Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Wiem, ze są ludzie którym w życiu się nie powiodło ale czytając tą książkę miałam wrażenie, że ci ludzie po prostu wybrali źle przez swoją głupotę. Jeśli wierzysz, że zacząwszy w sprzedaży bezpośredniej po kilku miesiącach dostaniesz mercedesa to nie wiem co to jest innego jak nie głupota. Praca na umowy zlecenie, czy w teatrze za grosze dla idei mogę skomentować tak samo. Nijak nie poruszyły mnie te historie. Jeśli w mojej branży nie da się zarobić = zmieniam. W Polsce bywa trudno ale wolałabym aby przedstawiono mi przykłady ludzi pokrzywdzonych przez los, a nie ludzi którzy są po prostu nieporadni.

Wiem, ze są ludzie którym w życiu się nie powiodło ale czytając tą książkę miałam wrażenie, że ci ludzie po prostu wybrali źle przez swoją głupotę. Jeśli wierzysz, że zacząwszy w sprzedaży bezpośredniej po kilku miesiącach dostaniesz mercedesa to nie wiem co to jest innego jak nie głupota. Praca na umowy zlecenie, czy w teatrze za grosze dla idei mogę skomentować tak samo....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka teoretycznie fantastyczna opowiadająca o corpo idealnym, gdzie ludzie pragną pracować i gdzie każdy pomysł jest realizowany. Jednak to corpo wie dobrze na czym zarobić najlepiej, a oparte jest to o ludzkie pragnienie dzielenia się każdą najmniejszą informacją o swoim życiu ze światem. Stworzono więc coś na miarę fb ale fb mającego dostęp do każdej naszej danej, do kart kredytowych, rodzinnych sekretów, dosłownie wszystkiego. A głupi ludzie mający możliwość prześledzenia korzeni swoich przodków - robią to, jeśli chcą zdobyć większą popularność - zaczynają chodzić z kamerą na szyi i wszystko udostępniać.

Jak się łatwo domyślić o tragedię nie trudno. Każdy jest śledzony, nikt nie ma prawa do sekretów i nie każdemu to pasuje. Jednakże zdecydowana większość nie zauważa, co się stało z ich życiem...

Książka jest o tyle przerażająca, że bardzo realistycznie napisana i pokazująca w zasadzie co już teraz możemy zaobserwować w naszym świecie. Ludzie bezmyślnie udostępniają bowiem wszystko. Czyżby więc książka chciała przestrzec? A może pokazuje po prostu przyszłość?

Mimo dość ciekawe tematyki i dobrego sposobu przedstawienia społeczności pracowników Circle - książka w wielu miejscach bywa nudnawa. Akcja rozwija się bardzo powoli i porusza kilka wątków niepotrzebnych, jakby na siłę była wydłużana. Trzeba więc wtedy uzbroić się w cierpliwość, bo jest tego warta.

Książka teoretycznie fantastyczna opowiadająca o corpo idealnym, gdzie ludzie pragną pracować i gdzie każdy pomysł jest realizowany. Jednak to corpo wie dobrze na czym zarobić najlepiej, a oparte jest to o ludzkie pragnienie dzielenia się każdą najmniejszą informacją o swoim życiu ze światem. Stworzono więc coś na miarę fb ale fb mającego dostęp do każdej naszej danej, do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trudi Canavan przenosi nas w świat, gdzie władzę mają jakby dwa zgrupowania. Ludzie bogaci żyją blisko pałacu, w dobrych warunkach, prawem natomiast zajmuje się król i Gildia Magów, którzy strzegą porządku.

Natomiast poza murami miasta, znajdują się slumsy, ludzie wyjęci spod prawa, którymi nikt się nie interesuje. Kiedy potrzebują przysługi, pomocy to dla nich grupą potrafiącą coś załatwić są złodzieje. Znają oni wszystkie podziemne kanały, są w stanie przeprowadzić całe rodziny do miasta, ubijają interesy i pilnują swojego terenu. Jest to swego rodzaju gang, mafia, nie parają się powiem samą kradzieżą. Kiedy pojawia się jakiś morderca, czy inny bandyta - łapią go, wysyłają ostrzeżenia, albo zabijają. Prowadzący interesy w slumsach mogą więc płacić złodziejom haracz za ochronę. Złodzieje też podejmują się różnych zleceń, od kradzieży po morderstwa, czy zastraszanie. W slumsach mają największe wpływy.

Wielu mieszkańców slumsów próbowało przedostać się do miasta i tam ułożyć sobie życie, ale co roku król nakazał wykonywać tzw. Czystkę. Magowie przeszukują każdy zakątek w poszukiwaniu nielegalnie przebywających w mieście ludzi i zsyłają ich z powrotem do slumsów. Od tego zaczyna się właśnie pierwsza historia.

