Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Cmentarz w Pradze to pierwsza powieść Eco, którą dane mi było przeczytać i chyba nie było to najlepsze rozpoczęcie znajomości.

Powieść zakorzeniona jest w w dziewiętnastowiecznej historii Francji i Włoch oraz w teoriach spisowych, które wówczas prężnie się rozwijały. Fabuła jest tak wielowątkowa, że czytelnik nie wie, czy powinien chwalić erudycję autora, czy skupić się na wydarzeniach, by nie zgubić wątku.
Oś fabularna skupiona jest wokół życia głównego bohatera - Simoniniego, który od pierwszych stron daje się poznać jako krytyk kobiet, masonów, kilku narodowości, ale przede wszystkim jako zagorzały antysemita. Simone, prócz niechęci wobec połowy globu, ma jeszcze jeden problem - cierpi na rozdwojenie jaźni. Jednego dnia jest „sobą”, a innego księdzam; jednego dnia panuje nad swoim życiem, a innego budzi się, nie pamiętając o tym, co robił przez ostatnie godziny. O wszystkim dowiadujemy się z jego zapisków, które tworzy w celu zidentyfikowania swojej prawdziwej tożsamości, co sprawia, że wielowątkowość miesza się z relacjami narratora i dwóch bohaterów, będących w zasadzie jedną osobą. Postać narratora wprowadzona jest jedynie w celu uporządkowania tego bogatego świata, co powoduje jeszcze większe zamieszanie, ponieważ nawet on nie orientuje się w tym, co się dzieje. Simonini wciąga czytelnika do tej zagmatwanej rzeczywistości, opowiadając historię swojego życia. I choć znamy go niemal od podszewki, to trudno się z nim utożsamić, czy nawet zrozumieć, ponieważ przepełnia go nienawiść i chęć szybkiego wzbogacenia. W swoich działaniach nie cofnie się przed niczym. Simonini trudzi się fałszowaniem dokumentów, uczestniczy w spiskach, jest także fascynatem wyrafinowanej kuchni. Autor zapewnia, że jedyną fikcyjną postacią jest Simone, a wsród bohaterów możemy wyróżnić Freuda czy Dumasa.
Największym atutem tej powieści jest język operujący żartem i czarnym humorem, jednak wielość wątków i bohaterów może nieco zmęczyć - trudno skupić się na wydarzeniach, które szybko muszą odejść w zapomnienie na rzecz kolejnych.

Cmentarz w Pradze to pierwsza powieść Eco, którą dane mi było przeczytać i chyba nie było to najlepsze rozpoczęcie znajomości.

Powieść zakorzeniona jest w w dziewiętnastowiecznej historii Francji i Włoch oraz w teoriach spisowych, które wówczas prężnie się rozwijały. Fabuła jest tak wielowątkowa, że czytelnik nie wie, czy powinien chwalić erudycję autora, czy skupić się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Święta Bożego Narodzenia to umowny czas przebaczania i spokoju, o czym w 1976 roku zapomnieli mieszkańcy małej wsi Zrębin. Wiesław Łuka opisał jedną z najgłośniejszych polskich zbrodni, którą wówczas z zapartym tchem śledził cały kraj.

Sprawa ta odbiła się szerokim echem w mediach i kulturze - na jej podstawie stworzono reportaż, film, powieść, a nawet przedstawienie teatralne.

Wspomnianej nocy na jednej z wiejskich szos zabito chłopca, mężczyznę i kobietę w ciąży. Od początku mieszkańcy Zrębina zawarli pakt milczenia, utrudniający organom śledczym wnikliwe przeanalizowanie dowodów oraz wydarzeń. Sprawa mogłaby się wydawać prosta, ponieważ dość szybko okazało się, że w chwili jej zajścia na miejscu było obecnych kilkudziesięciu świadków. Ale czy więcej oznacza lepiej? Na pewno nie w sytuacji, gdy każdy z kolejnych świadków postanawia wymyślić nową wersję wydarzeń lub kilkukrotnie wycofuje się ze swoich wcześniejszych zaznań. Na domiar złego ich działania okazują się nie być niezależne, a sterowane są przez pewną wpływową rodzinę. Warto sobie w tym miejscu uświadomić, że w sprawę zaangażowana była ludność wiejska, czyli w większości ludzie niewykształceni, zabobonni i skorzy do zemsty. Zaściankowa społeczność charakteryzuje się tym, że nie zapomina, nawet tego, co wydarzyło się przed laty. Takie właśnie było podszycie tej zbrodni - w dalekiej przeszłości doszło do gwałtu i zbrodni, które na lata zwaśniły dwie rodziny. Od tego czasu żyli w niezgodnie, a po latach sytuacja została zaogniona przez kradzież weselnych wędlin. Wyroby mięsne stały się jabłkiem niezgody, w jakiś sposób przyczyniającym się do późniejszej tragedii. Wspomniałam, że podczas zabójstwa obecni byli świadkowie, większość z nich była pod wpływem alkoholu, jednak nie to wpłynęło na ich mgliste zeznania. Prawie każdego człowieka można przekupić, a jak się okazało - mieszkańców Zrębina najłatwiej przekonać pieniędzmi i religią. Wszyscy obecni na miejscu zbrodni zostali opłaceni przez Króla Zrębina, dysponującego dużym majątkiem. Dodatkowo zaaranżował on przysięgę, podczas której świadkowie zbrodni uronili z palca kroplę krwi i pocałowali święty medalik.
Czy można sprzeniewierzyć się Bogu i mamonie? Co to, to nie - nawet, gdy idzie o ludzkie życie, bo co innego, gdyby chodziło o żywot wiejskiej krowy (jedna z przesłuchiwanych wspomniała, że nie zwróciła uwagi na mordowaną kobietę, ale inaczej zareagowałaby, gdyby to była krowa).

