-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2023-05-15
2019-09-16
2021-11-13
Opowieść o tym, kiedy projekt przerósł wykonawcę, ale duma nie pozwalała wywiesić białej flagi, co bardzo mocno nadwyrężyło reputację nietuzinkowego Ellisona.
Występuje także pod nazwą "The Last Deadloss Visions". Reportaż/esej Christophera Priesta na temat niepowstania legendarnej trzeciej części antologii Harlana Ellisona "Ostatnie Niebezpieczne Wizje". Priest w iście reporterskim stylu śledzi przebieg wydarzeń od czasu ogłoszenia tej antologii w 1971 roku, aż do 1994, kiedy postanowił zakończyć dodawanie i poprawianie tego eseju wielokrotnie wcześniej publikowanego. Reportaż ten był czytany praktycznie przez całą angielskojęzyczną scenę i zdobył nawet nominację do Hugo. Bezlitośnie punktuje kłamstwa Ellisona a potem oddaje głos autorom, który wysłali Ellisonowi opowiadania, które przepadły w tym wiecznym projekcie (o ile nie zostały wycofane, o co wcale nie było łątwo), a także innym znanym pisarzom jak sam GRRM. Było to całkiem zabawne zważywszy na fakt, że na Wichry Zimy czekamy już 10 lat, ale to nic przy 40 latach czekania na "Ostatnie Niebezpieczne Wizje", bo projekt nigdy oficjalnie nie został zaniechany, a agencja Michaela Straczynskiego (scenarzysty Babilon 5), która przejęła wszystkie prawa zmarłego Ellisona wciąż ma prawa do wielu opowiadań.
Warto przeczytać, zważywszy, że lada moment wyżej wspomniania agencja ZAMIERZA WRESZCIE TO WYDAĆ. Wprawdzie nie z ponad setką opowiadań i 3 tomach, jak planował Harlan, ale z 15-20 opowiadaniami, z których tylko niewielka część będzie pochodzić z lat, o których dotyczy reportaż. Wciąż jednak będzie to jakieś zakończenie tej niebywałej historii, zwłaszcza, że agencja zwolni (o ile już nie zwolniła) prawa do całej reszty opowiadań zakupionych przez Harlana na poczet tej antologii.
Książka Priesta, jak i oficjalne internetowe wersje i przedruki zostały wycofane z obiegu na prośbę Priesta, ale w internecie nic nie ginie, także częstujcie się:
http://web.archive.org/web/20000902203835/http://sf.www.lysator.liu.se/sf_archive/sf-texts/Ansible/Last_Deadloss_Visions,Chris_Priest
Sam traktuje to jako świetne uzupełnienie do ombinusa opowiadań Ellisona "To, Co Najlepsze" (wydanego przez Prószynski), a także pierwszej, najbardziej legendarnej antologii zredagowanej przez niego, o nazwie "Niebezpiecze Wizje", wydanej przez Solaris (a dziś Stalker Books), którą ostatnio z przyjemnością czytam.
Opowieść o tym, kiedy projekt przerósł wykonawcę, ale duma nie pozwalała wywiesić białej flagi, co bardzo mocno nadwyrężyło reputację nietuzinkowego Ellisona.
Występuje także pod nazwą "The Last Deadloss Visions". Reportaż/esej Christophera Priesta na temat niepowstania legendarnej trzeciej części antologii Harlana Ellisona "Ostatnie Niebezpieczne Wizje". Priest w iście...
2021-01-20
2021-01-15
2021-04-30
2019-12-02
2019-04-12
[Opinia zbiorcza dla dwóch książek stanowiących jeden Tom "Taniec ze Smokami", w Polsce podzielony na 2 części w celach zarobkowych]
Drugą część pociętego dużego tomu stanowi Taniec ze Smokami. W przeciwieństwie do Uczty do Wron można go nazwać pełnoprawnym tomem. Wracają główne postaci, a co najważniejsze, w pewnym momencie równolegle rozgrywane wątki między tomami łączą się i dostajemy kontynuacje wątków z Uczty dla Wron.