Czystka - właśnie to spotkało rodzinę Sonei, której całkiem dobrze się już wiodło. Dziewczyna włócząc się po slumsach spotyka swoich starych znajomych, którzy chcąc wyrazić swój sprzeciw wobec czystek, rzucają kamieniami w magów. Magowie ochraniali się tarczą, więc ten gest był tylko symboliczny. Nikt bez wyzwolonej mocy magicznej przez magów, nie jest w stanie zniszczyć ich bariery i zranić maga. Przynajmniej nie powinien móc. Sonei się to jednak udaje. Zdezorientowana i przerażona zaczyna się ukrywać i uciekać przed Gildią nie wiedząc co jej grozi. Sami magowie nie wiedzą też co zrobić. Rzadko się zdarza, by ktoś samodzielnie wyzwolił swoją moc i świadczyło to o bardzo dużym magicznym potencjale. Jednak nigdy Gildia nie przyjęła nikogo ze slumsów, wielu sobie tego nie życzy. Z drugiej strony nie chcą dopuścić do buntu ludzi, jeśli zdecydowaliby się Sonei po prostu pozbyć. I tu w zasadzie cała historia dopiero się rozpoczyna.

Pierwsza część trylogii w dużej mierze składa się z uciekania Sonei, która zdesperowana jest poświęcić naprawdę wiele, by nie wpaść w ręce magów. Zaczyna zawierać coraz to groźniejsze umowy, jak i coraz więcej ludzi z jej powodu zaczyna się narażać. Magowie też nie przebierają w środkach, jawnie okazują pogardę dla mieszkańców slumsów, jak i wykorzystują swoją władzę do rzekomych poszukiwań Sonei. Sytuacja coraz bardziej się komplikuje. Sonea próbuje też sama zrozumieć swoje zdolności magiczne i dociec jak ich używać. Gildia złoży jej też pewną propozycję, jak i stworzy nowe zagrożenia. Żeby nie zepsuć Wam fabuły nie powiem dokładnie co się działo w trakcie poszukiwań i gonitwy. Muszę jednak z czystym sumieniem przyznać, że była ona nużąca nie tylko dla magów, ale i dla mnie. Zresztą, czytając ponownie mój opis sama muszę przyznać, że nie brzmi on proywająco. Trudi Canavan bardzo długo zwleka z daniem nam odpowiedzi na pytania co się stanie z Soneą, co postanowi ona, co postanowi Gildia. Jednak kiedy już autorka zarzuca nam przynętę w postaci nowych wątków, od książki nie można się już oderwać i od razu sięga się po następną. Była to miła nagroda za przebrnięcie przez wszystkie początkowe opisy, które są jednak potrzebne. Bowiem poznanie złodziejskiego półświatka, slumsów, zasad miasta i magów, będzie nam potrzebne do zrozumienia dalszych wydarzeń.

Trudi Canavan przenosi nas w świat, gdzie władzę mają jakby dwa zgrupowania. Ludzie bogaci żyją blisko pałacu, w dobrych warunkach, prawem natomiast zajmuje się król i Gildia Magów, którzy strzegą porządku.

Natomiast poza murami miasta, znajdują się slumsy, ludzie wyjęci spod prawa, którymi nikt się nie interesuje. Kiedy potrzebują przysługi, pomocy to dla nich grupą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ostatecznie wydarzenia z poprzedniej części sprawiają, że Sonea zostaje uczennicą Gildii Magów. Uczy się wraz z innymi nowicjuszami na Uniwersytecie i wykazuje ponad przeciętne zdolności. Niestety jej pochodzenie sprawia, że jest zaniedbywana przez nauczycieli i staję się "szkolnym popychadłem". Inne dzieci chętnie łączą się w grupy i ciągle ją krzywdzą. Ma dodatkowo jeszcze więcej problemów, gdyż wie, że Wielki Mistrz - przewodniczący i najsilniejszy mag Gildii, łamie prawo. Oprócz niej wiedzą o tym jeszcze dwie osoby, ale wszyscy boją się konfrontacji. Nikt nie wie też, czy kiedykolwiek Gildia będzie dostatecznie silna by się Wielkiemu Mistrzowi przeciwstawić. Sonea, więc żyje w lęku i czeka co przyniesie jej czas, jak rozwinie się sytuacja, czy Wielki Mistrz kiedyś się dowie, że zna jego sekret? Co wtedy zrobi? Co zrobi Gildia? Sama też nie wie czy będzie mogła coś zmienić na lepsze dla ludzi ze slumsów. Czuje się jak zdrajca przyłączając się do znienawidzonego stowarzyszenia, jednak świadoma nowych, pojawiających się zagrożeń, wie że musi nauczyć się zarówno magicznej walki jak i obrony.

Tutaj historia Sonei przeplata się z historią innego maga - Dannyla, który bada starożytną magię i podróżuje po innych krajach. Tą drugą historię czasem przeskakiwałam, gdy nie mogłam doczekać się kontynuacji pierwszego wątku. Oczywiście, jak w głównym wątku wszystko się uspokoiło wracałam i do tego, by nic nie pominąć, ale było to upierdliwe. Gdyby w obu działo się po równo dużo - nie było by tego problemu. Trudi Canavan nie zachowała jednak odpowiednich proporcji. Kończąc niedopowiedzeniem rozdział poświęcony Sonei, skazywała na opisy nowych miejsc i znaków, na jakie natrafiał Dannyl. Nie wszystkie te opisy były potrzebne, ale historia Dannyla sama w sobie łączyła się z wątkiem o Wielkim Mistrzu. Była więc wartościowa, ale nie równie ciekawa, co historia Sonei. Mamy więc podobny problem, co przy pierwszej części, gdzie ukrywanie się Sonei przed Gildią, było równie pasjonujące, co poszukiwania Dannyla. Znowu jednak fabuła zaczyna galopować naprzód i nie sposób było odczekać, przed sięgnięciem po ostatnią część trylogii.

