Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Czytając tę książkę odechciewa się żyć. W tym kraju.

Czytając tę książkę odechciewa się żyć. W tym kraju.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Aż się cieplej robi na serduszku po przeczytaniu tego komiksu. So cute! I do tego takie piękne ilustracje.

Aż się cieplej robi na serduszku po przeczytaniu tego komiksu. So cute! I do tego takie piękne ilustracje.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy tylko mnie dziwiło, ile w tej książce było przypadkowych ciąż? Ja doliczyłam się czterech. Nie powiem, dziwnie się z tym czułam

Czy tylko mnie dziwiło, ile w tej książce było przypadkowych ciąż? Ja doliczyłam się czterech. Nie powiem, dziwnie się z tym czułam

Pokaż mimo to


Na półkach:

Stwierdzam, że jednak nie jestem fanką tak króciutkich form. Książka składa się z krótkich, rzadko związanych ze sobą zapisków młodej kobiety z pobytu w szpitalu psychiatrycznym .

Kiedy powoli zaczęłam kojarzyć pojawiające się postaci pacjentów, nagle okazało się, że to już koniec. Czuję niedosyt.

Stwierdzam, że jednak nie jestem fanką tak króciutkich form. Książka składa się z krótkich, rzadko związanych ze sobą zapisków młodej kobiety z pobytu w szpitalu psychiatrycznym .

Kiedy powoli zaczęłam kojarzyć pojawiające się postaci pacjentów, nagle okazało się, że to już koniec. Czuję niedosyt.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Miałam w planach przeczytać sagę Sapkowskiego już wiele lat temu, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. W końcu, wraz z premierą Netflixowego 'Witchera' znalazłam potrzebną mi motywację. I pochłonęłam pierwszą cześć w parę godzin.

Autor stworzył unikalny świat, będący swoistą mieszanką legend, mitów i wierzeń czerpiących z przeróżnych źródeł. Trudno żyć w Polsce i nie znać choćby podstawowych faktów dotyczących "Wiedźmina", także pewne założenia na temat tej postaci i całej historii miałam. To, co przede wszystkim mnie zaskoczyło to fakt, że tytułowa postać to nie typowy rębajło (a jakoś słysząc tyle o grach komputerowych - których generalnie fanką nie jestem - stworzonych na motywach sagi miałam dziwne przeświadczenie, że generalnie chodzi tu głównie o bezmyślną wyrzynkę). Geralt okazuje się być jednak postacią intrygującą, starającą się postępować prawo i uczciwie, kierując się własnym kodeksem moralnym. Jestem bardzo ciekawa dalszych losów i wyborów tej postaci, zwłaszcza w kontekście pewnych decyzji i wydarzeń mających miejsce na dworze królewskim w Cintrze.

Zbiór opowiadań "Ostatnie życzenie" nie jest pozbawiony pewnych mankamentów. Największym z nich jest język - coś, co dla wielu czytelników zdaje się być jedną z największych zalet, patrząc na różne opinie. Mnie osobiście styl Sapkowskiego nie do końca pasuje, a wypowiedzi postaci wydają się być często sztuczne, wymuszone i na siłę "zabawne". Wynika to głownie z tego, że mam dosyć ciężkie do zaspokojenia poczucie humoru (często myślę, że na granicy jego braku), i głupkowate odzywki i komentarze mnie absolutnie nie bawią. Staram się jednak nie przywiązywać do tego większej uwagi, i raczej skupiać się na ogólnym sensie dialogów, a nie ich formie.

Niech podsumowaniem mojej oceny będzie to, że zaraz zabieram się za drugą część. Liczę, że będzie coraz ciekawiej.

Miałam w planach przeczytać sagę Sapkowskiego już wiele lat temu, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. W końcu, wraz z premierą Netflixowego 'Witchera' znalazłam potrzebną mi motywację. I pochłonęłam pierwszą cześć w parę godzin.

