-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać192
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
Warto przeczytać. W książce jest też parę instrukcji do różnych ćwiczeń oddechowych. Jeśli masz problemy ze zdrowiem, chcesz lepszych wyników w sporcie, lektura może okazać się przydatna.
Warto przeczytać. W książce jest też parę instrukcji do różnych ćwiczeń oddechowych. Jeśli masz problemy ze zdrowiem, chcesz lepszych wyników w sporcie, lektura może okazać się przydatna.
Pokaż mimo to
Szczerze to liczyłem na coś innego. Zabrałem się za lekturę bez uprzedniego czytania opinii, recenzji, a nawet opisu książki. Wiedziałem jedynie, że będzie zaraza.
No i właśnie. Supergrypa bardzo szybko poradziła sobie z ludzkością. Myślałem, że wraz z rozwojem epidemii, będzie narastać atmosfera strachu, przytłoczenia, paniki, rozpadającego się społeczeństwa, a tu rach ciach i jest z grubsza po wszystkim. Właściwie ta książka to poniekąd takie political fiction; budowanie nowego świata na gruzach starego z motywem historii zataczającej koło.
Nie polubiłem Fran, z kolei z Nadine i Harolda można by wycisnąć znacznie więcej. Szczególnie z Harolda - chłopaka, który był życiową ofiarą, zawsze z tyłu, taka klasowa fajtłapa, a w końcu zapracował sobie na szacunek społeczności. Szczerze jego wątek mógłby być znacznie dłuższy, bardziej rozbudowany, a nawet kluczowy dla zakończenia. Którą stronę wybierze? Z jednej strony ciążą na nim wspomnienia i rany- pamięć o porażkach, wytykaniu palcami, wyśmiewaniu, a z drugiej strony - stał się w końcu kimś wartościowym w nowym świecie. Który Harold zwycięży? To by było dobre.
Zabrakło mi w tej książce klimatu, napięcia, wciągających bohaterów. Niektórzy zostali zapomniani, np. Joe
Szczerze to liczyłem na coś innego. Zabrałem się za lekturę bez uprzedniego czytania opinii, recenzji, a nawet opisu książki. Wiedziałem jedynie, że będzie zaraza.
No i właśnie. Supergrypa bardzo szybko poradziła sobie z ludzkością. Myślałem, że wraz z rozwojem epidemii, będzie narastać atmosfera strachu, przytłoczenia, paniki, rozpadającego się społeczeństwa, a tu rach...
Niestety, słabiutka książka. Treść skojarzyła mi się z wywodem kogoś po LSD. Absurdalne historie, które nie mają większego sensu. Właściwie nie ma tu jakiejś fabuły, bohaterów, tylko ciąg dziwacznych zdarzeń. Przeczytałem, odłożyłem. Zero przemyśleń, emocji, nic mnie nie zaskoczyło, nie zdziwiło. No, jedynie pojawiła się nutka zawodu. Widząc nazwisko autora liczyłem na coś dobrego... Z plusów - krótka, niezłe ilustracje.
Niestety, słabiutka książka. Treść skojarzyła mi się z wywodem kogoś po LSD. Absurdalne historie, które nie mają większego sensu. Właściwie nie ma tu jakiejś fabuły, bohaterów, tylko ciąg dziwacznych zdarzeń. Przeczytałem, odłożyłem. Zero przemyśleń, emocji, nic mnie nie zaskoczyło, nie zdziwiło. No, jedynie pojawiła się nutka zawodu. Widząc nazwisko autora liczyłem na coś...
więcej mniej Pokaż mimo to
Największy minus tej książki - jest dość przestarzała, choć wygląda jak napisana maksymalnie z pięć lat temu (co mnie z początku zmyliło). Z początku męczyło mnie wielostronicowe umniejszanie znaczenia człowieka. Tak, wszechświat jest ogromny, ale co sam autor w końcu przyznał - jednak jesteśmy unikatowi. Szansa na zaistnienie życia jest nikła, a nawet jeśli gdzieś to życie istnieje (co oczywiście jest jak najbardziej prawdopodobne) to wciąż jesteśmy wyjątkowi, bo życie, a szczególnie życie rozumne, jest wyjątkowe.