Ostatecznie wydarzenia z poprzedniej części sprawiają, że Sonea zostaje uczennicą Gildii Magów. Uczy się wraz z innymi nowicjuszami na Uniwersytecie i wykazuje ponad przeciętne zdolności. Niestety jej pochodzenie sprawia, że jest zaniedbywana przez nauczycieli i staję się "szkolnym popychadłem". Inne dzieci chętnie łączą się w grupy i ciągle ją krzywdzą. Ma dodatkowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zakończenie całej trylogii... rozwaliło mnie na kawałki. To książka której nigdy w życiu nie zapomnę, a po zakończeniu mam ochotę całą trylogię zacząć czytać od nowa.

Książka ta wzbudza tyle emocji, z którymi nie sposób się pogodzić. Nie ma katharsis, jest okrucieństwo, śmierć, złe decyzje podejmowane przez bohaterów. Jest też duże poświęcenie, miłość i lojalność. Wartości, dla których Sonea zdecydowana jest podjąć walkę, choć Gildia jej nie rozpieszczała. Najpierw szkolne popychadło, potem zakładniczka Wielkiego Mistrza. Wiele osób chce wywrzeć na nią wpływ. Komu uwierzy? Czy kiedy prawda wyjdzie na jaw nie będzie za późno? Przeczytajcie całą trylogię... nie pożałujecie!

Zakończenie całej trylogii... rozwaliło mnie na kawałki. To książka której nigdy w życiu nie zapomnę, a po zakończeniu mam ochotę całą trylogię zacząć czytać od nowa.

Książka ta wzbudza tyle emocji, z którymi nie sposób się pogodzić. Nie ma katharsis, jest okrucieństwo, śmierć, złe decyzje podejmowane przez bohaterów. Jest też duże poświęcenie, miłość i lojalność....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdybym przeczytała streszczenie tej książki lub napisała je Wam, myślę, że wszyscy stwierdzilibyśmy, że fabuła jest "bez polotu, nieciekawa". Jednak Gardner co rusz wprawia mnie w osłupienie swoją techniką pisania. Manipulując emocjami czytelnika sprawia, że każda, nawet nudna historia czytana jest z przejęciem w napięciu. Wszelkie kluczowe informacje podawane są dopiero albo na samym końcu książki, albo poprzez lawirowanie insynuacjami. Nie inaczej jest w tej książce.

Porwana rodzina bogatego właściciela imperium budowlanego, zostaje zamknięta przez porywaczy w nowoczesnym więzieniu, które nigdy nie zostało otwarte. Więzieniu, które wybudowała firma porwanego. W jakim celu? Tego długo się nie dowiadujemy. Śledztwo utknęło pomiędzy wieloma niewiadomymi, nikt nie dzwoni z żądaniem okupu, a mimo to wydaje się, że nikt porwanych nie chce skrzywdzić. Rodzina z kolei zamknięta w więzieniu wyjawia swoje tajne sekrety. Każdy ma coś do ukrycia, każdy ma żal do pozostałych. W takim gronie ciężko przetrwać kryzys.

Osobiście nie czułam się zaskoczona żadnymi sekretami, uznaję je za nawet banalne i musiałam przebrnąć przez tonę opisów załamanej zdradą, bogaczki, która sama nie wie czego chce, jednakże wszystko zostało opowiedziane w taki sposób bym żyła tą historią.

Czy mogłaby być lepsza? Znacznie, gdyby sekrety i prywatne życie policjantów składające się nieraz z wielu banałów i nieprzydatnych informacji nie było opisywane z taką szczegółowością, jednak zawsze mam tak z książkami tej pani, że zadziwia mnie fakt, z jakim przejęciem czytałam tak prostą w sumie historię.

Gdybym przeczytała streszczenie tej książki lub napisała je Wam, myślę, że wszyscy stwierdzilibyśmy, że fabuła jest "bez polotu, nieciekawa". Jednak Gardner co rusz wprawia mnie w osłupienie swoją techniką pisania. Manipulując emocjami czytelnika sprawia, że każda, nawet nudna historia czytana jest z przejęciem w napięciu. Wszelkie kluczowe informacje podawane są dopiero...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wrota są lekturą dość ciekawą, z pewnością dedykowaną bardziej dla dzieci, jednakże humor z jakim jest pisana sprawia, że nawet dorośli mogą się przy niej dobrze bawić.

Fabuła nie jest jakaś wybitna. Ot władca piekieł szykuje się do inwazji na ziemię poprzez otwarty zderzaczem hadronowym portal, o czym wie tylko jedna osoba - chłopiec Samuel, który przypadkiem znajduje portal w piwnicy u swoich sąsiadów.

Jak więc widzicie całą zawartą fantastykę w książce, autor próbuje naukowo wytłumaczyć. Oczywiście dodaje przypisy, napisane w zrozumiały sposób, jednakże nawet dorosła ja po przeczytaniu całości nadal nie mam pojęcia czym jest zderzacz hadronowy, czy na czym opiera się fizyka kwantowa, czy tunele czasoprzestrzenne, więc poruszanie takich tematów było dla autora ryzykowne. Wiele dzieci może czuć się zagubiona czytając tą książkę, gdzie po łebkach próbuje się im wytłumaczyć wiele skomplikowanych pojęć.