Jeśli ktoś dotarł aż do piątego tomu, będzie zadowolony. Podobnie jak w 4 tomie, nie ma tu jednak wartkiej akcji, za to autor skupił się zdecydowanie na dalszym budowaniu świata i rozwoju charakterów. Podobnie też jak w poprzednim tomie jest też dużo fantasy drogi.
Jednak jest to stary dobry Martin.
Pojawiają się wątpliwości. Tom jest duży, ale po zakończeniu czytelnik może odnieść wrażenie, że akcja nie potoczyła się za bardzo do przodu. Niektóre wątki i wydarzenia wydają się rozwleczone. Z kolei rozmiar sagi, ilość wprowadzanych wątków i postaci jest ogromna. Sam mam wątpliwości, że jeśli autor będzie chciał utrzymać swój styl, może być mu bardzo trudno skończyć tę sagę tylko w 2 kolejnych tomach. Ciężko też odgadnąć, jak te wszystkie wątki zaczną się łączyć. Te wątpliwości wyjaśniałyby dlaczego nadal czekamy na 6 tom. Być może Martin przesadził i mógł historię trochę bardziej skondensować? Jeśli dostaniemy zakończenie, nikt jednak na to nie będzie narzekał.
Jeśli ktoś czyta tom po tomie, będzie miał po dziurki w nosie opisów strojów. Człowiek zaczyna mieć wrażenie, że nawet najwięksi biedacy w tym świecie mają obszerną garderobę. Podobnie jest z opisami jedzenia. Ogólnie zauważamy, że dużo jest tu pustej treści (np. szczegółowe wymienianie towarów przewożonych na łodzi), którą spokojnie można pominąć, bo nie wnosi zupełnie nic. Opis do opisu i mamy rozwleczone tomiszcze.
Jednym z zawodów jest, że autor poświęca tak mało czasu pewnego bardzo ważnemu wątkowi. Akcja odbywająca się przez wiele miesięcy została skondensowana do jednego rozdziału, gdzie aż czytelnik prosi o więcej.
Jako, że to na razie ostatni dostępny tom muszę też powiedzieć, że oceny tomów nijak się mają do opisu cyklu. Na ten moment jest to po prostu 10tkowa. Absolutna rewelacja w kategorii literatury rozrywkowej, która także porusza wiele wątków mających swoją głębie. Trzeba jednak pamiętać, że ostatecznie zasłuży na taką ocenę i pewnie przejdzie do klasyki tylko wtedy jeśli zostanie skończona. Chylę czoła przed autorem, który potrafił wykreować tak fantastyczny świat i
aż byłoby szkoda, że gdyby tego cyklu nie skończył, to całość zostałaby symbolem tego jak autor może sobie nie poradzić ze skomplikowaniem wykreowanego przez siebie świata i którego to po prostu przerosło. Byłoby to katastrofalne dla tego, jak ten cykl zostanie zapamiętany w przyszłości, jaką spuściznę po sobie pozostawi. Nikt przecież nie będzie polecał czytania sagi, która urywa się w środku...
[Opinia zbiorcza dla dwóch książek stanowiących jeden Tom "Taniec ze Smokami", w Polsce podzielony na 2 części w celach zarobkowych]
Drugą część pociętego dużego tomu stanowi Taniec ze Smokami. W przeciwieństwie do Uczty do Wron można go nazwać pełnoprawnym tomem. Wracają główne postaci, a co najważniejsze, w pewnym momencie równolegle rozgrywane wątki między tomami łączą...
