-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2021-01-03
2021-01-01
2020-06-06
2020-06-04
2020-04-19
2020-01-12
2020-01-10
2019-12-08
2019-12-01
2019-05-28
2019-11-16
2019-10-24
2019-08-15
2019-10-03
2019-09-26
2019-08-26
2019-08-22
2019-08-09
2019-07-27
Majstersztyk.
Jeśli nie ta jedyna, to jedna z powieści mojego życia.
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek aż do teraz, spotkała się z czymś tak... niezwykłym. Myślę, że ,,Pielgrzym" jest po części tym, czego od tak dawna szukam w literaturze: jest enigmatyczny, oryginalny, przejmujący, wartki, niezwykły. To pewność samą w sobie. Terry Hayes stworzył mistrzostwo, które zostanie w głowie i w sercu na wiele lat, wraz z jego niesamowitymi bohaterami i ich przejmującą historią.
Mam nieprzemijające i nieodparte uczucie, że ,,Pielrzym" to jeden z tytułów, który wpłynie mam nadzieję na większość osób, które po niego sięgną. Bo to po prostu niemożliwe, że przyjedziecie obok niego obojętnie. Cieszę się poniekąd, że musiał na półce chwilę odczekać (do czego również i Was namawiam)- dopiero w tej chwili czuję, że musiałam do Niego w pewien sposób dojrzeć.
Nie usunęłabym żadnego zdania, nie skróciła Go o pół strony, nie dodała nic od siebie, nie oczekiwała więcej. Dlaczego? Było to zwyczajne maksimum talentu, wyrafinowania i kunsztu. Coś pięknego. Coś niepowtarzalnego.
Jestem świeżo po przeczytaniu ostatniej strony, a jest to bodajże pierwsza powieść przez którą zarwałam nockę. Życzę Wam tego samego, bo pomimo dosyć pokaźnych rozmiarów- istnieje prawdopodobieństwo, iż tak jak ja pochłoniecie Go w niecałe 2 dni.
Proszę, przeczytajcie ,,Pielgrzyma".
Majstersztyk.
Jeśli nie ta jedyna, to jedna z powieści mojego życia.
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek aż do teraz, spotkała się z czymś tak... niezwykłym. Myślę, że ,,Pielgrzym" jest po części tym, czego od tak dawna szukam w literaturze: jest enigmatyczny, oryginalny, przejmujący, wartki, niezwykły. To pewność samą w sobie. Terry Hayes stworzył mistrzostwo,...
2019-07-06
Po sporej warsztatowej przerwie i wiecznie ciągnącym się oczekiwaniu na ,,Wichry zimy'' przyszedł czas na nowy rozdział ,,Pieśni Lodu i Ognia'', osadzony w dalekiej przeszłości u początku władania Siedmioma Królestwami. Bez zbędnych szczegółów- jedna z najgorętszych, najbardziej oczekiwanych, z pewnością najciekawszych i najlepszych jak do tej pory pozycji tego roku.
,,Ogień i krew'' to żądne pochłonięcia, pożądania i grzechu dokładne, ścisłe i skrupulatne zapiski, które odkrywają prywatę i owoce rządów kolejnych protektorów Żelaznego Tronu z rodu Targaryenów. Kronika obejmuje lata od Podboju Aegona I do ostatnich chwil sprawowania władzy króla Viserysa i początku wojny znanej miłośnikom bezwzględnego świata Westeros jako Taniec ze smokami.
Wbrew pozorom sposób, jakim Martin posłużył się torując drogę wykreowaniu tej niezwykle oryginalnej powieści, ręcznie i precyzyjnie opracowanej przez maestera z Cytadeli w oparciu o akta prawne i historyczne dokumenty Siedmiu Królestw mógłby wydawać się zupełnie niepasujący, zbyt ryzykowny, przede wszystkim znacznie różniący się od dotychczasowego bogatego w neologizmy i jedyną w swoim rodzaju fabularną odmienność stylu, do którego z biegiem lat Martin zdążył przyzwyczaic swych wiernych czytelników. Dziś jednak wiadomo już, że ta swoista odrębność i indywidualność poskutkowała obdarowaniem fanów niezwykłą gratką dla oka i wyobraźni, która zarówno na doświadczonych znawcch jego twórczości, jak i kompletnych w tej dziedzinie laikach robi ogromne wrqżenie. Mnie osobiście zaciekawił fakt, ale i po czasie widzę w tym pomyśle same pozytywy i nowe horyzonty, iż narratorem ,Ognia i krwi'' nie będzie sam Martin, albo dobrze znane postaci, którym nadaje on drugie życie. Próżno w tej historii szukać dialogów, czy nacechowanych emocjonalnie scen, prowadzenia narracji przez wielu głównych, czy pobocznych bohaterów. Co dało tej książce aż taką magię i niezwykłość, to napięcie i przestrzeń do snucia własnych wyobrażeń na temat niedopowiedzianych słów, niedokończonych wątków niektórych sytuacji spotykających monarchów (niekiedy trudno powstrzymać się od irytacji, kiedy tylko akcja nabiera wiatru w żagle, po czym autor wydaje się nie być pewny co do wypowiedzianych później słów, często analizuje możliwe zakończenia, nigdy nie poddaje się pokusie snucia własnych przemyśleń, dlatego niczego nie potwierdza).
Nieporównywalny talent Martina pozwolił mu w niebywale efektowny i mocny sposób, pełen nieustannej akcji, rozpędu i rozkwitu, ukazać z gruntu suche fakty dalekich przodków Smoczej Królowej, budując na nich postacie w równym stopniu ważne i charyzmatyczne, jak niemalże w samej oryginalnej sadze. Fabuła ciągnąca się przez ponad 600 stron nie puszcza gazu; osobiście zafascynowana i pochłonięta kolejną dawką niezapomnianego sznytu i smaku uniwersum, nie zauważyłam kiedy zmuszona byłam przewrócić jej ostatnią stronę i z powrotem odłożyć na półkę.
Nie jestem w stanie wskazać aspektu, czy elementu, który mi przeszkadzał, którego zabrakło albo jakiego oczekiwałam, a finalnie nie znalazłam. Gdybym miała głębiej się nad tym zastanowić- oczywiście nie chciałam, żeby człowiek, mistrz, którego nadzwyczaj szanuję i uwielbiam zawiódł mnie wciskając zapchaj dziurę na przeczekanie, kończąc czas, kiedy nie jesteśmy już w stanie powiedzieć, że przez tyle lat jesteśmy zostawieni jedynie sami sobie. Lecz nie robiłam sobie z tej pozycji ogromnych nadziei. Sądziłam, że nie otrzymam niczego więcej poza spisem, datami i raczej przewodnikiem po świecie, niż pełnoprawną powieścią.
Dawno aż tak nie ucieszyłam się z własnej pomyłki. Tempo nie zwalnia, kunszt i język, który w naszych sercach zostanie już chyba na zawsze powalają na kolana i dosłownie nie pozwalają na oderwanie się. Polecam to, kocham to i wierzę w to.
Po sporej warsztatowej przerwie i wiecznie ciągnącym się oczekiwaniu na ,,Wichry zimy'' przyszedł czas na nowy rozdział ,,Pieśni Lodu i Ognia'', osadzony w dalekiej przeszłości u początku władania Siedmioma Królestwami. Bez zbędnych szczegółów- jedna z najgorętszych, najbardziej oczekiwanych, z pewnością najciekawszych i najlepszych jak do tej pory pozycji tego...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to