Nie widzę też naszej przyszłości, w przeciwieństwie do autora, gdzieś na asteroidach, czy raczej w głębi nich, podróżując hen w głębokim kosmosie. Jesteśmy gatunkiem przystosowanym do warunków życia tu, na Ziemi, i ciężko mi wyobrazić sobie dobrostan psychiczny człowieka bez Słońca, kontaktu ze środowiskiem, naturą, żyjąc w jakiejś bazie przypominającej wielkie laboratorium. To już nie będzie człowiek, tylko post-człowiek, jeśli w ogóle dotrwamy jako gatunek do tak odległej przyszłości.
Nie bardzo też rozumiem obawy autora o to, czy mamy prawo zmieniać środowisko innych planet, czy nawet je eksploatować. Skoro życia we Wszechświecie, nawet jeśli gdzieś istnieje, ze świecą szukać, Boga najprawdopodobniej nie ma, nie ma też jakiegoś doniosłego sensu życia, to czemu nie mielibyśmy eksploatować innych planet/obiektów kosmicznych? I to biorąc pod uwagę ogrom Wszechświata z jego bilionami ciał niebieskich. Dziwne to wątpliwości.
Mimo wszystko polecam. Na plus piękne zdjęcia, a słynny już fragment o niebieskiej kropce daje do myślenia.
Największy minus tej książki - jest dość przestarzała, choć wygląda jak napisana maksymalnie z pięć lat temu (co mnie z początku zmyliło). Z początku męczyło mnie wielostronicowe umniejszanie znaczenia człowieka. Tak, wszechświat jest ogromny, ale co sam autor w końcu przyznał - jednak jesteśmy unikatowi. Szansa na zaistnienie życia jest nikła, a nawet jeśli gdzieś to życie...
więcej mniej Pokaż mimo toPiękna opowieść (i co ważne, a czego mi często brakuje w książkach dla dzieci) z ładnymi i nastrojowymi ilustracjami. Polecam gorąco. Czytałem dzieciom na dobranoc, ale lektura tej pozycji była i dla mnie wielką przyjemnością.
Piękna opowieść (i co ważne, a czego mi często brakuje w książkach dla dzieci) z ładnymi i nastrojowymi ilustracjami. Polecam gorąco. Czytałem dzieciom na dobranoc, ale lektura tej pozycji była i dla mnie wielką przyjemnością.
Pokaż mimo toNiestety nie dotrwałem nawet do setnej strony, odpadłem przy około osiemdziesiątej. Skusiłem się opinią Sapka, LeGuin, nagrodą World Fantasy, ale ta książka nie jest dla mnie. Nic się nie dzieje, nie czuję klimatu, a z opinii na tym portalu widzę, że Małe, duże to coś na kształt Stu lat samotności. Nie bardzo mam ochotę wgłębiać się w nudne rodzinne historie i to w dodatku z masą niedopowiedzeń.
Niestety nie dotrwałem nawet do setnej strony, odpadłem przy około osiemdziesiątej. Skusiłem się opinią Sapka, LeGuin, nagrodą World Fantasy, ale ta książka nie jest dla mnie. Nic się nie dzieje, nie czuję klimatu, a z opinii na tym portalu widzę, że Małe, duże to coś na kształt Stu lat samotności. Nie bardzo mam ochotę wgłębiać się w nudne rodzinne historie i to w dodatku...
więcej mniej Pokaż mimo toOcena świeżo po lekturze. Chciałem dać ocenę 7, ale siódemka oznacza książkę bardzo dobrą. Cóż, to nieco za dużo, więc daję 6. Nie wiem, może oczekiwałem po niej czegoś więcej? Może powinienem przeczytać ją, gdy byłem nastolatkiem? Niespecjalnie mnie zachwyciła, ale przeczytałem bez przykrości. Na plus garść ciekawych oryginalnych opisów; ładnie zbudowanych zdań.
Ocena świeżo po lekturze. Chciałem dać ocenę 7, ale siódemka oznacza książkę bardzo dobrą. Cóż, to nieco za dużo, więc daję 6. Nie wiem, może oczekiwałem po niej czegoś więcej? Może powinienem przeczytać ją, gdy byłem nastolatkiem? Niespecjalnie mnie zachwyciła, ale przeczytałem bez przykrości. Na plus garść ciekawych oryginalnych opisów; ładnie zbudowanych zdań.
