rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Znów był tym zagubionym, przytłoczonym brutalną rzeczywistością nastolatkiem, który pragnął tylko świętego spokoju."
I znów to zrobił. Zaintrygował. Zachęcił. Zarzucił przynętę, a ja się jej poddałam. Sprawił, że ponownie dałam się nabrać. Jakby tego było mało... Moss napisał kolejny świetny kryminał, który będzie wysoko plasował się na liście najlepszych jego książek.
"Polana" to kryminalna historia, która tylko pozornie wydaje się być "spokojniejsza" od innych już wydanych powieści autora. Nic bardziej mylnego. Bagaż emocjonalny bohaterów nie jest mniejszy od tych, których już miało się okazję poznać. Intryga i akcja "Polany" sprawia, że trudno oderwać się od czytanej historii o Samborze Malczewskim, jego powrocie do policji i przeszłości, która powraca z jeszcze większym hukiem. Wydarzenia sprzed lat będą miały inny wydźwięk, a nowe fakty totalnie wywrócą do góry nogami przekonania policjanta.
Wydaje się, że bliźniaków łączy specyficzna więź. Inna niż wszystkie. I może faktycznie tak jest, ale nie w przypadku Sambora i jego siostry, Lilii. Czterdziestoczterolatek dowiaduje się o zagadkowej śmierci siostry, z którą nie miał kontaktu ponad dwadzieścia lat. Rodzinna tragedia, trudna relacja z siostrą i dorosłość, która także odcisnęła mocne piętno na życiorysie Malczewskiego sprawiają, że czytelnik jest obciążany ludzkimi tragediami. Wywołują one współczucie, chęć wymierzenia sprawiedliwości, złość, niedowierzanie, poczucie bezsilności. Czy gdzieś tli się nadzieja? Może i tak, ale zależy to od tego, jak dalej zostanie pociągnięty wątek głównego bohatera.
Motywy, tematyka niby już mi znane, a jakoś do głębi mnie poraziły. Ta siła pozorów i niemy krzyk. Niesprawiedliwość wobec młodego, ludzkiego życia. Marcel Moss porusza najczulsze struny chcąc wymusić na czytelniku zastanowienie się nad czynami, które popełnia. Przeszłość zawsze upomni się w najmniej oczekiwanym momencie. To ona wywiera ogromny wpływ na to, co może wydarzyć się w przyszłości. Idealnym przykładem są bohaterowie "Polany".
Mała społeczność, intrygi, kłamstwa, lokalni biznesmeni, którzy trzęsą mieszkańcami wsi, nawiązanie do wierzeń słowiańskich, mroczny las, śmierć, rodzinne tajemnice - to wszystko znajdziecie w "Polanie". Mam nadzieję, że nie muszę Was więcej zachęcać. Nie zastanawiajcie się i czytajcie!

"Znów był tym zagubionym, przytłoczonym brutalną rzeczywistością nastolatkiem, który pragnął tylko świętego spokoju."
I znów to zrobił. Zaintrygował. Zachęcił. Zarzucił przynętę, a ja się jej poddałam. Sprawił, że ponownie dałam się nabrać. Jakby tego było mało... Moss napisał kolejny świetny kryminał, który będzie wysoko plasował się na liście najlepszych jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znacie serię kryminalną z Gabrielą Sawicką? 🙃
Jeśli tak, to koniecznie musicie przeczytać "Wizjonera"! Jeśli nie, to... Także musicie przeczytać, bo to kawał dobrego kryminału. Diana Brzezińska posiada lekkie pióro i z przyjemnością płynie się przez historię, którą chce opowiedzieć czytelnikowi.
Seryjny morderca pozostawiający po sobie symbol, dzięki któremu można powiązać ofiary. Pani komisarz, jej partner i prokurator, którzy prowadzą jednocześnie dwa śledztwa - oficjalne i nieoficjalne, na własne potrzeby. Powrót profilera do ojczyzny i sprawa, do której zostaje od razu przydzielony. Z każdą stroną napięta atmosfera i niepewność co do osób, z którymi się współpracuje, potęgują swoją wartość. Autorka umiejętnie operuje faktami, motywami i emocjami tak, aby czytelnik miał trudności w odłożeniu lektury na później.
Z początkami nowych serii bywa różnie, ale w tym przypadku muszę napisać, że nie ma obaw. Fani pióra Diany Brzezińskiej mogą spać spokojnie i sięgać po najnowszą książkę autorki. Za sprawą krótkich rozdziałów "Wizjonera" czyta się w ekspresowym tempie, co ma swoje zalety, ale i wady. Pozostaje czekać na kolejny tom, po który sięgnę z przyjemnością. Polecam!

Znacie serię kryminalną z Gabrielą Sawicką? 🙃
Jeśli tak, to koniecznie musicie przeczytać "Wizjonera"! Jeśli nie, to... Także musicie przeczytać, bo to kawał dobrego kryminału. Diana Brzezińska posiada lekkie pióro i z przyjemnością płynie się przez historię, którą chce opowiedzieć czytelnikowi.
Seryjny morderca pozostawiający po sobie symbol, dzięki któremu można powiązać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poszukujecie dobrego, lekkiego thrillera?
Polecam Wam "Pustać" Agaty Zamarskiej! Dlaczego jest to lekki thriller? A no dlatego, że starzy wyjadacze gatunku nie będą jakoś mocno zaskoczeni fabułą, ale docenią debiut autorki. Napięcie jest wyczuwalne od pierwszych stron książki, a klimat tytułowej Pustaci nadaje mgiełki mroku. Czytelnicy, którzy dopiero zaczynają z thrillerami będą doświadczali momentów zaskoczenia i z dużym zainteresowaniem śledzili wydarzenia z życia głównej bohaterki - Ady.
Ada pozornie jest szczęśliwa w związku ze swoim chłopakiem, Kamilem. Gdy pojawia się jego siostra, dziewczyna zaczyna czuć się zagrożona, zrzucana na dalszy plan. Poznaje też znajomych Kamila, którzy na pierwszy rzut oka wydają się być w porządku, ale do czasu... Wszystko zaczyna się w domku letniskowym nazwanym "Pustać".
Agata Zamarska stworzyła postać do której trudno zapałać sympatią, ale gdzieś tam wkrada się współczucie i niepokój. Ada to młoda dziewczyna, która ma za sobą ciężkie rozstanie, ale na szczęście poznaje Kamila. Mimo wszystko można wyczuć, że coś tu nie gra i z każdym kolejnym rozdziałem sytuacja jest coraz bardziej napięta.
Wydarzenia w książce są przedstawione w dwóch przestrzeniach czasowych, dzięki czemu poznaje się losy bohaterów, gdzie wszystko się zaczęło i rok do dwóch lat później. To lawirowanie między wydarzeniami nadaje powieści dynamiki, a że nie jest to obszerna książka, to czyta się ją szybko i przyjemnie. "Pustać" nie zaskoczyła mnie jakoś bardzo, a naiwność głównej bohaterki czasami sprowadzała do tego, że wywracałam oczami, ale ogólnie jest to powieść dobrze napisana i warta polecenia.