2019-04-05
[Opinia zbiorcza dla dwóch książek stanowiących jeden Tom "Taniec ze Smokami", w Polsce podzielony na 2 części w celach zarobkowych]
Drugą część pociętego dużego tomu stanowi Taniec ze Smokami. W przeciwieństwie do Uczty do Wron można go nazwać pełnoprawnym tomem. Wracają główne postaci, a co najważniejsze, w pewnym momencie równolegle rozgrywane wątki między tomami łączą się i dostajemy kontynuacje wątków z Uczty dla Wron.
Jeśli ktoś dotarł aż do piątego tomu, będzie zadowolony. Podobnie jak w 4 tomie, nie ma tu jednak wartkiej akcji, za to autor skupił się zdecydowanie na dalszym budowaniu świata i rozwoju charakterów. Podobnie też jak w poprzednim tomie jest też dużo fantasy drogi.
Jednak jest to stary dobry Martin.
Pojawiają się wątpliwości. Tom jest duży, ale po zakończeniu czytelnik może odnieść wrażenie, że akcja nie potoczyła się za bardzo do przodu. Niektóre wątki i wydarzenia wydają się rozwleczone. Z kolei rozmiar sagi, ilość wprowadzanych wątków i postaci jest ogromna. Sam mam wątpliwości, że jeśli autor będzie chciał utrzymać swój styl, może być mu bardzo trudno skończyć tę sagę tylko w 2 kolejnych tomach. Ciężko też odgadnąć, jak te wszystkie wątki zaczną się łączyć. Te wątpliwości wyjaśniałyby dlaczego nadal czekamy na 6 tom. Być może Martin przesadził i mógł historię trochę bardziej skondensować? Jeśli dostaniemy zakończenie, nikt jednak na to nie będzie narzekał.
Jeśli ktoś czyta tom po tomie, będzie miał po dziurki w nosie opisów strojów. Człowiek zaczyna mieć wrażenie, że nawet najwięksi biedacy w tym świecie mają obszerną garderobę. Podobnie jest z opisami jedzenia. Ogólnie zauważamy, że dużo jest tu pustej treści (np. szczegółowe wymienianie towarów przewożonych na łodzi), którą spokojnie można pominąć, bo nie wnosi zupełnie nic. Opis do opisu i mamy rozwleczone tomiszcze.
Jednym z zawodów jest, że autor poświęca tak mało czasu pewnego bardzo ważnemu wątkowi. Akcja odbywająca się przez wiele miesięcy została skondensowana do jednego rozdziału, gdzie aż czytelnik prosi o więcej.
Jako, że to na razie ostatni dostępny tom muszę też powiedzieć, że oceny tomów nijak się mają do opisu cyklu. Na ten moment jest to po prostu 10tkowa. Absolutna rewelacja w kategorii literatury rozrywkowej, która także porusza wiele wątków mających swoją głębie. Trzeba jednak pamiętać, że ostatecznie zasłuży na taką ocenę i pewnie przejdzie do klasyki tylko wtedy jeśli zostanie skończona. Chylę czoła przed autorem, który potrafił wykreować tak fantastyczny świat i
aż byłoby szkoda, że gdyby tego cyklu nie skończył, to całość zostałaby symbolem tego jak autor może sobie nie poradzić ze skomplikowaniem wykreowanego przez siebie świata i którego to po prostu przerosło. Byłoby to katastrofalne dla tego, jak ten cykl zostanie zapamiętany w przyszłości, jaką spuściznę po sobie pozostawi. Nikt przecież nie będzie polecał czytania sagi, która urywa się w środku...
[Opinia zbiorcza dla dwóch książek stanowiących jeden Tom "Taniec ze Smokami", w Polsce podzielony na 2 części w celach zarobkowych]
Drugą część pociętego dużego tomu stanowi Taniec ze Smokami. W przeciwieństwie do Uczty do Wron można go nazwać pełnoprawnym tomem. Wracają główne postaci, a co najważniejsze, w pewnym momencie równolegle rozgrywane wątki między tomami łączą...
