-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać13 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać7
Biblioteczka
2021-01-18
2021-01-26
2020-12-29
Książka w pewnie sposób podobna do czytanego przeze mnie nie tak dawno “Tańca szalonych cieni” Munro, bo też traktująca o ludziach wykluczonych i nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie. Problemy poruszane przez dwie autorki są bardzo zbliżone, a jednak same książki są diametralnie różne. Opowiadania Hill są dużo mroczniejsze niż te Munro - ujawnia się w nich ta specyficzna ponura, przygnębiająca atmosfera charakterystyczna dla brytyjskich autorów. Najtrafniej opowieści zawarte w “Albatrosie” określiłabym jako literackie odpowiedniki filmowych kitchen sink dramas.
Zbiór zawiera 5 w miarę krótkich opowiadań, wyjątkiem jest tytułowe - nieco dłuższe. Hill doskonale odnajduje się w krótkiej formie. Historie mimo, że krótkie to niosą ze sobą monstrualny ładunek emocjonalny. Te kilkadziesiąt stron spokojnie wystarczyło abym zdążyła mocno zżyć się z bohaterami. A postacie u Hill są nakreślone doskonale! Realistyczne, pełne lęku, samotne i wyszydzane, niezrozumiane przez innych i wypchnięte na margines społeczeństwa. Jednocześnie mają w sobie pewną klasę, delikatność, kruchość, melancholię.
Muszę przyznać, że nie od razu do “Albatrosa” zapałałam wielką miłością. Wprawdzie pierwsze opowiadanie o autystycznym chłopcu mieszkającym z niepełnosprawną , despotyczną matką od pierwszych stron mnie wciągnęło i poruszyło - tak czytając kolejne historie odczuwałam pewien niedosyt i miałam wrażenie, że wypadają dosyć blado w porównaniu z pierwszym opowiadaniem. Dopiero kiedy po paru godzinach od zakończenia historii zdałam sobie sprawę, że wciąż myślę o nich intensywnie, że cały czas tkwią w mojej głowie, uwierają i nie dają o sobie zapomnieć - zdałam sobie sprawę w jakim byłam błędzie i jak w rzeczywistości każde z opowiadań w “Albatrosie” jest znakomite. Przygnębiające, wzruszające, z dogłębną analizą psychologiczną, a przy tym napisane przepięknym lirycznym pełnym subtelności językiem. Proza z najwyższej półki! Niepozorna Hill okazała się moim największym odkryciem zeszłego roku!
https://romy-czyta.blogspot.com
https://www.instagram.com/romyczyta
https://www.facebook.com/romyczyta
Książka w pewnie sposób podobna do czytanego przeze mnie nie tak dawno “Tańca szalonych cieni” Munro, bo też traktująca o ludziach wykluczonych i nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie. Problemy poruszane przez dwie autorki są bardzo zbliżone, a jednak same książki są diametralnie różne. Opowiadania Hill są dużo mroczniejsze niż te Munro - ujawnia się w nich ta...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bardzo się cieszę, że jakimś cudem ominęło mnie czytanie Iwaszkewicza w szkole. To proza do której trzeba dorosnąć. Proza, którą w pełni docenić potrafi tylko dojrzały czytelnik. Nie twierdzę, że w liceum takie jednostki się nie zdarzają, jednak są to wyjątki - większość uczniów w tym wieku (w tym ja!) zdecydowanie preferuję książki z dynamiczną akcją i dużą ilością dialogów, a obszerne opisy przyrody czy przeżyć wewnętrznych bohaterów to istna męczarnia. I właśnie gdybym czytała „Panny” jako lekturę w czasach nastoletnich to to, co teraz mnie tak uwiodło w jego prozie - wtedy uznałabym za wady całkowicie skreślające książkę. Te spokojne, powolne, nieco senne tempo, ta refleksyjność i nostalgiczność, w końcu i pełne żalu, poczucia niespełnienia i tęsknoty za młodością przemyślenia Wiktora, a wszystko to spowite melancholią - coś wspaniałego! Jednak to nie „Panny”, a „Brzezina” kompletnie powaliła mnie na kolana. To jedna z najpiękniejszych, a jednocześnie najsmutniejszych historii z jakimi zetknęłam się w literaturze. Z niepokojąca, duszną atmosferą wyczuwalną już od pierwszych zdań, z przepięknymi i poetyckimi działającymi na wyobraźnię opisami przyrody - w czasie lektury czułam się jakbym przeniosła się do lasu i współuczestniczyła w opisywanych wydarzeniach. Naprawdę mistrzowskie opowiadanie! Przejmujące, pozostające w głowie na długo. Ostatnia z tego zbioru „Róża” była dla mnie sporym zaskoczeniem - jakże inne był to utwór! Pozbawiony refleksyjności tak kluczowej w „Pannach” i „Brzezinie”, zdecydowanie lżejszy, ale również bardzo dobry! Po dwóch spokojnych, melancholijnych tekstach dostałam opowieść ironiczną i żwawą, może nie szalenie dynamiczną, ale zdecydowanie kontrastującą z powolnym tempem poprzednich historii. Dodatkowo dużo odważniejszą - zarówno w sferze języka jak i obyczajów. Pokusiłabym się o nazwanie „Róży” satyrą na ówczesne społeczeństwo. Iwaszkiewicz zręcznie wyśmiewa ślepą pogoń za pieniądzem i dobrami materialnymi oraz trafnie obnaża hipokryzję i degrengoladę - zarówno ludności wiejskiej jak i tej „lepszej” miejskiej.
Zauroczył mnie totalnie Iwaszkiewicz tymi opowiadaniami. Niespieszne, ukazujące tęsknotę za minionym i przepełnione poczuciem smutku i pustki - paradoksalnie działają kojąco i pozwalają się wyciszyć i na parę chwil przenieść się z dala od całego zgiełku, huku i szaleńczego tempa wielkiego miasta. Zachwycająca literatura.
https://romy-czyta.blogspot.com
https://www.instagram.com/romyczyta
https://www.facebook.com/romyczyta
Bardzo się cieszę, że jakimś cudem ominęło mnie czytanie Iwaszkewicza w szkole. To proza do której trzeba dorosnąć. Proza, którą w pełni docenić potrafi tylko dojrzały czytelnik. Nie twierdzę, że w liceum takie jednostki się nie zdarzają, jednak są to wyjątki - większość uczniów w tym wieku (w tym ja!) zdecydowanie preferuję książki z dynamiczną akcją i dużą ilością...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to