Poszukujecie dobrego, lekkiego thrillera?
Polecam Wam "Pustać" Agaty Zamarskiej! Dlaczego jest to lekki thriller? A no dlatego, że starzy wyjadacze gatunku nie będą jakoś mocno zaskoczeni fabułą, ale docenią debiut autorki. Napięcie jest wyczuwalne od pierwszych stron książki, a klimat tytułowej Pustaci nadaje mgiełki mroku. Czytelnicy, którzy dopiero zaczynają z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cały czas dziwię się, że jeszcze wiele może mnie zaskoczyć w książkach. Najlepszym przykładem jest "Szafarz" po którego sięgnęłam bez jakiegokolwiek zawahania. Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Dostałam historię, która ma niesamowity klimat i bohaterów z rysami na życiorysie.
Przede wszystkim przyciągnął mnie gatunek literacki i miejsce akcji, czyli mój ukochany Śląsk. Jestem pozytywnie zaskoczona oddaniem miejskiego klimatu, niekoniecznie przedstawionego w jasnych barwach. Brudnik w ciekawy sposób przedstawił obraz Śląska, który jest dość charakterystyczny.
Rafał Lichy, główny bohater, to człowiek, który znalazł się na dnie. Niespodziewanie znajduje go pewien policjant, który zaprasza go do swojego zespołu śledczego. Lichy nie ma łatwego startu, przeszłość cały czas jest obecna w jego życiu. Sprawa mordercy, który co dwanaście miesięcy morduje kobiety, na tyle wdziera się do życia Lichego, że ten nie ma już wyjścia i bierze sprawy w swoje ręce. Brudnik stworzył bohatera skomplikowanego, ale najlepszego w swoim fachu.
Trochę nie rozumiem erotyzmu, który został tu zastosowany, ale ogólnie "Szafarza" czytało się bardzo dobrze. Początek był niełatwy ze względu na brak znajomości pióra autora, który ma troszkę specyficzny styl. Na szczęście im dalej, tym lepiej i mocno wkręciłam się w fabułę. Śledzenie przebiegu śledztwa i relacji między bohaterami sprawiało przyjemność, z czego bardzo się cieszę. Jeśli wyjdzie kolejna książka w podobnym klimacie, chętnie po nią sięgnę. Bardzo polecam!

Cały czas dziwię się, że jeszcze wiele może mnie zaskoczyć w książkach. Najlepszym przykładem jest "Szafarz" po którego sięgnęłam bez jakiegokolwiek zawahania. Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Dostałam historię, która ma niesamowity klimat i bohaterów z rysami na życiorysie.
Przede wszystkim przyciągnął mnie gatunek literacki i miejsce akcji, czyli mój...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"...dzisiejsza prawda często staje się jutrzejszym kłamstwem, niemal zawsze przez przypadek."
Bywają momenty, które wznoszą na wyżyny szczęśliwości. Trwają one zaledwie chwilę, momencik, a temu, komu bardziej się poszczęści, pozwalają napawać się pozytywnymi emocjami przez dłuższy czas. Wtedy czuje się tak zwane motyle, a endorfiny szaleją w ciele człowieka.
Bywa też tak, że szczęście zostaje zrzucone z naszego dobrego samopoczucia dzięki trudnościom, które w pewnym momencie życia muszą się pojawić. Owe trudności można nazwać kamieniami, które przygniatają, podduszają radość, szczęście, spokój, bezpieczeństwo wprowadzając do naszego życia smutek, żal, niepewność, brak poczucia bezpieczeństwa, niechęć do dalszej walki o lepsze jutro.
"Kamienie i motyle" przedstawiają wzloty i upadki, które mają miejsce w życiu każdego człowieka. Historia Beaty jest idealnym przykładem na to, że los potrafi płatać figla, ale również pozytywnie zaskakiwać, nawet wtedy, gdy sytuacja wydaje się być beznadziejna.
Bohaterkę poznaje się w trudnym dla niej momencie. Rozwód mocno odbija się na kobiecie, ale dzięki wsparciu przyjaciółki i, niestety, innej trudnej sytuacji, jaką jest porwanie dawnego przyjaciela na terenie Afganistanu, prywatne sprawy odchodzą na dalszy plan. Wyrusza na pomoc w odnalezieniu Tomasza, a droga ta będzie pełna refleksji na temat dotychczasowego życia.
W większej mierze wydarzenia z "Kamieni i motyli" śledzi się z perspektywy głównej bohaterki. Dzięki niej jesteśmy bezpośrednimi świadkami tego, co aktualnie przeżywa i jakie emocje nią targają. Są również rozdziały, w których poznaje się losy innych bohaterów.
Magdalena Ajeddig napisała historię na tyle realistyczną, by móc się utożsamiać z bohaterami książki. Porusza ważne tematy dotyczące poczucia własnej wartości, szansie na nowe życie, czy zmagania się z trudnościami, które odbierają sens dalszemu funkcjonowaniu.
Obrazy ogarniętego wojną Afganistanu dodają powieści surowości i okrucieństwa. Sytuacja zdestabilizowanego kraju kontrastuje z opisami życia w spokojnym Krakowie, z którego pochodzi główna bohaterka. W tym przypadku również widzę nawiązanie do tytułu książki. Autorka pokusiła się na przedstawienie kontrastów w różnych dziedzinach życia człowieka.
Magdalena Ajeddig od pierwszych stron wprowadza czytelnika do świata wielkich zmian w życiu Beaty. Co ciekawe, niespełna 200 stron żwawej akcji dostarcza wartościowej treści. Nie jest to łatwe w przypadku niedługiej powieści, więc tym bardziej doceniam debiut autorki. "Kamienie i motyle" polecam czytelnikom, którzy są fanami powieści obyczajowych, refleksyjnych, dających nadzieję.

"...dzisiejsza prawda często staje się jutrzejszym kłamstwem, niemal zawsze przez przypadek."
Bywają momenty, które wznoszą na wyżyny szczęśliwości. Trwają one zaledwie chwilę, momencik, a temu, komu bardziej się poszczęści, pozwalają napawać się pozytywnymi emocjami przez dłuższy czas. Wtedy czuje się tak zwane motyle, a endorfiny szaleją w ciele człowieka.
Bywa też tak,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli jesteś fanem książek, które mają rozbudowany świat i wątki na kilka tomów, to "Szczurzyca" jest dla Ciebie.
Jeśli lubisz śledzić losy bohaterów, którzy przeżywają NAPRAWDĘ trudne momenty i podążać za nimi ślepo, nieważne, co czeka na nich za rogiem, to ta książka jest dla Ciebie.
Jeśli z przyjemnością przyglądasz się rozwojowi bohaterów i zmianom, jakie zachodzą w świecie, w którym żyją, to ta książka jest dla Ciebie.
Jeśli sarkastyczny humor, intrygi, brutalność, cząstki magii i pełna napięcia akcja jest tym, czego szukasz w książkach - to "Szczurzyca" jest idealnym wyborem.
Anna S. Cichosz ponownie zachwyciła kreatywnością w budowaniu świata, w którym przyszło nam się rozgościć za sprawą serii "Ziemi winowajców". Nietrudno zaaklimatyzować się w ułamku świata, jakim są Kazamaty, gdzie rozgrywa się główna akcja książki. Tam rządzą mężczyźni, a Sheila, jako jedyna kobieta żyjąca "dziko" jest narażona na wiele niebezpieczeństw wynikających choćby z faktu, że jest rodzynkiem wśród męskiego towarzystwa. W dodatku, podobno, nawet ładnym rodzynkiem.
"Szczurzyca" jest kontynuacją "Ziemi winowajców" i wciąga bez reszty tak jak poprzedni tom. Bohaterowie ponownie stają przed wieloma trudnymi decyzjami, niebezpieczeństwami i czyhającą na nich śmiercią. Chęć władzy, pokazania siły bądź "aż" lub "tylko" przeżycia pokazuje, jak wiele znaczy życie ludzkie. Jak bardzo trzeba się natrudzić, by móc funkcjonować w trudnych warunkach.
Relacje między bohaterami zmieniają się jak w kalejdoskopie. Nie masz pewności, komu możesz wierzyć, ufać, móc poprosić o pomoc. Autorka postarała się, by czytelnik nie tylko wsiąkał w kazamacki świat, ale także w relacje między bohaterami. Cieszę się, że Sheila zyskała twardszej skóry, a jej chęć przetrwania jest godna podziwu. Rozwija się nie tylko pod względem umiejętności przeżycia w trudnych warunkach, ale także w decydowaniu o swoim losie i relacjach, jakie ją łączą z kompanami w Kazamatach. Ryzykuje, podąża za swoim instynktem, ale czy wyjdzie jej to na dobre? Musicie sami się o tym przekonać.
Styl Anny S. Cichosz jest przyjemny w odbiorze, a stworzony klimat jest gęsty, duszący otoczony wieloma tajemnicami, które rodzą coraz więcej pytań niż odpowiedzi. Ponad 600 stron ciągłej akcji uzależnia i jestem idealnym przykładem na to, że ciężko odejść od lektury. Autorka ma niebywały dar przyciągania intrygującą fabułą, która zasługuje na większy rozgłos. Mam nadzieję, że przyjdzie czas, w którym seria znajdzie się na rynku zagranicznym. Dziękuję Autorce za możliwość objęcia "Szczurzycy" patronatem. Czuję się zaszczycona i jestem dumna, że mogę patronować tak świetnej, pod każdym względem, książce. Bardzo polecam!!!

