeń do samego sposobu poprowadzenia opowieści. Postacie są strasznie płaskie, autor zdradza nam od razu ich sposób myślenia, nie pozostawiając niczego domysłom czytelnika, a do tego od razu dzieląc ich grubą krechą na tych dobrych i tych złych. Zacieśnianie więzi dzieje się za szybko, co wypada bardzo nienaturalnie. Książka wiele by zyskała, gdyby było w niej nieco więcej akcji, a mniej wewnętrznych przemyśleń postaci - i mówię to nie dlatego, że nie lubię zaglądać do wnętrza bohaterów, ale inaczej się zagląda tam, gdzie jest jakaś głębia, a inaczej tam, gdzie można jedynie podrapać papier. I te cięte riposty, którymi wymieniają się postacie w książce - to byłoby zabawne, gdyby pojawiało się od czasu do czasu, a tutaj mamy tego zdecydowanie za dużo, co sprawia, że historię czyta się czasem tak, jakby oglądało się jakiś stand-up.

Co by jednak nie mówić, pomysł autora jest rewelacyjny. Czy rzeczywiście stał się inspiracją do serialu Stranger Things? Nie wiem, ale rzeczywiście jest wiele wspólnych elementów. Scena z radiem to nadal jedna z moich ulubionych scen w powieściach grozy, i choćby z jej powodu nie mogę tej książki ocenić niżej.

Pierwszy raz przeczytałam tę książkę jako nastolatka i pamiętam, że wywarła ona na mnie ogromne wrażenie. Teraz, kiedy przeczytałam ją ponownie jako dorosła osoba, nadal uważam, że pomysł autora był bardzo dobry, mam jednak sporo zastrzeżeń do samego sposobu poprowadzenia opowieści. Postacie są strasznie płaskie, autor zdradza nam od razu ich sposób myślenia, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie wiem, jak Lisa See to robi, że pisze obrazy - ale jej książki są napisane kolorami, słowa stają się barwnymi plamami, które tworzą jaskrawe malowidła. Takie jak propagandowe plakaty w Chinach za czasów Mao, zbyt nierealistyczne, by być prawdziwe. Po raz kolejny nie mogłam się oderwać od jej książki, choć momentami lektura była tak bolesna, że ściskało mnie od niej w żołądku. Autorka opisuje w niej losy Joy, córki jednej z Dziewcząt z Szanghaju... a może właśnie córki obydwu? Ideały, które młoda dziewczyna nosi w sercu, są boleśnie rozbierane na kawałki, przechodzą drobiazgową sekcję na kolejnych kartkach opowieści, a Lisa See nie traktuje swoich czytelników lekko i nie szczędzi im naprawdę szokujących szczegółów. Warto przeczytać, nie tylko dlatego, że to naprawdę świetnie napisana książka, ale także po to, żeby bardziej docenić życie, w którym codzienne posiłki, ciepło, dach nad głową i szacunek dla więzów międzyludzkich są oczywistością.

Aha, jeszcze jedno: po prostu uwielbiam okładki książek z tej serii, są nierzeczywiste i przepiękne. Tyle że wiele osób może być mocno zaskoczonych, oczekując jakiegoś łagodnego, azjatyckiego romansu, do którego tej książce jest naprawdę bardzo daleko. Owszem, książka traktuje o miłości, ale tej zupełnie innego rodzaju - miłości matczynej, siostrzanej, przyjacielskiej, wdowiej, wreszcie oszukańczej i destrukcyjnej, a nawet miłości do państwa. Lisa See jak zwykle widzi więcej odcieni tego uczucia i za to należy jej się chwała.

Nie wiem, jak Lisa See to robi, że pisze obrazy - ale jej książki są napisane kolorami, słowa stają się barwnymi plamami, które tworzą jaskrawe malowidła. Takie jak propagandowe plakaty w Chinach za czasów Mao, zbyt nierealistyczne, by być prawdziwe. Po raz kolejny nie mogłam się oderwać od jej książki, choć momentami lektura była tak bolesna, że ściskało mnie od niej w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jakby nie patrzeć, jedna z moich ukochanych książek z dzieciństwa to historyczne fantasy z wątkiem podróży w czasie. W dodatku w klimacie słowiańskich wierzeń. Poruszające tematykę klas społecznych, dojrzewania i feminizmu. Obfitujące we wspaniałe stylizowane dialogi, z których część znam na pamięć. Ciekawie wrócić do niej po latach i przekonać się, jak duży wpływ ta opowieść miała na kształtowanie mojego charakteru i sposobu bycia. Poza tym to niezwykle wciągająca opowieść i nie trzeba być piętnastoletnią panną, żeby się nią zachwycić. No i sarkastyczne dytko to wciąż jedna z moich absolutnie ulubionych postaci ;) Dobrze jest odkryć, że ta opowieść ani trochę się nie zestarzała. Na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.

