Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Na początku byłam wstrząśnięta, ale że jak, ona oddała mu serce a i tak wybrał śmierć...Jednak po dłuższym namyśle stwierdziłam, że Will postąpił zrozumiale i to słowo należałoby podkreślić. Will całe życie był bardzo aktywnym człowiekiem, pełnym pasji, energii i chęci do życia, chwytał chwile garściami. Nie stawiał miłości najwyżej w hierarchii wartości a życie samo w sobie, kiedy trafił na wózek został tego pozbawiony. Nie mógł znieść myśli, że nie jest już samodzielny, o niczym nie decyduje, nie ma możliwości robienia praktycznie wszystkiego co robił przed wypadkiem, a jedynie wegetuje, koniec marzeń, pasji i wyzwań - tego wszystkiego czego pragnął dla Lou. Kochał ją, a wiedział, że nigdy nie zapewni jej pełni szczęścia i będzie jedynie dla niej ciężarem, który odbiera jej życie, ogranicza ją. Nie mógł znieść myśli jak bardzo jest bezużyteczny i jak bardzo marnuje życie innych, jak przeżuca swoje cierpienie na nich...Chciał sobie i im podarować wolność, zakończyć wieczne problemy, bóle i udręki. Nie był takim egoistą jakby się wydawało na pierwszy rzut oka, postąpił słusznie w swoim mniemaniu, nienawidził swojego życia i nie chciał niszczyć życia innych. Widział w Lou ogromny potencjał, mnóstwo niewykorzystanej energii, zakopamych głęboko marzeń i ciekawości świata, odszedł by jej tego nie pozbawiać.

Na początku byłam wstrząśnięta, ale że jak, ona oddała mu serce a i tak wybrał śmierć...Jednak po dłuższym namyśle stwierdziłam, że Will postąpił zrozumiale i to słowo należałoby podkreślić. Will całe życie był bardzo aktywnym człowiekiem, pełnym pasji, energii i chęci do życia, chwytał chwile garściami. Nie stawiał miłości najwyżej w hierarchii wartości a życie samo w...