Jeśli jesteś fanem książek, które mają rozbudowany świat i wątki na kilka tomów, to "Szczurzyca" jest dla Ciebie.
Jeśli lubisz śledzić losy bohaterów, którzy przeżywają NAPRAWDĘ trudne momenty i podążać za nimi ślepo, nieważne, co czeka na nich za rogiem, to ta książka jest dla Ciebie.
Jeśli z przyjemnością przyglądasz się rozwojowi bohaterów i zmianom, jakie zachodzą w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Odruchowo spojrzała w górę i dostrzegła majaczącą w suficie szczelinę. Wtedy na jej twarz spadło kilka kolejnych larw. Musiały odkleić się od ciała, które ktoś właśnie przesuwał po podłodze pomieszczenia nad nią."
Myślę, że nie znajdę tu za wielu entuzjastów takich stworzonek jak robaczki, larwy i tym podobne. Tym bardziej lektura najnowszej książki Macieja Kaźmierczaka może wywoływać gęsią skórkę na skórze. "Larwy" odgrywają szczególną rolę w scenach przyprawiających o szybsze bicie serca.
Robert Foks powraca w trzecim tomie i jeśli miałabym być szczera, to nie jest to najlepsza część, którą miałam okazję czytać. Oczywiście ganianie za mordercami nadal jest codziennością głównego bohatera, a pewna pani prokurator teoretycznie mu pomaga. W praktyce wychodzi to różnie, zwłaszcza mając na uwadze relację jaka ich łączy, a ta nie należy do prostych.
Komisarz Foks trafia na ślad bohaterki, którą miało się już okazję poznać w poprzednich tomach, i wątek ten został poprowadzony na tyle ciekawie, by chcieć nadal go śledzić. Eliza Kowalczyk jest w formie i lubię tę postać, choć bardziej podobała mi się w "Skowycie". Ogólnie rzecz biorąc drugi tom o Robercie Foksie jest według mnie najlepszy. Może to wina czasu, którego mi brakuje na czytanie, albo faktycznie ten tom jest słabszy pod względem prowadzonego śledztwa, ale do "Larw" nie poczułam większej sympatii niż do poprzedników.
Trup ściele się gęsto, skorumpowani policjanci także mają tutaj swoją rolę, tak jak przeszłość, która ciągle nawiedza bohaterów książki. Foks nadal nadużywa spożywania energetyków, co zakrawa o natychmiastowy zawał serca, ale póki co mocno się trzyma. Maciej Kaźmierczak stworzył kolejną powieść z ciekawą zagadką kryminalną, choć dla wrażliwych opisy wyjedzonych ciał przez larwy mogą trochę odrzucać.
Książka podzielona jest na pięć części i w każdej z nich, oprócz prowadzonego śledztwa, znajdują się sceny dotyczące ofiar i tytułowych bohaterów. Akcja jest dynamiczna dzięki czemu nie ma mowy o nudzie. Pióro Kaźmierczaka, mimo typowych dla kryminałów scen, jest przyjemne i chętnie sięga się po kolejne książki. Polecam!

"Odruchowo spojrzała w górę i dostrzegła majaczącą w suficie szczelinę. Wtedy na jej twarz spadło kilka kolejnych larw. Musiały odkleić się od ciała, które ktoś właśnie przesuwał po podłodze pomieszczenia nad nią."
Myślę, że nie znajdę tu za wielu entuzjastów takich stworzonek jak robaczki, larwy i tym podobne. Tym bardziej lektura najnowszej książki Macieja Kaźmierczaka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Ludzie, którzy nie stykają się na co dzień ze śmiercią, chcieliby, żeby ta miała jakiś głębszy sens. Tymczasem śmierć zazwyczaj jest banalna. Motywami okazują się najprostsze, najbardziej przyziemne instynkty: żądza, nienawiść, chęć zemsty. Prawdziwe wyzwanie polega na tym, by z gąszczu codziennych zdarzeń, z których składa się życie ofiary, wysnuć końcówkę nici wiodącą we właściwym kierunku."
Zbrodnie, trudne śledztwo, straumatyzowana podkomisarz, lata 90. ubiegłego wieku, mała społeczność, układy i układziki. Brzmi jak rasowa powieść kryminalna, która dostarczy czytelnikowi to, czego pragnie się dostać od książek - wielu emocji, zagadek, dobrze rozwiniętą fabułę i bohaterów, których życie nie oszczędziło. I absolutnie jest to must read i must have każdego fana kryminałów.
"Zła krew" może nie zachęca okładką, do której na szczęście nie przykładam za wiele uwagi, ale uwierzcie na słowo, treść totalnie pochłania czas i emocje. Lata 90. mają swój klimat, a że w tych latach się urodziłam, mam do nich ogromny sentyment. Tym bardziej cieszę się, gdy owe czasy są dobrze odwzorowane w powieści. Dodać do tego małą społeczność, która niby nic nie wie, a jednak wie dużo sprawia, że lektura jest jeszcze bardziej emocjonująca.
Ada Heldisz, główna bohaterka "Złej krwi" przeżyła traumę, ponieważ była, i nadal jest, świadkiem egzekucji. Od tego czasu nie może być pewna dnia jutrzejszego. Ciągłe koszmary nie dają jej spokoju, a ataki paniki przeszkadzają w normalnym funkcjonowaniu. Maciej Rożen stworzył bohaterkę silną, jako podkomisarz, natomiast prywatnie bohaterka nie jest już taka "harda".
Poczułam sympatię do Heldisz i oczywiście współczucie, które pojawia się w trudnych dla bohaterki momentach. Śledztwo nabiera tempa, nieuchwytny morderca spędza sen z powiek śledczym, więc dynamiki nie brakuje.
Autor stworzył pełną emocji i nieprzewidywalności powieść, która z każdym rozdziałem porywa jeszcze bardziej. "Zła krew" to kawał dobrej książki dla fanów kryminalnych historii. Jak najbardziej polecam i mam nadzieję, że Wam również ta książka przypadnie do gustu!