Pokaż mimo to
Ciężko mi tę książkę ocenić. Z jednej strony ciekawe (przerażające!) informacje o kobiecych dolegliwościach i o tym jak je traktowano. Trochę się z niej dowiedziałem/uświadomiłem. Z drugiej... są fragmenty lepsze i gorsze, ale ogólne wrażenie mam takie, że podane to wszystko jakoś tak topornie, kronikarsko, sucho. Dużo zbędnych informacji w stylu pracował tutaj przez x czasu, ożenił się, przeprowadził wtedy a wtedy. Czasem jakbym czytał jakieś notatki.
Przydałoby się tej książce więcej polotu, pominięcie szczególików, a skoncentrowaniu się na pełnym obrazie.
Ciężko mi tę książkę ocenić. Z jednej strony ciekawe (przerażające!) informacje o kobiecych dolegliwościach i o tym jak je traktowano. Trochę się z niej dowiedziałem/uświadomiłem. Z drugiej... są fragmenty lepsze i gorsze, ale ogólne wrażenie mam takie, że podane to wszystko jakoś tak topornie, kronikarsko, sucho. Dużo zbędnych informacji w stylu pracował tutaj przez x...
więcej mniej Pokaż mimo to
Niezła książka. Krótka (i bardzo dobrze!) historia o ludziach pozostawionych na umierającej planecie, z której reszta uciekła dawno temu. Zostały niedobitki ludzi, a także rasa podobna, choć różna do ludzkiej - jękole chodzący na sześciu odnóżach i widzący w ciemności.
Mroczny, defetystyczny klimat. Opowieść o przetrwaniu, planach zjednoczenia przed wspólnym wrogiem, o ewolucji gatunku.
Niezła książka. Krótka (i bardzo dobrze!) historia o ludziach pozostawionych na umierającej planecie, z której reszta uciekła dawno temu. Zostały niedobitki ludzi, a także rasa podobna, choć różna do ludzkiej - jękole chodzący na sześciu odnóżach i widzący w ciemności.
Mroczny, defetystyczny klimat. Opowieść o przetrwaniu, planach zjednoczenia przed wspólnym wrogiem, o...
Szczerze to zmęczyła mnie ta książka. I to wielkiego fana wampirów, starych zamków i nietoperzy. Myślę, że to kwestia zmęczenia materiałem. Pierwsze książki serii były świetne, później już tak sobie. Chyba muszę zrobić dłuższą przerwę od cyklu, choć i tak zwątpiłem czy dam radę przeczytać całą serię... podobne te książki do siebie, humor już tak nie śmieszy, chyba przestała na mnie działać magia Świata Dysku niestety.
Szczerze to zmęczyła mnie ta książka. I to wielkiego fana wampirów, starych zamków i nietoperzy. Myślę, że to kwestia zmęczenia materiałem. Pierwsze książki serii były świetne, później już tak sobie. Chyba muszę zrobić dłuższą przerwę od cyklu, choć i tak zwątpiłem czy dam radę przeczytać całą serię... podobne te książki do siebie, humor już tak nie śmieszy, chyba przestała...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po prostu świetna, naładowana informacjami, wracam do niej jak gorliwy katolik do biblii!
Dzięki tej książce naprawdę można wiele zmienić w swoim postrzeganiu, życiu i myśleniu. Świetne uzupełnienie dla kogoś, kto tak jak ja, medytuje. Co ciekawe, medytacja świetnie współgra z poradami z tej książki.
Polecam z całego serca każdemu, kto ma jakiekolwiek trudności w sferze emocjonalnej lub po prostu chce się rozwinąć w sferze psychiki.
Po prostu świetna, naładowana informacjami, wracam do niej jak gorliwy katolik do biblii!
Dzięki tej książce naprawdę można wiele zmienić w swoim postrzeganiu, życiu i myśleniu. Świetne uzupełnienie dla kogoś, kto tak jak ja, medytuje. Co ciekawe, medytacja świetnie współgra z poradami z tej książki.
Polecam z całego serca każdemu, kto ma jakiekolwiek trudności w sferze...