Tyle o historii, która ze względu na swój charakter jest ciekawa. Jednak sam reportaż w ogóle nie przypadł mi do gustu, a wręcz był niezjadliwy i męczący. Wiem, z czego może to wynikać - Łuka oddaje głos bohaterom, a niektórzy z nich nie skończyli nawet podstawówki, dodatkowo posługują się gwarą, co sprawia, że standardowy język autora miesza się z nacechowanym stylistycznie językiem mieszkańców wsi. Dodatkowo cała historia jest poszatkowana - to z kolei może oddawać chaos, panujący podczas trwania przesłuchań i rozprawy. Czytając, ma się wrażenie, że wątki co chwila mieszają się, potarzają, później znów mieszają i powtarzają - dla mnie jest to mocno niestrawne. Ostatnim elementem utrudniającym skupienie jest dziwny układ tekstu na stronie - pojawia się mnóstwo akapitów, przerw i na domiar złego - co kilka zdań pojawia się wyboldowana czcionka! Te wszystkie wyróżniki powinny być w jakiś sposób wyważone, bo przestają mieć znaczenie.
Mnie się nie podobało.

Święta Bożego Narodzenia to umowny czas przebaczania i spokoju, o czym w 1976 roku zapomnieli mieszkańcy małej wsi Zrębin. Wiesław Łuka opisał jedną z najgłośniejszych polskich zbrodni, którą wówczas z zapartym tchem śledził cały kraj.

Sprawa ta odbiła się szerokim echem w mediach i kulturze - na jej podstawie stworzono reportaż, film, powieść, a nawet przedstawienie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lata dwudzieste poprzedniego wieku to czas odpowiedni niemalże dla każdego, kto marzył o pieniądzach i szybkiej karierze (czyli dla każdego, bo pieniądze szczęście dają). Po wojnie ludzie uwierzyli, że nadeszła chwila stabilizacji i względnego spokoju. Niektórzy idealnie wykorzystali odwilż, by zachłysnąć się drogim szampanem i dobrym jazzem. Droga na szczyt jednocześnie wiąże się z zatracaniem moralności i jeszcze szybszym odrzuceniem dotychczasowych wartości, o czym przekonamy się śledząc losy bohaterów.

Bohaterowie książki to młodzi ludzie, którzy zdążyli wspiąć się na sam szczyt i grzeją swoje posady, a właściwie ich kariera zdaje się chylić ku upadkowi. Moglibyśmy się zastanawiać - w jaki sposób znaleźli się tam, gdzie teraz są? Ale odpowiedź wydaje się być więcej niż oczywista, bo albo odziedziczyli wszystko po przodkach, albo znaleźli się na górze społecznej hierarchii w jakichś dziwnie podejrzanych okolicznościach. Narrator i jednocześnie jeden z bohaterów - Nick - jest dość nudnym człowiekiem, wiodącym jeszcze nudniejsze życie. Ale za to mieszka w barwnej okolicy, gdzie może spotkać takie osoby, jak tytułowy Gatsby. Kim jest Wielki Gatsby? Właściwie nikim i wszystkim jednocześnie. Przez większość postrzegany jako członek finansjery, morderca, chodząca tajemnica. Jest człowiekiem, o którym każdy potrafi coś powiedzieć, ale nikt go nie zna. Nie będę wspominać o pozostałych bohaterach, bo są płytcy, a ich życie kręci się wokół romansów, zdrad, pieniędzy, alkoholu i przede wszystkim nudy. Nick Carraway jako jedyny wydaje się patrzeć trzeźwo i nie zatracać w świecie półprawd - ale czym jest świadomość, gdy otaczasz się ludźmi skąpanymi w próżności. Kłamstwa i ciąg nieszczęśliwych wypadków doprowadzają do śmierci przypadkowych bohaterów, na pogrzebach których nie zawitają tłumy ich rzekomych przyjaciół.

Ten świat przedstawia wszystko to, czego jesteśmy świadomi lub to, o czym słyszymy każdego dnia - romanse, zdrady, kłamstwa, manipulacja, zaślepienie, bogactwo materialne i upadek moralny, szemrane interesy, dekadentyzm. Książka Fitzgeralda nie wnosi właściwie niczego nowego oraz nie pokazuje niczego znanego w nietuzinkowy sposób. To, co należy oddać autorowi to niewątpliwie jego dosadny styl i włączenie ówczesnej jemu historii w opisywane wydarzenia. Lektura nie wiąże się z żadnymi doznaniami literackimi ani emocjonalnymi, bohaterów nie potrafię polubić, bo są głupi i próżni. Książka Fitzgeralda jest bardzo poprawna w swojej wymowie - kończy się gorzko i daje do zrozumienia, że sława i pieniądze to nie wszystko, co potrzebne jest do zyskania szacunku, a przyjaciół może jednak poznajemy w biedzie czy tam pieniądze szczęścia nie dają (ale za te same pieniądze kupuję książki, więc już sama nie wiem).

Poza tym z całego serca polecam to konkretne tłumaczenie, ponieważ w pełnej krasie pokazuje ostry niekiedy język Fitzgeralda i nie pomija wielu wątków, które zatarte zostały w poprzednim przekładzie, no i posiada przypisy.
Książka średnia i nijaka, co nie oznacza, że słaba.

Lata dwudzieste poprzedniego wieku to czas odpowiedni niemalże dla każdego, kto marzył o pieniądzach i szybkiej karierze (czyli dla każdego, bo pieniądze szczęście dają). Po wojnie ludzie uwierzyli, że nadeszła chwila stabilizacji i względnego spokoju. Niektórzy idealnie wykorzystali odwilż, by zachłysnąć się drogim szampanem i dobrym jazzem. Droga na szczyt jednocześnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie będę rozpisywać się o fabule, ponieważ podana na sucho może wydawać się nieco irracjonalna, albo wręcz niezrozumiała. Poza tym uważam, że działa Gombrowicza nie są tymi, które rozumieć należy wyłącznie na płaszczyźnie fabularnej, dlatego skupię się na tym, czym ta książka być może. Ale w wersji mocno okrojonej, bo o samych relacjach między bohaterami można napisać traktat, czym zresztą zajęły się mądrzejsze głowy.