Jakby nie patrzeć, jedna z moich ukochanych książek z dzieciństwa to historyczne fantasy z wątkiem podróży w czasie. W dodatku w klimacie słowiańskich wierzeń. Poruszające tematykę klas społecznych, dojrzewania i feminizmu. Obfitujące we wspaniałe stylizowane dialogi, z których część znam na pamięć. Ciekawie wrócić do niej po latach i przekonać się, jak duży wpływ ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wiele się spodziewałam po tej książce, ale nie tego. Nawet kiedy zaczynałam ją czytać, nie spodziewałam się, do czego mnie zaprowadzi. Pierwsze kilkadziesiąt stron się nieco ciągnie i kompletnie nie przygotowuje na to, co pojawia się, kiedy czytelnik przedrze się przez początkową skorupę. Rzadko kiedy trafia się na opowieść, która aż tak reaguje z czytelnikiem. To, co w niej odnajdzie, zależy od jego własnej natury, wyobraźni, wspomnień i skrywanych głęboko uczuć. Uwielbiam, kiedy książka zostawia mnie z niepokojem i poczuciem niepewności, kiedy skłania mnie do przemyśleń i zadaje więcej pytań, niż udziela odpowiedzi. Tutaj właśnie tak jest. Zdaję sobie sprawę z tego, jak banalnie i nieciekawie brzmią moje słowa, ale w przypadku tej powieści lepiej wiedzieć jak najmniej. Lepiej po prostu ośmielić się na nawiązanie próby kontaktu.

Wiele się spodziewałam po tej książce, ale nie tego. Nawet kiedy zaczynałam ją czytać, nie spodziewałam się, do czego mnie zaprowadzi. Pierwsze kilkadziesiąt stron się nieco ciągnie i kompletnie nie przygotowuje na to, co pojawia się, kiedy czytelnik przedrze się przez początkową skorupę. Rzadko kiedy trafia się na opowieść, która aż tak reaguje z czytelnikiem. To, co w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ocena nieco zawyżona ze względu na samą historię, która mogłaby zostać znacznie rozwinięta - książka to w zasadzie jedynie krótki jej szkic. Sama opowieść jednak jest na tyle mocna, że warto się z nią zapoznać. Na szczęście powstał serial, który poszerzył wiele wątków, pozostając jednocześnie wierny książce. W tym wypadku śmiało mogę zaryzykować stwierdzenie, że historia w serialu wypada ciekawiej i ma większe pole rażenia.

Co zaś do samej opowieści, jest to interesujący przykład efektu kuli śnieżnej, czyli jak z wielu drobiazgów można ulepić śmiertelnie ciężki głaz. I choć zgodzę się z tą częścią świata, która uważa, że Hannah w wielu momentach przesadzała i nie była święta (sama również mogła się znaleźć na taśmach kilku osób), to jednak potrafię zrozumieć jej motywy. Każdy powód z osobna (poza kilkoma) sam w sobie wydaje się dość błahy, jednak wszystkie zebrane do kupy, wraz z rysującą się perspektywą kolejnych, mogą mocno uderzyć w psychikę nastolatki. Właśnie: nastolatki. Osoby, które mocno krytykują zachowanie bohaterki, zapominają o tym, że psychika dorastających dzieci jest bardzo krucha, przechodzi nieustające przemiany i czasem wystarczy naprawdę drobiazg, motyl na szali, żeby przeważyć ją w nieodpowiednim kierunku. Szczególnie jeśli osoba ma predyspozycje, by zapaść na depresję. Tego mi również brakło, zarówno w książce, jak i w serialu: podkreślenia, że mimo wszystko to, co zrobiła Hannah, nie jest regułą i wskazuje raczej na zaburzenia osobowości, które były obecne już wcześniej, zanim zaczęła się ta historia.

Tak czy inaczej, warto zapoznać się zarówno z książką, jak i z serialem. Myślę, że dodatkowy punkt należy się autorowi (uwaga: mężczyźnie) za trafne spostrzeżenia co do kultury uprzedmiotowienia kobiet (zwłaszcza bardzo młodych) i tego, jak z pozoru niewinne i niemające na celu skrzywdzenia zachowanie może doprowadzić człowieka tam, skąd nie ma już powrotu.