Jednak stworzenie nieporadnych demonów, ekscentrycznego głównego bohatera, jak i dzielnego, zbyt inteligentnego jak na psa jamnika, który w przeciwieństwie do innych zwierząt, miał "świadomość bycia psem"... wszystko to tworzyło specyficzny, komiczny świat, z którego autentycznie po przebrnięciu przez trudniejszy początek, miałam frajdę.

Jeśli nie odstrasza Was z pozoru kiczowata fabuła i cenicie sobie też sposób pisania i poczucie humoru, zdecydowanie polecam tą książkę. Zdaję sobie sprawę jednak, że nie wszystkim może się podobać, a mniej skomplikowane sformułowania, zaś bardziej skomplikowane wątki, mogłyby wiele w tej pozycji naprawić. Niestety nie przewidują "patchy" ;P, więc oceniając ją w aktualnym stanie mogę dać tylko 6/10.

Wrota są lekturą dość ciekawą, z pewnością dedykowaną bardziej dla dzieci, jednakże humor z jakim jest pisana sprawia, że nawet dorośli mogą się przy niej dobrze bawić.

Fabuła nie jest jakaś wybitna. Ot władca piekieł szykuje się do inwazji na ziemię poprzez otwarty zderzaczem hadronowym portal, o czym wie tylko jedna osoba - chłopiec Samuel, który przypadkiem znajduje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z początku wkurzałam się, że autor stworzył taką rzeczywistość, w którą dosłownie wrzuca czytelnika bez uprzedzenia i zamiast wyjaśniać dlaczego nawet otworzenie drzwi kosztuje, czy jak działa stan „półżycia” (osoby martwe trzymano w chłodniach i można było je czasem budzić by z nimi porozmawiać), dostałam szereg rozmyślań czy to moralne, czy czasem jacyś inercjałowie nie oszukują ludzi, że dziwacznie niknęły pola wytwarzane przez telepatów… i zgubiłam się w tych opisach, które nic mi nie mówiły, a natomiast rozważaniami o świecie, którego nie pojmuję, byłam nie zainteresowana. Jednak książka nie jest zbyt długa, więc szybko przechodzimy do akcji i zaczynamy też rozumieć co się dzieje.

Zrozumiałam, że nowa rzeczywistość jest rzeczywistością, w której każdy może być podsłuchiwany przez telepatę, czy innego uzdolnionego parapsychicznie człowieka. Powstały, więc też firmy, które tym wpływom przeciwdziałają, światowym liderem jest Glen Renciter, który zatrudnia osoby potrafiące neutralizować wpływ osób uzdolnionych i dostają jedno wielkie zlecenie, w które musi zaangażować wszystkich najlepszych i tu zaczyna się zabawa, przez którą nie mogłam wręcz oderwać się od tej książki.

Bo nie tylko wśród inercjałów znajduje się nowo zatrudniona kobieta o nigdy wcześniej niespotykanych zdolnościach, która na swoją modłę zmienia przeszłość, jak jej się podoba, ale w dodatku ma miejsce pewna katastrofa, na której skutek wszyscy zaczynają się cofać w czasie, ich pieniądze tracą wartość, ich ubrania się rozsypują, rzeczywistość zaczyna się zmieniać i nie wszystkie zmiany można przypisać zdolnościom nowej kobiety, która zresztą sama pada ich ofiarą. W pewnym momencie nawet oni sami nie wiedzą, kto umarł, kto żyje, który jest rok i kto próbuje ich zniszczyć i teoretycznie byłaby to fabuła wręcz banalna, gdyby nie pomysłowość pana Dicka, którego wyobraźnia nie zna granic. rzeczywiście mógłby nieco więcej wyjaśnień dawać i pewnie wiele osób mogło zagubić się w zawilej fabule, ale Ci co dotrwali i dążyli do zrozumienia całości, oceniają tą książkę bardzo wysoko. W tym i ja. natomiast perfekcyjnie użyta sugestia istniejącej w tej fabule pętli, na sam koniec – sprawiła, że skończyłam książkę z otwartą buzią, pełna szacunku, że komuś się udało wpaść na coś tak szalonego, a jednocześnie inteligentnego.

Minus jeden za początek i czasem brak klarowności, ale książkę oceniam na mocne 8/10!

Z początku wkurzałam się, że autor stworzył taką rzeczywistość, w którą dosłownie wrzuca czytelnika bez uprzedzenia i zamiast wyjaśniać dlaczego nawet otworzenie drzwi kosztuje, czy jak działa stan „półżycia” (osoby martwe trzymano w chłodniach i można było je czasem budzić by z nimi porozmawiać), dostałam szereg rozmyślań czy to moralne, czy czasem jacyś inercjałowie nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na mojej okładce pisze: „Powieść w klimacie kryminałów bestsellerowej Charlote Link”. Cóż… do książek, które próbują wypromować się cudzym nazwiskiem podchodzę z dużą rezerwą. Dobre książki same stają się bestsellerami, a nie kryją w blasku i cieniu czyichś.

Po przeczytaniu tej książki tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu. Jako kryminał książka ta jest zupełnie przeciętna pod każdym względem. Czytałam ją pozbawiona emocji, zaskoczenia i poirytowana, gdy książka o seryjnym mordercy skakała z wątku na wątek, koniecznie musząc opisać życie, przeszłość i rodzinne problemy nie tylko głównego bohatera, ale jeszcze jego rodziny, policjantów i ich rodzin… Naprawdę nie obchodziło mnie, że córka głównej śledczej wraca później do domu, czy ukrywa związek ze starszym mężczyzną, nie obchodziło mnie, że jakiś tam policjant z mniejszej miejscowości we Włoszech kłóci się z żoną i przeżywa wyprowadzkę syna. Gdyby zamiast tych wątków, autorka dodała jakąś akcję… myślę, że książka miała szansę stać się dobrą.

