Najnowsze artykuły
- ArtykułyJak feniks z popiołów – Baba Jaga odradza się na nowo i wraca na karty powieściAnna Jankowiak9
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać425
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński3
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Adam Biernat
2
5,1/10
Pisze książki: reportaż, literatura podróżnicza
Urodzony: 01.01.1985
Fotograf zafascynowany daleką Północą. Studiował architekturę oraz historię sztuki. W swoich pracach koncentruje się na pozornie nieznaczących, marginalnych chwilach, obiektach i miejscach. Mieszka i pracuje w Trójmieście oraz na Islandii.
5,1/10średnia ocena książek autora
902 przeczytało książki autora
767 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Laponia. Wszystkie imiona śniegu
Marta Biernat, Adam Biernat
5,3 z 254 ocen
638 czytelników 53 opinie
2018
Rekin i baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów
Marta Biernat, Adam Biernat
4,9 z 551 ocen
1102 czytelników 153 opinie
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Laponia. Wszystkie imiona śniegu Marta Biernat
5,3
O Laponii? Tak. Tylko jak?
Okładka książki wyraźnie mi sugerowała, że będę miał do czynienia z pozycją z tzw. serii podróżniczej Wydawnictwa Poznańskiego. Po przeczytaniu wchodzę na stronę www jednej z księgarni – faktycznie, seria podróżnicza, wchodzę na stronę wydawnictwa – no i jakby książka ich nakładem nigdy się nie ukazała. A więc odbyłem swoją małą wirtualną podróż i wracam do książki Pani Biernat, która jest i jej niema. I której owa binarność bytu dobrze oddaje ducha, którego w niej wyczułem.
Od serii oczekuję opisu z perspektywy „tu i teraz”. Przedstawienie danej społeczności, danego kraju w ich teraźniejszości. Oraz, ewentualnie, odniesienie do wątku z perspektywy imigranta (najchętniej emigranta z Polski). Tyle. Codzienność, specyfika kulturowa, tradycje też… I wszystko gra.
Książka Pani Bernat dotyczy, inaczej… Wcale nie dotyczy aktualnej sytuacji w obszarze regionu kulturowego i geograficznego Laponii (rozciągającej się na północy Europy na terenie czterech państw). Dotyczy właśnie owego aspektu kulturowego wyłącznie z perspektywy historycznej. A kultura z perspektywy historycznej przestaje być podróżą tu i teraz tylko staje się rozprawką etnograficzną. Wypracowanie o Laponii przypomina właśnie taką rozprawkę na przeciętnym, nieco akademickim, poziomie. Z mojej perspektywy wydaje się że research był dobry. A w rzeczywistości? Może być tak, że za punkt wyjścia wzięto kilka lokalnych książek, które przeczytała Autorka. Natomiast zabrakło mi interakcji i… życia. Brak uścisków dłoni, pokrzykujących sąsiadów, stad reniferów czy, chociażby, powiewów wiatru.
Jest OK, tylko że nie tego się spodziewałem. Pewnie gdybym zawczasu wiedział o akcencie na etnografię a nie socjo/psychologię Autorki – raczej bym się nie skusił. Lubię podróże, lubię poznawać otoczenie, obserwować, tylko że muzea etnograficzne nie pojawiają się na moich mapach.
Rekin i baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów Marta Biernat
4,9
Książka rewelacyjna, mnóstwo ciekawostek z tak bardzo różnego krańca świata niż nasz. Napisana przyjemnym językiem, z taką lekkością, jakby ktoś był urodzonym gawędziarzem, do tego wtrącenia z języka islandzkiego, jakby to był taki sobie tam łatwy język...
Ogrom wiadomości o współczesnych czasach, o społeczeństwie, dziwactwach, zamiłowaniach, gustach kulinarnych.
Do tego wiele informacji z czasów dawnych. Czasem mnie tylko zanudzały opisy obrzędów, obyczajów, które dla nas wydają się nierealne a tutaj były dość szczegółowo, wyczerpująco opisane.
Czytając , cały czas gdzieś z tyłu głowy miałam podziw dla autorki i jej wiedzy o Islandii i ogromie pracy, która musiała w to włożyć....aż do tej chwili, kiedy wstawiając tu swoją opinię dowiedziałam się o plagiacie!
No cóż, nadal uważam, że książka rewelacyjna i jeszcze bardziej pobudziła moją chęć na odwiedzenie tego kraju.
No a autorzy... już wiem, że to nie ich ogrom pracy, tylko przywłaszczony, ale nie mnie ich sądzić...
M:o)