Autor wspominał, że opisywane wydarzenia są odbiciem Polski lat wojennych - ale Polski wyobrażonej, bo Gombrowicza w kraju wówczas nie było. Tuż po publikacji powieści krytycy pisali o niej dużo - jedni zachwalali podejście psychologiczne autora, inni widzieli w niej wyłącznie pedomasochizm. Przywołana przez Gombrowicza Polska popadła w marazm i oddaliła się od tradycji, społeczeństwo i system oparty na wierze zatraciły się. W tak zastanej rzeczywistości trudno znaleźć miejsce na konflikty o innym charakterze niż ten silnie powiązany z dramatem wojennym. Każdy z nas wie, jak szczególne dla czasów wojny są: cierpienie, zbrodnia, honor, dylematy, a wszystko to włożone w schematyczne formuły. Gombrowicz zrywa (jak zawsze) ze schematami i tworzy jakąś dziwnie niedorzeczną intrygę, pod którą rzeczywiście ukrywa się istotna problematyka. Wszystko to, co dotychczas było przez ludzi rozumiane w granicach prawa i religii, teraz zostaje zachwiane przez nowe zasady, które wprowadzane są przez dwóch bohaterów: Witolda (Witolda Gombrowicza, pisarza, ale niekoniecznie prawdziwego Gombrowicz-pisarza) i Fryderyka (w nim może ukrywać się prawdziwy Gombrowicz-pisarz lub demoniczny Fryderyk Nietzsche, wybierzcie sami). W miejsce dotychczasowego Absolutu wkrada się Młodość - zastana rzeczywistość przewraca się, zostaje zachwiana i ulega katastrofie. Ale nie wiemy jakiej katastrofie dokładnie, bo jest ich wiele.
Podsumowując: sytuacja kryzysowa - utrata wartości - ustalenie nowego Absolutu - bezradność dotychczasowych tradycji. Oczywiście, jak to u Gombrowicza bywa, nie ma tutaj żadnego moralizatorstwa, a książka, jak każda inna, kończy się dwuznacznie i humorystycznie.

Choć erotyka z tematyką wojenną była zestawiana przez wielu pisarzy (na przykład pokolenia „Kolumbów”), to jednak Gombrowiczowi zarzucono nadmierne taplanie się w erotycznych świństewkach - głównie za sprawą krytyki Sandauera.
Większość utworów Gombrowicza eksploduje erotyką (dziwną, spaczoną), ale nie wszyscy badacze zastanowili się, jaką ona pełni rolę w jego twórczości. Erotyka u Gombrowicza jest sposobem odbioru świata, a jednocześnie nosi wszelkie znamiona gry. Gra erotyczna ma służyć zaspokajaniu potrzeb, odgrywana jest w wyodrębnionej rzeczywistości, konkretne obiekty poddawane są manipulacjom. Perwersja w Pornografii nie jest prowokacją, a sygnałem do życia.

Zatraciłam się zupełnie jak wtedy, gdy czytałam tę książkę, więc dla wytrwałych piękny cytat: Kto wie, a może jedną z najmroczniejszych tajemnic ludzkości - i najtrudniejszych - jest właśnie ta, która dotyczy takiego „zespalania się” wieków - sposobu i trybu w jakim młodość staje się nagle dostępna starszości i vice versa.

Nie będę rozpisywać się o fabule, ponieważ podana na sucho może wydawać się nieco irracjonalna, albo wręcz niezrozumiała. Poza tym uważam, że działa Gombrowicza nie są tymi, które rozumieć należy wyłącznie na płaszczyźnie fabularnej, dlatego skupię się na tym, czym ta książka być może. Ale w wersji mocno okrojonej, bo o samych relacjach między bohaterami można napisać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nieco o zapomnianej książce jakże popularnego autora. Mniej znanej, co nie znaczy, że gorszej, a wręcz przeciwnie - powieść ta jest najbardziej doceniana przez krytyków. Zgubiła się jednak w zetknięciu z dwoma ostatnimi dziełami.

Orwell chciał opisać życie przeciętnego Anglika w średnim wieku, który swoje dorosłe życie spędza w jednym z domków na przedmieściach. Bohatera poznajemy, gdy jego życie wydaje się już być ugruntowane - ma stałą pracę, żonę i dzieci. Przywoływane przez niego wspomniana przenoszą nas do najwcześniejszych czasów dzieciństwa, poznajemy jego rodzinę, miejsce zamieszkania, pierwszą miłość i wszystko to, co wiąże się z okresem dzieciństwa. Wraca on do stron rodzinnych nie tylko w myślach, ale również osobiście. Jak można przypuszczać - kraina lat dziecinnych nie budzi już pozytywnych emocji, wydaje się być obca, szara, zupełnie zmieniona. George (bohater, nie autor) jest człowiekiem przeciętnym, pozbawionym wyjątkowości, jednak jego prostota czymś się wyróżnia. Mężczyzna jest zdolny do rozważań, do obserwacji świata - tego, co dzieje się wokół niego. George uczestniczył w pierwszej wojnie światowej, a teraz jest u schyłku nadejścia kolejnej - jak może czuć się w sytuacji, gdy nad jego głową przelatują bombowce? Powieść, choć operująca humorem i sarkazmem, to wciąż mocno pesymistyczna. Orwell nie podaje odbiorcom bezpośrednio tezy, a jedynie subtelnie ją zarysowuje i daje do zrozumienia, że nadziei należy szukać w przeciętnych ludziach. Książka wydana zostaje tuż przed drugą wojną światową, w czasach, gdy autorowi towarzyszył nieustanny pesymizm polityczny, dlatego Brak tchu ma wydźwięk ostrzegawczy, ale nie totalnie pesymistyczny.

Nieco o zapomnianej książce jakże popularnego autora. Mniej znanej, co nie znaczy, że gorszej, a wręcz przeciwnie - powieść ta jest najbardziej doceniana przez krytyków. Zgubiła się jednak w zetknięciu z dwoma ostatnimi dziełami.