Bo aktualnie to wątki czasem się ze sobą łączyły, ale nie każde. Więc tu książka teoretycznie sensacyjna zaczynała przypominać obyczajówkę o życiu policjantów i szlachty i kucharzy. A miało być o szaleńczym homoseksualiście, który wytrąca z równowagi przez wylew swojej matki zaczyna tracić kontrolę nad swoim życiem i próbuje odzyskać tą kontrolę mordując losowe ofiary. Niestety wbrew moim oczekiwaniom ofiar było całkiem niewiele, w tym nasz morderca jedną po prostu wypchnął za burtę, a 2 w obronie własnej też zabił przypadkowo. Chciałam czytać o bezwzględnym, okrucieństwie a tutaj takie rozczarowanie + problemy rodzinne?

Tak do połowy oczywiście bardzo wciągała, wiele się działo, poznawaliśmy wiele faktów, niektórych dość okrutnych, więc miałam bardzo pozytywne odczucia, aż do połowy, gdzie już zaczynałam ją dosłownie męczyć. Nie jest to książka zła, bo mimo wielu wątków, wszystkie udaje się zapamiętać i czytelnik nie ma zbytnio pomieszane w głowie. Niestety nie wszystkie wątki doczekają się zakończenia i nie wszystkie mają uzsadnienie swojego pojawienia się… Język jednak jest prosty a historię całą przyjemnie się czyta, zanim zacznie się dłużyć. Więc książkę oceniam tak 5/10, za to że połowa była dobra.

Na mojej okładce pisze: „Powieść w klimacie kryminałów bestsellerowej Charlote Link”. Cóż… do książek, które próbują wypromować się cudzym nazwiskiem podchodzę z dużą rezerwą. Dobre książki same stają się bestsellerami, a nie kryją w blasku i cieniu czyichś.

Po przeczytaniu tej książki tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu. Jako kryminał książka ta jest zupełnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Całkiem dobra książka, tylko... o co w niej chodzi?

Całkiem dobra książka, tylko... o co w niej chodzi?

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Niestety wszystko wskazuje na to, że jest to historia prawdziwa. Przykre, bo najbardziej w tej książce przeszkadzała mi głupota bohaterki. Nie umiałam jej współczuć, skoro sama będąc na wakacjach wypłynęła naga w morze i dopłynęła do obcej wysypy bez dokumentów, bez paszportu. Naga. A potem zamiast od razu uciekać, będąc gwałcona zastanawiała się jedynie nad tym jaka była nieszczęśliwa żyjąc w rutynie i czy te gwałty są takie złe. Kiedy w końcu postanowiła z kolei uciec to wypływając w morze w trakcie burzy z błyskawicami, a jak dopływała jednak mimo wszystko żywa do swojej wyspy i dogonił ją szejk, który się jej podobał, bez wahania wsiadła z nim na pokład i wróciła do oprawców.

Mimo że historia jest bardziej erotyczna i fabuła ma drugorzędne znaczenie, przemyślenia autorki tylko ją psują. Dochodzi ona bowiem do wniosków takich jak:

"Urodziłam się po to by rozkładać nogi i otwierać usta, by kąpać się w gęstym nasieniu mojego szejka."

"Bo nie chcemy być matkami, superkobietami, szefami firm - chcemy leżeć na plecach z rozłożonymi nogami i wypełnioną dziurką."

Na koniec historia nabiera rozpędu, całość ogólnie czyta się łatwo, ale wciąż nie mogę się nadziwić całej głupocie w tej książce zawartej.

Niestety wszystko wskazuje na to, że jest to historia prawdziwa. Przykre, bo najbardziej w tej książce przeszkadzała mi głupota bohaterki. Nie umiałam jej współczuć, skoro sama będąc na wakacjach wypłynęła naga w morze i dopłynęła do obcej wysypy bez dokumentów, bez paszportu. Naga. A potem zamiast od razu uciekać, będąc gwałcona zastanawiała się jedynie nad tym jaka była...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Baśniarz to książka, która mnie zaskoczyła. Mimo, że dedykowana jest dla młodzieży, bo o młodzieży, to jednak miałam wrażenie, że jest znacznie dojrzalsza, porusza szereg trudnych problemów, a w dodatku okazała się świetnym kryminałem, gdzie do końca nie można było być pewnym, kto jest winnym.

A wszystko to przeplata się z baśnią, opowiadaną przez pewnego nastolatka, dla jego młodszej siostry. Baśnią, która miała jej tłumaczyć życie, ich problemy, ale też zdradzała tajemnice chłopca jeśli odpowiednio odczytywało się metafory. Sielanka trwałaby dalej, gdyby w baśni i w realnym życiu nie zaczęli pojawiać się martwi.

Baśni przysłuchuje się jeszcze koleżanka basniarza ze szkoły - Anna. To z jej perspektywy poznajemy wszystkie wydarzenia. Dziewczyna żyjąca dotychczas pod kloszem swoich rodziców, zaczyna stykać się z przerastającymi ją problemami, ze światem pełnym niebezpieczeństw, i jakoś się w nim odnaleźć.