2019-03-20
[Opinia zbiorcza dla dwóch książek stanowiących jeden Tom "", w Polsce podzielony na 2 części w celach zarobkowych]
Nie wiem czy jest sens oceniać pojedyncze tomy tej serii. Oczywiście ten wydaje się najsłabszy, ale jest częścią cyklu, który jest wprost fantastyczny.
Ciężko to nazwać pełnoprawnym tomem, to raczej tom niepełny, 3.5. Autor zdecydował się podzielić 1 tom na 2 i wrzucić część postaci tu i część postaci tam. Dzięki temu łatwiej czytelnikowi śledzić losy postaci, gdyż w przypadku złączenia niekiedy minęło by 300-400 stron pomiędzy kolejnymi rozdziałami danej postaci. Można dyskutować czy to było dobre rozwiązanie, moim zdaniem broni się.
Tom cierpi na tym, że większość kluczowych postaci jest w nim pominięta. Widzimy powolną ewolucję niektórych mocno rozwiniętych postaci w poprzednich tomach, niektóre dostają znacznie więcej miejsca niż byśmy się spodziewali, aczkolwiek nie ma poczucia, że zostało ono w pełni wykorzystane. Między wieloma wydarzeniami i dialogami czasami trafiają się ważne dla fabuły momenty, często nie do końca oczywiste i łatwo je przeoczyć. Szkoda, że jest ich troszkę za mało.
Martin rozszerza i buduje dalej swój świat dodając tutaj nowe wątki. Wiadomo, że postaci wprowadzone dopiero teraz nie będą miały takiej głębi, jak te, które znamy z poprzednich tomów. Mimo wszystko nowe wątki poprowadzone są bardzo sprawnie.
Pojawiły się opinie, że czyta się to wolno. Rzeczywiście, nie wciąga jak poprzednie, min. dlatego, że autor skupił się bardziej na rozwoju charakterów, a nie na posuwaniu akcji szybko do przodu i szokowania czytelnika. Pierwszy raz w cyklu spotkałem się z myślą "mam ochotę poczytać coś innego". Mimo wszystko, jak na tak dużą księgę, czytałem ją tylko w nieco mniejszym tempie niż poprzednie i skończyłem dosyć szybko, co znaczy, że wcale nie tak łatwo było mi się oderwać od lektury.
Podsumowując: poprawny tom stawiający na rozwój charakterów. Czytać, nie marudzić i szykować się na Taniec ze Smokami, który jest już pełnoprawnym tomem serii.
[Opinia zbiorcza dla dwóch książek stanowiących jeden Tom "", w Polsce podzielony na 2 części w celach zarobkowych]
Nie wiem czy jest sens oceniać pojedyncze tomy tej serii. Oczywiście ten wydaje się najsłabszy, ale jest częścią cyklu, który jest wprost fantastyczny.
Ciężko to nazwać pełnoprawnym tomem, to raczej tom niepełny, 3.5. Autor zdecydował się podzielić 1 tom na 2...
2019-03-15
[Opinia zbiorcza dla dwóch książek stanowiących jeden Tom "", w Polsce podzielony na 2 części w celach zarobkowych]
Nie wiem czy jest sens oceniać pojedyncze tomy tej serii. Oczywiście ten wydaje się najsłabszy, ale jest częścią cyklu, który jest wprost fantastyczny.
Ciężko to nazwać pełnoprawnym tomem, to raczej tom niepełny, 3.5. Autor zdecydował się podzielić 1 tom na 2 i wrzucić część postaci tu i część postaci tam. Dzięki temu łatwiej czytelnikowi śledzić losy postaci, gdyż w przypadku złączenia niekiedy minęło by 300-400 stron pomiędzy kolejnymi rozdziałami danej postaci. Można dyskutować czy to było dobre rozwiązanie, moim zdaniem broni się.
