Jak płakać w miejscach publicznych
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Znak Literanova
- Data wydania:
- 2023-02-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2023-02-22
- Liczba stron:
- 214
- Czas czytania
- 3 godz. 34 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324095827
- Tagi:
- depresja dwubiegunówka ChAD terapia czarny humor
Jeśli zastanawiacie się, czy nie powinniście iść do psychiatry, to prawdopodobnie powinniście.
Dziwi was, że słynni komicy często chorują na depresję? Mnie dziwi raczej, że nie wszyscy ludzie z depresją zostają komikami. Nauczyliśmy się doprowadzać ludzi do ataków śmiechu opowiadaniem o toksycznych bliskich i przebytych traumach; ostrożnie kalibrujemy żarty, by nie przekroczyć granicy, po której śmiech zmienia się w litość. A potem latami ćwiczymy ten program: w szkole, pracy, barach, pociągach i cudzych łóżkach.
To nie jest książka o tym, że dostajecie od życia cytryny i robicie z nich lemoniadę. Bliżej jej do historii mojego kolegi, którego rzadka i nieuleczalna choroba stopniowo pozbawiała władzy nad ciałem, w tym strunami głosowymi. Gdy się poznaliśmy, mógł już tylko szeptać. „Powiedziałem rodzicom, że żądam adwokata – napisał kiedyś. Zrozumieli »awokado« i przynieśli mi mango”.
„Ta książka jest jak starsza siostra z imponującą historią leczenia: przeszła swoje, ale dzięki temu będzie w stanie lepiej, czulej i skuteczniej zaopiekować się Wami, gdy będziecie tej opieki potrzebować. Ja jej na to pozwoliłam i nie żałuję.”
Justyna Bargielska
„Jeśli świat nie zrozumie, że książka Dłużewskiej to wybitne dzieło literackie ze względu na swoją konstrukcję oraz poziom porównań i metafor, a zamiast tego uzna, że to «książka o depresji», to ja nie chcę takiego świata.”
Małgorzata Halber
„W 2023 roku wolno już opisać swoją depresję. Tylko lepiej, żeby była zabawna. Emilia Dłużewska zna reguły gry. Jej książka jest bardzo zabawna. I przez to jeszcze smutniejsza. (Ale i tak się uśmiejecie, naprawdę).”
Marcin Wicha
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 768
- 685
- 118
- 45
- 31
- 18
- 12
- 11
- 11
- 7
OPINIE i DYSKUSJE
Na obwolucie jest mniej więcej coś w tym stylu, że jeśli ludzie uznają, że to wybitne dzieło literackie jest książką o depresji, to ja nie chce takiego świata. A jednak. Taki jest ten nasz świat i szary polski światek. Widocznie coś w nim poszło nie tak. I właśnie o tym świecie o wyostrzonych, a czasem zamglonych krawędziach widzianych oczami osoby z depresją i na lekach jest ta książka. Chwyta za serce i mózg. Niektóre fragmenty czytałam sobie kilkukrotnie, zachwycając się spojrzeniem na szczegóły. I robiłam przerwy, patrząc za okno pociągu. Niesamowite. Bardzo dobra lektura. Śmiech przez łzy. Daje mocno do myślenia. Katharsis było. Tak, że cel, jaki powinna mieć dobra literatura osiągnięty. Polecanko.
Na obwolucie jest mniej więcej coś w tym stylu, że jeśli ludzie uznają, że to wybitne dzieło literackie jest książką o depresji, to ja nie chce takiego świata. A jednak. Taki jest ten nasz świat i szary polski światek. Widocznie coś w nim poszło nie tak. I właśnie o tym świecie o wyostrzonych, a czasem zamglonych krawędziach widzianych oczami osoby z depresją i na lekach...
więcej Pokaż mimo toNapiszę najkrócej jak się da.
Nie dziwię się, że książka znalazła się wśród WYRÓŻNIONYCH zeszłorocznych DEBIUTÓW.
Rewelacyjna.
Jednocześnie refleksyjna, ale zabawna, chaotyczna ale poukładana, wymagająca maksymalnego skupienia ale łatwa w czytaniu poprzez króciutkie rozdziały.
Trudna.
Jest wyzwaniem intelektualno-emocjonalno-fizycznym, niełatwym do strawienia, przemyślenia, uniesienia.