Jak dla mnie to mistrzowski pomysł połączenia tak dwóch różnych światów, jak świat Anny i baśniarza. Jeszcze przeplatanie kryminału z baśnią i pomysł w ogóle, aby baśń w taki sposób odzwierciedlała realne życie - wszystko było świetnie połączone. Za sam pomysł książka zasługuje na wysoką ocenę. A fabuła także mnie trzymała w napięciu, więc po prostu polecam.

Baśniarz to książka, która mnie zaskoczyła. Mimo, że dedykowana jest dla młodzieży, bo o młodzieży, to jednak miałam wrażenie, że jest znacznie dojrzalsza, porusza szereg trudnych problemów, a w dodatku okazała się świetnym kryminałem, gdzie do końca nie można było być pewnym, kto jest winnym.

A wszystko to przeplata się z baśnią, opowiadaną przez pewnego nastolatka, dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetna, inteligentna fantastyka. Czytało się bardzo łatwo i szybko, a losy bohatera, przedstawione na wszystkich płaszczyznach, uwzględniając tą psychiczną również, sprawiały że Ender był po prostu ludzki i wrażliwy. Wygrywał swoje bitwy i wojny, ale za każdym razem ponosząc ogromne tego koszty.

Możemy mu towarzyszyć przez cały proces dorastania i nauki pod okiem okrutnych, ale i zdesperowanych admirałów, którzy uważają, że ludziom grozi kolejna inwazja przybyszów z kosmosu. Jednak tu nie ma, ani dobrych, ani złych. Każdy ma swoje racje, by uzasadnić agresję. A gdzieś tam pośrodku jest nasz wybitnie inteligentny chłopiec, któremu zabrano dzieciństwo, by zrzucić na barki ogromną odpowiedzialność.

Naprawdę polecam!

Świetna, inteligentna fantastyka. Czytało się bardzo łatwo i szybko, a losy bohatera, przedstawione na wszystkich płaszczyznach, uwzględniając tą psychiczną również, sprawiały że Ender był po prostu ludzki i wrażliwy. Wygrywał swoje bitwy i wojny, ale za każdym razem ponosząc ogromne tego koszty.

Możemy mu towarzyszyć przez cały proces dorastania i nauki pod okiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Chyba nikomu nie trzeba przybliżać tematyki pianisty. Wspomnienia Władysława Szpilmana, z II wojny światowej, który nie raz, jako Żyd ocierał się już o śmierć, ale robił wszystko by przetrwać - są poruszające, choć czytając je miałam wrażenie, jakby autor był wyzuty z emocji. Dodawało to jednak tylko realizmu, jakiegoś takiego zmęczenia, tym wszystkim co przeżył. Nie ma tu sztuczności, jest za to dużo informacji o tym, jak ludność cywilna radzi sobie w czasie wojny i mamy tu znacznie więcej tych szczegółów oczywiście, niż w filmie. Polecam.

Chyba nikomu nie trzeba przybliżać tematyki pianisty. Wspomnienia Władysława Szpilmana, z II wojny światowej, który nie raz, jako Żyd ocierał się już o śmierć, ale robił wszystko by przetrwać - są poruszające, choć czytając je miałam wrażenie, jakby autor był wyzuty z emocji. Dodawało to jednak tylko realizmu, jakiegoś takiego zmęczenia, tym wszystkim co przeżył. Nie ma tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jest to książka dziwna i oryginalna w złym tego słowa znaczeniu. Opowiada o życiu w szpitalu psychiatrycznym - Tworkach, w czasie wojny. Pomysł na fabułę brzmi świetnie, ale całość pisana jest prawie wierszem i to tak metaforycznym, że ciężko dopatrzeć się tutaj fabuły pomiędzy zabiegami literackimi.

Fakt, byłam zaskoczona, że autor potrafił wpaść na niektóre całkiem dobre porównania, bardzo kreatywne, ale było to przeplecione całkiem bezsensownymi rymowankami jak "we wtorek do Tworek", czy "Jurek ogórek, burek i sznurek", którym nawet nie dawałam wiary, że na ich podstawie budowane są normalne zdania. Jurek ogórek zrobił coś i pojechał gdzieś. Zapewne miało to jakiś głębszy sens, ale ja go po prostu nie znalazłam. Za to ilość metafor zmęczyła mnie i w pewnym momencie chciałam jak najszybciej skończyć czytać, zamiast zastanawiać, co tu w zasadzie autor rzeczywiście miał na myśli.

A co się fabularnie wydarzyło? Paru przyjaciół, pracujących w Tworkach sobie żyje, sobie pracuje i nagle jak jest pięknie okazuje się, że część z nich to Żydzi, część ucieka, część zostaje złapana, reszta dalej sobie żyje i pracuje tęskniąc za resztą. Więcej opisów poświęconych jest tańcom i co było na obiad, niż dramatowi Żydów.

No ale znając, życie to co niezrozumiałe dla filologów jest arcydziełem, więc ja biedny niedouk nie rozumiem pewnie wielkości tej książki.

Jest to książka dziwna i oryginalna w złym tego słowa znaczeniu. Opowiada o życiu w szpitalu psychiatrycznym - Tworkach, w czasie wojny. Pomysł na fabułę brzmi świetnie, ale całość pisana jest prawie wierszem i to tak metaforycznym, że ciężko dopatrzeć się tutaj fabuły pomiędzy zabiegami literackimi.