Tom cierpi na tym, że większość kluczowych postaci jest w nim pominięta. Widzimy powolną ewolucję niektórych mocno rozwiniętych postaci w poprzednich tomach, niektóre dostają znacznie więcej miejsca niż byśmy się spodziewali, aczkolwiek nie ma poczucia, że zostało ono w pełni wykorzystane. Między wieloma wydarzeniami i dialogami czasami trafiają się ważne dla fabuły momenty, często nie do końca oczywiste i łatwo je przeoczyć. Szkoda, że jest ich troszkę za mało.
Martin rozszerza i buduje dalej swój świat dodając tutaj nowe wątki. Wiadomo, że postaci wprowadzone dopiero teraz nie będą miały takiej głębi, jak te, które znamy z poprzednich tomów. Mimo wszystko nowe wątki poprowadzone są bardzo sprawnie.
Pojawiły się opinie, że czyta się to wolno. Rzeczywiście, nie wciąga jak poprzednie, min. dlatego, że autor skupił się bardziej na rozwoju charakterów, a nie na posuwaniu akcji szybko do przodu i szokowania czytelnika. Pierwszy raz w cyklu spotkałem się z myślą "mam ochotę poczytać coś innego". Mimo wszystko, jak na tak dużą księgę, czytałem ją tylko w nieco mniejszym tempie niż poprzednie i skończyłem dosyć szybko, co znaczy, że wcale nie tak łatwo było mi się oderwać od lektury.
Podsumowując: poprawny tom stawiający na rozwój charakterów. Czytać, nie marudzić i szykować się na Taniec ze Smokami, który jest już pełnoprawnym tomem serii.
[Opinia zbiorcza dla dwóch książek stanowiących jeden Tom "", w Polsce podzielony na 2 części w celach zarobkowych]
Nie wiem czy jest sens oceniać pojedyncze tomy tej serii. Oczywiście ten wydaje się najsłabszy, ale jest częścią cyklu, który jest wprost fantastyczny.
Ciężko to nazwać pełnoprawnym tomem, to raczej tom niepełny, 3.5. Autor zdecydował się podzielić 1 tom na 2...
2019-03-10
[Opinia zbiorcza dla dwóch książek stanowiących jeden Tom "Nawałnica Mieczy", w Polsce podzielony na 2 części w celach zarobkowych]
Co by tu napisać... Uff... Odetchnięcie nie jest tu przypadkowe, bo czasami lektura zapierała dech w piersiach. W trakcie czytania jednego z rozdziałów serce mi było jak nigdy przy czytaniu książki, miło że wiedziałem co się wydarzy (kto czytał lub oglądał serial, wie o który chodzi...). Po jego przeczytaniu aż musiałem odłożyć dzieło na moment i przejść się na spacer, aby odetchnąć i się uspokoić. Pierwszy raz coś takiego mi się przydarzyło przy lekturze jakiejkolwiek książki. To było przeżycie.
Wszelkie wady poprzednich dwóch tomów zniknęły. Akcja jest wartka od samego początku, a charaktery postaci ewoluują w różnych, nieprzewidzanych kierunkach. Postacie są wielobarwne, ich działania są przemyślane, a knute intrygi zawiłe. Masa smaczków dla fanów serii, którzy mogą pochłaniać się rozwiązywaniu zagadek dotyczących dalszych wydarzeń ukrytych w przepowiedniach i dawnych opowieściach, a także w intrygach bohaterów.
Wszelkie pochlebne opinie jakie miałem okazję przeczytać i usłyszeć o tej książce nie były przypadkowe. Lektura obowiązkowa dla każdego fana fantastyki i nie tylko.
[Opinia zbiorcza dla dwóch książek stanowiących jeden Tom "Nawałnica Mieczy", w Polsce podzielony na 2 części w celach zarobkowych]
Co by tu napisać... Uff... Odetchnięcie nie jest tu przypadkowe, bo czasami lektura zapierała dech w piersiach. W trakcie czytania jednego z rozdziałów serce mi było jak nigdy przy czytaniu książki, miło że wiedziałem co się wydarzy (kto...
