-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel12
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2020-11-29
Sięgnęłam po tą książkę z zamysłem przeczytania "horroru na faktach", a jako, że znałam poprzednie książki Państwa Warren wiedziałam czego się spodziewać. A jednak nie wiedziałam. Ja, jako osoba interesująca się dość mocno zjawiskami nadprzyrodzonymi i ogólnie pojętą parapsychologią traktuję "Demonologów" jak podręcznik. Są tam w bardzo prosty i łatwy do zrozumienia sposób opisane m.in. działania aur, prawa jakim podlegają istoty demoniczne, podział duchów i sposoby obrony przed nawiedzeniem tudzież opętaniem. A każdy opis poparty opisem sprawy jaką zajmowali się Warrenowie.
Serdecznie polecam każdemu tą pozycję ale z góry ostrzegam, że niektóre zagadnienia mogą przyprawić o gęsią skórkę. :)
Sięgnęłam po tą książkę z zamysłem przeczytania "horroru na faktach", a jako, że znałam poprzednie książki Państwa Warren wiedziałam czego się spodziewać. A jednak nie wiedziałam. Ja, jako osoba interesująca się dość mocno zjawiskami nadprzyrodzonymi i ogólnie pojętą parapsychologią traktuję "Demonologów" jak podręcznik. Są tam w bardzo prosty i łatwy do zrozumienia sposób...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka jest... zwyczajna. Nie ma w niej nic, co by mnie zachwyciło ale też niczego co by sprawiło, że bym odpuściła i nie doczytała do końca. Chociaż, muszę przyznać, że główna bohaterka mnie irytowała. W zasadzie przez całą książkę zastanawiało mnie jedno: z kim kojarzy mi się Elizabeth. Olśnienie przyszło wraz ze sceną, gdzie dziewczyna próbuje przekonać istotę demoniczną (!) co do jej wewnętrznego dobra (!!) - Panienka Scrivener pod względem charakteru spokojnie mogłaby przybić piątkę z Feyre Archeron z serii Dworów Sarah J. Mass. Ta bezsensowna wiara w dobro ludzi (i demonów), trauma wywołana przetrzymywaniem wbrew woli, skłonności do scen kiczowatych i ten syndrom bohaterki-ofiary, która poświęca swoje życie dla dobra ogółu są wręcz identyczne.
Inną sprawą jest Nathaniel Thorn - postać... niezbyt rozwinięta przez autorkę. Oczywiście, dostajemy tutaj trudny charakter chłopaka, ciężkie dzieciństwo i ogólną niechęć ale pomimo to, ja wciąż mam wrażenie, że jest to postać strasznie dwuwymiarowa, bez żadnej głębi.
Ostatecznie dochodzę do wniosku, że jedyną postacią wartą coś więcej w tej książce jest Silas. Nawet jeżeli wciąż uwiera mnie fenomen tego "dobrego demona".
Książka jest... zwyczajna. Nie ma w niej nic, co by mnie zachwyciło ale też niczego co by sprawiło, że bym odpuściła i nie doczytała do końca. Chociaż, muszę przyznać, że główna bohaterka mnie irytowała. W zasadzie przez całą książkę zastanawiało mnie jedno: z kim kojarzy mi się Elizabeth. Olśnienie przyszło wraz ze sceną, gdzie dziewczyna próbuje przekonać istotę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOd kiedy pamiętam uwielbiam tematy zjawisk paranormalnych, interesuję się tym, zbieram powoli wiedzę. Oczywistym wydaje się fakt, że sięgnęłam po książkę Warrenów. Nie zawiodłam się. Fakt, troszkę długo się rozkręca ale naprawdę warto czekać. Nie wiem, czy wpływ na to miał fakt, że zakończenie czytałam w nocy, sama w domu ale nie byłam w stanie "na raz" go przeczytać. Musiałam sobie robić przerwy co rozdział ze strachu czy wrażenia, a muszę przyznać, że na koncie mam filmów i książek o tematyce opętań/nawiedzeń/manifestacjach sił nadprzyrodzonych i jeszcze nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego. Książka zdecydowanie warta polecenia.
Od kiedy pamiętam uwielbiam tematy zjawisk paranormalnych, interesuję się tym, zbieram powoli wiedzę. Oczywistym wydaje się fakt, że sięgnęłam po książkę Warrenów. Nie zawiodłam się. Fakt, troszkę długo się rozkręca ale naprawdę warto czekać. Nie wiem, czy wpływ na to miał fakt, że zakończenie czytałam w nocy, sama w domu ale nie byłam w stanie "na raz" go przeczytać....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-08-29
Po książkę sięgnęłam tylko ze względu na szum jaki zrobił się w okół niej w internecie, przynajmniej na anglojęzycznych stronach. Czy mnie zachwyciła? Na pewno nie. Czy się zawiodłam? Chyba też nie.
Szczerze powiedziawszy nie oczekiwałam po niej dużo i dokładnie tyle dostałam. Zalążek romansu, niby silną, ale jednak nie do końca główną bohaterkę i księcia z nastoletnimi problemami. Przewidywalną fabułę, troszkę sztuczny zły charakter, pospiesznie nakreślony świat i poboczni bohaterowie.
Książka przyjemna ale już dzisiaj jestem pewna, że więcej do niej nie wrócę bo po prostu nie ma po co.
Po książkę sięgnęłam tylko ze względu na szum jaki zrobił się w okół niej w internecie, przynajmniej na anglojęzycznych stronach. Czy mnie zachwyciła? Na pewno nie. Czy się zawiodłam? Chyba też nie.
Szczerze powiedziawszy nie oczekiwałam po niej dużo i dokładnie tyle dostałam. Zalążek romansu, niby silną, ale jednak nie do końca główną bohaterkę i księcia z nastoletnimi...
