-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
Wyszukałam "Borka" dla syna, bo jak mu ostatnio powiedziałam, że piorunami młóci Perun, to wytrzeszczył na mnie oczy. Trochę wstyd, że nie zaznajomiłam go ze słowiańszczyzną, a mitologię grecką zna. W Borku nie mamy skomplikowanej fabuły: główny bohater przenosi się w czasie i trafia w ręce słowiańskich Bogów, a potem z każdym z nich ma jakąś przygodę. Ot, taki przelot przez tamtą wiarę i tamte czasy...ale jako wprowadzenie do tego świata, zachęcenie i zapoznanie sprawdza się bardzo dobrze. Duży format, więc trochę niewygodnie się trzyma, ale za to dziecko może zacieszać się sporymi ilustracjami.
Wyszukałam "Borka" dla syna, bo jak mu ostatnio powiedziałam, że piorunami młóci Perun, to wytrzeszczył na mnie oczy. Trochę wstyd, że nie zaznajomiłam go ze słowiańszczyzną, a mitologię grecką zna. W Borku nie mamy skomplikowanej fabuły: główny bohater przenosi się w czasie i trafia w ręce słowiańskich Bogów, a potem z każdym z nich ma jakąś przygodę. Ot, taki przelot...
więcej mniej Pokaż mimo toHistoria rodziny wielodzietnej, ale takiej prawdziwie wielodzietnej, a nie jak dzisiaj, że trójka dzieci i już wszyscy kątem oka patrzą czy do mopsu nie dzwonić, bo mnożą się jak króliki...tutaj mamy ósemkę. Ósemkę plus rodzice, a potem jeszcze pies; w dodatku wredny pies z wielkim apetytem na kapcie. Całe towarzystwo mieszka w jednym pokoju...i kochają się nad życie. Uwielbiam literaturę skandynawską, szczególnie tę starszą. Cieszę się, że trafiła nam się ta norweska perełka, przyjemna, ciepła, rodzinna i zabawna.
Historia rodziny wielodzietnej, ale takiej prawdziwie wielodzietnej, a nie jak dzisiaj, że trójka dzieci i już wszyscy kątem oka patrzą czy do mopsu nie dzwonić, bo mnożą się jak króliki...tutaj mamy ósemkę. Ósemkę plus rodzice, a potem jeszcze pies; w dodatku wredny pies z wielkim apetytem na kapcie. Całe towarzystwo mieszka w jednym pokoju...i kochają się nad życie....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo jest świetny przykład mądrej literatury dziecięcej, a nawet doroślęcej, bo sama na każdej stronie czegoś się dowiedziałam. Zaczęło się niestety od katastrofy, bo mąż wychwycił, że syn urodził się w roku konia, a to dramat, bo przecież każdy młody człowieczek całym sobą czuje się smokiem...i co tu zrobić? Podpowiedziałam mu, że ojciec urodził się w roku szczura, a koń szczura może rozgnieść kopytem raz dwa i dyskusja się skończyła; można było pójść dalej. A było gdzie! Chińczycy wymyślili wszystko, ironicznym kwikiem historii jest to, że dzisiaj wszystko kopiują. Tak piękna historia, tak wielki naród, zasługują na fajną, przystępną książkę. Wiele rzeczy nam się rozjaśniło, polecam każdemu na początek przygody z Chinami, bo że mamy teraz w domu smaka na chińszczyznę i chcemy więcej, to pewne.