Autor stworzył unikalny świat, będący swoistą mieszanką legend, mitów i wierzeń czerpiących z przeróżnych źródeł. Trudno żyć w Polsce i nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka opowiada o niezwykle trudnej i bolesnej tematyce, jednak czytało mi się ją wyjątkowo płynnie i gładko, właściwie połknęłam ją w dwa wieczory. Autor swoim potraktowaniem tematu w sposób wyważony i delikatny ułatwiał czytelnikowi zmierzenie się z lekturą o czymś tak ciężkim jak gwałt. Książka zawiera dane statystyczne, raporty policyjne, relacje z prasy - to wszystko podkreśla jak dogłębny wywiad wykonał Krakauer i z jaką determinacją podszedł do przedstawienia prawdy.

Kultura gwałtu jest problemem uniwersalnym, nieustannie porównywałam historie studentek z Missouli z relacjami ofiar gwałtów u nas w Polsce. Zdaje się, że na całym świecie nadal istnieje głęboka tendencja to niedawania wiary w relacje ofiar jeśli nie ma ona twardych dowodów. Jak podkreślał sam autor, to zadziwiające, że nikt nie kwestionuje prawdomówności ofiar rozboju czy kradzieży, a już w przypadku gwałtu społeczeństwo patrzy na ofiary nieprzychylnie, oskarżająco. Nic zatem dziwnego, że tak niewiele osób zgwałconych decyduje się zgłosić sprawę na policję. Skoro zaledwie 2% gwałcicieli słyszy wyrok skazujący to szanse na wygraną w poniżającym, bolesnym procesie sądowym są naprawdę niewielkie. Fakty te, w żadnym stopniu mnie nie zaskoczyły, gdyż tematyka ta nie jest mi obca. Jednak ważne jest poruszanie tego tematu i dotarcie do jak najszerszego grona czytelników.

Bardzo się cieszę, że Jon Krakauer zdecydował się na tego typu reportaż. Uświadamia on jak poważnym problemem jest przyzwolenie na kulturę gwałtu, z jak wielką traumą muszą żyć zgwałcone kobiety, i jak wielkiej odwagi wymaga walka o sprawiedliwość, której jak pokazują przytoczone historie, niestety nie zawsze staje się zadość.

Książka opowiada o niezwykle trudnej i bolesnej tematyce, jednak czytało mi się ją wyjątkowo płynnie i gładko, właściwie połknęłam ją w dwa wieczory. Autor swoim potraktowaniem tematu w sposób wyważony i delikatny ułatwiał czytelnikowi zmierzenie się z lekturą o czymś tak ciężkim jak gwałt. Książka zawiera dane statystyczne, raporty policyjne, relacje z prasy - to wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z jednej strony ciekawy szkielet fabuły, z drugiej jednak rzadko kiedy tak wolno idzie mi lektura. Niby byłam ciekawa co się stanie w kolejnych rozdziałach, ale jakoś tak wszystko odbierałam bez większych emocji. Bohaterowie niby wyraźnie zarysowani, ale już z główną postacią w ogóle nie mogłam się zżyć. Szkoda mimo wszystko, że za powiadane dalsze tomy nigdy nie zostały opublikowane.

Z jednej strony ciekawy szkielet fabuły, z drugiej jednak rzadko kiedy tak wolno idzie mi lektura. Niby byłam ciekawa co się stanie w kolejnych rozdziałach, ale jakoś tak wszystko odbierałam bez większych emocji. Bohaterowie niby wyraźnie zarysowani, ale już z główną postacią w ogóle nie mogłam się zżyć. Szkoda mimo wszystko, że za powiadane dalsze tomy nigdy nie zostały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo bolesna książka. Pozwaliło mi docenić, w jakiej rzeczywistości mi, Europejce przyszło żyć. Oczywiście wiemy doskonale, że miliony kobiet na innych kontynentach egzystują, a nie żyją. Pomijając biedę, głód czy niekorzystny klimat, są one traktowane skrajnie przedmiotowo, wykorzystywane jako służące, seksualne niewolnice, nie mają prawa decydować o samych sobie. Zdajemy sobie z tego sprawę, ale jednak na co dzień staramy się o tym nie myśleć. Ja, czytając książkę Shobhy Rao czułam niemal fizyczny ból, cierpiałam razem z bohaterkami. Jednak przyjaźń, która łączy Purnimę i Sawithę daje im siłę i nadzieję do niepoddawania się pomimo wszelkich przeciwności losu. Ostatnie 15 stron czytałam w wielkim napięciu, chciałam nawet odłożyć książkę i nigdy do niej nie wracać, bo obawiałam się nieszczęśliwego zakończenia. Całe szczęście szybko porzuciłam ten pomysł i ostatecznie stwierdzam, że tak, to była bardzo dobra lektura.