Ocena nieco zawyżona ze względu na samą historię, która mogłaby zostać znacznie rozwinięta - książka to w zasadzie jedynie krótki jej szkic. Sama opowieść jednak jest na tyle mocna, że warto się z nią zapoznać. Na szczęście powstał serial, który poszerzył wiele wątków, pozostając jednocześnie wierny książce. W tym wypadku śmiało mogę zaryzykować stwierdzenie, że historia w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To nie jest źle napisana książka. Ale nawet, gdyby była, nie potrafiłabym wystawić jej niskiej oceny. Bo trzeba odwagi, cholernej, niespotykanej odwagi, żeby pod własnym nazwiskiem opublikować coś tak osobistego. I nie ma tu znaczenia, w jakim stopniu historia Krystyny pokrywa się z doświadczeniami autorki. To, co naprawdę jest istotne, to emocje, które powstały w jej głowie i zostały przelane na papier, a zatem są prawdziwe. To są emocje, którymi nie chcemy się dzielić. Tak naprawdę alkoholizm jest tu sprawą drugorzędną, bo to książka przede wszystkim o tych wstydliwych, pochowanych rzeczach, do których w żadnym wypadku nie chcemy się przyznawać. Że czujemy się nie na miejscu. Niezbyt mądrzy. Niekompetentni. Brzydcy. Nielubiani. Wstydzimy się tego, że nam zależy. Mamy wrażenie, że reszta świata posiada jakiś kod, klucz do życia, którego z jakiegoś powodu nam nie dano, i to jest nasza wina, a my nie wiemy dlaczego, i to jest jeszcze większa nasza wina. To książka o relacjach międzyludzkich, w których każdy jest tak najeżony wielopoziomową ironią, że nawet rozmawiając z kimś codziennie, nie znamy go wcale. To jest książka o tym, że tak naprawdę, w środku, pod tymi gładkimi, okrągłymi słowami, jesteśmy nadzy, bezbronni i ciągle się boimy. Przede wszystkim tego, że ktoś nam uświadomi, jak bardzo bezbronni jesteśmy. Sięganie po alkohol jest tutaj skutkiem, a nie przyczyną. To znieczulenie, które zagłusza nasze prawdziwe emocje, te niefajne i nie do pokazywania, i pozwala nam stworzyć siebie na nowo. Dzięki piciu jesteśmy ładniejsi, mądrzejsi, pewniejsi siebie, zabawniejsi, fajniejsi. Tylko że nie. Ale trzeba ogromnej odwagi, żeby zauważyć u siebie ten problem, a jeszcze większej odwagi, by dobrowolnie chcieć zrzucić tę jakże wygodną maskę.

Oczywiście alkoholizm bohaterki jest istotny i warto przeczytać tę książkę także po to, by zapoznać się ze sposobami jego leczenia. Szczególnie, że jest to zapis bardzo szczery, nierzadko gorzki, trafnie diagnozujący problemy, jakie w naszym kraju spotykają alkoholików: żenująco niewspółczesne terapie, infantylizowanie problemu, a przede wszystkim brak zrozumienia ze strony otoczenia, że jak to, nie możesz pić? W ogóle? Ale przecież jedno piwo ci nie zaszkodzi, co ty? Dlatego uważam, że tę książkę powinni koniecznie przeczytać bliscy alkoholików, a także osób pogrążonych w depresji, żeby dowiedzieć się, jak wielkie znaczenie ma ich zachowanie i podejście. Szczególnie, jeśli ich głównym problemem jest to, że członek rodziny / przyjaciel robi im wstyd, zachowuje się niewyjściowo i ogólnie są z nim problemy. Zamiast tego lepiej wniknąć w jego skórę, zastanowić się, jak to jest żyć na co dzień z takimi emocjami, i dopiero wtedy zacząć działać.

Po przeczytaniu tej książki mam ochotę przytulić Krystynę. I powiedzieć jej, że jej emocje wcale nie są głupie i żałosne, że są ważne i ciekawe, a ogórczak japoński to fascynujące zwierzę. I żeby się więcej nie bała. Tyle, że wiem, że to nie zadziała. To nigdy nie działa.

