Zakochana w Chinach i w chińskiej kuchni menedżerka kultury, redaktorka i urzędniczka. Do Państwa Środka odbyła już piętnaście podróży, ale wciąż planuje kolejne. Na co dzień pracuje w Instytucie Książki, gdzie zajmuje się promocją polskiej literatury za granicą i – książkami dla dzieci.
„W Chinach nazywa się nauczycieli budowniczymi narodu; czas, byśmy naszych nauczycieli nazywali tak samo.” Barack Obama
Chiny kojarzą nam się z metkami, które oglądamy codziennie. Są wszędzie. Wielka fabryka, w której powstaje większość otaczających nas przedmiotów. Już nie mówiąc o niesmacznych żartach, dotyczących dzieci w chińskich fabrykach i pracy za miskę ryżu. Niektórym kojarzą się też z Murem Chińskim albo paradą smoków. Mnie kojarzą się z masą ludzi i piękną opowieścią o Mulan. Bajka jest przepiękną opowieścią o przywiązaniu do rodziny, walce i dzielnej kobiecie, która potrafi wznieść się ponad skostniałą tradycję, aby ratować ojca. Ale nie o mojej fascynacji Mulan jest ten post. (Ale widzieliście, prawda? Jeśli nie to obejrzyjcie koniecznie!)
Jak wiecie jestem fanką mądrej literatury dla dzieci. Takiej, która niesie za sobą coś więcej niż kolorowy obrazek. Dlatego Wydawnictwo Dwie Siostry jest oczywistym wyborem, po który sięgam w ciemno. Nigdy, ale to nigdy się nie zawiodłam. Mamy na rynku kolejną pozycję obok której nie przejdziemy obojętnie, w dodatku skierowaną do czytelników w każdym wieku. Przed wami „Man Zou. Chiny dla dociekliwych” Izabelli Kaluty z obłędnymi ilustracjami (a jak wiecie kocham i jestem wybredna) Jacka Ambrożewskiego.
Na ponad 200 stronach pełnych tekstu i ilustracji znajdziemy całe mnóstwo informacji o tym najbardziej zaludnionym kraju na świecie. Czy wiecie, że gdyby spojrzeć globalnie, to co piąty mieszkaniec ziemi mieszka w Chinach? Ale Chiny to coś więcej niż handel i ogromna liczba ludzi.
” (…) to Święto Głodnych Duchów. Podobno tego dnia otwierają się bramy piekieł i duchy przychodzą na ziemię. Chińczycy przygotowują dla nich pokarmy, a przed domami, sklepami i biurami, na polach i poboczach dróg palą sztuczne pieniądze, nazywane pieniędzmi duchów.”
Chiny to fantastyczna historia pełna mędrców, smoków, astrologii, innego kalendarza. To zupełnie od naszego odmienny alfabet i jego zapis, język, którego brzmienie wydaje nam się śmieszne i kompletnie niezrozumiałe. To też wierzenia, które ogromnie skupiają się na klucie przodków, którzy czuwają nad dobrym losem rodziny pozostałej wśród żywych. Są fascynatami świąt, które obchodzą często, a zaskakujące jest też ich nazewnictwo (Święto Podwojonej Siódemki).
więcej na literackakavka.pl
To jest świetny przykład mądrej literatury dziecięcej, a nawet doroślęcej, bo sama na każdej stronie czegoś się dowiedziałam. Zaczęło się niestety od katastrofy, bo mąż wychwycił, że syn urodził się w roku konia, a to dramat, bo przecież każdy młody człowieczek całym sobą czuje się smokiem...i co tu zrobić? Podpowiedziałam mu, że ojciec urodził się w roku szczura, a koń szczura może rozgnieść kopytem raz dwa i dyskusja się skończyła; można było pójść dalej. A było gdzie! Chińczycy wymyślili wszystko, ironicznym kwikiem historii jest to, że dzisiaj wszystko kopiują. Tak piękna historia, tak wielki naród, zasługują na fajną, przystępną książkę. Wiele rzeczy nam się rozjaśniło, polecam każdemu na początek przygody z Chinami, bo że mamy teraz w domu smaka na chińszczyznę i chcemy więcej, to pewne.