Bardzo bolesna książka. Pozwaliło mi docenić, w jakiej rzeczywistości mi, Europejce przyszło żyć. Oczywiście wiemy doskonale, że miliony kobiet na innych kontynentach egzystują, a nie żyją. Pomijając biedę, głód czy niekorzystny klimat, są one traktowane skrajnie przedmiotowo, wykorzystywane jako służące, seksualne niewolnice, nie mają prawa decydować o samych sobie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niezwykle interesująca pozycja! Wielka Brytania, 12 kobiet (choć niekoniecznie każda się w ten sposób identyfikuje), większość czarnoskórych (choć też nie w każdym przypadku jest to takie oczywiste). Łączy je tyle samo, co dzieli. Autorka każdej z nich pozwala dojść do głosu - z resztą główną ideą książki jest jej polifoniczna, wielogłosowa konstrukcja. Matka, babka, córka. Przyjaciółka, mentorka, kochanka. Artystka, nauczycielka, studentka, bankierka, gospodyni. Niezwykle szerokie spektrum postaci z przeróżnymi poglądami i punktami widzenia.

Na koniec wszystko się ładnie ze sobą splata, a sam epilog pokazuje po raz kolejny, że nie chodzi o kolor skóry.

"this is about being
together"

P.S. Jestem bardzo ciekawa czy książka Evaristo zostanie wydane w Polsce.

Niezwykle interesująca pozycja! Wielka Brytania, 12 kobiet (choć niekoniecznie każda się w ten sposób identyfikuje), większość czarnoskórych (choć też nie w każdym przypadku jest to takie oczywiste). Łączy je tyle samo, co dzieli. Autorka każdej z nich pozwala dojść do głosu - z resztą główną ideą książki jest jej polifoniczna, wielogłosowa konstrukcja. Matka, babka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zbyt duże natężenie słów typu "serce", "pocałunek" czy "kocham" jak na moje mało romantyczne usposobienie. Z pewnością historia odnajdzie swoje fanki, jednak ja po raz kolejny przekonałam się, że fanką romansów to ja nigdy nie będę. Historia jest tak przesłodzona, że miejscami mdli.

Zbyt duże natężenie słów typu "serce", "pocałunek" czy "kocham" jak na moje mało romantyczne usposobienie. Z pewnością historia odnajdzie swoje fanki, jednak ja po raz kolejny przekonałam się, że fanką romansów to ja nigdy nie będę. Historia jest tak przesłodzona, że miejscami mdli.

Pokaż mimo to

Okładka książki Pax Jon Klassen, Sara Pennypacker
Ocena 7,8
Pax Jon Klassen, Sara P...

Na półkach:

Historia urocza, jednak tempo wydarzeń jest bardzo nierówne. Momentami właściwie nic się nie dzieje, i czytelnik niecierpliwie wypatruje jakiejś akcji, w końcu to książka dla dzieci. Jak już do niej dochodzi, to mamy właściwie od razu koniec. Czułam wielki niedosyt, gdyż autorka kończy historię tak nagle, że po przewróceniu ostatniej strony zadawałam sobie pytania "Ale jak to? Co się właściwie stało? To już koniec?"

Niemniej jednak historia przyjaźni pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem jest tu pięknie przedstawiona. Są prawdziwie wzruszające momenty i kilka mądrych scen.

Historia urocza, jednak tempo wydarzeń jest bardzo nierówne. Momentami właściwie nic się nie dzieje, i czytelnik niecierpliwie wypatruje jakiejś akcji, w końcu to książka dla dzieci. Jak już do niej dochodzi, to mamy właściwie od razu koniec. Czułam wielki niedosyt, gdyż autorka kończy historię tak nagle, że po przewróceniu ostatniej strony zadawałam sobie pytania "Ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu pierwszej części Kronik Czerwonego Klasztoru, czyli "Maresi" miałam mieszane uczucia. Przyjemna lektura, ale nic więcej. Miałam nadzieje, że "Naondel" pomoże mi zrozumieć te wszystkie pozytywne opinie, które zewsząd słyszę na temat tego cyklu. I rzeczywiście, drugi tom wypadł moim zdaniem znacznie lepiej. Dlatego też miałam spore oczekiwania wobec finałowej części i och. jakże się cieszę, że się nie zawiodłam!