Takie książki otwierają ludziom OCZY.
Wywlekają na lewą stronę.
Na razie - najlepsza książka przeczytana w 2024 roku - nie wliczając poezji (jest poza konkurencją).
W A R T O.
Napiszę najkrócej jak się da.
więcej Pokaż mimo toNie dziwię się, że książka znalazła się wśród WYRÓŻNIONYCH zeszłorocznych DEBIUTÓW.
Rewelacyjna.
Jednocześnie refleksyjna, ale zabawna, chaotyczna ale poukładana, wymagająca maksymalnego skupienia ale łatwa w czytaniu poprzez króciutkie rozdziały.
Trudna.
Jest wyzwaniem intelektualno-emocjonalno-fizycznym, niełatwym do strawienia,...
Pierwszy raz przeczytałam tą książkę niedługo po jej wydaniu, zaintrygowana bardzo szczerym wywiadem z autorką. Usłyszałam w nim wiele elementów, które dostrzegałam w swoim życiu. Już sam tytuł powoduje u mnie ciarki na plecach.
Z każdym następnym akapitem utwierdzałam się w przekonaniu: też tak mam. Powodowało to u mnie strach, zdziwienie, mnóstwo mieszanych uczuć. Ale jak to? Co prawda tygodniami jeździłam rano do pracy z oczami pełnymi łez, a potem wchodziłam do biura z uśmiechem na twarzy i jak gdyby nigdy nic żartowałam ze wszystkimi wokół. Jaka depresja?
Dobijająco prawdziwe, dosadne. Nawet sam styl wypowiedzi, taki trochę ironiczny, trochę humorystyczny, ale to śmiech przez łzy.
Ciekawa jestem opinii ludzi, którzy są zdrowi.
Teraz znalazłam kolejne wspólne doświadczenia. Z wizyty u specjalisty, z terapii, z leczenia.
Już nie jestem przerażona. Choć nadal o mojej chorobie wie tylko kilka osób. Przyjmuję stan mojej choroby jako złe działanie narządu, nieprawidłowa biochemia. Nie miałam na to wpływu. Nadal nie mam odwagi mówić o tym otwarcie. Ale już nie płaczę w miejscach publicznych.
Nigdy za dużo takich pozycji. Dziękuję z całego serca autorce. Za odwagę, za oswojenie i za zmuszenie mnie do działania.
Jedno bardzo ważne przesłanie: nie ma czegoś takiego jak typowa twarz czy wygląd lub zachowanie człowieka w depresji. Ci, którzy najbardziej cierpią, którzy są na krawędzi, opanowali do perfekcji udawanie, że wszystko jest ok.
Pierwszy raz przeczytałam tą książkę niedługo po jej wydaniu, zaintrygowana bardzo szczerym wywiadem z autorką. Usłyszałam w nim wiele elementów, które dostrzegałam w swoim życiu. Już sam tytuł powoduje u mnie ciarki na plecach.
więcej Pokaż mimo toZ każdym następnym akapitem utwierdzałam się w przekonaniu: też tak mam. Powodowało to u mnie strach, zdziwienie, mnóstwo mieszanych uczuć. Ale...
Wyzwanie LC luty 2024 - Przeczytam książkę nominowaną w Plebiscycie Książka Roku 2023
Niektóre książki wgryzają się stopniowo, inne spłacają kredyt zaufania dopiero zakończeniem, a czasem wystarczy już pierwsza strona. „Jak płakać w miejscach publicznych” polubiłam od drugiego zdania, a przy szóstym byłam już zakochana za zbój.
Kupiło mnie bezceremonialne poczucie humoru, a potem było już tylko lepiej. Choć nie tylko na do śmiechu się skończyło, mimo że pazur pozostał.
Szczerze polecam.
Wyzwanie LC luty 2024 - Przeczytam książkę nominowaną w Plebiscycie Książka Roku 2023
więcej Pokaż mimo toNiektóre książki wgryzają się stopniowo, inne spłacają kredyt zaufania dopiero zakończeniem, a czasem wystarczy już pierwsza strona. „Jak płakać w miejscach publicznych” polubiłam od drugiego zdania, a przy szóstym byłam już zakochana za zbój.
Kupiło mnie bezceremonialne poczucie humoru, a...