"Ludzie, którzy nie stykają się na co dzień ze śmiercią, chcieliby, żeby ta miała jakiś głębszy sens. Tymczasem śmierć zazwyczaj jest banalna. Motywami okazują się najprostsze, najbardziej przyziemne instynkty: żądza, nienawiść, chęć zemsty. Prawdziwe wyzwanie polega na tym, by z gąszczu codziennych zdarzeń, z których składa się życie ofiary, wysnuć końcówkę nici wiodącą we...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Jakie znaczenie dla przyszłości ma przeszłość, której nie możemy zmienić? Po co ona ma zmieniać nas?"
Dwójkę bohaterów dzieli kilka wieków. Czy jest możliwość by się spotkali? Jak najbardziej, a to za sprawą niefortunnego wypadku Giny, która wypadła z łódki do wody podczas wypłynięcia ze znajomymi na morze. Przenosi się w czasie do średniowiecza. Dziewczyna poznaje członka Bractwa Witalijskiego, Markusa, z którym łączy ją klątwa kani. Na czym ona polega? Tego dowiecie się sięgając po "Klątwę Kani".
Jagna Rolska stworzyła interesującą historię, w której przeznaczenie dosięgnie człowieka nawet wtedy, gdy wydaje się to być niemożliwe. Mimo że to fikcja, autorka pokazuje, że niemożliwe staje się możliwe. Przeklęte miejsce, klątwa, wydarzenia historyczne dotyczące naszego nadmorskiego Helu urozmaicają czytanie lektury. Każdy rozdział zaczyna się od fragmentu rozmowy głównej bohaterki z matką. Co prawda relacja kobiet nie należała do najłatwiejszych, ale słowa zawarte w krótkich dialogach mają w sobie moc prawd życiowych.
Nadmorski klimat powieści bardzo przypadł mi do gustu, a średniowieczny obraz Helu pozwolił na poznanie jego historii. Autorka w przystępny sposób przybliża wydarzenia z przeszłości tego nadmorskiego miasta, dzięki czemu lektura jest jeszcze bardziej interesująca.
"Klątwa Kani" sama w sobie nie jest książką, która powaliła mnie na kolana. Z jednej strony relacja Giny i Markusa podsycała napięcie, co lubię w romantycznych wątkach. Z drugiej zaś o samej klątwie wiem niewiele. Jagna Rolska napisała powieść lekką i przyjemną w odbiorze co szczerze mnie cieszy, ponieważ spędziłam dobry czas z "Klątwą Kani". Jeśli poszukujecie książki, która da Wam wytchnienie, zainteresuje na tyle, by chcieć poznać dalsze losy bohaterów, a wszystko to w otoczce klątwy, historii, przeznaczenia i romantycznej relacji, to szczerze polecam ten tytuł.

"Jakie znaczenie dla przyszłości ma przeszłość, której nie możemy zmienić? Po co ona ma zmieniać nas?"
Dwójkę bohaterów dzieli kilka wieków. Czy jest możliwość by się spotkali? Jak najbardziej, a to za sprawą niefortunnego wypadku Giny, która wypadła z łódki do wody podczas wypłynięcia ze znajomymi na morze. Przenosi się w czasie do średniowiecza. Dziewczyna poznaje członka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Confessio" to debiutancka książka Natalii Kruzer, którą mogę Wam polecić bez wahania. Co prawda początek nie zwiastował tak dobrej lektury, jak się finalnie okazało, ale zrzucam to na nieznajomość pióra autorki.
Paula to prokurator, która stawia rozwiązywanie trudnych spraw na pierwszym miejscu. Zwłaszcza jeśli chodzi o morderstwo niepełnosprawnego niemowlęcia. Sprawa ta jest jej bliska z ważnego powodu - sama wychowuje pięcioletniego synka z autyzmem.
Paula to bohaterka, która nieustannie walczy. O wyjaśnienie spraw. O sprawiedliwość. O syna, który wymaga opieki i terapii. O siebie, by przeszłość przestała ją prześladować i inne demony, które próbuje zagłuszyć lekami i alkoholem. Jej postawa jest godna podziwu, ponieważ jest prawdziwa. Walczy ze słabościami, które dopadają każdego człowieka w różnych sytuacjach.
Kruzer napisała kryminał, który wstrząsa ogromem zła wymierzonym w dzieci. Czytelnik o większej wrażliwości może mieć trudności w czytaniu tejże historii. Mnie samą dopadały wątpliwości, ale chęć poznania rozwiązania sprawy wzięła górę. Tym samym cieszę się, że dotarłam do końca, ponieważ to naprawdę dobry debiut. Tak jak wspomniałam wyżej, mimo trudniejszego początku, książka jest warta uwagi. "Confessio" to nic innego jak fikcja, która niestety ma swoje realne odzwierciedlenie w rzeczywistości. Totalnie polecam!

"Confessio" to debiutancka książka Natalii Kruzer, którą mogę Wam polecić bez wahania. Co prawda początek nie zwiastował tak dobrej lektury, jak się finalnie okazało, ale zrzucam to na nieznajomość pióra autorki.
Paula to prokurator, która stawia rozwiązywanie trudnych spraw na pierwszym miejscu. Zwłaszcza jeśli chodzi o morderstwo niepełnosprawnego niemowlęcia. Sprawa ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszelakie przestępstwa mają swoją przyczynę. Słysząc o jakiejkolwiek kryminalnej sprawie, zastanawia mnie motyw popełnionego czynu. Ludzie dopuszczają okropnych sytuacji, w których drugi człowiek staje się ofiarą.
"Więzienna terapeutka" napisana przez debiutującą autorkę Rebeccę Myers jest pewnego rodzaju jej autobiografią. Opowiada ona o karierze terapeutki prowadzącej terapię dla więźniów, którzy popełnili przestępstwa seksualne czy morderstwa. Z tak niebezpiecznymi ludźmi spędzała bardzo dużo czasu chcąc zrozumieć ich tok myślenia, motywy popełnionych czynów i próbując dać im szansę na resocjalizację.
Autorka w większości opisała cykle spotkań z przestępcami, które miały na celu uświadomienie ich o potworności wyborów, jakich dokonali, możliwości zrozumienia, że to, co zrobili jest złe i jak mogła czuć się ich ofiara. Czy dzięki temu takie osoby mogły liczyć na zresocjalizowanie się? Każdy przypadek jest inny, a przeszłość mocno odcisnęła swoje piętno na ich życiu.
"Więzienna terapeutka" to ciekawe przedstawienie zawodu jakim jest psycholog, zwłaszcza pracujący z najniebezpieczniejszymi przestępcami. Myers napisała również o swoich odczuciach względem każdego więźnia, o swojej przeszłości, o tym jak ją ukształtowała, strzępkach prywaty wraz z romansem, w który się wdała zaczynając pracę w więzieniu jako psycholog.
Niekoniecznie jestem przekonana o formie, w której została napisana książka. Ogólnie to, co przedstawiła autorka, jest naprawdę ciekawym doświadczeniem, natomiast mimo zainteresowania tematem coś mi zgrzytało. Nie wiem czy jest to wina stylu Myers, ale bardziej prawdopodobne. Dozowałam sobie czytanie "Więziennej terapeutki", ponieważ nie jest to łatwa tematyka. Mimo wszystko nie jest to fikcja, a tylko, lub aż, zwykła rzeczywistość. I to jest chyba najbardziej przerażające. Jeśli interesuje Was taka tematyka, to polecam przeczytanie "Więziennej terapeutki".