Pierwszą refleksją w trakcie czytania "Listów Maresi" było to, że tak właściwie każdy z tomów Kronik stanowi odrębną, kompletnie inną opowieść. Oczywiście są tu motywy przewodnie, takie jak siostrzeństwo, potęga kobiet, które stanowią element wspólny. Po lekturze "Maresi" obawiałam się nieco, że kolejne dwie książki opowiadające o grupie kobiet mieszkających na samotnej wyspie zwyczajnie mnie zanudzą. Ale w "Naondelu" autorka zdecydowała się zabrać nas w czasie i przedstawić historię założycielek Czerwonego Klasztoru, odległe krainy i kultury. Daje dojść do głosu wielu postaciom, przedstawia narrację pierwszoplanową w różnych perspektyw. Z kolei "Listy Maresi" to oczywiście powieść epistolarna, której główna bohaterka postanawia porzucić życie na wyspie Menos i powrócić w rodzinne strony, by założyć szkołę dla dziewcząt, w miejscu, gdzie nawet mężczyźni nie potrafią się podpisać.

Uwielbiam sposób, w jaki zostały poprowadzone losy Maresi. Nie jest to droga usłana różami, gdyż dziewczyna spotyka się z oporem i dystansem nawet ze strony najbliższej rodziny. W pewnym momencie sama straciłam nadzieję, że kiedykolwiek otworzy tę swoją szkołę. Kolejnym elementem jest dojrzewanie Maresi, która z przepełnionej dobrem i determinacją nastolatki staje się świadomą swojej potęgi kobietą. Maresi wpływa na losy nie tylko swojej wioski, ale całego królestwa. Daje ona siłę całej społeczności, która odnajduje w sobie wolę walki o lepsze życie.

W trakcie lektury parę razy musiałam zrobić sobie przerwę i sięgnąć po chusteczki. To zawsze podnosi w moim przypadku ocenę o jedną gwiazdkę. Tak bardzo się cieszę, że Maresi osiągnęła to wszystko, co sobie wyznaczyła i dużo, dużo więcej. Myślę, że cały cykl, a zwłaszcza jego ostatnia część, może wiele nas nauczyć, czy też przypomnieć o pewnych wartościach. Przede wszystkim jak ważna jest wiedza, edukacja, i jak połączone z wiarą w siebie i chęcią czynienia dobrą mogą wpłynąć na nasze życie. Nawet malutki człowiek może wiele osiągnąć.

Po przeczytaniu pierwszej części Kronik Czerwonego Klasztoru, czyli "Maresi" miałam mieszane uczucia. Przyjemna lektura, ale nic więcej. Miałam nadzieje, że "Naondel" pomoże mi zrozumieć te wszystkie pozytywne opinie, które zewsząd słyszę na temat tego cyklu. I rzeczywiście, drugi tom wypadł moim zdaniem znacznie lepiej. Dlatego też miałam spore oczekiwania wobec finałowej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Naondel" zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu niż pierwsza część cyklu. Być może nadal nie rozumiem do końca fenomenu "Kronik Czerwonego Klasztoru", ale jestem zdecydowanie bardziej przekonana niż po lekturze "Maresi".

W drugim tomie poznajemy sylwetki kobiet, które założyły Klasztor. Każda z nich ma za sobą ciekawą, acz niewątpliwie bolesną historię. Każda z nich doznała krzywd od tego samego mężczyzny. I każda obdarzona jest darem, płynącym z natury, darem, który noszą w sobie od samego początku, albo który został na nie zesłany później.

Przez 500 kart powieści mamy okazję poznać każdą z tych kobiet i powoli rodzącą się potrzebę ucieczki, która nieoczekiwanie splecie ich losy na zawsze.