2019-03-09
[Opinia zbiorcza dla dwóch książek stanowiących jeden Tom "Nawałnica Mieczy", w Polsce podzielony na 2 części w celach zarobkowych]
Co by tu napisać... Uff... Odetchnięcie nie jest tu przypadkowe, bo czasami lektura zapierała dech w piersiach. W trakcie czytania jednego z rozdziałów serce mi było jak nigdy przy czytaniu książki, miło że wiedziałem co się wydarzy (kto czytał lub oglądał serial, wie o który chodzi...). Po jego przeczytaniu aż musiałem odłożyć dzieło na moment i przejść się na spacer, aby odetchnąć i się uspokoić. Pierwszy raz coś takiego mi się przydarzyło przy lekturze jakiejkolwiek książki. To było przeżycie.
Wszelkie wady poprzednich dwóch tomów zniknęły. Akcja jest wartka od samego początku, a charaktery postaci ewoluują w różnych, nieprzewidzanych kierunkach. Postacie są wielobarwne, ich działania są przemyślane, a knute intrygi zawiłe. Masa smaczków dla fanów serii, którzy mogą pochłaniać się rozwiązywaniu zagadek dotyczących dalszych wydarzeń ukrytych w przepowiedniach i dawnych opowieściach, a także w intrygach bohaterów.
Wszelkie pochlebne opinie jakie miałem okazję przeczytać i usłyszeć o tej książce nie były przypadkowe. Lektura obowiązkowa dla każdego fana fantastyki i nie tylko.
[Opinia zbiorcza dla dwóch książek stanowiących jeden Tom "Nawałnica Mieczy", w Polsce podzielony na 2 części w celach zarobkowych]
Co by tu napisać... Uff... Odetchnięcie nie jest tu przypadkowe, bo czasami lektura zapierała dech w piersiach. W trakcie czytania jednego z rozdziałów serce mi było jak nigdy przy czytaniu książki, miło że wiedziałem co się wydarzy (kto...
Po lekturze "Solaris" poszedłem za ciosem i przeczytałem książkę Wattsa, nazywaną duchowym następcą arcydzieła Lema.
Przyznam się, że po lekturze byłem po części zachwycony. Był to mój pierwszy kontakt z tak szczegółowym hard sci-fi. Bardzo mi się spodobał sam koncept, gdzie autor stara się większość tematyki zakotwiczyć w obecnym stanie odkryć naukowych i istniejących teorii. Użyte pomysły mają naukowe podstawy, a sam autor imponuje wiedzą naukową z wielu dziedzin. Pod koniec miałem wrażenie że przeczytałem rocznik Scientific American podany w fabularnej formie.
Słowo "hard" nie pada tu jednak na wyrost. Próg wejścia w tę książkę jest wysoki i lektura jest wyznaniem intelektualnym (czyli tym, co tygryski lubią najbardziej). Autor pisze dość mocno specyficznym, trudnym językiem, pełnym wyrażeń naukowych, cynizmu i bardzo dziwnych, często mocno wyszukanych porównań. Kogoś, kto nie jest za bardzo zaznajomiony z tematyką podejmowaną w książce, ze stanem nauki w dziedzinie fizyki i badań/eksperymentów neurologicznych, może czuć się zagubiony. Po jakimś czasie można się do tego przyzwyczaić, a język poniekąd wynika z faktu, że całość jest opowiadana przez głównego bohatera mającego problemy z empatią. Muszę przyznać, że z początku uważałem ten sposób pisania za nadmiernie pretensjonalny i mglisty, ale po pewnym czasie mi się spodobał, choć niewątpliwe jest to, że ta książka mogła być napisana przystępniej.