2020-08-21
Muszę przyznać, że bardzo się cieszyłam na ostatni tom Nibynocy, dzielnie wraz z innymi fanami czekałam prawie rok (!) na polskie tłumaczenie. Książka sama w sobie cudowna ale nie byłabym sobą gdybym się nie przyczepiła do kilku rzeczy:
Pierwsza to zdecydowanie rzecz, która mnie mocno uderzyła - wszechobecne przekleństwa. Oczywiście, biorąc się za Bezświt wiedziałam czego się spodziewać, bo autor w poprzednich częściach też ich nie szczędził ale tutaj moim zdaniem, jest ich po prostu za dużo.
Druga sprawa, to ponownie jak w poprzednich częściach bardzo dużo podtekstów seksualnych, żartów i uwag. Muszę przyznać, że mnie, jako głupią nastolatkę one bawiły ale wiem, że nie wszystkim mogłoby się to spodobać. Tak tylko wspominam.
No i zakończenie. Kiedy czytałam różne opinie na temat Bezświtu doszłam do wniosku, że są tam dwie bardzo kontrowersyjne (jeżeli chodzi o opinię "fajne", "niefajne") wątki. Pierwszym z nich jest właśnie zakończenie i tutaj nie chodzi mi o sam ostateczny wybór Mii ale o "ostateczną walkę". Jak dla mnie ona wygląda troszkę tak, jakby autor nagle oderwał się od fabuły i postanowił napisać koniec zupełnie innej książki. Takie "Starcie Tytanów", które mi zupełnie do Nibynocy nie pasuje.
I, druga scena, a raczej kilka scen zebranych do kupy które mi podobały się bardzo - chodzi tutaj o "wątek z książkami". Nie chcę zdradzać fabuły dlatego powiem tylko, że nigdy się z takim zabiegiem w literaturze nie spotkałam. Bardzo na plus.
Reasumując. zwieńczenie historii super, akcja, fabuła, dialogi wszystko cudownie, a jednak książka nie dla każdego :)
Muszę przyznać, że bardzo się cieszyłam na ostatni tom Nibynocy, dzielnie wraz z innymi fanami czekałam prawie rok (!) na polskie tłumaczenie. Książka sama w sobie cudowna ale nie byłabym sobą gdybym się nie przyczepiła do kilku rzeczy:
Pierwsza to zdecydowanie rzecz, która mnie mocno uderzyła - wszechobecne przekleństwa. Oczywiście, biorąc się za Bezświt wiedziałam czego...
Dawno tak bardzo nie zawiodłam się na książce. Panią Karolinę na YouTube oglądam od bardzo dawna, jej filmiki zawsze są świetnie przygotowane i ciekawe, po "Strasznych opowiadaniach" spodziewałam się czegoś podobnego. Niestety moje przypuszczenia okazały się błędne. Dialogi są sztuczne, postacie papierowe, ich zachowania nie logiczne. Same historie są niedorzeczne i nie mające absolutnie nic wspólnego z tematyką kanału Straszne historie na faktach. Przeklęty naszyjnik? Potwór w piwnicy? Zły brat bliźniak? Bardziej oklepanie się po prostu nie dało. Szczerze wątpię żeby komukolwiek Opowiadanie "nie pozwoliły zasnąć" lub "zmroziły krew w żyłach", jak informuje nas opis książki. Osobiście "Straszne Opowiadania" uważam za zwykły "skok na kasę" i próbę zarobienia na opinii kanału.
Dawno tak bardzo nie zawiodłam się na książce. Panią Karolinę na YouTube oglądam od bardzo dawna, jej filmiki zawsze są świetnie przygotowane i ciekawe, po "Strasznych opowiadaniach" spodziewałam się czegoś podobnego. Niestety moje przypuszczenia okazały się błędne. Dialogi są sztuczne, postacie papierowe, ich zachowania nie logiczne. Same historie są niedorzeczne i nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mój Boże, jak ja się cieszyłam na premierę tej książki. Dosłownie odliczałam dni. No bo, w końcu ponownie spotkam się z Jude i Cardanem. Na pewno pojawi się ten ich cięty język, riposty. Na pewno znowu będę mogła zagłębić się w tą świetną relację ich wiążącą. Może ta książka pokaże chociaż pobieżnie sytuacje przedstawione w całym cyklu ale z perspektywy Cardana? No nie. Przeliczyłam się. Przede wszystkim zaznaczę, że mam wrażenie, że nie była to "prawdziwa" para królewska Elfhame. Jude, pomimo tego, że prawie się nie pojawia przedstawiona jest w sposób uderzająco podobny do Taryn; troskliwa, nieudolnie wredna i sztucznie pewna siebie. Cardan też już nie jest Cardanem. Nawet nie potrafię wskazać tego, co się w nim zmieniło ale to już nie jest ta sama postać.
W zasadzie "Dlaczego król elfów nie znosił baśni" nie da się w moim mniemaniu określić inaczej niż "opowiastka, jak opowiastka. Nic szczególnego". Mogę wręcza zaryzykować stwierdzenie, że w pewien sposób żałuję, że ją przeczytałam. Niszczyła mi całe dobre wrażenie na serii. Ale kupić można, chociażby ze względu na ładne obrazki. :)
Mój Boże, jak ja się cieszyłam na premierę tej książki. Dosłownie odliczałam dni. No bo, w końcu ponownie spotkam się z Jude i Cardanem. Na pewno pojawi się ten ich cięty język, riposty. Na pewno znowu będę mogła zagłębić się w tą świetną relację ich wiążącą. Może ta książka pokaże chociaż pobieżnie sytuacje przedstawione w całym cyklu ale z perspektywy Cardana? No nie....
więcej Pokaż mimo to