Moją ulubioną historię reprezentuje Orseola, tkaczka snów. Autorka we wspaniały sposób kreuje świat ludu, które żyje wśród prastarych drzew, buduje swoje domostwa wysoko w ich gałęziach i żyje w niesamowitej symbiozie z naturą. Dar, którym obdarzona jest Orseola, czyli możliwość wnikania w sny innych jest precyzyjnie zbudowany i pięknie zarysowany. A z kolei możliwość wpływania na te sny, manipulowania obrazem, a przede wszystkim umiejętność wywołania śmierci wprowadza element niebezpieczeństwa. Czujemy, jak wielką mocą obdarzona jest bohaterka. Zdecydowanie historia Orseoli była dla mnie czymś nowym i oryginalnym.

Niestety nie mogę powiedzieć, że wszystkie historie ukazane w tej książce są wyjątkowe. Wiele wydarzeń i życiorysów tak bardzo przypomina mi inne powieści osadzone współcześnie w krajach islamskich, że czasem musiałam sobie przypomnieć, że czytam przygodową książkę fantasy, a nie "Afgańską perłę" czy inną lekturę osadzoną gdzieś na Bliskim Wschodzie. Wiele elementów wydaje się bezpośrednie zaciągniętych z obecnej sytuacji kobiet w krajach radykalnie muzułmańskich, tak jakby obraz zniewolenia kobiet miał tylko jedną twarz. Być może młode czytelniczki. do których skierowana jest powieść, odbiorą to wszystko jako coś nowego i świeżego, ja jednak po lekturze wielu książek opowiadających o losie kobiet zniewolonych religią czuję jakbym to wszystko już słyszała dziesiątki razy. Ten cały harem, wezyr, obsesja posiadania kolejnych synów, pogarda dla córek, kolejne konkubiny, druga żona, więzienie kobiet w zamkniętym pałacu, odgradzanie je od świata zewnętrznego - to wszystko znamy bardzo dobrze.

Niewątpliwie po lekturze "Naondela" jest mi łatwiej zrozumieć wydarzenia z pierwszego tomu. Jako osobie (delikatnie mówiąc) nieuduchowionej w dużym dystansem odnosiłam się do kultu, wiary łączącej kobiety mieszkające na wyspie Menos. Czytałam o magicznych wydarzeniach z grubą zmarszczką zdziwienia na czole i to z pewnością wpłynęło na mój krytyczny odbiór "Maresi". Potrzebowałam właśnie takiego głębszego tła, genezy tej historii, aby lepiej poznać i zrozumieć siłę, którą kobiety odnajdują w otaczającej je naturze, jak i w samych sobie. "Naondel" odpowiada na moje pytania i wątpliwości.

Za chwilę zabieram się za "Listy Maresi", czyli ostatnią część Kronik, i mam nadzieję, że pozytywna passa się utrzyma i być może rozumiem w pełni te wszystkie entuzjastyczne opinie.

"Naondel" zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu niż pierwsza część cyklu. Być może nadal nie rozumiem do końca fenomenu "Kronik Czerwonego Klasztoru", ale jestem zdecydowanie bardziej przekonana niż po lekturze "Maresi".

W drugim tomie poznajemy sylwetki kobiet, które założyły Klasztor. Każda z nich ma za sobą ciekawą, acz niewątpliwie bolesną historię. Każda z nich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Małe, zamknięte społeczności potrafią zamienić ziemskie życie w piekło. Nawet jeśli żyjesz na rajskiej wyspie. A już zwłaszcza jeśli jesteś kobietą.
Najbardziej przerażające w tym, co miało miejsce na wyspie Pitcairn (i miejmy nadzieję, że już nigdy nie będziemy o tych wydarzeniach mówić w formie innej niż przeszła) jest kompletnie niezrozumienie wyrządzonego zła - nie tylko przez ich bezpośrednich sprawców czy biernych obserwatorów, ale i przez same ofiary, które do tej pory żyją w wyparciu i bronią swoich oprawców. Zdawałoby się, że akceptacja swojego losu jest jedynym mechanizmem pozwalającym przetrwać , nie zwariować i skazać się na potępienie ze strony najbliższych. Dlatego tym bardziej szanuję kobiety, które zdołały przerwać zmowę milczenia i sprawić, że cały świat usłyszał o patologicznych sytuacjach, które przez dziesiątki lat towarzyszyły mieszkańcom tej wysepki.
Reportaż Macieja Wasilewskiego pokazuje również, że ludzie nie są w stanie zbudować zdrowej społeczności bez mechanizmów kontroli zewnętrznej, że nawet żyjąc w zdawałoby się idyllicznych warunkach są w stanie wyrządzać sobie nawzajem niewyobrażalną krzywdę. Że do głosu będą dochodzić pierwotne instynkty, żądza władzy i kontroli, potrzeba samczej dominacji i budowanie relacji opartych na zależności i lojalności wobec silnego dręczyciela. Lektura daje do myślenia i skutecznie zniechęcania do marzeń o ucieczce na "rajską wyspę".