To jest świetny przykład mądrej literatury dziecięcej, a nawet doroślęcej, bo sama na każdej stronie czegoś się dowiedziałam. Zaczęło się niestety od katastrofy, bo mąż wychwycił, że syn urodził się w roku konia, a to dramat, bo przecież każdy młody człowieczek całym sobą czuje się smokiem...i co tu zrobić? Podpowiedziałam mu, że ojciec urodził się w roku szczura, a koń...
więcej mniej Pokaż mimo toWreszcie trafiła mi się wersja ilustrowana. Trzeba przyznać, że autor ilustracji musiał wykazać się wielką wyobraźnią i wyczyścić umysł do zera, aby nie sugerować się filmem, co już samo w sobie jest bardzo trudne. A jak dodamy, że udało mu się stworzyć kilka obrazkowych perełek, całkowicie oderwanych od wersji kinowej...czapki z głów. Myślałam, że się nie da. Ja jak słyszę "Hermiona", to od razu przed oczami widzę Watsonównę walczącą o prawa kobiet, zwierząt, mniejszości, ekogroszku i papierowych toreb w sklepach. Zupełnie inna refleksja jest natomiast taka, że skoro książkę wydano, by uczcić 20 lat Potteromani...to ile ja mam lat i kto odkręcił kurek z galopującym czasem?
Wreszcie trafiła mi się wersja ilustrowana. Trzeba przyznać, że autor ilustracji musiał wykazać się wielką wyobraźnią i wyczyścić umysł do zera, aby nie sugerować się filmem, co już samo w sobie jest bardzo trudne. A jak dodamy, że udało mu się stworzyć kilka obrazkowych perełek, całkowicie oderwanych od wersji kinowej...czapki z głów. Myślałam, że się nie da. Ja jak słyszę...
więcej mniej Pokaż mimo toPrzyszła pora na wtłoczenie do młodego rozumku paru nomen omen uniwersalnych faktów. A z kim poznawać wszechświat jak nie z profesorem Astrokotem? Książka ilustracyjno-opisowa, dużo wiedzy, wszystko logicznie poukładane i klawo zilustrowane. Nie zabrakło również podśmiewanek z degradacji Plutona i zarazem iskierki nadziei, że może kiedyś znowu go przywrócą w poczet planet. Coś nie mogą się dogadać jajogłowi; zresztą nie tylko z tym. Wrócił syn z przedszkola ostatnio i z pretensjami do mnie, że jest pięć oceanów, a ja mu mówiłam, że trzy. Powiedziałam więc, że tak naprawdę, to jeden, ale nie wiadomo jak go pokroić. A Astrokot zaspokoi głód wiedzy dużych i małych. Warto, naprawdę warto.
Przyszła pora na wtłoczenie do młodego rozumku paru nomen omen uniwersalnych faktów. A z kim poznawać wszechświat jak nie z profesorem Astrokotem? Książka ilustracyjno-opisowa, dużo wiedzy, wszystko logicznie poukładane i klawo zilustrowane. Nie zabrakło również podśmiewanek z degradacji Plutona i zarazem iskierki nadziei, że może kiedyś znowu go przywrócą w poczet planet....
więcej mniej Pokaż mimo toDługo odkładałam przeczytanie tej książki, bo zawsze coś się między "nas" wcisnęło, a szkoda. Historia emigrantów próbujących poskładać swoje życie w obcym, trochę nie obcym, kraju. Anglia reprezentowana tutaj przez Londyn to typowy tygiel kulturowy ze wszystkim, co się może w takiej mieszance wydarzyć. Na szczęście książka jest doskonale napisana, doskonale zredagowana, smaczne, nie męczące dygresje no i do tego poczucie humoru, to wszystko sprawia, że unikamy oczywistości, pewnych schematów. Nawet jeśli ściągniemy z oczu kalkę poprawności politycznej (skoro napisała mulatka, to musi się nam podobać, bo jak nam się nie podoba, tośmy zaściankowi rasiści), to nic się nie zmieni - książka będzie wybitna. A jak dodamy, że był to debiut w wieku 25 lat, no cóż. Wszystkim autorom życzę tak dojrzałych debiutów.