Orwell chciał opisać życie przeciętnego Anglika w średnim wieku, który swoje dorosłe życie spędza w jednym z domków na przedmieściach. Bohatera...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka rozpoczyna cykl dwudziestu powieści Zoli, które mają to do siebie, że czytane niechronologicznie będą niemal tak samo interesujące, jak przeczytane w odpowiedniej kolejności. Sztandarowymi tytułami tej rodzinnej sagi są najpopularniejsze dzieła: Nana i Germinal.
Francuski pisarz był głównym teoretykiem naturalizmu, a w jego powieściach znajdziemy wszelkie dowody potwierdzające naturalistyczną koncepcję człowieka - ludzi stwarza pochodzenie (dziedziczenie cech) oraz środowisko. Dziś większość badań i teorii, na które powoływał się pisarz, jest nieaktualna, a zachowania bohaterów zakwalifikujemy do zupełnie innego spektrum zaburzeń, aniżeli to uczynił Zola. Nie ma to jednak aż tak dużego wpływu na odbiór powieści, które stanowią szczegółową panoramą społeczeństwa francuskiego z czasie II Republiki Francuskiej. Zola był pisarzem niezwykle wnikliwym, swoje opisy opierał niemal wyłącznie na tym, co sam obserwował przechadzając się po zakamarkch Paryża - możemy mieć pewność, że zachowania bohaterów są faktycznymi rekcjami ludzi. Wydarzenia są silnie osadzone w ówczesnej autorowi rzeczywistości, historii oraz społeczeństwie. Jednocześnie nie odnajdziemy tutaj niczego, co wychodziłoby poza sferę ludzkiego poznania, jednak niewątpliwie widoczne są u Zoli naleciałości romantyczne.
Nie zaczynałbym swojej przygody z tym autorem od pierwszego tomu, ponieważ jest on niezbyt porywającą wyliczanką członków rodziny, którzy przewijać będą się przez kolejne powieści. Jednak niewątpliwie może to być książka odpowiednia dla fascynatów historii. Bohaterowie są tutaj tylko zaledwie zarysowani, dogłębniej poznamy ich w innych tytułach, a dzieło nie wywarło większego wpływu na karierę Zoli - krytycy docenili jego późniejsze dokonania. Fabuła rozgrywa się w fikcyjnym miasteczku, gdzie dokonało się powstanie republikańskie (tutaj autor opiera się na autentycznych wydarzeniach). Bohaterowie mają swoje polityczne aspiracje, jednak nie są w stanie ich zrealizować, ponieważ koncepcja dziedziczenia obciąża ich wieloma trudnościami.
Zaryzykuję stwierdzenie, że nie jest to literatura dla każdego, bo przecież można wyjść na ulicę i tam obserwować rzeczywistość. Właśnie dlatego te powieści są momentami tak poruszające - bo utrwalają „jedynie” rzeczywistość, która przesiąknięta jest żółcią.

Książka rozpoczyna cykl dwudziestu powieści Zoli, które mają to do siebie, że czytane niechronologicznie będą niemal tak samo interesujące, jak przeczytane w odpowiedniej kolejności. Sztandarowymi tytułami tej rodzinnej sagi są najpopularniejsze dzieła: Nana i Germinal.
Francuski pisarz był głównym teoretykiem naturalizmu, a w jego powieściach znajdziemy wszelkie dowody...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytałam tę książkę drugi raz i albo bardzo się zmieniłam, albo kilka lat temu czytałam bardzo zły przekład - i chyba zgodzę się drugim argumentem. Tym razem lektura nie była męcząca i płynęłam gładko, mimo niezbyt łatwej tematyki, jaką podjął Conrad. Korzeniowski w młodości marzył o odkrywaniu lądów, które na mapach jeszcze wtedy oznaczanie były białymi plamami. Należał do kompanii handlowej, a echa tych biograficznych wydarzeń dostrzec możemy w jego niewielkiej książce. Opowiadanie rozpoczyna się od rejsu po Tamizie, który jest jedynie pretekstem do tego, by jeden z członków załogi - Marlow - opowiedział o swojej wyprawie po kość słoniową. Mamy tutaj do czynienia z kompozycją szkatułkową, czyli z opowiadaniem w opowiadaniu, mającym w tym przypadku zwiększyć wiarygodność przekazywanych treści. Równie ciekawe jest również to, w jaki sposób dowiadujemy się o realiach tamtego świata - wydaje się, że odwrócony tutaj został klasyczny ciąg przyczynowo-skutkowy. W wielu sytuacjach najpierw poznajemy skutek, a dopiero później jego przyczynę - najpierw widzimy ozdobne kule, a później dowiadujemy się, że są to czaszki nabite na pal; najpierw widzimy buty brodzące we krwi, a później dowiadujemy się kto został zabity. Taka narracja sprawia, że jeszcze bardziej dajemy się pochłonąć temu światu, do którego większość z nas nie chciałaby wkroczyć. Oczami Marlowa przemierzamy kontynent w poszukiwaniu znakomitego agenta - Kurtza. Za pośrednictwem wszystkim znanych kontrastów kulturalnych poznajemy mieszkańców Afryki i europejskich wyzyskiwaczy. Conrad na własne oczy widział wyzysk tamtejszej ludności, więc oczywistym zdaje się, że krytykuje postęp cywilizacyjny, który przechodzi w regres. Jednak książka nie spotkała się z jednorodnym odbiorem, ponieważ część czytelników zarzuciła autorowi jawny rasizm, natomiast żeńskie grono odbiorców - seksizm.
Czy współczesny czytelnik powinien przeczytać tę książkę? Nikt za nas tego nie zrobi, więc warto, mimo niepochlebnych opinii, które posypały się w stronę Korzeniowskiego. Skłaniałabym się ku temu, by widzieć w tej książce i krytykę kolonializmu, i szeroką symbolikę, jednoczenie nie zatracając się wyłącznie w jednym sposobie odbioru.
Przez jednych wyklinany, a przez innych wpisywany w kanon najważniejszych dzieł literatury światowej, Conrad tworzy dzieło symboliczne i niejednoznaczne, po które warto sięgnąć.