Małe, zamknięte społeczności potrafią zamienić ziemskie życie w piekło. Nawet jeśli żyjesz na rajskiej wyspie. A już zwłaszcza jeśli jesteś kobietą.
Najbardziej przerażające w tym, co miało miejsce na wyspie Pitcairn (i miejmy nadzieję, że już nigdy nie będziemy o tych wydarzeniach mówić w formie innej niż przeszła) jest kompletnie niezrozumienie wyrządzonego zła - nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Mirabelka Cezary Harasimowicz, Marta Kurczewska
Ocena 8,2
Mirabelka Cezary Harasimowicz...

Na półkach:

Cudowna historia, chwytająca za serce, wzruszająca i pełna ciepła. Książka przeznaczona dla młodszego czytelnika, ale osoba dorosła również może wiele z niej wynieść. Opowiada o świecie, którego już nie ma, o dawnej Warszawie i Dzielnicy Żydowskiej, których mieszkańców już nikt nie pamięta, no może poza drzewami będącymi świadkami historii i przemijającego ludzkiego życia. Wspaniałe jest to, że powieść inspirowana jest faktami, że Mirabelka istniała naprawdę. Dodatkowym plusem są przepiękne ilustracje Marty Kuczewskiej, Książka niewątpliwie godna uwagi!

Cudowna historia, chwytająca za serce, wzruszająca i pełna ciepła. Książka przeznaczona dla młodszego czytelnika, ale osoba dorosła również może wiele z niej wynieść. Opowiada o świecie, którego już nie ma, o dawnej Warszawie i Dzielnicy Żydowskiej, których mieszkańców już nikt nie pamięta, no może poza drzewami będącymi świadkami historii i przemijającego ludzkiego życia....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem absolutnie zaskoczona swoją oceną tej książki! Nie sądziłam, że zostanę w tak intensywny sposób emocjonalnie pozamiatana. Większa część powieści to klasyczne rozdziały z książki dla dzieci, kiedy główny bohater dorasta, poznaje otaczający go świat (tym razem zawężony do granic cmentarza, dopiero w późniejszym okresie dzieciństwa dostaje pozwolenie wyjść poza jego teren), spotyka na swojej drodze przeróżne zjawy, duchy, potwory. Jest przez cały czas ciekawie. Jednak ostatni rozdział, w którym Bod (nie jestem pewna polskiego tłumaczenia, czytałam w oryginale) żegna się ze światem duchów, w którym się wychował i dorastał i z którym z dnia na dzień traci magiczną więź, kiedy musi na zawsze pożegnać się ze swoimi przybranymi rodzicami i opiekunem zostawił mnie kompletnie zalaną łzami. Czasami niepozorna książka skierowana dla dzieci zadziała lepiej niż klasyczny wyciskacz łez. Dużo w tej książce pożegnań, również ze Scarlet (dziewczynka, z która Bod się przyjaźnił w dzieciństwie, i którą ponownie spotkał na swojej drodze w wieku nastoletnim - znowu nie jestem pewna jak tłumacz zinterpretował to imię), która świadomie podejmuje wybór, że chce wymazać Boda i wszystkie związane z nim uczucia i wspomnienia. To jest okrutne, bolesne i piękne, a ja w takich tragicznych emocjach się lubuję, choć ze świadomością, że zdrowe to to nie jest. Jednak nasz Bod wkracza w nowe życie w świecie żywych z ciekawością, fascynacją, wiarą, że podbije nieznane lądy i że wszystko jest możliwe. Cudowna lekcja o dorastaniu, o oswajaniu śmierci i demonów, o przyjaźni, wsparciu i wkraczaniu w nowe etapy życia z sercem przepełnionym nadzieją.