Fakt, byłam zaskoczona, że autor potrafił wpaść na niektóre całkiem dobre...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Szokujący, trzymający w dużym napięciu thriller. Zaczyna się niewinnie poznajemy chirurga plastycznego i jego kobietę Ewę. Jest tylko jeden zgrzyt - Ewa trzymana jest pod kluczem i dostaje od doktorka dziwne zadania. Zaczynamy zastanawiać się kim dla niego naprawdę jest ta kobieta, ale prawda jest tak nieprawdopodobna, że ciężko sobie nawet wyobrazić relacje tych ludzi.

Książkę mocno polecam, choćby dlatego, że jest krótka, na 2 godzinki, a mimo to pozostawia po sobie znacznie dłuższe i mocne wrażenia.

Szokujący, trzymający w dużym napięciu thriller. Zaczyna się niewinnie poznajemy chirurga plastycznego i jego kobietę Ewę. Jest tylko jeden zgrzyt - Ewa trzymana jest pod kluczem i dostaje od doktorka dziwne zadania. Zaczynamy zastanawiać się kim dla niego naprawdę jest ta kobieta, ale prawda jest tak nieprawdopodobna, że ciężko sobie nawet wyobrazić relacje tych ludzi....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytając miałam przed oczami ten stary, ale wciąż poruszający film, który cóż.. widziałam wcześniej. Nie przeszkadzało mi to jednak w czytaniu. To zdecydowanie jedna z lepszych książek Kinga.

Czytając miałam przed oczami ten stary, ale wciąż poruszający film, który cóż.. widziałam wcześniej. Nie przeszkadzało mi to jednak w czytaniu. To zdecydowanie jedna z lepszych książek Kinga.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Martin opisując zupełnie odmienną rzeczywistość zachowuje bardzo wysoki realizm. Wszystko jest bardzo dobrze opisane i zaplanowane. Główni bohaterowie popełniają błędy i mniejsze, bądź większe zbrodnie. Nie wszystkie postacie da się lubić, a nawet jak już kogoś polubimy, wróg lubianej przez nas osoby często nie jest wystarczająco zły, by go znienawidzić.

W "Starciu Królów" każdy walczy z każdym. Raz powziętych decyzji nie można cofnąć, nawet gdy na wszystkich walczących czyha inne, jeszcze większe niebezpieczeństwo. Nikogo już nie obchodzi kto jest prawowitym królem Siedmiu Królestw, jednak chyba każdy wydaje się lepszy od Joffreya, który aktualnie zasiada na tronie.

Duża doza humoru, Martin nie boi się też wulgaryzmów, a każdy bohater ma swój, niepowtarzalny charakter i przede wszystkim - każdego może czekać śmierć, niezależnie od roli jaką ma w tej historii.

Niestety baaaardzo dużo nazw, nazw bohaterów, rodów, statków, koni, mieczy i niestety kiedy nagle ktoś się wyłania, gdy był zaledwie raz wspomniany na paruset stronach, po prostu nie sposób tego spamiętać.

Martin opisując zupełnie odmienną rzeczywistość zachowuje bardzo wysoki realizm. Wszystko jest bardzo dobrze opisane i zaplanowane. Główni bohaterowie popełniają błędy i mniejsze, bądź większe zbrodnie. Nie wszystkie postacie da się lubić, a nawet jak już kogoś polubimy, wróg lubianej przez nas osoby często nie jest wystarczająco zły, by go znienawidzić.

W "Starciu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie wiem czemu ta książka jest mniej znana od "Zabić drozda", ale jeśli lubicie dzieci, jako narratorów, dzieci które próbują poważnie i dokładnie opisywać świat, nie bardzo go rozumiejąc - jest to Wasza lektura obowiązkowa.

Do książki podchodziłam dwa razy. Z początku wydawała mi się nudna, bowiem opowiada o życiu farmerów. Siedmioletni Luke bardzo dokładnie opisuje swój dom i otoczenie, w jakim żyje, oraz wszystko co go interesuje, czyli jednocześnie wszystko to, co nie interesuje mnie. Jako dziecko Luke, był zmuszony pracować bardzo ciężko na polu bawełny i życie jego rodziny kręci się tylko wokół zbiorów. Jednak z czasem wręcz pokochałam ten styl opisywania. Luke nieświadomie wykazywał się poczuciem humoru, interpretując na opak dorosłych, a ja miałam już tak realną wizję jego świata, że czułam jakbym przeżywała jego życie. Niesamowite uczucie!

Na czas zbiorów rodzina Luka musiała wynajmować obcych ludzi do pomocy. Zazwyczaj byli to Meksykanie i ludzie mieszkający na wzgórzach, którzy sami szukali farmerów, aby się nająć do pracy. Tego lata jednak wśród obcych, którzy zamieszkali z rodziną Luka, było dwóch bardzo niebezpiecznych mężczyzn. Z kolei Luke, jako chłopiec bardzo ciekawski i wścibski, został świadkiem zdarzeń, które na zawsze zburzyły jego bezpieczny świat. Bijatyki, morderstwo, nagość, kradzież. Luke tego lata i jesieni uczy się wiele o życiu, a przede wszystkim staje przed dylematem, czy dochować swoich tajemnic? Cała jego rodzina potrzebuje wynajętych ludzi, by móc ukończyć zbiory i spłacić długi. Dodatkowo Luke obawia się o życie swojej rodziny, czy ma ku temu powody?