Czytałam tę książkę drugi raz i albo bardzo się zmieniłam, albo kilka lat temu czytałam bardzo zły przekład - i chyba zgodzę się drugim argumentem. Tym razem lektura nie była męcząca i płynęłam gładko, mimo niezbyt łatwej tematyki, jaką podjął Conrad. Korzeniowski w młodości marzył o odkrywaniu lądów, które na mapach jeszcze wtedy oznaczanie były białymi plamami. Należał do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zanegowanie ciągłego rozwoju i dobrej natury człowieka, konflikt woli mocy i pokojowego rządzenia, napięcia między jednostkami a zbiorowością, degeneracja mechanizmów społecznych, narodziny tyrani - to tylko przykładowe tematy pojawiające się przy okazji czytania książki Goldinga. Tematy niebanalne, towarzyszące nam od zawsze, ale przedstawione w tak banalny i nieciekawy sposób, że z całej książki najbardziej podobała mi się… okładka. Mam wrażenie, że ta książka może podobać się głównie ze względu na swoją alegoryczną wymowę, a wszystko to, co tworzy fabułę jest po prostu bardzo płytkie i nijakie, a książka mogłaby być o połowę krótsza, bo po czasie wyścig za świniami zaczyna nieco nudzić. Rozumiem symboliczną wymowę dzieła, ale nie aprobuję sposobu, w jaki przedstawiono upadek cywilizacji i kultury. Dodatkowo uważam, że wymowa utworu została całkowicie zanegowania zakończeniem, które mocno uprościło sens tej książki.
Nie zachęcam, nie odradzam, ale się zawiodłam.

Zanegowanie ciągłego rozwoju i dobrej natury człowieka, konflikt woli mocy i pokojowego rządzenia, napięcia między jednostkami a zbiorowością, degeneracja mechanizmów społecznych, narodziny tyrani - to tylko przykładowe tematy pojawiające się przy okazji czytania książki Goldinga. Tematy niebanalne, towarzyszące nam od zawsze, ale przedstawione w tak banalny i nieciekawy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem przekonana, że będzie to doskonała książka dla niemal każdego czytelnika. Wciąga swoją tajemniczością, zagadką, wartką akcją, a także niesamowitym klimatem, który jest nam bliski, bo przecież na wskroś polski. Powieść prosta - operująca prostym językiem i rozpoznawalnymi symbolami - prosta, co nie znaczy, że prostacka.
Nie chcę zdradzać fabuły, bo możliwość samodzielnego jej odkrywania będzie zdecydowanie przyjemniejsza, dlatego będę posiłkować się głównie skojarzeniami.
Gorące lato, cuchnące zbiorniki wodne wypełnione śniętymi rybami, oranżada otwierana w pośpiechu jeszcze przed sklepem, nabożeństwa odprawiane przez ukochanego proboszcza, przemoc domowa i pijaństwo, szerzące się w mieszkaniach każdej kamienicy, dzieciaki biegające od rana do nocy po opuszczonych budynkach w poszukiwaniu przygód młodości - czy nie brzmi jak przeciętne wakacje, które spędzaliśmy w nadmorskiej miejscowości?
Ale to nie wszystko, bo zniknął Weiser Dawidek - tak, zniknął, bo przecież nie zaginął.
Weiser - chłopiec o niesamowitych zdolnościach, poskramiacz dzikich bestii, piłkarz, wojskowy, piroman - każdy z nas chciałby mieć takiego Dawidka. Ale on nie chciał mieć nikogo (poza Elką), chadzał swoimi ścieżkami, nie wdawał się w konflikty, nie słuchał, nie mówił, czasami był, ale częściej go nie było. A kiedy już się zjawiał, to zaskakiwał tajemniczością.
Wziął i znikł, a teraz oczy wszystkich zwrócone są w jego stronę i próbują wyjaśnić tajemnicę, ale czy on chce być odnaleziony?
Powieść o dzieciństwie i granicach poznania, o pamięci, o tym, w jaki sposób przechowujemy wspomnienia, powieść o poznaniu, wyjątkowości, potrzebie posiadania Absolutu (czymkolwiek lub kimkolwiek miałby on być), książka o Polsce drugiej połowy dwudziestego wieku, o tym wszystkim, co obecne w naszej tożsamości narodowej, powieść o zapomnieniu i niezrozumieniu, ale przede wszystkim - jedna z najlepszych powieści lat osiemdziesiątych, doceniana przez krytyków i czytelników.

Jestem przekonana, że będzie to doskonała książka dla niemal każdego czytelnika. Wciąga swoją tajemniczością, zagadką, wartką akcją, a także niesamowitym klimatem, który jest nam bliski, bo przecież na wskroś polski. Powieść prosta - operująca prostym językiem i rozpoznawalnymi symbolami - prosta, co nie znaczy, że prostacka.
Nie chcę zdradzać fabuły, bo możliwość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Może jest to dobra pozycja dla osób
zaczynających swoją przygodę z tym autorem. Ale tylko „może”, bo większość czytelników będzie nudzić narracja skupiona głównie na opisach. Autor opisał wyprawę na Wenus, której owocem miało być dogłębne zbadanie powierzchni planety oraz życia jej mieszkańców. Astronautów Lem napisał za namową i właściwie z konieczności - znalazł się w trudnej sytuacji finansowej i potrzebował źródła dochodów. Dziś powieść nas nie zaskakuje, może trochę nudzi, odnajdujemy w niej sporą dozę naiwności związaną z posłannictwem człowieka. Jednak wymagania czytelników czasów, kiedy została napisana, nie były zbyt wygórowane - okres powszechnego socrealizmu, zatopionego w codzienności, nudził do granic możliwości. Przez pierwsze sto stron będziemy się zastanawiać: po co właściwie Lem tak drobiazgowo opisuje rakietę (a opis ten wpisuje w iście akademicki wykład włożony w usta specjalisty, który oprowadza po maszynie uczniów). Następna część powieści obejmuje obraz tego, co dzieje się na Wenus - Lem odmalowuje swoje wyobrażenie tej planety, dla nas ciekawe wyłącznie z literackiego punktu widzenia, niekoniecznie z naukowego, ponieważ stan dzisiejszych badań jednak inaczej ją ukazuje. Fabuła, choć niezbyt dynamiczna, to wciągająca swą drobiazgowością.
Doceniam książkę głównie z punktu widzenia historycznego - czasu, kiedy była tworzona. Lem pisał to, co mógł, a dokładniej to, na co pozwalała władza - stąd wyłącznie pozytywna ocena człowieka oraz zanegowanie wartości tego, co „odmienne, obce”. Jednocześnie można dostrzec, że opisy Wenery przypominają świat zagłady - czyli dokładnie taki, jaki Lem obserwował przez ostatnie lata życia - czasy wojny, tragedii w Hiroszimie. Zapewne te właśnie doświadczenia wpłynęły na kształtowanie się powieści, która dziś ma dla nas znaczenie mniejszą wartość, a dla czytelników w 1951 roku była odskocznią od państwowej literatury. Lem po latach nie zgadzał się na jej wznawianie, ponieważ widział wiele uchybień i najchętniej napisałby ją raz jeszcze.