Jestem absolutnie zaskoczona swoją oceną tej książki! Nie sądziłam, że zostanę w tak intensywny sposób emocjonalnie pozamiatana. Większa część powieści to klasyczne rozdziały z książki dla dzieci, kiedy główny bohater dorasta, poznaje otaczający go świat (tym razem zawężony do granic cmentarza, dopiero w późniejszym okresie dzieciństwa dostaje pozwolenie wyjść poza jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszystkie drogi prowadzą do Doliny Muminków! Nadchodzi listopad i przeróżne stworzenia znające i lubiące rodzinę Muminków czują potrzebę odwiedzić swoich starych znajomych. Wszyscy spotykają się w domu Muminków, w którym jednak Muminków nie ma... Wyruszyły one bowiem na wyspę latarnika, o czym opowiada poprzednia książka. Jednak nasi bohaterowie nie zrażają się tym ani trochę i przejmują dom dla siebie. Przez kilkanaście rozdziałów możemy śledzić ich codzienne życie i perypetie pod nieobecność gospodarzy. Ostatecznie przychodzi zima i wszyscy rozchodzą się w swoją stronę, zostaje tylko Homek Toft, któremu najbardziej chyba doskwiera samotność - głownie brak Mamy Muminka - i który widzi zbliżającą się na horyzoncie łódź z rodziną Muminków na pokładzie. Cudowne zakończenie Muminkowej przygody. Naprawdę ciepła i poruszająca książka.

Wszystkie drogi prowadzą do Doliny Muminków! Nadchodzi listopad i przeróżne stworzenia znające i lubiące rodzinę Muminków czują potrzebę odwiedzić swoich starych znajomych. Wszyscy spotykają się w domu Muminków, w którym jednak Muminków nie ma... Wyruszyły one bowiem na wyspę latarnika, o czym opowiada poprzednia książka. Jednak nasi bohaterowie nie zrażają się tym ani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jakże ja się męczyłam przy końcówce tej serii! Niestety zawsze czuję wewnętrzny przymus dotrwać do końca i nie porzucić książki przed zakończeniem. To nie jest tak, że Pani Bonda nie potrafi pisać - są fragmenty ciekawe, wciągające. Niestety po prostu przedobrzyła, natłok informacji , zdarzeń i bohaterów przytłacza, jednym rozwiązaniem wydawałoby się złapać za papier A3 i ołówek i po kolei rozrysowywać sobie mapę połączeń czy oś czasu. Podsumowanie: to moja ostatnia przygoda z kryminałami Katarzyny Bondy.

Jakże ja się męczyłam przy końcówce tej serii! Niestety zawsze czuję wewnętrzny przymus dotrwać do końca i nie porzucić książki przed zakończeniem. To nie jest tak, że Pani Bonda nie potrafi pisać - są fragmenty ciekawe, wciągające. Niestety po prostu przedobrzyła, natłok informacji , zdarzeń i bohaterów przytłacza, jednym rozwiązaniem wydawałoby się złapać za papier A3 i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tatuś Muminka to po prostu przemądrzały facet o zbyt wybujałym ego, który na każdym kroku chce udowadniać swoją mądrość i wspaniałość. Typowy "mansplaining" ! Jakże mnie irytował na kartach tej książki! Dałabym 7 gwiazdek, bo "Muminki" same w sobie to piękna historia, ale za dużo w tym tomie Tatusia :D

Tatuś Muminka to po prostu przemądrzały facet o zbyt wybujałym ego, który na każdym kroku chce udowadniać swoją mądrość i wspaniałość. Typowy "mansplaining" ! Jakże mnie irytował na kartach tej książki! Dałabym 7 gwiazdek, bo "Muminki" same w sobie to piękna historia, ale za dużo w tym tomie Tatusia :D

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Całe szczęście, że poprzednie 12 tomów przygotowało mnie na taki koniec! Słodko-gorzki, nadal mnóstwo spraw pozostaje nierozwiązanych, a los części bohaterów to wielka niewiadoma.

Całe szczęście, że poprzednie 12 tomów przygotowało mnie na taki koniec! Słodko-gorzki, nadal mnóstwo spraw pozostaje nierozwiązanych, a los części bohaterów to wielka niewiadoma.

Pokaż mimo to