To nie jest źle napisana książka. Ale nawet, gdyby była, nie potrafiłabym wystawić jej niskiej oceny. Bo trzeba odwagi, cholernej, niespotykanej odwagi, żeby pod własnym nazwiskiem opublikować coś tak osobistego. I nie ma tu znaczenia, w jakim stopniu historia Krystyny pokrywa się z doświadczeniami autorki. To, co naprawdę jest istotne, to emocje, które powstały w jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawy początek cyklu, choć trzeba czasu, żeby zorientować się w gąszczu akcji, która skacze od jednej perspektywy do drugiej, dość długo nie sugerując żadnych powiązań między nimi. Autor miał ambicje stworzyć wielowątkową sagę z dużym rozmachem, wplatając w nią wiele zróżnicowanych motywów, od fantasy, przez futurystyczną wizję świata, rzeczywistość wirtualną, plemienne legendy, tajemnicze bractwa, aż po międzynarodowe intrygi na najwyższym szczeblu. Wszystko to tworzy interesującą kombinację, która jednakże może powodować pewien zamęt. Podejrzewam, że historia rozkręca się na dobre dopiero w kolejnych tomach, po które też zamierzam sięgnąć. W tym momencie na plus na pewno wybijają się postacie Renie i !Xabbu, odważnej nauczycielki i jej młodszego przyjaciela, którzy razem próbują rozwikłać niebezpieczną zagadkę związaną z tajemniczym złotym miastem.

Tyle w kwestii samej książki. Co zaś do tłumaczenia, to ktoś tu zasłużył na solidne baty. Dawno nie czytałam czegoś tak fatalnie przełożonego. Owszem, zwracam na to pewnie baczniejszą uwagę niż przeciętny czytelnik, z racji zawodu oraz hobby, jednak sądzę, że nawet człowiekowi niezainteresowanemu kwestią tłumaczeń rzucą się w oko takie błędy ortograficzne jak "obskórny", "wymarze", czy "piuropuszów" (na Horusa, "pióro" też napisaliby przez "u" otwarte?). Z takimi rzeczami poradziłby sobie zwykły automatyczny moduł do sprawdzania pisowni, którego włączenie powinno być dla tłumacza i redaktora czymś tak oczywistym jak wieczorne mycie zębów. Nie ustrzeżono się też błędów w przekładzie, notorycznie tłumacząc "pathetic" na "patetyczny" czy też myląc cale ze stopami (!). Nie mam tak naprawdę pojęcia, ile treści ulotniło się w przekładzie, ponieważ sprawdzałam z oryginałem tylko te błędy, które wpadły mi w oko, ale rozważam przeczytanie całej tetralogii w angielskiej wersji, bo po prostu szkoda poznawać tak rozbudowaną historię w niechlujnym przekładzie. Wstyd, wstyd, po trzykroć wstyd.

Ciekawy początek cyklu, choć trzeba czasu, żeby zorientować się w gąszczu akcji, która skacze od jednej perspektywy do drugiej, dość długo nie sugerując żadnych powiązań między nimi. Autor miał ambicje stworzyć wielowątkową sagę z dużym rozmachem, wplatając w nią wiele zróżnicowanych motywów, od fantasy, przez futurystyczną wizję świata, rzeczywistość wirtualną, plemienne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oczekiwałam niebanalnej książki zgłębiającej zagadnienie przekładów literackich i nie zawiodłam się. Na niecałych trzystu stronach autor poruszył wiele kwestii związanych z trudną i bardzo często niewdzięczną rolą tłumacza, który od początku zdaje sobie sprawę z tego, że jego praca nigdy nie zostanie wykonana idealnie i nigdy też nie przyniesie mu uznania wszystkich czytelników - zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie się zgadzał z jego interpretacją, zawsze trzeba będzie coś poświęcić na rzecz czegoś innego. Autor stara się nie wartościować pracy poszczególnych tłumaczy, choć wyraźnie przebija z jego esejów pogląd - zgodny także z moim - że tłumaczenie powinno być bardziej lokalizacją, próbą przełożenia na obce realia wrażeń i odczuć, jakie chciał wywołać pisarz, a nie dokładnym odwzorowaniem tekstu, niewolniczym trzymaniem się jego słów. Przytacza przypadki, w których tłumacze posunęli się naprawdę daleko, nierzadko balansując na krawędzi, czasem nawet ją przekraczających ze szkodą dla tekstu. O ileż jednak to ciekawsze niż skrupulatne, ułożone przekłady, tracące w tych wszystkich pieczołowicie oddanych słowach realny sens i nastrój, który chciał czytelnikowi przekazać pisarz.