Długo odkładałam przeczytanie tej książki, bo zawsze coś się między "nas" wcisnęło, a szkoda. Historia emigrantów próbujących poskładać swoje życie w obcym, trochę nie obcym, kraju. Anglia reprezentowana tutaj przez Londyn to typowy tygiel kulturowy ze wszystkim, co się może w takiej mieszance wydarzyć. Na szczęście książka jest doskonale napisana, doskonale zredagowana,...
więcej mniej Pokaż mimo toPierwszy kryminał mojego synka. W naszej biblioteczce książka wyjątkowa, bo inna. Tutaj nie ma taryfy ulgowej dla młodego czytelnika; padają słowa "zabić", "porwać", "ukraść" itp. Niemniej para głównych zbirów jest tak uroczo nieporadna, że dziecko dostaje wyprasowaną wersję przestępczego półświatka. Dynamiczna akcja, książka długa, więc raczej od 3 roku życia, żeby dzieciątko wysiedziało. Nam udało się przeczytać w jeden dzień, na raty, bo młodego wciągnęła ta cała historia. Świetne ilustracje.
Pierwszy kryminał mojego synka. W naszej biblioteczce książka wyjątkowa, bo inna. Tutaj nie ma taryfy ulgowej dla młodego czytelnika; padają słowa "zabić", "porwać", "ukraść" itp. Niemniej para głównych zbirów jest tak uroczo nieporadna, że dziecko dostaje wyprasowaną wersję przestępczego półświatka. Dynamiczna akcja, książka długa, więc raczej od 3 roku życia, żeby...
więcej mniej Pokaż mimo toTa książka nie jest ani kryminałem, ani thrillerem. Na szczęście nie przystępowałam do czytania z takim nastawieniem (według niektórych nietrafionych recenzji jest to kryminał), więc nie było zdziwienia. Jest to bardziej eko-manifest, małomiasteczkowa powieść z moralnymi zagadnieniami czy studium oderwania od grupy, a zarazem wzajemne przyciąganie wszystkich tych, którzy "nie pasują". Można się z Tokarczuk nie zgadzać, dla mnie obraz samców z koła łowieckiego jest najsłabszym miejscem książki - przedstawieni jako pozbawiona emocji banda, zimni mordercy, pijacka hołota itd., a przecież świat myśliwych jest różnorodny, tak jak różni są wszyscy ludzie. Niemniej Tokarczuk to według mnie wciąż najlepsza polska pisarka. Językowo nikt jej w tej chwili nie dorównuje, książka jest napisana doskonale, każdy akapit płynie, opisy nie męczą. Książkę warto poznać.
Ta książka nie jest ani kryminałem, ani thrillerem. Na szczęście nie przystępowałam do czytania z takim nastawieniem (według niektórych nietrafionych recenzji jest to kryminał), więc nie było zdziwienia. Jest to bardziej eko-manifest, małomiasteczkowa powieść z moralnymi zagadnieniami czy studium oderwania od grupy, a zarazem wzajemne przyciąganie wszystkich tych, którzy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przyznam, że nie wiedziałam o tym, że Miś Uszatek jest na podstawie książki. Bajkę znałam, mimo że nie była już puszczana gdy byłam mała, ale o książce nie słyszałam nigdy. No ale jak ma się małe dziecko, to można nadrabiać kulturalne zaległości.
To był strzał w dziesiątkę. Jestem prozą Janczarskiego po prostu zachwycona. To są małe perełki, mistrzostwo krótkiej formy. I gdyby to był tylko mój zachwyt...syn jest w Uszatku zakochany. A bajek na youtubie mu nie puszczamy, zna tylko tego książkowego! Opowiadanie, w którym prosiak wpada do nich na wyżerkę, wszystko wchłania, dewastując stół i na końcu zasypiając - po prostu rewelacja. Każde opowiadanko jest dopracowane perfekcyjnie, rytmika, wszystkie słowa na swoim miejscu. Dla mnie odkrycie ostatniego kwartału.