Może jest to dobra pozycja dla osób
zaczynających swoją przygodę z tym autorem. Ale tylko „może”, bo większość czytelników będzie nudzić narracja skupiona głównie na opisach. Autor opisał wyprawę na Wenus, której owocem miało być dogłębne zbadanie powierzchni planety oraz życia jej mieszkańców. Astronautów Lem napisał za namową i właściwie z konieczności - znalazł się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Krótka biografia łącząca fikcję literacką z rzeczywistymi wspomnieniami ekscentrycznej poetki. Ale biografia nieco inna, bo opisująca losy psa, a dokładniej cocker spaniela, wychowującego się początkowo na wsi, a następnie w londyńskiej posiadłości u boku pisarki.
Fabuła nie jest zbyt fascynująca, ani nawet ciekawa, ot zwyczajne losy zwierzęcia, spędzającego większość życia w posiadłości bogatej rodziny. Jednak zaciekawić może to, w jaki sposób czytelnik odbiera rzeczywistości przez pryzmat świadomości psa - odbiorca ma ograniczony dostęp do tego świata, bo przecież zwierzę nie jest tak rozwinięte jak człowiek, a co za tym idzie - nie potrafi nazywać rzeczy, emocji, nie rozumie tego, w jaki sposób postępuje człowiek. A jednak instynkt zwierzęcy Flusha jest wystarczająco rozwinięty, by dostarczyć nam odpowiednią ilość informacji na temat świata, w którym żyje, co z kolei pozwoli zrozumieć zasady rządzące społeczeństwem czasów wiktoriańskich. Choć książka po pobieżnym odczytaniu wydaje się nie mieć głębszego znaczenia, to uważam, że można w niej znaleźć coś więcej, aniżeli tylko codzienność Flusha.

Krótka biografia łącząca fikcję literacką z rzeczywistymi wspomnieniami ekscentrycznej poetki. Ale biografia nieco inna, bo opisująca losy psa, a dokładniej cocker spaniela, wychowującego się początkowo na wsi, a następnie w londyńskiej posiadłości u boku pisarki.
Fabuła nie jest zbyt fascynująca, ani nawet ciekawa, ot zwyczajne losy zwierzęcia, spędzającego większość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chciałam możliwie najszybciej przeczytać kontynuację Zabić drozda i z zaciśniętymi pięściami wyczekiwałam dalszych przygód Skauta, Dilla i Jema...
A dostałam niestety wątpliwej jakości skrawek fabuły, z której znikają chłopcy, a zostaje wyłącznie dorosła już Skaut. Język i styl wciąż pozostają na wysokim poziomie, nie znalazłam żadnych grafomańskich wpadek. Ale niestety zdarzyły się nieścisłości wydarzeń, niektóre opisy były żywcem przepisane z poprzedniej książki, fabuła jest mało interesująca i częstokroć denerwująca. Najbardziej irytuje początek i koniec lektury oraz niewyjaśnione losy Dilla i Jema. Wszystko jest opisane jakby za dotknięciem piórka, postępowania bohaterów nie są zgłębianie, a jedyne wspomina się o ich życiu.
Jestem na nie, coś tutaj nie zagrało.

Chciałam możliwie najszybciej przeczytać kontynuację Zabić drozda i z zaciśniętymi pięściami wyczekiwałam dalszych przygód Skauta, Dilla i Jema...
A dostałam niestety wątpliwej jakości skrawek fabuły, z której znikają chłopcy, a zostaje wyłącznie dorosła już Skaut. Język i styl wciąż pozostają na wysokim poziomie, nie znalazłam żadnych grafomańskich wpadek. Ale niestety...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak wygląda Islandia, która straciła kontakt ze światem? Co dzieje się se społeczeństwem, do którego nie napływają towary i informacje z zewnątrz?
Islandzka dystopia wpisuje się w dzisiejszą atmosferę światowych niepokojów. Mieszkańcy muszę stać się samowystarczalni, rezygnują z wyższych celów na rzecz powrotu do pierwotnych zajęć. Od teraz liczą się tylko uprawa ziemi i walka o przetrwanie. Rząd tłumi wystąpienia obcokrajowców i głodujących, dzieci stają do walki z dorosłymi.
Książka napisana bardzo prostym językiem, czasami wręcz prostackim. Krótka i niewymagająca, taka na jeden wieczór.
Brakuje głębszych rozważań, napisana jest pobieżnie, bezrefleksyjnie.