To nie jest książka na jeden wieczór, chociaż czasami ta zabawa z różnymi interpretacjami może wciągnąć. Autorowi można by jedynie zarzucić, że nadmiernie lubuje się w wykwintnym, specjalistycznym słownictwie, nasycając nim swoje zdania aż do przesady, ale nawet jeśli tych słów nie znamy, możemy z kontekstu wywnioskować, co miał na myśli. I przy okazji podreperować swój słownik.

Oczekiwałam niebanalnej książki zgłębiającej zagadnienie przekładów literackich i nie zawiodłam się. Na niecałych trzystu stronach autor poruszył wiele kwestii związanych z trudną i bardzo często niewdzięczną rolą tłumacza, który od początku zdaje sobie sprawę z tego, że jego praca nigdy nie zostanie wykonana idealnie i nigdy też nie przyniesie mu uznania wszystkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka pisana na szybko i byle jak, nie wiem nawet czy przez rzeczywistą autorkę serii o Bridget, czy może przez jakiegoś ghostwritera. Widać, że decyzja o napisaniu "Szalejąc za facetem" i przesunięcie czasu akcji książki o kilkanaście lat do przodu była nieprzemyślana i trzeba było wrócić do czasów, kiedy Bridget była jeszcze postrzeloną panną marzącą o domowym ognisku. Gdyby porządnie się do tego zabrać, mógłby to być całkiem udany pomysł. Tym razem jednak mamy do czynienia z płytką, słabo zarysowaną fabułą, postaciami, które przypominają rozmyte wersje samych siebie z poprzednich części, i zaledwie kilkoma dowcipami w charakterystycznym stylu, które naprawdę bawią (Daniel bawiący się manekinem w szkole rodzenia był uroczy). Skok na kasę i to nieszczególnie subtelny.

Książka pisana na szybko i byle jak, nie wiem nawet czy przez rzeczywistą autorkę serii o Bridget, czy może przez jakiegoś ghostwritera. Widać, że decyzja o napisaniu "Szalejąc za facetem" i przesunięcie czasu akcji książki o kilkanaście lat do przodu była nieprzemyślana i trzeba było wrócić do czasów, kiedy Bridget była jeszcze postrzeloną panną marzącą o domowym ognisku....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Okładka i styl pisania mogą nieco zmylić, sugerując typowe babskie czytadło. Tymczasem po zagłębieniu się w treść otrzymujemy naprawdę wciągający thriller. Mimo iż fabuła jest nieco przewidywalna, książka nic nie traci z tego powodu. Znacznie ciekawsze od samej historii są przemyślenia na temat związków i ogólnie psychiki ludzkiej, zaskakująco trafne i gorzkie jak na tak lekką książkę. Tak, wszyscy nosimy w sobie obraz idealnego siebie i z różną determinacją próbujemy się do niego dopasować. Czasem stajemy się tak przywiązani do tego obrazu, że uświadomienie sobie, że to nie nasze prawdziwe ja, jest dla nas zbyt bolesne (każda z nas, która kiedykolwiek próbowała się stać Fajną Laską, na pewno sobie o tym przypomni w odpowiednim momencie książki). Czasem w imię tego podrasowanego, fałszywego wizerunku jesteśmy w stanie zrobić bardzo wiele. Nawet jeśli kosztem podtrzymania iluzji jest wplątanie się w coś bardzo toksycznego. Spojrzenie prawdzie w oczy i uświadomienie sobie, że nie jesteśmy wcale tak interesujący, dowcipni, mądrzy ani uroczy, jest czasem tak trudne, że wybieramy pławienie się w kłamstwie. Nie każdy ma tyle siły, by się z tego wyplątać, a czasem okazuje się, że jest po prostu za późno.