Książka o depresji z humorystycznymi akcentami. Prawdziwa w swoich wyznaniach i realna także w napisanych żartach sprawia bardziej wrażenie nocnej rozmowy na trudne tematy niż typowej książki :) Bardzo dobrze tworzona jest więź pomiędzy główną bohaterką a czytelnikiem. Wytworzona intymność wyznań jest wyważona i miła do czytania.
Książka o depresji z humorystycznymi akcentami. Prawdziwa w swoich wyznaniach i realna także w napisanych żartach sprawia bardziej wrażenie nocnej rozmowy na trudne tematy niż typowej książki :) Bardzo dobrze tworzona jest więź pomiędzy główną bohaterką a czytelnikiem. Wytworzona intymność wyznań jest wyważona i miła do czytania.
Pokaż mimo toJeśli zamiarem przeczytania książki Emilii Dłużewskiej jest uzyskanie porady, to z góry ostrzegam, że nie jest to poradnik, ale zbiór myśli, krótkich pisemnych wypowiedzi osoby, która zmagała/zmaga się z depresją, ale też chorobą afektywną dwubiegunową. Zdawałoby się, że w tej książce niewiele jest spójności, jedyne to terapia u psychiatry, a wszystko inne to oderwane od siebie obrazy. Jednak po przeczytaniu całości ma się wrażenie, że w czytanych słowach raz było tak, a raz inaczej - naprzemiennie, czyli dokładnie tak jak we wspomnianej chorobie.
Można zadać sobie pytanie, po co ta książka została napisana? Może dlatego, że w rozmowach autorka nie była w stanie wszystkiego wyrazić, a papier jest cierpliwy i w ten sposób okazał się łatwiejszym, aby wyrazić siebie i swoje stany. Dodaje też niejako przekornie: "Nie wierzcie w nic, co mówię. Próba wytłumaczenia swoich stanów psychicznych jest z góry skazana na porażkę". Ale też pisze wprost o tym, co przeżywa wielu ludzi, zwłaszcza we współczesnym świecie: "Najgorsze były poranki. Wieczorem bywa beznadziejnie, ale przynajmniej możesz już wejść do wanny i przez dwie godziny oglądać seriale, a potem zamknąć oczy i zniknąć. Budzenie się to zgroza, bo przed tobą jest cały dzień (...)". Depresja to choroba cywilizacyjna, choć nie wszyscy mają świadomość, że ich również dotyka. A urodzenie się w takim kraju jak Polska, skutecznie jej to ułatwia, bo: "To podstawa naszej tożsamości: rodząc się w kraju nad Wisłą, automatycznie wyrażasz zgodę na użycie twego mózgu do odbioru i przesyłania traumy, bez niej Polak nie byłby sobą (...). Większość naszej tradycji na wszelki wypadek opiera się więc na przywoływaniu i odtwarzaniu traum, a największe narodowe święto odbywa się w połowie listopada, w zacinającej mżawce, błocie i desperacji. Czy w takich warunkach można być normalnym?".
Mam nadzieję, że napisanie tej książki przyniosło autorce jakąkolwiek ulgę, coś przepracowała, nieco zrozumiała, więcej zaczęła się uśmiechać i bardzie uwierzyła w siebie. Bo nie wierzę, że ktoś, kto raz popadł w depresję, jest w stanie wyjść z niej na dobre. Mam wrażenie, że to choroba przewlekła. Wierzę też, że napisanie "Jak płakać w miejscach publicznych" stało się swego rodzaju terapią, dzięki której wyrzuciła z siebie to, o co nie podejrzewali jej nawet najbliżsi. I tylko mam dziwne wrażenie, że nie ma tu happy endu, bo ta terapia będzie trwała całe życie. Nie codziennie, ale raz podjęta, będzie nam konieczna - w różnych formach.
W książce mamy też pewną dawkę humoru, ale nie jest on taki, przy którym rżymy ze śmiechu, ale ironiczny, czasem ukryty gdzieś pomiędzy słowami i nie zdziwi mnie fakt, że nie wszyscy czytelnicy uśmiechną się w tym samym miejscu książki. Jest to humor zmuszający do zastanowienia, zatrzymania się i zweryfikowania (u mnie tak było) własnych stanów i przeżyć.