Jak wygląda Islandia, która straciła kontakt ze światem? Co dzieje się se społeczeństwem, do którego nie napływają towary i informacje z zewnątrz?
Islandzka dystopia wpisuje się w dzisiejszą atmosferę światowych niepokojów. Mieszkańcy muszę stać się samowystarczalni, rezygnują z wyższych celów na rzecz powrotu do pierwotnych zajęć. Od teraz liczą się tylko uprawa ziemi i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem smutna, wesoła i głęboko poruszona - to chyba pierwsze wnioski jakie mogę wysunąć chwilę po przeczytaniu Zabić drozda.
Fantastycznie skonstruowana przestrzeń, płynna fabuła i bohaterowie, którym nie sposób się oprzeć. Życie małego miasteczka wydaje się toczyć jakby samoistnie, nieistotne jest to, co dzieje się poza jego granicami. Świat przedstawiany z perspektywy dzieci jest barwny, zagadkowy, wyolbrzymiony i sympatycznie zabawny. Najbardziej zapadły mi w pamięć: Skaut jako wieprzowina, Dill chcący zostać jedynym w swoim rodzaju klaunem i Panna Maudie, która radowała się pożarem domu.
Ale to nie tylko lekki świat dojrzewających dzieci, z drugiej strony barykady toczy się proces w sprawie gwałtu, ludzie są uprzedzeni, kolorowi traktowani są jak gorszy sort, a czarnuch zawsze jest wszystkiemu winien.
Chciałabym rozprawiać bez końca, ale przyjemności pozostawię czytelnikom.

Cytat: Myślę, że jest tylko jeden rodzaj ludzi. Ludzie.

Jestem smutna, wesoła i głęboko poruszona - to chyba pierwsze wnioski jakie mogę wysunąć chwilę po przeczytaniu Zabić drozda.
Fantastycznie skonstruowana przestrzeń, płynna fabuła i bohaterowie, którym nie sposób się oprzeć. Życie małego miasteczka wydaje się toczyć jakby samoistnie, nieistotne jest to, co dzieje się poza jego granicami. Świat przedstawiany z perspektywy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zbiór reportaży, o którym ostatnio głośno. Autorka zamieściła w swojej książce kilka krótkich reportaży o różnorodnej tematyce - o dziewczynie molestowanej przez księdza, o bezkarnych morderstwach, o tym, jak kościół traktuje homoseksualistów, o kobietach w wojsku.
Książka na chwilę, czyta się ją bardzo szybko, napisana jest prostym językiem. Dwie rzeczy, które najbardziej mnie zawiodły: tytuł, który mylnie wskazuje, że jest to świat wyłącznie kobiecy - a nie jest.
Oraz minimalizm historii i krótka treść, reportaż to raptem kilka stron, co utrudniało mi wczucie się w historię bohaterów i zrozumienie ich, przez co przyjęłam je bezemocjonalnie.

Zbiór reportaży, o którym ostatnio głośno. Autorka zamieściła w swojej książce kilka krótkich reportaży o różnorodnej tematyce - o dziewczynie molestowanej przez księdza, o bezkarnych morderstwach, o tym, jak kościół traktuje homoseksualistów, o kobietach w wojsku.
Książka na chwilę, czyta się ją bardzo szybko, napisana jest prostym językiem. Dwie rzeczy, które najbardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka znana szerzej pod skróconym tytułem Frankenstein, a jeszcze szerzej - z przekształceń kulturowych i filmowych, które spłyciły wymowę tego dzieła.
Burzliwy początek wieku dziewiętnastego, cały świat zmaga się z anomaliami pogodowymi - wylewy rzek, czerwony śnieg, spadek temperatury - spowodowane były wybuchem wulkanu. Europa przeżywa ten okres najdotkliwiej, dopiero zakończyły się działania Napoleona, który został ostatecznie pokonany. Wszyscy poszukiwali wytchnienia, które odnaleźć mogli w pobliżu Alp i Jeziora Genewskiego. Romantyczni poeci potrzebowali ukojenia i natchnienia, które odkrywali w krajobrazie górskim.
George Gordon Noel, czyli Byron, literacka sława Europy, wraz ze swoimi przyjaciółmi osiedla się w szwajcarskiej willi. Wszyscy byli związani w jakiś sposób z literaturą, dlatego pewnego wieczoru Byron zaproponował napisanie krótkich opowiadań o duchach (zwłaszcza wtedy ludzi fascynowały smierć i groza), wśród piszących była Mary Shelley. Choć pozostali napisali kilkustronicowe opowiadania, to kobieta, zachęcana przez towarzyszy, stworzyła Frankensteina, który przerósł oczekiwania obecnych. Jej tekst został zredagowany przez męża, który poprawił błędy żony i ulepszył konstrukcję dzieła.
Ale to o powstaniu książki, a teraz nieco o jej fabule i motywach. Wiktor Frankenstein jest studentem, pragnie rozwiązać zagadkę życiodajnego pierwiastka i eksperymentuje, by stworzyć człowieka. Efektem jego prac jest monstrum, które będzie prześladować Wiktora i całą jego rodzinę. Jednocześnie stwór zaczyna uczyć się od ludzi - poznaje ich język i literaturę - rozumie, że ludzie się go boją, a do szczęścia potrzebuje on kobiety podobnej do siebie. Student i jego wytwór zawierają pakt, który zmusi doktora do podjęcia trudnych decyzji.

Książka znana szerzej pod skróconym tytułem Frankenstein, a jeszcze szerzej - z przekształceń kulturowych i filmowych, które spłyciły wymowę tego dzieła.
Burzliwy początek wieku dziewiętnastego, cały świat zmaga się z anomaliami pogodowymi - wylewy rzek, czerwony śnieg, spadek temperatury - spowodowane były wybuchem wulkanu. Europa przeżywa ten okres najdotkliwiej, dopiero...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kundera trafnie ocenia kondycję literatury (i kultury) europejskiej, analizuje rozwój powieści od czasów Cervantesa, poprzez wielkich niemieckich pisarzy, a skończywszy na Kafce. Z wielką precyzją, bliską kompozytorowi, rozważa nad tym, w jaki sposób powieść była przekształcana - co odróżnia świat Don Kichota od świata Józefa K. Kundera jednocześnie dostrzega zmiany polityczne i społeczne, które wpływają na pisarzy, próbuje odpowiedzieć na pytanie w jakim stopniu dzieło uzależnione jest od czynników zewnętrznych (i czy jest w ogóle), precyzyjnie przenika struktury powieści, zarówno na poziomie kompozycyjnym, narracyjnym, jak i stylistycznym - by móc odpowiedzieć na pytanie, czym jest powieść europejska.
Książka przyciągnie głównie osoby, które interesują się rozwojem literatury i jej przemianami. Kundera wnikliwie spogląda w przeszłość i z niepewnością patrzy na to, co ma nastąpić - czy w przyszłości będziemy wyłącznie kopiować dzieła wielkie, a może nadchodzi zmierzch powieści, którą wyprą formy prostsze.