Przyznam, że nie wiedziałam o tym, że Miś Uszatek jest na podstawie książki. Bajkę znałam, mimo że nie była już puszczana gdy byłam mała, ale o książce nie słyszałam nigdy. No ale jak ma się małe dziecko, to można nadrabiać kulturalne zaległości.
To był strzał w dziesiątkę. Jestem prozą Janczarskiego po prostu zachwycona. To są małe perełki, mistrzostwo krótkiej formy. I...
Zdaje się, że tylko moje dziecko zauważyło pewną nieścisłość w tej książce i oczywiście musiałam się gęsto tłumaczyć, aż wreszcie się poddałam i przyznałam młodemu, że autorka się pomyliła. Otóż na Arce Noego siedzą dwa lwy, a dokładniej dwa samce lwów, co odrobinę komplikuje całą historię. Syn ma również książki przyrodnicze i wie, że samice nie mają grzyw...oj, świeciłam oczami, świeciłam.
Zdaje się, że tylko moje dziecko zauważyło pewną nieścisłość w tej książce i oczywiście musiałam się gęsto tłumaczyć, aż wreszcie się poddałam i przyznałam młodemu, że autorka się pomyliła. Otóż na Arce Noego siedzą dwa lwy, a dokładniej dwa samce lwów, co odrobinę komplikuje całą historię. Syn ma również książki przyrodnicze i wie, że samice nie mają grzyw...oj, świeciłam...
więcej mniej Pokaż mimo toBoli mnie historia tego człowieka, bo jest prawdziwa. Gdybym spotkała w swoim życiu takiego księdza, to być może byłabym dzisiaj wierząca. A tak już po jabłkach. Pościeliłam sobie do snu po ciemnej stronie mocy i zasnę tu na wieki. Przepiękna książka, przepiękny człowiek.
Boli mnie historia tego człowieka, bo jest prawdziwa. Gdybym spotkała w swoim życiu takiego księdza, to być może byłabym dzisiaj wierząca. A tak już po jabłkach. Pościeliłam sobie do snu po ciemnej stronie mocy i zasnę tu na wieki. Przepiękna książka, przepiękny człowiek.
Pokaż mimo toJeżeli mamy dzieci, to wiemy ile zadają pytań. Wiemy również jak abstrakcyjne jest dla nich zdanie: "Trzeba jeść warzywa i owoce, bo są zdrowe". Dziecko rozumie z tego tylko pierwsze słowo i się buntuje, co jest naturalną reakcją. Ta książka to był przełom w naszym żywieniu, a pamiętajmy, że nie ma dobrego wychowania bez zdrowego odżywiania. Odkąd mamy tę książkę, to syn sam leci po paprykę czy ogórka i pyta się, co właśnie dostarczył do brzuszka i co teraz się będzie działo. W dodatku ilustracje są przezabawne, dopracowane i przyjemne dla oka. Ja bym chciała bardzo, ale to bardzo podziękować autorce.
Jeżeli mamy dzieci, to wiemy ile zadają pytań. Wiemy również jak abstrakcyjne jest dla nich zdanie: "Trzeba jeść warzywa i owoce, bo są zdrowe". Dziecko rozumie z tego tylko pierwsze słowo i się buntuje, co jest naturalną reakcją. Ta książka to był przełom w naszym żywieniu, a pamiętajmy, że nie ma dobrego wychowania bez zdrowego odżywiania. Odkąd mamy tę książkę, to syn...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Gdybym miał przedstawić czym jest dla mnie Świat
wziąłbym chomika albo jeża albo kreta,
posadziłbym go na fotelu wieczorem w teatrze
i przytykając ucho do mokrego pyszczka
słuchałbym co mówi o świetle reflektorów,
o dźwiękach muzyki i ruchach baletu."