Wszelakie przestępstwa mają swoją przyczynę. Słysząc o jakiejkolwiek kryminalnej sprawie, zastanawia mnie motyw popełnionego czynu. Ludzie dopuszczają okropnych sytuacji, w których drugi człowiek staje się ofiarą.
"Więzienna terapeutka" napisana przez debiutującą autorkę Rebeccę Myers jest pewnego rodzaju jej autobiografią. Opowiada ona o karierze terapeutki prowadzącej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na kontynuację "Utkanego królestwa" czekałam z niecierpliwością. Tahereh Mafi ponownie stworzyła bohaterów, których losy niezaprzeczalnie intrygują czytelnika i z każdym kolejnym rozdziałem podsycają atmosferę. Mafi potrafi stworzyć tak magnetyzującą relację między bohaterami, że trudno odejść od lektury, nie poznając jej finału.
"Nieskończone nici" to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z pierwszego tomu, dzięki czemu jest się na bieżąco z wydarzeniami, które dotknęły bohaterów książki. Alizeh zostaje porwana przez okrutnego Cyrusa, Kamran musi walczyć o tron, z którego może zostać niedługo zrzucony, a losy królestwa są niepewne.
Alizeh stoi przed trudnym zadaniem, mianowicie musi podjąć decyzje, które zmienią jej życie i tak naprawdę trudno przewidzieć, jakie konsekwencje mogą dotknąć ją samą, jak i królestwo. Zaginiona spadkobierczyni dżinnów ma możliwość zdobycia terytorium, jednak czy podejmie dalsze kroki, by tego dokonać? Cyrus to bohater, którego ciężko wyczuć. Gdzieś pod maską okrucieństwa przebija się trudna historia jego osoby i wrażliwość. Mam co do niego duże oczekiwania, ale jednocześnie przeczucie, że Mafi nie popłynie tym nurtem, który obrała bym ja. Zobaczymy. Kamran wywołuje u mnie skrajne emocje, a jednak po cichu kibicuję mu, ponieważ w "Utkanym królestwie" z niesłabnącym zainteresowaniem śledziłam jego losy. Nie mogę jednak nie przyznać, że wątek Alizeh wiedzie tu prym, dlatego też czekam na jej kolejne kroki co do podejmowania decyzji, które zaważą na życiu wielu istnień.
"Nieskończone nici" może nie zachwyciły mnie tak jak pierwszy tom, ale z przyjemnością i napięciem śledziłam wydarzenia, które miały tu miejsce. Jak już wspomniałam wyżej, Mafi tworzy relacje między bohaterami, które magnetyzują czytelnika i trudno jest się oderwać od lektury. Podsyca ciekawość dzięki potyczkom słownym, które niczym afrodyzjak tworzą intymną atmosferę. Będę czekała na trzeci tom i mam nadzieję, że nie trzeba będzie długo na niego czekać. Polecam!

Na kontynuację "Utkanego królestwa" czekałam z niecierpliwością. Tahereh Mafi ponownie stworzyła bohaterów, których losy niezaprzeczalnie intrygują czytelnika i z każdym kolejnym rozdziałem podsycają atmosferę. Mafi potrafi stworzyć tak magnetyzującą relację między bohaterami, że trudno odejść od lektury, nie poznając jej finału.
"Nieskończone nici" to bezpośrednia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnio miałam ochotę przeczytać coś lekkiego, by głowa mogła odpocząć od cięższych myśli. "Podłe kłamstwa" były bardzo dobrym kierunkiem, ponieważ poprzednia książka autorki również dostarczyła mi rozrywki i niezobowiązującej lektury. "Słodka trucizna", pierwsza przeczytana przeze mnie książka Parker S. Huntington, zaskoczyła mnie totalnie i wciągnęła tak mocno, że nie chciałam odchodzić od książki. Było to trudne. Nie inaczej było w przypadku nowości, która dostarcza podobnych emocji.
Emery to młoda dziewczyna, która wychowywała się w bogatej rodzinie. Ma najlepszego przyjaciela, do którego czuje coś więcej niż czystą przyjaźń. Gdy Emery chce ujawnić swoje uczucia, wpada na brata Reeda, Nasha, a ta sytuacja zmienia wszystko. Po kilku latach dziewczyna jest bez grosza i pracy, a Nash żyje w luksusie. Kiedy ich drogi ponownie się złączyły, wydarzenia sprzed lat wracają, a zemsta Nasha jeszcze się nie wypełniła.
Motyw zemsty i kłamstwa przewija się przez całą książkę i mocno oddziałuje na bohaterów. Autorka stworzyła historię pełną zawirowań, która podtrzymuje napięcie do samego finału. Polubiłam Emery i Nasha, choć nie są bez skazy. Każde z nich ma coś za uszami i czasami ich postawy były dla mnie totalnie niezrozumiałe, ale z drugiej strony właśnie o to chodzi. By książka dostarczyła pożądanych emocji, musi coś się dziać. Nieprzewidywalnie. I mimo, że sam schemat historii niczym mnie nie zaskoczył, to bardzo dobrze bawiłam się z dwójką bohaterów, którzy krążą wokół siebie chcąc zadawać sobie ciosy w akcie zemsty, ale też nie potrafią oprzeć się pożądaniu.
Lubię, gdy losy bohaterów można poznawać bezpośrednio z ich perspektywy. Daje to czysty obraz tego, o czym myślą, co ich trapi, dlaczego posuwają się do takich a nie innych czynów. "Podłe kłamstwa" czyta się rewelacyjnie i z przyjemnością mogę polecać osobom po 18 roku życia. Autorka ponownie stworzyła historię na tyle ciekawy, by uznać ją za wyjątkową w tym gatunku. Styl jest przyjemny, z humorem a potyczki słowne, i nie tylko, śledzi się z niesłabnącą ciekawością. Wiem, że po kolejną książkę Parker S. Huntington sięgnę bez wahania. Bardzo Wam polecam i mam nadzieję, że czytelnikom dostarczy podobnych emocji.