Sama fabuła trzyma w napięciu, książke czytałem szybko, wciąga. Czytelnik chce poznać co się wydarzy dalej i co to będzie oznaczało, chce poznać przesłanie autora i jego komentarze. Wizja przyszłości przedstawiona przez autora jest smiała, mocno intrygująca, nieszablonowa i w jakimś stopniu prawdopodobna. Jeśli chodzi o sam motyw pierwszego kontaktu mamy do czynienia z oryginalnym pomysłem. To nie jedyne podobieństwo z Solaris. Autor tak jak Lem komentuje stan obecnej nauki, a także kierunek do którego zmierza ludzkość, czy wyzwania przed jakimi stoimy w kwestii choćby pierwszego kontaktu. Toczy (neuro)filozoficzne rozważania na temat ludzkiej natury i świadomości. Całość podlana cynizmem i ponurym sosem. Istnieje jednak zasadnicza różnica z Solaris - ta książka nie jest interpretowalna na wiele sposóbów, tak jak na wielkie dzieło literatury przystało. Przedstawia konkretną neurofilozofię autora, nie pozostawia wiele do interpretacji, choć autor uświadamia czytelnika, że istnieją alternatywne punkty widzenia.
Głównym motywem w książce jest pojęcie świadomości. Wizje i opinie roztarzane przez autora mogą szokować, ale są oparte na rzeczywistych doświadczeniach, albo raczej, doświadczeniu. Wcześniej jednak pisałem, że byłem zachwycony "po części". Doświadczenie na które się powołuje jest w książce i na którym praktycznie oparto całą książke jest przedstawiane jak prawda objawiona, podczas gdy w rzeczywistym świecie jest przedmiotem głębokich dyskusji i interpretacji i z pewnością nie zamyka tematu. Stąd może zaskakiwać aż tak wyraźne i utwierdzone stanowisko autora, zaczerpnięte od wielu neurofilozofów przedstawiających podobne poglądy.
Sama książka ma ogromny walor edukacyjny i to chyba jej największy plus. To fantastyczny wstęp do tematyki neurofilozofii i samej neurologii. Każdy pomysł czy wizja jest zaczerpnięta z obecnej nauki, a na końcu autor komentuje pomysły przedstawione w książce i przedstawia obszerną bibliografię na której ją oparł. Tym byłem zachwycony. Od razu zamówiłem parę wymienionych pozycji w temacie świadomości, a także te niewymienione, a szanowane - warto w końcu poznać wiele innych opinii w temacie.
Przy okazji tej książki, jak i bardzo dużej liczby pozycji fantastycznych wraca dyskusja nad bezsensownym podziałem literackim na literature piękną i gatunkową. W społeczeństwie, które już przesiąkneło wynalazkami naukowymi i się od nich uzależniło, i gdzie nauka wpływa tak mocno na światopogląd i cały świat, żaden inny gatunek tak jak sci-fi nie nadaje się lepiej do rozważań humanistycznych, co z reguły było konikiem literatury pięknej.
Ambitne sci-fi to nie tylko rozrywka, mamy tu sporo wiedzy naukowej zawartej w zwięzłej formie a także humanistyczne, głebokie rozważania i komentarze filozoficzne o naturze człowieka i świadomości nawet z odnośnikiem, gdzie kontynuować dalej podróż w tej tematyce. Czyli to, po co sięga się min. po literaturę piękną, a nawet znacznie więcej...
Polecam, jako książkę fabularną jako tako, a także jako punkt startu z tematyką w niej zawartą. Bo podejrzewam, że większości z Was treść książki zaskoczy, może nawet przerazi, a chyba z pewnością zaintryguje, w tym stopniu, że będziecie chcieli zgłębiać tematyke neurofilozoficzną dalej.
Po lekturze "Solaris" poszedłem za ciosem i przeczytałem książkę Wattsa, nazywaną duchowym następcą arcydzieła Lema.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzyznam się, że po lekturze byłem po części zachwycony. Był to mój pierwszy kontakt z tak szczegółowym hard sci-fi. Bardzo mi się spodobał sam koncept, gdzie autor stara się większość tematyki zakotwiczyć w obecnym stanie odkryć naukowych i istniejących...