Ponieważ w opowieść wkracza też spora ilość wątków pobocznych, równie ciekawych, te które najbardziej szokują, moim zdaniem nie zostały odpowiednio ukończone. Jednak dla farmerów najważniejsza była bawełna i zmienna pogoda, więc możliwe, że ma to tu swoją konsekwencję.

Całość pisana jest naprawdę barwnie i pięknym językiem. Więc jak najbardziej polecam!

Nie wiem czemu ta książka jest mniej znana od "Zabić drozda", ale jeśli lubicie dzieci, jako narratorów, dzieci które próbują poważnie i dokładnie opisywać świat, nie bardzo go rozumiejąc - jest to Wasza lektura obowiązkowa.

Do książki podchodziłam dwa razy. Z początku wydawała mi się nudna, bowiem opowiada o życiu farmerów. Siedmioletni Luke bardzo dokładnie opisuje swój...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Nie spodziewałam się, że kontynuacja książki "Szanghajskie dziewczęta", wcale niezłej zresztą, może okazać się jeszcze lepsza! Niestety dawno czytałam jej pierwszą część i same wspomniane wydarzenia, mające miejsce w 1 tomie, kojarzyłam mgliście. Myślę, że jakbym przeczytała obie książki raz jeszcze, czerpałabym jeszcze większą radość z czytania o postaciach, które po wielu latach główne bohaterki odwiedzają ponownie.

Mimo to brak pamięci, kto do kogo się zalecał, kto darzył kogo ciepłym uczuciem, powieść sama w sobie jest klarowna i objaśnia, co i dlaczego, a sama skupia się, aby przedstawić nam obraz komunistycznych Chin.

Joy to urodzona urodzona w Ameryce Chinka. Ze względu na problemy z dokumentami i pragnienie wjazdu do Ameryki, prawdziwa matka Joy - May, oddaje córkę swojej siostrze - Pearl. Obie zrobią wszystko, by zyskać zezwolenie na pobyt w Ameryce i postanawiają dochować tajemnicy do końca życia. Mimo że potem obie mieszkają razem, a May stara się poświęcać dużo czasu Joy, to Pearl oficjalnie jest jej matką i wychowuje dziewczynkę. Szanghajskie Dziewczęta kończą się w momencie, kiedy 19-letnia Joy poznaje prawdę. Ma to miejsce w dodatku zaraz po samobójstwie męża Pearl, więc skołowana dziewczyna postanawia uciec z domu i powrócić do korzeni - Chin. Postanawia także odnaleźć swojego prawdziwego ojca. Pełna wyuczonego entuzjazmu dla odbudowy swojego kraju wyrusza więc impulsywnie w podróż.

Nie zostaje mile powitana, zostaje jej zabrany paszport i przyznany status bezpaństwowca. Jednak zmotywowana dziewczyna odnajduje swojego prawdziwego ojca - artystę i wraz z nim podróżuje na wieś, gdzie uczy się ciężkiej pracy, a także zakochuje. Pearl, pełna niepokoju wyrusza po córkę, aby sprowadzić ją z powrotem do Ameryki, jednak sprawy się komplikują. Obie zostają rozdzielone bezlitosnymi prawami, a Mao wymyśla coraz bardziej bezmyślne i bezlitosne zobowiązania, przez co ludzie przestają mieć cokolwiek. Brakuje podstawowych produktów, nie ma jedzenia, ani możliwości ogrzania się w zimę. Ludzie gotują są ziemię, liście, łodygi, wszystko - byleby przetrwać kolejny dzień.

Uwięziona na wsi Joy staje się świadkiem nie tylko przedmiotowego traktowania kobiet, świadkiem głodowych śmierci, kanibalizmu, czy coraz okropniejszych kar za wyssane z palca oskarżenia, bo "redukcja ludzi to mniej gąb do wykarmienia", ale też sama bierze w tym udział. Nie wie już komu ufać, cenzura nie pozwala jej się poskarżyć, a sama umrze jeśli ktoś nie przybędzie jej na pomoc.

Czy znajdzie w sobie dość sprytu, by zaszyfrować wiadomość? Czy jej wpływowy ojciec pomoże na czas córce, o której istnieniu do niedawna nie wiedział?
Czy uda jej się w końcu wyjechać z Chin wraz z matką? Jak miały się rzeczy od strony biednych ludzi w czasie komunizmu Chin? Jakie konsekwencje swojego zachowania Joy będzie musiała wziąć na siebie, oraz jak w końcu będą wyglądać stosunki rodzinne po odkryciu przez nią prawdy? Wszystko to jest zawarte w tej naprawdę wstrząsającej książce.

Naprawdę gorąco polecam!

Nie spodziewałam się, że kontynuacja książki "Szanghajskie dziewczęta", wcale niezłej zresztą, może okazać się jeszcze lepsza! Niestety dawno czytałam jej pierwszą część i same wspomniane wydarzenia, mające miejsce w 1 tomie, kojarzyłam mgliście. Myślę, że jakbym przeczytała obie książki raz jeszcze, czerpałabym jeszcze większą radość z czytania o postaciach, które po wielu...

więcej Pokaż mimo to