Bardzo dobre wydanie. Dobry papier, książka się nie zamyka, lekka, delikatne ornamenty, czcionka, marginesy... Dobrze się ją czyta pod względem "technicznym". Plus dla wydawcy. No i świetna robota tłumacza, dużo wartościowych przypisów.
Co do treści. Miejscami trochę nudnawo, szczególnie początek, ale warto przeczytać.
Bardzo dobre wydanie. Dobry papier, książka się nie zamyka, lekka, delikatne ornamenty, czcionka, marginesy... Dobrze się ją czyta pod względem "technicznym". Plus dla wydawcy. No i świetna robota tłumacza, dużo wartościowych przypisów.
Co do treści. Miejscami trochę nudnawo, szczególnie początek, ale warto przeczytać.
Jedna gwiazdka wg LC oznacza książkę beznadziejną. Pasuje, bo 'bardzo słaba' to już za dużo.
Nie wiem kto pisał tę książkę, ale jeśli Piekara, to strach się bać kolejnych tomów. Płomień i krzyż tom 3 był książką po prostu nudną i rozwleczoną, ale 'przeklęte krainy' zdecydowanie sięgnęły dna.
Zacznijmy o czym jest ta książka: o chędożeniu, chędożeniu, chędożeniu, spijaniu sobie z dzióbków i znów chędożeniu. Gdzieś tam, niby jest zadanie do wykonania, ale nie odczuwa się, by było jakkolwiek ważne.
Ale przede wszystkim pytam się, gdzie jest Mordimer, którego znałem z poprzednich części? Cyniczny, wyrachowany, bystry, niezależny? Był trochę jak kot chadzający swoimi ścieżkami. Jego wypowiedzi, były często istnymi smaczkami. A pamiętacie, co stało się z Lorettą, za sprawą Mordimera, z opowiadania "szkarłat i śnieg"? To było mocne i tak pasujące do tej postaci!
A w 'przeklętych krainach' trafiamy na Madderdina, gdzie zachowuje się jak nastolatek, który dopiero co odkrył arkana seksu. Co więcej, on i Natasza, zakochali się w sobie i dosłownie rzygają tęczą. Rozumiem, że Mordimer jest w obcym kraju i jakoś musi przetrwać, ale na miecz Pana! Z tekstu w ogóle nie wynika, że jego działania są wyrachowane, nastawione na przetrwanie. Szczerze to bym się nie zdziwił, gdyby w kolejnym tomie(niestety w kolejnym!) zniknęli gdzieś za Kamieniami i żyli długo i szczęśliwie w górskiej chacie...
Kurna, inkwizytorzy wysyłali na stos za błahostki, a tutaj, Natasza wychowanica wiedźmy, jest partnerką Mordimera na dobre i złe (i Mordimerowi wcale to nie przeszkadza!).
A co gorsza, historia ta jak wspomniałem, będzie kontynuowana... Bo niestety na prawie 500 stronach nie udało się zakończyć nudnej rozwleczonej historii.
PS. No i jeszcze na koniec: Mordimer prowadzi strasznie nudne monologi... bez polotu, bez celnych uwag...
Zalecam omijać szerokim łukiem to "dzieło"...
Jedna gwiazdka wg LC oznacza książkę beznadziejną. Pasuje, bo 'bardzo słaba' to już za dużo.
Nie wiem kto pisał tę książkę, ale jeśli Piekara, to strach się bać kolejnych tomów. Płomień i krzyż tom 3 był książką po prostu nudną i rozwleczoną, ale 'przeklęte krainy' zdecydowanie sięgnęły dna.
Zacznijmy o czym jest ta książka: o chędożeniu, chędożeniu, chędożeniu, spijaniu...