Ostatnio miałam ochotę przeczytać coś lekkiego, by głowa mogła odpocząć od cięższych myśli. "Podłe kłamstwa" były bardzo dobrym kierunkiem, ponieważ poprzednia książka autorki również dostarczyła mi rozrywki i niezobowiązującej lektury. "Słodka trucizna", pierwsza przeczytana przeze mnie książka Parker S. Huntington, zaskoczyła mnie totalnie i wciągnęła tak mocno, że nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Martwy człowiek nie czuje już niczego, a tam (w więzieniu), owszem, czuje się wszystko, bardzo boleśnie i bardzo długo".
Marek Stelar powraca z hukiem, a to za sprawą najnowszej serii kryminalnej, którą otwiera "Ptasznik". Na wstępie muszę przyznać, że miałam delikatne obawy co do tego, czy książka mi się spodoba. Niepotrzebnie! Początek serii intryguje tym bardziej, gdyż powraca znana niektórym czytelnikom Iwona Banach.
Głównym bohaterem jest Heinrich Vogel, człowiek po przejściach, który musiał odsiedzieć kilkuletni wyrok. Miejsce to zmienia bezpowrotnie dzięki ludziom, którzy tam przebywają. Nie inaczej jest w przypadku Vogela, którego zaczyna nachodzić dawny współwięzień, Misza. Spotkanie po latach odbywa się w międzyczasie, gdy ojciec Heinricha umiera w katastrofie śmigłowca, a ciało kobiety znajduje w wodzie blisko jego łodzi. Mężczyzna rozpoczyna własne śledztwo, zmuszony szperać w życiu dawno niewidzianego ojca.
Świetna książka to mało powiedziane. Marek Stelar ponownie postarał się, by czytelnik śledził losy bohaterów w napięciu i doznawał różnych emocji. Historia Heinricha nie należy do najprostszych, nie miał spokojnego życia i gdy myślał, że owy spokój w końcu odnalazł, przeszłość wraca, by zaburzyć rytm codzienności. Niestety nie ma wyboru i musi przeprowadzić własne śledztwo, na polecenie Miszy, ale także musi walczyć o własne życie.
Powrót Iwony Banach, znanej z książek "Wybrana" i "Przegrana" może nie zaskoczyło, ponieważ informacja ta znajduje się w opisie, ale ma się poczucie sentymentu do bohaterki i tym bardziej chce się śledzić jej dalsze losy. Póki co nie gra pierwszych skrzypiec, ale mam nadzieję, że jeszcze jej czas nadejdzie w kolejnych tomach.
Stelar stworzył bohaterów z przeszłością, która ich nie oszczędzała. Ponownie muszą zmierzyć się z trudnymi sytuacjami, na które nie mają bezpośredniego wpływu. Do czasu. Porusza temat życia po wyjściu z więzienia i tego, że nie zawsze można zamknąć ten rozdział. Przeszłość może odezwać się w najmniej oczekiwanym momencie. Mówi o tym, jak jedno wydarzenie sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat, nadal może wywoływać u ludzi wiele emocji i pchać do różnych czynów. Cieszę się, że miałam przyjemność przeczytać tę książkę. Autor jest świetnym przykładem na to, że nie potrzeba krwistych opisów, by móc zainteresować czytelnika zagadką kryminalną. Bardzo polecam!

"Martwy człowiek nie czuje już niczego, a tam (w więzieniu), owszem, czuje się wszystko, bardzo boleśnie i bardzo długo".
Marek Stelar powraca z hukiem, a to za sprawą najnowszej serii kryminalnej, którą otwiera "Ptasznik". Na wstępie muszę przyznać, że miałam delikatne obawy co do tego, czy książka mi się spodoba. Niepotrzebnie! Początek serii intryguje tym bardziej, gdyż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Skala hejtu, szykanowania, agresji, prześladowania poraża. Niby ciągle się o tym mówi, ale nie widać rezultatów. To jak walka z wiatrakami, ludzie muszą znaleźć ujście dla swojej frustracji, zazdrości, czy po prostu sami sobie nie radzą z własnym życiem. Powody mogą być błahe, bądź bardzo poważne, a konsekwencje sparaliżować wielu ludzi.
"21 sposobów na śmierć" opowiada o nastolatce, którą poznaje się w chwili, gdy fala hejtu jest skierowana w jej stronę od jakiegoś czasu. Wszystko to za sprawą dawnej przyjaciółki, która chce uprzykrzyć głównej bohaterce życie. Na wszelkie sposoby. Jak sami wiecie, ludzie potrafią być okropni. Czasami nie znają granic i posuwają się do drastycznych kroków.
Ile może wytrzymać osoba, która codziennie musi mierzyć się z agresją, wyśmiewaniem, obelżywymi tekstami i strachem? Czy może być jeszcze gorzej? Czy ma udać się po pomoc do dorosłych? Czekać aż sami przestaną? Spróbować rozwiązać samemu problem? A może zakończyć tę mękę poprzez pozbawienie się życia?
Sarah Engell poruszyła mocny temat, który zawsze wywołuje lawinę emocji. One spadają na człowieka nagle i towarzyszą do końca lektury. Co więcej, główna bohaterka, Stella, musi poradzić sobie nie tylko z hejtem ze strony rówieśników, ale także utratą ukochanej mamy. Takie połączenie daje jej do myślenia i szuka sposobu, by ulżyć swemu cierpieniu - tak, jak mówi tytuł.
Książka jest dosadna. Czytając ją ogarniała mnie bezradność i chęć niesienia pomocy Stelli. W głowie od razu pojawiały się obrazy moich córek i sytuacji, których mogłyby doświadczyć. Właśnie to spotęgowało doznanie emocji wypływających z historii Stelli.
Zakończenie średnio mnie usatysfakcjonowało. Myślałam, że będzie wyglądało trochę inaczej, że bardziej dotknie mnie finał historii Stelli. I nie chodzi o to, jak by się skończyła - pozytywnie czy negatywnie. Zabrakło mi tego czegoś, co by spowodowało, że zbieranina emocji w końcu miała by ujście przy finale. Tak się nie stało.
Z jednej strony polecała bym tę historię każdemu nastolatkowi, by zobaczył, do czego doprowadzić tak karygodne zachowania. By sam mógł zastanowić się, jak by postąpił na miejscu Stelli. Z drugiej zaś strony są dość mocne akcenty prześladowania nastolatki i tu młoda osoba może odebrać je różnie. Na pewno nie jest to książka dla bardziej wrażliwych czytelników. Ma jednak ważne przesłanie, uczula młodych ludzi, ale także dorosłych, by reagować, a przede wszystkim interesować się tym, co robią nasze dzieci.
"21 sposobów na śmierć" czyta się szybko, ale nie umniejsza to wadze problemu, jaki przedstawia. Autorka puściła w świat historię, która mogła przydarzyć się każdemu z nas i to poraża najbardziej. Jestem zadowolona z lektury jako czytelnik, natomiast jako rodzic pozamiatała mną totalnie. Polecam!

Skala hejtu, szykanowania, agresji, prześladowania poraża. Niby ciągle się o tym mówi, ale nie widać rezultatów. To jak walka z wiatrakami, ludzie muszą znaleźć ujście dla swojej frustracji, zazdrości, czy po prostu sami sobie nie radzą z własnym życiem. Powody mogą być błahe, bądź bardzo poważne, a konsekwencje sparaliżować wielu ludzi.
"21 sposobów na śmierć" opowiada o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Swoją drogą, odnoszę wrażenie, że wszyscy mamy obsesję na punkcie kobiecej intuicji. Tymczasem tu chodzi bardziej o to, że kobiety lepiej niż mężczyźni dostrzegają różne wzorce. Weźmy na przykład tkaniny. Od wieków kobiety były tkaczkami. Potrafiły zobaczyć wzory i łączyć je ze sobą tworząc piękne rzeczy. I to właśnie robimy, przędziemy nasze życie. Staramy się zobaczyć, dokąd zaprowadzą nas poszczególne wątki."
"Domek z kart" przyciąga wzrok dzięki pięknej oprawie. Okładka aż prosi się, by wziąć książkę w ręce i zachwycać się jej dopieszczeniem. Dopieszczona jest także fabuła książki, choć już na wstępie muszę przyznać, że momentami pewnych informacji było za dużo.
Główna bohaterka, Ann, zaczyna nowy rozdział w życiu. Przyjeżdża do Nowego Jorku do pracy. Trafia do The Cloisters, którego mury i ludzie w nim pracujący odmienią życie Ann. Kustosz muzeum jest zafiksowany na punkcie tarota i przepowiadania przyszłości. Dziewczyna zostaje wplątana w grę, która mocno nadwyręża zaufanie do jej współpracowników.
"Domek z kart" to ciekawe połączenie thrillera z kryminałem, choć w dość lekkiej odsłonie. Poznaje się historię Ann i to, co przywiodło ją aż do Nowego Jorku. Nowa praca i znajomi pochłaniają całą jej uwagę. Motyw tarota i przepowiadania przyszłości, mimo iż ciekawy, na dłuższą metę po prostu mnie nudził. Katy Hays dość mocno rozpisała się na temat historii tarota i sztuki, co spowalniało akcję i niestety, ale mnie znużyło. Na szczęście były momenty, gdzie akcja nabierała tempa, ale po pewnym czasie znowu spowalniała.
Autorka również skupiła się na ambicjach człowieka, które doprowadzają do władzy lub upadku. Dotyczy to także toksycznych relacji, które na początku znajomości sprawiają wrażenie czystej przyjaźni. Jednak proces takiej znajomości zatruwa ową relację i może skutkować to przykrymi sytuacjami, nawet niebezpieczeństwem.
Ann została dopuszczona do głosu, dzięki czemu poznaje się jej odczucia względem osób, które stają na jej drodze. Powolnym tempem otwiera się przed czytelnikiem i możecie być pewni, że Was zaskoczy. Niewątpliwie "Domek z kart" to ciekawa propozycja dla czytelnika, który lubi nieszablonowe historie. Może trup nie ściele się tu gęsto, ale też nie każdy pozostanie przy życiu. Nie będzie to książka roku w moim rankingu, ale było to interesujące spotkanie, które na pewno zapamiętam na dłużej.