Po przeczytaniu tych słów już nigdy nie doszłam do dawnej siebie. Miłosz jest dla mnie twórcą absolutnym, tytanem poezji, mostem między Tu, a "niewyrażonym," Tam. Nie wiem, jaką muzę trzeba w sobie nosić, by sklecić tak proste, a piękne słowa. Wracam do tego tomu zawsze wtedy, gdy robi się wokół mnie ciężko i duszno. Miłosz potrafi uchwycić w słowach naszą ludzką zadumę, całkowite zapchanie i zachłyśnięcie się światem. Ten poemat powinno się trzaskać w szkołach na pamięć, bez opamiętania, bo jest i będzie aktualny, bo jest cudownie trudny, a zarazem zrozumiały, a nie jakieś odrealnione, pożal się Adasiu, inwokacje...
"Gdybym miał przedstawić czym jest dla mnie Świat
wziąłbym chomika albo jeża albo kreta,
posadziłbym go na fotelu wieczorem w teatrze
i przytykając ucho do mokrego pyszczka
słuchałbym co mówi o świetle reflektorów,
o dźwiękach muzyki i ruchach baletu."
Po przeczytaniu tych słów już nigdy nie doszłam do dawnej siebie. Miłosz jest dla mnie twórcą absolutnym, tytanem poezji,...
Zawsze jest problem z książkami bazującymi na genialnych oryginałach...ale powiedzmy, że ta seria, to niezły start dla małego dziecka. Syn jak miał dwa lata był już w stanie przy tym bez problemu usiedzieć, duże obrazki, względnie niewiele tekstu. Mnie czasem irytują te postaci, które nijak się nie mają do pierwowzorów, ale jeżeli to ma być inwestycja w przyszłość i zachęcenie młodego do samodzielnego czytania prawdziwych Muminków, to ja się poświęcę.
Zawsze jest problem z książkami bazującymi na genialnych oryginałach...ale powiedzmy, że ta seria, to niezły start dla małego dziecka. Syn jak miał dwa lata był już w stanie przy tym bez problemu usiedzieć, duże obrazki, względnie niewiele tekstu. Mnie czasem irytują te postaci, które nijak się nie mają do pierwowzorów, ale jeżeli to ma być inwestycja w przyszłość i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Szok! Niedowierzanie! Skąd się wzięła ta książka? Polujemy ostatnio na słowiańszczyznę i tak wpadł nam w ręce Wodnik. Przyjechało to takie niepozorne, cieniutkie, ale jak otworzyłam i zaczęłam młodemu czytać, to odlot. Książka jest napisana przepięknie, czule i zabawnie. Do tego śliczne ilustracje; szkoda tylko, że tak mało. To nie jest zwykła proza dla dzieci, a już trochę się tego naczytałam. Nie przesadzę jeśli powiem, że to materiał na bestseller. Autor nieustannie puszcza oko do rodziców, a niektóre żarty są tak smaczne, że wręcz musiałam uważać, żeby nie posikać się ze śmiechu, co po porodzie wcale nie jest takie proste. Właściwie wolałabym mieć tę książkę tylko dla siebie. Przychodziliby do mnie dzieciaci znajomi, a ja bym z półki ściągała taką petardę, że niby nic takiego, a oni szczęki do kolan (po przeczytaniu, nie tak od razu, wiadomo). W sumie mam duże szanse, bo promocja tej książki nie istnieje, gdybym nie śledziła tego wydawnictwa, to w życiu bym tego nie znalazła. Czy taka postawa czyni mnie psem ogrodnika...przepraszam, księgarza? Aha, i jeszcze jedno: odpuście sobie, książka jest okropna.
Szok! Niedowierzanie! Skąd się wzięła ta książka? Polujemy ostatnio na słowiańszczyznę i tak wpadł nam w ręce Wodnik. Przyjechało to takie niepozorne, cieniutkie, ale jak otworzyłam i zaczęłam młodemu czytać, to odlot. Książka jest napisana przepięknie, czule i zabawnie. Do tego śliczne ilustracje; szkoda tylko, że tak mało. To nie jest zwykła proza dla dzieci, a już trochę...
więcej Pokaż mimo to