Jest moment w książce, w którym nie zgadzam się z autorką. "Zawsze zazdrościłam czerwcowym dzieciom. Ludziom, którzy przyszli na świat pełen absurdalnie różowych zachodów słońca i zapachu rozgrzanego asfaltu". To tak jakby przeczytać, że czerwcowe dzieci depresja omija. Nic bardziej mylnego. Wiem to z autopsji. Jestem czerwcowym dzieckiem.
Krótkie rozdziały, przystępny język sprawiają, że książkę czyta się dość szybko, ale chwile zadumy nad przeczytanymi słowami nieco spowalniają ten proces. Na pewno przeczytane słowa zostaną w nas na dłużej, a może nawet pozwolą lepiej zrozumieć nam własne zachowania, ale też z większą wyrozumiałością spojrzeć na innych.
Jeśli zamiarem przeczytania książki Emilii Dłużewskiej jest uzyskanie porady, to z góry ostrzegam, że nie jest to poradnik, ale zbiór myśli, krótkich pisemnych wypowiedzi osoby, która zmagała/zmaga się z depresją, ale też chorobą afektywną dwubiegunową. Zdawałoby się, że w tej książce niewiele jest spójności, jedyne to terapia u psychiatry, a wszystko inne to oderwane od...
więcej Pokaż mimo toZ zasady nie oceniam książek innych autorów. Tu robię wyjątek. Książka Emilii Dłużewskiej jest wybitna. Lekko, łatwo i przyjemnie rozprawia się z tematem depresji. Tej książki nie zrozumie nigdy ten co nie musiał mierzyć się z depresją. Ci którzy mają to życiowe doświadczenie pewnie się uśmieją.
Z zasady nie oceniam książek innych autorów. Tu robię wyjątek. Książka Emilii Dłużewskiej jest wybitna. Lekko, łatwo i przyjemnie rozprawia się z tematem depresji. Tej książki nie zrozumie nigdy ten co nie musiał mierzyć się z depresją. Ci którzy mają to życiowe doświadczenie pewnie się uśmieją.
Pokaż mimo toMałgorzata Halber napisała, że książka Dłużewskiej to przede wszystkim wielkie dzieło pełne genialnych metafor, a nie książka o depresji. Cóż, ja czytałam tę książkę przede wszystkim jak książkę o depresji. Ale za to jaką! Myślę, że każdy, kto choć raz miał depresję, ma sporą szansę choć raz w trakcie czytania tej książki pomyśleć "aha, to totalnie o mnie". Te koszmarne poranki, gdy wstanie z łóżka jest wielkim wyzwaniem, ta ulga, gdy kolejny dzień się skończył i można choć na parę godzin zanurzyć się w niebyt, te chwile, gdy np. człowiek sobie przypomina, że trzy lata temu powiedział coś głupiego i nie może przestać o tym myśleć. A wszystko to, mimo powagi tematu, z humorem i dystansem. Styl książki trochę mi się skojarzył ze stylem Janiny Bąk, a to oznacza, że momentami miałam wrażenie pewnego przerostu formy nad treścią, ale ogólnie książkę czytało mi się bardzo dobrze - Dłużewska świetnie pokazuje, jak genialnym mechanizmem obronnym bywa humor.
Małgorzata Halber napisała, że książka Dłużewskiej to przede wszystkim wielkie dzieło pełne genialnych metafor, a nie książka o depresji. Cóż, ja czytałam tę książkę przede wszystkim jak książkę o depresji. Ale za to jaką! Myślę, że każdy, kto choć raz miał depresję, ma sporą szansę choć raz w trakcie czytania tej książki pomyśleć "aha, to totalnie o mnie". Te...
więcej Pokaż mimo toKsiążka o mnie i dla mnie. Czułam się trochę jak odbiorca czyjegoś notatnika/pamiętnika, gdzie autorka bez zająknięcia zapisuje notatki z samoobserwacji. Błyskotliwe, autoironiczne, czasem bolesne.
Książka o mnie i dla mnie. Czułam się trochę jak odbiorca czyjegoś notatnika/pamiętnika, gdzie autorka bez zająknięcia zapisuje notatki z samoobserwacji. Błyskotliwe, autoironiczne, czasem bolesne.
Pokaż mimo toPrzeczytałam jednym tchem.
Szczera, obrazowa i bardzo dobra lektura.
Przeczytałam jednym tchem.
Pokaż mimo toSzczera, obrazowa i bardzo dobra lektura.