"Swoją drogą, odnoszę wrażenie, że wszyscy mamy obsesję na punkcie kobiecej intuicji. Tymczasem tu chodzi bardziej o to, że kobiety lepiej niż mężczyźni dostrzegają różne wzorce. Weźmy na przykład tkaniny. Od wieków kobiety były tkaczkami. Potrafiły zobaczyć wzory i łączyć je ze sobą tworząc piękne rzeczy. I to właśnie robimy, przędziemy nasze życie. Staramy się zobaczyć,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Spełniają się wyłącznie życzenia tych odważnych dzieci, które nie przestają ich wypowiadać nawet wtedy, gdy wydaje się, że nikt ich nie słucha, bo w rzeczywistości zawsze ktoś słucha."

Mam dla Was idealną lekturę, która dostarczy Wam wielu ciepłych emocji oraz skłoni do przemyśleń na temat życia i ludzi w nim uczestniczących. "Gra w życzenia" to historia pewnej młodej kobiety, która dorastała w domu bez miłości i uwagi rodziców. Pracuje jako pomoc w przedszkolu do którego uczęszcza chłopiec, który stracił rodziców. Lucy chce go adoptować i bierze udział w grze, której autorem jest znany pisarz książek dla dzieci. Stawką jest najnowsza powieść autora, za którą można dostać sporą sumę pieniędzy, które Lucy potrzebuje, by stworzyć warunki do pomyślnego zaadoptowania chłopca.
Musiałam przybliżyć Wam tę fabułę, która pochłonęła mnie sobotniego poranka i którą skończyłam dnia następnego. To piękna opowieść o tym, jak ważna jest wiara w swoje możliwości. Uświadamia bądź przypomina czytelnikowi, że marzenia czy życzenia same się nie spełniają. Potrzeba do tego pracy własnej lub dobrych ludzi wokół, którzy dołożą swoją cegiełkę do sukcesu.
Opowiada o osobach, w tym przypadku dzieciach, które czują się samotne lub skrzywdzone z różnych powodów. Jak w jednej chwili ich świat może runąć na milion kawałków i jak to oddziałuje na ich przyszłość. Nie zdajemy sobie sprawy z konsekwencji, dopóki nie będą one widoczne dla oka.
Podobał mi się motyw Wyspy Zegarowej i wzięcia udziału w konkursie, w którym można poczuć się jak bohaterowie ulubionych książek dla dzieci. Pewnie każdy z nas miał w dzieciństwie ulubioną bajkę, w której chciałby znaleźć się chociaż na chwilę i przeżyć przygody, które zapamięta się do końca życia. W przypadku "Gry w życzenia" jest to jak najbardziej możliwe. I mogą dziać się cuda lub trzeba będzie stoczyć walkę z własnymi słabościami.
Książka ma piękny przekaz i wywołuje ciepło na duszy. Przyjemnie było zagłębić się w historię Lucy, Christophera, Jacka Mastersona, Hugo i śledzić ich losy. Walka o szczęście nie należy do najłatwiejszych i trzeba dać sobie pomóc. Może życzenie się spełni! Historię poznaje się dzięki narracji trzecioosobowej i z niesłabnącą ciekawością zaczytywałam się niej do samego końca. "Gra w życzenia" to książka, która umili zimowe wieczory i mam nadzieję zapamiętacie ją na długo. Bardzo polecam!

"Spełniają się wyłącznie życzenia tych odważnych dzieci, które nie przestają ich wypowiadać nawet wtedy, gdy wydaje się, że nikt ich nie słucha, bo w rzeczywistości zawsze ktoś słucha."

Mam dla Was idealną lekturę, która dostarczy Wam wielu ciepłych emocji oraz skłoni do przemyśleń na temat życia i ludzi w nim uczestniczących. "Gra w życzenia" to historia pewnej młodej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Seria "ECHO" to moja ulubiona pod względem twórczości Marcela Mossa. Podobają mi się detektywistyczne śledztwa głównych bohaterów, w których przeszkadzają im prywatne i bardzo niebezpieczne sprawy.

W "Porwanych", jak sam tytuł wskazuje, mamy do czynienia z porwaniem pewnej dziewczyny. Po czterech latach wraca ona do domu w tych samych ubraniach, w których wyszła owego felernego wieczoru. Wcześniej prowadzone śledztwo nie wykazało żadnych poszlak, co mogłoby spotkać dziewczynę. W tę sprawę angażują się Igi i Sandra, jednak nie z samych pobudek zarobku.
Marcel Moss ponownie wziął na tapet wiele tragedii, które dotykają ludzi w życiu codziennym. Gdy traci się kontakt z ukochaną osobą poprzez jej zaginięcie, robi się wszystko, by ją odnaleźć. Ale co, jeśli żadne kroki nie przybliżają do jej odnalezienia? Trwanie w zawieszeniu doprowadza człowieka do szaleństwa.
Trochę tego szaleństwa dopada także Igiego, który po zaginięciu brata robił wszystko, by wrócił do domu. Jednak sam powrót to nie wszystko. Nigdy nie wiadomo, w jakim stanie fizycznym i psychicznym będzie ta osoba. Marcel Moss poruszył kwestię porwań i powrotu ofiar do domu oraz tego, jak niełatwo odnaleźć się w tej sytuacji samej ofierze i jej rodzinie.
Bieżące wydarzenia przeplatane są przeszłością, co jest standardowym zabiegiem u autora. Dzięki temu czytelnik ma możliwość poznać motywy czynów bohaterów i drogę jaką musieli przejść. Nie brakuje też humoru, który wpleciony został w dialogi między Igim a Sandrą. Mimo wielu różnic mają świetne flow i jest to jedna z moich ulubionych par w literaturze. Żeby nie było, wątek Sandry i jej siostry także postąpił do przodu, o czym boleśnie się przekonacie.
"Porwani" to emocjonalny rollercoaster, który na chwilę zaspokoi głód związany z tęsknotą za serią "ECHO". Książki Marcela czyta się zdecydowanie za szybko. Postępująca akcja, świetnie wykreowani bohaterowie, tajemnice i intrygi oraz emocje związane z wydarzeniami w życiu bohaterów sprawiają, że lektura ta jest nie odkładalna. Przeczytałam ją w jeden dzień, zresztą nie pierwszy raz w przypadku Mossa. Według mnie to kolejny dobrze napisany i przemyślany tom. Jeśli nie znacie jeszcze serii "ECHO" to zdecydowanie polecam to zmienić!