Okładka i styl pisania mogą nieco zmylić, sugerując typowe babskie czytadło. Tymczasem po zagłębieniu się w treść otrzymujemy naprawdę wciągający thriller. Mimo iż fabuła jest nieco przewidywalna, książka nic nie traci z tego powodu. Znacznie ciekawsze od samej historii są przemyślenia na temat związków i ogólnie psychiki ludzkiej, zaskakująco trafne i gorzkie jak na tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trudno mi powiedzieć, o czym właściwie opowiada ta książka. Tak, mamy tu czwórkę głównych bohaterów - dwóch krawców, ich szefową oraz młodego studenta - jednakże na pierwszy plan wysuwają się tutaj same Indie w okresie przemian, niekiedy bardzo bolesnych i trudnych. Tytuł powieści jest przewrotny, ponieważ na próżno szukać w niej delikatności - bywa brutalna, wulgarna, niekiedy potrafi przyłożyć czytelnikowi bez żadnego ostrzeżenia. Zdecydowanie warto przeczytać tę książkę, lecz nie należy w niej szukać pocieszenia ani motywujących cytatów w stylu Coelho, o tym, że warto spełniać swoje marzenia - to twarde zderzenie z rzeczywistością, o której ludzie z naszego kręgu kulturowego nawet nie mają pojęcia. Wszystkie najbrzydsze twarze Indii - brud, ubóstwo, żebractwo, korupcja, obłuda - śmiało wyzierają ze stron powieści, nieubrane w żadne oględne słowa. Czytając o tym, nietrudno dojść do wniosku, że nasze życie tutaj jest o niebo lepsze - lecz czy autor naprawdę napisał tę książkę po to, by poprawić humor człowiekowi z Zachodu?

Trudno mi powiedzieć, o czym właściwie opowiada ta książka. Tak, mamy tu czwórkę głównych bohaterów - dwóch krawców, ich szefową oraz młodego studenta - jednakże na pierwszy plan wysuwają się tutaj same Indie w okresie przemian, niekiedy bardzo bolesnych i trudnych. Tytuł powieści jest przewrotny, ponieważ na próżno szukać w niej delikatności - bywa brutalna, wulgarna,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Bestia Börge Hellström, Anders Roslund
Ocena 6,8
Bestia Börge Hellström, An...

Na półkach: , , ,

No... nie wiem. Naprawdę nie wiem, co myśleć o tej książce. Temat jest mocny i ważny, zarówno jeśli chodzi o okrucieństwo pedofilii, jak i pytanie, jak daleko sięga prawo człowieka do obrony koniecznej i zemsty za wyrządzoną krzywdę. Podoba mi się także typowo skandynawskie podejście do tematu, próba obiektywnego spojrzenia, bez wartościowania i narzucania swojego zdania czytelnikowi. Niestety bez odpowiedniego wyczucia taki zabieg sprawia, że książka nie wzbudza tych emocji, które powinna. Autor powinien jednak w pewnym stopniu manipulować odczuciami czytelnika, podsuwając czy też sugerując mu pewne emocje. Tutaj tego nie ma, mamy jedynie suche fakty, nie wczuwamy się w sytuację bohaterów, nie rozumiemy ich motywów, nawet jeśli są one wyraźnie nam podane. Ponadto znów mamy tu do czynienia z tym, z czym zetknęłam się już w kilku innych skandynawskich kryminałach - z niepotrzebnym szafowaniem okrucieństwem, co w zbyt dużej dawce spłyca temat i paradoksalnie sprawia, że czytelnik nie odczuwa tego, co powinien. Największym jednak problemem tej książki jest według mnie brak niektórych scen, które są bardzo istotne dla fabuły - te przeskoki są naprawdę irytujące i jeszcze bardziej oddalają czytelnika od opowieści i jej bohaterów. Bardzo często autorzy rozwlekają swoje powieści, ubierając zdarzenia w nadmierną ilość słów; tym razem jest odwrotnie: książka mogłaby być dłuższa, a wydarzenia opisane bardziej starannie i z większym wyczuciem, wówczas historia bardzo by zyskała. Dodatkowe cięgi należą się tłumaczom i korektorom, którzy niespecjalnie się starali - w książce roi się od literówek i niechlujstwa. Polska nazwa prowincji Småland to Smalandia, wystarczy pięć sekund na Wikipedii, żeby się o tym dowiedzieć. Wszystko to zaważyło na moim pierwszym spotkaniu z tym duetem i raczej nie będę zainteresowana kolejnymi książkami tych autorów - świat szwedzkiej literatury jest zbyt obszerny, żeby marnować czas na przeciętne książki.

No... nie wiem. Naprawdę nie wiem, co myśleć o tej książce. Temat jest mocny i ważny, zarówno jeśli chodzi o okrucieństwo pedofilii, jak i pytanie, jak daleko sięga prawo człowieka do obrony koniecznej i zemsty za wyrządzoną krzywdę. Podoba mi się także typowo skandynawskie podejście do tematu, próba obiektywnego spojrzenia, bez wartościowania i narzucania swojego zdania...

więcej Pokaż mimo to