Cykl inkwizytorski jest mega, ale niestety ta książka najmniej mi się podobała z tego cyklu. Za bardzo "rozwodniona" - za dużo opisów, a za mało akcji. Dowiedzieliśmy się tego i owego o Lowefellu i Katrinie, ale mogło pojawić się więcej kluczowych kwestii. Madderdina właściwie nie ma. Jak ktoś lubi cykl to wiadomo, przeczytać trzeba :)
Cykl inkwizytorski jest mega, ale niestety ta książka najmniej mi się podobała z tego cyklu. Za bardzo "rozwodniona" - za dużo opisów, a za mało akcji. Dowiedzieliśmy się tego i owego o Lowefellu i Katrinie, ale mogło pojawić się więcej kluczowych kwestii. Madderdina właściwie nie ma. Jak ktoś lubi cykl to wiadomo, przeczytać trzeba :)
Pokaż mimo to
Wzbudzająca skrajne emocje. Miejscami denerwująca (kamienie mające świadomość, jakieś ponadjednostkowe stany świadomości itp.), miejscami nudna i przerzucałem wiele stron ledwie muskając tekst wzrokiem, a czasem pojawiało się w niej coś interesującego. Książka jest cienka - ma ok. 230 stron, a męczyłem ją około miesiąca... Ciężko wchodziła, a przynajmniej od około 100 strony.
Z jednej strony zgadzam się, że to właściwie jedno dwa zdania rozciągnięte na całą książkę, z drugiej... no właśnie, by coś sobie uświadomić trzeba trochę więcej czasu i namysłu. Np. znane już 'zaakceptuj siebie' - jedno zdanie i niby proste, nie? A wcale niekoniecznie.
Uważam, że warto przeczytać, przynajmniej początek. Choć dalej jest gorzej, to do samego końca zdarzają się zdania/fragmenty, które warto przetrawić, zapamiętać, uświadomić sobie czy po prostu wprowadzić w życie.
Wzbudzająca skrajne emocje. Miejscami denerwująca (kamienie mające świadomość, jakieś ponadjednostkowe stany świadomości itp.), miejscami nudna i przerzucałem wiele stron ledwie muskając tekst wzrokiem, a czasem pojawiało się w niej coś interesującego. Książka jest cienka - ma ok. 230 stron, a męczyłem ją około miesiąca... Ciężko wchodziła, a przynajmniej od około 100...
więcej mniej Pokaż mimo toŻenujące tłumaczenia na koncie bite of iceland. Niesmak. Dla mnie nazwiska do wiecznego zapomnienia.
Żenujące tłumaczenia na koncie bite of iceland. Niesmak. Dla mnie nazwiska do wiecznego zapomnienia.
Pokaż mimo to
Mam poważne wątpliwości, co do takich książek. To zabawa na dwa - trzy razy. Potem zagadki się zna jak i odpowiedzi do nich. Dodatkowo ilustracje - są brzydkie, płaskie. Nie chce się na nie patrzeć. Rycerz wygląda jak jakaś pokraka kosmiczna, a nie zbrojny z dawnych czasów. Kolorystyka czarna i ponura. To książka dla dzieci czy lektura na stypę?
Gdzie podziali się prawdziwi ilustratorzy? Wydawcy, płaćcie ilustratorom więcej, bo takie rysunki urągają estetyce.
Mam poważne wątpliwości, co do takich książek. To zabawa na dwa - trzy razy. Potem zagadki się zna jak i odpowiedzi do nich. Dodatkowo ilustracje - są brzydkie, płaskie. Nie chce się na nie patrzeć. Rycerz wygląda jak jakaś pokraka kosmiczna, a nie zbrojny z dawnych czasów. Kolorystyka czarna i ponura. To książka dla dzieci czy lektura na stypę?
Gdzie podziali się...
Nudna i bez polotu. Flaki z olejem od pierwszej strony. Co to za kretyńskie imiona bohaterów? Nulek, Dudek, Minio, Nusia, babcia Majbuna. Plączą się te imiona.
Fabuły nie ma, jakieś brednie o wypierdkach mamuta i glutach nosorożca. Książki dla dzieci trzeba umieć pisać.
Nudna i bez polotu. Flaki z olejem od pierwszej strony. Co to za kretyńskie imiona bohaterów? Nulek, Dudek, Minio, Nusia, babcia Majbuna. Plączą się te imiona.
Fabuły nie ma, jakieś brednie o wypierdkach mamuta i glutach nosorożca. Książki dla dzieci trzeba umieć pisać.
szału nie ma, ale jest trochę zabawnych fragmentów. Do poczytania przed snem
szału nie ma, ale jest trochę zabawnych fragmentów. Do poczytania przed snem
Pokaż mimo to