Seria "ECHO" to moja ulubiona pod względem twórczości Marcela Mossa. Podobają mi się detektywistyczne śledztwa głównych bohaterów, w których przeszkadzają im prywatne i bardzo niebezpieczne sprawy.

W "Porwanych", jak sam tytuł wskazuje, mamy do czynienia z porwaniem pewnej dziewczyny. Po czterech latach wraca ona do domu w tych samych ubraniach, w których wyszła owego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Cała trójka wiedziała, że po tym, jak siedem dni wcześniej każdy z nich zatopił ostrze noża w ciele starszego człowieka, ich losy splotą się ze sobą na zawsze. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, aż po życia kres."
Przyjaźń. Ta z dzieciństwa, trwająca latami, zawiązuje między ludźmi silną więź. Zwłaszcza wtedy, gdy wspólnie przeżywało się wiele wspaniałych chwil, ale też takich, które dla zwykłego człowieka wywołałyby gęsią skórkę, dreszcze i chęć ucieczki. "3kąt" mówi właśnie o takiej przyjaźni. Na dobre i na złe. Jest także kontynuacją losów policjantów i pewnej tajemniczej kobiety, których znamy z "40.raków".
W książkach Agnieszki Peszek nie brakuje mocniejszych momentów. Śledztwa dotyczą brutalnych morderstw i nie inaczej jest w tym przypadku. Mamy do czynienia ze sprawą zamordowanej kobiety w mieszkaniu znanego muzyka. Ten nie wie, skąd ona się tam znalazła, a prowadzący sprawę Bogucki i Obrębski mają niezły orzech do zgryzienia. Zwłaszcza, że to nie jedyne morderstwo, które będzie miało tu miejsce. I "Ona". Ta, która samodzielnie prowadzi śledztwa i wymierza sprawiedliwość na własną rękę.
W "40.raków" miałam problem wgryźć się w fabułę i życie bohaterów. Wtedy to było moje pierwsze spotkanie z piórem autorki i jeszcze się poznawałyśmy. W przypadku najnowszej książki szło mi o wiele sprawniej, a więc i czytanie przebiegało jeszcze przyjemniej. Bardziej wkręciłam się w życie głównych bohaterów, dzięki czemu trudniej było oderwać się od lektury.
Autorka posłużyła się motywem trzech muszkieterów, których to przyjaźń była na dobre i na złe. W przypadku "3kąta" taka relacja nie jest godna pochwały, o której sami wyrobicie sobie zdanie czytając tę książkę.
W życiu głównych bohaterów znowu się dzieje. Nadchodzą zmiany, na lepsze lub gorsze, stają przed nowymi wyzwaniami i muszą radzić sobie z przeciwnościami losu. Dodać do tego trudne śledztwo i nie mają co narzekać na nudę. Cały czas intryguje mnie postać kobiety znanej jako "Ona" i jakie szczególne znaczenie będzie miała w ogólnym obrazie fabuły. Póki co cały czas gdzieś tam się czai, ale nie potrafię znaleźć dla niej tu konkretnego miejsca. Co będzie jak się ujawni?
Historie bohaterów poznaje się z kilku perspektyw, dzięki czemu wiadomo, jaki wachlarz emocji towarzyszy im w danym momencie. Agnieszka Peszek potrafi podtrzymywać napięcie do samego końca. Finał tego tomu zapowiada kolejne ciekawe i trudne przeżycia bohaterów w kontynuacji. "3kąt" ma do zaoferowania ciekawe śledztwo, intrygujących bohaterów i tajemnice, które trzymają czytelnika w napięciu. Bardzo polecam!

"Cała trójka wiedziała, że po tym, jak siedem dni wcześniej każdy z nich zatopił ostrze noża w ciele starszego człowieka, ich losy splotą się ze sobą na zawsze. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, aż po życia kres."
Przyjaźń. Ta z dzieciństwa, trwająca latami, zawiązuje między ludźmi silną więź. Zwłaszcza wtedy, gdy wspólnie przeżywało się wiele wspaniałych chwil, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Nikt już nie pamiętał dokładnie, ile było tych dzieci. Ilu było członków ich rodzin. Jaka była tożsamość pozostałych oskarżonych. Ile wydano wyroków skazujących, a ile uniewinniających. Jakie kary zasądzono."
Reportaż ten przeczołgał mnie emocjonalnie. Pierwszy raz miałam styczność ze sprawą "Diabłów z Bassa Modenese" i dziwię się, że wcześniej o niej nie słyszałam. To, co działo się we Włoszech zakrawa o paranoję. Dramat. Tragedię wielu rodzin i przeżytych traum, które wżerały się w człowieka przez wiele lat. Jestem w totalnym szoku, a jednocześnie jestem świadoma tego, jak szybko można zniszczyć człowieka, rodzinę.
Oskarżenie o gwałt jest mocnym argumentem do tego, by interweniować. Dodać do tego porwania, morderstwa, satanistyczne rytuały, przynależność do sekty i jest się, delikatnie mówiąc, ugotowanym. We Włoszech, w dwóch miejscowościach, odseparowano kilkanaścioro dzieci od swoich rodziców. Powód? Dwa pierwsze zdania tego akapitu.
Czytając reportaż Pablo Trinci miałam mieszane uczucia. Przez połowę książki ciężko było ocenić, kto w tej sprawie był poszkodowany. Oprócz dzieci, ponieważ to oczywistość. Natomiast kto faktycznie zawinił - rodzice czy służby?
Nie chcę zdradzać za wiele, ale ta sprawa nie jest oczywista. Zwłaszcza, jeśli służby twierdzą, że "dziecko zawsze mówi prawdę". Nikt jednak oficjalnie nie przyzna, że dziećmi można łatwo manipulować. Przykre, ale prawdziwe.
Pablo Trincia napisał reportaż, który wywołuje mnóstwo emocji i trzyma w napięciu do jego ostatniej strony. Włożył mnóstwo pracy w tę sprawę, by była szerzej poznana. Wiele wyjazdów, researchu, dokumentacji, dociekliwości daje możliwość poznania wstrząsających faktów popartych rozmowami z poszkodowanymi, władzami czy aktami sprawy. Jestem zszokowana, że takie sytuacje miały miejsce. W jak haniebny sposób można potraktować instytucję rodziny w imię... Czego właściwie? Pieniędzy? Własnych przekonań?
Ze swojej strony mocno polecam reportaż Trinci, choć zastrzegam, że mocno oddziałuje na czytelnika. Po jego przeczytaniu miałam ciężką noc, a to świadczy o tym, jak bardzo ta sprawa jest trudna. Zwłaszcza dla kogoś, kto ma własną rodzinę. Przeczytajcie!

"Nikt już nie pamiętał dokładnie, ile było tych dzieci. Ilu było członków ich rodzin. Jaka była tożsamość pozostałych oskarżonych. Ile wydano wyroków skazujących, a ile uniewinniających. Jakie kary zasądzono."
Reportaż ten przeczołgał mnie emocjonalnie. Pierwszy raz miałam styczność ze sprawą "Diabłów z Bassa Modenese" i dziwię się, że wcześniej o niej nie słyszałam. To, co...

więcej Pokaż mimo to