Kundera trafnie ocenia kondycję literatury (i kultury) europejskiej, analizuje rozwój powieści od czasów Cervantesa, poprzez wielkich niemieckich pisarzy, a skończywszy na Kafce. Z wielką precyzją, bliską kompozytorowi, rozważa nad tym, w jaki sposób powieść była przekształcana - co odróżnia świat Don Kichota od świata Józefa K. Kundera jednocześnie dostrzega zmiany...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Robert Bloch inspirował się wydarzeniami z lat pięćdziesiątych - autentyczną historią amerykańskiego mordercy, którego zwano Rzeźnikiem z Plainfield. Ed Gein na swojej farmie stworzył kolekcję przedmiotów wykonaną z ludzkich części ciała - lampy, miski oraz wykończenia mebli ze skór, kości i czaszek (głównie kobiece członki). U mężczyzny zdiagnozowano choroby psychiczne, które uniemożliwiły wykonanie wyroku śmieci, został on umieszczony w szpitalu psychiatrycznym i tam spędził resztę życia. Jego życiorys został owiany legendą, a historię morderstw zaczęto wykorzystywać w różnoraki sposób - począwszy od filmów, poprzez muzykę, a skończywszy na książkach opartych na motywach z życia Geina. Jedną z takich książek jest dzieło Blocha - w Psychozie nie wykorzystał on makabrycznych scen rzezi, a skupił się na psychologicznym aspekcie zbrodni, która związana była z popularną wówczas teorią freudowską, zaś filarem relacji głównego bohatera i matki był kompleks Edypa. Norman (bohater literacki) jest człowiekiem oczytanym i świadomym swoich ułomności, a mimo wszystko zdolny był... no właśnie. Tego wam powiedzieć nie mogę, książka jest krótka, a fabuła bardzo zwięzła - dlatego tylko zaznaczam główne wątki i relacje kulturowe, by zachęcić do przeczytania tej małej książeczki.

Robert Bloch inspirował się wydarzeniami z lat pięćdziesiątych - autentyczną historią amerykańskiego mordercy, którego zwano Rzeźnikiem z Plainfield. Ed Gein na swojej farmie stworzył kolekcję przedmiotów wykonaną z ludzkich części ciała - lampy, miski oraz wykończenia mebli ze skór, kości i czaszek (głównie kobiece członki). U mężczyzny zdiagnozowano choroby psychiczne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Klimatyczna dziewiętnastowieczna powieść, która nakreśla obraz angielskiej prowincji tamtych lat. Gaskell skupia uwagę na paniach kranfordzkich, kobietach w średnim wieku, które nigdy nie opuściły małego miasteczka, nienawidzą Francuzów i obawiają się ludzi z niższych warstw społecznych.
Zachowania bohaterek, czasami skrajnie niemądre, budzą litość i śmiech - panie oszczędzają na paleniu świec, by za te pieniądze kupić jedwab na nową suknie.
Książka jest dobrze skonstruowana, czytając ją jesteśmy w stanie zauważyć zmiany, jakie zachodzą w bohaterkach - zmiany pozytywne, które obrazują zbliżenie się klas społecznych oraz nawiązanie relacji pomiędzy nimi.
Powieść jest monotonna, złożona z opisów i niewielu dialogów, nie znajdziemy tutaj dynamicznych zwrotów akcji, ani właściwie żadnej akcji. Jednak obrazowanie wydarzeń jest tak barwne, że monotonia odchodzi w niepamięć.

Klimatyczna dziewiętnastowieczna powieść, która nakreśla obraz angielskiej prowincji tamtych lat. Gaskell skupia uwagę na paniach kranfordzkich, kobietach w średnim wieku, które nigdy nie opuściły małego miasteczka, nienawidzą Francuzów i obawiają się ludzi z niższych warstw społecznych.
Zachowania bohaterek, czasami skrajnie niemądre, budzą litość i śmiech - panie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka oparta na motywach mitologicznych, osadzona w świecie bogów olimpijskich. Historia Kirke, córki Heliosa, która nie rozumie bogów, nie godzi się z ich prawami i wyrokami Zeusa. Kobieta nie odnajduje się w domu ojca, pomiędzy innymi bożkami - a oni nie akceptują jej i traktują jak wyrzutka.
Dlaczego córka jednego z najwyższych bogów zostaje odrzucona? Odpowiedzią jest miłość do śmiertelnych i ich świata.
Główna różnica pomiędzy bogami a śmiertelnymi - jeśli ten pierwszy czegoś zapragnie, po prostu to otrzymuje. Natomiast ludzie muszą wszystko zrobić własnymi rękoma - muszą zarzucić sieci, by złowić ryby i uzbierać drewno, by rozpalić ognisko. Tego Kirke nie pojmowała, dlatego została wygnana na wyspę, której była jedynym mieszkańcem.
Książka podejmująca wiele wątków - głównie kobiecych i feministycznych, rodzinnych, równościowych oraz miłosnych. Jest nieco tendencyjna, od początku do końca naszej bohaterce wszystko będzie sprzyjać, mimo drobnych niepowodzeń i tak zawsze wychodzi z opresji zwycięską ręką.

Książka oparta na motywach mitologicznych, osadzona w świecie bogów olimpijskich. Historia Kirke, córki Heliosa, która nie rozumie bogów, nie godzi się z ich prawami i wyrokami Zeusa. Kobieta nie odnajduje się w domu ojca, pomiędzy innymi bożkami - a oni nie akceptują jej i traktują jak wyrzutka.
Dlaczego córka jednego z najwyższych bogów zostaje odrzucona? Odpowiedzią...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to